W dniu dzisiejszym do naszych kin trafił film "Duma i uprzedzenie" na podstawie powieści Jane Austen z Keirą Knightley (Sabe z TPM) w roli głównej.
Do malowniczego Netherfield przybywa przystojny i bogaty Charles Bingley z zamiarem osiedlenia się tam na stałe. Przybysz wzbudza żywe zainteresowanie lokalnej społeczności, zwłaszcza niezamożnych panien na wydaniu. Na zawarciu bliższej znajomości z nowym sąsiadem zależy szczególnie pani Bennet, matce pięciu dorosłych córek, których jedyną szansą na dostatnie życie jest bogate zamążpójście. Sprawa jest paląca, gdyż cały rodzinny majątek ma wkrótce przejść w ręce antypatycznego kuzyna, pana Collinsa. Początkowo wszystko układa się po myśli pani Bennet. Bingley zakochuje się w jej najstarszej i najładniejszej córce, Jane. Tymczasem jego najlepszy przyjaciel, ponury i wyniosły pan Darcy, obdarza zainteresowaniem jej młodszą siostrę, Elżbietę.
więcej
Generalnie powiem tylko tyle, że to pięknie zagrana teatralna wręcz wersja powieści, która jest jednym z najgłośniejszych melodramatów literatury brytyjskiej. Z całym dorobkiem inwentarza. I na koniec mała niespodzianka, recka przedpremierowa.
Nie często mam okazję, zwłaszcza tutaj, recenzować filmy jeszcze przed oficjalną premierą. Tym razem, z "Dumą i Uprzedzeniem" jest troszkę inaczej. Czyli najnowszy film z Keirą Knightley.
Najnowsza, chyba dziesiąta, ekranizacja dzieła Jane Austen, właściwie nie bije poprzednich pod względem rozmachu, czy ujęcia tematu. Wydawałoby się, że wręcz nie ma wiele nowego do zaoferowania, ale jednak, coś w sobie ma. To coś, to gra aktorska.
Film Joe Wrighta ma to do siebie, że właściwie jest bardziej spektaklem teatralnym niż filmem, po raz kolejny wystawiają Jane Austen, z nowymi aktorami, lecz poza całą kosmetyką niewiele się zmienia. To cały czas są podchody Elizabeth Bennet do pana Darcy, a potem zamiana ról. Obraz w niczym nawet nie próbuje odbiegać od oryginału, jest to spokojna, tradycyjna ekranizacja, tyle, że zagrana wyśmienicie.
To, co najważniejsze w tym filmie, to postaci, bo i w muzyce i w zdjęciach, zdarzają się wzloty i upadki, ale to aktorzy tworzą napięcie tego filmu i skupiają na sobie oczy widza. A mają czym, bo nie posiadając w większości przypadków, Hollywoodzkiego wyglądu, zgrabnie dorównują fenomenalnym aktorom - jak Donald Sutherland czy Judi Drench.
W całym tym towarzystwie, główną rolę zagrała Keira Knightley i co tu dużo mówić, zagrała fenomenalnie. To na niej właściwie trzyma się film i odegrała tę rolę znakomicie. Niestety po obejrzaniu tego filmu, naszła mnie smutna myśl, szkoda, że to nie Keira była Amidalą, bo patrząc na wyczyny Natalie Portman w Epizodzie III, trzeba tego tylko żałować. Knightley udowadania, że jest utalentowaną aktorką, która bije na głowę nawet uznane kreacje Portmanowej (jak choćby "Bliżej"). Tyle, że Keira aktorstwo wyniosła z domu, zupełnie jak Carrie Fisher, i każdy kto oglądał dokładnie dodatki do "Piratów z Karaibów", wie, że nawet wystraszona nie zawaha się zapropnować swojej wizji, jeśli, coś jej się nie spodoba. Dobrze, że taką wizję posiada.
"Duma i uprzedzenie" jest kolejną ekranizacją słynnej powieści brytyjskiej autorki, właściwie niewnoszącą wiele. To zwykły romans, na zimne popołudnie, z tym, że wspaniale odegrany, z wspaniałą teatralną brytyjską wymową, a słuchać tego w kinie, to piszący te słowa mógłby dość długo.