Pod koniec sierpnia, w USA na ekrany wszedł film pt.
Simone. Opowiadał on o tym, jak podczas produkcji jednego filmu, twórcy stracili główną aktorkę, więc postanowili zastąpić ją wirtualną. Pomysły kręcenia filmów z wirtualnymi aktorami, nie są nowością, o chociażby taki, jak nakręcenie nowego filmu z Brucem Lee. Tymczasem po Hollywood rozeszła się nowina, że George Lucas i Steven Spielberg, czyli dwóch najbogatszych ludzi Hollywood, w sekrecie bawią się takimi aktorami, tworząc nowych w stylu Rikki Lee Travolty. Każdy taki wirtualny aktor, składa się z połączonych części wielu innych, znanych aktorów. Np. dla stworzenia samej twarzy wykorzystano elementy rysów Toma Cruise`a, Seana Connery`go, Willa Smitha i prawie dwudziestu innych. Oczywiście Spielberg i Lucas ostro zaprzeczają tym doniesieniom, ale kto ich tam wie.