To, że Gwiezdne Wojny potrafią zmienić życie aktora, wie chyba każdy. Sir Alec Guinness, aktor o tysiącu twarzy, nagle został Obi-wanem i nie mógł się od tej roli uwolnić. Carrie Fisher porśrednio także dzięki Gwiezdnym Wojnom wpadła w alkoholizm i narkomanię. Jedynie Harrison Ford wykorzystał sagę jako windę na wyżyny sławy. A jak to jest z prequelami? Najciekawiej wygląda sprawa w przypadku Ewana McGregora. Aktor wcześniej znany, choć może nie szerokiej publiczności. Saga uczyniła go aktorem światowej sławy. Ale przyniosła też wiele stresów. Ewan przyznaje, że nie lubił bardzo prequeli. Nie lubił grać na niebieskim ekranie (czyżby zielony go przekonał do zmiany zdania??). Na dodatek wpadł trochę w alkoholizm. Najbardziej lubiał upijać się przed wywiadami. Teraz twierdzi, że tego nie robi. Ba nawet żałuje tych wywiadów, ponieważ nagadał wtedy dużo głupot. Ewan, ojciec dwojga dzieci, w końcu nie tylko zaakceptował to, że gra Obi-wana. Ba nawet to polubił. O ile wcześniej denerwowały go dzieciaki, które myliły go z Obi-wanem, teraz sprawia mu to przyjemność. Jak przyznaje McGregor, to ta sama magia, którą czuł, będąc młody i oglądając oryginalne Gwiezdne Wojny. Cóż ciekawe jak do tego ma się scenariusz E3.
KOMENTARZE (6)