Dwunasty artykuł z cyklu Lucasowego jest mocno powiązany z jedenastym i skupi się na historii nagrody AFI, bazuje oczywiście na artykule Pameli McClintock.
Amerykański Instytut Filmowy (w skrócie AFI – American Film Institute) utrzymuje swoją niezależność, bez specjalnych dotacji państwowych. Utrzymuje się w dużej mierze z darowizn przekazanych przez firmy i osoby prywatne. Przeszło dekadę wcześniej AFI wyrwało się z Narodowego Funduszu dotującego szeroko pojętą sztukę i zaczęło istnieć jako samoistna, samofinansująca się nie dochodowa organizacja.
Rok 2004 przyniósł jedną z największych, jeśli nie największą, zmianę w filozofii AFI. Po wielu latach szukania swojego oblicza, postanowiono zmienić podstawową misję, tak by zajmować się promocją i docenieniem mediów cyfrowych, a nie tylko filmu i TV.
Przychód AFI w roku 2004 wyniósł 30,5 mln USD, wzrósł z 28 mln od poprzedniego roku. Planowane wydatki na realizacje programu przewidziano na 26 mln (23,2 mln w roku 2003).
Firstenberg, szef instytutu od przeszło 25 lat, z rozrzewnieniem wspomina ciężką połowę lat 90., kiedy to Narodowy Fundusz Sztuki wycofał, na wniosek skrajnych konserwatystów swoje poparcie i pomoc finansową dla AFI. W tamtym okresie skończyło się na tym, że jedynie 2 miliony z 12 były wpłacane przez fundusz rządowy. A warto dodać, że to właśnie NFS wraz z Stowarzyszeniem Filmowców Ameryki i Fundacją Forda powołały w roku 1967 AFI, by promować ruchome obrazy jako formę sztuki.
I tak oto zmienił się sposób, w jaki finansowano AFI, które wcześniej było największym beneficjentem NFSu.
I choć AFI jest instytucją nie nastawioną na zysk, to jednak trzeba pamiętać, że musi być instytucją samofinansującą się. Część ich budżetu pochodzi też z programów telewizyjnych, które sami produkują. I tu nie tylko mowa o samych ceremoniach wręczenia nagród za życiowe osiągnięcie, ale też nowszych produkcjach np. serii programów „100 lat...”,
20 czerwca tego roku telewizja NBC wyemitowała ceremonię przyznania nagrody AFI George’owi Lucasowi. A następnego dnia CBS wyemitował program „100 lat... 100 cytatów filmowych” wyprodukowany przez AFI, z Piercem Brosnanem w roli prowadzącego. W roku 2004, AFI zarobiło przeszło 10,7 mln za swoje programy telewizyjne.
Drugą poważną częścią zarobków AFI są pieniądze za szkolenia filmowców (5,9 mln USD), potem dopiero są prywatne dotacje w wysokości 4,8 mln USD. Dla porównania federalne dotacje to jedynie 843168 USD. Ale zdaniem skarbnika AFI, Bruce’a Neinera odpalenie serii „100 lat” z nawiązką zastąpiło finanse rządowe, pozwoliło AFI stanąć na nogi.
Ale AFI to nie tylko programy telewizyjne, dotacje i przyznawanie nagród za życiowe osiągnięcia. To przede wszystkim rozbudowane programy szkoleniowe, które powstały dzięki współpracy z Amerykańskim Departamentem Edukacji i Best Buy Children’s Foundation. To właśnie dzięki nim studenci uczą się o technikach i narzędziach filmowych. Z programu AFI K-12 skorzystało ponad 400 nauczycieli i 30 tysięcy studentów w ponad 200 szkołach w USA. W roku 2006 AFI ma nadzieję, że z ich programów skorzysta kolejnych 5 tysięcy nauczycieli i 60 tysięcy studentów.
Inną z działalności AFI jest tworzenie katalogu. To baza danych o wszystkich filmach 20 wieku. Ukończenie katalogowania kolejnej dekady zajmuje około 5 lat. W roku 2004 udało się w wirtualny sposób skatalogować przeszło 3300 filmów, które powstały w latach 50.
Jednak to nie koniec, AFI ma całą masę ambitnych projektów, które być może zaczną już być wdrażane w roku 2006. Właśnie dlatego zmieniono cel przyświecający tej instytucji. Dotychczas brzmiał on „rozwijać i zachowywać sztukę ruchomych obrazów”. Nowy cel brzmi “Narodowy instytut przodujący w edukacji ekranowej oraz promocji i rozwoju sztuki filmowej, telewizyjnej i mediów elektronicznych.” Firstbenberg i Stevens z AFI tłumaczą, ze wszystko to wynika z powodu, iż trzeba iść z duchem czasu i obowiązkiem AFI jest wspieranie nie tylko tradycyjnego kina, ale też nowych technologii jak chociażby DVD.
I tak właśnie będzie wyglądać teraz AFI, której celem jest nie tylko promowanie filmów i szeroko rozumianej sztuki filmowej, choćby przez wskazywanie ludzi, którzy swoją pracą zrobili wiele dla kinematografii. Celem AFI jest też pomoc w rozwoju technologicznym, a patrząc na w praktyce trzy ostatnie dekady światowego kina, trudno było lepiej wybrać nagrodzonego, niż George’a Lucasa. Nagroda dla niego, to także, a może przede wszystkim trybut, nie tyle za osiągnięcia artystyczne, ale za odmianę i to nie tylko technologiczną kina w ogóle.
KOMENTARZE (0)