
Bryan Young po raz kolejny postanowił rozliczyć się z bezwstydnikiem Davem Filonim, który nie przejmuje się tym, by „Wojny klonów” były oryginalnym serialem, a podkrada pomysły z czego tylko zobaczy. Tym razem „okradł” Lucasa i wmontował sceny z „Indiany Jonesa” w szóstym sezonie.

Jak większość osób czytających te słowa, spędziłem całą sobotę na 
oglądaniu na Netfliksie premiery „Lost Missions” z „Wojen klonów”. Nasza
 cierpliwość została nagrodzona 13 odcinkami serialu, który kochamy, 
które mogą być także 13 z najlepszych spośród wyprodukowanych. Były 
przepełnione akcją, pięknie zaanimowane, porywające, i czasami łamiące 
serce.
Ale z jakiś powodów, po tych odcinkach zachciałem obejrzeć filmy z cyklu
 „Indiana Jones”. Nie powinno być dla nikogo niespodzianką, że filmy z 
serii „Indiana Jones” mają swój wpływ na projekty „Star Wars”, także 
dlatego, że ich cechą wspólną jest George Luca. Jednak trzy odcinki z 
„The Lost Mission” złożyły dość krzykliwy hołd naszemu ulubionemu 
archeologowi.
Pierwszy odcinek, na który zwróciłem uwagę to właściwie trzeci odcinek 
Fugitive. Klon ARC Fives 
próbuje uciec z placówki medycznej Kaminoan, z pomocą trzęsącego się, 
lewitującego droida imieniem AZ-3. Dynamika tej sceny przypomina 
ucieczkę Indy’ego i jego ojca z austriackiego zamku w filmie „Indiana 
Jones i Ostatnia Krucjata”. Krąg się zamyka, gdy Fives powala grupę 
klonów starających się ich powstrzymać, a AZ-3 ma kamienny wyraz twarzy 
Henry’ego Jonesa seniora, gdy mówi:
- Zobacz, co zrobiłeś... Nie mogę uwierzyć, co zrobiłeś...
To był niesamowicie śmieszny moment, w odcinku wypełnionym pewnym 
zwątpieniem, balansującym delikatnie wokół linii, którą twórcy „Wojen 
klonów” starają się podążać.
Ten moment delikatnie połechtał moją miłość do filmów o „Indianie 
Jonesie”, sprowadzając uśmiech na moją twarz, ale to nie było nic 
poważnego aż do odcinków ósmego i dziewiątego. „The Disappeared” jest to 
dwuczęściowa opowieść z Jar Jarem Binksem i groźnym Macem Windu, którzy 
odkrywają akcję niczym z „Świątyni Zagłady” z przywróceniem kultu 
Thugeeich.
Jar Jar odgrywa niezdarną wersję Indiany Jonesa w tym odcinku, a królowa
 Julia z Bardotty jest kimś w stylu Willie Scott, gdy znika (jak Willie)
 zostaje pojmana przez wyznawców kultu, którzy chcą wyssać z niej 
energię życiową. Sceny wyglądają jak gwiezdno-wojenna wersja „Świątyni 
Zagłady”. Kiedy mistrz Windu i Jar Jar znajdują tropy prowadzące do 
królowej Julii, pościg bardzo przypomina porwanie Marion Ravenwood w 
koszyku na ulicach Kairu.
Reszta odcinka odgrywa ceremonię, którą przeprowadzał Moleram w 
podziemiach Świątyni Zagłady, pełną lawy i wiszących klatek.
Cały „The Disappeared” wprawił mnie w nastrój, by obejrzeć ponownie 
„Świątynię Zagłady”, która otwiera się od scen w klubie Obi-Wan.
Świetnie jest widzieć więcej nawiązań do „Indiany Jonesa” w uniwersum 
„Star Wars”. Prawdę mówiąc, w najnowszej książce Jamesa S.A. Coreya – 
„Honor Among Thieves” Han Solo zostaje rzucony w sam środek przygody w 
stylu Indiany Jonesa, której kulminacja ma miejsce w starożytnej 
świątyni wypełnionej pułapkami i sekretami.
Cykl „Indiana Jones” to filmy, które są dobrym sposobem na spędzenie 
czasu w gronie rodziny. Polecam obejrzeć wszystkie cztery filmy z 
dziećmi, a potem od razu przejść do „Kronik Młodego Indiany 
Jonesa”.
Jeśli chodzi o nawiązania do słynnego archeologa i „Wojny klonów”, warto wspomnieć o jeszcze innym odcinku. W The Gungan General znajdziemy bardzo czytelne nawiązanie do „Poszukiwaczy zaginionej arki”.
                
                
darth ryba2014-05-03 17:51:09
"Jar Jar i poszukiwacze zaginionego kaadu"
Niech ciemna strona mocy będzie z wami.
kuba_starwarsy2014-05-03 12:42:34
Indiana Jones i Myśloharfa Oseona!
darth ryba2014-05-03 10:11:17
@Kasis
Pytanie tylko kiedy będzie "Jar Jar i królestwo laserowych czaszek" :-)
Niech ciemna strona mocy będzie z wami.
Kasis2014-05-03 08:07:19
Już po kilku minutach wiedziałam, że oglądam odcinek pt. "Jar Jar i świątynia zagłady" a nie jakieś "The Disappeared" :P