TWÓJ KOKPIT
0

Różne

10 lat z Disneyem: 10 największych minusów Disneya

2022-11-05 03:15:09

Były plusy, pora na plusy ujemne, czyli minusy. Nie wszystko przez tą dekadę z „My$zatym” się udało perfekcyjnie. Są rzeczy, które Lucasfilm mógł rozegrać lepiej, albo które zwyczajnie zwalił. I to nasza, krótka lista win Disneya/Lucasfilmu.

1. Rozjuszenie fanów

Lord Sidious: Jakby nie oceniać „Ostatniego Jedi”, jedno jest pewne. Lucasfilm nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło wokół filmu. Na ile krytyka jest zasłużona, to kwestia dyskusyjna, tu pewnie każdy ma swoje zdanie. Ale zwalczanie wszelkiej krytyki, wrzucanie wszystkich do worka mizoginów, botów, rosyjskich trolli to już coś nie tak. Zwłaszcza, gdy oliwy do ognia dolewają ludzie związani z LFL (jak trollujący Rian J.). Z filmu, który części osób się nie podszedł, zrobił się ferment i dżihad. I za to winę już ponosi LFL, bo brak reakcji, brak odcięcia się od toksycznej dyskusji narobił mnóstwo szkód. Nie potrafili tego naprawić, a jeszcze gorzej, że „Skywalker. Odrodzenie” wyalienował część fanów, którym akurat podobał się „Ostatni Jedi”. Zarządzając marką trzeba znaleźć kompromis między dopieszczeniem fanów, a swobodą twórczą. Trzeba też umieć podejść do krytyki. Lucasfilm tego nie potrafi, udało im się za to zantagonizować sporą grupę fanów przeciw Gwiezdnym Wojnom. I to jest zdecydowanie największa porażka 10-lecia. Do tego dochodzą problemy komunikacyjne, ale to już inny problem, bo to irytuje wciąż wiernym ich fanów.
Mossar: Ja za to pamiętam jak z Rusisem czekaliśmy na Disney+ Day, które było zapowiadane jako ważny dzień dla fanów SW. Godziny czekania i jedno wielkie nic. Potem kilkukrotnie przeżywaliśmy podobny zawód podczas innych imprez, gdzie pokazywano materiały zgromadzonym na miejscu widzom, a reszta musiała się zadowolić tajniackimi filmami z telefonu.
Rusis: Disney pod kątem fanów miał ciężki orzech do zgryzienia na początku i bardzo utrudniony start. Decyzja o skasowaniu dotychczasowego EU była trudna, ale z ich perspektywy konieczna aby umożliwić łatwiejszą produkcję filmów. Na tym etapie, pomimo sporego niezadowolenia części osób wydaje się, że sobie jeszcze poradzili - potrafili decyzję wytłumaczyć sensownie i złożyć obietnice lepszej przyszłości. Niestety im dalej w las tym było gorzej, a apogeum nastąpiło gdy wypuścili Epizod VIII i następnie Epizod IX. Oba filmy miały olbrzymie grono widzów, którzy byli z nich niezadowoleni - o gustach można dyskutować, ale większość niezadowolonych wrzucać do jednego wora trolli i następnie nie kontrolować spójności komunikatów wypuszczanych do fanów tylko pozwalać na zaognianie konfliktu to nie jest droga, którą korporacja powinna obierać. W ten sposób część osób prawdopodobnie bezpowrotnie się od sagi odwróciła, a internet wrzał od negatywnych dyskusji.
Do tego dochodzą jeszcze mniejsze elementy, o których na przykład wspomniał powyżej Mossar - wykorzystywano niejednokrotnie media społecznościowe związane z Gwiezdnymi Wojnami do promowania wydarzeń na których jak się okazywało większość atrakcji była kierowana do fanów Marvela, a fani Star Wars musieli się obejść smakiem.
Kasis: To mnie autentycznie boli. Zawsze były podziały w fandomie Star Wars, zawsze byli fani niezadowoleni z różnych elementów, ale natężenie tego wszystkiego w tych ostatnich latach jest przykre.

2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii

Lord Sidious: Nową trylogię naszkicował Arndt z Lucasem, potem wyrzucono to do kosza i na nowo zrobili to J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Nakręcili film, pomysł na kontynuację wyrzucono do kosza, bo wydawał się zbyt zachowawczy. Drugi film to nowy kierunek i nowe rozdanie. Też nie pyknęło, więc trzeci to z kolei wyjmowanie pomysłów z kosza (bo drugi nie podszedł) i kapelusza (by zrobić fanservice). Do tego presja czasowa i korpo zarządzenie. W ten sposób utopiono najważniejszy projekt LFL.
Mossar: Bardzo długo wierzyłem, że to co zobaczyliśmy w „Ostatnim Jedi” to wciąż część większego planu. Że Abrams i Johnson współpracowali, ustalili jakiś szkielet całości i na nim bazowali. Teraz wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, a jedyna postać która mogła być przemyślana choć trochę bardziej to Ben Solo.
Rusis: Kupujesz wielką markę, wiesz od początku, że chcesz wydać trylogię i co robisz? Zamiast budować plan na całość i go zrealizować to tworzysz trzy kompletnie różne produkcje i mówisz, że tak miało być. Plan na sukces? Jak widać nie. To był największy projekt jaki stał przed Disneyem po zakupie Gwiezdnych Wojen i nie rozumiem jak można było się nie przyłożyć do porządnego jego zaplanowania i realizacji.
Kasis: Nie potrafię tego zrozumieć. Zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na produkcje marvelowskie to od razu widać lepszą spójność, jakiś ogólny plan. Tam mogli, a przy Gwiezdnych Wojnach już nie?

3. Problemy z produkcją filmów – chaos

Lord Sidious: O ile brak wizji można jeszcze od biedy zrozumieć. Do tego trzeba znaleźć naprawdę kogoś z głową. O tyle chaos na planie, reżyserzy rzucający film lub wyrzucani, to już problem z zarządzaniem. Na 5 filmów, w dwóch reżyser zmienił się oficjalnie, w jednym nieoficjalnie („Łotr 1” i Tony Gilroy), zaś w jednym reżyser rzucił film, ale potem zarząd Disneya go przebłagał by wrócił. I mowa tu tylko o filmach, które powstały. Lista zapowiedzianych, a porzuconych bądź wstrzymanych projektów też jest spora. Być może Lucasfilm i Disney robią wszystko zbyt szybko, trochę na łapu capu, a potem wychodzi, co wychodzi. Ale wciąż zarządzanie polega na tym, by tego typu problemy ograniczać, nie mnożyć. Zaś o niezrealizowanych projektach chyba najlepiej świadczą słowa Boba Chapeka, który prosił Kathleen Kennedy by nie ogłaszać projektów, dopóki ich realizacja nie jest pewna. Nawet tam to widzą (to akurat plus Disneya).
Rusis: Wydawać by się mogło, że duże korporacje mogą mieć problem z brakiem wizji, skostniałymi strukturami, ale chociaż zarzązanie i procesy są dosyć stabilnie ustalone. Jak pokazuje tworzenie nowych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen to bardziej przypomina start-upy niż korporacje. Każdy idzie w swoim kierunku, robi co chce, ludzie przychodzą, odchodzą, są zwalniani. Projekty są ogłaszane, wstrzymywane, porzucane. Nie widzę nikogo kto by nad tym panował, a z tych informacji które do nas docierają wyłania się obraz chaosu. Niestety jeśli ktoś nad tym chaosem nie zapanuje to sukcesów filmowych w tym uniwersum jeszcze długo nie zobaczymy.

4. Położenie „Hana Solo”

Lord Sidious: To punkt, który mnie szczególnie boli, bowiem produkcyjnie wyszło bardzo dobrze. Ron Howard spiął ten film, nie widać w nim problemów z czasów produkcji. Ale wyniku nie zrobił. Znów to kwestia złego zarządzania. Ludzie nie czekali na Hana Solo, zwłaszcza z nowym aktorem. Natomiast, gdy film wchodzi w momencie, gdy smród po „Ostatnim Jedi” jeszcze nie wywietrzał, jednocześnie, gdy reklamuje się superprodukcje Marvela i nie tylko i z nimi trzeba konkurować. A jeszcze skąpimy na reklamie, pomimo rozdymanego budżetu przez dokrętki, to prosimy się o katastrofę. Sporo osób nawet nie zauważyło, że ten film wszedł do kin. Wiele niespecjalnie chciało na niego pójść. Efekt to przychód na poziomie 37% przychodu „Łotra 1”. Miał być samograj, wyszła klapa, niestety.
Rusis: Disney sam nie wierzył w sukces „Hana Solo”, a jak nie wierzysz w to co robisz to ciężko oczekiwać, żeby się udało. Marketing zredukowano do minimum, wiele osób, które interesują się popkulturą, a z którymi rozmawiałem wówczas nawet nie wiedziało, że taki film wychodzi. Szkoda, bo wydaje się, że w ten sposób pogrzebano na dłuższy czas koncepcję spin-offów.
Mister S.: Święta prawda. Parę miesięcy temu pokazałem „Hana Solo” znajomemu, który pomimo sporego przywiązania do Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej go nie widział. Efekt był piorunujący, zwłaszcza w świetle Epizodu IX). Wielka szkoda, że brak adekwatnej promocji i kontrowersje wokół „Ostatniego Jedi” pogrzebały świetny film, który mógł być przecież podwaliną pod kolejne spin-offy i seriale.

5. Sposób oficjalnej komunikacji z fanami (PR)

Lord Sidious: Lucasfilm nie przejmuje się informacjami oficjalnymi, których najczęściej nie ma. Już przez 10 lat przywykłem, że standardu Lucasfilmu z czasów prequeli nie będzie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego czasem potrafią oznajmić, że zaczęli serial i podać główną obsadę (jak w przypadku „Obi-Wana Kenobiego”), a innym razem przy okazji dowiadujemy się, że kręca już „Skeleton Crew” od jakiegoś czasu i podają jedną osobę. Ta komunikacja sprawia wrażenie wymuszonej i ograniczonej do reklam tuż przed emisją. A oczywiście wisienka na torcie są pompowane wydarzenia na których mają być zapowiedzi… a potem prawie nic nie ma.
Mossar: Ja spojrzę na to z trochę innej strony — wielokrotnie komunikowałem się na Twitterze z autorami komiksów i książek. W przypadku takich autorów jak Freed, Scott, Soule czy Christopher komunikacja była wręcz perfekcyjna - zarówno pod kątem uzyskiwania informacji jak i zwykłego gwiezdno-wojennego small talku.
Rusis: Sposób komunikacji z fanami, a raczej jego brak wydaje się dla mnie swoistym nieporozumieniem. Rozumiem, że czasy się zmieniają, podejście do budowania marki również, ale tu wygląda to jakby Lucasfilm wyszedł z założenia, że lepiej w sumie nic nie mówić niż przekazać o jedno słowo za dużo. Przy tylu jednoczesnych produkcjach (wcześniej filmowych, teraz serialowych) nie mamy prawie żadnego stałego dopływu informacji na temat tego co się dzieje - co jest produkowane, kto został zaangażowany. Nie mówię już nawet o powrocie do czasów produkcji prequeli, gdy oficjalnie publikowano prawie codziennie zdjęcia i ciekawostki z planu, ale chociaż o informowaniu o angażach. Prawie wszystko obecnie się opiera na plotkach, przeciekach i wywiadach udzielonych różnym mediom, z których ciężko czasem skleić jedną spójną wizję.
Wyglądało to może i ciekawie w przypadku „Przebudzenia Mocy” gdy twórcy mówili o tym, że chcą utrzymać wszystko w tajemnicy, ale Epizod VII był samonakręcającą się machiną z uwagi na to, że był pierwszy od Disneya. W przypadku pozostałych pozycji dla mnie gra to niestety na ich niekorzyść. Zainteresowanie fanów też trzeba pobudzać i podtrzymywać, a nie liczyć na to, że marka sama się sprzeda.

6. Brak celebracji twórczej filmów (skasowane Makingi itp.)

Lord Sidious: Kolejny punkt, który mnie boli. Bo w miejsce małego Lucasfilmu, który pchał sztukę kinową do przodu, starając się wyznaczać standardy, ale jednocześnie był otwarty na promocję nie siebie, a kina, mamy dział w korporacji, który niespecjalnie jest zainteresowany pokazaniem swojego Know how. Raczej skupia się na promocji produktu i to na krótko przed premiera. Bardzo brakuje mi Makingów, bardzo brakuje mi paneli na Celebration, które ukazywały więcej niuansów zza kulis. Obecnie nie spodziewam się, że historia sequeli zostanie oficjalnie opowiedziana, tak jak była.
Rusis: Zawsze byłem żywo zainteresowany tym jak wyglądała produkcja kolejnych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Zarówno podczas ich tworzenia, jak i już miesiące po - mogąc poczytać wspomnienia, relacje z planu, przejrzeć koncepty. Obecnie tego prawie nie dostajemy. Pozycje typu „Making of.. „ przestały być produkowane, na konwentach opowiadają o ogólnikach. Żałuję, że dostajemy tak mało informacji. Mam wrażenie, że trochę wynika to z problemów związanych z produkcją - wolą nie mówić w ogóle niż wejść w niewygodne dla nich tematy.
Kasis: Strasznie żałuję, że tak to wygląda. Pamiętam jak ogłoszono nowe epizody i zaczęłam myśleć o tych nowych materiałach zza kulis, które dostaniemy. Marzyło mi się, że będą co najmniej takie jak przy Prequelach, a nawet jak w przypadku tolkienowskich produkcji Petera Jacksona. Dla mnie to było duże rozczarowanie.

7. Ustąpienie miejsca Marvelowi - tak w wynikach finansowych jak i sercu popkultury

Lord Sidious: Prequele konkurowały z „Harrym Potterem”, „Władcą Pierścieni” czy „Spider-Manem” i ostatecznie wychodziły z tego obronną ręką. Nawet bez filmów a z serialami jak „Wojny klonów”, „Gwiezdne Wojny” znajdowały się w centrum popkultury. Dziś nadal są ważną globalną marką, ale palmę pierwszeństwa dzierżą superbohaterowie (i głównie Marvel). Kradną serca fanów, ale też dzieci. Patrząc przez pryzmat tych 10 lat, to nie jest tylko kwestia ilości filmów, w końcu w „Gwiezdnych Wojnach” się coś ruszyło. Ale tego, że „Gwiezdne Wojny” Disneya coś straciły ze swojej świeżości i atrakcyjności.
No i marek liczących się jest więcej, „Gwiezdne Wojny” są wciąż w czołówce, ale walka o podium zdaje się być dla nich coraz trudniejsza. Niestety.
Inną ciekawostką jest to, że Disney zapłacił za Lucasfilm 4 miliardy USD. Produkcja 5 filmów kosztowała 1,3 miliarda USD. Nie są tu uwzględnione koszty reklam. Sumaryczny zarobek to 5,9 miliarda USD. Tyle, że to zarobek globalny, bez podatków, procentów dla dystrybutorów, kin i tak dalej. Disney z tych niecałych 6 miliardów dostał ok. połowy. Analitycy liczyli, że transakcja kupna Lucasfilmu zwróci się samą nową trylogią, która miała zarobić 2 miliardy (część I i to się udało), 2,5 miliarda (część druga, wyszło 67% wyniku części pierwszej) i 3 miliardy (część trzecia, wyszło 80% części drugiej i 52% części pierwszej). Co prawda ta kalkulacja nie uwzględnia zysku ze sprzedaży produktów licencjonowanych, ani tym bardziej seriali na Disney+. Niemniej jednak coś, poszło nie tak. Tak finansowo, jak i popkulturowo. Co nie znaczy, że jest źle, tylko, że mogło być lepiej.
Rusis: Samo ustąpienie miejsca Marvelowi mnie aż tak nie martwi, jak to w jaki sposób to zrobiono - czyli zmarnowano potencjał na rozkręcenie marki i sprowadzono ją do poziomu jednej z wielu podobnych.
Kasis: Właśnie – jedna z wielu. Może nie jestem obiektywna, ale przez lata żywiłam przekonanie o pewnej wyjątkowej pozycji Star Wars w świecie popkultury. Nie tylko w kwestii finansowych wyników. Może utrata tego statusu i tak by nastąpiła, ale trudno nie zauważyć, że Disney nad tym nieźle pracował.

8. Skasowanie EU i nie zastąpienie go lepszym produktem, przy jednoczesnym odgrzebywaniu pomysłów

Mossar: Dalej twierdzę, że jeśli chcieli startować z nowymi filmami będącymi bezpośrednią kontynuacją Starej Trylogii to kasacja EU była konieczna. A to jak to wszystko wyszło, czy mamy w rezultacie lepszy czy gorszy produkt, to już zupełnie inna historia.
Lord Sidious: Na skasowanie EU cieniem kładą się inne problemy. Choćby właśnie to, że część książek ze starego kanonu jest włożona do nowego (jak Dziedzic Jedi). Zresetowano to, głośno było o Story Group, natomiast w gruncie rzeczy dostaliśmy poziom podobny, zaś filmy i seriale dalej mogą nadpisywać resztę. A do tego wygrzebywanie pomysłów. Można to było zrobić lepiej ucząc się na błędach, wybrano opcję zrobienia drugi raz to samo.
Rusis: O ile rozumiem powód to wciąż uważam, że można było to lepiej zrobić powodując mniejsze zawirowania w Mocy. Wiadomo było, że będzie to decyzja bolesna dla wielu hardkorowych fanów, ale sposób jej przeprowadzenia i to co dano w zamian nie pomagało jeśli chodzi o jej złagodzenie.
Kasis: Znam osoby, które z tego powodu porzuciły Gwiezdne Wojny prawie całkiem. I to jest przykre. Rozumiem, że musieli to zrobić ze względu na filmy, ale uważam, że nie było potrzeby kasowania wszystkich okresów od razu i mogli dać coś lepszego w zamian. Zbyt wiele obietnic Disneya okazało się pustych.

9. Skasowanie edycji 3D filmów, „Detours” i „Underworld”

Lord Sidious: Znów niestety mamy do czynienia z korporacyjnym zarządzaniem, które miejscami ciężko jest pojąć. „Atak klonów” (widziałem go na Celebration) i „Zemsta Sithów” (tej mi się nie udało zobaczyć) w 3D zostały skończone. Czy naprawdę nie można było tego wypuścić w kinach przed premierą VII Epizodu? Właśnie jako ciekawostkę i promocję. Odpowiedź - problemem był Fox i podział zysków (a przynajmniej tak chcę myśleć). Czy można to było wypuścić później, można, ale… chyba już szał na konwersje 3D przeminął. Czemu nie dało się „Detours” wrzucić na Disney+? „Underworld” rozumiem, że był poza zasięgiem wówczas, szkoda, że nie wrócono do tego pomysłu przy Disney+.
Rusis: Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie chowanie do szafy praktycznie gotowych projektów, tylko dlatego, że nie wpasowują się w nową wizję firmy. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę inne punkty z tej listy - bo można było je wykorzystać do nawiązania porozumienia ze starymi fanami, nie odcinając się od wszystkiego. Ale tu chyba znowu mocno wchodzi w grę to, że Lucasfilm obecnie nie czuje tego jak sensownie prowadzić relacje z fanami.

10. Słabe zarządzanie grami Star Wars

Lord Sidious: Chyba błędem było danie wolnej ręki EA, przy jednoczesnym zagwarantowaniu im wyłączności, ale bez rozliczania ich. Szczęśliwie, w tym wypadku chyba już poszli po rozum do głowy.
Rusis: Dziesięć lat minęło, a dalej nie mamy pozycji w grach Star Wars na miarę produkcji sprzed ery Disneya (czy w tym wypadku bardziej EA). Błędem było oddanie tego jednej firmie zamiast licencjonowania konkretnych tytułów i kontrolowania kiedy one wyjdą.

I na koniec znów pytanie do Was. Jak wy z perspektywy dekady widzicie Lucasfilm pod Disneyem? Co wypadło źle, co było najgorsze, jakie dostrzegacie minusy?
TAGI: 3D (149) Disney (525) Disney+ (573) Electronic Arts (141) Epizod IX: Skywalker. Odrodzenie (454) Epizod VIII: Ostatni Jedi (531) George Lucas (1156) Han Solo (spin-off) (426) Harry Potter (106) J. J. Abrams (553) Lawrence Kasdan (176) Lucasfilm (828) Marvel Comics (410) Michael Arndt (60) Obi-Wan Kenobi (serial) (209) Ron Howard (189) Star Wars Detours (47) Władca Pierścieni (135) Załoga rozbitków (Skeleton Crew) (92)

KOMENTARZE (40)

  • rebelyell2022-11-08 20:01:48

    Zamiast serializacji SW, wolałbym by wypuszczali po jednym filmie co 3 lata, a za to bardziej dopracowane oraz przyprawili to animacjami, jak Rebels czy TCW.

  • CoranHorn2022-11-08 10:50:37

    @AJ73
    Mam wrażenie, że Disney zrozumiał błąd jaki popełnił i (o dziwo), wreszcie zaczął w miarę sensownie naprawić sytuację sequeli. Najpierw wyciszyli sprawę jakby w ogóle nie było tematu (żeby powoli wygasić pożar), przeczekali aż ucichnie burza, opadną emocje. Teraz niby mimochodem, bez większego rozgłosu dopuścili do wydania książki w czasach około sequelowych i będą patrzeć czy będzie "żarło". Jeżeli książka przyjmie się na świecie i nie wywoła kolejnych perturbacji w sieci (narzekanie fanów, górnolotna burze), być może nieco śmielej powrócą do projektu Rey i Spółka.
    Ja jestem za. Tam jest ogromne pole do popisu. Ten świat można eksplorować tak jak to zrobiono po "Powrocie Jedi". Nowe zagrożenie dla galaktyki, Akademia Jedi założyona przez Rey, szturm obcej cywilizacji (jak w przypadku Yuzzhan Vong), itd.
    Tu można stworzyć całą masę komiksów, książek, gier, seriali i filmów.
    Bardzo łatwo w ten sposób naprawić popełnione wcześniej błędy. Byłoby super!

  • Finster Vater2022-11-06 00:51:52

    @AJ73 - ale wiesz, oni nie mieli pomysłu na to co w sequelach, a Ty wymagasz żeby oni mieli pomysł na to co dalej.

  • AJ732022-11-05 16:16:40

    Podpunkt pod punkt by zachować liczbowy porządek bym jeszcze dodał, ewentualnie podsumowanko, mianowicie - brak pomysłu na to tco dalej po sikłelach.
    To w zasadzie mógłby być największy z minusów, bo mając taką markę w rękach i nie wiedząc - mam na myśli filmy, co dalej robić, to właściwie jest taka wisienka na torcie z minusów. Oczywiście, ten brak pomysłów wynika z prostego faktu zamknięcia sobie możliwości kontynuacji historii Rey - bo i o czym miała by być ?. To samo dotyczy też pozostałych postaci głównego planu.
    Trylogia sikłeli miała potencjał nawet na sagę, i tylko sploty głupich okoliczności wynikających z podejmowanych wcześniej decyzji często gorączkowych - powrót Palpatina, którego nikt nie zamierzał wcześniej wskrzeszać, spowodowały to, że skończyło się tak jak się skończyło.
    Nikt przecież z fanów nie wpadłby na tak "genialny" pomysł, by ponownie kończyć coś co ostatecznie zostało zakończone w szybie DS2. Przy okazji, stawiając pod dużym znakiem zapytania sens poświęcenia się Vadera, który zwyczajnie mógł wcześniej z Lukiem zwiać promem, a flota Rebelii i tak przecież dokonałaby reszty zniszczenia.
    No, ale jak się wpuszcza słonia Abramsa do składu z porcelaną, hehe ...

  • disclaimer2022-11-05 16:14:39

    SW zawsze było baśnią, ale nie na poziomie komiksowym. Takie zrobiły się przy prequelach.

    A zdefiniujesz nareszcie tą komiksowość, która jest w prequelach, a z tajemniczych względów nie ma jej w OT?

    na etapie prequeli Lucas to był kiepski reżyser, kiepski scenarzysta i król drewnianych dialogów. Był za to wciąż mega kreatorem zafiksowanym na punkcie technologii. Dlatego wyszły piękne wizualnie obrazy ale średnie filmy. Deal with that :P

    Był tak "kiepski", że jak poprosił "lepszych" profesjonalistów o wyreżyserowanie prequeli za niego to odmówili i przekonywali aby sam to zrobił, bo to jego dzieło :P

  • disclaimer2022-11-05 16:06:53

    "Napisałem, że obok Hanny Montany były produkty szkolne, nie majtki. Więc zmyślasz :) "

    OD majtek, szlafroków AŻ DO wszystkich produktów szkolnych. Więc zmyślasz :)

    Były na pewnym poziomie na serio, taka była OT i potem gry i książki typu Thrawny aż wyjechało TPM.

    Czym się różni infantylność prequeli od infantylności OT?

    Porównujesz jakieś Ewoki do TCW. Ewoki nie dotyczą głównej historii, nie ma w nich galaktycznej skali i jest to niszowa produkcja istniejąca jako ciekawostka. Natomiast infantylizacja SW począwszy od prequeli jest na poziomie głównych epizodów, dotyczy głównych bohaterów i jest na o dużo większą skalę.

    Wojny klonów też nie dotyczą głównej historii i jak się ich nie obejrzy to nic się nie straci. W sadze widzimy dopiero, jak się rozpoczynają oraz kończą, gdy tymczasem główną osią jest przemiana Anakina i przejęcie władzy nad Senatem. W OT poświęcają im jedno zdanie i to nie w kontekście samych wojen, a tego, że w trakcie prequeli doszło do XYZ, czyli tego co jest rzeczywiście istotne na przestrzeni 6 filmów.

  • Stuntman Mike2022-11-05 16:02:41

    a tak w ogóle Disclaimer, na etapie prequeli Lucas to był kiepski reżyser, kiepski scenarzysta i król drewnianych dialogów. Był za to wciąż mega kreatorem zafiksowanym na punkcie technologii. Dlatego wyszły piękne wizualnie obrazy ale średnie filmy. Deal with that :P

  • Stuntman Mike2022-11-05 15:56:27

    Mark Hamill: “It`s sort of a combination comic book, fairy tale, Wizard of Oz — there are so many different elements in the movie,”

    SW zawsze było baśnią, ale nie na poziomie komiksowym. Takie zrobiły się przy prequelach.

    George Lucas: [Clone Wars] It`s basically a footnote to the Saga, which is why I animated it, so it doesn`t get confused with the Saga

    ależ genialne wytłumaczenie. Tylko dlatego była to animacja, żeby się nie pomyliła z sagą hahahahaah

  • Stuntman Mike2022-11-05 15:52:03

    "lubisz zmyślać i wymyśliłeś gacie wiszące koło Hanny Montany :)"

    "Pamiętam jak potem wyszło Clone Wars i SW było wszędzie, od majtek, szlafroków aż do wszystkich produktów szkolnych, zaraz obok Hanny Montany."

    Napisałem, że obok Hanny Montany były produkty szkolne, nie majtki. Więc zmyślasz :)

    I znowu to samo. Nie oglądałeś, bo nie pasuje ci do rzeczywistości, a Polska to staje się w ogóle ostatnim bastionem poważnych Gwiezdnych wojen na serio. Jeżeli fakty nie zgadzają się z narracją tym gorzej dla faktów. Otóż wyszło, że był taki sam poziom (wedle twojej metryki), ba, w porównaniu do CW nawet niższy. Teraz widnieją sobie pod banerem "Legendy". A że nie były częścią kanonu? A jakie to ma znaczenie? Od dawien dawna słowami George`a kanonem są tylko jego filmy, a reszta istniała sobie generalnie w alternatywnym świecie, w tym książki, gry, komiksy - nie były w jakikolwiek sposób równoważne z filmami.

    Nie oglądałem do końca (a nie w ogóle) bo mnie to nie interesuje. Napisałem to. Człowieku, zrozum wreszcie, że ja żyję w Polsce i pisałem przede wszystkim o rzeczywistość mnie otaczającej. O tym był mój post. Po drugie SW nigdy nie były wielce na serio. Były na pewnym poziomie na serio, taka była OT i potem gry i książki typu Thrawny aż wyjechało TPM. Wszystko tak karykaturalnie wykręcasz i nie widzisz sedna sprawy. Czy ty w ogóle czytasz co ja piszę? Porównujesz jakieś Ewoki do TCW. Ewoki nie dotyczą głównej historii, nie ma w nich galaktycznej skali i jest to niszowa produkcja istniejąca jako ciekawostka. Natomiast infantylizacja SW począwszy od prequeli jest na poziomie głównych epizodów, dotyczy głównych bohaterów i jest na o dużo większą skalę.

  • disclaimer2022-11-05 15:46:07

    https://youtu.be/iAH8zcycA2A
    George Lucas: [Clone Wars] It`s basically a footnote to the Saga, which is why I animated it, so it doesn`t get confused with the Saga

  • disclaimer2022-11-05 15:41:11

    https://www.facebook.com/watch/?v=10157764870729988
    Mark Hamill: “It`s sort of a combination comic book, fairy tale, Wizard of Oz — there are so many different elements in the movie,”

  • disclaimer2022-11-05 15:34:48

    Wręcz przeciwnie. Jak widać lubisz zmyślać i wymyśliłeś gacie wiszące koło Hanny Montany :)

    Pamiętam jak potem wyszło Clone Wars i SW było wszędzie, od majtek, szlafroków aż do wszystkich produktów szkolnych, zaraz obok Hanny Montany.

    Znowu nie potrafisz dostrzec skali i chcesz przeforsować tezę, że poziom bycia na serio i infantylizacji SW zawsze był taki sam. Nie był i jest to oczywistość. Po raz kolejny się mylisz. Nie porównasz Holiday Special i animacji o ewoczkach z głównymi epizodami i naczelnej kanonicznej kreskówce.

    I znowu to samo. Nie oglądałeś, bo nie pasuje ci do rzeczywistości, a Polska to staje się w ogóle ostatnim bastionem poważnych Gwiezdnych wojen na serio. Jeżeli fakty nie zgadzają się z narracją tym gorzej dla faktów. Otóż wyszło, że był taki sam poziom (wedle twojej metryki), ba, w porównaniu do CW nawet niższy. Teraz widnieją sobie pod banerem "Legendy". A że nie były częścią kanonu? A jakie to ma znaczenie? Od dawien dawna słowami George`a kanonem są tylko jego filmy, a reszta istniała sobie generalnie w alternatywnym świecie, w tym książki, gry, komiksy - nie były w jakikolwiek sposób równoważne z filmami.

  • Stuntman Mike2022-11-05 15:14:38

    "Mi akurat oglądanie gaci jest niepotrzebne. Wystarczą filmy. Tobie najwidoczniej potrzebne były te gacie wiszące obok Hanny Montany :)"

    Wręcz przeciwnie. Jak widać lubisz zmyślać i wymyśliłeś gacie wiszące koło Hanny Montany :)

    Ale nie zaprzeczyłeś od razu. Clone Wars wywodzi się bezpośrednio z twoich wybitnych prequeli i to kolejny poziom infantylizacji marku. Może i OT było częściowo infantylne ale nie tak jak JarJar i Phantom Menace. Tu otworzył się nowy level bycia dla dzieci i nie na serio.

    Cóż, z dwojga złego patrząc na wywodzące się z OT "Droids", "Ewoks", "Bitwa o Endor", "Przygoda wśród Ewoków" czy "The Holiday Special", a wywodzące się z prequeli "Clone Wars", oczywistością jest, że wybieram to drugie :)

    Nie oglądałem do końca żadnej z tych rzeczy wywodzącej się z OT bo mnie to nie interesuje. Są to rzeczy mega niszowe. Tamte są zresztą mega pobocznymi produktami, których nikt nie traktował jako ciągłość historii, raczej jak ciekawostki dla dzieci. Nikt nawet, przynajmniej tu w Polsce o nich nie słyszał. Clone Wars natomiast to te słynne wojny klonów, część kanonu, środek prequeli. I wylewało się to z pierwszej lepszej galerii handlowej. Znowu nie potrafisz dostrzec skali i chcesz przeforsować tezę, że poziom bycia na serio i infantylizacji SW zawsze był taki sam. Nie był i jest to oczywistość. Po raz kolejny się mylisz. Nie porównasz Holiday Special i animacji o ewoczkach z głównymi epizodami i naczelnej kanonicznej kreskówce.

  • disclaimer2022-11-05 14:39:14

    A to że ty widziałeś reklamę z gaciami z Imperium kontratakuje nie czyni OT tak samo infantylnej jak PT.

    Mi akurat oglądanie gaci jest niepotrzebne. Wystarczą filmy. Tobie najwidoczniej potrzebne były te gacie wiszące obok Hanny Montany :)

    Ale nie zaprzeczyłeś od razu. Clone Wars wywodzi się bezpośrednio z twoich wybitnych prequeli i to kolejny poziom infantylizacji marku. Może i OT było częściowo infantylne ale nie tak jak JarJar i Phantom Menace. Tu otworzył się nowy level bycia dla dzieci i nie na serio.

    Cóż, z dwojga złego patrząc na wywodzące się z OT "Droids", "Ewoks", "Bitwa o Endor", "Przygoda wśród Ewoków" czy "The Holiday Special", a wywodzące się z prequeli "Clone Wars", oczywistością jest, że wybieram to drugie :)

  • Lubsok2022-11-05 14:38:01

    Mike niby broni SW, ale jednocześnie twierdzi, że to w sumie gówno. Beka.

  • AJ732022-11-05 14:33:48

    @Mossar, implementuj do komentów, już czas ! :D

  • Stuntman Mike2022-11-05 14:30:28

    "Nope, to zapowiedź "Skandalisty George`a Lucasa" obrazującego następstwo tego myślenia :P "

    Usprawiedliw sobie wszystko swoim widzimisie :P

  • Stuntman Mike2022-11-05 14:28:21

    "Punkt widzenia to nie fakty. A to, że u ciebie nie było gaci z C3P0 nie robi Gwiezdnych wojen mniej komiksowych i mniej dziecinnych niż są."

    A to że ty widziałeś reklamę z gaciami z Imperium kontratakuje nie czyni OT tak samo infantylnej jak PT.

    "I na koniec. Jeśli chcesz mi wmówić, że Clone Wars to ten sam poziom bycia na serio i prestiżu co OT to jest z Tobą gorzej niż myślałem.

    Nigdzie nie twierdziłem, że OT jest prestiżowe i na serio :) "

    Ale nie zaprzeczyłeś od razu. Clone Wars wywodzi się bezpośrednio z twoich wybitnych prequeli i to kolejny poziom infantylizacji marku. Może i OT było częściowo infantylne ale nie tak jak JarJar i Phantom Menace. Tu otworzył się nowy level bycia dla dzieci i nie na serio.

  • disclaimer2022-11-05 14:27:51

    Nope, to zapowiedź "Skandalisty George`a Lucasa" obrazującego następstwo tego myślenia :P

  • Hialv Rabos2022-11-05 14:23:00

    Patrząc z perspektywy dekady, to mnie boli najbardziej chaos nowej trylogii, a także kasacja starego EU, aby potem czerpać całymi garściami z niego i ładować do nowych produktów. Jak dorzucić błędy zarządzania marką, to żal rośnie jeszcze bardziej.

  • Stuntman Mike2022-11-05 14:22:37

    i jeszcze jedno. Każdy operuje w swojej bańce. Disclaimer jak widać w najbardziej odrealnionej. Ale jeśli po drugiej stronie oceanu w filmie Fanboys ostatnie zdanie jakie tam pada to "and what if the movie sucks" to chyba jest to subtelna zapowiedź, że prequele będa ssały. :D

  • disclaimer2022-11-05 14:17:38

    Punkt widzenia to nie fakty. A to, że u ciebie nie było gaci z C3P0 nie robi Gwiezdnych wojen mniej komiksowych i mniej dziecinnych niż są.

    I na koniec. Jeśli chcesz mi wmówić, że Clone Wars to ten sam poziom bycia na serio i prestiżu co OT to jest z Tobą gorzej niż myślałem.

    Nigdzie nie twierdziłem, że OT jest prestiżowe i na serio :)

    @Mossar
    Prawda.

  • AJ732022-11-05 14:17:08

    Do dzisiaj nie mogę pojąć, jak Abrams zawalił finał, jak bardzo różnią się jakościowo ogólnie mówiąc, wcześniejsze TFA z TROSem. Niby ten sam reżyser, a jakby kto inny stał za kamerą. Tym bardziej mnie to zaskoczyło, bo TFA jest udaną produkcją, pomimo ewidentnych podobieństw (część osób powie w tym momencie - zrzynka !) do ANH.
    W ogóle, cały ten czas oczekiwania na pierwszą zajawkę filmową, był świetny. A jak już trailer wrzucono, to już w ogóle. Emocjonalnie nam zagrał po prostu trafiając przy tym celnie, bo kto nie miał ciar przy wrakach na Jakku, przy Hanie z Czuim, czy wreszcie, przy "The force is strong im my family ..."
    I wszystko wydawało się być na dobrej drodze, po czym przyszedł Rajan i roz#@!lił to w drzazgi, no i się zaczęło. Resztę już znamy.
    Po drodze, w całej tej zadymie pojawił się Howard, który uratował wydawać się mogło, że nie do odratowania "Hana Solo", za co powinien dostać medal moim zdaniem ... Zamiast tego, znaczy zamiast sukcesu kinowego zobaczyliśmy jedną z największych wtop komercyjnych, bo Disney zwyczajnie uwalił ten film marketingowo. Coś nieprawdopodobnego, a jednak.
    Do dzisiaj zresztą nie wiem, czy to nie było celowe zagranie, bo oczkiem w głowie carycy były wtedy sikłele i nowy Luke Skywalker w spódnicy, czyli Rey.

    "Ustąpienie miejsca Marvelowi itp" ... zawsze, od początku to powtarzałem, że nie tędy droga. Przestańcie się ścigać, a zróbcie wreszcie filmy dla fanów. Reszta sama z czasem zaskoczy, co widać w mniejszej co prawda skali, ale wyraźnie jest widoczne w "Andorze".

    Punt 8., czyli "gumka, nożyczki i taśma klejąca". Tak właśnie można opisać decyzje o skasowaniu wszystkiego co było wcześniej, po czym gdy już zderzono się ze ścianą - bo do tego musiały doprowadzić konsekwemcje decyzji o kasacji, wracamy, wycinamy wybierając i kleimy, kleimy, kleimy. Może się uda dokleić do obecnego kanonu i nikt nie zauważy.
    Przy czym, jeśli ma się naprawdę mocne argumenty w postaci gotowych pomysłów na nowe - to jak najbardziej, kasować. Problem w tym, że nie mieli ...

    10., czyli "Ten". Niczym kapitalny album Pearl Jam, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii muzyki, tak wydawać by się mogło, że wyłączność na przyszłe gry dla EA to strzał w taką samą dziesiątkę.
    Mogę sobie wyobrazić, jak bardzo strzelały korki od szampana w pałacach Disneya, i jak na drugi dzień ciężarówkami pod marmurowe siedziby elektroników przywieziono wory na dulary, które od tego momentu miały niczym Niagara, zalać do pełna. Te worki. Dularami.
    A tymczasem ... No właśnie. Z perspektywy zmarnowanej dekady w grach SW, najbardziej żal mi SWTORa. Serio. Choć wydawało się w pewnym momencie, że gra nabrała wiatru w żagle, a to za sprawą j e d y n i e - s ł u s z n e j - k o n c e p c j i, by zmienić ją w single-playerowe story. W warstwie fabularnej, poprowadzeniu głównej historii, sposobie narracji, tym właśnie były dodatki z Zakuul Empire. Wystarczyło się tego trzymać konsekwentnie, i pójść za ciosem z następną ekspansją. Nie przypadkowo też apdejty gry z tamtego okresu są najlepiej ocenianymi. Ale nie. Mamy lepszy pomysł ! - wywróćmy to wszystko do góry nogami ! ...

    Co do reszty, jedyną słuszną decyzją było powołanie LucasGames - niektórzy powiedzą, raczej wskrzeszenie. Jak zwał, tak zwał, dalej tak być po prostu nie mogło. Gdyby ode mnie to zależało, Star Warsy opchnąłbym Philowi Spencerowi i jego growym dywizjom. Kto wie, być może takie rozmowy lata wcześniej były prowadzone, i nic z tego nie wyszło. Coś może być na rzeczy, bowiem wcześniej pojawiały się plotki, że MS odrzucił propozycję na rimejk "Knights Of The Old Republic", gry, która przecież swoją premierę miała na pierwszych ixboksach, a dopiero później wyszła na pecety.
    Wracając, panowanie EA to dwa "Battlefronty", przy premierach których - szczególnie tej drugiej części, był shitstorm niemiłosierny. Hehe, a pamięta ktoś może zapewnienia niejakiego Boyegi, jak to "BF2" jest nastawiony na fabułę ?, i w ogóle jest sinlge player pełną gębą ? XD. Tak było. Po drodze było też "Sqadrons", ale to mała produkcjia, no i "JFO". I dużo skasowanych projektów po drodze.
    A teraz jest tak, że owszem, dobre czasy dla gier SW nadejdą, ale z oczywistych powodów nie stanie to się za rok, dwa, czy nawet trzy. Po prostu, zanim zapowiedzi obecne i przyszłe nabiorą realnych kształtów - czyli zamienią się w kawałek grywalnego kodu, trochę to potrwa.
    Ale się rozpisałem, szok normalnie! :D


  • Mossar2022-11-05 14:08:45

    Tylko dla Waszych kłótni mam ochotę zaimplementować w komentarzach system odpowiedzi, bo ciężko się przez te komentarze przedrzeć przy Waszych elaboratach :D

  • Stuntman Mike2022-11-05 14:07:30

    "Mówię jak było u mnie. Więc znowu nie trafiłeś. i może odchrzań się ode mnie już.

    Jeżeli fakty nie zgadzają się z narracją tym gorzej dla faktów :)"

    Przedstawiłem ci jakie były u mnie fakty. Moją obserwację. Więc nie przytaczaj czegoś co mnie nie dotyczy.

    "Ja nie trafiałem tu w Polsce. SW zawsze było komercyjną marką dla dzieci i dorosłych ale przy prequelach przekroczyło kolejny poziom infantylności a przy clone wars, który był po prosty kreskówką, kolejny. Rozróżniania poziomów nigdy się nie nauczysz bo widocznie blabalabala"

    "Czyli jaki? Patrz punkt wyżej. Według twojej retoryki operujesz w bańce jakieś "mojej rzeczywistości", "ja nie trafiałem", " u mnie było". A czy będąc entuzjastą prestiżowych SW z early 80s i oglądając przypadkiem Imperium kontratakuje nie wyłapałeś pewnej subtelnej aluzji w kwestii "You must unlearn what you have learned"? "

    Przedstawiam swój punkt widzenia. Tak ci to trudno zrozumieć? Odczep się więc ode mnie bo nawet nie wszedłem w polemikę z Tobą tylko wyraziłem własne zdanie. Early 80s nazwałem moje pokolenie, a SW które poznałem to early 90. Oceniam produkty typu OT, gry i niektóre książki. Co mi tu od czapy będziesz cytował dialogi jak sam jesteś niereformowalnym, zatwardziałym hejterem SW, nieotwartym na nowe spojrzenie typu Andor.

    I na koniec. Jeśli chcesz mi wmówić, że Clone Wars to ten sam poziom bycia na serio i prestiżu co OT to jest z Tobą gorzej niż myślałem.

  • disclaimer2022-11-05 13:57:54

    Mówię jak było u mnie. Więc znowu nie trafiłeś. i może odchrzań się ode mnie już.

    Jeżeli fakty nie zgadzają się z narracją tym gorzej dla faktów :)

    Ja nie trafiałem tu w Polsce. SW zawsze było komercyjną marką dla dzieci i dorosłych ale przy prequelach przekroczyło kolejny poziom infantylności a przy clone wars, który był po prosty kreskówką, kolejny. Rozróżniania poziomów nigdy się nie nauczysz bo widocznie blabalabala

    Czyli jaki? Patrz punkt wyżej. Według twojej retoryki operujesz w bańce jakieś "mojej rzeczywistości", "ja nie trafiałem", " u mnie było". A czy będąc entuzjastą prestiżowych SW z early 80s i oglądając przypadkiem Imperium kontratakuje nie wyłapałeś pewnej subtelnej aluzji w kwestii "You must unlearn what you have learned"?

  • Stuntman Mike2022-11-05 13:49:01

    a ten stworzył komiksowy produkt dla dzieci do którego już ciężko było się w pełni przyznać

    "Czyli to samo co prestiżowe SW z lat 80. Wówczas nawet Flash Gordon to było świetnym uniwersum space opera/s-f, nie to co teraz. I to wcale nie tak, że on z jakiegoś komiksu dla dzieci pochodzi o herosach i złych magach :)"

    Ja piszę o mojej rzeczywistości w jakiej dorastałem. Nie słyszałem nawet wtedy o żadnym Flashu Gordonie. Było SW, Star Trek, Babylon5, Stargate, Aleien, Terminator, Predator itp.. Było to na poziomie mniej lub bardziej ale jednak SERIO. Przyszły prequele i zinfantylizowały SW do takiego poziomu, będąc przy tym średnimi filmami, że już się do tego człowiek raczej nie przyznawał. Mówię jak było u mnie. Więc znowu nie trafiłeś. i może odchrzań się ode mnie już.

    SW było wszędzie, od majtek, szlafroków aż do wszystkich produktów szkolnych, zaraz obok Hanny Montany. Co za upadek marki pomyślałem.

    "Też tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem majtki z Imperium kontratakuje https://youtu.be/Tm8xyi9WDCE"

    Nie wiedziałem że jesteś tak stary i żyłeś w stanach i trafiałeś na takie reklamy. Ja nie trafiałem tu w Polsce. SW zawsze było komercyjną marką dla dzieci i dorosłych ale przy prequelach przekroczyło kolejny poziom infantylności a przy clone wars, który był po prosty kreskówką, kolejny. Rozróżniania poziomów nigdy się nie nauczysz bo widocznie nie masz odpowiednich styków w kopułce.

  • bartoszcze2022-11-05 13:10:15

    Bo, like, returnowani Palp czy Lando to najsłabsze punkty EIX?

  • disclaimer2022-11-05 13:09:52

    a ten stworzył komiksowy produkt dla dzieci do którego już ciężko było się w pełni przyznać

    Czyli to samo co prestiżowe SW z lat 80. Wówczas nawet Flash Gordon to było świetnym uniwersum space opera/s-f, nie to co teraz. I to wcale nie tak, że on z jakiegoś komiksu dla dzieci pochodzi o herosach i złych magach :)

    SW było wszędzie, od majtek, szlafroków aż do wszystkich produktów szkolnych, zaraz obok Hanny Montany. Co za upadek marki pomyślałem.

    Też tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem majtki z Imperium kontratakuje https://youtu.be/Tm8xyi9WDCE

  • Lubsok2022-11-05 12:41:39

    bartoszcze nam teraz wyjaśni dlaczego.

  • bartoszcze2022-11-05 12:39:29

    Disney kompletnie nie potrzebował somehow returnowanego Palpa do EIX.

  • darth sheldon hiszpański inkwi2022-11-05 12:39:07

    Tyle się mówi o tym całym nie płaceniu tantiem, ale czy są na to jakieś większe dowody poza wypowiedzią Fostera?

  • Czysty2022-11-05 12:06:39

    EU to oni skasowali żeby nie płacić hasju autorom. Kto się potem dogadał to się dogadał i miał postacie w "nowym kanonie" ale to i tak dopiero nastąpiło po tym jak disney się obudził że jedyne postacie jakie mają to Luke, Han, Leia i somehow returnowany Palpatine.

    A co do making of to nawet aktorzy się wypowiadali, że kręcą i do domu. A potem praktycznie każda rzecz zza kulis była reżyserowana żeby wypowiedzi zawierały odpowiednie słowa kluczowe - co jest teraz nagminne w showbiznesie: widzą, że wyprodukowali chłam więc zaporowo atakują swoich klientów oraz tworzą propagandę jaki ich produkt jest wspaniały. Dobrym przykładem są tutaj filmiki z superfanami Rings of Power - zebrali `różnorodną` grupę której dali scenariusz wywiadu i ogłosili ich specjalistami Tolkiena, później okazało się, że nikt z nich tego serialu nie oglądał a jedna dziewczyna nawet powiedziała że nie jest zainteresowana na razie bo ogląda Gre o Tron, która jest tak dobra ze promowane przez nią wcześniej Ringsy mają wysokie progi jeżeli chcą konkurować xD

  • Mossar2022-11-05 11:35:36

    Koniec końców najbardziej zawalili właśnie filmowo. Co jak co, ale książki i komiksy to zawsze była nisza dla hardkorowców i dyskutowanie o spójności czy jakości tego typu produkcji nie ma wielkiego sensu. Żeby marka się kręciła to potrzebne były dobre filmy a teraz seriale. I moim zdaniem wyszło to bardzo w kratkę. Ludzie oceniają te filmy różnie, ale mało kto ocenia całość sequeli jako udaną całość.

    Niby z prequelami było podobnie. Nie wiem, może zadziałał czas, może czasy się zmieniły, może to my jesteśmy starsi i bardziej wymagający, ale nie sądzę, że sequele będą zyskiwały wraz z upływem czasu.

  • Stuntman Mike2022-11-05 11:33:23

    Przed Disneyem SW też nie było wielkim prestiżem. Było za to do 99 roku. Dla mojego pokolenia (early 80s) SW było tym świetnym uniwersum space opera/s-f, które rozwijało się dzięki grom i książkom. Potem przyszedł czas na kolejną trylogię Lucasa a ten stworzył komiksowy produkt dla dzieci do którego już ciężko było się w pełni przyznać. Każdy casual którego spotykałem przez te wszystkie lata, a który wiedział, że jestem fanem mówił "ja lubie GW ale te stare, fajne są SW ale te pierwsze." Przez ok 20 lat nie spotkałem ani jednej osoby która by miała dobre zdanie o prequelach. No ale z drugiej strony wyrosło całe pokolenie lat 90 dla których taka jakość i ton SW to normalka. (Żeby nie było, architektonicznie i jako rozbudowa lore było super.) Były kolejne gry, książki. Pamiętam jak potem wyszło Clone Wars i SW było wszędzie, od majtek, szlafroków aż do wszystkich produktów szkolnych, zaraz obok Hanny Montany. Co za upadek marki pomyślałem. No i potem przyszedł Disney. Na początku wielka ekscytacja i do TLJ obiecujący początek i wielkie nadzieje. Potem zaczęły się poważniejsze problemy. Na dzień dzisiejszy jak dla mnie połowa rzeczy jest mocno średnich lub słabych ale dostaliśmy też R1, Andora i świetne książki, które pierwszy raz od jakichś 20 lat sprawiły, że można być ze SW dumnym, być fanem i interesować się rozbudową uniwersum. Niemniej jednak mają też tam niezły burdel. Generalnie większość rzeczy, które mieści się ramach sagi Lucasa się raczej udaje, a co jest po Powrocie Jedi... no niestety brakuje pomysłów i kreatywnie to leży.

  • Finster Vater2022-11-05 11:20:10

    Kasia ma całkowitą rację - kiedyś SW były wyjątkowym fenomenem, ludzie ustawiali się w kolejkach pod kinami, na premierze TFA sala była nabita po brzegi i jeszcze na RO. No ale... well played, Disney.

  • bartoszcze2022-11-05 11:08:56

    A komentując całość:
    1. Pośpiech. Tempo a la Marvel można mieć jak się ma wszystko odpowiednio wcześniej zaplanowane. Planowanie wypuszczania Epizodów co 2 lata - choć miłe dla fanów (i stanu konta, ale o tym dalej) - ma sens jeśli ma się dopracowany plan (co, jak wiadomo, nigdy nie było mocną stroną SW).

    2. Zarządzanie (zdeterminowane chyba przez 1). Tak do końca nikt chyba nie wie jaka jest polityka względem marki, poza "miejmy dużo contentu". Raz lepszego, raz gorszego. Miało być dużo filmów, po czym przed premierą TROSki przychodzi decyzja o wstrzymaniu filmów.

    3. Kasa. Za Disneya niby tej kasy nie brakuje, ale niekoniecznie jest mądrze wydawana. W efekcie mamy "tylko" (as of today) miejsca 1, 11, 15 i 16 w amerykańskim Top Wszech Czasów i miejsca 4, 16, 35 i 40 w globalnym. "Tylko", bo Epizod IX zgodnie z dotychczasowymi prawidłowościami (Epizod VIII poszedł zgodnie z nimi) powinien był zgarnąć w samych Stanach jakieś 200-250 milionów więcej (i zajmować miejsce 5, a nie 16), a gdyby odpowiednio dołożył poza Stanami, to i globalny Top10 był w zasięgu. Ale zrobiono go jak zrobiono, więc... SOLO zaś położono irracjonalną decyzją o trzymaniu się majowego terminu premiery - bez odstępu od poprzedniego filmu SW, za to w dużej konkurencji, dość powiedzieć, że świąteczną grudniową śmietankę zebrały takie wybitności jak Jumanji i Aquaman. Plus oszczędzanie na promocji i samonapędzająca się katastrofa.

    Na szczęście plusów jest dużo więcej niż minusów :)

  • Bazy2022-11-05 11:03:03

    Edytowałbym punkt drugi:

    2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii całego uniwersum

  • bartoszcze2022-11-05 10:40:28

    A nie mówiłem? Pierwsze zdanie omówienia pozycji nr 1 zawiera odniesienie do Ostatniego Jedi xD

  • Lubsok2022-11-05 10:01:16

    W końcu jakaś sensowna lista. O pokazuje właśnie, że zniszczono tak dobrą markę. Teraz SW to już żaden prestiż tylko taśmowy szrot.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..