4 maja, znany kolokwialnie jako Star Wars Day, to praktycznie święto fanów „Gwiezdnych Wojen”. Świętujemy je maratonami filmowymi, specjalnymi ogłoszeniami, wyprzedażami i na inne sposoby. Ale ja jako historyk myślę o 4 maja także z innych powodów, to dzień który naznaczył kilka kamieni milowych II wojny światowej.
Podczas gdy wiele osób pamięta o ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941, który rozpoczął wojnę dla Stanów Zjednoczonych, wielu zapomina jak trudny był ten konflikt dla Ameryki i Sił Sprzymierzonych przez pierwsze miesiące po ataku. Alianci zajmowali się defensywą miesiącami, tracili terytoria na rzecz Japonii na Filipinach, Birmie, Guam czy innych miejscach. Nawet Singapur, który wydawał się nieprzenikniony jak Gwiazda Śmierci w „Gwiezdnych Wojnach” upadł pod japońskim naporem. Przez pierwsze sześć miesięcy Alianci mocno przegrywali wojnę.
Do 4 maja 1942.
Tego dnia na nowo odbudowana amerykańska flota pacyficzna skoncentrowała swoje siły na morzu Koralowym. Amerykanów, w tym ich słynne lotniskowce „Yorktown” i „Lexington”, wspierali Australijczycy. Stanęli naprzeciw japońskiej flocie zmierzającej do Port Moresby w Nowej Gwinei. Zdobycie tego portu odcięłoby Australię od Stanów Zjednoczonych i oznajmiło wielkie strategiczne zwycięstwo Japończyków.
Gdy te dwie floty spotkały się 4 maja, był to punkt zwrotny zarówno w tej wojnie, jak i prowadzeniu bitew morskich. Samoloty startujące z lotniskowców zajęły się walką, więc była to pierwsza bitwa w historii, gdzie dwie wojujące floty nawet się nie widziały. Sposób walki na wodzie ewoluował.
Bombowce nurkujące – odpowiednik Y-wingów w prawdziwym świecie – zadały większość zniszczeń po obu stronach. Wymieniano ciosy przez kilka dni, japońskie bombowce nurkujące zadały niszczące uderzenie „Lexingtonowi” i mocno uszkodziły „Yorktown”. Choć straciła mniej lotniskowców niż Stany Zjednoczone, to Japonia utraciła swą taktyczna przewagę i porzuciła atak na Port Moresby.
Morze Koralowe zabezpieczono przed japońską inwazją, a straty japońskiej floty mocno się powiększyły podczas bitwy o Midway miesiąc później. 4 maja był istotnym dniem w historii tej wojny.
Przez wiele lat zdjęcia z bitew morskich na Pacyfiku inspirowały twórcę „Gwiezdnych Wojen” George’a Lucasa. Powiedział on nawet:
– Kocham wojnę. To było coś wielkiego gdy dorastałem. Były to dostępne na wszystkich stołach z kawą, od książek przez telewizję w rzeczach takich jak „Zwycięstwo na Morzu”. Byłem otoczony przez te rzeczy wojenne.
Z drugiej strony świata, 4 maj ma też inne znaczenie dla frontu europejskiego. Wieczorem 4 maja 1945 Dania i Holandia zostały uwolnione spod niemieckiej okupacji. W scenie przypominającej świętowanie pod koniec „Powrotu Jedi” obywatele wyszli na ulice i machali flagami świętując swą wolność. W Holandii tego dnia obchodzony jest dzień Pamięci Zmarłych (4 maja) i koniec okupacji nazistowskiej (5 maja).
Ubóstwiam fakt, że to nieoficjalne święto „Gwiezdnych Wojen” dzieli te datę z ważnymi historycznymi wydarzeniami. Na długo zanim zaczęliśmy mówić May the Fourth be with you ten dzień miał już specjalne znaczenie na całym świecie. I to kolejny powód dla którego 4 maja jest jednym z moich ulubionych dni roku.