
Z czasem zaczęło się to robić problemowe. Steve mieszkał w parterowym domku na wschodnich wzgórzach Hollywoodu razem ze swoim partnerem i psem nazwanym Obi-Wan. Ten dom miał 1400 stóp kwadratowych, jednak szybko okazało się, że to za mało. Na szczęście obok był sąsiad, który miał zbudowane fundamenty pod przyszły dom i można było tam upchnąć skrzynie ze skarbami. Niestety po roku sąsiad zaczął się rozbudowywać i kazał zabrać „rupiecie”.
No nic, trzeba było rozbudować dom o kolejne piętro. Wystarczyło na dwa lata, potem potrzebny był trzeci poziom. Dalej wszystko rozrastało się w gigantycznym tempie. Z jednej szafki robiły się trzy, a z trzech pięć. Steve’owi wpadł do głowy pomysł, by kupić gdzieś dom tylko dla swojej kolekcji. Sam zastanawia się nawet, czy decyzja o opuszczeniu Los Angeles i przeniesieniu się do północnej Kalifornii, by pracować na ranczu Skywalkera nie była częściowo tym podyktowana. Łatwiej było znaleźć miejsce dla kolekcji, może nie w hrabstwie Marin czy San Francisco, ale w dalszych okolicach. Don Bies zasugerował Petalumę. Mała, spokojna społeczność,zaledwie pół godziny jazdy od rancza Lucasa.

I zaczęło się poszukiwanie. Przez dwa miesiące nic się nie znalazło. Żaden dom nie pasował Steve’owi. Agent nieruchomości musiał zacząć szukać nie wśród aktualnych ofert, ale tych które się pojawiły i zniknęły jakiś czas temu, wycofane bądź kupione. Dopiero tak znaleziono ranczo wielkości 2 i 1/4 akra, które dziś nosi nazwę Obi-Wan. Nie,żeby kupno tego było takie łatwe, ale Steve na razie nie chce do tego wracać.
Sam budynek to farma z 1951, którą przerobiono w 1987. W sumie najciekawsza była stodoła, w której trzymano kiedyś 20000 kur niosek. Teraz to wszystko trzeba było przerobić. Dziś, po 14 latach, w końcu działa tu muzeum, które prowadzi Anne Neumann.
                
                










































 
Fani Star Wars to duża i różnorodna grupa, składająca się już z kilku pokoleń marzycieli, z bardzo różnym wykształceniem, zawodem, miejscem zamieszkania, czy płcią...ale wciąż wydaje się, że więcej jest jednak fanów niż fanek. Na nowo rozwijających się spotkaniach fanów największe wrażenie robią właśnie nowo pojawiające się dziewczyny lubiące Star Wars. Dlaczego tak jest? Czy Gwiezdne Wojny to męski temat? Czy dziewczyny po prostu nie mogą zrozumieć Mocy? Na te i inne pytania postarała się odpowiedzieć Kasis w poniższym felietonie:

























Z początkiem tygodnia do sprzedaży trafił najnowszy – ósmy już numer czasopisma Star Wars Magazyn. Ta odsłona gazetki liczy 46 stron i kosztuje 12,50 PLN brutto. Star Wars Magazyn #8 nabywać można w salonikach prasowych sieci Empik i Kolporter, a także w różnych innych kioskach na terenie całego kraju. Czasopismo jak zawsze wypełniono atrakcjami – zarówno dla czytelników młodszych jak i starszych. Spis treści prezentuje się następująco:
