TWÓJ KOKPIT
0

George Lucas :: Newsy

NEWSY (1195) TEKSTY (32)

NASTĘPNA >>

„Nowa nadzieja” w IMAX

2025-10-30 20:05:55

O tym, że „Nowa nadzieja” wróci do kin z okazji 50-lecia w 2027 już wiemy. Teraz jednak doszedł jeden bardzo istotny szczegół. Film pojawi się na ekranach IMAX.



IMAX przygotował prezentację, która pokazuje aktualny rozwój firmy oraz plany na przyszłość. Wśród nich znajduje się też rozpiska filmów, które trafią do IMAX w latach 2026 i 2027. W 2026 zaskoczenia nie ma, zobaczymy między innymi nowego „Avatara”, nową „Narnię”, nową „Diunę”, kolejnych „Avengersów”, jeszcze jedne „Igrzyska śmierci” czy piąte „Toy Story”. Do tego oczywiście jeszcze rebooty i pojedyncze nowości jak „Odyseja” czy „The Mandalorian and Grogu”.

Dużo ciekawszy jest rok 2027. Będą sequele – „Batman”, „Jak wytresować smoka”, „Minecraft”, „Frozen”, ale też nowości jak „Children of Blood and Bone” (pierwotnie projektem zajmował się Lucasfilm), „Star Wars: Starfighter”. No i powrót jednego filmu z okazji 50-tej rocznicy. Nie byle jakiego, to „Nowa nadzieja”.

Sama prezentacja znajduje się tutaj. Szczegółów nie ma, tylko lista filmów.

Słyszeliśmy, że trwa odświeżanie oryginalnych taśm (lub tego, co z nich zostało). Nie wiadomo, czy zostanie uszanowane życzenie autora, czyli George’a Lucasa by zaprezentować poprawioną wersję (ostatnie większe poprawki miały miejsce przy wydaniu blu-ray), czy do kin trafi oryginalna kopia, czy być może jeszcze jakiś inny montaż.

Według wcześniejszych zapowiedzi, „Nowa nadzieja” ma zadebiutować w kinach 30 kwietnia 2027. Na miesiąc przez „Starfighterem”.
KOMENTARZE (3)

W Tunisie wyburzają „Piaskoczołg”

2025-10-22 20:17:04

Jak donosi Rzeczpospolita w Tunisie wyburzają hotel du Lac. Właściwie nie ma to prawie nic wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami” z małym wyjątkiem, kształt tego brutalistycznego obiektu mocno przypomina piaskoczołg Jawów. Do tego stopnia, że wielu fanów przybywających do Tunezji próbuje, a właściwie to próbowało, podjechać pod ten hotel i zrobić sobie z nim zdjęcie.



Istnieje popularna teoria, którą Rzeczpospolita powiela, mówiąca, że budynek ten zainspirował George’a Lucasa i jego ekipę, a ci na podstawie tego budynku zaprojektowali piaskoczołg. Tych tunezyjskich nawiązań jest w sadze kilka, choćby nazwa Tatooine pochodząca od Tataouine (Tatawin). Jednakże w tym przypadku Roger Christian udzielając jednego z wywiadów, wprost zdementował te doniesienia. Powiedział, że ekipa Ralpha McQuarriego zaprojektowała ten kształt zanim w ogóle pomyśleli i zobaczyli Tunezję. Więc nie mogli znać tego obiektu. Nawet jeśli, gdzieś ten kształt się komuś obił, to nie była to celowa inspiracja. Choć z drugiej strony podobno w czasie prac w Tunezji, w hotelu gościł nawet George Lucas.



Sam hotel powstał na początku lat 70. XX wieku. Do niedawna uchodził za najważniejszy i największy przykład brutalizmu w całej Afryce. Od lat jednak hotel przestał działać i nie było za bardzo pomysłów na to, co zrobić z tym budynkiem. Jedni chcieli go zburzyć, jako przykład wpływów postkolonialnych. Inni właśnie zostawić jako zabytek. Było kilka prób reaktywowania hotelu. Jak widać, ostatecznie zdecydowano się na jego wyburzenie. W tym miejscu powstanie nowy, większy i nowocześniejszy kompleks hotelowy. Oczywiście protesty trwają tak mieszkańców, jak i architektów, którzy widzą szkodę w wyburzeniu tego zabytku.



O hotelu du Lac pisaliśmy przy okazji naszej relacji z Tunezji. Była to dodatkowa atrakcja, domykająca główne, gwiezdno-wojenne miejsca. Natomiast sam Tunis oferuje mniej filmowe atrakcje, które przyciągają turystów odwiedzających stolicę Tunezji. Najważniejsze z nich to Wielki Meczet, medyna, dzielnica francuska (w niej właśnie znajdował się hotel du Lac) oraz bardzo ciekawe muzeum Bardo.

O ile piaskoczołg nie został zainspirowany budynkiem, o tyle w pewnym sensie zainspirował siedzibę (już byłą siedzibę) Lucasfilmu w Singapurze. O tym pisaliśmy tutaj.

Temat na forum
KOMENTARZE (5)

Adam Driver o pomyśle na kontynuacje „Skywalker. Odrodzenie”

2025-10-21 22:23:12

Adam Driver udzielił niedawnoy wypwiadu Associated Press , w którym wrócił do Bena Solo. I przyznał, że po IX Epizodzie zamierzał wrócić do tej roli. Co więcej, nie był to tylko taki pomysł, zostały wykonane pewne ruchy w tym kierunku.

Adam Driver mówił, że bardzo podobała mu się postać Kylo Rena, zwłaszcza to, co skusiło go by ją przyjąć rolę w „Przebudzeniu Mocy”. To miała być odwrócona droga Dartha Vadera, ale nie do końca podobało mu się to, że potem zmieniono kierunek trylogii.



Okazuje się, że dyskusje na ten temat toczyły się od 2021. Kathleen Kennedy wyraziła swoją aprobatę, mówiąc, że jak będą mieć dobrego reżysera i dobry pomysł na scenariusz, to droga jest otwarta. Więc Driver zebrał ekipę. Reżyserem miał być Steven Soderbergh, a scenariusz miał opowiadać historię odkupienia Bena Solo. Nazwali go „The Hunt for Ben Solo”. Razem z Rebeccą Blunt napisali zarys.

Lucasfilm przyjął pomył bardzo życzliwie, właściwie to zarządowi bardzo przypadł on do gustu. Carrie Beck, Dave Filoni i Kathleen Kennedy powiedzieli, by rozpoczęto pisać scenariusz, za który odpowiadał Scott Z. Burns. Jak mówi Driver to naprawdę był jeden z najlepszych scenariuszy w jakich miał szansę wystąpić, a przy okazji mieli zamknąć historię Bena Solo. Gorzej było z Disneyem. Ani Alan Bergman, ani Bob Iger, nie potrafili zrozumieć jak to możliwe, by Ben Solo jakoś przeżył i powrócił.

Soderbergh przyznał, że bardzo podobało mu się tworzenie tego scenariusza i żałuje, że fani nie mieli szansy go zobaczyć. Filmowiec raz na jakiś czas publikuje listę filmów, które obejrzał. Znalazło się tam sześć Epizodów Lucasa, „Han Solo” i „Łotr 1”, ale zabrakło sequeli.

Lucasfilm, Disney oraz Burns odmówili skomentowania doniesień Drivera.
KOMENTARZE (12)

P&O 668: Czym właściwie miał być trening na Tatooine?

2025-10-12 09:06:07



Dziś pytanie o „Zemstę Sithów” i jej końcówkę.

P: Co właściwie mówi Yoda na pokładzie „Tantive IV”, gdy w „Zemście Sithów” rozmawia z Obi-Wanem o treningu na Tatooine i duchu Qui-Gona? Trochę to jest mylące.

O: Nie jesteś sam, bowiem temat duchów Mocy to coś, co George Lucas pragnie zachować tajemniczym, niż zbytnio rozjaśnić. Szczęśliwie zarówno w opublikowanym scenariuszu jak i adaptacjach znajdują się pewne szczegóły, które tłumaczą tę sprawę.

Jakiś czas wcześniej, podczas swoich podróży Qui-Gon Jinn natknął się na niezwykłą zdolność używania Mocy praktykowaną przez grupę zwaną Szamanami Whillów. Była to szkoła wiedzy, poza jurysdykcją Jedi i ich rozumieniem Mocy. Pozwalała ona zachować ciągłość tożsamości nawet po śmierci, czyli w pewien sposób drogę do nieśmiertelności, której od wieków szukali Sithowie. Tyle, że Sithowie nie mogli jej odkryć, gdyż ten stan mógł być osiągnięty tylko przez współczucie i bezinteresowność. Wiedza Qui-Gona na ten temat była teoretyczna, ale mimo to udało mu się odnieść częściowy sukces po śmierci. Jego ciało nie zniknęło po śmierci, czego spodziewało się wielu fanów w Epizodzie I, ale wrócił jego głos w Epizodzie II, choć był nawet dla Yody zbyt ciężki i odległy do wychwycenia.

Odzywając się do wiekowego mistrza Jedi, Qui-Gon i Yoda nauczyli się techniki komunikowania się między sobą, łącząc żywych i nie żywych. Qui-Gon przekazał tę wiedzę Yodzie i Obi-Wanowi podczas ich wygnania, więc oni mogli umrzeć a ich ciała zniknęły całkowicie. „Nauczysz się odrzucić wszystko. Zero przywiązania, brak myśli o sobie. Brak swego fizycznego ja”, to słowa które zostały wycięte z filmu a znalazły się w scenariuszu. Wygłaszał je Qui-Gon do Yody.

W „Powrocie Jedi” Anakin zdobywa ten stan przez samopoświęcenie. Jego działanie by uratować syna kosztem swojego życia, zwróciły go ze ścieżki Sithów. Jak dokładnie poznał tę technikę, nie jest ważny, ale wiemy, że ostatecznie zachował swoją tożsamość i odniósł sukces. Niektórzy zastanawiają się czy Yoda i Obi-Wan pomogli mu w tym.

Oczywiście jeśli chodzi o kanon, to rzuca on dużo pytań na ten temat, w szczególności historie Freedona Nadda, Exara Kuna czy sklonowanego Palpatine’a, czyli duchów Sithów, które egzystują po śmierci. Ale to dyskusja na inny dzień.
KOMENTARZE (2)

Murley wraca w drugim sezonie, łapcie się za portfele…

2025-10-06 21:53:03

Mamy dobrą wiadomość dla wielbicieli loth-kotów. W szczególności jednego, Murleya. Powróci w drugim sezonie, w dodatku będzie więcej tych kociąt. I tu dochodzimy do ciekawostki, bo Dave Filoni zapytany niedawno, dlaczego właściwie widzimy tyle tych loth-kotów, przyznał wprost bez żadnych ogródek, musi jakoś opłacić ten serial. Wygląda na to, że Dave odrobił lekcję od George’a Lucasa i tego, czego samodzielnie mógł doświadczyć wprowadzając Grogu. To miłe stworzonko nadaje się na zabawki i figurki, a to potrafi wygenerować większe pieniądze, niż sam serial, czy film. Tak więc loth-koty będą, tak jak Grogu w „The Mandalorian & Grogu”.

Natomiast Natasha Liu Bordizzo potwierdza to co już wiemy. Po pięciu miesiącach pracy, zdjęcia do kolejnych 8 odcinków „Ahsoki” dobiegły końca. Teraz czeka nas postprodukcja i marketing. I tu jest ciekawa sprawa, bowiem podobno pod koniec zdjęć na plan zaproszono kilku dziennikarzy, by mogli przygotować materiał. Zobaczymy kiedy zaczną promocję. Do premiery pewnie zostało jeszcze koło roku.


Jeśli chodzi o aktorów, to Jane Edwina Seymour grająca Matkę Nocy Lakesis pożegnała się na Instagramie ze studiem Pinewood, licząc że jeszcze pewnego dnia tam powróci. Nie wiadomo, czy w ten sposób próbowała coś przekazać o swojej bohaterce, czy została uśmiercona, czy może liczy na powrót w filmie Filoniego?

Ivanna Sakhno, czyli Shin Hati na jednym z konwentów powiedziała ostatnio, że w drugim sezonie poznamy także przeszłość Shin. Czyżby jakieś retrospekcje? Natomiast Bryce Dallas Howard, która potwierdziła, że reżyseruje dwa odcinki, oczywiście bardzo chwaliła Dave’a. Natomiast opisując swoje odcinki użyła następujących słów: ekscytujące, przygodowe i romantyczne. No i się zaczęło. W sieci pojawiły się komentarze, że czeka nas romans… Niby miał być Ezra i Sabine… ale właśnie, może nie o to chodzi.

To dobry moment, by przejść z plotek i ploteczek, do kuriozalnych teorii krążących po sieci. Jedna z nich mówi, że Ezra będzie miał nowy obiekt westchnień. Więc, kto wie, może czeka nas trójkąt? A może Sabine raczej wybierze swoją drogę idąc za Ahsoką. Ta z kolei też ma swoją drogę do przejścia i możliwe, że Dave w którym momencie się zdecyduje skończyć z tą bohaterką. Ale nie ma co liczyć na jej śmierć, raczej to że zostanie nową Córką, albo kimś w tym stylu. I tu znów wracamy do plotek o Abeloth. Niedawno wykopano nawet jakąś rozmowę z Troyem Denningiem, który mówił, że jak pracowali nad Abeloth Filoni był mocno zainteresowany. Zobaczymy, jak wyjdzie teraz.

Pozostańmy przy szalonych plotkach. Podobno w drugim sezonie mamy szansę zobaczyć księżniczkę Leię. Billie Lourd ostatnio głośno mówiła, że byłaby gotowa wcielić się w Leię jeszcze raz (grała ją w „Skywalker. Odrodzenie”, oczywiście komputerowo została zastąpiona przez obraz jej rodzonej matki Carrie Fisher). Po co miałaby się pojawić Leia w serialu? Otóż głównie dlatego, że podobno mamy zobaczyć zamach na Mon Mothmę i wycięcie innych polityków. To by tłumaczyło brak Mon Mothmy w sequelach. Nawet jeśli nie zginie, raczej by się wycofała. Cóż zobaczymy.

A ostatnia plotka mówi, że duch Anakina ma walczyć z Baylanem. Zobaczymy jak to wymyślą, o ile nie jest to wymysł fanów.

Biorąc pod uwagę te plotki zapowiada się wyśmienity drugi sezon. Oby jego realizacja była równie dobra.
KOMENTARZE (8)

Ashley Eckstein chce animacji z Ahsoką

2025-09-25 09:40:09 Różne



Niedawno miała swoją premierę animacja „Odbuduj galaktykę: Elementy przeszłości”, w której możemy ponownie usłyszeć Ashley Eckstein w roli Ahsoki. Aktorka w wywiadzie dla Comic Book powiedziała, że chętnie zobaczyłaby jeszcze więcej przygód Togrutanki:

Osobiście chciałabym więcej animowanej Ahsoki. I myślę, że zostało jeszcze sporo do opowiedzenia... I wiecie co? Powiem wam coś, bo to moje marzenie. Dużo mówię o manifestowaniu marzeń. Chciałabym, by pewnego dnia ukazał się film animowany z Ahsoką w roli głównej. Byłoby cudownie. Często o tym marzę i jestem wierząca, a swoje sny trzeba wyławiać z głowy i rzucać je wszechświatowi. I wiecie co? Rzucę je światu. Chciałabym, by w pewnym momencie ukazała się animacja z Ahsoką.

Ashley dodała też, że wszystko zależy od fanów, bo - jak przekonuje - ekipa z Lucasfilmu naprawdę słucha. Na przykład podobno to właśnie dzięki nam Rosario Dawson wcieliła się w Tano w wersji aktorskiej, bo Filoni zobaczył fancasty z nią w roli głównej. Zresztą Dave obiecał Eckstein, że w animacjach to ona zawsze będzie głosem dziewczyny.

Zdaniem aktorki pozostało jeszcze wiele do opowiedzenia w historii Ahsoki - chociażby spory szmat czasu pomiędzy TCW a „Rebeliantami”. Poprosiła więc ponownie o głosy fanów.

A skoro przy tematach animacji jesteśmy, to Sam Witwer zdradził, że startował do roli... młodego Hana Solo. Lucas miał plan, by ten pojawił się w TCW i Filoni przesłuchał podobno całe mnóstwo aktorów. Sam naśladował rolę Harrisona Forda z „Amerykańskiego graffiti”. Pomysł ostatecznie porzucono, ale pamiętajmy, że George myślał też o tym, by Hana - jako dziecko - umieścić w „Zemście Sithów”. Miał on być sierotą wychowanym przez Wookieech, a podczas bitwy o Kashyyyk miał pomóc Yodzie w znalezieniu generała Grievousa. Lucas miał jednak podobno stwierdzić, że „to głupie”.
KOMENTARZE (20)

„Andor” nie jest tak dobry jak będzie „The Mandalorian & Grogu”

2025-09-13 11:05:09

Przy okazji festiwalu filmowego w Toronto, Collider miał szansę rozmawiać z Sigourney Weaver. Zanim rozmowa zeszła na film „The Mandalorian & Grogu”, rozmawiano o „Andorze”.

Głównie prowadzący, Steve Weintraub i Byan Fuller mocno chwalili serial, nazywając go nie tylko najlepszymi „Gwiezdnymi Wojnami” od lat 80., ale też doskonałym serialem samym w sobie, nawet jeśli wyjmie się z niego „Gwiezdne Wojny”. Weaver skomentowała to tylko, że „Andor” nie będzie tak dobry jak „The Mandalorian & Grogu”, w którym oczywiście gra. Weintraub próbował mówić, że trudno tak jednoznacznie oceniać, bo generalnie „Andor” jest dużo poważniejszą odsłoną sagi, podczas gdy „The Mandalorian” to raczej będzie zabawa. Weaver mówiła, że właśnie nie tylko i chwaliła produkcję w którą gra, mówiąc, że mają w obsadzie Pedro Pascala.



Pojawiły się także plotki dotyczące napisów początkowych w „The Mandalorian & Grogu”. Na razie nawet są jakieś przecieki, ale obecnie trudno stwierdzić na ile to prawdzie (raczej fake news). Ogólnie należy się spodziewać, że przedstawią po krótce sytuację (upadło Imperium, czas bezprawia i takie tam) i bohaterów, czyli łowcę nagród, który nawiązał więź z czułym na moc dzieckiem, czyli Grogu. Chodzi o to, by ludzie nie znający serialu nie zadawali nagle jakiś pytań, o co chodzi i tyle. Brzmi rozsądnie, zobaczymy jak to wyjdzie w praktce.

Tymczasem Mark Hamill w rozmowie z THR promuje swój najnowszy film „Wielki marsz”. Padło tam też pytanie o „Gwiezdne Wojny” a dokładniej o przyszłość Luke’a Skywalkera. Mark wielokrotnie publicznie mówił, że to już chyba czas by odejść od Luke’a, potem czasem mówi, że jeszcze nie jest gotów pożegnać się z tą rolą. Jednak coraz trudniej to zrealizować bez pomocy technologii. Zapytano go więc, co sądzi o Luke’u generowanym przez sztuczną inteligencję w przyszłych produkcjach. Powiedział, że na razie nie ma sensu odpowiadać na to pytanie, bo genAI wiąże się z masą pytań, na które na razie nie ma odpowiedzi. Czas pokaże.

Jednak przypomniano mu, że wziął udział w „The Mandalorian”, gdzie komputerowo odmłodzono Luke’a Skywalkera za pomocą technologii typu deepfake. Odparł, że to było coś zupełnie innego, bo oryginalna trylogia opowiadała historię Luke’a, który był jedną z najbardziej idealistycznych postaci w sadze, który stawia pierwsze kroki i kończy w ciekawym miejscu. To jakby zrobić trylogię o Jamesie Bondzie, gdzie w pierwszym filmie zdecyduje się na to by wstąpić do służb specjalnych, w drugim przejdzie szkolenie, a w trzecim zdobędzie licencję na zabijanie. A potem nie zrobić ani „Goldfingera” czy „Pozdrowień z Rosji”. To czego Hamillowi brakowała to pokazania Luke’a jako mistrza Jedi i to właśnie było w „The Mandalorian”. Jednocześnie mocno chwalił Dave’a Filoniego i Jona Favreau, mówiąc, że oni czuli „Gwiezdne Wojny” tak jak robił to George Lucas, a co Hamill kwestionował w przypadku sequeli.

Zaczęliśmy porównaniem z „Andorem”, więc może dajmy głos Tony’emu Gilroyowi, w sprawie serialu „The Mandalorian”. W rozmowie z Gameradar powiedział, że jak przygotowywał się do „Andora” to faktycznie zaczął oglądać ten serial i przyznaje, że mu się bardzo podobało. Tyle, że utracił regularność, ale ponieważ widział, że „The Mandalorian” nie ma wpływu na jego historię, nie czuł potrzeby wracać.

Nam pozostaje czekać na zwiastun. Na razie jest natomiast coś innego. Na Youtubie, na oficjalnym kanale pojawiła się kompilacja spotkań Boby Fetta i Dina. Może zaczynają podgrzewać atmosferę?



Premiera “The Mandalorian & Grogu” już 22 maja. „Gwiezdne Wojny” wracają na ekrany i miejmy nadzieję, że zagoszczą tam na dłużej.
KOMENTARZE (11)

P&O 663: Czy AT-AT może się obracać i zmieniać kierunek?

2025-09-07 07:19:00



Dziś wątpliwości do „Imperium kontratakuje”.

P: Z kolegą prowadziliśmy burzliwą dyskusję na temat, czy AT-AT może w ogóle się obrócić? Czy konstrukcja nóg w ogóle na to pozwala?

O: AT-AT może się obracać, ale proces jest bardzo wolny. Nogi mają możliwość poruszenia się delikatnie w innym kierunku niż przód i tył. Ten proces jest naprawdę powolny i wymaga od operującego podjęcia kilku kroków, by zmienić kierunek pojazdu.

Co więcej w „Imperium kontratakuje” miała być scena, w której maszyna krocząca się obraca. Jon Berg z ILM pracował nad sekwencją, gdzie AT-AT się zatrzymuje i przekręca w innym kierunku. Był to ciężki fragment do zanimowania, został użyty w innym kontekście w ostatecznej wersji filmu. George Lucas był zadowolony z efektu, ale jednocześnie zauważył, że sekwencja zajmuje za dużo czasu ekranowego. Więc użył jedynie fragmentu, gdzie maszyna krocząca ustawia się w pozycji do wykonania obrotu. Wygląda to w filmie tak, jakby się AT-AT uzbrajał na chwilę zanim zestrzeli snowspeedera. To tamta sekwencja.
KOMENTARZE (4)

Ron Howard o swoim angażu do „Hana Solo”

2025-08-14 17:25:30

Ron Howard promuje swój film „Eden”. Przy tej okazji udzielił wywiadu Vulture, gdzie odniósł się do swoich innych projektów, w tym także „Hana Solo”.



Powiedział, że zawsze go fascynowały „Gwiezdne Wojny”, a „Han Solo” trafił się mu akurat, gdy nie miał żadnego innego projektu. Pojechał sobie z żoną Cheryl do Paryża a potem Londynu, poszli na koncert Hansa Zimmera i tam zagadnął Kathleen Kennedy. Ta szybko zaprosiła go na śniadanie. Tam również okazało się, że zostali ściągnięci Jon Kasdan i Alli Shearmur. I wprost powiedzieli mu, że mają problem kreatywny z Philem Lordem i Chrisem Millerem i czy by im nie pomógł.

Przyszedł, zobaczył nakręcony materiał i zrozumiał o co chodzi. W Lucasfilmie podobał się scenariusz i chcieli dostać film gwiezdno-wojenny. Tyle, że nakręcony materiał nie tylko za bardzo odchodził od oczekiwanego tonu, to jeszcze nie mieli przekonania, że Lord i Miller pracują efektywnie. Tego akurat Howard nie jest w stanie osobiście potwierdzić. Ale wiedział jedno, że potrafi nakręcić ten scenariusz, tyle, że będzie trzeba wiele rzeczy nakręcić na nowo. Zgodzili się. Przejrzał cały materiał, który powstał i zaznaczył, które elementy są świetne, tak by je zostawić. Przyznaje, że Phil i Chris zachowali się znakomicie podczas tej wymiany, ale to były dwa zupełnie inne filmy. Wciąż czeka na ich kolejne dzieło (czyli „Projekt Hail Mary” z Ryanem Goslingiem).

Mówił też, że pogadał z Georgem Lucasem o tym filmie, ale on nie był zbyt zaangażowany w to co się działo w Disneyu. Tylko powiedział, żeby Ron pamiętał, iż to dzieło dla 12-latków. Wcześniej Howard pracował z Lucasem nad „Willow”, ale też przyznaje, że to bardziej było dzieło George’a, a on tam był tylko reżyserem wykonawczym.
KOMENTARZE (6)

Liam Neeson wspomina „Mroczne widmo” i to że zginął jak cienias

2025-08-04 18:56:18

Liam Neeson odgrażał się wielokrotnie, że skończy jako aktor komediowy i proszę, właśnie promuje swój najnowszy film, czyli „Nagą broń”. Przy okazji tej komedii jak to zwykle bywa robi tourne po mediach i czasem zadadzą mu pytanie o „Gwiezdne Wojny”. Tym razem nie było nic o serialu „Obi-Wan Kenobi”, ale było „Mroczne widmo”. Wywiad możecie zobaczyć tutaj, ale najważniejsze rzeczy poniżej.



Tak z perspektywy czasu to nie podoba mu się śmierć Qui-Gon Jinna. Była taka trochę słaba, pozbawiona finezji i siły. Miał grać mistrza Jedi, a tu proszę, zaraz dostał w brzuch i pada martwy... to ma być mistrz Jedi? Niezbyt to się spodobało Liamowi, ale wówczas jeszcze nie był taką ikoną kina akcji jak obecnie.

Wspomniał też, że George Lucas nie lubił reżyserowania i kropka. Nawet to powiedział wprost Neesonowi. Na planie wyglądało to tak, Natalie można ciut szybciej? Liam, proszę trochę szybciej. Potem ożywał dopiero, gdy mógł brać się za montaż i to dla Lucasa była najlepsza część procesu powstawania filmu. Nie jakaś praca jako reżyser i to jeszcze z aktorami. On tego nie lubił.
KOMENTARZE (9)

P&O 658: Dlaczego Anakin i Obi-Wan spadają w kierunku przeciwnym niż wskazuje to grawitacja?

2025-08-03 10:02:31



Okazuje się, że analiza oddziaływania sił fizycznych (w szczególności grawitacji) w „Zemście Sithów” może doprowadzić wątpliwości, czy filmowcy dobrze zrobili swoją robotę i przypadkiem nie ściemniają. Oczywiście pod warunkiem, że zapomni się, iż całe kino to jedna wielka iluzja.

P: Mam sporo wątpliwości dotyczących sceny w windzie w „Zemście Sithów”. Tam Anakin, Palpatine i Obi-Wan spadają na przód, a nie wstecz. Czy aby na pewno to dobry kierunek? Ogólnie w kosmosie to nie powinno mieć znaczenia, więc gdy okręt zmienia kierunek, sztuczna grawitacja wciąż powinna ich trzymać na podłodze a nie pchać na ściany. Czy jest jakiś powód, by to tak pokazać, czy raczej jest to źle zrobione?

O: Głównie chodzi o doznania kinowe widza. W ten sposób lepiej pokazać, że okręt wpada w studnię grawitacyjną Coruscant, a ludzie są zagrożeni. Więc technicznie rzecz ujmując masz rację, sztuczna grawitacja powinna skompensować te efekty, ale na ekranie ciężko byłoby pokazać, że spadają.

Co więcej podczas prac nad Epizodem III, John Knoll powiedział George’owi Lucasowi, że jeśli okręt spada na Coruscant, to wszyscy powinni być pchani na przód, a nie na tylne ściany. George zrozumiał to, ale powiedział, że w „Gwiezdnych Wojnach” fizyka musi ustąpić temu jak to powinno wyglądać na ekranie. To dokładnie to samo stwierdzenie, które sprawia, że w czasie tej samej bitwy słyszymy eksplozję i wybuchy, mimo, że w kosmosie nie powinniśmy w ogóle słyszeć dźwięki.

Jeszcze jednym wyjaśnieniem, ciut naciąganym, jest to, że w czasie bitwy sztuczna grawitacja także mogła przestać działać we właściwy sposób. Stąd „Niewidzialna ręka” spadając ściąga ludzi w innym kierunku, niż wskazywałaby na to grawitacja systemu.
KOMENTARZE (2)

SDCC 2025: Oficjalne zdjęcie z drugiego sezonu „Ahsoki”

2025-07-24 20:11:50

Dziś rozpoczyna się San Diego Comic Con 2025. Lucasfilm ma tam swoją wystawę, na której przedstawiono fragmenty przyszłych animacji, ale też ukazują 20 lat historii Lucasfilm Animation. Wśród innych ciekawostek są tam wystawione szkice Dave’a Filoniego, ale też jedno ze zdjęć z drugiego sezonu „Ahsoki” (możliwe, że jest tego tam więcej, zobaczymy).



Na zdjęciu pojawił się Ezra Bridger (w tej roli Eman Esfandi), już w nowym kostiumie.

Jako ciekawostkę warto dodać, że gościem na konwencie będzie George Lucas. To będzie jego debiut w tym miejscu, ale tym razem głównie będzie promował swoje muzeum.
KOMENTARZE (8)

P&O 655: Dlaczego Grievous kaszle?

2025-07-13 07:27:56



Tym razem pytanie o powiązanie serialu “Wojny klonów” Genndy’ego Tartakovsky’ego z III Epizodem.

P: Czy na początku „Zemsty Sithów” Grievous kaszle po tym, co mu zrobił Mace Windu w ostatnim odcinku serialu „Wojny klonów” części II? Jeśli tak, czemu to nie jest wyjaśnione. Na pewno nie każdy obejrzał ten serial.

O: Prawdziwa przyczyna dlaczego Grievous kaszle, to fakt, że George Lucas chciał mu nadać taką charakteryzację. Chciał by miał taką chorą, nieprzyjemną, wręcz oleista rolę. Miało to kontrastować z jego zwinnym i smukłym robocim ciałem, które pomimo bardzo dobrego projektu, miało pokazywać, iż stanie się cyborgiem nie rozwiązuje wszystkiego. W ten sposób pokazać, że jeśli odbudujemy Vadera to on będzie słabszą wersją siebie, nie ulepszeniem.

Kaszel został dodany stosunkowo późno, co wymagało zrobienia jeszcze raz wielu animacji postaci w niektórych scenach. Lucas nie przedstawił tu przyczyny, ale ludzie od Cartoon Network jej potrzebowali, bo w części I serialu przecież Grievous nie kasłał.

Genndy i jego ekipa dodali scenę w której Mace Windu miażdży klatkę Grievousa w finale II części serialu. Było to dodane tak późno, że ani Rob Coleman (dyrektor animacji), ani Matthew Wood (aktor głosowy) nie wiedzieli o tym, aż nie zakończyli swoich prac nad III Epizodem.
KOMENTARZE (4)

Zdjęcia do „Starfightera” rozpoczną się we wrześniu

2025-06-14 08:03:12

Kathleen Kennedy była gościem w Brytyjskim Instytucie Filmowym (British Film Institute), gdzie miał miejsce specjalny pokaz „Nowej nadziei”. Specjalny, gdyż na ekrany wróciła jej oryginalna wersja z 1977. Wiele wcześniejszych komunikatów prasowych mówiło, że to wersja nie pokazywana w kinie od premiery. Przy okazji pokazu wprost odniesiono się do tego. George Lucas uważał, że nie ma filmu skończonego i jest tylko odłożony na półkę. Co więcej jest mu bardzo przykro, że ludzie pokochali film, który jedynie w połowie był gotowy. Tym tłumaczył zmianę wersji.

W 1981 na ekrany weszła reedycja tym razem z pełnymi napisami „Gwiezdne Wojny Część IV: Nowa nadzieja”. Zaś w 1997 zobaczyliśmy w kinach „Wersję specjalną”. Potem były zmiany na DVD (2004) i Blu-ray (2011). Wersja 4K z 2019 powstawała bez nadzoru Lucasa, więc ograniczono się do zmian technicznych jak przygotowanie pod HDR, kolory, poprawa niektórych efektów. Historię istotnych zmian możecie prześledzić tutaj.

Wracając jednak do Kennedy na tym pokazie. Poza historią mówiła też o przyszłości. Stwierdziła, że kolejne filmy będą samodzielnymi produkcjami, które nie muszą się ze sobą zazębiać w każdym najdrobniejszym szczególe. Co więcej przyznała, że zdjęcia do filmu „Starfighter” rozpoczną się we wrześniu tego roku. Wcześniej słyszeliśmy o jesieni, Kathleen podaje bardziej konkretne ramy czasowe.



Oczywiście zawsze może być jakieś opóźnienie. Na razie wiemy, że „Starfighter” reżyseruje Shawn Levy. Scenariusz pomaga mu pisać Jonathan Tropper. Obecnie trwa kompletowanie obsady, na razie znamy dwa nazwiska - Ryan Gosling i Mia Goth. Premiera jest zapowiedziana na 28 maja 2027, dokładnie 50 lat i 3 dni od momentu wejścia na ekrany „Nowej nadziei” (25 maja 1977).
KOMENTARZE (2)

P&O 650: Która wersja powstania Gwiazdy Śmierci jest prawdziwa?

2025-06-08 09:06:02



Dziś bardziej pytanie o książki i ich wpływ na kanon.

P: Zarówno Expanded Universe jak i filmy trochę inaczej opisują kwestie powstania Gwiazdy Śmierci. W filmach wygląda na to, że Gwiazda Śmierci została zaprojektowana przed Epizodem II i prace nad nią trwały od Wojen klonów aż do okresu Imperium. W EU jest opisane, że została stworzona przez Imperium. Która wersja jest prawdziwa?

O: Obie są, dzięki elastyczności kanonu. Historia Gwiazdy Śmierci powstała w latach 90., bez wiedzy, że George Lucas użyje jej planów w prequelach. Ale nawet wówczas była to żywa, ewoluująca historia. Najstarsze źródła sugerują, że jej konstrukcja była przypisywana Wielkiemu Moffowi Tarkinowi, aczkolwiek nigdzie nie sugerowano, że on odpowiada za projekt inżynieryjny. Tę rolę dostał Bevel Lemelisk, po raz pierwszy opisany w dodatku do RPG D20 Galaxy Guide 5: Return of the Jedi.

Trylogia Akademii Jedi (1994 – 1995) Kevina J. Andersona dodała trochę mitologii do Gwiazdy Śmierci, poprzez dodatkowych naukowców, czy tajne miejsce konstrukcji zwane Otchłanią, gdzie testowano prototypy. Dzieci Jedi (1995) Barbary Hambly dodały do listy twórców, którzy mieli wpływ na projekt, profesora Nasdrę Magrody’ego. Planeta Życia (2000) Grega Beara wspomniała o pomyśle Raitha Sienara, zaś „Atak klonów” (2002) dodał do tego Geonozjan, czyli inżynierów Konfederacji.

Pytanie tak naprawdę polega na tym, kto co zrobił. Co ciekawe powstała wersja zdarzeń, która łączy wszystkie te wydarzenia i została przedstawiona w The New Essential Chronology. Pierwszą Gwiazdę Śmierci budowano dużo dłużej niż drugą. Z powodu na niespotykaną dotychczas skalę projektu i brak wiedzy, początkowo projekt wlókł się i nie rokował. Do tego dochodzą problemy z finansowaniem, materiałami, zasobami, brakami technologicznymi czy nawet sabotażem. To wszystko powodowało opóźnienia.

Więc projekt wymagał mniejszego nakładu pracy inżynierów, większego naukowców. Do tego stopnia, że nawet w pewnym momencie Tarkin kazał przestać pracować nad nim i zaczęto budować platformę testową w Otchłani, by lepiej zrozumieć naturę problemów z którymi przyjdzie im się mierzyć, a jednocześnie ograniczyć olbrzymie rosnące koszty. Dlatego całość zajęła prawie dwie dekady.

Potem jeszcze zaczęto dodawać kolejne elementy do tego, jednym z nich jest powieść Gwiazda Śmierci Micheala Reavesa i Steve’a Perry’ego, które dodają dodatkowe komplikacje i problemy związane z tym projektem.

K: Dodajmy, że „Łotr 1” i poniekąd „Andor” dodały również postać dyrektora Orsona Krennica, który w sposób aktywny zarządzał samą budową. To ładnie łączy się z tym, jak wcześniej przedstawiano Tarkina, który chwalił się projektem, ale kto inny fizycznie odpowiadał za prowadzenia go od początku do końca.
KOMENTARZE (9)

Jednak Dave Filoni i Carrie Beck przejmą Lucasfilm?

2025-06-05 21:19:53

Decyzje, kto ma zastąpić Kathleen Kennedy nie zostały jeszcze podjęte, ale korporacyjna „gra o tron” trwa. O chaosie i sukcesji w Lucasfilmie pisze Hollywood Reporter. Zaznaczając wprost, że na razie scenariusz w którym Lucasfilm będzie mieć dwoje współprezesów, czyli Dave’a Filoniego i Carrie Beck wydaje się być najbardziej prawdopodobny.

Wieści o tym, że Kathleen Kennedy może odejdzie w tym roku, może w przyszłym, już słyszeliśmy. Wiadomo, że dalej będzie związana z firmą, zajmie się produkcją, ale ustąpienie jej ze stanowiska prezesa jest bliżej niż dalej. Słyszeliśmy też o Davie, a nawet o Carrie.

Artykuł w THR głównie opisuje gierki o władze w korporacjach filmowych, gdzie faktycznie dochodzi do zmian. Jedną z nich jest Lucasfilm. To były spekulacje, by firmę miała przejąć Emma Watts, która wcześniej zarządzała 20th Century. Natomiast duet Dave i Carrie ma jedną zaletę, oni są głęboko osadzeni w Lucasfilmie. Mimo, że firmę tę wykupił Disney, sposób zarządzania nią bardziej przypomina małe, rodzinne przedsięwzięcie, niż korporację. Co więcej Filoni jest postrzegany jako cudotwórca, no i jest w pewien sposób protegowanym George’a Lucasa.

To co przemawia przeciw niemu, to fakt, że to nie jest człowiek od „Andora”, to człowiek od „Ahoski”, dla którego liczy się mitologia, kanon i świat, co może sprawić, że straci część szerszej publiczności. Beck z kolei, choć jest w firmie od 2012, nie ma doświadczenia Kennedy jeśli chodzi o produkcję, nie ma też doświadczenia światotwórczego (które ma Filoni). Ale pracuje w Lucasfilmie na tyle długo, by wiedzieć jak ta firma działa. Jest też producentką „Parszywej zgrai”, siódmego sezonu „Wojen klonów” i drugiego „The Mandalorian”.



Już poza artykułem THR dodajmy jeszcze, że Dave Filoni w tym roku na Celebration towarzyszył Kathleen Kennedy, co mogło sugerować, iż szykują go do przejęcia sterów. Ale z pewnością są inni kandydaci i dziwnym trafem w ostatnim czasie pojawiły się newsy o Filonim, stawiające go w niekorzystnym świetle. Jedną z osób, która go skrytykowała był Timothy Zahn, który mówiąc o „Ahsoce” i jej drugim sezonie, przyznał, że Filoni nie konsultuje z nim nic, co dotyczy Thrawna. A autor ma kilka pomysłów, jak rozwiązać luki w produkcji Filoniego. Co więcej dawał do zrozumienia, że trochę nie czuje się komfortowo, gdy Dave zmienia tę postać i staje się jej autorem. Inne plotki z kolei twierdziły, że drugi sezon „Andora” nie przypadł do gustu Dave’owi bo... jest chętniej oglądany niż „Ahsoka”.

Cóż, póki nie ma jawnych źródeł, można jedynie domniemywać, że ta kwestia człowieka od „Andora” może mieć znaczenie w sukcesji. W końcu jest to sukces, może nie zgromadził takiej widowni jaką miał „The Mandalorian”, ale nawet Tony Gilroy niedawno stwierdził, iż w rozmowach w Disney mówią wprost, że streaming już się skończył i nie będzie mieć takich wyników jak w pandemii. Co więcej, może się okazać, że drugi sezon „Ahsoki” będzie ostatnim serialem aktorskim na jakiś czas, a aktorskie produkcje gwiezdno-wojenne ponownie będą próbować zawojowywać wielki ekran.

Natomiast na decyzje jeśli chodzi o kierownictwo, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
KOMENTARZE (9)
Loading..