Gry
2018-04-06 14:30:52
Lorn
cdaction.pl
Star Wars: Battlefront II nie jest grą złą, od jakiegoś czasu rozwija się w bardzo dobrym kierunku, nie zmienia to jednak faktu, że cień nadmiernej monetyzacji ciągnie się za tytułem. Dążenie do poprawy sytuacji jest sprawą naturalną, nieczęsto zdarza się jednak, aby twórcy otwarcie przyznawali się do błędów. Tym bardziej należy docenić słowa Patricka Söderlunda, wiceprezesa Electronic Arts, a zarazem byłego szefa studia DICE, udzielił on The Guardian wywiadu, w którym posypał głowę popiołem:
Musisz zdać sobie sprawę, że nie wszystko, co zrobisz, odniesie sukces. Każdy developer na Ziemi może to potwierdzić. Kiedy sprawy nie idą tak, jak myślałeś, że pójdą, należy być pokornym, uczciwie podejść do siebie i wysiłku, a następnie postarać się poprawić. To [monetyzacja Battlefronta II – dop. red.] przykład zmiany, która nie zadziałała. Nie uciekajmy od faktu, że podjęliśmy pewne decyzje, których nie powinniśmy byli podjąć. Ani developer, ani EA nie chcieli stworzyć jednorękiego bandyty, który zarabiałby na ludziach, choć tak nas postrzegano.
Cóż, niezależnie od tego co teraz piszą twórcy, mleko się wylało i pozostaje mieć nadzieję, że wpłynie to na kolejne produkcje i decyzje biznesowe.
Z drugiej strony łyżką dziegciu w tym wszystkim jest fakt, że nie bez winy są sami gracze, którzy najwyraźniej płatną zawartość w grach AAA wręcz uwielbiają. Z raportów finansowych gigantów branży elektronicznej rozgrywki wynika, że zarabiają oni najwięcej w historii, właśnie na płatnej zawartości. I tak, w 2017 roku Blizzard zarobił 4 miliardy dolarów na mikrotransakcjach, a Take Two prawie 300 milionów -nie wydając w tym czasie żadnej gry. Podobny stan rzeczy przedstawiają konta Ubisoftu i EA. Wygląda więc na to, że sami sobie zgotowaliśmy ten los.
KOMENTARZE (16)