TWÓJ KOKPIT
0

Epizod VIII: Ostatni Jedi :: Newsy

NEWSY (531) TEKSTY (37)

NASTĘPNA >>

Zmarli w ciągu roku

2023-11-02 03:19:52

Jak zwykle 2 listopada to dzień w którym tradycyjnie wspominamy zmarłych. W ciągu ostatniego roku pożegnaliśmy się z kilkoma osobami ze Starwarsówka.

Carlos Pacheco (14 listopada 1961 – 9 listopada 2022). Artysta komiksowy, który pracował przy „Solo: A Star Wars Story Adaptation”.

Greg Bear (20 sierpnia 1951 – 19 listopada 2022). Autor powieści Planeta Życia.

Richard Miller (6 grudzień 1942 – 8 grudzień 2022). Rzeźbiarz i twórca biżuterii w ILM, pracował też jako modelarz przy prequelach.

Apple Brook (20 styczeń 1931 – 6 styczeń 2023). Brytyjska aktorka, która grała sąsiadkę w „Andorze”.

Nicholas Kepros (8 listopad 1932 – 26 styczeń 2023). Aktor głosowy, który w radiowej adaptacji „Imperium kontratakuje” grał Lortha Needę.

Paul Grant (1967 – 20 marzec 2023). Kaskader i odtwórca roli Ewoka w „Powrocie Jedi”.

Michael Reaves (14 wrzesień 1950 – 20 marzec 2023). Współscenarzysta pojedynczych odcinków seriali „Droids” i „Ewoks”, a także autor kilku powieści.

Norman Reynolds (26 marzec 1943 – 6 kwiecień 2023). Scenograf klasycznej trylogii.

Mark Boudreaux (22 luty 1955 – 14 maj 2023). Projektant figurek w firmach Kenner i Hasbro.

Ray Stevenson (25 maj 1964 – 21 maj 2023). Głos Gara Saxona w “Rebeliantach” i Baylan Skoll w „Ahsoce”.

John Beasley (26 czerwiec 1943 – 30 maj 2023). Aktor, który zagrał barmana w „The Mandalorian”.

John Romita Sr. (24 styczeń 1930 – 12 czerwiec 2023). Rysownik komiksowy. Pracował przy komiksach z serii „Droids”.

Richard Treat Williams (1 grudzień 1951 – 12 czerwiec 2023). Aktor, w “Imperium kontratakuje” statysta, który odwiedzając plan przy okazji zagrał jednego z rebeliantów w bazie na Hoth.

Paul Reubens (27 sierpnia 1952 – 30 czerwiec 2023). Aktor, który zagrał jedną z ról w „Star Tours”.

Jamie Christopher (1971 – 29 sierpnia 2023). Asystent reżysera w „Ostatnim Jedi”.

Dan Green (zmarł w sierpniu 2023). Odpowiadał za tusz w komiksie Darth Vader and the Lost Command.

Shawna Trpcic (18 październik 1966 – 4 październik 2023). Projektantka kostiumów w „The Mandalorian”, „Księdze Boby Fetta” i „Ahsoce”.
KOMENTARZE (2)

John Boyega jest otwarty na powrót do „Gwiezdnych Wojen”?

2023-07-20 22:51:42

O tym, że John Boyega może wrócić w filmie o Rey spekulowano już od dawna. Jeff Sneider twierdzi nawet, że te dyskusje już się toczą i idą w dobrym kierunku. Jak wiemy, Boyega po trylogii sequeli miał swoje wątpliwości, co do tego jak zadziałał Lucasfilm. Trudności podobno zostały wyjaśnione.



Tymczasem jak donosi Tech Radar, John Boyega miałby być teraz być otwarty na ewentualne powroty. Właściwie powiedział, że chętnie przyjmie każdą rolę, każdą postać, które są zabawne, albo jest tam wspaniała obsada czy uznany reżyser. Jest otwarty na wszelkie możliwości.

W sieci zrobiła się z tego, za sprawą Tech Radar, informacja, że Boyega wraca do „Gwiezdnych Wojen”. Sam aktor się od tego odciął. Na razie nie John nie jest powiązany z żadnym nowym projektem, nie ma nic do ogłaszania.



Sam Boyega niedawno udzielił też wywiadu, jeszcze przed strajkiem aktorów, w którym miał za zadanie ocenić filmy gwiezdno-wojenne w których grał. Najlepsze jego zdaniem jest „Przebudzenie Mocy”. Na drugim miejscu umieścił „Skywalker. Odrodzenie”, zaś zdecydowanie najgorszy jest jego zdaniem „Ostatni Jedi”. Dodał też, że wszystkie są kochane.



Jeśli wszystko pójdzie z planem, zdjęcia do filmu o Rey ruszą w przyszłym roku, a casting zacznie się w najbliższych miesiącach. Obecnie jednak patrząc na sytuację w Hollywood ciężko liczyć na konkretne daty.
KOMENTARZE (4)

Tak nie każe obyczaj, czyli problemy trzeciego sezonu „The Mandalorian”

2023-05-10 20:02:27



Po sześciu odcinkach oglądalność „The Mandalorian” się poprawiła. W ratingu Nielsena za okres 3 kwietnia – 9 kwietnia, serial wrócił na trzecią pozycję z 1031 milionami obejrzanych minut. Znów jest to niekwestionowany numer jeden na Disney+, a wyprzedzają go jedynie dwie produkcje Netflixa. Zobaczymy jak wyjdzie finał, na razie Samba TV ma swoje przecieki. Ich zdaniem oglądalność finału przebije drugi sezon, ale będzie mniejsza od finałów „Obi-Wana Kenobiego” i „Księgi Boby Fetta”. Zobaczymy.

Oglądalność wzrosła, ale zadowolenie widzów niekoniecznie. Pisze o tym między innymi Hollywood Reporter, które mówi, że serial chyba obecnie przechodzi przez kryzys tożsamości. Zaś odcinek z Jackiem Blackiem, Christopherem Lloydem i Lizzo z dziwnymi bohaterami bardziej przypomina „Holiday Special”. Inne media sugerują, że problemem jest także to, że Din Djarin i Grogu schodzą na drugi plan, a główna historia koncentruje się na odbijaniu Mandalory. O tym pisze także Variety, ukazując, że trzeci sezon jest trochę wymęczony i dzieli fanów. Podali przypadki tych, którym się nie podoba, bo jest za mało Grogu i Dina, a to oni byli główną wartością sezonu i tych, którzy są zadowoleni z większego czasu ekranowego Bo-Katan. Szczęśliwie te podziały nie antagonizują mocno fanów.

Jeff Sneider z kolei przyznał, że według jego wiedzy większy wpływ na trzeci sezon miała Kathleen Kennedy. Pewnie stąd wzięły się plotki o tym, że Jon Favreau może porzucić „Gwiezdne Wojny”. Natomiast według Sneidera to Kathleen chciała najbardziej by Grogu wrócił do Dina. Czy to prawda, nie wiadomo. Natomiast dziennikarz sugeruje też, że kwestia promowania Bo-Katan (Katee Sackhoff jest wymieniana w ramach głównej obsady serialu) wynika z innych zleceń Pedro Pascala, który ma coraz mniej czasu na „The Mandalorian”. Możliwe, zatem, że twórcy faktycznie przygotowują się na scenariusz w którym Pedro rzuci „Gwiezdne Wojny”.

Niestety problemy najlepiej widać na Rotten Tomatoes. O ile oceny krytyków są niewiele niższe (pierwszy i drugi sezon miały po 93%, trzeci ma 85%), o tyle oceny widzów już są mocno rozbieżne. Pierwszy sezon widzowie ocenili pozytywnie w 92%, drugi w 91%, trzeci w 50%. Przez to cały serial ma obecnie rating 78%. Z produkcji Disneya wyprzedzają go „Łotr 1” (87%), „Andor” (86%), „Skywalker. Odrodzenie” (86%) i „Przebudzenie Mocy” (85%). Gorzej niż sam trzeci sezon wypada jedynie „Ostatni Jedi” (42%). To niestety jest spory spadek dla produkcji Disneya, która dotychczas miała największe noty wśród fanów.

Giancarlo Esposito tymczasem umieścił zdjęcia z wyciętych scen z jego udziałem. Wygląda na to, że moff Gideon miał zobaczyć swoje klony.



Cześć fanów spodziewała się trochę więcej finezji po scenariuszu „The Mandalorian” i tego, że Zbrojmistrzyni okaże się być kimś innym niż myślimy. Po sieci krążyły teorie. Twórca jednej z nich nawet przeprosił aktorkę Emilly Swallow, że wątpił w lojalność zbrojmistrzyni. Ta odparła, że nie jest o to wściekła, tylko rozczarowana. Wielu fanów szybko jej odpowiedziało, że nigdy nie wątpili w Zbrojmistrzynię.



Zdjęcia do czwartego sezonu powinny ruszyć jeszcze w tym roku. Zobaczymy na ile wpłynie na nie strajk scenarzystów.
KOMENTARZE (21)

Moff Gideon odrodzi się niczym feniks z popiołów

2023-01-14 10:17:14

W marcu zeszłego roku w sieci pojawiło się zdjęcie z planu trzeciego sezonu „The Mandalorian”, na którym pokazano czerwone hełmy. Uruchomiło to lawinę spekulacji, czy to będą czerwoni Mando, albo Gwardziści Pretoriańscy a może nawet jacyś protoplaści szturmowców Sithów.

Making Star Wars, jak w przeszłości, dotarło do projektów. Potwierdziło, że chodzi o Gwardzistów i z pomocą swojego grafika starali się odtworzyć projekt.



Gwardziści Pretoriańscy Snoke’a, są ewolucją imperialnych gwardzistów, którzy strzegli Palpatine’a. Nie jest jasne, na ile ci, których zobaczymy w „The Mandalorian” będą powiązani z tymi z „Ostatniego Jedi”, a na ile jest to przejściowy etap. Na tę chwilę można jedynie spekulować, że będą oni powiązani z moffem Gideonem i jak sugerował Dave Filoni, zaczniemy poznawać historię powstania Najwyższego Porządku. Czy gdzieś przewinie się Snoke lub Palpatine, nie wiadomo. Natomiast w przypadku Snoke’a już są pewne spekulacje. Jedną z nich jest wieść, iż Andy Serkis pracując nad „Andorem” nagrał coś jeszcze dla Lucasfilmu. Nie jest to jednak potwierdzona informacja.

Giancarlo Esposito jak zwykle jest gadatliwy i dostarcza regularnie kolejne strzępy informacji. Obiecał, że w trzecim sezonie dostaniemy całkiem sporo moffa Gideona. Aktor oczywiście twierdzi, że tej postaci na ekranie nigdy nie jest za dużo, ale tym razem będzie go wystarczająco. Co więcej odrodzi się niczym feniks z popiołów.



Opowiedział także o swoim angażu. Pewnego dnia, zadzwonił do niego Jon Favreau i powiedział mu, że ma dla niego dwie wiadomości. Dobrą i złą. Esposito poprosił o dobrą. Dowiedział się wówczas o roli moffa Gideona, „The Mandalorianie”. Wszystko brzmiało pięknie. To zapytał jaka jest zła wiadomość. Favreau odparł, że wszystkie pieniądze, które mają pójdą na The Volume. Potem Favreau opowiadał o szczegółach technicznych, ale także samej opowieści. Giancarlo był w pewnym momencie gotów powiedzieć, że zagra za darmo, ale ujął to bardziej dyplomatycznie. Że chce pracować z ludźmi, których lubi i ceni. Jon docenił to, zapytał o jakieś specjalne życzenia i wówczas przyszły Gideon poprosił o pelerynę, acz historię z peleryną już znaliśmy wcześniej.

Esposito opowiedział jeszcze o Grogu. Gdy przyjechał do studia, gdzie pracowali Favreau i Filoni, pokazali mu koncepty Dziecka (wówczas tak go jeszcze określali) i kukiełkę. Favreau wspomniał, że chcą go zrobić w grafice komputerowej. Lalkarz zaś zademonstrował im jak porusza się Grogu, jak reaguje. Giancarlo był pod wrażeniem, powiedział, że ta kukiełka ukradnie serial. Jon był zdziwiony, zapytał, czy serio tak myśli. Aktor odparł jedynie, że on to wie. Wygląda na to, że był jednym z tych, którzy pomogli podjąć ostateczną decyzję by zostawić kukiełkę.

Z innych wieści, wygląda na to, że Favreau i Filoni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jak donosi Production Weekly, obaj panowie produkują coś o roboczym tytule „Ghost Track 17”. Czy jest to kolejny spin-off „The Mandalorian”, czy może czwarty sezon, nie wiadomo. Daniel RPK twierdzi, że to kolejna produkcja.

Jak wiemy Favreau i Filoni lubią się bawić tytułami roboczymi. „Grammar Rodeo” odnosiło się do „Skeleton Crew” i było nawiązaniem do „Simpsonów” i pewnej szkolnej wycieczki (więcej). „Ahsoka” miała z kolei kryptonim „Stormcrow”, co było nawiązaniem do Gandalfa we „Władcy Pierścieni”.

Czym jest zatem „Ghost Track 17”? Fani zespołu „The Beatles” szybko zgadną, że chodzi o album „Abbey Road”. Ma on na okładce informacje o 16 utworach, natomiast na płycie znajduje się też 17 „Her Majesty”. Natomiast nadal niewiele to pomaga, jeśli próbujemy zrozumieć, co chcą nam przekazać.

Możliwe też jest, że po raz kolejny zmieniają tytuł roboczy „The Mandalorianina”. W przypadku trzeciego sezonu zmieniono go z „Huckleberry” na „Foundry”. Kiedyś były plotki, że czwarty sezon będzie bardziej skupiony ma Mandalorze i możliwe, że powstanie spin-off albo sam serial nawet zmieni tytuł. Cóż, pozostaje czekać.

Na razie odliczamy do trzeciego sezonu, który na Disney+ zadebiutuje 1 marca. W przyszłym tygodniu zaś pojawi się zwiastun.
KOMENTARZE (8)

10 lat z Disneyem: 10 największych minusów Disneya

2022-11-05 03:15:09

Były plusy, pora na plusy ujemne, czyli minusy. Nie wszystko przez tą dekadę z „My$zatym” się udało perfekcyjnie. Są rzeczy, które Lucasfilm mógł rozegrać lepiej, albo które zwyczajnie zwalił. I to nasza, krótka lista win Disneya/Lucasfilmu.

1. Rozjuszenie fanów

Lord Sidious: Jakby nie oceniać „Ostatniego Jedi”, jedno jest pewne. Lucasfilm nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło wokół filmu. Na ile krytyka jest zasłużona, to kwestia dyskusyjna, tu pewnie każdy ma swoje zdanie. Ale zwalczanie wszelkiej krytyki, wrzucanie wszystkich do worka mizoginów, botów, rosyjskich trolli to już coś nie tak. Zwłaszcza, gdy oliwy do ognia dolewają ludzie związani z LFL (jak trollujący Rian J.). Z filmu, który części osób się nie podszedł, zrobił się ferment i dżihad. I za to winę już ponosi LFL, bo brak reakcji, brak odcięcia się od toksycznej dyskusji narobił mnóstwo szkód. Nie potrafili tego naprawić, a jeszcze gorzej, że „Skywalker. Odrodzenie” wyalienował część fanów, którym akurat podobał się „Ostatni Jedi”. Zarządzając marką trzeba znaleźć kompromis między dopieszczeniem fanów, a swobodą twórczą. Trzeba też umieć podejść do krytyki. Lucasfilm tego nie potrafi, udało im się za to zantagonizować sporą grupę fanów przeciw Gwiezdnym Wojnom. I to jest zdecydowanie największa porażka 10-lecia. Do tego dochodzą problemy komunikacyjne, ale to już inny problem, bo to irytuje wciąż wiernym ich fanów.
Mossar: Ja za to pamiętam jak z Rusisem czekaliśmy na Disney+ Day, które było zapowiadane jako ważny dzień dla fanów SW. Godziny czekania i jedno wielkie nic. Potem kilkukrotnie przeżywaliśmy podobny zawód podczas innych imprez, gdzie pokazywano materiały zgromadzonym na miejscu widzom, a reszta musiała się zadowolić tajniackimi filmami z telefonu.
Rusis: Disney pod kątem fanów miał ciężki orzech do zgryzienia na początku i bardzo utrudniony start. Decyzja o skasowaniu dotychczasowego EU była trudna, ale z ich perspektywy konieczna aby umożliwić łatwiejszą produkcję filmów. Na tym etapie, pomimo sporego niezadowolenia części osób wydaje się, że sobie jeszcze poradzili - potrafili decyzję wytłumaczyć sensownie i złożyć obietnice lepszej przyszłości. Niestety im dalej w las tym było gorzej, a apogeum nastąpiło gdy wypuścili Epizod VIII i następnie Epizod IX. Oba filmy miały olbrzymie grono widzów, którzy byli z nich niezadowoleni - o gustach można dyskutować, ale większość niezadowolonych wrzucać do jednego wora trolli i następnie nie kontrolować spójności komunikatów wypuszczanych do fanów tylko pozwalać na zaognianie konfliktu to nie jest droga, którą korporacja powinna obierać. W ten sposób część osób prawdopodobnie bezpowrotnie się od sagi odwróciła, a internet wrzał od negatywnych dyskusji.
Do tego dochodzą jeszcze mniejsze elementy, o których na przykład wspomniał powyżej Mossar - wykorzystywano niejednokrotnie media społecznościowe związane z Gwiezdnymi Wojnami do promowania wydarzeń na których jak się okazywało większość atrakcji była kierowana do fanów Marvela, a fani Star Wars musieli się obejść smakiem.
Kasis: To mnie autentycznie boli. Zawsze były podziały w fandomie Star Wars, zawsze byli fani niezadowoleni z różnych elementów, ale natężenie tego wszystkiego w tych ostatnich latach jest przykre.

2. Reakcyjność i brak spójnej wizji nowej trylogii

Lord Sidious: Nową trylogię naszkicował Arndt z Lucasem, potem wyrzucono to do kosza i na nowo zrobili to J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Nakręcili film, pomysł na kontynuację wyrzucono do kosza, bo wydawał się zbyt zachowawczy. Drugi film to nowy kierunek i nowe rozdanie. Też nie pyknęło, więc trzeci to z kolei wyjmowanie pomysłów z kosza (bo drugi nie podszedł) i kapelusza (by zrobić fanservice). Do tego presja czasowa i korpo zarządzenie. W ten sposób utopiono najważniejszy projekt LFL.
Mossar: Bardzo długo wierzyłem, że to co zobaczyliśmy w „Ostatnim Jedi” to wciąż część większego planu. Że Abrams i Johnson współpracowali, ustalili jakiś szkielet całości i na nim bazowali. Teraz wiemy, że nic takiego nie miało miejsca, a jedyna postać która mogła być przemyślana choć trochę bardziej to Ben Solo.
Rusis: Kupujesz wielką markę, wiesz od początku, że chcesz wydać trylogię i co robisz? Zamiast budować plan na całość i go zrealizować to tworzysz trzy kompletnie różne produkcje i mówisz, że tak miało być. Plan na sukces? Jak widać nie. To był największy projekt jaki stał przed Disneyem po zakupie Gwiezdnych Wojen i nie rozumiem jak można było się nie przyłożyć do porządnego jego zaplanowania i realizacji.
Kasis: Nie potrafię tego zrozumieć. Zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na produkcje marvelowskie to od razu widać lepszą spójność, jakiś ogólny plan. Tam mogli, a przy Gwiezdnych Wojnach już nie?

3. Problemy z produkcją filmów – chaos

Lord Sidious: O ile brak wizji można jeszcze od biedy zrozumieć. Do tego trzeba znaleźć naprawdę kogoś z głową. O tyle chaos na planie, reżyserzy rzucający film lub wyrzucani, to już problem z zarządzaniem. Na 5 filmów, w dwóch reżyser zmienił się oficjalnie, w jednym nieoficjalnie („Łotr 1” i Tony Gilroy), zaś w jednym reżyser rzucił film, ale potem zarząd Disneya go przebłagał by wrócił. I mowa tu tylko o filmach, które powstały. Lista zapowiedzianych, a porzuconych bądź wstrzymanych projektów też jest spora. Być może Lucasfilm i Disney robią wszystko zbyt szybko, trochę na łapu capu, a potem wychodzi, co wychodzi. Ale wciąż zarządzanie polega na tym, by tego typu problemy ograniczać, nie mnożyć. Zaś o niezrealizowanych projektach chyba najlepiej świadczą słowa Boba Chapeka, który prosił Kathleen Kennedy by nie ogłaszać projektów, dopóki ich realizacja nie jest pewna. Nawet tam to widzą (to akurat plus Disneya).
Rusis: Wydawać by się mogło, że duże korporacje mogą mieć problem z brakiem wizji, skostniałymi strukturami, ale chociaż zarzązanie i procesy są dosyć stabilnie ustalone. Jak pokazuje tworzenie nowych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen to bardziej przypomina start-upy niż korporacje. Każdy idzie w swoim kierunku, robi co chce, ludzie przychodzą, odchodzą, są zwalniani. Projekty są ogłaszane, wstrzymywane, porzucane. Nie widzę nikogo kto by nad tym panował, a z tych informacji które do nas docierają wyłania się obraz chaosu. Niestety jeśli ktoś nad tym chaosem nie zapanuje to sukcesów filmowych w tym uniwersum jeszcze długo nie zobaczymy.

4. Położenie „Hana Solo”

Lord Sidious: To punkt, który mnie szczególnie boli, bowiem produkcyjnie wyszło bardzo dobrze. Ron Howard spiął ten film, nie widać w nim problemów z czasów produkcji. Ale wyniku nie zrobił. Znów to kwestia złego zarządzania. Ludzie nie czekali na Hana Solo, zwłaszcza z nowym aktorem. Natomiast, gdy film wchodzi w momencie, gdy smród po „Ostatnim Jedi” jeszcze nie wywietrzał, jednocześnie, gdy reklamuje się superprodukcje Marvela i nie tylko i z nimi trzeba konkurować. A jeszcze skąpimy na reklamie, pomimo rozdymanego budżetu przez dokrętki, to prosimy się o katastrofę. Sporo osób nawet nie zauważyło, że ten film wszedł do kin. Wiele niespecjalnie chciało na niego pójść. Efekt to przychód na poziomie 37% przychodu „Łotra 1”. Miał być samograj, wyszła klapa, niestety.
Rusis: Disney sam nie wierzył w sukces „Hana Solo”, a jak nie wierzysz w to co robisz to ciężko oczekiwać, żeby się udało. Marketing zredukowano do minimum, wiele osób, które interesują się popkulturą, a z którymi rozmawiałem wówczas nawet nie wiedziało, że taki film wychodzi. Szkoda, bo wydaje się, że w ten sposób pogrzebano na dłuższy czas koncepcję spin-offów.
Mister S.: Święta prawda. Parę miesięcy temu pokazałem „Hana Solo” znajomemu, który pomimo sporego przywiązania do Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej go nie widział. Efekt był piorunujący, zwłaszcza w świetle Epizodu IX). Wielka szkoda, że brak adekwatnej promocji i kontrowersje wokół „Ostatniego Jedi” pogrzebały świetny film, który mógł być przecież podwaliną pod kolejne spin-offy i seriale.

5. Sposób oficjalnej komunikacji z fanami (PR)

Lord Sidious: Lucasfilm nie przejmuje się informacjami oficjalnymi, których najczęściej nie ma. Już przez 10 lat przywykłem, że standardu Lucasfilmu z czasów prequeli nie będzie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego czasem potrafią oznajmić, że zaczęli serial i podać główną obsadę (jak w przypadku „Obi-Wana Kenobiego”), a innym razem przy okazji dowiadujemy się, że kręca już „Skeleton Crew” od jakiegoś czasu i podają jedną osobę. Ta komunikacja sprawia wrażenie wymuszonej i ograniczonej do reklam tuż przed emisją. A oczywiście wisienka na torcie są pompowane wydarzenia na których mają być zapowiedzi… a potem prawie nic nie ma.
Mossar: Ja spojrzę na to z trochę innej strony — wielokrotnie komunikowałem się na Twitterze z autorami komiksów i książek. W przypadku takich autorów jak Freed, Scott, Soule czy Christopher komunikacja była wręcz perfekcyjna - zarówno pod kątem uzyskiwania informacji jak i zwykłego gwiezdno-wojennego small talku.
Rusis: Sposób komunikacji z fanami, a raczej jego brak wydaje się dla mnie swoistym nieporozumieniem. Rozumiem, że czasy się zmieniają, podejście do budowania marki również, ale tu wygląda to jakby Lucasfilm wyszedł z założenia, że lepiej w sumie nic nie mówić niż przekazać o jedno słowo za dużo. Przy tylu jednoczesnych produkcjach (wcześniej filmowych, teraz serialowych) nie mamy prawie żadnego stałego dopływu informacji na temat tego co się dzieje - co jest produkowane, kto został zaangażowany. Nie mówię już nawet o powrocie do czasów produkcji prequeli, gdy oficjalnie publikowano prawie codziennie zdjęcia i ciekawostki z planu, ale chociaż o informowaniu o angażach. Prawie wszystko obecnie się opiera na plotkach, przeciekach i wywiadach udzielonych różnym mediom, z których ciężko czasem skleić jedną spójną wizję.
Wyglądało to może i ciekawie w przypadku „Przebudzenia Mocy” gdy twórcy mówili o tym, że chcą utrzymać wszystko w tajemnicy, ale Epizod VII był samonakręcającą się machiną z uwagi na to, że był pierwszy od Disneya. W przypadku pozostałych pozycji dla mnie gra to niestety na ich niekorzyść. Zainteresowanie fanów też trzeba pobudzać i podtrzymywać, a nie liczyć na to, że marka sama się sprzeda.

6. Brak celebracji twórczej filmów (skasowane Makingi itp.)

Lord Sidious: Kolejny punkt, który mnie boli. Bo w miejsce małego Lucasfilmu, który pchał sztukę kinową do przodu, starając się wyznaczać standardy, ale jednocześnie był otwarty na promocję nie siebie, a kina, mamy dział w korporacji, który niespecjalnie jest zainteresowany pokazaniem swojego Know how. Raczej skupia się na promocji produktu i to na krótko przed premiera. Bardzo brakuje mi Makingów, bardzo brakuje mi paneli na Celebration, które ukazywały więcej niuansów zza kulis. Obecnie nie spodziewam się, że historia sequeli zostanie oficjalnie opowiedziana, tak jak była.
Rusis: Zawsze byłem żywo zainteresowany tym jak wyglądała produkcja kolejnych filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Zarówno podczas ich tworzenia, jak i już miesiące po - mogąc poczytać wspomnienia, relacje z planu, przejrzeć koncepty. Obecnie tego prawie nie dostajemy. Pozycje typu „Making of.. „ przestały być produkowane, na konwentach opowiadają o ogólnikach. Żałuję, że dostajemy tak mało informacji. Mam wrażenie, że trochę wynika to z problemów związanych z produkcją - wolą nie mówić w ogóle niż wejść w niewygodne dla nich tematy.
Kasis: Strasznie żałuję, że tak to wygląda. Pamiętam jak ogłoszono nowe epizody i zaczęłam myśleć o tych nowych materiałach zza kulis, które dostaniemy. Marzyło mi się, że będą co najmniej takie jak przy Prequelach, a nawet jak w przypadku tolkienowskich produkcji Petera Jacksona. Dla mnie to było duże rozczarowanie.

7. Ustąpienie miejsca Marvelowi - tak w wynikach finansowych jak i sercu popkultury

Lord Sidious: Prequele konkurowały z „Harrym Potterem”, „Władcą Pierścieni” czy „Spider-Manem” i ostatecznie wychodziły z tego obronną ręką. Nawet bez filmów a z serialami jak „Wojny klonów”, „Gwiezdne Wojny” znajdowały się w centrum popkultury. Dziś nadal są ważną globalną marką, ale palmę pierwszeństwa dzierżą superbohaterowie (i głównie Marvel). Kradną serca fanów, ale też dzieci. Patrząc przez pryzmat tych 10 lat, to nie jest tylko kwestia ilości filmów, w końcu w „Gwiezdnych Wojnach” się coś ruszyło. Ale tego, że „Gwiezdne Wojny” Disneya coś straciły ze swojej świeżości i atrakcyjności.
No i marek liczących się jest więcej, „Gwiezdne Wojny” są wciąż w czołówce, ale walka o podium zdaje się być dla nich coraz trudniejsza. Niestety.
Inną ciekawostką jest to, że Disney zapłacił za Lucasfilm 4 miliardy USD. Produkcja 5 filmów kosztowała 1,3 miliarda USD. Nie są tu uwzględnione koszty reklam. Sumaryczny zarobek to 5,9 miliarda USD. Tyle, że to zarobek globalny, bez podatków, procentów dla dystrybutorów, kin i tak dalej. Disney z tych niecałych 6 miliardów dostał ok. połowy. Analitycy liczyli, że transakcja kupna Lucasfilmu zwróci się samą nową trylogią, która miała zarobić 2 miliardy (część I i to się udało), 2,5 miliarda (część druga, wyszło 67% wyniku części pierwszej) i 3 miliardy (część trzecia, wyszło 80% części drugiej i 52% części pierwszej). Co prawda ta kalkulacja nie uwzględnia zysku ze sprzedaży produktów licencjonowanych, ani tym bardziej seriali na Disney+. Niemniej jednak coś, poszło nie tak. Tak finansowo, jak i popkulturowo. Co nie znaczy, że jest źle, tylko, że mogło być lepiej.
Rusis: Samo ustąpienie miejsca Marvelowi mnie aż tak nie martwi, jak to w jaki sposób to zrobiono - czyli zmarnowano potencjał na rozkręcenie marki i sprowadzono ją do poziomu jednej z wielu podobnych.
Kasis: Właśnie – jedna z wielu. Może nie jestem obiektywna, ale przez lata żywiłam przekonanie o pewnej wyjątkowej pozycji Star Wars w świecie popkultury. Nie tylko w kwestii finansowych wyników. Może utrata tego statusu i tak by nastąpiła, ale trudno nie zauważyć, że Disney nad tym nieźle pracował.

8. Skasowanie EU i nie zastąpienie go lepszym produktem, przy jednoczesnym odgrzebywaniu pomysłów

Mossar: Dalej twierdzę, że jeśli chcieli startować z nowymi filmami będącymi bezpośrednią kontynuacją Starej Trylogii to kasacja EU była konieczna. A to jak to wszystko wyszło, czy mamy w rezultacie lepszy czy gorszy produkt, to już zupełnie inna historia.
Lord Sidious: Na skasowanie EU cieniem kładą się inne problemy. Choćby właśnie to, że część książek ze starego kanonu jest włożona do nowego (jak Dziedzic Jedi). Zresetowano to, głośno było o Story Group, natomiast w gruncie rzeczy dostaliśmy poziom podobny, zaś filmy i seriale dalej mogą nadpisywać resztę. A do tego wygrzebywanie pomysłów. Można to było zrobić lepiej ucząc się na błędach, wybrano opcję zrobienia drugi raz to samo.
Rusis: O ile rozumiem powód to wciąż uważam, że można było to lepiej zrobić powodując mniejsze zawirowania w Mocy. Wiadomo było, że będzie to decyzja bolesna dla wielu hardkorowych fanów, ale sposób jej przeprowadzenia i to co dano w zamian nie pomagało jeśli chodzi o jej złagodzenie.
Kasis: Znam osoby, które z tego powodu porzuciły Gwiezdne Wojny prawie całkiem. I to jest przykre. Rozumiem, że musieli to zrobić ze względu na filmy, ale uważam, że nie było potrzeby kasowania wszystkich okresów od razu i mogli dać coś lepszego w zamian. Zbyt wiele obietnic Disneya okazało się pustych.

9. Skasowanie edycji 3D filmów, „Detours” i „Underworld”

Lord Sidious: Znów niestety mamy do czynienia z korporacyjnym zarządzaniem, które miejscami ciężko jest pojąć. „Atak klonów” (widziałem go na Celebration) i „Zemsta Sithów” (tej mi się nie udało zobaczyć) w 3D zostały skończone. Czy naprawdę nie można było tego wypuścić w kinach przed premierą VII Epizodu? Właśnie jako ciekawostkę i promocję. Odpowiedź - problemem był Fox i podział zysków (a przynajmniej tak chcę myśleć). Czy można to było wypuścić później, można, ale… chyba już szał na konwersje 3D przeminął. Czemu nie dało się „Detours” wrzucić na Disney+? „Underworld” rozumiem, że był poza zasięgiem wówczas, szkoda, że nie wrócono do tego pomysłu przy Disney+.
Rusis: Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie chowanie do szafy praktycznie gotowych projektów, tylko dlatego, że nie wpasowują się w nową wizję firmy. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę inne punkty z tej listy - bo można było je wykorzystać do nawiązania porozumienia ze starymi fanami, nie odcinając się od wszystkiego. Ale tu chyba znowu mocno wchodzi w grę to, że Lucasfilm obecnie nie czuje tego jak sensownie prowadzić relacje z fanami.

10. Słabe zarządzanie grami Star Wars

Lord Sidious: Chyba błędem było danie wolnej ręki EA, przy jednoczesnym zagwarantowaniu im wyłączności, ale bez rozliczania ich. Szczęśliwie, w tym wypadku chyba już poszli po rozum do głowy.
Rusis: Dziesięć lat minęło, a dalej nie mamy pozycji w grach Star Wars na miarę produkcji sprzed ery Disneya (czy w tym wypadku bardziej EA). Błędem było oddanie tego jednej firmie zamiast licencjonowania konkretnych tytułów i kontrolowania kiedy one wyjdą.

I na koniec znów pytanie do Was. Jak wy z perspektywy dekady widzicie Lucasfilm pod Disneyem? Co wypadło źle, co było najgorsze, jakie dostrzegacie minusy?
KOMENTARZE (40)

10 lat z Disneyem: Filmy Star Wars

2022-10-31 09:32:26

Odkąd 30 października 2012 ogłoszono, że Disney kupi Lucasfilm (wraz z prawami do marki Star Wars) rozpoczęła się istna karuzela plotek i przecieków, przeplatanych oficjalnymi informacjami na temat produkcji kolejnych filmów. W tym czasie dyskusje w internecie rozgrzewane były dziesiątkami nazwisk i tematów wokół których filmy miałyby krążyć. Poniżej chcemy się skupić jednak na tym bardziej oficjalnym aspekcie, który dało się zweryfikować i przypomnieć jakie były plany oraz co zrealizowano.



Tego samego dnia w którym ogłoszono przejęcie zapowiedziano również powstanie nowej trylogii Star Wars. Epizod VII miał być we wczesnej fazie powstawania, z premierą zaplanowaną na 2015 rok, a kolejne epizody miały wychodzić co 2-3 lata. Szczegółowo zaplanowana trylogia była częścią umowy pomiędzy Disneyem a Georgem Lucasem. Kilka dni później potwierdzono, że Michael Arndt będzie scenarzystą Epizodu VII i posiada już napisane około 40 stron scenariusza, jeszcze dwa miesiące musieliśmy czekać na potwierdzenie, że J.J. Abrams będzie reżyserem. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w maju 2014 roku, a na ekrany kin trafił 18 grudnia 2015 pod tytułem "Przebudzenie Mocy". Film okazał się olbrzymim sukcesem i pobił sporo rekordów - w tym rekordy otwarcia w USA i na świecie. Rekordowo szybko, bo w 12 dni, przekroczył również kwotę miliarda dolarów wpływu z biletów. Jeśli chodzi o oceny to wśród całej trylogii sequeli jest najlepiej ocenianym filmem na Bastionie ze średnią 6,54.



Jeszcze przed premierą Epizodu VII, bowiem w marcu 2015, ogłoszono nazwisko reżysera kolejnego epizodu - został nim Rian Johnson. Premierę filmu zaplanowano na 26 maja 2017 roku. Produkcja nie szła jednak tak jak zaplanowano, zdjęcia do filmu miały się rozpocząć w styczniu 2016 roku, ale z uwagi na przeciągającą się pracę nad scenariuszem musiano je przesunąć o miesiąc. Same zdjęcia, gdy już ruszyły, również łapały momentami opóźnienia z uwagi na zmienne warunki pogodowe. Ostatecznie premierę przełożono na 15 grudnia 2017. "Ostatni Jedi" finansowo film wypadł słabiej niż Epizod VII, ale wciąż był to bardzo dobry wynik (w wielu kategoriach pobity wówczas tylko przez poprzednią część). Jeśli chodzi o ocenę Bastionowiczów to plasuje się w środku trylogii ze średnią 6,27.



W sierpniu 2015 roku poznaliśmy również reżysera Epizodu IX, został nim Colin Trevorrow. O ile produkcja Epizodu VIII miała problemy i przesunięcia, to dopiero przy IX skala problemów zaczęła narastać. Różnice w wizji filmu pomiędzy Colinem i producentami spowodowały, że jego drogi z Lucasfilmem się rozeszły. We wrześniu 2017 roku zastąpił go w tej roli J.J. Abrams. Film swoją premierę miał 19 grudnia 2019 rok. Jeśli chodzi o wynik finansowy to "Skywalker. Odrodzenie" wypadł najsłabiej z całej trylogii, wciąż był to dobry wynik na tle wielu innych produkcji ale jednak rozczarowujący jak na epizody. W kwestii ocen Bastionowiczów również miał najniższą średnią - 4,98.

Od ogłoszenia przejęcia do wypuszczenia Epizodu IX minęło siedem lat. Produkcja trylogii okazała się jednak dla Disneya trochę bardziej kłopotliwa niż przypuszczali. Bardzo szybko porzucono plany jakie miał Lucas i nie zaangażowano go do pracy kreatywnej. Starano się znaleźć sposób na dotarcie do fanów oryginalnej trylogii i przypodobanie im się. W efekcie Epizod VII mimo iż okazał się olbrzymim sukcesem spotkał się z zarzutami o zbyt zachowawczy i wtórny scenariusz. Reagując na te zarzuty postanowiono przerobić scenariusz kolejnej części, co zaowocowało wypuszczeniem Epizodu VIII, który był mocno odmiennym od poprzednika filmem. To również spotkało się z krytyką, ale była ona dużo większa niż poprzednio. Wokół "Ostatniego Jedi" powstało spore zamieszanie w internecie wraz z akcjami dotyczącymi bojkotu czy masowego wystawiania jak najniższych ocen. Disney nie potrafił tu skutecznie zareagować, wychodząc na przeciw krytyce, a przez długi czas dolewał oliwy do ognia tłumacząc to działaniem farm trolli. Mimo wszystko wyciągnęli pewne wnioski i Epizod IX znowu zrealizowali w inny sposób. W efekcie i tym razem spotkali się z krytyką, szczególnie dotyczącą braku spójności. Niestety cały proces pokazał, że od początku nie było spójnej wizji na trylogię, której by się trzymano. Obecnie nie wiadomo czy i kiedy powstanie kolejna trylogia.

Na początku lutego 2013 roku zapowiedziano, że epizody nie będą jedynymi filmami ze świata Gwiezdnych Wojen - zobaczyć mieliśmy również spin-offy. Miały to być filmy, które nie będą częścią filmowej sagi, nie będą miały swojego numerka, ale będą osadzone w uniwersum i będą kręcić się wokół konkretnej postaci. Na początku zapowiedziano dwa filmy, później ogłoszono również powstanie trzeciego spin-offa. Ponad rok przyszło nam czekać jeszcze na nazwiska reżyserów, 23 maja 2014 reżyserem pierwszego spin-offa został ogłoszony Gareth Edwards. Niedługo później, bowiem 04 czerwca 2013 ogłoszono również nazwisko reżysera drugiego spin-offa, został nim Josh Trank. Dużo czasu nie minęło gdy pojawiły się pierwsze problemy, podczas Celebration Anaheim Josh Trank nie dotarł na panel na którym miał opowiadać o filmie, a 02 maja 2015 wydał oficjalne oświadczenie w którym ogłosił swoje odejście od projektu. Niedługo później film został przesunięty, a ostatecznie nigdy nie powstał (miał się skupiać na postaci Boby Fetta, dostaliśmy zamiast tego serial). 07 lipca 2015 roku zostali oficjalnie ogłoszeni reżyserzy kolejnego spin-offu - Christopher Miller i Phil Lord - mieli oni zrobić film o Hanie Solo. Mieliśmy zatem w produkcji dwa spin-offy.

Zdjęcia do filmu Garetha Edwardsa rozpoczęły się latem 2015 roku, a tytuł filmu brzmiał "Łotr 1". Produkcja każdego filmu podzielona jest na wiele etapów, a jednym z nich są dokrętki do ostatecznej wersji. Wstępnie planowano je na wiosnę 2016 roku, ale ostatecznie odbyły się kilka miesięcy później. Ten dodatkowy czas miał służyć ekipie na lepsze przemyślenie tego co chcą osiągnąć. Jak się okazało oficjalnie jako kolejny scenarzysta został zatrudniony Tony Gilroy, trochę mniej oficjalnie jednak miał zadanie przemontowania filmu i doprowadzenia go do odpowiedniej wersji. Wprowadzane zmiany wymagały zatem czasu i zdecydowanie dłuższych niż zazwyczaj dokrętek. Film swoją premierę miał u nas 15 grudnia 2016, a fanom na Bastionie bardzo przypadł do gustu osiągając średnią ocen 8,04. Jeśli chodzi o wyniki finansowe to film osiągnął spory sukces, mimo iż zarobił mniej niż epizody to wciąż był jednym z nielicznych wówczas filmów w historii kina, które przebiły kwotę miliarda dolarów wpływów z biletów.

W tym czasie rozkręcała się produkcja drugiego ze spin-offów, filmu o "Hanie Solo". Zdjęcia do niego rozpoczęły się w styczniu 2017 roku i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. 21 czerwca 2017 świat obiegła wiadomość o tym, że Christopher Miller i Phil Lord zostali zwolnieni w trybie natychmiastowym w środku trwania produkcji. Decyzję podjęła Kathleen Kennedy z uwagi na to, że była niezadowolona ze sposobu w jaki realizowali nowy film. Z późniejszych informacji wynikało, że młodzi twórcy realizowali film w sporym oderwaniu od wizji jaka była uzgodniona i oczekiwana od nich. Na stanowisku reżysera zastąpił ich Ron Howard. Zmiana niosła ze sobą poważne konsekwencje, jak się okazało bowiem wymuszała spore dokrętki i przemontowanie znacznej części filmu. W efekcie budżet na produkcję się rozrósł, co poskutkowało obcięciem budżetu na marketing. Film trafił na ekrany u nas 25 maja 2018 roku, a wśród Bastionowiczów zebrał dosyć pochlebne opinie i ma średnią ocen 7,47. Niestety wyniki finansowe były rozczarowujące, co skończyło się bardzo szybką decyzją Lucasfilmu o ograniczeniu produkcji - stwierdzono, że nie będą wypuszczać filmów w tak krótkim okresie czasu (Han Solo miał premierę zaledwie 5 miesięcy po Epizodzie VIII), a później zamrożono całkowicie produkcję spin-offów.

Trzy zrealizowane epizody i dwa spin-offy (plus jeden z którego zrezygnowano) to nie koniec oficjalnych planów filmowych Disneya jeśli o Gwiezdne Wojny chodzi. 09 listopada 2017 ogłoszono powstanie kolejnej trylogii Star Wars, jej reżyserem miał być Rian Johnson. Był to przejaw dużego zaufania do Riana, jako, że nie znano jeszcze reakcji fanów na "Ostatniego Jedi" i jego wyników finansowych. Trylogoa Johnsona miała być niezwiązana bezpośrednio z sagą Skywalkerów i opowiadać calkowicie nową historię. Oficjalnie tego projektu nigdy nie skasowano, ale też i nie wydaje się, aby cokolwiek wokół niego się działo.

Inny los czekał kolejne oficjalne ogłoszenie - 06 lutego 2018 poinformowano, że David Benioff i D.B. Weiss, czyli ludzie odpowiedzialni za serialową „Grę o Tron” dołączą do świata Gwiezdnych Wojen. Dostali za zadanie stworzenie całej nowej serii filmów Star Wars. Ich przygoda ze światem Gwiezdnych Wojen trwała niewiele ponad półtora roku, bowiem 29 października 2019 oficjalnie zrezygnowali z tego projektu. Tym razem znamy więc zakończenie.

W maju 2019 roku pojawił się nowy kalendarz premier Disneya, uwzględniający filmy ze świata Gwiezdnych Wojen. Zgodnie z nim kolejne premiery miały nastąpić: 16.12.2022, 20.12.2024 i 18.12.2026. Jak wiemy pierwsza z tych dat jest już nierealna, druga również wydaje się wątpliwa. 04 maja 2020 roku ogłoszono powstawanie kolejnego filmu, tym razem reżyserem miał być Taika Waititi. 26 września 2019 ogłoszono natomiast, że jeden z filmów wyprodukuje Kevin Feige. Oba projekty, tak samo jak filmy Riana Johnsona, znajdują się obecnie w sferze niezrealizowanych, ale jeszcze nieskasowanych produkcji.

Najnowszym zapowiedzianym oficjalnie filmem był „Star Wars: Rogue Squadron”, który miała wyreżyserować Patty Jenkins. Ogłoszono to 11 grudnia 2020 roku, a po długim okresie braku informacji usunięto pozycję z kalendarza premier we wrześniu 2022 roku.

Powyżej skupiliśmy się na oficjalnych informacjach. Poza nimi jest mnóstwo mniej lub bardziej wiarygodnych przecieków, które tę listę mogłyby rozwinąć - jak chociażby najnowsze o filmie Damona Lindelofa. Nie zmienia to faktu jednak, że oficjalnie niewiele wiemy, a produkcja filmowych Gwiezdnych Wojen jak pokazała ostatnia dekada wcale nie jest prosta.
KOMENTARZE (12)

Sequele i spin-offy na Blu-ray i DVD

2022-04-27 16:28:07

Dziś nakładem dystrybutora Galapagos na rynku pojawiło się nowe wydanie „Gwiezdnych Wojen” od Disneya, na Blu-ray i DVD. Niestety brak polskich Blu-ray 4K. Same wydanie nie jest nowe, nie zawiera żadnych unikalnych dodatków, zaś wersje z tymi okładkami pojawiły się na zachodzie w 2020, wraz z wydaniem Blu-ray 4k. „Gwiezdne Wojny” Disneya obejrzało w Polsce ponad 9 milionów widzów.

Filmy „Łotr 1”, „Han Solo”, „Przebudzenie Mocy”, „Ostatni Jedi” i „Skywalker. Odrodzenie” można kupić osobno (każdy z nich kosztuje koło 70 PLN za BD), zaś trylogię sequeli również w pakiecie (ok. 190 PLN za pakiet BD).



GWIEZDNE WOJNY: TRYLOGIA. EPIZODY 7-9
Pakiet trzech filmów, obejmujący epizody 7-9 kultowej sagi wszech czasów. Gwiezdne Wojny, to porywająca historia, która ukształtowała całe pokolenia! Prześledź losy najmłodszego pokolenia Skywalkerów i bądź świadkiem walki o pokonanie ciemnej strony Mocy i przywrócenie pokoju w galaktyce. Saga dobiegnie końca, lecz opowieść będzie żyć wiecznie.



Przebudzenie Mocy
Reżyser wizjoner J.J. Abrams prezentuje filmowe wydarzenie pokolenia! Kylo Ren i odrodzony z popiołów Imperium złowieszczy Najwyższy Porządek rosną w siłę, a Luke Skywalker przepadł bez wieści w chwili, gdy galaktyka potrzebuje go najbardziej. Rey, pustynna zbieraczka złomu, oraz Finn, dezerter z oddziału szturmowców, łączą siły z Hanem Solo i Chewbaccą w poszukiwaniu ostatniej nadziei na przywrócenie pokoju w galaktyce.



Ostatni Jedi
W produkcji Lucasfilm „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi” bohaterowie „Przebudzenia Mocy” wraz z legendarnymi postaciami gwiezdnego uniwersum odkrywają zaskakujące sekrety przeszłości i niezgłębione dotąd tajemnice Mocy…



Skywalker. Odrodzenie
Lucasfilm i reżyser J.J. Abrams ponownie łączą siły, aby zabrać widzów w spektakularną podróż do odległej galaktyki. Film „Gwiezdne Wojny: Skywalker”. Odrodzenie to fascynujące zakończenie sagi Skywalkerów – narodzą się nowe legendy i ostatecznie zostanie rozstrzygnięta bitwa o wolność.



Łotr 1
Lucasfilm przedstawia epicką przygodę: „Łotr 1. Gwiezdne Wojny – Historie”. W czasach wielkiego galaktycznego konfliktu grupa bohaterów pod wodzą zbiegłej buntowniczki Jyn Erso oraz szpiega Rebelii Cassiana Andora, podejmuje się desperackiej misji, by wykraść plany Gwiazdy Śmierci, najpotężniejszej broni Imperium.



Han Solo
Wejdź na pokład Sokoła Millennium i przeżyj wyjątkową przygodę z filmem „Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie”. W trakcie serii śmiałych eskapad w głąb przestępczego półświatka, Han Solo zaprzyjaźnia się ze swoim przyszłym drugim pilotem Chewbaccą i spotyka osławionego hazardzistę Lando Calrissiana.
KOMENTARZE (8)

Damon Lindelof zrobi „Gwiezdne Wojny”?

2022-03-15 17:04:15

Dawno nie było plotek o nowych, niezapowiedzianych filmach. Tym razem kolejna. Jak donosi Jeff Sneider, producent i scenarzysta Damon Lindelof podobno pracuje nad nowym filmem gwiezdno-wojennym. Szczegóły są dostępne na stronie reportera – „TheAnkler”, do której dostęp jednak jest płatny.



Wygląda jednak na to, że nie ma tam zbyt wiele informacji nawet na płatnej stronie. Przede wszystkim Sneider wie, że ma być to film, nie serial. Czy Lindelof będzie miał współscenarzystę, czy jest już wybrany reżyser, tego nie wiadomo. Natomiast o czym miałby być sam film, czy kiedy spodziewać się jego premiery, zupełnie nie wiadomo. No i na razie inne źródła nie potwierdzają tej informacji.

Obecnie w planach Lucasfilmu zapowiedziane zostały trzy filmy. Pierwszy to „Rogue Squadron” (w 2023), za dwa kolejne przewidziane na lata 2025 i 2027 odpowiadają kolejno Taika Waititi oraz Kevin Feige. Słyszeliśmy też plotki o powstającym projekcie młodzieżowym w czasach Wielkiej Republiki (możliwe, że to serial), ew. o filmie w Starej Republice / Wielkiej Republice. W każdym razie pogłosek krąży sporo.



Damon Lindelof zasłynął z produkcji „Lost: Zagubieni”, której był obok J.J. Abramsa jednym z głównych twórców. Napisał scenariusze filmów: „Kowboje i Obcy” Jona Favreau, „Prometeusz” Ridleya Scotta, „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa, „Kraina jutra” Brada Birda, „World War Z” Marca Fostera czy „Polowanie” Craiga Zobel. Odpowiada też za seriale „Pozostawieni” i „Watchmen”.

Nie jest to pierwsza informacja o potencjalnym powiązaniu Lindelofa z „Gwiezdnymi Wojnami”. Najpierw pisano o tym, że miał robić coś po Epizodzie VII (czy VIII czy coś innego, nigdy nie sprecyzowano), natomiast dwa lata temu wyraził swoje zainteresowanie marką. Dodał wówczas, że woli jednak odczekać kilka lat, by nie było, że „zrujnował” sagę.

Pozostaje mieć nadzieję, że przy okazji Celebration poznamy też filmowe plany Lucasfilmu.
KOMENTARZE (20)

Plakaty, szkice i plotki po szóstym odcinku „Księgi Boby Fetta”

2022-02-08 20:35:22

Znów zaczynamy od rankingu Nielsena. Po drugim odcinku, serial „Księga Boby Fetta” trafił już na piąte miejsce, najchętniej oglądanych serialni na VOD. Oba odcinki sprawiły, że ludzie obejrzeli 563 miliony minut tego serialu. Zobaczymy jak kolejne odcinki zmienią tę statystykę, zwłaszcza, że finał dopiero przed nami.

Tym razem mamy jeden plakat z szóstego odcinka. Jest na nim Cad Bane, w którego wcielił się Dorian Kingi, głos zaś podkładał Corey Burton. Dodatkowo pojawił się też plakat reklamujący finał serii.



Oczywiście są także szkice, których autorami są Christian Alzmann, Erik Tiemens, Ryan Church i Anton Grandert.



Shawna Trpcic, która odpowiada za kostiumy, powiedziała, że bardzo zależało jej na utrzymaniu ciągłości z klasyczną trylogią. Dlatego starała się przygotowywać kostiumy technikami i z materiałów dostępnych w latach 70. i 80. Oczywiście w przypadku gangu Modów, który w zamyśle scenarzysty Jona Favreau miał być trochę cyberpunkiem, Trpcic wykorzystała materiały dostępne w czasach trylogii, ale użyła je w zdecydowanie bardziej nowoczesny sposób.

W ostatnim odcinku nie słyszeliśmy za to Marka Hamilla. Głos Skywalkera podłożył - Graham Hamilton, aktor głosowy.

Jutro finalny odcinek. Zobaczymy, kto się w nim pojawi, po sieci krąży sporo zakładów – z Bosskiem, Hanem, czy Qi’rą na czele. Natomiast VieverAnon, który zapowiedział powiązanie z sequelami, twierdzi, że jeszcze go nie było i nie chodziło o Akademię Luke’a. Jak potwierdził Lucasfilm, widzieliśmy ją już w retrospekcjach w „Ostatnim Jedi”. No i najważniejsze pytanie, czy będzie drugi sezon.
KOMENTARZE (5)

J.J. Abrams wyprodukuje serial dziejący się po sequelach?

2021-11-30 17:08:42

W zeszłym tygodniu pisaliśmy o tym, że Kathleen Kennedy twierdzi, iż nie zostawimy bohaterów trylogii sequeli w spokoju. Co więcej, można spodziewać się jakiegoś serialu z nimi związanego (więcej). Takie stwierdzenie samo w sobie generuje nowe plotki i domysły. Pisaliśmy o potencjalnym serialu o Finnie, zresztą John Boyega byłby pewnie zadowolony, gdyby dostał taką możliwość. Daisy Ridley również się nie odcięła od możliwości powrotu do roli Rey. Bardziej sceptyczny był Oscar Isaac.



Tymczasem pojawiła się jeszcze jedna plotka, która pochodzi z Giant Freakin Robot. Źródło niestety nie zweryfikowane, co więcej ich doniesienia o „The Book of Boba Fett” okazały się niedawno być nieprawdziwe, więc należy z rezerwą podchodzić do tej wiadomości. Według nich za produkcją serialu osadzonego po trylogii sequeli miałby stanąć J.J. Abrams. Inne szczegóły nie są znane, czego miałby dotyczyć serial i tak dalej. Co więcej stawia to dodatkowe pytania, czy faktycznie przy okazji w projekt zaangażowane byłoby studio Abramsa, czyli Bad Robot. Czy jego rola byłaby większa niż tylko produkcja? W końcu w przypadku „Ostatniego Jedi” też zajmował się produkcją, ale zupełnie nie wchodził w szczegóły. Abrams jednocześnie jest producentem co najmniej kilku produkcji, we większość z nich nawet się nie angażuje.

Pewnie podobnych plotek jeszcze usłyszymy całkiem sporo. Na razie chyba jednak jest za wcześnie by móc potwierdzić jakiekolwiek szczegóły, zwłaszcza, że zdaniem Kennedy jej zespół dopiero myśli, co zrobić z tymi bohaterami.
KOMENTARZE (33)

Kathleen Kennedy wspomina Irlandię

2021-11-11 08:28:36

W tym roku zdecydowano przyznać nagrodę Maureen O’Hary Kathleen Kennedy. O’Hara jest przyznawana podczas festiwalu filmowego hrabstwa Kerry, miejsca gdzie kręcono Ahch-To. Przy okazji Kathleen udzieliła wywiadu redakcji Independent.IE, gdzie wspominała „Przebudzenie Mocy”.

Jak przyznaje Kennedy, gry kręcili zdjęcia do VII Epizodu byli zbazowani na półwyspie Dingle w hrabstwie Kerry, zaś ujęcia kręcili na wyspie Skellig. Jej zdaniem to było jedno z najwspanialszych doświadczeń jakie miała. Na wyspie było mnóstwo maskonurów i jedynie niewielka grupa filmowców mogła się na nią udać. Dodatkowo pogoda dopisała, co jak mówili ludzie w Dingle nie jest częste.



Kathleen jest bardzo zadowolona z nagrody, którą otrzymała, wspomina też swoje irlandzkie korzenie.

Warto przypomnieć też nasz opis lokacji Skellig Michel, a także fakt, iż próbowano wrócić tam z „Ostatnim Jedi”. Wówczas jednak nakręcono tam tylko niewielką część zdjęć, reszta powstawała również w hrabstwie Kerry, ale już na specjalnie zbudowanym planie niedaleko Ceann Sibeal, właśnie na półwyspie Dingle. Przy IX Epizodzie korzystano z makiet udających Ahch-To.
KOMENTARZE (10)

Nawiązania do „Łotra 1” w „Parszywej zgrai”

2021-11-05 08:01:16

Pierwszy sezon „Parszywej zgrai” mamy już dawno za sobą, czekamy na zapowiedź drugiego sezonu. Natomiast warto odnotować, że serial zmienił trochę postrzeganie „Łotra 1”, a mianowicie uzupełnił pewne, puste dotychczas nazwy.



W scenie w cytadeli na Scarif, gdy Jyn i Cassian szukają projektu Gwiazdeczka, czytając na głos po kolei nazwy innych projektów. Wśród tych nazwy padają między innymi Projekt War-Mantle albo Mark Omega. W filmie nie wiadomo, czego dotyczą, zresztą kanon wówczas też nie rozwijał tego. Wszystko zmieniło się w trzecim odcinku „Parszywej zgrai”, czyli w Do zastąpienia. Tam po raz pierwszy pojawia się armia z poboru. Sam projekt dotyczy zastąpienia klonów zwykłymi szturmowcami. Potem pojawia się jeszcze w serialu choćby w odcinku Rozpruwacz i Powrót na Kamino.

Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czym jest Mark Omega. Czy to chodzi o Omegę, czy zwyczajnie zbieżność nazw.

Dla przypomnienia, jest tam także mowa o projekcie namierzania okrętów w nadprzestrzeni, co z kolei widzieliśmy w „Ostatnim Jedi”.
KOMENTARZE (5)

Andy Serkis w „Andorze”?

2021-10-26 17:04:08

Star Wars Andor


Dość interesującą plotkę na temat serialu „Andor” zamieścił serwis Making Star Wars. Według ich źródeł, do obsady serialu dołączył jakiś czas temu Andy Serkis (pamiętajmy, że zdjęcia do pierwszego sezonu już ukończono).

MSW nie podaje żadnych innych szczegółów. Nie wiadomo, czy Serkis wróci do roli Snoke’a, czy może jakiegoś prototypu Snoke’a czy innego eksperymentu z klonowaniem, czy może jest to inna postać. Jeśli chodzi o klonowanie, to „Parszywa zgraja” kończy się przylotem na górę Tantiss na planecie Weyland. Pewne eksperymenty są też sugerowane w „The Mandalorian”, więc kto wie, może w jakiś sposób seriale będą do siebie nawiązywać.



Natomiast warto przypomnieć, że Andy Serkis był zawiedziony jak szybko skończyła się jego rola w „Ostatnim Jedi”. Może w jakiś sposób powrót mu to wynagrodzi.

„Andora” zobaczymy w przyszłym roku na Disney+. Szczegóły nie są znane. Pozostaje mieć nadzieję, że czegoś o serialu dowiemy się na Destination D23 (19-21 listopada).
KOMENTARZE (4)

Marcia Lucas o nowej trylogii

2021-10-06 16:09:08

Po sieci krążą fragmenty ostatniej książki J.W. Rinzlera pt. „Howard Kazanjian: A Producer’s Life”. Poświęcona producentowi „Powrotu Jedi” publikacja zawiera także kilka mniej związanym z nim elementów. Jeden z takich przykładów to rozmowa z Marcią Lucas, byłą żoną George’a Lucasa a także montażystką „Nowej nadziei” (otrzymała za to Oskara). W rozmowie tej Marcia wyraziła swoją opinię o sequelach, nie zostawiając suchej nitki. Warto dodać, że wywiad był przeprowadzony jeszcze przed premierą „Skywalker. Odrodzenie”, więc pani Lucas odwołuje się jedynie do dwóch pierwszych filmów.

Jej zdaniem ani J.J. Abrams, ani Kathleen Kennedy nie mieli pojęcia czym są „Gwiezdne Wojny”. Skrytykowała decyzję zabicia Hana Solo. Zauważyła, że nie dostajemy historii Jedi, nie ma magii „Gwiezdnych Wojen”, a potem dezintegrują Luke’a Skywalkera. Nie mają Hana, nie mają Luke’a i jak się okazało nie mieli już też księżniczki Lei.

Zauważyła, że postacią Rey próbują dotrzeć do żeńskiej publiczności, robiąc z nią Jedi, ale nie tłumacząc jej pochodzenia, czy umiejętności. Zdaniem Marcii cała ta historia przedstawiona w sequelach jest zwyczajnie okropna. Co więcej montażystka jest gotowa powtórzyć to co powiedziała Abramsowi i Kennedy.



Warto dodać, że Marcii nie podpasowała też trylogia prequeli. Tam nawet popłakała się po „Mrocznym widmie” widząc, że nie jest ono bardzo dobre jej zdaniem. Tam docenia bogactwo historii, ale niekoniecznie pasowały jej niektóre wyboru George’a w tym te dotyczące obsady.

Warto przypomnieć, że Macia nie jest jedyną montażystką, która wypowiada się krytycznie o późniejszych filmach. W ten sposób montażystki „Przebudzenia Mocy” oceniły negatywnie „Ostatniego Jedi”.
KOMENTARZE (23)

Rian Johnson grał w „Pokémon Go” na planie „Gwiezdnych Wojen”

2021-07-29 17:38:33

Kelly Marie Tran promując swój film Raya i ostatni smok wspomniała pewien incydent na planie „Ostatniego Jedi”. W tym wydarzeniu aktorka odegrała kluczową rolę, a chodziło o to by nabrać Riana Johnsona, o czym opowiedziała w rozmowie z Looper.



Cała sprawa związana jest z grą „Pokémon Go”, bardzo popularną w czasach, gdy kręcono VIII Epizod. Była to wówczas nowość, a łapanie potworków w rozszerzonej rzeczywistości przyciągało tłumy. W tym wspomnianą dwójkę, Riana Johnsona i Kelly Marie Tran. Kelly wspominając o żarcie, wyraziła nadzieję, że nikt nie będzie miał przez to kłopotów.

Gra wymaga smartfona. Gdy wyszła, trwały prace nad Epizodem VIII i wiele osób na planie wciągnęło się w łapanie kieszonkowych potworów. To było o tyle trudne, że na planie „Gwiezdnych Wojen” nie można mieć telefonu, by nie zrobić przypadkiem zdjęć dekoracji lub czegoś innego, co mogłoby wyciec. Nie przeszkodziło to ludziom w łapaniu pokomenów, jak choćby takiego Weedle.

Oczywiście wszyscy chcieli złapać Pikachu, wliczając to Riana Johnsona. Pewnego dnia Kelly Marie Tran kredą namalowała Pikatchu. Razem z Johnem Boyegą poszli do Riana, który akuratnie kręcił „Ostatniego Jedi” i powiedzieli mu, że musi wyjść na zewnątrz, bo jest Pikachu. Johnson zatrzymał całą plan, całą produkcję filmu i poleciał łapać pokemona. Nie wiadomo ile pieniędzy zmarnowano z powodu żartu, ale jak twierdzi Tran obyło się bez konsekwencji. Rian też się z tego śmiał, nie obraził się.
KOMENTARZE (17)

„The Bad Batch” #7 na Disney+

2021-06-11 15:48:19 Różne



W dniu dzisiejszym swą premierę na Disney+ ma siódmy odcinek „The Bad Batch”, zatytułowany „Battle Scars”. Poniżej znajduje się opis, a powyżej obrazek.

Gdy Zgraja przeszukuje zamkniętą placówkę medyczną, natrafia na nieoczekiwane zagrożenie.

Trochę promocji

Na oficjalnym badbatchowym Twitterze ukazały się plakaty z postaciami z ostatnich odcinków - to jest z Trandoshanką Cid oraz znanymi z ostatniego sezonu TCW siostrami Martez. Na koncie zaczęły też pojawiać się fragmenty epizodów i najlepsze cytaty, jeśli ktoś jest ciekaw.





Omega opowiada

Na Oficjalnej ukazał się wywiad z Michelle Ang, odtwórczyni roli Omegi. To nie jej pierwsze spotkanie z Sagą, bo wcześniej poszła na casting do „Ostatniego Jedi”. Kobieta wykorzystała w kreacji postaci rodzimy nowozelandzki akcent w hołdzie dla Temuery Morrisona, ale doprawiła go dodatkowo typowym dla dzieci zdumieniem, które obserwuje u swojego czteroletniego synka.



Ang widzi wiele podobieństw między sobą a Omegą - przede wszystkim obie bardzo pragną, aby świat dał im szansę. Ponadto jak dziewczynka lubi pomagać ludziom, zwłaszcza w ich chwilach zwątpienia. Jej głos przez telefon brzmi zupełnie jak dorosła wersja Omegi i aktorka cieszy się, że mogła przelać w tę postać tak wiele z siebie.

Podczas castingów Michelle nie wiedziała oczywiście, że będzie grała postać z Sagi - dostrzegła wszakże, że w scenariuszu bohaterka jest niewinna i nieco naiwna, ale za to posiadająca silny kompas moralny. Wraz z Dee Bakerem nagrała jedynie pierwszy odcinek razem, potem musiała wracać do Nowej Zelandii, a koronawirus nie ułatwił sprawy. Mimo tego, kobieta zaprzyjaźniła się z kolegą, u którego podziwia zdolność wcielania się w tylu bohaterów niemal bez wysiłku. Choć Omega ma dość stabilną relację z Hunterem, to bardzo ciągnie ją do Wreckera, który w głębi duszy sam jest dużym dzieckiem.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (8)
Loading..