TWÓJ KOKPIT
0

3D :: Newsy

NEWSY (149) TEKSTY (6)

NASTĘPNA >>

„Mroczne widmo” wraca do kin

2024-02-12 07:33:24

Po 25 latach od premiery, „Mroczne widmo” wraca do kin. Jak ogłosiła oficjalna film zagości na wielkich ekranach 3 maja 2024. Przygotowano też specjalny rocznicowy plakat, którego autorem jest Matt Ferguson. Nie podano innych szczegółów.



Ten brak szczegółów niestety sugeruje jedno, że film raczej trafi do limitowanej dystrybucji, czyli kilka kin w Stanach, może w Wielkiej Brytanii i kilku innych miejscach, na bardzo krótki okres i to wszystko. Podobnie jak miało to miejsce w zeszłym roku z „Powrotem Jedi”. Niestety wówczas, pewnie tak też będzie teraz, film nie pojawił się w polskich kinach.

Nie ma też informacji, czy „Mroczne widmo” trafi w wersji 2D czy 3D. W wersji 3D film trafił do kin w 2012. Kolejne dwa epizody zostały skonwertowane na 3D, ale nowy właściciel, czyli Disney nie był zainteresowany tym by trafiły do szerszej dystrybucji. Można je czasem oglądać na konwentach.

Jako pierwsi informację o powrocie „Mrocznego widma” podali redaktorzy magazynu „Empire”, który świętuje 25-lece filmu.
KOMENTARZE (21)

P&O 525: Cyfrowe zdjęcia a tradycyjne kina

2023-01-29 09:47:08



Dziś ciekawa informacja, pokazująca jak Lucasfilm w dawnych czasach (przed premierą „Ataku klonów”) rozwiewał pewne wątpliwości. Zwłaszcza tam, gdzie dla wielu osób rzeczy wydają się oczywiste, ale niektórzy jednak pytania stawiają. Odpowiada producent, Rick McCallum.



P: Ogłosiliście, że Epizod II będzie kręcony cyfrowo. Czy to znaczy, że mniejsze kina nie będą mogły go wyświetlać jak wyjdzie?

O: Nie. W przypadku „Mrocznego widma” praktycznie większość scen akcji kręciliśmy na filmie, potem zdigitalizowaliśmy to do komputera, a następnie finalne ujęcia były wzięte z komputera i nagrane na standardową 35 mm film, który jest odtwarzany w kinach.

Kiedy nagrywaliśmy II Epizod, zwyczajnie pominęliśmy krok związany z digitializacją. Wciąż dostarczymy produkt na tradycyjnej taśmie, tak jak większość filmów.

Przy Epizodzie I zrobiliśmy kilka prób z pokazami używającymi cyfrowych projektorów, gdzie nie było filmu w cale. Mamy nadzieję, że Epizod II będzie wyświetlany cyfrowo zdecydowanie częściej, a do roku 2005 przemysł przeniesie się na cyfrową dystrybucję. Na razie jednak wysyłanie filmu to wciąż rzeczywistość.

K: O ile samo kręcenie cyfrowe filmów nie wprowadziło dużych zmian, w 2005 wciąż jeszcze większość kin miała stare projektory, to jednak kilka lat później wraz z boomem na filmy 3D ta rewolucja dokonała się. Dziś większość kin używa cyfrowych projektorów.
KOMENTARZE (3)

10 lat z Disneyem: 10 największych minusów Disneya

2022-11-05 03:15:09

Były plusy, pora na plusy ujemne, czyli minusy. Nie wszystko przez tą dekadę z „My$zatym” się udało perfekcyjnie. Są rzeczy, które Lucasfilm mógł rozegrać lepiej, albo które zwyczajnie zwalił. I to nasza, krótka lista win Disneya/Lucasfilmu.

1. Rozjuszenie fanów

Lord Sidious: Jakby nie oceniać „Ostatniego Jedi”, jedno jest pewne. Lucasfilm nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło wokół filmu. Na ile krytyka jest zasłużona, to kwestia dyskusyjna, tu pewnie każdy ma swoje zdanie. Ale zwalczanie wszelkiej krytyki, wrzucanie wszystkich do worka mizoginów, botów, rosyjskich trolli to już coś nie tak. Zwłaszcza, gdy oliwy do ognia dolewają ludzie związani z LFL (jak trollujący Rian J.). Z filmu, który części osób się nie podszedł, zrobił się ferment i dżihad. I za to winę już ponosi LFL, bo brak reakcji, brak odcięcia się od toksycznej dyskusji narobił mnóstwo szkód. Nie potrafili tego naprawić, a jeszcze gorzej, że „Skywalker. Odrodzenie” wyalienował część fanów, którym akurat podobał się „Ostatni Jedi”. Zarządzając marką trzeba znaleźć kompromis między dopieszczeniem fanów, a swobodą twórczą. Trzeba też umieć podejść do krytyki. Lucasfilm tego nie potrafi, udało im się za to zantagonizować sporą grupę fanów przeciw Gwiezdnym Wojnom. I to jest zdecydowanie największa porażka 10-lecia. Do tego dochodzą problemy komunikacyjne, ale to już inny problem, bo to irytuje wciąż wiernym ich fanów.
Mossar: Ja za to pamiętam jak z Rusisem czekaliśmy na Disney+ Day, które było zapowiadane jako ważny dzień dla fanów SW. Godziny czekania i jedno wielkie nic. Potem kilkukrotnie przeżywaliśmy podobny zawód podczas innych imprez, gdzie pokazywano materiały zgromadzonym na miejscu widzom, a reszta musiała się zadowolić tajniackimi filmami z telefonu.
Rusis: Disney pod kątem fanów miał ciężki orzech do zgryzienia na początku i bardzo utrudniony start. Decyzja o skasowaniu dotychczasowego EU była trudna, ale z ich perspektywy konieczna aby umożliwić łatwiejszą produkcję filmów. Na tym etapie, pomimo sporego niezadowolenia części osób wydaje się, że sobie jeszcze poradzili - potrafili decyzję wytłumaczyć sensownie i złożyć obietnice lepszej przyszłości. Niestety im dalej w las tym było gorzej, a apogeum nastąpiło gdy wypuścili Epizod VIII i następnie Epizod IX. Oba filmy miały olbrzymie grono widzów, którzy byli z nich niezadowoleni - o gustach można dyskutować, ale większość niezadowolonych wrzucać do jednego wora trolli i następnie nie kontrolować spójności komunikatów wypuszczanych do fanów tylko pozwalać na zaognianie konfliktu to nie jest droga, którą korporacja powinna obierać. W ten sposób część osób prawdopodobnie bezpowrotnie się od sagi odwróciła, a internet wrzał od negatywnych dyskusji.
Do tego dochodzą jeszcze mniejsze elementy, o których na przykład wspomniał powyżej Mossar - wykorzystywano niejednokrotnie media społecznościowe związane z Gwiezdnymi Wojnami do promowania wydarzeń na których jak się okazywało większość atrakcji była kierowana do fanów Marvela, a fani Star Wars musieli się obejść smakiem.
Kasis: To mnie autentycznie boli. Zawsze były podziały w fandomie Star Wars, zawsze byli fani niezadowoleni z różnych elementów, ale natężenie tego wszystkiego w tych ostatnich latach jest przykre.

2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii

Lord Sidious: Nową trylogię naszkicował Arndt z Lucasem, potem wyrzucono to do kosza i na nowo zrobili to J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Nakręcili film, pomysł na kontynuację wyrzucono do kosza, bo wydawał się zbyt zachowawczy. Drugi film to nowy kierunek i nowe rozdanie. Też nie pyknęło, więc trzeci to z kolei wyjmowanie pomysłów z kosza (bo drugi nie podszedł) i kapelusza (by zrobić fanservice). Do tego presja czasowa i korpo zarządzenie. W ten sposób utopiono najważniejszy projekt LFL.
Mossar: Bardzo długo wierzyłem, że to co zobaczyliśmy w „Ostatnim Jedi” to wciąż część większego planu. Że Abrams i Johnson współpracowali, ustalili jakiś szkielet całości i na nim bazowali. Teraz wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, a jedyna postać która mogła być przemyślana choć trochę bardziej to Ben Solo.
Rusis: Kupujesz wielką markę, wiesz od początku, że chcesz wydać trylogię i co robisz? Zamiast budować plan na całość i go zrealizować to tworzysz trzy kompletnie różne produkcje i mówisz, że tak miało być. Plan na sukces? Jak widać nie. To był największy projekt jaki stał przed Disneyem po zakupie Gwiezdnych Wojen i nie rozumiem jak można było się nie przyłożyć do porządnego jego zaplanowania i realizacji.
Kasis: Nie potrafię tego zrozumieć. Zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na produkcje marvelowskie to od razu widać lepszą spójność, jakiś ogólny plan. Tam mogli, a przy Gwiezdnych Wojnach już nie?

3. Problemy z produkcją filmów – chaos

Lord Sidious: O ile brak wizji można jeszcze od biedy zrozumieć. Do tego trzeba znaleźć naprawdę kogoś z głową. O tyle chaos na planie, reżyserzy rzucający film lub wyrzucani, to już problem z zarządzaniem. Na 5 filmów, w dwóch reżyser zmienił się oficjalnie, w jednym nieoficjalnie („Łotr 1” i Tony Gilroy), zaś w jednym reżyser rzucił film, ale potem zarząd Disneya go przebłagał by wrócił. I mowa tu tylko o filmach, które powstały. Lista zapowiedzianych, a porzuconych bądź wstrzymanych projektów też jest spora. Być może Lucasfilm i Disney robią wszystko zbyt szybko, trochę na łapu capu, a potem wychodzi, co wychodzi. Ale wciąż zarządzanie polega na tym, by tego typu problemy ograniczać, nie mnożyć. Zaś o niezrealizowanych projektach chyba najlepiej świadczą słowa Boba Chapeka, który prosił Kathleen Kennedy by nie ogłaszać projektów, dopóki ich realizacja nie jest pewna. Nawet tam to widzą (to akurat plus Disneya).
Rusis: Wydawać by się mogło, że duże korporacje mogą mieć problem z brakiem wizji, skostniałymi strukturami, ale chociaż zarzązanie i procesy są dosyć stabilnie ustalone. Jak pokazuje tworzenie nowych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen to bardziej przypomina start-upy niż korporacje. Każdy idzie w swoim kierunku, robi co chce, ludzie przychodzą, odchodzą, są zwalniani. Projekty są ogłaszane, wstrzymywane, porzucane. Nie widzę nikogo kto by nad tym panował, a z tych informacji które do nas docierają wyłania się obraz chaosu. Niestety jeśli ktoś nad tym chaosem nie zapanuje to sukcesów filmowych w tym uniwersum jeszcze długo nie zobaczymy.

4. Położenie „Hana Solo”

Lord Sidious: To punkt, który mnie szczególnie boli, bowiem produkcyjnie wyszło bardzo dobrze. Ron Howard spiął ten film, nie widać w nim problemów z czasów produkcji. Ale wyniku nie zrobił. Znów to kwestia złego zarządzania. Ludzie nie czekali na Hana Solo, zwłaszcza z nowym aktorem. Natomiast, gdy film wchodzi w momencie, gdy smród po „Ostatnim Jedi” jeszcze nie wywietrzał, jednocześnie, gdy reklamuje się superprodukcje Marvela i nie tylko i z nimi trzeba konkurować. A jeszcze skąpimy na reklamie, pomimo rozdymanego budżetu przez dokrętki, to prosimy się o katastrofę. Sporo osób nawet nie zauważyło, że ten film wszedł do kin. Wiele niespecjalnie chciało na niego pójść. Efekt to przychód na poziomie 37% przychodu „Łotra 1”. Miał być samograj, wyszła klapa, niestety.
Rusis: Disney sam nie wierzył w sukces „Hana Solo”, a jak nie wierzysz w to co robisz to ciężko oczekiwać, żeby się udało. Marketing zredukowano do minimum, wiele osób, które interesują się popkulturą, a z którymi rozmawiałem wówczas nawet nie wiedziało, że taki film wychodzi. Szkoda, bo wydaje się, że w ten sposób pogrzebano na dłuższy czas koncepcję spin-offów.
Mister S.: Święta prawda. Parę miesięcy temu pokazałem „Hana Solo” znajomemu, który pomimo sporego przywiązania do Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej go nie widział. Efekt był piorunujący, zwłaszcza w świetle Epizodu IX). Wielka szkoda, że brak adekwatnej promocji i kontrowersje wokół „Ostatniego Jedi” pogrzebały świetny film, który mógł być przecież podwaliną pod kolejne spin-offy i seriale.

5. Sposób oficjalnej komunikacji z fanami (PR)

Lord Sidious: Lucasfilm nie przejmuje się informacjami oficjalnymi, których najczęściej nie ma. Już przez 10 lat przywykłem, że standardu Lucasfilmu z czasów prequeli nie będzie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego czasem potrafią oznajmić, że zaczęli serial i podać główną obsadę (jak w przypadku „Obi-Wana Kenobiego”), a innym razem przy okazji dowiadujemy się, że kręca już „Skeleton Crew” od jakiegoś czasu i podają jedną osobę. Ta komunikacja sprawia wrażenie wymuszonej i ograniczonej do reklam tuż przed emisją. A oczywiście wisienka na torcie są pompowane wydarzenia na których mają być zapowiedzi… a potem prawie nic nie ma.
Mossar: Ja spojrzę na to z trochę innej strony — wielokrotnie komunikowałem się na Twitterze z autorami komiksów i książek. W przypadku takich autorów jak Freed, Scott, Soule czy Christopher komunikacja była wręcz perfekcyjna - zarówno pod kątem uzyskiwania informacji jak i zwykłego gwiezdno-wojennego small talku.
Rusis: Sposób komunikacji z fanami, a raczej jego brak wydaje się dla mnie swoistym nieporozumieniem. Rozumiem, że czasy się zmieniają, podejście do budowania marki również, ale tu wygląda to jakby Lucasfilm wyszedł z założenia, że lepiej w sumie nic nie mówić niż przekazać o jedno słowo za dużo. Przy tylu jednoczesnych produkcjach (wcześniej filmowych, teraz serialowych) nie mamy prawie żadnego stałego dopływu informacji na temat tego co się dzieje - co jest produkowane, kto został zaangażowany. Nie mówię już nawet o powrocie do czasów produkcji prequeli, gdy oficjalnie publikowano prawie codziennie zdjęcia i ciekawostki z planu, ale chociaż o informowaniu o angażach. Prawie wszystko obecnie się opiera na plotkach, przeciekach i wywiadach udzielonych różnym mediom, z których ciężko czasem skleić jedną spójną wizję.
Wyglądało to może i ciekawie w przypadku „Przebudzenia Mocy” gdy twórcy mówili o tym, że chcą utrzymać wszystko w tajemnicy, ale Epizod VII był samonakręcającą się machiną z uwagi na to, że był pierwszy od Disneya. W przypadku pozostałych pozycji dla mnie gra to niestety na ich niekorzyść. Zainteresowanie fanów też trzeba pobudzać i podtrzymywać, a nie liczyć na to, że marka sama się sprzeda.

6. Brak celebracji twórczej filmów (skasowane Makingi itp.)

Lord Sidious: Kolejny punkt, który mnie boli. Bo w miejsce małego Lucasfilmu, który pchał sztukę kinową do przodu, starając się wyznaczać standardy, ale jednocześnie był otwarty na promocję nie siebie, a kina, mamy dział w korporacji, który niespecjalnie jest zainteresowany pokazaniem swojego Know how. Raczej skupia się na promocji produktu i to na krótko przed premiera. Bardzo brakuje mi Makingów, bardzo brakuje mi paneli na Celebration, które ukazywały więcej niuansów zza kulis. Obecnie nie spodziewam się, że historia sequeli zostanie oficjalnie opowiedziana, tak jak była.
Rusis: Zawsze byłem żywo zainteresowany tym jak wyglądała produkcja kolejnych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Zarówno podczas ich tworzenia, jak i już miesiące po - mogąc poczytać wspomnienia, relacje z planu, przejrzeć koncepty. Obecnie tego prawie nie dostajemy. Pozycje typu „Making of.. „ przestały być produkowane, na konwentach opowiadają o ogólnikach. Żałuję, że dostajemy tak mało informacji. Mam wrażenie, że trochę wynika to z problemów związanych z produkcją - wolą nie mówić w ogóle niż wejść w niewygodne dla nich tematy.
Kasis: Strasznie żałuję, że tak to wygląda. Pamiętam jak ogłoszono nowe epizody i zaczęłam myśleć o tych nowych materiałach zza kulis, które dostaniemy. Marzyło mi się, że będą co najmniej takie jak przy Prequelach, a nawet jak w przypadku tolkienowskich produkcji Petera Jacksona. Dla mnie to było duże rozczarowanie.

7. Ustąpienie miejsca Marvelowi - tak w wynikach finansowych jak i sercu popkultury

Lord Sidious: Prequele konkurowały z „Harrym Potterem”, „Władcą Pierścieni” czy „Spider-Manem” i ostatecznie wychodziły z tego obronną ręką. Nawet bez filmów a z serialami jak „Wojny klonów”, „Gwiezdne Wojny” znajdowały się w centrum popkultury. Dziś nadal są ważną globalną marką, ale palmę pierwszeństwa dzierżą superbohaterowie (i głównie Marvel). Kradną serca fanów, ale też dzieci. Patrząc przez pryzmat tych 10 lat, to nie jest tylko kwestia ilości filmów, w końcu w „Gwiezdnych Wojnach” się coś ruszyło. Ale tego, że „Gwiezdne Wojny” Disneya coś straciły ze swojej świeżości i atrakcyjności.
No i marek liczących się jest więcej, „Gwiezdne Wojny” są wciąż w czołówce, ale walka o podium zdaje się być dla nich coraz trudniejsza. Niestety.
Inną ciekawostką jest to, że Disney zapłacił za Lucasfilm 4 miliardy USD. Produkcja 5 filmów kosztowała 1,3 miliarda USD. Nie są tu uwzględnione koszty reklam. Sumaryczny zarobek to 5,9 miliarda USD. Tyle, że to zarobek globalny, bez podatków, procentów dla dystrybutorów, kin i tak dalej. Disney z tych niecałych 6 miliardów dostał ok. połowy. Analitycy liczyli, że transakcja kupna Lucasfilmu zwróci się samą nową trylogią, która miała zarobić 2 miliardy (część I i to się udało), 2,5 miliarda (część druga, wyszło 67% wyniku części pierwszej) i 3 miliardy (część trzecia, wyszło 80% części drugiej i 52% części pierwszej). Co prawda ta kalkulacja nie uwzględnia zysku ze sprzedaży produktów licencjonowanych, ani tym bardziej seriali na Disney+. Niemniej jednak coś, poszło nie tak. Tak finansowo, jak i popkulturowo. Co nie znaczy, że jest źle, tylko, że mogło być lepiej.
Rusis: Samo ustąpienie miejsca Marvelowi mnie aż tak nie martwi, jak to w jaki sposób to zrobiono - czyli zmarnowano potencjał na rozkręcenie marki i sprowadzono ją do poziomu jednej z wielu podobnych.
Kasis: Właśnie – jedna z wielu. Może nie jestem obiektywna, ale przez lata żywiłam przekonanie o pewnej wyjątkowej pozycji Star Wars w świecie popkultury. Nie tylko w kwestii finansowych wyników. Może utrata tego statusu i tak by nastąpiła, ale trudno nie zauważyć, że Disney nad tym nieźle pracował.

8. Skasowanie EU i nie zastąpienie go lepszym produktem, przy jednoczesnym odgrzebywaniu pomysłów

Mossar: Dalej twierdzę, że jeśli chcieli startować z nowymi filmami będącymi bezpośrednią kontynuacją Starej Trylogii to kasacja EU była konieczna. A to jak to wszystko wyszło, czy mamy w rezultacie lepszy czy gorszy produkt, to już zupełnie inna historia.
Lord Sidious: Na skasowanie EU cieniem kładą się inne problemy. Choćby właśnie to, że część książek ze starego kanonu jest włożona do nowego (jak Dziedzic Jedi). Zresetowano to, głośno było o Story Group, natomiast w gruncie rzeczy dostaliśmy poziom podobny, zaś filmy i seriale dalej mogą nadpisywać resztę. A do tego wygrzebywanie pomysłów. Można to było zrobić lepiej ucząc się na błędach, wybrano opcję zrobienia drugi raz to samo.
Rusis: O ile rozumiem powód to wciąż uważam, że można było to lepiej zrobić powodując mniejsze zawirowania w Mocy. Wiadomo było, że będzie to decyzja bolesna dla wielu hardkorowych fanów, ale sposób jej przeprowadzenia i to co dano w zamian nie pomagało jeśli chodzi o jej złagodzenie.
Kasis: Znam osoby, które z tego powodu porzuciły Gwiezdne Wojny prawie całkiem. I to jest przykre. Rozumiem, że musieli to zrobić ze względu na filmy, ale uważam, że nie było potrzeby kasowania wszystkich okresów od razu i mogli dać coś lepszego w zamian. Zbyt wiele obietnic Disneya okazało się pustych.

9. Skasowanie edycji 3D filmów, „Detours” i „Underworld”

Lord Sidious: Znów niestety mamy do czynienia z korporacyjnym zarządzaniem, które miejscami ciężko jest pojąć. „Atak klonów” (widziałem go na Celebration) i „Zemsta Sithów” (tej mi się nie udało zobaczyć) w 3D zostały skończone. Czy naprawdę nie można było tego wypuścić w kinach przed premierą VII Epizodu? Właśnie jako ciekawostkę i promocję. Odpowiedź - problemem był Fox i podział zysków (a przynajmniej tak chcę myśleć). Czy można to było wypuścić później, można, ale… chyba już szał na konwersje 3D przeminął. Czemu nie dało się „Detours” wrzucić na Disney+? „Underworld” rozumiem, że był poza zasięgiem wówczas, szkoda, że nie wrócono do tego pomysłu przy Disney+.
Rusis: Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie chowanie do szafy praktycznie gotowych projektów, tylko dlatego, że nie wpasowują się w nową wizję firmy. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę inne punkty z tej listy - bo można było je wykorzystać do nawiązania porozumienia ze starymi fanami, nie odcinając się od wszystkiego. Ale tu chyba znowu mocno wchodzi w grę to, że Lucasfilm obecnie nie czuje tego jak sensownie prowadzić relacje z fanami.

10. Słabe zarządzanie grami Star Wars

Lord Sidious: Chyba błędem było danie wolnej ręki EA, przy jednoczesnym zagwarantowaniu im wyłączności, ale bez rozliczania ich. Szczęśliwie, w tym wypadku chyba już poszli po rozum do głowy.
Rusis: Dziesięć lat minęło, a dalej nie mamy pozycji w grach Star Wars na miarę produkcji sprzed ery Disneya (czy w tym wypadku bardziej EA). Błędem było oddanie tego jednej firmie zamiast licencjonowania konkretnych tytułów i kontrolowania kiedy one wyjdą.

I na koniec znów pytanie do Was. Jak wy z perspektywy dekady widzicie Lucasfilm pod Disneyem? Co wypadło źle, co było najgorsze, jakie dostrzegacie minusy?
KOMENTARZE (40)

„Imperium kontratakuje” na czele amerykańskiego box-office’u [aktualizacja]

2020-07-13 21:26:41



Jak donosi Deadline, z powodu koronawirusa rynek kinowy jest przewrócony do góry nogami. Klasyczne kina są w USA praktycznie zamknięte, u nas dopiero się otwierają. Natomiast w USA tryumfy święcą kina samochodowe, w których grane są klasyki i to one generują zdecydowaną większość przychodu. W ten weekend pierwsze miejsce w amerykańskich kinach wywalczyło „Imperium kontratakuje”. Było wyświetlane w 483 kinach i szacuje się, że zarobiło między 400 a 500 tysięcy USD (w trzy dni). Dokładne dane jeszcze nie są znane.

Warto przypomnieć, że poprzednie hity ostatnich tygodni to „Jurassic Park” i „Szczęki” Stevena Spielberga oraz „Pogromcy duchów”. Teraz dołączył do nich film Irvina Kershera. Dotychczas „Imperium kontratakuje” zajmowało czołową pozycję dwukrotnie, raz przy okazji premiery w 1980, drugi raz wraz z wydaniem „Wersji specjalnej” w 1997, 23 lata temu.

Obecny weekend był bardzo dobry dla Disneya, na drugim miejscu znalazła się jego „Czarna Pantera” (Marvel) a za nim „W głowie się nie mieści” (Pixar). Ciekawe, czy Lucasfilm i Disney przemyślą powrót sagi do kin, może w wersji 3D?

Przypominamy, że V Epizod można oglądać także i w Polsce, głównie w sieci Multikino, ale też w niektórych kinach studyjnych.

Aktualizacja. Są już ostateczne wyniki i są zdecydowanie lepsze niż się spodziewano. Film Kershnera zarobił 611 tysięcy USD w weekend (nowy rekord w czasie pandemii), zaś jak weźmie się pod uwagę okres 5 dniu od premiery to ma już 644 tysiące USD.
KOMENTARZE (7)

Polskie wydanie „Skywalker. Odrodzenie” na Blu-ray i DVD w maju

2020-03-11 17:22:10

Mamy złe wiadomości dla tych, którzy czekają na polskie wydanie „Skywalker. Odrodzenie” na Blu-ray i DVD. Będzie trzeba poczekać do 8 maja 2020, dopiero wtedy Galapagos zaplanował premierę. Na razie wiemy o wydaniu DVD i Blu-ray. Zapewne pojawią się jeszcze steelbooki, możliwe, że Blu-ray 3D i zobaczymy co z wydaniem sagi na BD 4k. Blu-ray to wydatek koło 90 PLN, a DVD około 40 PLN.



Natomiast amerykańskie wydanie już coraz bliżej. Są więc kolejne filmiki promujące. W pierwszym Billie Lourd wspomina swoją mamę, Carrie Fisher. Drugi ukazuje wpadki na planie Domhnalla Gleesonem z Richardem E. Grantem, Johnem Boyegą i Oscarem Isaaciem. Trzeci natomiast pokazuje powrót Warwicka Davisa do roli Wicketa.








Jest jeszcze jeden filmik, na którym pokazano kulisy tworzenia zbieraniny pod koniec filmu. Możecie go obejrzeć tutaj

Na koniec update zarobków. Od ostatniego tygodnia, „Skywalker. Odrodzenie” zarobiło na całym świecie jakieś 750 tysięcy USD i ma na swoim koncie 1073,94 miliona USD. Obecnie do „Jokera” brakuje trochę ponad 200 tysięcy USD. Mniej więcej tyle ile IX Epizod zarobił w ten weekend w Stanach. Zobaczymy jak na dalsze zarobki wpłynie pandemia koronawirusa. W normalnej atmosferze, przeskoczenie „Jokera” powinno być kwestią niecałego tygodnia. Niestety teraz coraz więcej rynków zamyka kina (np. Polska). Po przerwie IX Epizod już raczej zniknie całkowicie z afiszy.
KOMENTARZE (18)

Azjatycki zwiastun z robakiem, nowe plakaty i inne wieści o „Skywalker. Odrodzenie”

2019-11-30 13:50:02

Pojawił się międzynarodowy zwiastun (głównie na rynki azjatyckie) „Skywalker. Odrodzenie”. Są w nim nowe sceny, oraz dwie rzeczy, na które w szczególności warto zwrócić uwagę. Kolejny robal lub czerw, który na zachodzie nie pojawia się w reklamach. Oraz zwróćcie uwagę na ujęcie z 48 sekundy.



Zostało ono przerobione względem tego, co pokazano nam na D23 Expo. Jednocześnie ono (w tej starej wersji kolorystycznej) nadal jest wykorzystywane w niektórych spotach.



Jest jeszcze kolejne spoty z nowymi scenami. W drugim filmiku nowe spoty zaczynają się od 30 sekundy.





Tymczasem J.J. Abrams zapytany o to jakim gatunkiem jest „Skywalker. Odrodzenie” powiedział, że to trochę tragedia, trochę komedia, trochę tryumf, ale przede wszystkim przygoda. Jego zdaniem „Gwiezdne Wojny” są najlepsze, gdy łączą te rzeczy. Jednocześnie potwierdził, że film już został skończony.

Abrams wspomniał też o Carrie Fisher i bardzo dziwnym wydarzeniu. Carrie zmarła zanim zaczęto prace nad IX Epizodem i zanim Abrams w ogóle miał do niego wrócić. Jednak w jej ostatniej autobiografii znalazło się specjalne podziękowanie dla Abramsa za to, że umieścił ją w filmie dwa razy. Tylko, problem polega na tym, iż J.J. pracował z nią tylko raz, przy „Przebudzeniu Mocy”. Reżyser przyznał, że to było dość typowe dla Carrie, nie wie skąd, ale ona zawsze takie rzeczy jakoś wiedziała.



Oscar Isaac przyznał, że Abrams mniej kontrolował aktorów niż przy VII Epizodzie. Mieli więcej miejsca na improwizację i własny wkład. Bardziej im ufał, że rozumieją swoje postaci i potrafią je zagrać. Nie jest jednak tak, że zawsze te propozycje aktorów wykorzystywano. Kręcono je, a potem zastanawiano się, co lepiej wyszło. Mówił też o swoim ostatnim dniu na planie, raczej podszedł do tego spokojnie. Pożegnał się i rzucił: to do zobaczenia za kilka miesięcy przy dokrętkach. Natomiast Isaacowi podziękowano, dostał mikrofon i zaczął swoje przemówienie. Abrams kazał mu je szybciej skończyć, ponieważ to także był ostatni dzień na planie Anthony’ego Danielsa, który zagrał we wszystkich dotychczasowych filmach. Dla Oscara to też było bardzo ważne, bo właśnie mógł się pożegnać tuż przed Danielsem.



Analitycy przewidują, że otwarcie IX Epizodu będzie duże. Liczą na ponad 200 milionów USD w Stanach, ale jednocześnie zakładają, że film nie tylko nie zdetronizuje „Avengersów”, ale też nie zbliży się za bardzo do ich rekordu.

Disney postanowił zrobić też nietypową promocję na twitterze. Otóż hasztagi - #KyloandRey i #ReyandKylo zostały wzbogacone o ikonkę skrzyżowanych mieczy.



Bob Iger potwierdził, że organizowano już pokazy dla rodzin umierających fanów. Dobrze, że ta tradycja trwa.

Na koniec jeszcze dwa plakaty, jeden z IMAX, drugi z kin z systemem Real3D.



Polska premiera już 18 grudnia.
KOMENTARZE (35)

Disney przejął Foxa

2019-03-19 20:51:54

O tym, że Disney zamierza przejąć 21st Century Fox wiemy już od dawna. W końcu jednak doszło do sfinalizowania umowy. Formalnie rzecz biorąc, Fox stanie się częścią grupy Disneya dopiero jutro, ale to już nie ma znaczenia.



Co to oznacza? Przede wszystkim to, że platforma Disney+ będzie mieć bogatszą ofertę, a także to, że sam Disney zdobył właśnie prawa do największego hitu wszechczasów, czyli „Avatara”, a także jego sequeli. Możemy być pewni, że te już nie będą bezpośrednią konkurencją dla „Gwiezdnych Wojen”. Alan Horn i jego zespół zadbają, by premiery się nie nakładały.

Druga rzecz, jeszcze ważniejsza, jest taka, że grupa Disneya kontroluję pełnię praw nad „Gwiezdnymi Wojnami”. Jednym z powodów, dla których wstrzymano dystrybucję przekonwertowanych na 3D „Ataku klonów” i „Zemsty Sithów” były właśnie prawa, które przez jakiś czas miały jeszcze pozostać w Foxie. Dodatkowym problemem było to, że Lucasfilm nie posiadał pełni praw do „Nowej nadziei”. Teraz nie ma to już znaczenia. Wszystko jest pod kontrolą Disneya.
KOMENTARZE (28)

ILM zakłada dział telewizyjny

2018-11-07 19:43:57

Kolejne zmiany w Lucasfilm. ILM się rozrasta i otwiera nowy dział – ILM TV. W dodatku nowe studio ILM zostanie otworzone w Londynie. Obecnie firma ma swoją siedzibę w San Francisco, a także oddziały w Vancouver i Singapurze.


Jonathan Privett, Louise Hussey, Stefan Drury i Hayden Jones


Działem telewizyjnym ILM pokierują Hayden Jones, Jonathan Privett (obaj byli kierownikami przy tworzeniu efektów), a także producenci – Louise Hussey i Stefan Drury. Wcześniej ekipa ta nadzorowała dział telewizyjny firmy DNEG (Double Negative, będącej częścią Prime Focus, podwykonawcy ILM np. przy konwersji 3D „Mrocznego widma”). Ekipa ta została nagrodzona BAFTĄ za swoją pracę przy serialu „Black Mirror”.

Pierwszym projektem nowego studia ILM TV będzie „The Mandalorian” Jona Favreau, czyli serial aktorski w świecie „Gwiezdnych Wojen”, a także serial „Krypton” dla stacji SYFY.

Rob Bredow, szef ILM jest bardzo dumny z tego, że po uruchomieniu ILMxLAB udało się stworzyć kolejną, innowacyjną odnogę ILM. Zwłaszcza, że taki rozwój nie dzieje się często.

Jeśli chodzi o seriale, to ILM może się tu pochwalić przede wszystkim „Kronikami młodego Indiany Jonesa”, gdzie udało im się osiągnąć jakość porównywalną z efektami filmów kinowych, a przy tym stworzyć podwaliny pod efekty wykorzystane w prequelach, a które zmieniły świat efektów specjalnych. Dziś świat telewizji cyfrowej, a także platform streamingowych rozwija się, pojawiają się nowe wymagania i okazje, by wykorzystać legendarne talenty Industrial Light & Magic, łącząc je z nowymi pomysłami, wyzwaniami i nowymi ludźmi.
KOMENTARZE (6)

Tydzień animacji: Szanse na emisję „Detours”?

2018-09-29 08:42:04



Nie wszystkie pomysły Lucasfilmu wychodzą poza stadium konceptu. Wiemy o tym dość dobrze. Jeśli chodzi o animacje warto wspomnieć o dwóch rzeczach. Pierwszym z nich był luźny pomysł George’a Lucasa, by po „Mrocznym widmie” wydać film dedykowany na rynek VHS czy rodzący się wówczas DVD z Jar Jarem. Miała to być animacja dla najmłodszych. Jednak poza wstępnym pomysłem nic takiego nie zaistniało. Z czasem „Wielka przygoda Jar Jara” stała się formą powracającego żartu (np. jako tytuł Epizodu II).

Serial o zabawkach



Druga taka niezrealizowana animacja to nienazwany serial o którym mówiono już po premierze „The Clone Wars”. Podobnie jak w przypadku „Wojen klonów” Tartakovsky’ego pewnym inicjatorem powstania była firma Hasbro, która chciała promować swoją serię Galactic Heroes. Zamysł był taki, by była to animacja, niekanoniczna, za to bardziej humorystyczna. Nie została jednak ostatecznie zrealizowana. Pisaliśmy o niej kilka razy, ostatnio tutaj.



Serial komediowy



Natomiast pomysł, by zrobić coś humorystycznego ewoluował. Pomogły mu w tym takie dzieła jak „Family Guy” czy „Robot Chicken”, które zaczęły parodiować sagę. Lucasowi bardzo się to spodobało, więc ostatecznie połączył oba pomysły i chciał mieć własny serial komediowy. Nie ograniczony w żaden sposób kanonem, czasem, a jednocześnie czerpiący mocno z „Gwiezdnych Wojen”.

Do współpracy zaprosił Setha Greena i Matthew Senreicha. Ci zaś dość szybko zebrali ekipę i powstało „Detours”. Tym razem udało się wyjść poza pomysł, koncept czy wstępną animację. Jedynym problemem było to, że Lucas bardzo lubi robić rzeczy po swojemu. Uznał, że wpierw zrobi serial, a dopiero potem zastanowi się komu go sprzedać. W grę wchodziło albo Cartoon Network, albo nawet coś w stylu Comedy Central. W każdym razie tym razem animacja była skierowana do starszego odbiorcy.

Stan obecny i nadzieja na przyszłość



Pierwszy sezon „Detours” został ukończony. Zwiastun się pojawił, panel na Celebration także rozgrzał oczekiwania. Jednak kwestia targetu sprawiła, że wraz z przejęciem przez Disneya Lucasfilmu serial ten, podobnie jak i konwersję 3D epizodów uznano raczej za fanaberię Lucasa, a nie pomysł na realny biznes. Obie rzeczy zawieszono. Według Greena skończono do tego czasu 39 odcinków, zaś scenariusze do 62 kolejnych zostały przygotowane.



„Atak klonów” i „Zemstę Sithów” w 3D pokazano przy okazji Celebration. Jak wygląda kwestia klasycznej trylogii w 3D w ogóle nie wiadomo. Wiemy jedynie, że „Nowa nadzieja” została skonwertowana do 4K (nad pozostałymi filmami pracę pewnie trwają). A „Detours”? Ma podstawowy problem, nie jest dedykowany dla tej publiczności co „Fineasz i Ferb”, którzy także parodiują Star Wars. Disneyowi własna konkurencja nie była potrzebna. Druga sprawa, to pytanie na ile „Detours” wpasowuje się w profil Disney XD.

Serial wiec został odłożony na półkę, do czasu, aż ktoś w Lucasfilmie wymyśli co z nim zrobić i w jakiej formie go sprzedawać. Oficjalnie była mowa, że zawieszono go na czas produkcji nowej trylogii. Ta zaś zmierza ku końcowi.

Natomiast jest jeszcze szansa na „Detours”, a mianowicie nowa platforma streamingowa Disneya. To wręcz idealne rozwiązanie, bo nie ogranicza się do telewizji. Kto wie, może w końcu pojawiłyby się tam też pełne seriale „Ewoks” i „Droids”? „Detours” byłby dodatkowym atutem, jednocześnie de facto zupełnie nową produkcją. Prawdopodobnie nie będzie lepszego momentu i miejsca na jego premierę. Zobaczymy tylko, czy Lucasfilm myśli podobnie, czy raczej jest to dla nich jeszcze jeden produkt Lucasa, z którym nie wiadomo, co zrobić.

Pozostałe atrakcje tygodnia animacji znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (2)

„Han Solo” trafia do domu

2018-09-26 07:13:04

Wczoraj w Ameryce, a dziś u nas. „Han Solo” trafia na rynek DVD i Blu-ray. W Polsce dystrybutorem jest firma Galapagos.

„Han Solo” na DVD, Blu-ray, Blu-ray 3D


Polskie wydanie najnowszej części „Gwiezdnych Wojen” można nabyć w czterech wersjach: DVD, Blu-ray, Blu-ray 3D (BD 2D jako dodatek) oraz steelboxa (jak wydanie Blu-ray 3D). DVD kosztuje ok. 40 PLN, BD – 80 PLN, a BD 3D – 105 PLN. Ceny w różnych miejscach mogą się trochę różnić. W wydaniach BD powinniśmy otrzymać drugą (trzecią) płytę z dodatkami, czyli dokładnie tak jak to ma obecnie miejsce przy innych filmach z cyklu. W Polsce nie będzie wersji 4K. Poniżej zdjęcia okładek.



Reżyseria: Ron Howard
Scenariusz: Lawrence Kasdan, Jon Kasdan
Występują: Alden Ehrenreich, Emilia Clarke, Woody Harrelson, Paul Bettany, Joonas Suotamo, Thandie Newton, Jon Favreau oraz Donald Glover.
Produkcja: Lawrence Kasdan, Jason D. McGatlin, Kathleen Kennedy, Phil Lord, Christopher Miller
Muzyka: John Powell
Opis filmu: Wejdź na pokład Sokoła Millennium i przeżyj wyjątkowa przygodę z filmem "Han Solo: Gwiezdne wojny – historie". W trakcie serii śmiałych eskapad w głąb przestępczego półświatka, Han Solo zaprzyjaźnia się ze swoim przyszłym drugim pilotem Chewbaccą i spotyka osławionego hazardzistę Lando Calrissiana.
Rok produkcji: 2018
Kraj produkcji: USA
Czas trwania filmu: 135 min.
Wersja wydania: 1
Wersje językowe filmu: angielska, niemiecka, polski dubbing
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: 7.1 DTS-HDMA angielski, 7.1 Dolby Digital Plus niemiecki, 5.1 Dolby Digital polski
Napisy: polskie, niemieckie
Wersja dla niesłyszących: angielskie
Dodatki:
Han Solo: Spotkanie filmowej drużyny, Kasdan i Kasdan, Sokół Millennium, Ucieczka z Korelii, Napad na pociąg, Chewie, Jak zostać droidem L3-37, Witamy w forcie Ypso, Wir: Trasa na Kessel, Sceny niewykorzystane
KOMENTARZE (23)

O polskim wydaniu „Hana Solo” na DVD, Blu-ray i steelbook oraz 3D

2018-07-27 07:01:11 Galapagos

W nawiązaniu do poprzedniego newsa, małe uzupełnienie. Galapagos zapowiedział, że polskie wydanie „Hana Solo” trafi do sprzedaży 26 września, czyli dzień po amerykańskim.



„Hana Solo” na DVD, Blu-ray, Blu-ray 3D


Polskie wydanie będzie składać się z DVD, Blu-ray, Blu-ray 3D (BD 2D jako dodatek) oraz steelboxa (jak wydanie Blu-ray 3D). Obecnie filmy można już zmawiać w kilku sklepach internetowych. DVD kosztuje ok. 40 PLN, BD – 80 PLN, a BD 3D – 105 PLN. Ceny w różnych miejscach mogą się trochę różnić. W wydaniach BD powinniśmy otrzymać drugą (trzecią) płytę z dodatkami, czyli dokładnie tak jak to ma obecnie miejsce przy innych filmach z cyklu. W Polsce nie będzie wersji 4K. Poniżej zdjęcia okładek.



Z innych wieści „Han Solo” powoli kończy swój kinowy żywot. W USA ma na swoim koncie 212,5 miliona USD, poza Stanami – 175,8 miliona USD, razem 388,3 milionów USD.
KOMENTARZE (20)

„Ostatni Jedi” od dziś na DVD i BD

2018-04-23 14:07:13

Od dziś na półkach sklepowych oraz w kioskach można znaleźć „Ostatniego Jedi” Riana Jonhsona.

Wersja DVD kosztuje 39,99 PLN i niestety nie posiada dodatków. Ma wersję polską i angielską do wyboru, oraz napisy. Jest dostępna u nas w dwóch wersjach. Standardowo w sklepach, oraz w kioskach wraz z magazynem „Newsweek”. W obu przypadkach cena jest taka sama.


Blu-ray pojawił się u nas w pięciu wersjach. Podstawowe wydanie (film 2D + płyta z dodatkami) oraz wydanie z limitowanymi okładkami (Ruch Oporu i Najwyższy Porządek) można zakupić już za ok. 100 PLN. Dodatkowo do sprzedaży weszło wydanie 3D (film 2D + film 3D + płyta z dodatkami) i kosztuje ono ok. 110 PLN. Jest także wersja steelbook, która ma identyczną zawartość co wydanie 3D i dostępna jedynie w sieciach Media Markt i Saturn. Cena nominalna to ok. 120 PLN. Ceny wszystkich wersji mogą się oczywiście różnić w zależności od sklepu.



Dodatkowo w wybranych sklepach sieci Empik (do wyczerpania zapasów) przy zakupie filmu będzie można otrzymać breloczek-otwieracz w kształcie głowy szturmowca.

Opis dodatków oraz zwiastuny wydania BD znajdują się tutaj a redakcyjne recenzje można przeczytać w tym miejscu.
KOMENTARZE (27)

Szczegóły polskich wydań „Ostatniego Jedi” (na blu-ray, BD 3D i DVD)

2018-03-09 19:55:56

Galapagos już oficjalnie zaprezentował wszystkie polskie wydania „Ostatniego Jedi”. Będzie w czym wybierać. Wszystkie ukażą się u nas 23 kwietnia.



Podstawowe wydanie będzie się składało z dwóch płyt Blu-ray (2BD).

Wytwórnia: Lucasfilm/ Disney
Gatunek: akcja, przygodowy, science fiction
Reżyser i scenarzysta: Rian Johnson
Obsada: Mark Hamill, Carrie Fisher, Daisy Ridley, Adam Driver, John Boyega
Producent wykonawczy: Kathleen Kennedy, Ram Bergman
Muzyka: John Williams

Opis filmu:
W najnowszej produkcji Lucasfilm „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi” bohaterowie „Przebudzenia Mocy” wraz z legendarnymi postaciami gwiezdnego uniwersum odkrywają zaskakujące sekrety przeszłości i niezgłębione dotąd tajemnice Mocy…

Rok produkcji: 2017
Kraj produkcji: USA
Czas trwania filmu: 152 min.
Wersja wydania: 1
Wersje językowe filmu: polska, angielska, niemiecka
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: 5.1 Dolby Digital polski, 7.1 DTS-HDHR angielski, 7.1 Dolby Digital Plus niemiecki
Napisy: polskie, niemieckie
Wersja dla niesłyszących: angielskie
Licencja: film do sprzedaży detalicznej bez licencji do wypożyczania
Dodatki:
Reżyser i Jedi; Równowaga Mocy; Kulisy tworzenia scen: Rozpalanie iskry: kosmiczna bitwa, Snoke, Ostateczna rozgrywka na Crait; Andy Serkis na żywo!; Sceny niewykorzystane.

Poza standardową wersją pojawią się też dwa wydania limitowane z okładkami: „Najwyższy Porządek” i „Ruch Oporu”.



Oprócz tego ukaże się także wersja z dodatkową płytą blu-ray z filmem w wersji 3D. To wydanie także będzie dostępne w wersji steelbook.



Nie zabraknie również wydania DVD. Tam film będzie bez dodatków. Zmiany w technikaliach poniżej.

Czas trwania filmu: 146 min.
Wersje językowe filmu: polska, angielska, włoska, grecka
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: 5.1 Dolby polski, angielski, włoski
Napisy: polskie, greckie, włoskie
Wersja dla niesłyszących: angielskie

Poniżej zaś kilka klipów zapowiadających dodatki.






KOMENTARZE (39)

Weekend 40-lecia – „Imperium kontratakuje”

2017-09-15 18:00:35



Choć w kontrakcie George’a Lucasa na „Nową nadzieję” była mowa o ewentualnych sequelach, tak naprawdę nikt o nich specjalnie nie myślał. Z Flanelowcem włącznie. George miał zaledwie zarys tego, co się będzie działo dalej i nic więcej. Z drugiej strony praca nad „Nową nadzieją” kosztowała go tyle, że miał wszystkie dość. Gdy się jednak okazało, iż pierwszy film osiągnął nie tylko gigantyczny sukces, ale stał się fenomenem, powstanie sequela było nieuniknione. Zwłaszcza z powodu jednego z zapisów w kontrakcie, który zobowiązał Lucasa do nakręcenia filmu w określonym terminie inaczej prawa przeszłyby na Foxa. Przed premierą „Nowej nadziei” ten zapis właściwie nie był istotny, ale po niej stał się kluczowy, gdy włodarze 20th Century zwietrzyli pieniądze.



Zmęczony „Nową nadzieją” Lucas stanął przed trudnym zadaniem. Znów musiał walczyć z korporacją o swoją niezależność, tyle, że teraz nie miał już w sobie, aż tyle siły i samozaparcia. Dodatkowo druga (jak i kolejna) część zawsze stanowi problem, bo ludzie mają już wobec niej pewne oczekiwania, które niekoniecznie twórcy mogą i chcą spełnić. To coś, z czym „Mroczne widmo” czy „Przebudzenie Mocy” także miały duże problemy. Ostatecznie „Imperium kontratakuje” wyszło ze starcia z oczekiwaniami obronną ręką, ale do tego była potrzebna długa droga.

Reżyser nauczył się jeszcze jednej rzeczy. Nie chciał mieć wiele wspólnego ze studiem, więc tym razem finansował wszystko samodzielnie. Fox miał zająć się jedynie dystrybucją. Lucas wiedział, że nie da rady napisać scenariusza sam. Czuł także, że nie podoła reżyserii. Potrzebował pomocy, musiał oddać swoje dziecko komuś innemu, jednocześnie nadzorując i pilnując swojej wizji. To wciąż był ryzykowny projekt. Sequele w tamtych czasach nie zarabiały tyle, co oryginały, w dodatku najczęściej były gorsze.

Do pisania scenariusza zatrudnił Leigh Brakett, ponad sześćdziesięcioletnią już wtedy panią, która na swoim koncie miała kilka skryptów do słynnych westernów („Rio Bravo”, „Rio Lobo”, czy „El Dorado”) i kilku innych filmów, które święciły tryumfy dwie lub trzy dekady wcześniej. Brackett jednak nie sprostała oczekiwaniom Lucasa. Jej scenariusz w większości nadawał się jego zdaniem do wyrzucenia. Lucas był gotów w ogóle ją zastąpić kimś innym, jednak wyszło na jaw, że scenarzystka jest umierająca. Zmarła na raka 17 marca 1978, krótko po skończeniu prac nad pierwszą wersją scenariusza. Lucas zatrudnił nowego scenarzystę, Lawrence’a Kasdana. Ostatecznie wycięto praktycznie cały wkład własny Leigh, jednak George chciał uhonorować w pewien sposób jej pracę, więc w napisach to ona i Kasdan są wymienieni jako scenarzyści, Lucas tylko jako osoba, która wymyśliła historię. Faktycznie wkład George’a w scenariusz jest dużo większy niż Leigh. Z Kasdanem zaś współpraca układała się Lucasowi bardzo dobrze, nic dziwnego, że zaproponował mu potem pracę przy „Powrocie Jedi” oraz „Poszukiwaczach Zaginionej Arki”.

Inaczej sprawa miała się z reżyserem. Lucas zaproponował tę funkcję swojemu dawnemu nauczycielowi ze szkoły filmowej, Irvinowi Kershnerowi. Mimo, że Kersh był starszy od George’a, nie mógł się pochwalić takimi sukcesami jak jego uczeń. Zresztą właśnie dlatego początkowo odrzucił propozycję Lucasa. Nie chciał się mierzyć z sukcesem „Gwiezdnych wojen”. Do zmiany zdania nakłonił go dopiero agent, sugerując, że w ten sposób zapisze się w historii kina. Irvin od razu powiedział też Lucasowi, że w ogóle nie interesują go sprawy techniczne, efektów i całej tej reszty, woli zająć się postaciami i mistyką. To było dokładnie to, czego Lucas potrzebował. Reżysera, który zajmie się aktorami, zaś da się poprowadzić tam, gdzie Flanelowiec radził sobie dobrze jak nikt inny.

Ivrin praktykując zen, wpłynął także na wizję Mocy i nauczania Yody. Zresztą kukiełka stworzona przez Stuarta Freeborn operowana przez Franka Oza to było jedno z większych wyzwań, nie tyle technicznych. Trzeba było przekonać widzów, że Yoda wygląda i zachowuje się prawdziwie.

Zdjęcia rozpoczęły się 5 marca 1979 w Norwegii. Na plan wrócili Harrison Ford (choć miał problem z dotarciem na lokację), Carrie Fishier oraz Mark Hamill, który na krótko przed rozpoczęciem zdjęć miał wypadek, co wymagało pewnych zmian w scenariuszu. Do głównej obsady dołączył też Billy Dee Williams.


Jednak, to wyglądało tak dobrze na początku, wcale takie nie było. Lucas musiał liczyć się z ograniczonym budżetem, Kersh zaś kręcił bardzo powoli. Zmieniał scenariusz bez konsultacji, próbował wielu ujęć, szukał. To doprowadzało George’a do białej gorączki. Film się ślimaczył. No a producent Gary Kurtz nie potrafił nad Irvinem zapanować. Zresztą problemy były także z aktorami, w szczególności z Carrie Fisher, której stan nie raz utrudniał kręcenie ujęć.

Problemy na planie „Nowej nadziei” nadwyrężyły małżeństwo Lucasa i Marcii Lucas. George usiłował spędzać z nią więcej czasu, naprawić pewne rzeczy, ale materiał jaki został nakręcony wymagał od niego bardzo dużo uwagi. Pierwszy montaż był wręcz fatalny. Wymagało to dokrętek i to bardzo intensywnych. Ostatecznie to właśnie „Imperium” pogrzebało związek Marcii i George’a. Jednocześnie kosztowało też stanowisko Gary’ego Kurtza, który już nie wrócił do prac przy „Powrocie Jedi”. Irvin także dostał od Lucasa wilczy bilet.

Jednocześnie George’a czekała kolejna batalia, tym razem ze związkami filmowców. Te wcześniej, nie licząc na sukces „Nowej nadziei”, pozwoliły Lucasowi przenieść napisy na sam koniec filmu. Teraz powiedziały nie. Film miał się zacząć od informacji o scenarzystach, reżyserze i tak dalej. Tego Lucas zaakceptować nie mógł. Nałożono więc na niego grzywnę, podobnie jak na Kershnera. Lucas zapłacił obie, ale też wypisał się ze związków. Zresztą miał z nimi problemy jeszcze przy kolejnych filmach, nie zapomniały mu tego.

Potem przyszła premiera. Pierwsze recenzje były raczej chłodne, ale stosunkowo szybko zaczęło się to zmieniać. Z czasem film okrzyknięto najlepszym sequelem wszech czasów. Lucas w końcu mógł wybić się na niezależność, ale cena jaką zapłacił była spora. Wkrótce „Imperium” stało się ikoną, najsłynniejszym i najlepszym sequelem wszechczasów i filmem z jednym z największych zwrotów akcji. Film dostał cztery nominacje do Oskara, w tym za muzykę Johna Williamsa. Dostał dwie statuetki, za najlepszy dźwięk i efekty specjalne. Nagrodzono także Oskarem honorowym Aleca Guinnessa.

„Imperium” zresztą jak wszystkie inne filmy, przeszło też wiele zmian. Do kin wróciło z okazji 20-lecia sagi, wraz z „Wersją specjalną”. Konwersja 3D prawdopodobnie nie doszła do skutku.



„Imperium” poświęciliśmy też cały tydzień.

Tydzień Imperium kontratakuje:




Dziś zaś zaczynamy weekend poświęcony temu Epizodowi. To kolejny z naszych weekendów z okazji 40-lecia sagi. Zapraszamy też do specjalnego quizu.

Zaś wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (11)

Weekend 40-lecia – „Atak klonów”

2017-07-28 18:21:00



Kontynuując obchody 40-lecia sagi, tym razem weekend poświęcimy drugiemu Epizodowi, czyli „Atakowi klonów”.



Dziś „Atak klonów” ma już 15 lat, w co czasem trudno uwierzyć. Zdjęcia rozpoczęły się w Sydney 26 czerwca 2000. Film trafił do kin 16 maja 2002 i była to prawdziwa rewolucja w dystrybucji. George Lucas wymarzył sobie, by jego obraz wchodził do kin na całym świecie prawie w tym samym czasie. Coś, co dziś jest już normą, wtedy wydawało się niemożliwe. Na filmy w kinach w Polsce trzeba było czekać parę miesięcy względem amerykańskiej premiery. Wszystko za sprawą cięcia kosztów i wykorzystywania zużytych na zachodzie kopii filmu, które trafiały między innymi do naszego kraju. Jednocześnie w obliczu tak piractwa, jak i rosnącego znaczenia rynku DVD, opóźnienie wydawało się być kuriozalnym anachronizmem. Lucas chciał z tym walczyć, z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście walka ze stratami finansowymi, drugi który jeszcze bardziej go napędzał, to cyfrowa rewolucja. 20th Century Fox nie był chętny tej zmianie, ale ostatecznie uległ presji George’a. Ten zaś chciał nawet, by film trafił tylko do kin z cyfrowymi projektorami. Niestety, powtórzyła się historia z „Nowej nadziei”. Tam filmy w wersji stereo grano w nielicznej liczbie kin, tu było podobnie. W każdym razie „Atak klonów” był pierwszym filmem, który miał globalną premierę kinową. Wcześniej w 2001 Lucasfilm przeprowadził test, wydając jednocześnie na VHS „Mroczne widmo”. Okazało się, że da się to zrobić. Światowe kino bardzo szybko przejęło model Lucasa. Jakoś po sukcesie studia nagle przestały kręcić nosem na takie „fanaberie”.



Druga wielka rewolucja to cyfrowość. George chciał nakręcić ten film bez użycia taśmy filmowej, w całości na cyfrowych kamerach. Jeśli chodzi o główny nurt kina to był prekursorem. Pierwszym, który się za to zabrał, ale ponieważ od 2000 do 2002 minęło dwa lata, to nie „Atak klonów” dzierży palmę pierwszeństwa. Francuski film „Vicocq”, mimo, że nakręcony później, jako pierwszy film nakręcony cyfrowo wszedł na szerokie ekrany. Jednak z filmów amerykańskich to właśnie dzieło Lucasa jest rewolucyjne pod tym względem. Dziś kręcenie na taśmie stosują albo reżyserzy, którzy chcą osiągnąć jakiś konkretny efekt, albo tacy, którzy decydują się na to z powodów nostalgicznych.

Lucas jednak nie poprzestał na tym. By dalej promować swoją technologiczną wizję kina, przygotował wersję IMAX „Ataku klonów”. Dziś kina te są dużo bardziej popularne i technologicznie też rozwinięte. Wtedy przyciągały ludzi albo ze względu na 3D, albo ze względu na olbrzymi ekran. Klony nie były kręcone natywnie pod 3D, więc wówczas nie było jeszcze mowy o konwersji. Film przygotowano pod naprawdę wielki ekran, a że wówczas projektory IMAX potrzebowały większych przerw, musiano go skrócić i podzielić na dwie części. Raczej był to ewenement. Historię zmian i wydań przeczytacie tutaj.

Konwersja 3D „Ataku klonów” ostatecznie doszła do skutku. Film zaprezentowano po raz pierwszy na Celebation w Essen w 2014. Po raz drugi rok później w Anaheim. Nowe kierownictwo Lucasfilmu uznało, że do kin filmy te wejdą w bliżej nieokreślonym czasie, więc wciąż na nie czekamy.

„Atak klonów” to też przedostatni film z sagi, który wydano na VHS. Podstawowym wydaniem było oczywiście DVD, na Blu-ray film pojawił się w ramach kompletnej sagi.

Za to warto przybliżyć sobie przed kolejnym seansem ciekawostki. Natomiast przy okazji można też sięgnąć do tygodnia, który przygotowaliśmy z okazji 10 rocznicy premiery II Epizodu.

Tydzień Ataku Klonów:


W ten weekend zaprezentujemy jeszcze kilka ciekawych wieści związanych z „Atakiem klonów”, ale póki co zapraszamy do specjalnego quizu.

Zaś wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (9)

Weekend 40-lecia – „Mroczne widmo”: Zmiany w filmie

2017-07-08 20:20:13



Jak wszyscy doskonale sobie zdajemy sprawę, George Lucas nie uważa, by film mógł zostać skończony. Jest tylko odłożony na półkę na jakiś czas, zaś każde wydanie pozwoliło mu wprowadzić kilka zmian, względem wersji kinowej. Niezależnie, czy to była wersja VHS, DVD, Blu-ray czy 3D.

Zmiany na VHS
Gdy w 2000 otrzymaliśmy kasety VHS z filmem, warto przypomnieć, iż było to przełomowe wydarzenie w skali globalnej. Lucasfilm przetestował coś, co dziś jest standardem, czyli globalną premierę. Film trafił do sprzedaży praktycznie w tym samym dniu w Polsce, USA i wielu innych krajach. Oczywiście zmieniony.

Orn Free Taa zmienia towarzyszy. To jedna ze zmian, o których mało kto wie (lub pamięta ten news). W oryginale w tej scenie miała być czerwono skóra Twi’lekianka imieniem Supi i przypominający Biba Fortunę białoskóry Twi’lek. Jednak przed premierą „Mrocznego widma” zamieniono ich na parę ludzi. Dopiero przy DVD ponownie wprowadzono Supi, a także dodano jej towarzystwo – jasnoniebieską Pampy.


Wersja kinowa


Obraz z wersji BD, ale zmiany wprowadzono na VHS.


Wprowadzono też drobne zmiany do sceny taksówki powietrznej, ale przy DVD jeszcze raz dobrali się do tej sceny, nadając jej ostateczny kształt.

Zmiany na DVD.
Wersja DVD pojawiła się w 2001, jeszcze przed premierą „Ataku klonów”. Znów była to okazja do poprawienia filmu.

Pierwsza zmiana jest dość zauważalna, to taksówka powietrzna na Coruscant. W oryginalnym kinowym wydaniu zaraz po słowach Qui-Gona „the situation has become much more complicated”, pojawiało się ujęcie kwater Palpatine’a. Teraz widać tam Padme, Anakina i Jar Jara wsiadających do powietrznej taksówki, a następnie widzimy przelot nad Coruscant. Jar Jar dodatkowo ma jeszcze jedną linię dialogu. Niestety zmiana ta wycięła oryginalne ujęcie prezentujące apartament Palpatine’a. Co ciekawe, na DVD ta nowa scena znów pojawia się zarówno wśród usuniętych jak i na płycie.


Ujęcie z wersji kinowej.


Wersja z późniejszych edycji.


Oraz prawdopodobnie najmniej widoczna zmiana dotyczy podpisów. W filmie w kinie, gdy Sebulba złościł się na Anakina był podpis „You won’t walk away from this one, Skywalker... you slave scum!”. W wersji DVD wycięto napis „Skywalker”, ponieważ Sebulba nie używał nazwiska Anakina w tej scenie.

Rozszerzona scena wyścigu. Na drugiej płycie z dodatkami znajdują się wycięte sceny. Wśród nich jest kompletna wersja wyścigu podracerów, w której widać między innymi przedstawienie wszystkich uczestników biorących udział w Boonta Eve Classic. Część, choć nie wszystkie, z tych zdjęć wmontowano w film na płycie pierwszej. W kinowej wersji (a także tej na VHS) nie było przedstawienia wszystkich uczestników, ale wraz z wydaniem DVD widzimy ich więcej, a scena trwa dłużej. Nie wpływają one w żaden sposób na akcję, ba niektórzy zarzucali już wcześniej, że sekwencja ta była zbyt długa.

Tu dodano, w innych miejscach wycięto. Chwilę po tym jak Fode i Beed wymawiają imię Sebulby w kinowej wersji Watto uradowany uśmiecha się i wiwatuje „Sebulba!”. Obok niego widać Warwicka Davisa. Scena, a raczej ujęcie, z nieznanych przyczyn nie pojawiła się w wydaniu DVD. Warwicka oczywiście widać w innych ujęciach. W oryginale zaraz po ogłoszeniu Sebulby, ten tryumfalnie podnosi ręce i widzimy Watto. W wersji DVD jest więcej Sebulby, który wskakuje na swój pod i błaznuje pod publikę.



W przypadku drugiego okrążenia zmiany są bardziej uwypuklone, ponieważ znów dodano kilka scen nie wykorzystanych wcześniej, acz znów nie wszystkie (całość jest na płycie z dodatkami). Mamy zatem więcej Anakina, Sebulby, Tuskenów ale chyba najbardziej zauważalne jest prześcignięcie przez Anakina jego rywala Gasgano. Tego nie było w wersji kinowej.



Zmiany na Blu-ray
Bardzo dużo zmian pojawiło się w filmie przy okazji wydania na BR. Wynika to z kilku przyczyn, po pierwsze jest to nowa konwersja, szersza. To znaczy, na ekranie widzimy większe kadry (tak o ok. 8%).


Ujęcie na DVD


Ujęcie na Blu-ray

Po drugie poprawiono kontrast obrazu i kolory.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD



Zmiany są jednak czymś więcej niż technikaliami. Na nowo wygenerowano napisy początkowe, zmieniając kąt ich nachylenia tak, by był zgodny z pozostałymi prequelami.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD



Poprawiono też efekt nadzwyczajnej prędkości jaką mają Jedi używając Mocy. Na DVD było to bardziej na zasadzie nie pokazywania, na BD to nowa animacja, dość rozmyta. Jednocześnie poprawiono też efekty pól siłowych na droidekach. To samo zrobiono w następnym ujęciu, gdzie Jedi są już w tle.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD



Scena w której Nute Gunray i Rune Haako oglądają co się dzieje z Jedi na ekranie, również została przerobiona. Po pierwsze inny efekt, po drugie zmieniono ujęcie na szersze, a po trzecie skrócono scenę. Wycięto choćby z niej krótkie ujęcie Tey How.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na DVD - wycięte


Ujęcie na BD



W oryginale, jak i w wersji VHS czy DVD został błąd animacji. Przez to ręka Fode i Beeda przechodzi przez kamizelkę (przez około 6 sekund). W wersji BR naprawiono ten błąd.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD



W kilku miejscach poprawiono też dźwięk. Choćby w scenie, w której przedstawiany jest Jabba, słychać nowe, wyraźniejsze głosy.

Głosy także poprawiono w scenie w senacie. W wersji BD bardzo wyraźnie słychać skandowanie „Vote now!” w miejsce nieokreślonego krzyczenia.

Komputerowo poprawiono także oczy Amidali w jednej scen, gdzie za bardzo odbijało się w nich światło.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD



Zdecydowanie najważniejsza i najbardziej widoczna w filmie zmiana, to Yoda. Kukiełka we wszystkich scenach została zastąpiona komputerową wersją.


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD


Ujęcie na DVD


Ujęcie na BD

Wersja BD w gruncie rzeczy przygotowana została do następnej obróbki. W 3D głównie wyostrzono kilka rzeczy, przede wszystkim połączenia silników podracerów. Prawdopodobnie część zmian w tej wersji, jest trudnych do wychwycenia, bo nie tyle poprawia czy zmienia obraz, co raczej rozczłonkowuje go, by móc dodać głębie.

W wersji Digital zmieniono tylko fanfary Foxa na samodzielne logo Lucasfilmu.

Wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (6)
Loading..