Zapowiedź „The Force Unleashed II” wywołała w świecie fanów wiele kontrowersji. Pierwsza część gry była zamknięta i nie wymagała kontynuacji, wątki się przecież zasklepiły. Decyzja jednak już zapadła, a my musieliśmy przygotowywać się na nieznane. „The Force Unleashed II” jako projekt wyszedł krok dalej niż poprzednik. Tym razem nowe elementy do historii miały wprowadzać też książka i komiks, tak samo jak w przypadku „Cieni Imperium”. Nie miały to więc być tylko zwykłe adaptacje ze skopiowanym scenariuszem, a mające własną fabułę oddzielne produkty kręcące się wokoło konkretnych wydarzeń. I tak: gra skupiała się na losach Starkillera, książka wnosiła punkt widzenia Juno Eclipse, a komiks to opowieść o wkładzie Boby Fetta w całą aferę. Bogata kampania reklamowa naprowadzała nas na świetny tytuł, którym raczyć będziemy się mogli w nieskończoność. W webdocach wychwalano walory nowej grafiki gry oraz potęgę wyzwolonych umiejętności Starkillera, jakimi gracze będą mogli władać bez skrępowania. Dostaliśmy kinowe trailery, spoty telewizyjne a amerykańskie miasta zostały nawet oplakatowane. Wszystko to zbudowało atmosferę wzniosłości, która towarzyszyła monumentalnej części pierwszej. Ale co z tego wszystkiego wyszło?
Poniższy artykuł jest wypełniony spoilerami dotyczącymi fabuły „The Force Unleashed II”, czytacie go na własną odpowiedzialność!
No one can clone Jedi...
Największą kontrowersję wzbudzał powrót Starkillera do świata żywych. Scenarzysta „The Force Unleashed II” Haden Blackam jednak dobrze z tego problemu się wywinął, bo postawił na klonowanie, które w Gwiezdnych Wojnach jest czymś powszechnie znanym i stosowanym. Od razu pojawia się więc myśl: skoro głównym bohaterem jest tutaj klon Starkillera, to przecież jest możliwość, że już w „jedynce” po zdradzie Vadera na pokładzie Emprical był hodowany klon. To mógł być bardzo mocny akcent historii, w książce nawet pewne przemyślenia Juno mogły na to wskazywać. Historie klonowania zawsze były zawiłe i nietuzinkowe, tutaj mogło być podobnie, ale wygląda na to, że komuś zabrakło jaj albo oszczędza najlepsze naboje na inną okazję.
Przy okazji klonowania pojawia się ponadto sprzeczność w podejściu Rahma Koty do tego zagadnienia. Genrał uparcie twierdzi, że nie można klonować Jedi – przedstawia na to nawet dowody w postaci: obecności Starkillera w Mocy w ten sam sposób co jego pierwowzór i opinii biegłego lekarza. Kłóci się to z tym co mamy podane w „Battlefront: Elite Squadron”, gdzie padawan Koty – niejaki Falon Grey zostaje sklonowany, a po latach jeden z jego „synów” służy w rebelianckim oddziale generała. Nie jest to zbyt wyszperana nowinka, „Elite Squadron” to przecież tytuł LucasArtsu, który premierę miał rok temu.
They are the memories of a dead man...
Zapowiedzi obiecywały nam wielką ucieczkę Starkillera i jego poszukiwania ukochanej Juno. W przypadku „The Force Unleashed” sprzedano nam fragmenty pierwszego aktu, które były maksymalnie 30% gry i nie odsłaniały jej pełnego sensu. W „The Force Unleashed II” sprawa jest zgoła odmienna. Tutaj w zapowiedziach opowiedziano nam aż 75% całej historii! Dla mnie jest to wręcz niebywałe, szczerze liczyłem, że będzie jak poprzednim razem. I chyba tylko komiks zachował poziom, ale głównie dlatego, że poszedł w swoją własną stronę. W książce zaś o Starkillerze mamy ledwie 168 stron na 295. Najlepsze jest to, że te „inne strony” traktują o Rebelii i Juno i to one ratują tą powieść. Zastanówmy się teraz: czy 168 stronicowy scenariusz jest adekwatny do rangi takiej gry jak „The Force Unleashed II”? Gracze kpią sobie z 4 poziomów i maksymalnie 5 godzinnego przechodzenia gry. I chyba tylko młodsze pokolenie może negować tą istotną wadę, szczególnie te osoby, które nie pamiętają ile godzin zajmowało kiedyś przechodzenie na przykład: „Dark Forces II: Jedi Knight”, a o „Knight of the Old Republic” nie wspominając...
Nawet przerywniki filmowe, tak zwane cutscenki, w „The Force Unleashed II” są znacznie krótsze niż w „jedynce”. Kiedy w „The Force Unleashed” przez godzinę można się było delektować walkami, podróżami i rozmowami bohaterów, w „dwójce” jest to zaledwie 20 minut „filmu”. Żenujący wynik jak na starwarsową grę roku mającą solidną poprzedniczkę.
Te fakty świadczą o tym, że „The Force Unleashed II” to co najmniej projekt niedopracowany. Chyba, że za tym wszystkim kryje się drugie dno i jeszcze zobaczymy jego prawdziwe oblicze. Na dzień dzisiejszy „długość gry” jest jego najsłabszym punktem. Projekt jako książka i komiks w miarę się udał, ale na grę to zdecydowanie za mało, nad czym szczerze ubolewam.
Unleash truth...
A teraz czas na chyba największego samobója czyli zakończenia. W grach Star Wars zazwyczaj mamy do wyboru, czy chcemy by nasz bohater przeszedł na Jasną czy na Ciemną Stronę Mocy. Wiązało się to niejednokrotnie z ostatecznym wyzwaniem, z jakim musieliśmy się zmierzyć. W „The Force Unleashed II” tę sprawę skrócono maksymalnie, przez co opowiedzenie się po jakiejś ze Stron Mocy oznacza tylko i wyłącznie zakończenie. No i tutaj niespodzianka, bo znacznie więcej sensu z punktu widzenia konserwatywnego fana ma zakończenie po Ciemnej Stronie Mocy. Klon Starkillera był nieudanym wytworem i uciekinierem, którego zabicie miało być ostateczną próbą lojalności dla klona, który pomyślnie przeszedł proces klonowania i cierpliwie czekał na Kamino na ostateczne rozwiązanie. To by się świetnie wpisywało w obiecujące hasło z plakatu: „Unleash truth”. Jednak w grach Star Wars kanoniczne zakończenia to te po Jasnej Stronie Mocy, tak też jest w książce i komiksie. A więc Darth Vader po przegranym pojedynku z klonem swojego ucznia zostaje aresztowany przez Rebeliantów i transportowany do tajnej bazy Sojuszu na Dantooine. Jest to ewidentnie zakończenie bez zakończenia – otwarte i pozwalające dołożyć coś w przyszłości. Tylko po co to wszystko? By wydać płatne DLC kontynuujące „The Force Unleashed II”? Albo zrobić po prostu „The Force Unleashed III”? O tym w jednym z wywiadów wspominał Julio Tores, w każdym razie nie przekreślał tego tytułu mimo wcześniejszym doniesieniom o jego skasowaniu.
Skomleliśmy trochę kiedy Haden Blackman odchodził z LucasArts, a nowy prezes tej firmy Paul Meegan rozpędził prawie całe towarzystwo pracujące nad „The Force Unleashed II”. Jeżeli niski poziom tej gry był głównym powodem zwolnień w LucasArts to się panu prezesowi nie dziwię. Sam bym to pewnie uczynił. Tylko, że teraz możemy dojść do niebezpiecznego punktu, w którym „The Force Unleashed III” nie ma mieć racji bytu, a przecież historia z „dwójki” jest nieukończona. Co teraz? Co nam zaserwują ludzie Lucasa? Gra byłaby najciekawsza, pod warunkiem, że raz na zawsze zakończy sprawę Starkillera i poziomem przynajmniej dorówna pierwszej części (brzmi jak błoga mrzonka). W innym wypadku kontynuacja w formie gry nie miałaby sensu. Książka wydaje się chyba najbardziej praktyczna, bo można do niej wrzucić coś więcej niż Starkillera i jego najbliższe otoczenie.
Zaufanie fanów zostało mocno nadwerężone po premierze „The Clone Wars: Republic Heroes”. Chyba nikt cudów się nie spodziewał, ale nikt też by nie przypuszczał, że gra będzie po prostu niedorobiona. W „The Force Unleashed II” spotykamy się z czymś podobnym. Slasherom trzeba wybaczyć ich prostotę, ale fani Star Wars doświadczyli przecież serii „Jedi Knight”, która aż taka prosta nie była, a na stałe wryła się w kanon gracza. Krótko mówiąc: twórcy „The Force Unleashed II” obrali złą ścieżkę, bo nasze doświadczenia udowadniają, że można coś takiego zrobić wręcz bardzo dobrze. Mnie się ten kierunek po prostu nie podoba i nie chciałbym by kolejne gry Star Wars go obierały. Na przyszłość życzyłbym sobie i Wam pewnie też, żeby Haden Blackman przestał pisać Gwiezdne Wojny, bo jego kompleks Vadera nie wróży dobrze tej postaci a dalej tytułom, nad którymi pracuje albo będzie pracować. „The Force Unleashed II” trzeba przeżyć, ale nie jest to „kawał dobrego Star Wars”, którego się spodziewaliśmy...
A co na temat „The Force Unleashed II” sądzą inni redaktorzy Bastionu?
Lord Sidious
„The Force Unleashed II”, czyli niespełniona powtórka z „Cieni Imperium”.
Jeśli mam oceniać projekt, choć przyznaję, że nie zapoznałem się z całością, to przede wszystkim widzę jedną rzecz. Skomlenie Lucasfilmu, że „The Force Unleashed” nie okazał się drugimi „Cieniami”. I w przypadku drugiej gry, zrobiono wszystko, by nimi się stały. Tylko od złej strony, po najniższej linii oporu. Komiks ma być o czymś innym, książka o czymś innym, gra o czymś innym. Razem mają się składać. W „Cieniach” wyszło to o tyle fajnie, że przerzucono pewne elementy fabularne do różnych mediów. Niektóre wydarzenia się przeplatały inne uzupełniały. To wymaga dużo pracy i dopracowanej głównej osi historii. W „The Force Unleashed II” tego zabrakło. Zakończono pracę na etapie rozdzielenie o czym ma być gra, komiks i książka. W rezultacie opowieści te się rozchodzą, każda w swoją stronę i to co powinno być ich częścią wspólną, jest jednocześnie tym, co pcha je w dół. Mówię tu głównie o historii Starkillera. W pierwszej części miał on istotny wpływ na akcję, teraz Juno ma swoje fragmenty, Fett swoje. Starkiller jest w nich nieobecny. Ale to nie byłby problem, gdy te fragmenty komponowały się w jedną całość. Niestety wystarczy spojrzeć na komiks i zobaczyć ile tam pomysłów wrzuconych tylko po to, by ukazać połączenie z grą. Na siłę oczywiście.
Dla mnie „The Force Unleashed II” to produkt przede wszystkim niedopracowany. Rozumiem, że gra może być zrobiona świetnie, choć uproszczono ją fabularnie. Ale cała otoczka? Zdecydowanie poświęcono jej za mało czasu i to na etapie projektowania. Potem przyszedł etap produkcji i nikt nie miał czasu, by się zastanawiać na ile to sensowne, na ile nie. „The Force Unleashed II” to nie są nowe „Cienie”, to marna namiastka, i nie tylko „Cieni”, ale nawet ciekawego programu jaki towarzyszył premierze pierwszej części gry.
Rusis
„The Force Unleashed II”, czyli co myśmy chcieli od tego projektu?
„The Force Unleashed” nie było projektem doskonałym, pozbawionym wad ale było tworem przynajmniej dobrym, a na pewno interesującym. Otrzymaliśmy jeden tytuł pod wieloma postaciami, od – najważniejszej w projekcie – gry poczynając, poprzez książkę, komiks, bitewniaka, na gadżetach kończąc. Tym samym był to projekt, łączący wiele płaszczyzn, którego od czasu „Cieni Imperium” nie widziano (pomijając produkcje okołofilmowe). Poza całą tą, wybijającą się, otoczką multimedialną otrzymaliśmy również fabułę, która wpisywała się całkiem sensownie w najważniejsze wydarzenia w galaktyce. Kiedy usłyszałem o pomyśle powstania drugiej części zmartwiłem się, fabuła jedynki nie pozostawiała zbytnio miejsca na kontynuację, a to mogło się przełożyć na słabość fabularną dwójki. Z zasady jednak nie podchodzę do produktów pesymistycznie, więc wolałem nie oceniać „The Force Unleashed II” przed zapoznaniem się z nim osobiście. A pewne oczekiwania wobec niego miałem, przede wszystkim związane z multimedialnością projektu, która – zgodnie z zasadą wyciągania wniosków z własnych błędów – mogłaby wyjść jeszcze ciekawiej niż w przypadku pierwszej części. I tak naprawdę właśnie na tym, a nie na fabule mi najbardziej chyba zależało.
Z „The Force Unleashed II” nie zapoznałem się jeszcze w pełni, gdyż mam za sobą dopiero komiks i grę, niemniej jednak cały projekt śledziłem od początku. Projekt, na którym się zawiodłem. Wielopłaszczyznowość pierwszej części została tutaj sprowadzona do książki, komiksu i gry – obcięto w ten sposób towarzyszącego poprzednio bitewniaka i większość gadżetów. Tym samym wielki, multimedialny projekt, z punktu widzenia osoby zainteresowanej kolekcjonariami, stał się ubogi. Pozostało mi porównać jego trzy składowe części (na chwilę obecną dopiero dwie) i tutaj przeżyłem kolejne niemiłe zaskoczenie. Komiks z grą ma niewiele wspólnego, tak naprawdę można by śmiało zmienić mu tytuł – bardziej przypomina to „Opowieści z Kantyny Mos Eisley”, gdzie wszystkie historie łączył jakiś drobny fragment niż komplementarne przedstawienia tej samej historii. Historia przedstawiona w różnych mediach powinna tworzyć spójną całość, wzajemnie się uzupełniając ale również przedstawiając ten sam temat – tak aby można było go jak najdokładniej zgłębić. Tu otrzymaliśmy dwie różne, że na siłę połączone historie. Do tego ich fabuła delikatnie mówiąc jest słaba. Projekt przez to, jako całość, wygląda na niedopracowany. Bo cóż innego można powiedzieć o grze, która ma cztery godziny, komiksie z ledwością się z nią łączącym i cieniutkiej książce? Czy naprawdę tego twórcy oczekiwali i tylko to postawili sobie za cel rozpoczynając prace nad drugą częścią „Mocy wyzwolonej”? Czy też w trakcie realizacji projektu zmuszono ich do skrócenia prac i wypuszczenia na rynek tego co otrzymaliśmy? Tego nie wiem ale wiem, że jako fan czuję się zawiedziony.
Temat na forum
DarkSide982010-11-18 18:26:35
Mogli by to zrobić i określić jako NIEKANONICZNE, wtedy nie było by problemu.
Alex Wolf2010-11-16 21:30:25
co się stało to się nie odstanie, a TFU III musi powstać by zakończyć w końcu losy Starkillera i dokończyć historię Vadera w tym okresie. Lucasarts, posprzątajcie tę stajnie Augiasza !!!
Dash Rendar2010-11-16 15:04:47
Nie lubiłem TFU, bo należę właśnie do tych graczy, którzy zapominali o bożym świecie przy KOTOR i wszystkich DF. SOTE to już w ogóle kosmos. TFU 2 ma tylko jedną zaletę dla mnie. Jest krótka, a ja mam coraz mniej czasu na gry. Niestety reszta to po prostu żenada. Jedynkę kupiłem na PS3, dwójkę po rozważaniach na PCta bo mam teraz tylko dostęp do laptopa. Wydanie PC po prostu zmiata wszelki klimat niesamowitą ilością bugów i innych zgrzytów. Musiałem powtarzać cały poziom 7dmy bo mi się bateryjka któraś z kolei zawiesiła i nie można było kontynuować rozgrywki. DVD od czasu do czasu pokazywało, że mam kopię nieoryginalną. Całość dopełniły zawieszające się cutscenki.
Do tego fabuła naprawdę banalna. Myślałem, że wróci Maris Brood. Pełno klipów z kampanii promocyjnej w ogóle się nie pojawiło. Yodzie mogli oszczędzić występu. Heeeh... Czuję się stary przy tej beznadziejnej popkulturze...
Vir2010-11-16 15:00:35
przeszedłem dwójkę i jakoś słabo mi się podoba jest. Mała niezgodność Vader chyba wiedział że go zabierają na Dontoine no w końcu jakoś z z tam tond wyszedł i powinien wiedzieć że jest baza rebeliantów to po co się pytał Lei gdzie jest ich baza a ona wskazała dantoine a to była nieprawda czy prawda czy była tam baza czy nie
Resvain2010-11-16 00:05:10
to też fakt. Chodzi o to, że bardziej widzę Star Wars jako grę akcji TPP niż zwykłego slashera.
Carth Onasi2010-11-15 22:47:33
Słowo daję, pod względem rujnowania świata SW, TFU nawet TCW bije na głowę. A pomyśleć, że kiedyś Blackman tworzył takie perełki jak np. "Bitwa o Jabiim"...
Kaelder Dherven2010-11-15 21:27:49
To ja akurat wiem ;> Jest to oczywista oczywistość :D Ale należy pamiętać, co podkreślają moi przedmówcy, że jest to całkowicie inny gatunek gry :)
Space2010-11-15 21:16:33
Na Ossusie czytałem że Luke został sklonowany więc popieram Rahma Kotę bo Klon Luke'a nie mógł używać Mocy
Nestor2010-11-15 20:25:56
Stele-> przeczytaj sobie nasze recenzje gry i książki TFU, albo zobacz oceny, nikt się nie łamie.
Mastergrader2010-11-15 20:13:06
Ja tam nie kupię. 4 godziny grania (grania, pff, raczej łupienia szturmowców Mocą w podłogę) za 100zł?! Poczucie humoru LucasArtsu
Stele2010-11-15 19:59:47
Obrzucili nas łajnem, to i mocz ładnie pachnie? Redakcja się łamie. Tak pozytywnych określeń TFU I jeszcze nie było. :D
smajlush2010-11-15 18:49:50
TFU 2 zbiera te wszystkie złe recki, ale ja, choć pewnie tego pożałuję - kupię i zagram. Z jedynką miałem styczność tylko przez książkę, która jest świetna. Dwójkę chciałbym "przeżyć". Gra jest po to, żeby w nią grać, a nie, żeby opowiadać jakąś superhistorię. Jeśli opowiada, jak to miało miejsce w JO (tak, grałem) to jest super, ale historię powinny głównie opowiadać książki. Boję się trochę tego, że będzie krótka, ale ja chodzę do II gimnazjum, więc nie mam wiele czasu na granie. Zresztą grałem w Republic Heroes i to, że taka krótka jakoś udało mi się przeboleć. Jeśli TFU 2 będzie od RH przynajmniej ze 3x lepsza, to już dla mnie super. Ale o ideale, jak Republic Commando już chyba nie ma co marzyć...
benk2010-11-15 18:48:44
Oceniając grę należy chyba robić to przez pryzmat gatunku i konwencji w jakiej została ona zrealizowana. W przypadku projektu TFU mamy do czynienia ze slasherem który z założenia jest produkcją nastawioną na efektowną rozwałkę. I tu mamy konflikt oraz dysonans pomiędzy ideologią idącą za mitologią Star Wars , oczekiwaniami z tym związanymi , przepychem przedstawionego świata wraz z tragizmem konfliktu zmagań herosów w nim występujących a trywialnością formuły w jakiej została zrealizowana, ze względu na uwarunkowania gatunkowe gry. Powodem nieudanego "strzału" jest jeszcze jedna sprawa, brak umiejętności zbalansowania emocji rodzących się w graczu poprzez umiejętną reżyserię gry. W pierwszej części było wiele momentów epickich, podnoszących ciśnienie i dających pozytywnego kopa a związanych z dobrze dobranymi momentami wyciszenia , zastanowienia po niedawnej wichurze walki. Tutaj mamy niemal nieustannie toczoną walkę z coraz większą ilością przeciwników która w pewnym momencie zaciera chęć poznania fabuły i przekreśla zainteresowanie gracza poznaniem historii głównego bohatera. Osobiście odniosłem wrażenie że jestem Supermanem przeniesionym do Matrixa w misji powrotu na Kamino. To nie tak powinno być - dzięki Mocy możesz wszystko ale nie możesz poczuć świata gry - to paradoks i samobój dla tak obranej drogi w przyszłości jeśli chodzi o potencjalną kontynuację historii Starkillera. Grę ukończyłem dwukrotnie chcąc przekonać się czy rozbudzi we mnie chęć na kolejne jej przejście - niestety nie rozbudziła. Powodem jest wyczuwalna ze strony programistów "olewka" odbiorcy podczas przechodzenia kolejnych etapów. Początek nie powiem bardzo dobry - Kamino i ucieczka bohatera zrealizowana w dobrym tonie z pozytywnym wydźwiękiem fabularnym i dobrą dramaturgią. Cato Neimoidia fajna, poprawna - w klimacie dawnych rewelacyjnych i niepokonanych Cieni Imperium. Czuć rozmiar Lokacji , a konfrontacja z bossem jest ciekawie zrealizowana oraz wyreżyserowana - umie się podobać. Później jest już tylko gorzej, fabuła skrótowa w zasadzie szczątkowa. Etapy wizualnie nieatrakcyjne i niedopracowane - z wieloma uproszczeniami. Bohaterowie na jakich liczyłem osobiście tzn. Boba i Yoda w zasadzie pominięci - to na co wszyscy liczyli okazało się niezłą ściemą ze strony programistów. To dziwne i mało zrozumiałe posunięcie że To co miało być motorem każdej gry w świecie SW tu w zasadzie nie istnieje. Satysfakcjonuje nieco zakończenie gry - oczywiście złe. Konfrontacja z Vaderem jest niezła i pozostaje taką chustką na otarcie łez, jednak nie potrafi zmienić opinii o całości która jest niestety negatywna.
Wiązałem nadzieję z tym tytułem jako że pierwsza część podobała mi się, Ultimate Sith Edition również było świetne i pełne smaczków fabularnych zwłaszcza dla starszych fanów. Tutaj niestety mamy do czynienia z czymś co zostało ukończone przez programistów i scenarzystów w 60%, dobry start, nijaki i króciutki środek oraz dość fajne zakończenie. Dla mnie gra powinna wyjść jako dodatek do jedynki tylko do dystrybucji internetowej - nie zaś samodzielna produkcja poprzedzona taką kampanią marketingową. Zobaczymy czy opinie internautów znaczą coś dla Lucasarts. Swoją drogą ciekawe jak plasuje się sprzedaż gry.
Darth Bor2010-11-15 18:41:35
Grę kupiłem. Przeszedłem. I jestem...mile zaskoczony. Po recenzjach spodziewałem się gniota, do ostatniej chwili nie byłem przekonany czy wydawać na to kasę, a tu TFU II okazało się całkiem niezłą grą, niedopracowaną jak cholera, ale nie taką złą. Ale zaczynając od początku: 3 główne zarzucenia do TFU II przez recenzentów to: głupia fabuła, monotonia i krótkość gry. Fabuła jest beznadziejna, sam pomysł z klonem Starkillera mi się podoba, ale rozwinięcie historii po prostu ssie. Rozumiem tu jeszcze występ gościnny Boby i w sumie mi się nawet podobał, ale niech ktoś mi wytłumaczy co tu robi Yoda? W ogóle nie rozumiem po co Galen leciał na Dagobah, oglądałem ten filmik 2 razy i dalej tego nie rozumiem, co poleciał bo Kota mu zaproponował zwiedzanie jakiś jaskini? Nawet nie było tu jakiejkolwiek wizji od mocy, po prostu se leci i już. Odnoszę wrażenie, że zamiast Yody, mógłby pojawić się pijany Jawa, dający wskazówki Galenowi, a byłoby to tak samo bezsensowne. Nie podoba mi się też idea mieszania z błotem Vadera, mam nadzieję, że w III części (bo chyba nikt nie wątpi, że takowa powstanie), w końcu skopie on Starkillerowi porządnie tyłek.
Co do monotonii w grze: ja takowej w ogóle nie odczuwałem, grało się super, było efektownie, ciekawie, a niektóre momenty były wręcz genialne, jak chociażby walka z Gorgiem na arenie. Pod względem samej rozgrywki moim zdaniem jest lepiej niż w jedynce, jest dużo lepsza grafika, chociaż gra często się zawieszała, ścinała czy wysypywała do pulpitu.
Jeżeli natomiast chodzi o czas gry, to jest on wręcz skandaliczny. 4 lokacje w grze to ilość żenująca, widać tu wielkie niedopracowanie. Chociaż z drugiej strony ja tej krótkości gry nie odczułem, bo wiedząc, że grę na średnim poziomie trudności można ukończyć w 4h, grałem za pierwszym razem na najwyższym dostępnym poziomie. Wtedy każde pomieszczenie musiałem próbować sforsować po kilka razy, więc czas kampanii wydłużył się do ok 8h, plus wyzwania i alternatywne zakończenie, spowodowały, że bawiłem się ok 10h. Jednak mam świadomość, że jest to czas sztucznie wydłużony, gra powinna tyle trwać na śr. poziomie.
Podsumowując uważam TFU II, za grę niedopracowaną, skandalicznie krótką, z głupią fabułą, w którą jednak grało mi się przyjemnie i dostarczyła mi sporo frajdy. Moja ostateczna ocena to naciągane 7/10. Chociaż wiem, że wynika to pewnie z tego, że spodziewałem się gniota, a dostałem grę nawet niezłą.
Talon Kurrdelebele2010-11-15 18:24:23
Bardzo grywalna jeśli chodzi o ps3. Grafika może nie jest taka jak w GOW3 ale chyba też nie ma co narzekać. Jak dla mnie gra byłaby świetna (trochę przesadzam), gdyby nie totalnie z dupy wyciągnięte zakończenia oraz czas rozgrywki.
Resvain2010-11-15 17:27:33
Kaelder - ja doskonale sobie zdaje z tego sprawę, chodziło mi o to, że co z tego, że TFU jest nowsze, a moce są niesamowicie efektowne skoro JO i JA zjadają TFU na śniadanie i wręcz miażdżą.
Luke S - no tak, tobie się podoba, to znaczy, że 95% recenzentów i graczy jest w błędzie. Oczywiście. Cholera, mamy nowy niekwestionowany autorytet, tym razem w dziedzinie gier.
Revan_092010-11-15 17:24:43
Mysteries of the Sith najbardziej się mi podobał może i dodatek (i tak dłuższy od TFU2)ale ten klimat.... teraz to tylko o takim pomarzyć
Drauger2010-11-15 16:33:01
Osobiście grałem tylko w wersje na NDS, i jak I oceniam jako średnią ale dało się grać to II to kompletne dno, i przeszedłem ją tylko by poznać historię która też mnie zawiodła.
Darth Kasa2010-11-15 16:14:03
Fani zaczynają doceniać pierwszą część :P
RodzyN jr.2010-11-15 15:43:36
Luke S - Mi to się już w połowie znudziło O_o', a liczyłem na zaje*istą grę. A najbardziej się uśmiałem z tych wyzwań i tego jak o nich mówiłeś <lol2>, że to dodatkowe godziny gry itp...
Foleb2010-11-15 15:23:31
no bo ty Luke S, jesteś z tej nowej ery fanów. Starzy, tęsknią za Jedi Knight 2...
Luke S2010-11-15 14:25:29
Nie znacie się ;) TFU2 przeszedłem już 4 razy i nadal mi się nie znudziło.
SroQ2010-11-15 14:10:11
Cały projekt sprawiał dla mnie od początku wrażenie, że twórcy najmniejszą linią oporu chcą wyciągnąc dodatkową kase na hypie, jaki narósł wokł jedynki, która została uznana a niezłą grę, wiec specjalnie nie czuje sie całością zawiedziony, już przy projekcie multimedialnym jedynki brakowało mi klimatu Cieni Imperium, wiec na cuda nie liczyłem.
Skywalker5602010-11-15 11:45:49
Ja zaś żałuję, że nie wydano oddzielnego soundtracka jak w przypadku jedynki, bo zasługuje na to jeszcze bardziej.
darthdominik2010-11-15 11:40:11
widzę że oceny gry nadal są niskie, i recenzje również, no cóż jak sam zagram to porównam.
Kaelder Dherven2010-11-15 11:28:47
Resvain -> Pamiętajmy kiedy zrobiono JO i JA, a kiedy TFU I i II :) Poza tym te gry czerpią z zupełnie innych silników. To tak na marginesie. Druga sprawa, to, że ludzie z LA bardziej nastawiają się, przynajmniej w moim odczuciu, na efektowne nawalanki i arcadówki niż mądre i fabularnie dopracowane gry, tylko by przyciągnąć do siebie młodych nie-fanów albo ludzi chcących niezbyt skomplikowanej rozgrywki, tylko dla wyładowania się.
Skywalker5602010-11-15 08:42:23
Wszystko zależy od wyników sprzedaży. Będzie się sprzedawać - będą DLC i pewnie trójka. Nie - LA pewnie sobie odpuści.
Resvain2010-11-15 00:37:30
cała ta sytuacja autentycznie mnie boli. Pal sześć Dark Forces i inne klasyki, na ten poziom nie liczmy, ale... do cholery, jeszcze nie tak dawno powstały takie świetne gry jak Republic Commando, Battlefront 1 i 2, Jedi Academy, Jedi Outcast (no, to już może trochę dawniej). Okej, używanie Mocy w TFU jest zaj***ście efektowne, nieporównywalnie bardziej od tego z JO i JA. Ale co z tego?! Te gry są wielokrotnie lepsze praktycznie pod każdym względem! Mam ochotę walić głową w biurko i ubolewać nad tym jak niewielkie są szanse na dobre gry Star Wars w duchu tych starych. Albo chociaż nienajnowszych. Chociaż... TFU II okazało się niewypałem, więc może ktoś w LA zmądrzeje.
Revan_092010-11-14 23:11:03
Jedynka arcydziełem może nie była ale miała znośną fabułę, niezły klimat, różnorodność, postacie drugoplanowe i dobre walki z bossami a dwójka jest jakaś nijaka. DLC pewnie będą ale wątpię że dokończą historię. Pewnie zrobią 3. Jak dla mnie to jak tak bardzo chcieli zrobić dwójkę to mogli w głównej roli dać np Maris Brood lub Kotę zamiast wskrzeszać Galena
Matek2010-11-14 23:01:47
Przeczytałem, pomimo że nie znam projektu TFU2 (nie grałem, nie czytałem - znam jedynie z newsów, CDA i naszego forum) ale tekst klarowny i ciekawy.
Teesel2010-11-14 22:28:17
Najwięcej rozgłosu było wokół Yody i Boby Fetta, którzy wg tych wielkich kampanii reklamowych mieli dużo wnieść do gry, a wnieśli tylko kilka zdań ;/ Rozczarowałem się tym projektem i jeśli nie powstaną żadne dodatki, to naprawdę się zawiodę jako gracz i jako fan.
Skywalker5602010-11-14 22:22:24
A mi gra się podobała. Krótka, ale całkiem przyjemna i nie frustrowała, nawet pomimo dość kiepskiego framerate'u. Bardziej dopracowana niż jedynka, tak swoją drogą, jej poziom przypominał mi pierwsze TFU po drugim patchu. Generalnie to nie polecałbym tej gry raczej nikomu, ale mi się podobało, dałbym z 8/10, choć fabuła prościutka. Serio, obejrzałem filmiki na YouTube przed ukończeniem gry i nie żałowałem tego wcale, a w przypadku jedynki było zupełnie inaczej.
Louie2010-11-14 22:21:10
Luke S lubi to!
Rycu2010-11-14 22:15:29
Teraz narzekania nadszedł czas. Niestety nie miałem styczności z grą więc zawierzę tym rozległym komentarzom na jego temat ale ze swoją oceną poczekam aż zagram a to pewnie w kiedyś przyszłości nadejdzie, więc postanawiam wydać kasę by zobaczyć i uwierzyć .