Star Wars: Imperium kontratakuje: Zatem Jedi zostać chcesz?
- Autorstwo: Adam Gidwitz
- Ilustracje: Ralph McQuarrie, Joe Johnston
- Ilustracja okładki: Khoa Ho
- Tłumaczenie: Tomasz Klonowski
- Redakcja:
- Oryginalny tytuł: Star Wars: The Empire Strikes Back: So You Want to Be a Jedi?
- Wydanie oryginalne: Disney-Lucasfilm Press, 22 września 2015
- Wydanie polskie: Egmont Polska, 16 listopada 2015
- Objętość (oryg/pl): 336/304 strony
- Cena (oryg/pl): 17,99 USD/29,99 PLN
- Uniwersum:
- Rodzaj publikacji: Powieść młodzieżowa
- Seria powieściowa:
- Cykl wydawniczy:
- Projekt multimedialny: Imperium kontratakuje
- Nota wydawnicza
- Zawartość
- Recenzje
- Dodatkowe informacje
- Galeria
Nota wydawnicza (Disney-Lucasfilm Press, 2015)
Acclaimed, New York Times best-selling author Adam Gidwitz delivers a captivating retelling of Star Wars: The Empire Strikes Back like you’ve never experienced before, infusing the iconic, classic tale of good versus evil with a unique perspective and narrative style that will speak directly to today’s young readers while enhancing the Star Wars experience for core fans of the saga.
Nota wydawnicza (Egmont Polska, 2015)
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
Kto choć raz nie marzył o tym, by być Jedi. Lewitować. Przesuwać za pomoc ą myśli nawet najcięższe przedmioty. Wpływać na umysły innych, na przykład móc sprawić, że zapomną o czymś, o czym nie chcesz, żeby pamiętali. I miecze świetlne. Walka za pomocą takiej broni musi być wspaniałą rzeczą. Wydaje się, że bycie Jedi to czysta przyjemność. I tak jest. Ale nie tylko. Bo ścieżka Jedi to nie wyłącznie efektowne pojedynki i władza, jaką daje Moc... Żeby zostać Jedi, trzeba wielu lat ciężkiej pracy, codziennych treningów, ćwiczeń mentalnych… wszystko po to, żeby stawić czoła ciemnej stronie Mocy. Zło nie raz stanie na twojej drodze i za każdym razem grozić ci będzie śmiertelne niebezpieczeństwo. A w dodatku losy całej galaktyki zależeć będą właśnie od ciebie. Nie każdy udźwignie tak wielką odpowiedzialność. Jeśli nadal chcesz być Jedi, otwórz tę książkę i się przekonaj, czy podołasz zadaniu.
Acclaimed, New York Times best-selling author Adam Gidwitz delivers a captivating retelling of Star Wars: The Empire Strikes Back like you’ve never experienced before, infusing the iconic, classic tale of good versus evil with a unique perspective and narrative style that will speak directly to today’s young readers while enhancing the Star Wars experience for core fans of the saga.
Nota wydawnicza (Egmont Polska, 2015)
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
Kto choć raz nie marzył o tym, by być Jedi. Lewitować. Przesuwać za pomoc ą myśli nawet najcięższe przedmioty. Wpływać na umysły innych, na przykład móc sprawić, że zapomną o czymś, o czym nie chcesz, żeby pamiętali. I miecze świetlne. Walka za pomocą takiej broni musi być wspaniałą rzeczą. Wydaje się, że bycie Jedi to czysta przyjemność. I tak jest. Ale nie tylko. Bo ścieżka Jedi to nie wyłącznie efektowne pojedynki i władza, jaką daje Moc... Żeby zostać Jedi, trzeba wielu lat ciężkiej pracy, codziennych treningów, ćwiczeń mentalnych… wszystko po to, żeby stawić czoła ciemnej stronie Mocy. Zło nie raz stanie na twojej drodze i za każdym razem grozić ci będzie śmiertelne niebezpieczeństwo. A w dodatku losy całej galaktyki zależeć będą właśnie od ciebie. Nie każdy udźwignie tak wielką odpowiedzialność. Jeśli nadal chcesz być Jedi, otwórz tę książkę i się przekonaj, czy podołasz zadaniu.
Recenzja ShaakTi1138
Adam Gidwitz był dla mnie całkiem nowym autorem, więc z niekłamanym zainteresowaniem zaczęłam czytać wstęp, w którym przedstawiał swoją krótką historię. I od razu poczułam z nim swego rodzaju więź: nie dość, że członek nauczycielskiej braci, to jeszcze zainteresowany baśniami (chodziłam na seminarium o nich). W pierwszych słowach autor tłumaczy, że Luke jest swego rodzaju „pusty”, bez osobowości, bo taki musi być bohater baśniowy – niejako sami musimy wejść w jego rolę i pokonać wszystkie trudności. I taki właśnie pomysł miał pisarz na opisanie wydarzeń z „Imperium kontratakuje” - to Ty, czytelniku, jesteś młodym Skywalkerem. Idea od początku była lekko dziwna, a im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej moje początkowe wrażenie zanikało, aż doszłam do etapu, w którym samo otworzenie książki podnosiło mi ciśnienie.
Tym, co uderza od pierwszych stron lektury, jest jej forma – jest ona bowiem w przeważającej części pisana w czasie teraźniejszym, a do tego w drugiej osobie („Gdziekolwiek spojrzysz, rozciągają się nieskończone połacie bieli”). Lubię eksperymenty formalne, ale ten moim zdaniem zupełnie nie zdał egzaminu. Nie wiem, może dla dziecięcego odbiorcy brzmiałoby to lepiej, zwłaszcza podczas głośnego czytania, ale ja jakoś nie mogłam się wczuć w rolę Luke’a. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że autor, zwracając się do czytelnika, przyjął sobie założenie, że ma do czynienia z idiotą. Nie zrozumcie mnie źle – maluchy potrafią być naprawdę inteligentne, no ale jest niestety jeszcze ten drugi biegun i nie wiem czemu pisarz nie założył, że fani SW jednak mają trochę oleju w głowie. Dlatego też Gidwitz raczył pominąć sceny pocałunków i flirtów, kwitując to stwierdzeniem, że są zbyt ckliwe albo w ogóle nie dla dzieci. Chewbaccę porównał do „chodzącego futra twojej babci”, a jeden z rozdziałów zaczął kiepskim żartem o psie śpiewającym arię operową po to, by po chwili stwierdzić, że to jednak był Wookiee. W ogóle wykolejone metafory to wielka bolączka tej pozycji. O ile porównanie maszyn kroczących do ogromnych drzew jeszcze jakoś ujdzie, to przyrównanie walki imperialnych okrętów z „Sokołem” do pojedynku pomiędzy tygrysem a myszą może wydać się dzieciakom co najmniej konfundujące (maluchy zaczynają rozumieć metafory dopiero od mniej więcej dziesiątego roku życia, a i to nie zawsze). Dużo wątpliwości wzbudziło też u mnie dodanie sceny, w której Yoda wyjaśnia Luke’owi nauki Jedi za pomocą... wymyślonej przez Gidwitza baśni w stylu Grimmów. I tak, pojawiają się w niej ziemskie zwierzęta – aż czekałam na chwilę, w której Skywalker zapyta czym jest kogut. Suma tych wątpliwych smaczków sprawiła, że ciężko było mi podejść do książki na poważnie.
Jest jedna rzecz, dzięki której „Zatem Jedi...” nie jest kompletnym gniotem – pomiędzy poszczególnymi rozdziałami znajdują się „lekcje” dla aspirującego Jedi, które są przede wszystkim instrukcjami wyciszania się i medytacji. Najlepsze jest to, że autor bardzo ładnie połączył typ medytacji z tematyką poprzedniego rozdziału – na przykład ta po jaskini na Dagobah dotyczy pokonywania strachu. Co prawda Gidwitz ma tendencję do nasycania tekstów przesadnym dydaktyzmem po to, by po chwili wyrzec coś całkowicie niewychowawczego (chowanie się w kanciapie woźnego jako test odwagi). Niemniej tutaj pomysł sprawdził się bardzo dobrze. Oprawa graficzne, tak jak w przypadku „Księżniczki“, pełna jest pięknie wydrukowanych prac koncepcyjnych z filmu.
Jest wiele adaptacji „Imperium kontratakuje”, ale od tej radzę trzymać się z dala, no chyba że ktoś poszukuje największych kuriozów w „Star Wars”. Pewnie nie umywa się do co poniektórych historii, ale pod względem dziwacznej formy bije wiele z nich na głowę.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 2/10 Rozmowy: 2/10 Opis walk: 2/10 Jakość wydania: 9/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,82 Liczba: 11 |
|
ptychu82017-04-26 10:43:18
początek spoilera No i jest jedna nowa scena, której nie ma w filmie.
Podczas treningu Luke`a, gdy ucieka przed wielkim stworem ;) koniec spoilera
ptychu82017-04-26 10:40:49
Książka okropnie nierówna, spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale myślę że autorowi chodziło tak naprawdę o co innego. Myślę, że dla młodych odbiorców te wstawki pomiędzy to ciekawe zajęcie podczas czytania bo coś przy okazji robią.
Skoro jest to książka dla młodych to niech taka pozostanie, chociaż akcja leci tutaj jak Usain Bolt na 100m to myślę, że nie jest aż tak najgorzej. Inaczej mogą to odebrać starsi czytelnicy, bo jak wiadomo oczekujemy czegoś innego, czegoś bardziej złożonego, dlatego mamy powieści dla dorosłych ;)
Gdzieś jeszcze jakiś dziwny błąd wyłapałem podczas czytania, ale na tę chwilę nie ma szans ;). Musiałbym trochę pomedytować ;)