Dziś na stronie gry "The Old Republic" ukazał się obszerny artykuł, w którym Daniel Erickson, główny scenarzysta, opowiada o tworzeniu planet na przykładzie Voss. Oddajmy mu głos:
"Vossowie to lud lubiący medytować. Trzymają się razem, nie są indywidualistami. Stworzyli symboliczną sztukę - opartą na wzorach i monochromatyczną aby kontrastowała z ich niezwykle kolorową skórą.
Aby znaleźć odpowiednią barwę skóry i wzory, weźmy na początek drzewołaza (gatunek żaby). Musi to być coś, co odróżnia się od środowiska. Ten lud nie całkiem wpasowuje się i nie należy do tego świata".
"Gormakowie podążają ścieżką technologiczną inną niż większość gatunków galaktyki. To ważne, żebyśmy mogli zobaczyć ich statek, który wygląda jakby nie należał do świata Gwiezdnych Wojen. Wszystko, co stworzą Gormakowie, musi być ogromne, gładkie i stwarzać u gracza poczucie, że coś jest nie tak jak powinno być".
"Vossowie muszą przez cały czuć, że są odizolowani. Voss-Ka góruje nad planetą, ale to tylko wyspa w morzu Gormaków. Każda inna placówka jest już w rękach wrogów albo zagrożona. Republika i Imperium postrzegają Vossów jako tych, którzy stoją na straconej pozycji w wojnie, ale Vossowie nie wyciągają ręki
po pomoc. Nie chcą być uratowani".
Witajcie w świecie tworzenia planet. Wyżej znajdują się moje notatki, które napisałem przed przedyskutowaniem pomysłów na Voss z naszymi utalentowanymi artystami koncepcyjnymi oraz ambitnymi twórcami światów. To z nimi komunikujemy się odnośnie pomysłów, tematów i odczuć odnośnie kierunków itp. w jakich powinniśmy pójść. To sekret tworzenia prawdziwych światów, a nie tylko takich, gdzie można sobie pograć. Mało osób zapewne zwróci uwagę, na dajmy na to, statuy na Korribanie, przedstawiające nie-Sithów. Stoją one w pozycjach uniżonych, można powiedzieć, że dźwigają na swoich plecach ciężar wspierania Imperium. Niewiele też zatrzyma się i prześledzi proces przenoszenia się Jedi na Tython czy też która i w którym miejscu wojna skończyła się na Balmorze. Może też nie każdy zastanowi się, grając, jakie polityczne gierki spowodowały, że część Coruscant jest opuszczona, a część kwitnie po inwazji. Mamy nadzieję jednak, że poczują ile planowania i wizji włożyliśmy w stworzenie świata i będą mieli uczucie, że galaktyka, w której przyszło im grać, żyje.
Ale odbiegam od tematu. Stworzenie świata nie zaczyna się od przekazania go w ręce artystów koncepcyjnych i twórców. Zacznijmy od początku, używając Voss jako przykładu, jaka była jego historia.
Mistycy byli tam od tak długiego czasu jak stara jest Republika - jednak kultura i lud, który miał stać się mieszkańcami planety przyszły nieco później. Na początku chcieliśmy wprowadzić coś nowego dla tworzenia klas, więc grupa, która postrzega Moc nieco inaczej niż zwykle była dla nas bardzo pociągająca. Mistycy mogą być "szarzy", niebezpieczni w oczach Jedi, mogą przejrzeć kłamstwa Sithów, ale nie być zainteresowani przyłączeniem się do żadnej z grup. Dzięki nim byliśmy w stanie zrozumieć i stworzyć tematy związane z religią (każda kultura ma bogów ale widzi ich inaczej), kulturą (wierzący, że są wybrańcami) i polityką (dzięki nieomylności swoich wizji są systemem totalitarnym). Mieliśmy różne pomysły jak powinni wyglądać, jak powinni być postrzegani w galaktyce i jak się zachowywać. Przez chwilę żartowaliśmy sobie, że w porcie kosmicznym stoi nawrócony Mistyk i pyta strudzonych podróżnych: "Czy byłeś na Voss?"
Jednak pojawiły się dwa problemy. Najważniejszy z nich to ten, że historia stworzona przez BioWare może nie być zrozumiała jeśli nie wiesz na czym stoisz. Gry RPG opowiadają o wyprawach i odkryciach, ale musisz znaleźć odpowiednie miejsce, od którego zaczniesz. Coś tak dziwnego jak kultura Mistyków nie pasuje do tego od czego chcieliśmy zacząć jako gracze. "Nigdy nie wprowadzaj wyjątków przed nauczeniem zasad", to główna maksyma pisarza przygód RPG, a takimi zasadami są Jedi, Republika, Sithowie i Imperium. Mieliśmy wystarczająco dużo materiału z jakim chcieliśmy zapoznać gracza bez wprowadzanie kompletnie obcej kultury i pomysłów na nią. Poza tym zdaliśmy sobie sprawę, że mamy wystarczająco dużo historii Jedi i Sithów, które pasują do naszej opowieści. Kiedy okazało się, że będziemy mieli cztery używające Mocy klasy, z piątej musieliśmy zrezygnować. Stworzyliśmy agenta Imperium, który miał wprowadzać gracza w galaktykę i eksplorować nowe terytoria.
Więc zostawiliśmy Mistyków, ale wiedzieliśmy, że wrócą. Historie, które tworzyliśmy w głowach były zbyt interesujące, a ich, z powodu niemożności stworzenia nowej klasy, postanowiliśmy zrobić o wiele bardziej obcą i tajemniczą kulturą.
Kiedy pierwszy raz zasiedliśmy do rozmowy jakie planety stworzyć mieliśmy taką klasyfikację: musiały być światami z filmów, miały być ulubionymi planetami gracza, pojawiać się w grach z serii "Knights of the Old Republic" oraz takimi, które wnoszą coś nowego.
Definicja światów pojawiających się w filmach nie wymaga komentarza. Czy nie wyglądały w nich wspaniale? Czy nie chcieliście przeżywać na nich swoich przygód? Czy pasują do gier MMO? Stwórzmy je, ale o wiele bardziej dopracowane i szczegółowe.
Do drugiej kategorii należą np. Alderaan i Ord Mantell. Słyszymy o nich, ale nigdy albo rzadko je widzimy w filmach. Mają one swoje miejsce np. w książkach, komiksach itp.
Planety z KOTOR-ów potrzebne nam były do stworzenia ciągłości, miały dostarczać odpowiedzi na różne pytania i mieliśmy mieć pewność, że gra toczy się w tym samym okresie.
Wreszcie planety zupełnie nowe. I tu pojawili się znów Mistycy. Na początek pierwszą rzeczą jaką robimy kiedy dodajemy jakiś "nowy" świat, jest sprawdzenie czy nie istnieje już podobna i czy nam pasuje. Czy ma odpowiedni klimat? Czy pasuje do galaktyki? Czy coś o niej napisano? Nie? To świetnie, bierzemy ją, jest nasza. Przez wiele lat pisarze rzucali nazwami planet opisując je jednym zdaniem lub w ogóle. Po co wprowadzać zamieszanie kiedy możemy dodać głębi do tego co już istnieje?
Sprawdziwszy w holocronie (przewodnik LucasArts po rzeczach kanonicznych i nie), znaleźliśmy Voss i okazało się, że 3.000 lat po wydarzeniach z gry pojawił się pilot z tej planety, a przez parę lat historii niektórzy nazywali swoje dzieci imieniem tego świata. W porządku, możemy z tym żyć. W końcu w naszym świecie rodzice nadają dzieciom takie imiona jak "Dakota" czy "Paris", prawda? W każdym razie jest nasza, otwarta na różne pomysły. A więc stwórzmy świat dla Mistyków.
Po pierwsze jest to rasa potężna, potrafiąca przewidywać przyszłość. To duża zdolność, więc musimy nieco ją zmniejszyć. Nie może ich być zbyt dużo, a wizje nie mogą "zjawiać się" na zawołanie. Jeden człowiek z wizjami przyszłości będzie rządził, a cały naród będzie niepowstrzymany. Więc zrobiliśmy tak, że nie wszyscy są Mistykami. Więc jak to jest żyć w narodzie, w którym są tacy, którzy potrafią przewidywać przyszłość ale nie kontrolować kiedy wizje do nich przychodzą? Dobrze, to sensowne, że będą one ważne. Jeśli mają pojawiać się co jakiś czas, muszą z jakiejś okazji. Więc jeśli te wizje zawsze są prawdziwe, jak to jest mieć nieomylnego przywódcę? Mamy zatem lud żyjący w szczęśliwym totalitarnym społeczeństwie. Wizje Mistyków zawsze są prawdziwe, więc nie ma sensu kłócić się czy kłamią czy nie. Zatem co się stanie, jeśli Mistyk każe Vossom zrobić coś złego obcym albo sobie nawzajem? Wspaniale, mamy już początek historii.
Cywilizacja jest niezależna (mają odpowiedzi na swoje pytania i problemy), wybrana (jako jedyna posiada osobników mogących zajrzeć w przyszłość), ale mała i odizolowana (w przeciwieństwie do Sithów i Jedi, rzadko się u nas pojawia). Chcemy też zobaczyć ich potęgę, zatem potrzebują wroga. Musi być większy od nich liczebnie, stanowić zagrożenie i kontrastować z nimi. Co jest drugą stroną mistyki i wiary? Technologia i postęp. I tu pojawiają się Gormakowie - geniusze techniki żyjący w plemionach, uwielbiający walczyć i nienawidzący Vossów, których nie rozumieją. Wizje pomagają czasem otoczyć wrogów, ale nie obronią przed milionami dział. Vossowie potrzebują zatem stanowisk obronnych. Udajmy się zatem w góry. Pojawią się też Komandosi. W końcu jeśli nie jest ich [Vossów] tak dużo, to każdy musi nauczyć się strzelać.
Musimy prześledzić historię ludu i jego stworzenie. Ruiny zniszczone przez Gormaków, zniszczone i wyeksploatowane przez nich, miejsca, które mogły odwiedzić inne cywilizacje tysiące lat przed Vossami, ruiny budynków Jedi i Sithów rozrzucone po całej planecie - to rodzi pytania, skąd się wzięły. A, no i jeszcze jest Kraina Koszmarów - zakazane miejsce, do którego nawet Gormakowie nie odważają się zapuszczać. Im mniej o nim wiecie, tym lepiej.
To oczywiście nie wyczerpuje całego spojrzenia na tworzenie. Scenarzystka Jessica Ilko złożyła trzystronicowy dokument przedstawiający tylko to jak Vossowie mówią i jak kontrastują z Gormakami. Są też dokumenty o sztuce (monochromatycznej i symbolicznej), małżeństwach (muszą powstrzymać się od współżycia dopóki nie dopełni się rytuał zaślubin), pogrzebach (zwykle przy takiej okazji Vossowie mówią jak najmniej, ale są bardzo emocjonalni i płaczą podczas pogrzebów i innych ciężkich wydarzeń), a także wielu innych sprawach, które pozwolą widzieć w nich prawdziwych ludzi i napisać historię, która wyda się prawdopodobna.
Po tym dopiero (dajemy tylko przefiltrowane informacje - jedynie scenarzyści muszą przebijać się przez tysiące stron i nikt za nich tego nie zrobi) przekazujemy resztę w ręce artystów koncepcyjnych. Zasiadają razem z ludźmi tworzącymi światy i zaczyna się prawdziwa magia. Potem przechodzimy do następnej planety i proces się powtarza.
Ale to jeszcze nie wszystko. Twórcy ujawnili, że pierwszą grywalną rasą będą Rattatakanie (jej przedstawicielką była np. Asajj Ventress). Co ciekawe, na pytanie wysłannika jednego z serwisów o grach odpowiedzieli, że biorą pod uwagę jedynie rasy humanoidalne ze względu na to, że inne wyglądałyby nieco dziwnie podczas scen miłosnych.
Przedstawili drzewko zaawansowanych klas, w których będą mogły specjalizować się postacie - na przykładzie Wojownika Sithów, który będzie mógł wybrać potem Juggernauta (klasa walcząca wręcz i siłą - na obrazku z lewej strony) oraz Maraudera (bardziej strategiczne myślenie, skanalizowanie swego gniewu aby zniszczyć wrogów tak szybko jak to możliwe - obrazek po prawej).
Zaawansowane klasy (ZK) to ścieżki, które gracz będzie mógł wybrać grając w TOR. Kiedy jego postać uzyska odpowiednią ilość doświadczenia, będzie mogła je wybrać. To równie ważna decyzja jak ta, kiedy tworzy swoją postać. Nie tylko sprawia, że postać jest potężniejsza, ale też wpływa na rolę jaką chce odgrywać.
Dodatkowo wybierając ZK, można będzie wybrać zdolności, które reprezentują różne dziedziny w których postać może zostać ekspertem, a także czasem nowe bronie i zbroje. Poza tym każda taka klasa pozwoli, dzięki trzem dodatkowym umiejętnościom zmienić np. wygląd postaci.
Obrazek poniżej jest tylko przykładem, nie pokazuje ile dokładnie umiejętności można zdobyć. Zwróćcie uwagę, że ponieważ wybrano jedną ścieżkę (w tym przypadku Juggernauta), drugiej czyli Maraudera, nie można się już nauczyć.
Każda klasa zaawansowana otwiera trzy zestawy umiejętności z różnymi możliwościami. Owe zdolności nie są tak restrykcyjne i można zdobyć cały lub niektóre zestawy.
Dwa pierwsze zestawy zawierają umiejętności tylko dla ZK, trzeci natomiast zawiera zestaw, który powiększa zdolności wybranej klasy (np. Wojownika czy Inkwizytora).
Trzeba dodać, że zużywa się tą samą pulę punktów kiedy trenuje się w klasie zaawansowanej, więc trzeba umiejętnie je przydzielać. Głównym celem, dla którego ZK zostały wprowadzone jest danie graczowi możliwości rozwoju zgodnie z jego stylem gry.
Przypominamy, że wszystkie newsy związane z grą znajdziecie
w naszej bazie danych.
Temat na forum
KOMENTARZE (16)