Tytuł mało odkrywczy, podobnie jak wyżej zaprezentowane okładka i plakat promujący. Każdy gracz powinien być tego świadom, a wielu to potwierdza – gry oparte na filmach (nie tylko SW) są najczęściej traktowane po macoszemu, jako jeden z wielu produktów marketingowych towarzyszących premierze. Stawia się je równi z zabawkami Happy Meal ze znanej sieci fast foodów, słabymi figurkami, koszulkami, kubkami itd. Często też do produkcji dochodzi po fakcie, nawet po dość długim odstępie czasowym od premiery – co wcale nie poprawia jakości.
Każdego z Epizodów również dotknęła ta skaza. Zaczynając od lat 80-tych ubiegłego stulecia i EIV, kończąc na Zemście dekadę temu – wokół filmu, niczym planetarne satelity, krążył gry wątpliwej jakości tzw. episode-related titles. Szkoda, że jedyny godny tytuł – Star Wars Episode I: Racer – nie jest zaliczany do tego grona i nie może podciągnąć średniej. Wypadałoby się jednak cieszyć, że upływem czasu takich produkcji było coraz mniej. Przy EVII nie słychać o żadnych planach wydawniczych, a „miejsce” Racera zajmie nowy Battlefront, może więc ktoś poszedł po rozum do głowy.
Niestety, nie udało się to z cyfrową Zemstą Sithów. Gra, o tytule identycznych do filmowego, oprócz potwierdzenia niskiej jakości, potrafiła zaskoczyć. Jako jedyna (w stosunku do EI i II) została wydana przed premierą kinową, co wiązało się z przeróżnymi ograniczeniami (m.in. chęcią uniknięcia spoilerów, co samo w sobie jest zabawne, w końcu wypuszczamy grę o filmie przed filmem, zatem każdy moment może unicestwić oczekiwania widza), poza tym różniła się zawartością w stosunku do platformy docelowej. W tym punkcie dotarła chyba do wszystkich ówczesnych konsol i telefonów komórkowych, jednak pominięto PC-ty. Osobiście raczej wątpię by taka dystrybucja wpłynęła na sprzedaż urządzeń podłączanych do telewizora, taki to exclusive.
Wydawcą tytuły był LucasArts, a producentem studio The Collective, Inc. RotS to typowy przedstawiciel gier akcji, z widokiem zza pleców bohatera. Dostaliśmy w podstawowej wersji dwa tryby rozgrywki:
Single player – to 17 filmowych lokacji, które przemierzaliśmy kontrolując Anakina Skywalkera i Obi-Wana Kenobiego. System walki skupiony był na operowaniu mieczem świetlnym (klasyczne trzy techniki – szybka, ale słaba, średnia oraz powolna, ale zadające wysokie obrażenia) , przy niewielkiej pomocy Force Powers. Gracze, dzięki systemowi zdobywanego doświadczenia, mogli rozwijać swoje umiejętności i tworzyć coraz bardziej zabójcze kombinacje ciosów. Również otaczające środowisko było interaktywne, najczęściej podatne na zniszczenie bądź wykorzystanie w walce.
Mulitplayer – oferował pojedynki 1vs1 z wykorzystaniem mieczy świetlnych (ze słynnym zakleszczeniem oraz siłowaniem) i Mocy. Graczom udostępniono postacie Obi-Wana, Anakina, Dooku, Grievousa, Mace’a Windu, Cina Dralliga i Serry Keto. Darth Vader i Ben Kenobi mogli zostać odblokowani jako specjalne postacie z EIV.
Wersja na Nintendo DS (wyprodukowana razem z wersją na Game Boy Advance przez Ubisoft Montreal i współwydana przez Ubisoft [cóż za zaskoczenie, prawda?]) zawierała dodatkowo możliwość walki w przestrzeni kosmicznej, przy wykorzystaniu 17 statków, na 8 mapach. Załapał się nawet Millennium Falcon…
Recenzje były przeróżne, najczęściej oscylujące w granicach 6-7/10, ale zdarzały się niższe, poza tym w opinii graczy można było wyczytać znużenie monotonną lightsaberową tłuczką czy ogólną powtarzalnością w każdej lokacji, a także rozczarowanie pojedynkami, które jednak niewiele miały wspólnego z Mortal Kombat.
Tu znajdziecie bastionową recenzję, z mojej strony jej optymizm zaskakuje, ja poświeciłem tytułowi 20 minut i to po wizycie w kinie, odrzuciło mnie to co zobaczyłem, a mimo to 4 lata później koszmarek powrócił – pod szyldem Republic Heroes. Dla mnie ten tytuł był straszliwie niedorobiony pod względem sterowania, chociaż osobiście uważam, że RotS miał potencjał, który mógł zostać wykorzystany przy poważnym podejściu twórców. Nie udało się to jednak, chyba podobnie jak filmowi.
A jeśli jesteśmy przy kinie to warto wrócić do skutków wywołanych przed-Epizodową premierą – w grze łącznie mamy aż 12 minut przerywników w postaci fragmentów filmu. Oczywiście nie są to jakiś istotne sceny, nie mniej w walce ze spoilerami przegięto w drugą stronę, zmieniając kluczowe momenty, najczęściej dotyczące sposobu śmierci danej postaci np. Dooku ginie przebity mieczem Anakina, czy to Skywalker wyrzuca Windu przez okno. Innym przykładem jest Amidala pojawiająca się przez moment w filmowym fragmencie, ale w grze nie ma o niej słowa. To kolejna specyficzna rzecz, która zastanawia – czy trzeba było wydawać ten tytuł przed premierą, skoro granie po niej jest co najmniej dziwne, bo to tak naprawdę gra jednak nie jest o filmie? Zakręcone.
Podobna sytuacja ma się ze ścieżką dialogową – nie uświadczymy tu głosów Ewana McGregora czy Haydena Christensena (poza wyjątkowym udziałem Alethy McGrath [Jocasta Nu] i Matthew Wooda [General Grievous] oraz Jamesa Earla Jonesa [Vader w trybie Multi]), ale pewnym ukłonem twórców było zaangażowanie oryginalne obsady kreskówki Star Wars: Clone Wars. Również ścieżka dźwiękowa została stworzona na bazie „sklejanki” – wykorzystano muzykę poprzednich Epizodów, inne utwory, a nawet fragmenty KotOR2:Sith Lords… tak, tego którego LucasArts nie pozwolił dokończyć.
Pewnym smaczkiem w tej całej dziwacznej mozaice jest alternatywne zakończenie, w którym to pojedynek na Mustafar kończy się hmmm tak
Co za tym idzie, legendarny wizerunek Dartha Vadera nigdy nie zaistnieje. To chyba idealne podsumowanie tej gry.
By zakończyć jednak pozytywnie: rok 2005 w grach video-SW nie stał wcale pod znakiem RotS. Ba, biorąc pod uwagę obfitość tytułów można było tą grę spokojnie przegapić. Wtedy bowiem światło dzienne ujrzały (w kolejności wydań Windows PC EU):
Star Wars: Knights of the Old Republic II – The Sith Lords
Star Wars: Republic Commando
Lego Star Wars: The Video Game
Star Wars: Battlefront II
+ kilka dodatków do Star Wars Galaxies
Życzyłbym sobie (i Wam) jeszcze kiedyś tak udanego roku dla gier.
Wszystkie atrakcje tygodnia „Zemsty Sithów” będą dostępne w tym miejscu.
Luke S2015-05-23 13:02:45
ROTS PS2 jest swietne, ludzie przesadzaja. [4]
Buczyfer2015-05-22 13:40:47
Chętnie zobaczyłbym komiks/książkę z serii Infinities z Vaderem jako Imperatorem, jak w alternatywnym zakończeniu.
Jedi-Lord2015-05-21 19:06:31
Bardzo monotomny button-masher
Louie2015-05-21 16:16:29
Combo breaker. Nie jest. :D
A to zakończenie alternatywne jest takie durnowate. Nie żeby przejście Anakina w RotS miało jakikolwiek sens, ale zrobił to żeby rzekomo Palpatine pokazał mu jak uratować Padme, po czym go... zabija. Zanim czegokolwiek go nauczył. Taaaak.
SroQ2015-05-21 16:00:30
ROTS PS2 jest swietne, ludzie przesadzaja [3]
Bolek2015-05-21 14:25:47
ROTS PS2 jest swietne, ludzie przesadzaja. [2]
Dan Ordo2015-05-21 12:33:00
ROTS PS2 jest swietne, ludzie przesadzaja.