Były czasy, gdy psioczyłam nieco na wydania „The Clone Wars” na blu-rayach. A że dodatków mało, a że czegoś nie ma, że menu nie takie... Jak się okazuje, lepiej nie narzekać, bo zawsze może być gorzej. I nawet nie chodzi o to, że leżące obok mnie wydanie pierwszego sezonu „Rebeliantów” to nie niebieska płytka, lecz zwykłe DVD. Chodzi o to, że Disney robotę po prostu odwalił. Zakuj, zalicz, zapomnij, jak mawiają żacy.
Z zewnątrz wydanie prezentuje się całkiem dobrze – dostajemy pudełko plastikowe opakowane w tekturowe, na okładce króluje Ezra, reszta rebelianckiej ekipy oraz Wielki Inkwizytor patrzący złowrogo w tle. Jeśli komuś logo Disneya mocno przeszkadza, to na pocieszenie powiem, że jest ono niemalże półprzezroczyste i ledwo widoczne. Gorzej już zaczyna się robić w środku, bo płyty, zamiast jakiś fajnych nadruków... są białe, jak zwyczajne dyski, które można kupić za złoty pięćdziesiąt.
W kwestii technikaliów zacznę od pozytywów: cieszy duża ilość dubbingów (polski, włoski, hiszpański, niemiecki, angielski, francuski), bardzo fajnie też, że w dodatkach pojawiły się napisy w naszym ojczystym języku (nie było ich w ogóle w TCW). Menu z fragmentami odcinków to miła odmiana od tych statycznych z TCW. I na tym niestety muszę skończyć, bo reszta jest... przeciętna. To DVD, więc obraz nawet na słabym monitorze wygląda źle, a na dużym telewizorze jest po prostu ziarnisty. Nie rozumiem też czemu nie zrobiono polskiego dubbingu w wersji 5.1, skoro angielska, niemiecka i francuska są w takowej. Biorąc pod uwagę jak bardzo zaawansowane są już niektóre technologie, używanie dźwięku 2.0 wywołuje u mnie jedynie uśmiech politowania. Polskich głosów oceniać nie będę, bo to raczej kwestia pochylenia się nad poszczególnymi odcinkami, ale warto spojrzeć na napisy w dodatkach. Z jednej strony dobrze je zrobiono, bo ekipa ma tendencję do mówienia naprawdę szybko, a tłumacz skrócił tekst tak, że dzieci je oglądające będą miały szansę przeczytać (a starszy i tak zrozumie, więc są mu nieportrzebne). Z drugiej strony widać, że osoba odpowiedzialna za przekład ekspertem od „Gwiezdnych Wojen” raczej nie jest, bo trafiają się smaczki w stylu „Imperialistów” czy „Wielkiego Grand Moffa”. Ale przynajmniej pośmiać się można.
Przejdźmy zatem do kwestii dodatków. Czy się to Disneyowi podoba czy nie, to fani starwarsowych animacji będą porównywać te płyty z „Wojnami klonów”. Mając to w świadomości, ekipa powinna była zadbać, aby zrobić jak największe wrażenie na widzach. Pokazać, że jest lepsza od Cartoon Network, od Warnera, aby zwyczajnie przekonać do siebie ludzi, zwłaszcza sceptyków, których pełno. Tymczasem, jak wspomniałam na początku, nie zrobiła prawie nic. Głównymi „dodatkami” są Rebels Recony (nasz tłumacz nie mógł się zdecydować czy nazwać je „Zwiadem rebeliantów” czy „Tajnymi archiwami”), czyli krótkie filmy o każdym odcinku. Dostępne na starwars.com i oficjalnym YouTubie. Legalnie i za darmo. Fakt, w polskiej wersji dostajemy rodzime napisy, ale jak ktoś chce, to zapraszam do newsów, gdzie podaję omówienia tego, co mówi ekipa. Do czego dążę: gdy ktoś próbuje mi sprzedać coś, co mogę dostać za darmo, to czuję się lekko oszukana. Na trzeciej płycie znajduje się „Przewodnik”, czyli około dwudziestominutowy odcinek stanowiący podsumowanie całego sezonu z narracją Kanana (tylko napisy, choć polska wersja była emitowana na Disney XD) oraz najciekawszy z tego wszystkiego dokument o drugiej serii, w której Filoni opowiada czego możemy się spodziewać. Jest to jedyne miejsce, gdzie zobaczymy prace koncepcyjne, ale co z tego, skoro bardzo szybko po amerykańskiej premierze wyciekły do sieci. A, zapomniałam, na pierwszym dysku znajdziemy też zwiastun „Przebudzenia Mocy”. Również dostępny w Internecie.
Chciałabym napisać coś więcej, naprawdę, ale po prostu się nie da. W erze internetowego streamingu (i, powiedzmy szczerze, piractwa) wiele osób zwyczajnie nie chce kupować płytowych wydań filmów czy seriali. Zadaniem wydawcy jest zatem przyciągnąć klienta – czy to fajnymi dodatkami, lepszą jakością obrazu, czy nawet ładnym opakowaniem, jeśli w kimś tkwi dusza kolekcjonera. A pierwszy sezon „Rebeliantów” na DVD nie ma żadnego z tych elementów, nawet na blu-rayu i nawet za oceanem. Nie wierzę, że nie było żadnych wyciętych scen czy prac koncepcyjnych, które można byłoby pokazać fanom. Disney odwalił robotę na szkolną dwóję: byle tylko zaliczyć. Szkoda, że firma podchodzi w ten sposób do wydawanych przez siebie produktów.
Technikalia: Wersje językowe filmu: polska, angielska, niemiecka, francuska, włoska, hiszpańska
Dźwięk: Dolby Digital 5.1 (angielski, niemiecki, francuski), Dolby Digital 2.0 (polski, włoski, hiszpański).
Napisy: francuskie
Wersja dla niesłyszących: angielska
Dodatki: Zwiad rebeliantów, dokument o sezonie drugim, zwiastuny.
Format obrazu: 1:78:1 (panoramiczny)
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 4,67 Liczba: 3 |
|