Mikrotransakcje w Star Wars Battlefront II to temat rzeka. Najpierw miało ich nie być, później twórcy zapowiedzieli że będą, ale za to wszyskie DLC będą bezpłatne, a na czymś zarobić trzeba. Po testach beta okazało się, że system wymaga przemodelowania aby gra nie stała się produkcją Pay To Win. Na niewiele sięto zdało i w okolicach premiery gry interweniować musiał sam Bob Iger. Szef Disney'a uciął sobie pogawędkę ze swoim odpowiednikiem w Electronic Arts, po której Andrew Wilson stwierdził, że jednak na jakiś czas skrzynki zostaną całkowicie wyłączone.
Nie udało się jednak zamknąć tym sprawy. O ile gracze zostali chwilowo obłaskawieni, o tyle swoją szansę zwietrzyły rządy wielu krajów. W końcu w gry komputerowe grają miliony graczy, system płatnych lootboxów (czy to kosmetycznych, czy praktycznych) dostępny jest w niemal każdej grze sieciowej, czemu by więc na tym nie zarobić, albo chociaż nie zrobić kariery? I tak idąc za ciosem:
-Politycy w Belgii i Australii, chcą uznania lootboxów za element hazardu i zakazania ich w grach.
-Polityk francuski, Jérôme Durain chce objęcia tego elementu "regulacjami prawnymi" -czytaj, dodatkowymi zakazami i podatkami.
-Komisja europejska zastanawia się nad "okiełznaniem problemu"
-Nieznany dotąd nikomu senator stanu Hawaje -Chris Lee również wykorzystał swoją szansę, nie tylko nazwał nowego Battlefront-a "kasynem w świecie Star Wars" i stwierdził że jest to bezpośrednie zagrożenie dla dzieci, umieścił swoje charyzmatyczen przemówienie na Youtube, odezwę na Reddicie i wezwał wszystkich Amerykanów do wspólnej pracy nad tym problemem.
Lootboxy jakie są każdy widzi, mają swoich przeciwników, mają zwolenników, w niektórych grach powodują zakłucenie balansu, w innych nie. Używanie ich jest kwestią wyboru, o tym jakie są według nas w nowym Battlefroncie, przekonacie się już niebawem. Nie dajmy się tylko ogłupić i wciągnąć w grę polityczną która rozgrywa się na naszych oczach. W to że nikomu nie chodzi tutaj o dobro graczy czy wyrównanie szans podczas meczu sieciowego trudno byłoby uwierzyć nawet przy najlepszych intencjach. Stawką są jak zwykle popularność i pieniądze. Po prostu politycy uczą się nowych sztuczek i sięgają po głosy do internetu, a skończy sięto w najlepszym razie głębszym sięgnięciem do naszych portfeli. Gdyby system skrzynek miał upaść, musieliby przyczynić się do tego sami gracze poprzez masowe rezygnowanie z takich zakupów we wszystkich grach, a na to się raczej nie zanosi.
KOMENTARZE (17)