Jakiś czas temu na jednej z brazylijskich stron pojawił się ciekawy wywiad z Lucasem. Tutaj go publikujemy:
P: - pytanie do George`a Lucasa.
O: - odpowiedź Flanelowca.
P: Dobrze, czy gdy saga zbliża się do końca, pracujesz jeszcze nad jakimś innym projektem?
O: Nie, nie teraz. Wciąż jestem zajęty pisaniem Epizodu III.
P: A co możesz nam powiedzieć o Epizodzie III?
O: Więc, Anakin Skywalker stanie się Darthem Vaderem (śmiech).
P: Od czasu “Mrocznego Widma”, wypuszczono wiele filmów, które przyciągnęły dużo ludzi do kin, jak LOTR – który wielu uważa, za “Gwiezdne Wojny” nowego pokolenia. Co o tym sądzisz?
O: Wiesz, nie sądzę by LOTR należał do młodego pokolenia. Raczej do mojego (śmiech). Ale to różne filmy.
P: Ale duży procent ludzi poznał Władcę w zeszłym roku i zauważył nieuniknione podobieństwa do Gwiezdnych Wojen. Czy twórczość Tolkiena miała duży wpływ na ciebie gdy pisałeś pierwszy film?
O: Czytałem LOTRa, ale też czytałem tony książek mitologicznych. Myślę, że większość moich pomysłów pochodzi z tego samego źródła co u Tolkiena, takie jak całą mitologia średniowiecznego świata. Ale ja starałem się podać najróżniejszym wpływom. Ale oczywiście kocham LOTRa i myślę, że to dobra książka i film.
P: Czy zmieniłeś metodę opowiadania historii w tych nowych częściach?
O: Prawdę mówiąc, nie. Moje cele pozostały niezmienne, nakręcić wielki 12 godzinny film w sześciu częściach. To co zrobiłem z „Gwiezdnych Wojen” ma w sobie coś z serii filmów kinowych z lat 30. I właśnie w takim stylu staram się zachować tę historię.
P: Czy nadzorujesz rozwój wszystkich nie filmowych historii? Przecież Gwiezdne Wojny istnieją w książkach, komiksach.
O: Wiesz, staram się o tym nie myśleć. Mam swój własny świat w filmach i rozwijam go. Oczywiście wszyscy ludzie, którzy rozszerzają wszechświat, pracują dla mnie, ale nie jestem wstanie podążać za wszystkim, co wymyślą.
P: Czy możesz wymienić jakąkolwiek dobrą historię inna niż filmy?
O: Nie, nie sądzę. (śmiech).
P: Po “Mrocznym Widmie” wielu fanów mocno go skrytykowało. Narzekali na Jar Jar Binksa i Anakina Skywalkera. W AOTC, Jar Jar był zredukowany, a rola Anakina inna niż w Epizodzie I.
O: Tak się dzieje dlatego, że gdy opowiadam historie, muszę być jej wierny. W telewizji istnieje możliwość odpowiedzi na reakcje widzów, zmieniajac postać, ale nie można tego zrobić na dużym ekranie. Jar Jar np. miał zły dzień. Ale nie on jest jednym z głównych bohaterów. C-3PO i R2-D2 występowały mniej w Imperium Kontratakuje niż w „Gwiezdnych Wojnach Nowej Nadziei”, ale to wcale nie znaczyło, że odpowiedziałem tym na krytykę pewnej grupy. A fani nienawidzili C-3PO przez TESB”.
P: Nienawidzili?
O: Tak. Nawey słuszałem, że był on najgorszą postacią stworzoną w dziejach kina (śmiech). Potem w „Powrocie Jedi”, fani zaczęli nienawidzieć Ewoki, każdy ich nie lubił. W TPM, to był z kolei Jar Jar. Prawda jednak jest taka, że poza kinem dziedzi poniżej 12 lat właśnie najbardziej lubiły Jar Jara, wśród całej maści obcych. Ale najzabawniejsze jest to, że wśród ludzi powyżej 12 lat, wyprzedzał go jedynie Darth Maul.
P: Oczywiście odnosi sie to do ścisłych fanów…
O: Tak. Mówimy o tysiącach ludzi w internecie (śmiech), ale to wciąż małą grupa w porównaniu z 80 milionami, które obejrzały film. Warto też wspomnieć o innych osiągnięciach, np. przemysłu zabawkarskiego, który potwierdza, że Jar Jar był jednym z ulubieńców publiczności.
P: A który to twój ulubieniec?
O: (Stanowczo). Nie mam jednego , lubię wszystkich. Nie umiem tego ująć inaczej. Kocham Jara Jara, C-3PO, i Ewoki (śmiech). No i Jango Fetta.
P: Ale czy to frustrujące, gdy pracuje się ciężko nad stworzeniem jakiejś postaci, i widzi się, że grupa ludzi, nawet bardzo mała, ma negatywny stosunek do niej.
O: Nie. Cóż mogę zrobić? Każdy ma prawo wyrażać swoje opinie, I skoro ja prezentuje moje pomysły w filmie, muszę to zaakceptować.
P: Jak widzisz przyszłość filmów? Zastanawiałeś się jak zrobić filmby bez aktorów?
O: Właściwie, to zacząłem od robienia filmów bez aktorów – czyste kino. Podobał mi się ten eksperyment. Ale jeśli chodzi o wirtualnych aktorów, to nie ma prawa bytu. Powinno to zabrać, przynajmniej tysiąc lat, aż w zadebiutują wirtualni aktorzy. Mamy już cyfrowych kaskaderów, bez prawdziwych ludzi, ale wciąż potrzeba nam do nich prawdziwych aktorów. Postacie cyfrowe wymagają dużych wysiłków od aktorów, którzy są z nimi na planie, jak również pozostałej części ekipy. Jedni dają im głos [cyfrowym postaciom] inni podkładają ciała. To o czym dużo ludzi nie wie to, to, że animatorzy są także aktorami, uczęszczają do tych samych szkół, i używają tych samych technik. To tak jak ktoś zrobi zdjęcie aktorowi na scenie, nie oznacza, że chce się go pozbyć. Istnieje możliwość symulowania człowieka, i w AOTC mieliśmy imponujące kopie. Ale to wciąż byli ludzie, którzy grali i pracowali. Ludzie!
P: Czy wciąż myślisz o nakręceniu epizodów 7,8, I 9?
O: Nie. Nie zrobię ich. Chcę nakręcić inne rzeczy. Te filmy zabrałyby mi dekadę. Będę już miał ponad 60 lat, gdy skończę obecne filmy i nie planuję zrobić nic w Gwiezdnych Wojnach aż do mojej osiemdziesiątki.
P: A w jakim kierunku będziesz zmierzać?
O: Mam mnóstwo pomysłów na filmy i seriale. Coś trochę lżejszego. Coś w stylu THX-1138, od czego zacząłem.
P: A jak tam stoi produkcja Indiany Jonesa 4?
O: Pracowałem nad historią, i wynajęliśmy scenarzystę, który rozpoczął pracę na początku lipca. Ale on nam wyjdzie. Ja robię swoją część, czyli przygotować scenariusz. Harrison chce swoją, tak samo Steven, i każdy z nas rezerwuje czas na 2004 i myślę, że do tego czasu scenariusz będzie gotowy. (śmiech).
P: Czy to prawda, że pozwałeś Rząd Stanów Zjednoczonych za naruszenie praw autorskich do marki „Star Wars” - "Gwiezdne Wojny"?
O: Tak. Oni mieli taki program obrony kosmicznej, ale to nie oni go tak nazwali – w rzeczywistości nazwę nadały media. I dopóki istniało ryzyko, że stracę prawa autorskie, wytaczałem procesy rządowi. To właśnie na tej zasadzie działa, jesteś zobligowany do podjęcia legalnych kroków, by zatrzymać prawa. Gdy w końcu sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, sędzia orzekł, że rząd może używać nazwy, ale ja nie stracę praw autorskich.
P: Nie jesteś zmartwiony, że oni nazwali twoją nazwą program wojskowy?
O: Nie. Wolę, żeby budowali bezużyteczny program, niż mieli wydawać miliardy na budowanie bomb (śmiech).
A teraz coś z zupełnie innej beczki, Andaral
Ten news ma numer 1999, a rok 1999 pamiętamy przede wszystkim z powstanie strony -
Shadows of the Star Wars, a także z trochę późniejszego "Mrocznego Widma".
KOMENTARZE (0)