TWÓJ KOKPIT
0

Bastionowe recenzje :: Newsy

NEWSY (58) TEKSTY (66)

NASTĘPNA >>

Nasze recenzje „Skywalker. Odrodzenie”

2019-12-18 09:01:11

Wczoraj mieliśmy szansę uczestniczyć w przedpremierowym pokazie prasowym najnowszej odsłony „Gwiezdnych Wojen” czyli „Skywalker. Odrodzenie” w reżyserii J.J. Abramsa. Nasze recenzje możecie przeczytać tutaj. Zaś skrótowe poniżej:

Master of the Force Pamiętam jak pozytywnie wypowiadałem się o Ostatnim Jedi na krótko po pierwszym seansie. Po drugim oglądaniu spadł on na samo dno rankingu epizodów. Nie chcę podobnego błędu popełnić przy Odrodzeniu. Także na razie chciałbym przyjąć bezpieczne stanowisko - to przeciętny film dobrze zamykający wątki całej sagi. Jutro zobaczę na ile będę mógł obronić tę opinię.

ogór J.J. Abrams chciał nakręcić najlepszy finał Sagi jaki potrafił i to zrobił. Tylko czy to jest najlepszy finał Sagi jaki chciałem otrzymać? Nie, ale to wciąż Gwiezdne Wojny, coś co rozpala w nas ten dziwny pierwiastek magii, którą znamy tylko my fani.

Lord Sidious Jeśli podobało się Wam „Przebudzenie Mocy” to powinniście być raczej zadowoleni, jeśli zdecydowanie wyżej cenicie „Ostatniego Jedi”, a VII część nie przypadła Wam do gustu to ten film Was mocno rozczaruje.


Recenzje „Skywalker. Odrodzenie”


Pierwsze pokazy w kinach zaczynają się dziś o 19:00. Od jutra film będzie normalnie w repertuarze.
KOMENTARZE (30)

Nasze recenzje „Hana Solo” [Aktualizacja]

2018-05-19 12:56:02

Wczoraj odbył się polski pokaz prasowy „Hana Solo”, kolejnego filmu z cyklu „Gwiezdne Wojny Historie”. Mieliśmy okazję go zobaczyć, nasze recenzje możecie przeczytać tutaj. Zaś w kilku żołnierskich słowach poniżej.

Lord Sidious: Przed filmem warto unikać mimo wszystko spoilerów. Fabuła jest prowadzona tak, by było kilka zwrotów akcji. Jedne są spodziewane, ale i tak jest potem pewien element zaskoczenia, czegoś nieoczekiwanego (ale nie głupkowatego). To solidne rzemieślnicze dzieło. Może brakuje mu pazura, by wgniatało w fotel, ale jest dobrze.

Freedon: "Han Solo. Gwiezdne wojny - historie" to przede wszystkim zmarnowany potencjał. Oczywiście film broni się jako dobra przygodówka osadzona w naszym ulubionym uniwersum, jednak po Gwiezdnych Wojnach trzeba spodziewać się więcej i to zarówno jeśli chodzi o casting, poziom aktorski, jak i sposób opowiadania historii. Nie oznacza to jednak, iż ta produkcja jest filmem bardzo złym - zwyczajnie gdzieś z tyłu głowy mam przeczucie, że można było zrobić to lepiej. Pomimo oczywistych wad i niedopracowania pod pewnymi względami na film warto wybrać się dla samego rozszerzenia wszechświata i dla jego strony wizualnej. Natomiast jeśli pogłoski o jego sequelach okażą się prawdziwe, to z bardzo wielką chęcią udam się zobaczyć przygody Chewiego i Lando, i będę miał także nadzieję, iż Alden Ehrenreich dopracuje do tego czasu swój warsztat aktorski.

Master of the Force: Solo to nie jest film idealny, jednak mimo wszelkich wad, to nadal bardzo dobry film przygodowy o Hanie Solo. Wartka akcja, świetne aktorstwo i dużo nawiązań do filmów i EU czynią ten film zdecydowanym sukcesem. Harrison Ford już raczej by nie wracał do roli Hana, także pozostaje się cieszyć, że rola tego najsłynniejszego koreliańskiego przemytnika trafiła w dobre ręce. Nie mogę się doczekać drugiego seansu, by zobaczyć czy te odczucia się utrzymają.

Aktualizacja - ogór: „Hana Solo. Gwiezdne wojny - historie” to film, który był skreślony przez fanów jeszcze zanim twórcy zaczęli nad nim pracować. A szkoda, bo zapewne wielu z Was pójdzie na seans z uprzedzeniami, które głęboko zakorzenione łatwo nie wyjdą. Han Solo to film, który ogląda się jak dobry film przygodowy (..)
Po więcej odsyłamy tutaj:
Recenzje „Hana Solo”


Film Rona Howarda wchodzi do kin już w piątek. W czwartek wieczorem będzie go można oglądać na specjalnych pokazach.
KOMENTARZE (106)

Bastionowe recenzje

2018-05-02 13:40:19

Za oknem temperatura coraz wyższa - i dobrze! Mamy przy okazji weekend majowy, a co za tym idzie bardzo dużo czasu wolnego. Dlatego postanowiliśmy Wam przybliżyć recenzje, które ostatnimi czasy pojawiły się na łamach naszego serwisu. Mamy nadzieję, że te teksty umilą czas oczekiwania na „Hana Solo” niejednemu z Was. Zapraszam do lektury!

Filmy:
Albumy/przewodniki:
Komiksy:
Książki młodzieżowe:
Książki:
Pozostałe:
Zachęcamy również do pisania recenzji samemu i dzielenia się swoimi opiniami na łamach Bastionu. Zawsze chętnie opublikujemy Wasze recenzje, a może ktoś dzięki temu sięgnie po jakąś pozycję.
KOMENTARZE (1)

Bastionowe recenzje

2017-02-07 23:30:48

Za oknami króluje smog oraz niskie temperatury a na dodatek "Łotr 1" znika z coraz większej ilości kin. Aby wypełnić Wam czas oczekiwania na wydanie nowego kinowego filmu na DVD/Blu-ray proponujemy lekturę najnowszych recenzji. Poniżej lista teksów, które ostatnio pojawiły się na łamach naszego serwisu.

Filmy
Książki
Książki młodzieżowe
Albumy i przewodniki
Biografie:
Gry

Zachęcamy również do pisania recenzji samemu i dzielenia się swoimi opiniami na łamach Bastionu. Zawsze chętnie opublikujemy Wasze recenzje, a może ktoś dzięki temu sięgnie po jakąś pozycję.
KOMENTARZE (11)

Premiera „Łotra 1” i nasze recenzje

2016-12-14 17:19:06

Ten dzień długo będą pamiętać. Dzień zgładzenia Kenobiego i wkrótce zdławienia Rebelii.

Darth Vader, „Nowa nadzieja”



To już dziś. Bez oficjalnej polskiej premiery, do kin wchodzi „Łotr 1 – Gwiezdne Wojny Historie”. Pierwszy wysokobudżetowy spin-off gwiezdnej sagi. Seanse w większości kin zaczną się między 19 a 20. Nie trzeba czekać do północy. Jutro zaś film będzie normalnie w repertuarze. Od dziś jednak każdy będzie mógł go zobaczyć i samemu ocenić.

Część z nas miała już okazję zobaczyć go rano.

Lord Sidious :
Rick McCallum obiecywał nam, że następna produkcja będzie mroczna, brutalna i intensywna, czyli ogólnie mocna. Ricka już w Lucasfilmie nie ma, w kwestii mroku jeszcze jest duże pole do popisu, ale pozostałe rzeczy w „Łotrze 1” są. To nie jest film dla dzieci, to nie jest film bazujący na nostalgii, ale na pewnych marzeniach fanów i je spełnia w dużo większym stopniu niż się spodziewałem. To zupełnie inne „Gwiezdne Wojny” niż epizody.

Freed :
Jako wieloletni fan Gwiezdnych Wojen mogę z pewnością stwierdzić, iż podoba mi się kierunek, w jakim poszedł pierwszy ze spin-offów. Nie chcę w żaden sposób porównywać go do "Przebudzenia Mocy", gdyż są to dwa bardzo różne filmy jeśli chodzi o klimat i sposób opowiadania historii, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, iż dostaliśmy jeden z najlepszych produktów od czasu premiery "Imperium kontratakuje". "Łotr 1" w całości spełnił moje oczekiwania i z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu, kto kiedykolwiek w życiu miał choćby minimalny kontakt z tym uniwersum. Osobiście będę z pewnością jeszcze wielokrotnym gościem kin na seansach tegoż filmu.

ogór :
“Łotr 1” bez wątpienia jest filmem, z którym wiele osób wiązało wielkie nadzieje. O ile Epizod VII spotkał się z mieszanym odbiorem, to i tak większość fanów po seansie wyszła zadowolonych. Film Garetha Edwardsa miał być jednak tym czymś, co wniesie powiew świeżości do filmowego świata Gwiezdnych Wojen. Trzeba przyznać, że twórcom udało się zrobić film tak mocno zakorzeniony w mitologii odległej galaktyki a zarazem tak inny stylistycznie, że z nadzieją czekam na kolejne spin-offy. Edwards i spółka zrobiła film pełny emocji, przygody, wybuchów, humoru.. i oczywiście klimatu, którego tak wielu brakowało po seansie “Przebudzenia Mocy”. Oczywiście są pewne mankamenty czy też rzeczy, które mogą się nie podobać, ale to tylko fragmenty, które nie psują ogólnego odbioru całego filmu.



Całe nasze recenzje przeczytacie tutaj. Niebawem dojdą tam także kolejne. Uwaga zawierają one pewne spoilery.

„Łotr 1” to pierwszy film z cyklu „Gwiezdne Wojny Historie”, zwanego czasem też „Antologiami”. W przeciwieństwie do filmów sagi, nie zaczyna się od żółtych napisów początkowych, nie koncentruje na rodzie Skywalkerów, ale też nie przedstawia części większej historii. To samodzielna opowieść lepiej ukazująca świat „Gwiezdnych Wojen”.

„Łotr 1” opowiada o grupie Rebeliantów, którzy odpowiadają za wykradzenie planów pierwszej Gwiazdy Śmierci. To film, który przedstawia to, o czym czytaliśmy w napisach początkowych „Nowej nadziei”, czyli o pierwszym zwycięstwie Sojuszu Rebeliantów i szpiegach, którym udało się wykraść wiadome plany. Dziś poznamy odpowiedź w jaki sposób tego dokonali i z jakim poświęceniem.

"Łotr 1"
czas trwania: 2 h 13 min

Reżyseria: Gareth Edwards

Produkcja: Kathleen Kennedy, Allison Shearmur , Simon Emanuel, Jason McGatlin, Kiri Hart, John Knoll

Scenariusz: Gary Whita, Chris Weitz, Tony Gilroy na podstawie pomysłu Johna Knolla

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Greg Fraser

Scenografia: Neil Lamont, Doug Chiang

Kostiumy: David Crossman, Glyn Dillon

Efekty specjalne: Neil Corbould

Dźwięk: Matthew Wood, David Acord

Aktorzy: Felicity Jones, Riz Ahmed, Diego Luna, Alan Tudyk, Ben Mendelsohn, Mads Mikkelsen, Forest Whitaker, Donnie Yen, Jiang Wen, James Earl Jones, Jimmy Smits, Warwick Davies, Genevieve O'Reilly, Alistair Petrie, Stephen Stanton, Ian McElhinney



Zapraszamy po obejrzeniu do komentowania filmu pod newsami lub na forum..
KOMENTARZE (108)

Okiem sceptyka #3

2016-01-15 00:30:12 Moja osobista recenzja

Witajcie moi kochani Bastionowicze! Tak, nadszedł ten czas, że w końcu i ja postanowiłem skrobnąć dwa-trzy zdania recenzji na temat Epizodu VII. Powiem szczerze, że robię to raczej niechętnie. Znaczy na początku, przed seansem, a nawet chwilę po - byłem do tego nastawiony pozytywnie. A potem im dalej w Endor, tym mniej Ewoków. Zresztą przeczytacie sami.

Jako że jesteśmy jeszcze we wstępie to chciałbym z tego miejsca wspomnieć o polskiej kinowej dystrybucji TFA (i nie mam na myśli żenującej ??wpadki?? z byłym legendarnym redaktorem naczelnym "Nowej Fantastyki"). Otóż stało się to co wg mnie powinno być normą nie tylko przy projekcjach filmów hmm efektownych, ale jak najczęściej przy wszystkich gatunkach. O ile to oczywiście możliwe i sensowne. Mówię w tym momencie o formacie obrazu i dźwięku.

Siódmy Epizod mogłem sobie obejrzeć aż na cztery różne sposoby: klasycznie i w 3D oraz z napisami lub z dubbingiem. Nawet jeśli dubbing 3D wyświetlany był raz dziennie (mówię na przykładzie mojej ulubionej warszawskiej Kinoteki) to i tak był. W przyzwoitej godzinie i każdy mógł się na niego wybrać. Chciałbym żeby bogactwo wyboru było normą. Znaczy się w tym miejscu szczerze dziękuję polskiemu oddziałowi Disneya, czy komu tam moja wdzięczność się należy.

A teraz zapraszam do przeczytania mojej recenzji. Osobistej i dość bolesnej, bo naprawdę było mi przykro pisać większość poniższych słów, ale inaczej się nie dało. Nie mogę zakrzywiać rzeczywistości dla... wirtualnego poklasku? Oportunizmu? Konformizmu? Nigdy taki nie byłem i TFA nie jest powodem by teraz nastąpiła jakaś zmiana.

So what I told you was true, from a certain point of view.
A certain point of view?
Luke, you're going to find that many of the truths we cling to depend greatly on our own point of view.


― The spirit of Obi-Wan Kenobi and Luke Skywalker, on Dagobah, Episode VI Return of the Jedi



Recenzja The Force Awakens (względnie A New Hope 1.5/2.0)


Film widziałem w kinie raz (klasycznie + napisy) i starczy. Dla pokolenia tl;dr przygotowałem tutaj mały skrót, łącznie z oceną. Ale obrazków nie ma.

Dla całej reszty: tekst wypadałoby zacząć od przypomnienia tego co pisałem głównie przy teaserach i trailerach, bo spokojnie obywałem się i unikałem wszelkich newsów, newsików, spoilerów i temu podobnych. Również po premierze nie czytałem niczego, żadnych pytań, żadnych odpowiedzi, nie było żadnego zaglądania do wookieepedii czy w końcu nawet przeglądania bastionowych dwóch działów, w których opisujecie różne teorie i szukacie rozwiązań.

Po dwóch teaserach miałem raczej wyrobione zdanie, gdzieś tak na 70-75%. Czułem, że „nowe” Gwiezdne Wojny nie będą tym co znam, tylko właśnie… nowością, ale nie w takim sensie, że to kolejna część, ale że JJ Abrams koniecznie będzie chciał ulepszyć to co dobre. Bo dostał szansę, bo może. Niby postara się zachować klimat, ale jednak namiesza i niekoniecznie pozytywnie.

Po trailerze… czułem się rozczarowany, że jednak jakaś Moc nie zadziałała i nie naładowała mnie, chociaż odrobinę, na czas premiery. Nie wierząc w nowy zaciąg aktorski, trzymałem się nadziei iż dziadkowie nestorzy SW dadzą popalić. Że chociaż na ich udziale będzie się można oprzeć.
Do kina poszedłem jednak z otwartym umysłem, chociaż mam tak w życiu, że złe rzeczy zawsze podświadomie wyczuwam i wiele z nich się dzieje. Bo nie ma możliwości przeciwstawienia się im.

Shedao Shai napisał na Forum, że
Większość z nas oceniła ten film jeszcze przed jego zobaczeniem, potem tylko poszliśmy potwierdzić swoje oceny i wynaleźć jakieś argumenty dla swoich teorii.

Pewnie jest w tym wiele prawdy, ale zaskoczę wielu – ja się w to nie wpisałem. Mój totalny brak oczekiwań był właśnie najlepszą metodą na roztrząsanie wszystkiego, co prowadziło do jednoznacznie negatywnych opinii. Przestałem się przejmować poziom aktorstwa, poziomem nawiązań, klimatem, nawet roztrząsaniem tego czy robota Disneya naprawdę podpada pod franczyzę.

Poszedłem na Gwiezdne Wojny tak jak chodzę na 99% innych filmów. Nie wiem kto poza Quentinem Tarantino (i SW właśnie) wywołuje u mnie jeszcze nadzieję na orgię zmysłów w kinie. Ale orgię sztuki, nie popcornowej rozrywki.


Tak właśnie widzę popcorniarzy ogarniętych szałem 3D itp.


To bardzo ważne – dla mnie kino jest sztuką, X najpiękniejszą z Muz. Nie czas i miejsce by się tu o tym rozpisywać nie mniej nawet TFA jest tego częścią.

No i poszedłbym prawie idealnie gdyby nie mały obrazek, który wpadł mi w oko. Tak naprawdę jest to powtórzony chwyt, ponieważ przypominam sobie podobne skreślenia przy duecie 'Pocahontas'-'Avatar'. Naprawdę, oczyściłem umysł niczym Neo z 'Matrixa' (chociaż to nie jest najlepszy przykład, patrząc po jego efektach :P), bo jeśli ktoś myślał (a zdaje mi się, że wielu), że życzę temu filmowi wszystkiego najgorszego i chcę by był kaszaną – to żal słów. Nawet najprostszych, najbardziej wulgarnych.



Ale patrząc na niego… czułem, że przegrywam. Naprawdę nie chciałem wierzyć, że można zrobić coś takiego, bo mój brak oczekiwań wyłączył również spory żal za skasowanym Expanded Universe. I to już nie tym, który kolidowałby z Epizodami VII-IX, ale właśnie historiami przed EI. Revan, Bane, wiecie o co chodzi.
Czymś „takim” miałby być zwykły plagiat? Serio? Nawet Abramsa o to nie podejrzewałem, a przecież pomagali mu Lawrence Kasdan (TESB Indy Jones czy dobre westerny) i Michael Arndt ('Toy Story 3', tak część trzecia, obejrzyjcie koniecznie). Wiedziałem, że JJ odwali jakiś numer przy miksowaniu klasyki ze swoją „klasyczną nowością”, ale coś takiego?

Oto co dostałem.

FABUŁA


Dodam jeszcze, że ową kartkę ze skreśleniami wydrukowałem sobie i zabrałem do kina. Na wszelki wypadek. Co jakiś czas podświetlałem ją komórką i… no nie wierzyłem w to co widzę. To był, TO JEST PLAGIAT. Epizod VII, nowa część nowej heh dajmy na to tylko trylogii – NIE JEST NOWA. Może to remake? Ta sama historia, tylko trochę inaczej, w trochę innych scenach? No, kurde, nie!

Oczywiście, plagiat można zdefiniować na różnych poziomach głębokości, trochę jak moje nazywanie SW-Disneya franczyzą od Lucasa. Czy Abrams miałby się wybronić plagiatem niezamierzonym, jeśli rzeczywiście uznamy, że coś takiego istnieje? Podobno sam to gdzieś przyznał, ale to akurat nie ma wpływu na tą recenzję, bo pojawiło się już po tym jak spisałem większość tekstu. Zresztą to nie ma żadnego znaczenia, po prawdzie „zabawna” kartka ze skreśleniami nie jest doskonała, ale w całokształcie filmu ilość scen oryginalnych do… „powtórzonych” tak czy inaczej dramatycznie mała.

Już sam początek, słynny opening crawl, każe się zastanowić „czy ja już przypadkiem gdzieś tego nie widziałem”? Minęło 30 lat od wydarzeń w ROTJ (chociaż w filmie czas ten nigdzie nie pada?), wydarzeń zdawałoby się pozytywnych – zginęło dwóch „czarnoksiężników”, władających tajemniczymi mocami, ich militarna siła może opiera się jeszcze na kilku flotach, ale II Gwiazda Śmierci również nie istnieje. Galaktyczne Imperium może zatem swobodnie przekształcić się, czy raczej (stosując polską miarę) odrodzić w wolną i demokratyczną Republikę.

A i owszem – jakaś Republika istnieje. Nawet później dowiemy się, że przez moment ma jakąś własną armię. Ale tą armią nie jest Resistance (będę korzystał z nazwy oryginalnej), który heh jest i na jego czele stoi Leia Organa. Pominę już, że nie Solo czy Organa-Solo, ale… widzicie to? Organizacja o nazwie partyzanckiej, heh ponownie, rebelianckiej – zdaje się być następstwem Rebelii/Sojuszu dla Przywrócenia Republiki. Lekko tego nie ogarniam, ale z kim walczą? Z niedobitkami tych flot imperialnych? Nie, z niejakim First Order (dalej FO), który nie chce przywrócić poprzedniego stanu rzeczy, ale… poluje na Luke’a Skywalkera.

Naprawdę? Po 30 latach, TRZYDZIESTU, nie roku, dwóch czy pięciu – naprawdę nic lepszego i ciekawszego Galaktyka nie może wymyślić? Teoretycznie Georg Hegel powiedział kiedyś historia uczy, że ludzkość niczego się z niej nie nauczyła. OK, była wojna dwóch frakcji, jest wojna dwóch frakcji (+ jedno „oporowe” coś dodatkowo + tak naprawdę nie wiadomo jak wygląda układ polityczny). A co ten Skywalker? Ano stał się on teraz, niczym Leia i jej plany w ANH, lekarstwem na chorobę, odnajdą go a on save people and restore freedom to the galaxy…

To wszystko sieje zamęt już w napisach początkowych, a to przecież tylko pięć zdań. W tym jedno takie raczej nowe – na poszukiwanie klucza do sekretu pobytu Luke’a zostaje wysłany most daring pilot. Nie Bothanin? Pewnie skoro zginęło ich aż tylu, a źli trzymają się nieźle (i jak się okaże znowu mają mega-galaktycznego niszczyciela wszystkiego), to odmówili dalszej współpracy. Też bym odmówił, ile można? Gorzej, że pilot X-winga pachnie mi brzydko spin-offem, chociaż może niewłaściwie kojarzę to z Rogue Squadron. Czas pokaże, nie mniej nadal jest to dziwne. Chociaż może nie, zwykły agent nie taszczyłby ze sobą droida i nie „zgubiłby” go, a pilotowi zawsze można wcisnąć astromecha.


I tak właśnie dalej toczy się fabuła, nieliczne nowe rzeczy może wywoływałyby jakąś radość gdyby nie znudzenie tym, że „kurde, ale ja już to widziałem”. Chociaż u mnie to była duża frustracja, nie – duży szok, który potem zmieszał się ze zniechęceniem. Nie mogłem (nadal trochę nie mogę) uwierzyć, że to się dzieje. A tak było, kolejne minuty ulatywały, przez ekran przewijały się kolejne sceny, a ja jak głupi czekałem kiedy w końcu to przerwą.

Ale „dali radę” do końca. Ważnego droida na pustyni znalazła pozostawiona kiedyś mistrzyni techniki i pilotażu, która uciekła z nim przed pogonią. Spotkała legendę, która została po trochu jej mentorem, mieli parę przygód, ale szczęśliwie dotarli do Resistance’u, skąd znowu wyruszyli stawić czoło FO i ich super-uber broni, która już nie niszczyła planet. Teraz kasowała całe układy. Ale i tak plan jej zniszczenia ułożono w ok. 15 sekund.

Ekipa oczywiście wbiła się tam bez problemów, a główna bohaterka, dorzucając do techniczno-lotniczych skilli, odkryła u siebie Moc i zaczęła, chyba przez jakąś pamięć moco-genetyczną, naśladować Obi-Wana na Gwieździe z ANH. Potem mentor ginie i powinniśmy z „niecierpliwością” oczekiwać co dalej, gdyby nie drobna zmiana – dorzucono finałowy pojedynek na miecze świetle. Który też niczego nie rozwiązał, ale akcja była. Wtórna.

I po to skasowano EU? Po to mamiono „starych” fanów klasycznym trio L(uke)L(eia)H(an), by w ogóle nic ciekawego nie pokazali (poza Hanem, ale to nadal 2:1)? Cokolwiek jest dobrego w tym filmie, nie liczy się. Nie ma dla mnie znaczenia.
Obrzydliwy, zmutowany plagiat przekreśla nie tylko te 130 minut, ale kładzie się smutnym, nagrobkowym cieniem na całą resztę. Nie tylko na Epizody, ale nawet na spin-offy, o których jeszcze trochę myślałem, że scenariusz o Solo czy Bobie F. może mnie zagrzać. Co z tego jeśli te będą naprawdę oryginalne, z drobnymi tylko, smakowitymi nawiązaniami?

Nowy dom buduje się na solidnych fundamentach. Home Chewiego i Hana taki był i Falcon dalej daje czadu. Ale nie o jeden statek tu chodzi i nie o jeden mega-duet. Nie mam bladego pojęcia dlaczego oni tak to zrobili. Bo mogli? Mogli wszystko, tak. Plagiat też. Ale to była jedna z zyliona opcji. Czemu wybrali właśnie ją? Nie wiem, wiem za to że coś się skończyło. Tak jak 'Matrix' wytrzymał tylko pierwszą część, a dwie następne utopiły genialny pomysł w tandecie CGI i przeroście treści na wizją, tak Gwiezdne Wojny na zawsze pozostaną już historią Dartha Vadera. Tą klasyczną i tą nową, z Jar Jarem, cienkim aktorstwem i co kto tam chce od siebie.

Jak zwał tak zwał – teraz to już tylko franczyza. Coś z Mocą, mieczami świetlnymi, blasterami i pewnie kolejną super-bronią. Magia się skończyła. I jest mi naprawdę smutno. Aż sam jestem zaskoczony, że nie ciskam jakiś wulgaryzmów na Abramsa, a tym bardziej na jego kolegów. Jest mi tak smutno, że… kurcze, nie spodziewałem się, że GW tak mnie mogą przejąć.


BOHATEROWIE

Teraz pora po nazwiskach trochę :P Tu też znajdzie się parę elementów wtórnych, ale będą i pozytywy.

Finn – czy John Boyega dał radę? Trochę myślę, że tak, ale tylko wtedy gdy dano mu na to szansę. Jednak przez większość jego bytności na ekranie mam wrażenie, że pierwszy teaser, który tak pobudził humorystyczno-„rasistowską” stronę zainteresowanej ludzkości – nie był przypadkowy. To wyskoczenie spod ekranu, z KFC w domyśle, to tak naprawdę większość jego roli. Tego typu grepsów i przepraszam, że to napiszę, grania wioskowego głupka. W tym przypadku nigga-czernucha, wklejcie tu sobie cały stereotyp.

No bo jak widzę ten dialog
Why? Why are you helping me?
Because it is the right thing to do.


to jeszcze nie cisnę facepalma, ale jak sobie tak radośnie gaworzą w TIE zapominając w ogóle o goniących i pociskach to naprawdę Dude, Where's My Car?. Ok ok, tam byli biali, ale tu na jedno wychodzi. Potem komedia przy wodopoju, w momentach wymiany ognia, jak ciągnie go ten stworek (akurat jego jednego nie zjadł) czy innych, a jak już mu wcisnęli lightsaber… masakra.

Problem w tym, że z założenia to naprawdę powinna być fajna postać. Z tego co zrozumiałem nowi szturmowcy nie zgłaszają się już do akademii tylko są porywani i poddawani praniu mózgu. Coś tak ktoś wspomina o programie klonowania nowym i jak dla mnie to może by była lepsza opcja. Może nie tańsza, ale pewnie skuteczniejsza.
Finn nie wiem kim jest, nie ma nawet imienia, nie zna go, ale jednak indoktrynacja nie zadziałała. Czuje się źle jako „bałwanek”, nie chce mordować, ucieka i pewnie chciałby żeby ktoś pomógł mu oderwać się od tej złej przeszłości. Dlatego w filmie są momenty i nawet całkiem nieźle zagrane, w których coś takiego widać. Znaczy się założenie. Bo całokształt wyszedł jak wyszedł. Niestety, więcej głupiego murzyna niż bezimiennego uciekiniera, z nieznaną przeszłością i niepewną przyszłością.


Rey – tu specjalnie dla jej wielbicieli powiem, iż przez moment wydawało mi się, że może być „fajna” w tym znaczeniu o jakie chodzi niektórym. Cielesne i tak dalej :P Ale w całokształcie wypada jednak… płasko, do niewolnicy Leii lata świetlne.
Natomiast reszta, niestety, wypada tutaj najgorzej, przez pryzmat plagiatu oczywiście. To, że po dwóch razach zmieniono w końcu płeć wieśniaka z zadupia Galaktyki, to nic szczególnego. Super zdolności techniczne, pilotaż bez wcześniejszych prób, aż w końcu ukryte pokłady Mocy owocujące nie tylko rozłożeniem (może nie w pełni, ale jednak z doświadczeniem) na łopatki „złego Jedi”, ale zabawą słabym umysłem – amerykańskie od zera do bohatera w kapitalnym stylu. Takiego nie zaliczyli w debiutach ani Luke (marne wstrzelenie torpedy do wąskiej dziurki), ani Anakin (wygrany wyścig i skasowanie statku-bazy, zakładam że pomogły mu w tym te gigantyczne ilości midichlorianów, ale jednak wszystko w wygodnym fotelu).

Daisy Ridley utrzymała przez cały film jednakowy poziom aktorski, nie mniej niczym mnie nie porwała. Nie było źle, nie było dramatów, ale też nie było się nad czym zachwycać. Chciałbym jednak wrócić do dwóch wątków. Pierwszym z nich znowu będzie plagiatowanie, tym razem oberwało się i TESB. Chodzi mi o wizje po dotknięciu miecza Skywalkera. Naprawdę trzeba to było tak łopatologicznie wsadzić, zwłaszcza że w żadnej z poprzednich scen nie widać by Rey była Force-sensitive?

A to to jeszcze mało. Bardziej intryguje mnie w jaki sposób Kylo Ren uwolnił jej potencjał? Bo mam wrażenie, że to stało się za jego sprawą, tego „Force Minda”. Tylko uwolnienie, nawet kogoś super, chyba nie powinno skutkować tym co nam pokazano? Mind trick, ot tak? Profesjonalna walka na miecze świetlne (bo ja nadal obstaję przy klasyce, że używać w ten sposób saberów mogą tylko wyszkoleni Force-userzy)? Herosi tego typu mogą być fajni. Jak są fajni, jak świeży i przede wszystkim jak jest to w jakiś sposób naturalne. Tutaj nie udało się tego zrobić.


Kylo Ren – trzeci z nowej trójcy, dla zrównoważenia LLH. Tak to sobie ułożyłem. I tak jak go pierwszy raz zobaczyłem tak już to zostało ze mną i nie uległo zmianie w trakcie trwania, ani po filmie – czy jest ktoś, w pełni zdrowy na umyśle, ze zdrowym wzrokiem i znajomością SW, kto może „uczciwie” powiedzieć, że w tej masce KR nie przypomina Vadera, tylko Revana? Zarżniętą tą epicką postać tylko po to by jakiś koleś nosił się identycznie? Bo rozumiem, że rzęzić zza osłon miał ala dziadek… Apparatus :P

A jak już jesteśmy przy częściach ubioru to nie byłbym sobą gdybym nie wrócił do tematu cross-sabera. Cały film wypatrywałem motywów dla których to „coś” wygląda jak wygląda. Oczywiście KR posługuje się nim cudownie (do finału oczywiście :P), ale… po kiego powstała taka wizualna głupota? Bo większość „złych” (specjalnie nie piszę Sithów, bo tu też nic o nich nie wiadomo) miała w filmach jakieś bajery? Pisałem już o tym, Dooku, Maul, Grev z czterema różnymi, to i tu trzeba było wcisnąć? Ale po co? Czemu to miało służyć? Siłowaniu się? Fakt, Kylo przez moment „nadpala” Finna, ale to był niewytrenowany głupek. I tyle?

Natomiast aktorsko… tego się nie da faktycznie zmienić, ale jako Ren pierwszy raz ściągnął maskę to naprawdę zobaczyłem twarz mojego redakcyjnego kolegi, Freeda. Oczywiście jego młodszą i słodszą wersję :P
Poważnie to ta postać, tak zakładam, miała być kimś tragicznym rozdartym między przeszłością swoich rodziców, swojego wuja, teraźniejszością i może obsesją dziadka? Fajny miks, tylko znowu scenarzystom nie wyszedł. „Komiczna” tortura ala pogadaj z moją ręką


Tak, tak to właśnie widzę.


to jedna sprawa, ale gadanie właśnie do maski Vadera? Da fak?
Adamowi Driverowi nie dane więc było popisać się, jedyna scena z Hanem wyszła znośnie, ale tylko znośnie. Czyli trzeba się cieszyć, że nie zepsuł.


Poe Dameron – czy ja wiem? Trochę się nalatał, trochę pogadał, zostawił droida i chyba tym najbardziej zapisał się w filmie. Na dobrą sprawę, gdyby X-wingi nie stanowiły jakiejś tam ważnej części SW – można by go spokojnie pominąć. O grze Oscara Isaaca nie powiem nic, bo nie było czego zauważyć.


Han Solo – uratował chociaż drobiny honoru i godności tego filmu. Jego duet z Chewiem… naprawdę jeśli miało mi zabić serce mocniej (poza początkiem, ta magia działa i na mnie) to właśnie wtedy, we are home i ich wzajemna chemia. Naprawdę ta para jest jedną z najgenialniejszych w historii kina, nawet jeśli Wookiee nie mówi zrozumiale :P i nie odgrywa tak istotnej roli, będąc raczej oddanym pomocnikiem. Każdy ich wzajemny gest, każdy greps, każdy żart są super, zrobiono to w niewymuszony sposób i przede wszystkim nie zepsuto!
Oh really? You're cold?


Albo
What we do with her?
Is there a garbage chute? Trash compactor?
Yeah, there is.



Czy jak się tłumaczy dwóm gangom (chociaż to było plagiatowane na Jabbę z ANH), cały Solo. Zagada, strzeli pierwszy i zacznie uciekać. Szkoda, że już wolniej, czasu nie oszukasz. Ale nadal Harrison Ford to klasa, Han Solo to on, a on to Han Solo. Po prostu jak zrobią taki spin-off, to już nie będzie nawet franczyza, to będzie marnotrawstwo taśmy.

Ford daje również popis (solowy ;P) w momentach hmm dramatycznych tj. podczas spotkania z Leią i z Kylo. O ile dobrze to ogarnąłem to… para doczekała się potomka, ale że tak powiem – nie ze sformalizowanego związku. Nie byłoby to niczym dziwnym, w amerykańskich filmach „miłość” bardzo często idzie z dynamiczną i sensacyjną przygodą. Niby potem widzimy parę i zachodzące słońce, ale nie wiemy już co się stanie następnego ranka. Albo następnego za 3 lata. A tu mam 30. Trzydzieści… jak Disney zagospodaruje to wstecz, boję się bać. I tak jak patrzę na ich relację, na to że nawet przytulenie wyglądało jakoś dziwnie – jest mi smutno, biorąc pod uwagę jaką parą byli w EU.

A Kylo? Gdzieś tam w głowie kołacze mi się, że Ford chciał zagrać Solo jeszcze raz i uśmiercić go. Akurat on ma do tego prawo. Jak wyszło? Pamiętam, że za Chewbaccą płakałem. Pierwszy „wielki” SW, któremu pozwolono umrzeć, ale jak to zrobiono. Tak, że wpieniony położyłem lagę na całą Nową Erę Jedi. Tutaj jest to dobre, nie epickie czy wspaniałe, ale dobre. Smutne, bardzo smutne, chociaż jak się człowiek tak zastanowi nad jego spadającym ciałem… w SW nie ma rzeczy niemożliwych. Zmarli tymczasowo, dopóki marketing ich nie przywróci. If you know what I mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Leia Organa – jedno wielkie masakrystyczne nieszczęście tego filmu. Już nie mówię o fabule i o tym, że nawet słówkiem nie zająknięto się o jej Mocy. Ale jej wygląd… ok, to nie powinno być źródłem sporu czy przytyków. Każdy wygląda jak wygląda, ja też nie jestem ani Bradem, ani Andżeliną. Wiem, że Hollywood jest bezlitosne dla aktorek, nigdy nie zapomnę rozwścieczonej i rozżalonej Meryl Streep, która po 40-tce dostała trzy propozycje zagrania czarownic.

Ale jest taki moment, w którym… życie (bądź nadmiar chirurgii plastycznej) odbiera kobiecie możliwość przekazania jakiejkolwiek ekspresji na ekranie. I to właśnie stało się z Carrie Fisher. Może gdzieś pod warstwą grubej tapety, całkowicie zabijającej mimikę, pod warstwami zmian jakie przyniosły ze sobą dragi i wóda jest nadal TA piękna dziewczyna, żywioł z Epizodów IV-VI.


Taką będę Cię pamiętał.


Nawet przyjmując te 30 lat, macierzyństwo i może coś Han jej przyprawił zmarszczek i kilogramów (czy tylko ja odniosłem wrażenie, że wyglądała grubo?) – efekt jest straszliwie powalający.

Źle się z tym czułem, źle się z tym czuję nadal i gdzieś uleciała jakaś mała radość i nadzieja z trójcy LLH. A jeśli tak, to pora przejść do kogoś kto chyba tylko przypadkiem zagościł w tym filmie.


Luke Skywalker – 70 sekund. Tyle dokładnie trwa jedyna scena z jego udziałem. Jego samego byłoby mniej, gdybym wyciął ujęcia z Rey. I nie mówi ani słowa. Ani jednego. Ja pierniczę, co się stało? Coś się zgubiło po drodze? To jest jakaś mega-głębsza koncepcja, która zostanie w pełni odkryta po 10 kolejnych filmach? Równie dobrze mogli gdzieś pokazać plakat most wanted od FO z jego twarzą i to by było równoznaczne. C-3PO, ze swoim wciśniętymi na siłę grepsami i cudownie zmartwychwstały R2 dają w tym filmie więcej niż… Luke. Kurde, Luke Skywalker.

W tym momencie przypomniała mi się scena z Teatru TV, z 'Księżyca i magnolii' Rona Hutchinsona, kiedy to Ben Hecht słyszy ostatnie zdanie z książki 'Przeminęło z wiatrem'. To już piąta doba, kiedy tkwi zamknięty na klucz w gabinecie Davida O. Selznicka i rzeźbi maszynopis scenariusza przyszłego mega-hitu wszechczasów (z uwzględnieniem inflacji). I kiedy jest już u progu wytrzymałości fizycznej i psychicznej, kiedy (nie znając książki) chce uderzyć w finał, słyszy że jutro znów będzie nowy dzień. Wpada w szał, bo pięć dni i nocy czekał żeby dowiedzieć się ja to się skończy. I dostał takie coś.

U mnie szału nie było, bo do kina poszedłem w środku dnia, najedzony, wyspany. Prawdopodobnie Luke wystąpi w kolejnych Epizodach, może nawet powie słowo. To z pewnością nie jest jego finał. Ale po tych wszystkich oczekiwaniach, zapowiedziach, promocji filmu trójką LLH – dostałem 70 sekund? Siedemdziesiąt sekund? Niemowy?




BB-8They see me rollin' They hatin’



Tak prawda (i tu się przyznaję bez bicia), że BB był dla mnie pewnym synonimem połączonych sił Disneya i Abramsa. Teoretycznie The Rolling Stone(s), w praktyce raczej fantastic-sam-plastic. Ale zmieniło się to po seansie, chociaż nie jestem zadowolony ze sposobu, w jaki to się stało. Zostałem bowiem wzięty pod włos, na litość, na tą moją małą uczuciową część serduszka, która czasem zdaje się brać górę.

BB-8 to pierwszy droid, który w filmach SW z… mechanicznego dodatku stał się pełnowymiarowym bohaterem. Już widzę wzburzenie fanów duetu C-3 i R2, ale wstrzymajcie rumaki. Złota sztaba, poza momentem królowania Ewokom, był tylko zawalidrogą. Tak prawda. R2 zaś… ćwierkał i świerkał, ale w sytuacjach ostatecznych to on ratował wszystkich. I to chyba przez sześć Epizodów. Nie był jednak na pierwszym planie.

BB jest. Albo przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Co prawda mam przeczucie, że został wrzucony do filmu specjalnie dla dzieciaków i ogólnego słodzenia (wychodzi mu to cudownie), ale i tak jest autorem najlepszego chyba slapsticku w całej historii kinowej SW


Everybody likes it.


Po tym czymś miałem tylko dwie opcje do wyboru: walnąć facepalma i wyjść z kina albo… polubić go. No i zdecydowałem się na drugą. Bo przypomina mi trochę kogoś innego, kogoś kto zawsze wyciśnie ze mnie łezkę. WALL•E’ego.


I za to ich nie lubię. Że mnie tak złapali.



Generał Hux – jego potyczki z Kylo byłyby nawet urocze, gdyby nie wtórne. Tak, mówię o relacji Tarkin-Vader, raczej łatwo się tego domyślić w tym scenariuszu. Wystąpił jednak w jednej z ciekawszych (i nielicznie oryginalnych) scen filmu tj. przemówieniu do wojska przed oddaniem „słonecznej” salwy. Skojarzyłem to wyłącznie z wąsikiem pewnego niedoszłego austriackiego malarza, zwłaszcza jak szturmowcy mu hajlnęli, znaczy zamówili deskę piw.
Ale poza tym – zupełnie nic ciekawego, kolejny militarysta, sztampowo zakochany w przewadze technologicznej i rozwalaniu wszystkiego co da się rozwalić.


Kapitan Phasma – jak tak sobie paradowała w zwiastunach i na ekranie w tej srebrnej blink-blink zbroi to pomyślałem, że to może być ukłon w stronę tych fanów, których jarał zawsze inny pancerz. Tak, chodzi o Bobkę. Zatrudniono też do tej roli Gwendoline Christie, więc pomyślałem że może coś ciekawego jej zaoferują. Owszem – finał w zgniatarce. Pytaniem pozostaje czy ją włączyli czy miała automatyczny program. No i czy zabrali Phasmie komunikator (kiedyś szturmowcy, a już na pewno oficerowie mieli kontakt z bazą) wcześniej i… z perspektywy tej publicystyki – czy była tam jakaś dianoga ;)
Głos głosem, ale jakikolwiek potencjał tej postaci został totalnie zmarnowany. Poza tym Gwen raczej nie będzie mogła łatwo przekonać swoich dzieci, że grał w SW :P


Snoke – był ktoś taki. Powiem szczerze, że ledwo go zarejestrowałem, mimo iż gadał z dużego hologramu. Kto to, po co i dlaczego – nie wiem. Ale ta postać idealnie pokazuje jakim „fachowcem” jest Abrams. Wprowadzić kogoś tajemniczego, złowrogiego, kogoś kto ujawni się dużo później, ale zrobić to umiejętnie i swobodnie – to klasa. Klasa, której JarJarowi brakuje i to widać po tej postaci. A jak czytam teorie, że to może mistyczny Plagueis… litości.


Maz Kanata – każda opowieść musi mieć swoją karczmę kantynę, w której roi się od przeróżnych archetypów, łącznie z kimś ważnym, kto da nam głównego questa. Oczywiście do czasu jak dziesiąta woda po imperialnym kisielu nie przyleci i nie rozpirzy wszystkiego.
Patrząc na Maz miałem podskórne przeczucie, że widzę któregoś z podracerowiczów z EI. Ale to może przez te binokle. W teorii chyba ciekawa postać, Force-sensitive jak mi się wydaje, ale sprowadzona do hmm pośredniczki w przekazaniu miecza Skywalkerów. Trochę szkoda, zwłaszcza że nie zobaczyłem jej z Chewiem :P


Lor San Tekka – swego czasu w drugim Oku postawiłem taką tezę, że pałeczkę jakości aktorskiej, podbijającej standardowy poziom sci-fi, przejmie po śp. Sir Guinnessie i Sir Lee trio LLH. Bo nie ma w obsadzie nikogo godniejszego. W komentarzach jednak Long zasugerował mi, że zapomniałem o Maksie von Sydowie. Właśnie nie zapomniałem, celowo go pominąłem, bo nie słyszałem żeby miał odgrywać w TFA znaczącą rolę.
I trafiłem. Lor San Tekka to postać… właściwie mogę o niej powiedzieć jeszcze mniej niż o Snoke’u. Pojawił się na ekranie, z krwi i kości, wielki aktor. I tyle. Dziękuję Abramsowi za to. Mógł dać kolejny plakat, jak z Lukiem.


C3-PO & R2-D2 – wrzuceni do tego filmu na siłę. C3 musi poględzić, bo jest też Lei, więc jakoś tak w pakiecie, rozumiem że czerwona wstawka to pozdro dla kumatych. Ja widać nie należę do klubu, więc… R2 natomiast heh jest jak R2, tak jak pisałem wyżej – gdy istoty cielesne nie dają rady, on robi beep boop i po problemie.
Nie chce mi się już wnikać czy po rozładowaniu takiego astromecha można go oddać tylko na złom, czy ładowanie zajmuje wieki, czy nie można go uruchomić zdalnie, bez jego „woli” itd. Po prostu to przebudzenie w idealnym momencie – jest jedną z najsłabszych rzeczy w tym smutnym filmie.


Podsumowując: nowe trio nie sprostało staremu i to nawet takiemu, które widzimy w filmie. „Zmęczona życiem” Leia i „niemy” Luke, będący tylko pyłkiem nowej kurtce genialnego Hana, są razem lepsi od mistrzyni wszystkiego znikąd, głupiego szturmowca i metroseksualnego złego płaczka. Dlaczego? Bo są żywymi Legendami, mającymi za sobą wspaniałą historię, popartą dobrym aktorstwem. Rey, Finn i Kylo nie mieli z nimi szans. Na starcie, dlatego że spieprzył ich ktoś już w scenariuszu.

Film kradną Han z Chewiem. Za nimi, muszę to przyznać, BB-8. Potem jest przepaść i dopiero możemy ustawiać RFK w kolejności jak kto chce.
„Źli” w TFA? Generał-psychopata raczej, niedoszkolony gimnazjalista, który chce zyskać na „prestiżu DarkSajda” dysząc przez maskę, srebrna szturmowczyni (odmieniłem to dla feministek języka polskiego :*) kończąca przygodę w odpadach, a nad nimi wszystkimi hologram… kogoś. Nie powiem, że to Power Rangers, ale jakoś ciarki mnie nie przechodziły.


MUZYKA

Tu będzie krótko, bo i nie ma się nad czym rozwodzić. W całym filmie słychać klasyczne, legendarne motywy SW, które KIEDYŚ wyszły spod ręki Johna Williamsa. Natomiast jeśli kto liczył, że pojawi się tu coś na miarę hmm przykładowo „Duel of the Fates” – gratuluję. Ja chciałem tylko by „zwykłego” Williamsa nie ruszali. I to się stało. Natomiast nowości, coś co by można zagwizdać po wyjściu z kina – zero.
Ja wiem, że wyszedł soundtrack, nawet przeglądałem track listę. Patrzyłem po tytułach, kojarzyłem sceny. Nic nie słyszałem, nic nie pamiętałem.


CAŁA RESZTA

Którą chciałem umieścić, a nie było miejsca i okazji wcześniej.

Żeby nie besztać Abramsa bez końca – muszę mu przyznać, że z roboty technicznej (wraz z Danielem Mindelem) wywiązał się bardzo dobrze. TFA co prawda nie wnosi nic nowego do gatunku sci-fi, zarówno pod względem fabularnym, jak i zdjęciowo-komputerowym, ale przede wszystkim nie wali po oczach efektami i CGI.

Jedyne dwie „popisówki”, które bym wytknął to moment ucieczki TIE z hangaru (swoją drogą ciekawe, że blastery nie robią mu krzywdy, a X-winga skasowali) i finałową walkę, w tej części jak już ziemia się rozstępuje. Miałem takie nieprzyjemne uczucie, że oglądam jakiś kolejny gwałt Jacksona na Śródziemiu.

Reszta zdjęć jest bardzo ładna, umiejętnie operowano przedstawianiem dużych i małych obiektów. Zaś najlepszą częścią akcji filmu są pojedynki statków. Wszystkie sceny w Falconem – wiadomo, że cudowne. Ale również X-wingi dały radę, chociaż nie wiem czy dobrze dobrano ich ilość w finałowym ataku.


Pojedynek finałowy, chociaż miał genialną otoczkę (trochę przypominała mi walkę Czarnej Mamby z O'ren Ishii)


Finał Kill Billa vol.1


został jednak zepsuty nie tylko kolejnym bezsensownym łamaniem zasady, że lightsaberem to niewytrenowani mogą co najwyżej oświetlić sobie ciemne pomieszczenie, ale choreografią. Ja wiem, że wielu osobom nie podobało się odejście od czystej szermierki ze ST na rzecz akrobatycznych wygibasów z NT. Dla mnie i to i to ma sens, jeśli jest zrobione z umiarem. W TFA dostałem jednak… coś pośrodku, ale jednak najbardziej zbliżone do okładania się cepami. Ale może teraz ma to tak wyglądać.

Zresztą jeśli przy saberowaniu jesteśmy to Finn dostał szansę podwójną. Nie wiem jak wy, ale ja za pierwszym razem parsknąłem śmiechem widząc tego szturmowca z jakąś pałą energetyczną. A jednak nasz czarnuszek stanął dzielnie do pojedynku, zebrał oklep, ale oczywiście to nie był jeszcze jego czas na zgon.
Nie rozumiem tego. Zasad, że nie „Mocny” potnie się mieczem świetlnym nie jest wzięta z kosmosu. Ostrze lightsabera nie ma masy. Nic nie waży, mówiąc prosto. Wielu z was ma własne rękojeści, zrobione samodzielnie lub kupione. Czasami doczepiacie do nich jakieś kijki czy co innego, żeby się ponaparzać czy zrobić fan film. Ale to jest błąd.

Prawdziwego miecza świetlnego praktycznie nie można sobie skutecznie wyobrazić. Bardziej bowiem pasuje tutaj zwykła latarka. On jest rękojeścią, a strumień światła… no właśnie, jest ostrzem. Nie czujecie żadnego oporu machając latarką. I z saberami też tak jest, do momentu zetknięcia się z jakąś powierzchnią, innym ostrzem czy blasterową smugą.
Normalny człowiek nie czuje więc tego „ciężaru”, nie mówiąc już że nie może się tutaj uderzyć przypadkowo płazem ostrza i nic się nie stanie. Stąd do skutecznej walki potrzebny jest ten szósty zmysł – Moc.

Jednak w zupełnie dla mnie niezrozumiały sposób, w wielu miejscach chce się forsować ideę, że każdy może się posługiwać lightsaberem, ale żeby to jeszcze tyle. Ja wiem, broń fajna, jedna z najbardziej klimatycznych w świecie sci-fi/fantasy. Ale patrząc po przykładzie Rey – totalnie nieobeznana ze sztuką osoba pokonuje kogoś kto (teoretycznie) uczył się tego, czuje ten flow i tak dalej.


Żeby było tego mało, Abrams nie trzyma się kolejnego faktu, chyba jeszcze bardziej bezspornego, że blasterowe rany (podobnie jak te od miecza) nie krwawią. Następuje natychmiastowa kauteryzacja i jedynie wnętrze ciała jest przepalone.
Stąd skrzywienie na mojej twarzy widząc innego szturmowca rozmazującego krew na hełmie Finna, czy Kylo, który uderza się po ranie i krwawi. Swoją drogą są to klimatyczne momenty (chociaż Renowi nie pomogło to wyzwolić Rage’u), ale dlaczego łamią zasady świata?

Zresztą takich zaskoczeń jest więcej, te które chcę teraz wymienić obracają się w ramach plagiatu. Nie wiedziałem np. że X-wingi mają działko pokładowe do rozwalania piechoty. Sokół miał i kasował szturmowców na Tatooine czy Hoth.
Hologram Snoke’a można zrozumieć przez dzielącą ich odległość, ale dlaczego przypomina to Imperatora i Vadera?
Ten drugi gang co nachodzi Solo, mówią trochę jak Rodianie, ale nimi nie są. Jeśli już tak zrzynaliśmy to trzeba było wstawić paru zielonych ryjków, a tak ci Azjaci to słabo trochę wyglądali.

Aż w końcu dochodzimy do mojego ulubieńca, czyli mega-działa. Chociaż tak naprawdę to jest podobno eee nie wiem jak to dobrze opisać – konstrukcja składająca się z bazy na… ruchomej planecie? Że Starkiller to pominę, bo wyjątkowo źle mi się kojarzy, ale… prawdziwa ruchoma planeta? Czy ktoś tam w ekipie chociaż przez moment ogarniał zasady fizyki czy astronomii? Chociaż na poziomie podstawowym?

Ja w ogóle przez moment to myślałem, że ten super-strzał to oddawany jest po naładowaniu się z energii z gorącego jądra tej planety. Ale okazało się, że to coś… wygasza słońca z układów, które je mają. Nie wiem jak jest w USA, ale jeszcze pamiętam z normalnej lekcji fizyki, że brak słonecznego promieniowania ma najczęściej wpływ na wszystkie planety tego układu. Prościej – oznacza to, że wystrzał (który w ogóle jest komiczny pod względem prędkości przemierzania Galaktyki) nie tylko rozwala ileś tam planet jednego systemu, ale też powoduje po czasie negatywny wpływ na planety bez wyssanego słońca. To jest mniej więcej tak jakbyśmy wysyłali głowicę atomową z naszego silosu na wrogie miasto, tam następowałby wybuch, ale po jakimś tam czasie nasza wyrzutnia też by wybuchała albo promieniowała, albo cokolwiek innego.

A nawet jak to wszystko olejemy to plagiatując hehehe nieświadomie zahaczyliśmy o


Pogromcę Słońc. Legendarnego.


Było. Nuda.


Od strony minusów jeszcze interesuje mnie Han Solo. Nie nie, on i jego wątek są świetni, nie mniej nie rozumiem dwóch rzeczy: pierwszej, dość prostej chyba – po kiego grzyba Solo zabierał kuszę Chewiemu? Pomijając już, że to sprzęt Wookieech i trzeba siły do jej obsługi, po latach blaster mu się znudził i spodobała broń kumpla?

Druga to skradziony wielokrotnie Falcon. Serio? Wydawało mi się, że największą tego typu głupotą było ukradzenie Dooku jego miecza świetlnego przez kowakiańskiego małpo-jaszczura w TCW. Ale można to przebić, jak widać. Czy dostaniemy kiedyś sensowną odpowiedź? Może kiedy zostaną zapisywane, zarysowywane i kręcone te lata trzydzieste wstecz?

To już chyba tyle, skoki nadświetlne pominę minutą ciszy, zresztą skrobnąłem już o tym. Pora przejść do podsumowania.



PODSUMOWANIE

W skrócie:
Plusy
+ Han Solo & Chewie
+ ograniczone szaleństwo CGI i ładne zdjęcia
+ BB-8 niech będzie

Minusy
– PLAGIAT fabuły Epizodu IV: Nowej Nadziei (i tu mógłbym poprzestać, bo i tak reszta nie ma przy tym znaczenia, ale)
– plagiat mniejszych scen, szczegółów, smaczków - zupełnie niezrozumienie czym jest nawiązanie czy puszczenie oka do fanów, a czym łopatologiczne kopiowanie
– brak nowych dźwięków Williamsa
– nowa trójca bohaterów (Rey, Finn, Kylo) rozpisana fatalnie, bez żadnej głębi i subtelności
– dwoje ze starej trójcy (Luke, Leia) praktycznie zmasakrowani w stosunku do oczekiwań i dokonań z EIV-VI
– zmarnowanie potencjału większości postaci drugoplanowych
– brak przejrzystego nakreślenia linii polityczno-historycznej
– łamanie zasad obowiązujących w uniwersum dla własnego widzimisie
– super-broń, która jest totalnym wybrykiem techniki i chociaż w minimalnym stopniu nie trzyma elementów realizmu w tym uniwersum


Tak to niestety wygląda. JJ Abrams i Disney zaserwowali mi próbę grania na sentymencie do Starej Trylogii, a co jeszcze smutniejsze - przyłożył do tego rękę Lawrence Kasdan.

Skasowano EU żeby zrobić sobie czyste pole do napisania nieskrępowanej niczym historii, w której miano połączyć stare z nowym. Miano to zrobić dobrze. Bo every generation has a story. I to jest ta opowieść? Na czas lajków i instagramów?

Czy naprawdę musiano wymazać, bądź ukraść niektóre nuty Beatlesom czy The Rolling Stones, żeby tworzył dzisiaj Justin Bieber czy Lady Gaga?

Naprawdę, ale to naprawdę, nie dało się stworzyć oryginalnego scenariusza, ze złymi i dobrymi, ale może już bez super-broni, może z głębszą polityczną intrygą? W końcu obecna "generacja" kocha House of Cards czy Grę o Tron?

Dziś, po czymś takim, nie jestem wstanie powiedzieć kto bardziej zarżnął klasykę – Lucas ze Spielbergiem gwałcący Indiego Jonesa, Peter Jackson z Hobbitem, czy właśnie Jar Jar Abrams wykańczający poprzez ANH2.0 Starą Trylogię.
Ktoś zaraz powie, że przecież nadal mogę oglądać te filmy i - nie wiem - udawać, że EVII nie powstał. Ale naprawdę? Zakrzywiać rzeczywistość, że czego nie ma chociaż jest? Niektórzy z was robią tak z EU i obecnym kanonem. Jasne, ale ten "dozwolony użytek własny" nie zmieni faktów, z którymi już zawsze i coraz częściej będziemy się stykali.

Dla mnie są to ostatnie Gwiezdne Wojny w kinie. Kolejne coś z Epizodem w nazwie (jeśli ostatecznie tego nie zniosą) obejrzę jak będzie w dobrym formacie .avi albo w telewizji. Spin-offy, które mogłyby być niezłymi filmami, również przestają mnie interesować, bo mam 99% pewność że będą identycznie słabe.

Jedyną nadzieją jaka mi pozostaje to wiara w normalny serial, dramę dobrej jakości jakich wiele. Może być nawet animowana, ale taka na jaką SW zasługuje, chociażby przeciwwagą do tragicznych treści, które obecnie zdominowały to uniwersum.
Jest to nadzieja nikła, ale jest. Są jeszcze gry video, tu siłą rozpędu musi powstać coś ciekawego, ale gry to namiastka.


Przyjmując kryteria, którymi kieruję się przy ocenianiu innych filmów na Bastionie, wystawiam
The Force Awakens 2/5 jako zwykły widz
.
Tak jak planowałem pójść do kina, o czym pisałem na poczatku. Film bowiem ten nie wnosi nic ciekawego do gatunku sci-fi i ratuje go tylko jedna postać.

Natomiast jako fan Star Wars, czuję się oszukany i... wkurzony tym, że poświęcając EU i godząc się na to, dostałem kradziony badziew, który jeszcze niesmacznie zahacza o coś do czego w ogóle nie ma prawa. I nie mówię tu o autorskich przywilejach.
TFA nie wystarcza odbicie się od ST jak od trampoliny, to raczej jakaś forma choroby nowotworowej, która bardzo skutecznie (patrząc po wynikach) pasożytuje na pięknej przeszłości.
W takim wypadku ocena może być tylko jedna
The Force Awakens 1/5 jako fan



Na samym już końcu końców przepraszam jeśli pomyliłem imiona, zdarzenia, coś przeoczyłem, przekręciłem. Mogło się tak zdarzyć, bo… chociaż dołożyłem wszelkiej możliwej staranności pisząc ten tekst, to nie powstał on z przyjemności. Nie przywiązałem się do żadnego z nowych bohaterów, do żadnego z nowych miejsc, do żadnej nowej części historii. Może dlatego, że było ich tak mało? Stąd mógł się wkraść brak uwagi, za co jeszcze raz serdecznie przepraszam.



PS1. Takie są fakty o tym filmie (doprecyzujmy - mówię o scenariuszu). I teraz one się mogą komuś podobać, a komuś nie. Każdy ma do tego prawo, ale to co się dzieje na ekranie – jest jednoznaczne.
Normalnie tego nie robię, ale teraz wyjątkowo powiem, że rozczarowały mnie recenzje moich kolegów z Redakcji. Spodziewałem się po nich i wiem, że ich na to stać, że nie przełkną tego tak gładko. A jednak, zawsze można się zdziwić.

PS2. Przy okazji polecam przeczytać świeżą rozmowę redaktorów Esensji na temat TFA.



Autorem przemyśleń i treści zawartych w tekście jest Lord Bart. Bastion Polskich Fanów Star Wars nie ponosi żadnych konsekwencji ani odpowiedzialności w związku z publikacją. Tekst nie miał na celu obrazić niczyich uczuć, ani też stanowić jakiegoś "formalniejszego" oskarżenia kogokolwiek. Wszystkie grafiki nie są moją własnością i zostały wykorzystane jedynie w celu zobrazowania moich niecnych i pokrętnych myśli ;)



KOMENTARZE (53)

Bastionowe recenzje

2015-09-06 21:52:38

Dla wielu naszych czytelników wrzesień to czas powrotu do szkoły oraz końca wakacji. Dla pozostałych to czas, gdy za oknem coraz szybciej robi się ciemno a i sama pogoda nas nie będzie rozpieszczać. Aby umilić wszystkim ten czas przygotowaliśmy dla Was kolejną porcję recenzji, które w ostatnim czasie pojawiły się na łamach naszego serwisu. Mamy nadzieję, że niektóre z tych pozycji zainteresują Was na tyle, że spędzicie czy to przy książce, komiksie lub grze kolejne długie godziny.

Książki:
Lords of the Sith
Dark Desciple
A New Dawn

Książki dla dzieci:
Dziennik rebelianta autorstwa Ezry Bridgera
Sabine zapiski rebeliantki
Darth Vader and Friends

Książki młodzieżowe:
Servants of the Empire: Edge of the Galaxy
Seveants of the Empire: Rebel in the Ranks
Rebelianci: Droidy w tarapatach Michael Kogge

Albumy, przewodniki, encyklopedie i inne:
Star Wars Rebelianci: Ilustrowany przewodnik
Star Wars Art: Posters
Angry Birds Star Wars Encyclopedia
Ultimate Star Wars
Star Wars Costumes: The Original Trilogy

Komiksy:
The Star Wars
Sithisis (seria “Visionaries”)
Wat Tambor and the Quest for the Sacred Eye of the Albino Cyclops (seria “Visionaries”)
The Fourth Precept (seria “Visionaries”)
The Artist of Naboo (seria “Visionaries”)

Coś do obejrzenia:
TCW Sezon 4 na BD

I coś do pogrania:
Armada - zestaw podstawowy
Imperium Atakuje - zestaw podstawowy

Zachęcamy również do pisania recenzji samemu i dzielenia się swoimi opiniami na łamach Bastionu. Zawsze chętnie opublikujemy Wasze recenzje, a może ktoś dzięki temu sięgnie po jakąś pozycję.
KOMENTARZE (4)

Bastionowe recenzje

2014-10-23 19:45:41



Lato już definitywnie za nami, a za kilka dni, dzięki zmianie czasu, coraz szybciej będzie zapadał zmrok. Mamy dla Was coś, co pomoże spędzić przyjemnie te długie jesienne wieczory - zbiór recenzji produktów Star Wars, których jeszcze nie publikowaliśmy w newsach. Może znajdziecie sobie wśród nich pozycje, które Was na tyle zaciekawią, że zechcecie po nie sięgnąć i spędzić wraz z nimi długie godziny.

Książki:
Ostatni Jedi
X-wingi. Cios Łaski.
Crucible
Maul: Lockdown
Kenobi

Komiksy:
Boba Fett is Dead
Dawn of the Jedi vol 2: Prisoner of Bogan
Dawn of the Jedi: Force War
Ewoks: Shadows of Endor
Dark Times: Fire Carrier
Dark Times vol 7: A Spark Remains
Darth Maul: Death Sentence
Knight Errant: Escape
Lost Tribe of the Sith: Spiral
Agent of the Empire vol 2: Hard Targets
Legacy vol. 2 book I: Prisoner of the Floating World
TCW: Defenders of the Lost Temple
TCW: The Smuggler’s Code
Darth Vader and the Ghost Prison
Darth Vader and the Ninth Assassin

Książeczki dla dzieci:
Vader’s Little Princess
Jedi Academy
Star Wars 3D Nowy wymiar przygody
Star Wars: The Clone Wars 3D. Nowy wymiar przygody
Zagadkowy wookie i jego tajemnica
Goodnight Darth Vader
How to speak Droid with R2-D2. A Communication Manual

Albumy, przewodniki, encyklopedie i inne:
Bounty Hunter’s Code
Industrial Light & Magic: The Art of Innovation
Star Wars Storyboards: The Original Trilogy
Star Wars Art: Concept
The Making of Return Jedi
Mroczne widmo: Obrońcy galaktyki
Mroczne widmo: Siły zła
Star Wars. Origami
Star Wars™ Vehicles Cookie Cutters
Star Wars™ Droids & Aliens Cookie Cutters
LEGO Star Wars Encyklopedia postaci

I na koniec coś do obejrzenia:
Fineasz i Ferb

Zachęcamy również do pisania recenzji samemu i dzielenia się swoimi opiniami na łamach Bastionu. Zawsze chętnie opublikujemy Wasze recenzje, a może ktoś dzięki temu sięgnie po jakąś pozycję.
KOMENTARZE (2)

Bastionowe recenzje

2013-11-19 00:01:46


Długo nie było podsumowania ostatnich Tekstów na Bastionie, ale skoro za oknami coraz zimniej to postanowiliśmy wam umilić jesienne wieczory i wracamy w olbrzymią ilością nowych Tekstów. Jak to zwykle bywa najwięcej jest recenzji książkowych od książeczek dla dzieci, książeczek młodzieżowych poprzez powieści a na albumach kończąc. Oprócz tego nasze zestawienie uzupełniają recenzje komiksów, gier oraz filmów i seriali w tym Teksty o drugim i trzecim sezonie Wojen klonów wydanych na Blu-ray.

Nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić was do czytania i życzyć miłej lektury. Pamiętajcie także o tym, że każdy z was może napisać recenzję, którą z przyjemnością umieścimy na Bastionie.

KSIĄŻKI:
KOMIKSY:
GRY:
FILMY/SERIALE:
KOMENTARZE (2)

Bastionowe recenzje

2012-10-24 15:32:05


Jak to mamy w zwyczaju, przygotowaliśmy dla was kolejną porcję Bastionowych recenzji, które powinny wam umilić długie jesienne wieczory (bo przecież nie będziecie się wtedy uczyć prawda? ;p ). Wśród jeszcze ciepłych tekstów każdy powinien znaleźć coś dla siebie: książki, komiksy, fanfilm przyrodniczy, pierwszy sezon The Clone Wars na BD oraz polskie czasopisma.

Jako ciekawostkę warto zwrócić uwagę na recenzję książeczki "Dziwny przypadek papierowego Yody", o której swego czasu było głośno na Bastionie za sprawą jej autora, czyli Toma Aglebergera, który szukając opinii o swojej książce trafisz aż na naszą stronę. Dla ciekawskich przypominamy wywiad z autorem, który został przeprowadzony przez jednego z naszych redakcyjnych kolegów specjalnie dla nas.

Zapraszamy do lektury!

FILMY DVD/BD:
  • The Clone Wars - Sezon 1 na Blu-ray

  • KSIĄŻKI:
  • Shadow Games
  • Zaginione plemię Sithów
  • Star Wars The Phantom Menace 3D Story Book
  • Chewbacca and the Wookiee Warriors
  • Ackbar’s Underwater Army
  • Darth Vader and son
  • Star Wars ABC
  • Star Wars 1,2,3

  • Dziwny przypadek papierowego Yody

  • KOMIKSY:
  • Invasion #3: Revelations
  • The Clone Wars: The Enemy Within
  • The Clone Wars: The Sith Hunters

  • FANFILMY:
  • Porn Wars II

  • CZASOPISMA:
  • Kultowe Statki i Pojazdy #22
  • Kultowe Statki i Pojazdy #23
  • Kultowe Statki i Pojazdy #24
  • Kultowe Statki i Pojazdy #25
  • Kultowe Statki i Pojazdy #26

  • Star Wars Magazyn #7
  • Star Wars Magazyn #8

  • The Clone Wars #6/2012

  • KOMENTARZE (0)

    Bastionowe recenzje

    2012-06-28 12:38:39


    Po długim okresie wyczekiwania wracamy do was z naszymi Bastionowymi recenzjami. Tym razem nie dość, że mamy dla was więcej tekstów niz zazwyczaj to mamy jeszcze jedną dobrą wiadomość: w naszych zbiorach jest już ponad 3000 (!) tekstów, a liczba ta stale rośnie. Szczęśliwy numerek posiada recenzja przewodnika Mythmaking: Behind the Scenes of Attack of the Clones. Niezapominajmy także, że oprócz recenzji książek i komiksów przygotowaliśmy dla was teksty m.in. o polskim dubbingu Sagi na Blu-Ray, trójwymiarowej animacji "Padawańskie widmo" na DVD, najnowszej grze "Star Wars Kinect" oraz o polskich czasopismach. Wszystkie najnowsze recenzje znajdziecie ponizej. Zapraszamy was do czytania oraz zachęcamy do tego abyście sami zaczęli pisać własne recenzje i przyczynili się tym samym do rozbudowy naszych zbiorów.


    FILMY DVD/BD:
  • Trylogia na BD - dubbing
  • Padawańskie widmo na DVD
  • Red Tails

  • KSIĄŻKI:
  • The Making of The Empire Strikes Back
  • Wielki ilustrowany przewodnik. Wydanie specjalne
  • The Essential Guide to Warfare
  • Millennium Falcon Owner’s Workshop Manual
  • LEGO: Brickmaster Star Wars
  • How to Speek Wookiee: A Manual for Intergalactic Communication
  • Darth Plagueis
  • Mysteries of the Jedi
  • Book of Sith
  • Lost Tribe of the Sith 8: Secrets
  • The Secret Villain
  • Battle for Naboo
  • Darth Maul: Sith Apprentice
  • The Wrath of Darth Maul
  • Mythmaking: Behind the Scenes of Attack of the Clones
  • Riptide
  • Mighty Chronicles: Attack of the Clones
  • The Clone Wars: Łowcy holokronów
  • 1,000 Collectibles: Memorabilia and Storiesfrom a Galaxy Far, Far Away
  • The Clone Wars: Misje Yody
  • Przeznaczenie Jedi 9: Apokalipsa

  • KOMIKSY:
  • Star Wars Tales #7
  • Star Wars Adventures #5: Boba Fett and the shipof fear
  • Star Wars Adventures #6: Chewbacca andthe Slavers of the Shadowlands
  • The Clone Wars #6: The Starcrusher
  • Darth Vader and the Lost Command
  • Legacy: War
  • Jedi: The Dark
  • The Padawan Menace
  • Jabba Tape
  • The Clone Wars: Strange Allies

  • GRY:
  • Kinect Star Wars

  • CZASOPISMA:
  • Kultowe Statki i Pojazdy #15
  • Kultowe Statki i Pojazdy #16
  • Kultowe Statki i Pojazdy #17
  • Kultowe Statki i Pojazdy #18
  • Kultowe Statki i Pojazdy #19
  • Kultowe Statki i Pojazdy #20
  • Kultowe Statki i Pojazdy #21

  • Star Wars Magazyn #5/2011
  • Star Wars Magazyn #6/2012

  • INNE:
  • Star Wars Heroes and Vilians CookieCutters (foremki do ciast)

  • KOMENTARZE (11)

    Bastionowe recenzje

    2011-12-22 22:43:25


    Za oknami biało, choinka ubrana (lub lada moment będzie) a z kuchni dobiegają zapachy świątecznych potraw przygotowywanych przez nasze babcie, mamy oraz żony. Aby umilić wszystkim oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę przygotowaliśmy dla was standardowo kilka recenzji. Być może któraś z nich, w ostatniej chwili, pozwoli wam zdecydować się co kupić na prezent bliskiej osobie.

    KSIĄŻKI: KOMIKSY: TŁUMACZENIA: FANFILMY: FILMY: INNE: MAGAZYNY:
    Na koniec nie pozostaje nam nic innego jak życzyć wam tylko miłej lektury bastionowych recenzji!
    KOMENTARZE (8)

    Bastionowe recenzje

    2011-09-20 18:49:46


    Mimo, że wakacje za nami i przyszła pora na szkołę (choć studenci mają jeszcze ostatnie dni wolności). Po nauce i odrobieniu zadań domowych warto poczytać sobie nasze recenzje, które przygotowaliśmy specjalnie dla was, aby wypełnić wam jesienne wieczory.

    Zaczynamy nietypowo bo od programu telewizyjnego „Feel The Force”, w którym osoby zarówno związane, jak i nie, z Gwiezdnymi Wojnami opowiadają o magii filmów Lucasa, trochę z przymrożeniem oka, dzięki czemu naprawdę przyjemnie ogląda się ten program: Wśród recenzji książkowych znalazło się tym razem dużo pozycji przeznaczonych dla młodszego czytelnika, jednak mimo wszystko nie zabrakło tutaj opisów najnowszych powieści, przewodników, albumów czy też najnowszego e-booka z serii „ Lost Tribe of the Sith”: Dla wielbicieli komiksów mamy recenzje kolejnych historii z dymkami i to praktycznie z każdej ery od Starej Republiki aż do wojny z Yuuzhan Vongami: Na koniec warto wspomnieć o tym, że w naszym kraju regularnie wydawane są dwa czasopisma gwiezdno wojenne. Pierwsze to „Kultowe Statki i Pojazdy” wydawnictwa DeAgostini, czyli gazetka plus model statku lub pojazdu z gwiezdnej sagi. Poniżej recenzje kolejnych numerów: Drugi to natomiast pierwsze polskie licencjonowane czasopismo poświęcone Gwiezdnym Wojnom, czyli „Star Wars Magazyn”, którego recenzje pierwszych trzech numerów możecie przeczytać poniżej: Na koniec nie pozostaje nam nic innego jak życzyć wam tylko miłej lektury bastionowych recenzji!
    KOMENTARZE (6)

    Bastionowe recenzje

    2011-05-26 23:29:14


    Temperatury coraz większe a lato i wakacje coraz bliżej. Bastion postanowił przygotować na ochłodę kilka świeżych recenzji, które znajdziecie poniżej. Tradycyjnie zaczynamy od książek w wśród nich tym razem królują pozycje skierowane dla młodszego czytelnika, ale i trochę starsi też powinni znaleźć coś dla siebie, szczególnie fani historii osadzonych naprawdę dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Prawdziwą wisienką na torcie recenzji książkowych jest album „Star Wars Year by Year: A Visual Chronicie”, w którym opisany jest praktycznie każdy rok w „ziemskiej” historii Gwiezdnych Wojen.

    Miłośników komiksowych historii odsyłamy do recenzji, w których każdy znajdzie coś dla siebie gdyż praktycznie znalazły się historię osadzone w każdym ważniejszym okresie w historii odległej galaktyki od czasów Starej Republiki poprzez Wojny klonów aż do okresu Dziedzictwa:

    Dla amatorów spędzania czasu wolnego przy komputerze zapraszamy do zapoznania się z recenzjami gier, szczególnie tych starszych tytułów, które mogą nie być znane młodszym fanom:

    Osoby, które jeszcze nie mają pierwszego sezonu animowanego serialu „Wojen klonów” na DVD powinny zapoznać się z naszą recenzją, dzięki której być może rozwieją się wasze wszelkie wątpliwości związane z jej zakupem:

    Na koniec prezentujemy wam recenzje czterech numerów pisma ”Kultowe Statki i Pojazdy”, które od jakiegoś czasu wychodzi na polskim rynku nakładem wydawnictwa DeAgostini:

    Życzymy wszystkim miłej lektury!
    KOMENTARZE (2)

    Bastionowe recenzje

    2011-02-23 18:14:29


    Mimo, że za oknem wciąż ujemne temperatury to zimowe wieczory wcale nie muszą być nudne. Bastion jak zwykle przygotował porcję najświeższych recenzji, które na pewno rozgrzeją niejednego zmarzniętego fana.

    Nikogo chyba nie powinien dziwić fakt, że większość spośród dwudziestu tekstów, które przygotowaliśmy specjalnie dla was dotyczy gwiezdnowojennych książek od książeczek dla malutkich dzieci, poprzez młodzieżówki i powieści aż po album z wizjonerskimi pracami artystów i przewodnikiem po Mocy. Nie można także zapomnieć książce w wersji elektronicznej, czyli ebooku z serii „Lost Tribe of the Sith”, którego recenzje piątej części wraz z pozostałymi możecie przeczytać poniżej: Pomimo faktu nie przedłużenia licencji przez firmę Wizards of the Coast na produkty Star Wars Miniatures, bitewniak ten wciąż cieszy się olbrzymią popularnością wśród graczy o czym może świadczyć recenzja pierwszego fanowskiego dodatku wydanego przez Komitet Graczy SW Miniatures: Dla miłośników fanowskiej twórczości spod znaku fanfilmów mamy recenzje dwóch filmów. Pierwszy z nich to humorystyczny zwiastun Gwiezdnych Wojen, w którym główną rolę gra najsłynniejszy murzyn galaktyki, czyli Lando Calrissian. Drugi natomiast to pierwszy rozdział epickiej historii, która przyciąga do ekranów monitorów nie tylko wysokiej jakości wykonaniem, ale także.. z resztą przekonajcie się sami czytająć poniższe recenzje: Osoby nie znające dobrze języka Szekspira ucieszy fakt, że bastionowa biblioteczka tłumaczeń powiększyła swoje zbiory o kolejne dwie pozycje, czyli o pierwszą część ebooka „Lost Tribe of the Sith” („Zaginione plemię Sithów”) oraz opowiadanie Elaine Cunningham „The Crystal” („Kryształ”). Specjalnie podziękowania należą się dla Quothera i ooryla, za ich trud włożony w przetłuamczenie specjalnie dla fanów poniższych tekstów: Amatorów elektronicznej rozrywki zapraszamy do zapoznania się z recenzjami czterech gier na telefony komórkowe. Być może któraś z prezentowanych poniżej gier zachęci was do zagrania, dzięki czemu baterie waszych telefonów będą szybciej się rozładowywać niż zwykle. Na koniec prezentujemy wam ostatnie dwie recenzje, które dotyczą trochę już zapomnianych kaset video, które jeszcze kilkanaście lat temu były niezwykle popularne w naszych domach, podobnie jak obecnie płyty DVD. W tym zestawieniu prezentujemy wam recenzje „Ataku klonów” i „Zemsty Sithów” na tych właśnie „starodawnych nośnikach” dźwięku i obrazu:
    Pamiętajcie, że każdy z was może napisać swoją własną recenzje. Dzielenie się swoimi opiniami i spostrzeżeniami z innymi fanami jest ważną częścią życia fanowskiego. Nic tak nie zachęca do zażartych dyskusji jak recenzja danego produkty ze znaczkiem Star Wars. Zatem nie pozostaje wam nic innego jak tylko chwycić swoje klawiatury w dłoń i zacznąć pisać, bo kolejny zestaw Bastionowych recenzji już wkrótce.

    Miłej lektury!
    KOMENTARZE (3)

    Bastionowe recenzje

    2010-11-21 19:55:34

    Tym razem w Bastionowych recenzjach poza stałym gatunkiem mamy także kilka niespodzianek. Po pierwsze są to dwa spisy odcinków seriali animowanych Star Wars, stworzone po to by każdy mógł: zapoznać się z zarysem fabularnym poszczególnych odcinków, poznać ciekawostki na ich temat i ostatecznie, po obejrzeniu, ocenić je. Drugim niestandardowym rzutem jest chronologia wydawania powieści Star Wars w Polsce. Na końcu spisu znajdziecie tłumaczenia dwóch opowiadań. A co do recenzji: to jest bardzo „kolorowo” – od książek, przez gry do filmu. Zapraszamy do lektury!

  • Star War Adventures: The Will of Darth Vader (komiks)
  • Jedi Bounty (książka młodzieżowa)
  • New Battlefronts (słownik obrazkowy)
  • Dark Ressurection (fanfilm)
  • Willow (film)
  • Mroczne widmo na VHS
  • Skandalista George Lucas (film dokumentalny)
  • Clone Wars Adventures (gra)
  • The Force Unleashed II (książka)
  • The Force Unleashed II (komiks)
  • The Force Unleashed II (gra)
  • The Emperor’s Plague (książka młodzieżowa)

  • Droids (serial animowany, spis odcinków)
  • Clone Wars (serial animowany, spis odcinków)

  • Chronologia wydawania powieści Star Wars w Polsce

  • Czerwone niebo, Niebieski Płomień (tłumaczenie opowiadania „Red Sky, Blue Flame” autorstwa Elaine Cunningham zrobione przez ooryla)
  • Operacja Przypływ (Opowiadanie „Influx” autorstwa Johna Jacksona Millera, przetłumaczone przez Urthonę)

    Jak widać na Bastionie można nie tylko pisać recenzje, ale także tłumaczyć i tworzyć bazy danych, które staną się przydatne innym fanom. Jeżeli masz jakiś pomysł związany z Gwiezdnymi Wojnami i jesteś zdeterminowany go realizować, skorzystaj z szansy jaką daje Ci Bastion.


    Bastionowe Recenzje
    Bastionowe Recenzje – wątek roboczo-organizacyjny
    KOMENTARZE (10)
  • Loading..