TWÓJ KOKPIT
0

Klasyczna Trylogia

Tydzień Imperium kontratakuje - fani o filmie

2010-05-28 14:47:49 forum, oficjalna



Tydzień „Imperium kontratakuje” dobiegł końca. Przez ostatnie dni staraliśmy się uatrakcyjnić obchody trzydziestych urodzin V epizodu Gwiezdnych Wojen. I choć 21 maja już za nami, to rok trwa nadal i nie były to na pewno ostatnie atrakcje związane z tym jubileuszem. Możecie być pewni, że nadal będziemy informować o wydarzeniach związanych z trzydziestoleciem. W końcu największa impreza – Celebration V, dopiero przed nami.

"Imperium kontratakuje" w 1980 roku spełniło chyba wszystkie oczekiwania fanów Star Wars, a nawet je przerosło. Obecnie uważane za najlepszy epizod – ten mroczny i najbardziej dojrzały – jest postrzegane przez ogół za najbardziej lubianą przez miłośników Gwiezdnych Wojen część sagi. Ale czy tak jest naprawdę? Jak wynika z sondy przeprowadzonej na Bastionie na przełomie 2007 i 2008 roku, to właśnie ten epizod na równi z „Zemstą Sithów” polscy fani oglądają najczęściej. Tymczasem pierwsza sonda, którą można znaleźć w trzewiach Bastionu (datowana na 2001 rok) dotyczyła właśnie ulubionego epizodu. Wygrał w niej „Powrót Jedi”, ale oddanych głosów było zaledwie 46. „Imperium…” zajęło trzecie miejsce, zaraz za II epizodem, który jeszcze nie powstał. Teraz kiedy znane są już wszystkie części gwiezdnej sagi przyszła pora na nową sondę (znajdziecie ją w dziale poświęconym Trylogii), która pozwoli określić sympatie fanów. Czy faktycznie wszyscy fani uwielbiają ten epizod? Co z tymi fanami, których przygoda z Gwiezdnymi Wojnami rozpoczęła się od Prequeli? Co takiego dał nam ten epizod, czego już żaden tytuł spod znaku Star Wars nie przebił? Czekając na wyniki nowego sondażu proponujemy przyjrzeć się temu, co sami fani mają do powiedzenia na temat „Imperium kontratakuje” i jak oni wspominają swój pierwszy seans bez względu na to, czy urodzili się przed czy po premierze.

„(…)jak pomyśleć, że mnie te prawie całe trzydzieści lat ominęło, to aż się smutno robi. Szkoda, że nie urodziłem się prędzej...”
Darth Kamil

„Sam po raz pierwszy „Imperium kontratakuje” obejrzałem w 1997 roku mając zaledwie 7 lat. (…) Od samego początku „Imperium..” było w mojej hierarchii filmów na ostatnim miejscu... Nie wiem czemu, po prostu ten film był chyba dla mnie zbyt trudny w wieku 7 lat, choć scena, gdy Vader wyjawia Luke’owi prawdę zapadła mi w pamięci od razu.
Z perspektywy czasu stwierdzam, że do tego filmu musiałem „dorosnąć”, z czasem stał się moim ulubionym epizodem, sama kaseta z epizodem V jest chyba najbardziej zmasakrowaną kasetą w mojej kolekcji :)”

ogór

„Kasety walały się po domu i rodzice puszczali mi ESB, bym siedział grzecznie. A to dlatego, że zawsze gdy była scena bitwy o Hoth siedziałem cichutko, brałem kartkę i rysowałem te "wielkie potwory" :P Tak, aż tak mi się AT-AT spodobały :) To moje pierwsze wspomnienie z SW :D
Kasety niestety się zjechały, a ja polazłem do podstawówki. (…)
Było lato ‘98 (jak zakładam !). (…) chciałem obejrzeć kolejną Godzillę z Toho :P NA SZCZĘŚCIE Godzilli żadnej nie mieli i z braku laku wziąłem te ANH. No cóż, skończyło się na tym, że następnego dnia trzeba było jechać po ESB i RotJ :P”

Matek

„Niewiele pamiętam, bo było to bardzo dawno, jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku :D Przypominam sobie, że wrażenie zrobiła na mnie, jak pewnie na większości, bitwa o Hoth”
Urthona

„Dla mnie "Imperium kontratakuje" to absolutny początek. Była jesień roku 1985, jeszcze chodziłem do "0" w przedszkolu. Czytać nie umiałem. W przedszkolu chyba nawet słyszałem coś o jakimś Vaderze, ale nie wiedziałem o co chodzi. Pewnego dnia Tata zabrał mnie do kina, nieistniejącego już "Piasta". Lubiłem chodzić na filmy, acz wolałem te z dubbingiem. To chyba był jeden z pierwszych, na którym były napisy. Oczywiście sam sobie bym nie poradził. Tata czytał mi wszystko. Każdy tekst. A ja chłonąłem jak mogłem. I powiem tylko, to było coś. Gdy wróciliśmy z kina, zwłaszcza w ciągu następnych dni, starałem się wszystko zapamiętać. Przeżyć jeszcze raz. Kto wie, może zapisać, gdybym umiał. Ale głównie starałem się narysować. Zapamiętać fabułę i wspaniałe, kolorowe obrazy.(…)
Pamiętam (…) imperialnych oficerów, którzy w pewien sposób kojarzyli się z armią radziecką, tak zupełnie naturalnie. W końcu oni też stacjonowali u nas wbrew naszej woli, ta niechęć była, może nie nazwana, ale wyczuwalna. W to Imperium doskonale się wpasowywało. I to sprawiało, że ten film, poza tym, że był fascynujący, sprawiał wrażenie prawdziwego. Chciałem, by tamten świat istniał i pewnie chciałbym się tam znaleźć. I pamiętałem jeszcze postać o wielkiej charyzmie, która robiła wrażenie - Lorda Vadera.(…)”

Lord Sidious

„V obejrzałem mając 3 czy 4 latka.(…)
Otóż "Imperium" było pierwszym filmem Star Wars jaki obejrzałem. Dlaczego tak mocno to pamiętam? Bo pudełka się w wypożyczalni pomyliły. Pamiętam jak dzisiaj, że z tyłu były zdjęcia z IV. Dzisiaj pamiętam już tylko Luke`a siedzącego obok R2.
W każdym razie byłem za mały, żeby dużo z tego pamiętać, ale pamiętam wyraźnie asteroidy i Bitwę o Hoth. Tego nie zapomnę nigdy :D Dziwne, że np. pojedynek Vadera i Luke`a już nie pamiętam :]”

Bolek

„Będę powtarzał frazesy, ale muszę to napisać: „The Empire Strikes Back” to najlepsza i niedościgniona pod względem poziomu całości część sagi Star Wars.(…)
Początkowo „Imperium kontratakuje” nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia, jakie wywarło na mnie później (a wywarło olbrzymi zachwyt). Tak jak napisał ogór - do TESB trzeba dojrzeć. Gdy byłem trzynastolatkiem w tym filmie brakowało mi spektakularnej bitwy kosmicznej w finale oraz jednoznacznego zwycięstwa "dobrych". Po latach i po kolejnych seansach (m.in. video, Polsat) utwierdziłem się w przekonaniu, że te owe rzekome "braki" nie są wadami, lecz zaletami. Dopiero po osiągnięciu pewnego wieku zacząłem doceniać posępny, przygnębiający klimat tego filmu, misternie prowadzoną akcję, chwilowy sukces Imperium, czy też kończący film, jakże przejmujący cliffhanger.”

Balav

„Imperium kontratakuje po raz pierwszy ujrzałam tego samego dnia co „Nową nadzieję”, (…). Miałam 5 lat, byłam z rodzicami u ich przyjaciół, a oni mieli SW na VHSach (swoją drogą, to były stare wersje). Ten wieczór do dziś pozostaje jednym z najważniejszych i najbardziej niesamowitych wspomnień z mojego dzieciństwa. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, byłam pod olbrzymim wrażeniem.”
Kasis

„Ja widziałem TESB na Polsacie w 2002. (…) w listopadzie 2003 puszczono film jeszcze raz, (…) Była to edycja specjalna. Film mi się spodobał, ale ja wtedy wolałem AotC i to był mój ulubiony epizod. Dopiero po kilku latach przejrzałem na oczy.”
Mistrz Seller

Jak mówi Lord Bart „(…)jest to jeden z nielicznych filmów, który pokazuje zwycięstwo "tych złych" i robi to naprawdę z klasą.”

Balav: „W TESB są sekwencje niezapomniane, do dziś wywołujące na moich plecach ciarki, pomimo wielokrotnego oglądania tego filmu. Takich scen jak atak AT-AT na bazę Echo (gdzie pojawia się gen. Maximilian Veers, jedna z moich ulubionych postaci Sagi, (…)), ucieczka Sokoła w pas asteroid, pierwsza scena ukazująca Eskadrę Śmierci i przelatujący Egzekutor (gdy pierwszy raz rozbrzmiewa "The Imperial March"), zamrożenie Solo w karbonicie, pojedynek father vs son w Cloud City się nie zapomina. Nie tak dawno oglądałem OT z mamą mojej narzeczonej (…). Widziała Gwiezdne wojny po raz pierwszy w życiu. „Imperium kontratakuje” zrobiło na niej największe wrażenie, udzieliły się jej autentyczne emocje - to świadczy o niezwykłej sile tego filmu nawet trzydzieści lat po premierze.”

Nie ulega zresztą wątpliwością, że Epizod V dał nam wiele dobrego i zachwyca nas niejednym.

„Za co kocham "Imperium..."?
  • bitwa o Hoth i wygrana Imperium ;)
  • walka Dartha Vadera z Lukiem (wyznanie Sitha było dla mnie szokiem :D)
  • miasto w chmurach i Lando - strasznie lubię jego postać i tą kolorystykę miasteczka nad Bespin,
  • niedokończony problem Hana z karbonitem - jakie było moje zdziwienie, kiedy nagle okazało się, że nie dowiem się co dalej z Hanem w tym samym filmie :(
  • kosmiczny ślimak <3
  • szkolenie Luke`a na Dagobah i Yoda (…)
  • Imperator (…). W końcu pokazali "tego bardzo złego".”
    Darth Kamil

    „V epizod do dziś pozostaje moją ulubioną częścią, na równi z IV. Ujrzałam je tego samego dnia i to one oba zaraziły mnie tą magią. Uwielbiam w nim wszystko, historię, dialogi, nastrój, większe zawirowania i pogmatwanie życia bohaterów, zwroty akcji, uczucia, które niesie, najlepsze sceny i dialogi miłosne w filmach SW, muzykę (…). I za to, że pomimo kolejnych seansów (tak samo jak w przypadku innych części), za każdym razem zauważam coś nowego :] To bogactwo jest cudowne.”
    Kasis

    „Za co cenię TESB? Za piękną planetę Hoth, za jak zawsze wymiatającego Hana Solo, za jak zawsze fenomenalnego Vadera, za Yodę, za Admirała Pietta, za poświęcenie Kapitana Needy, za pojedynek między Luke`em a Vaderem, za duet C-3PO&R2-D2 za zaskoczenie Hana, Leii i Chewiego jak Vader wstał z fotela, za Bobę Fetta, za IG-88, za "Marsz Imperialny" i jego przewijanie się w całym filmie!”
    Vergesso

    „Dzięki Star Wars i "Imperium" zacząłem poznawać pierwsze słówka po angielsku. Powtarzanie cytatów, czy haseł (eks łing klass :D) dało efekty. Rozszerzona matura 85%, podstawowa 100% :D Kocham cię Imperium <3”
    Bolek

    Swoimi wspomnieniami możecie podzielić się z innymi fanami w tym miejscu

    Natomiast na koniec prezentujemy kilka mało znanych zdjęć z planu „imperium kontratakuje”, które znalazły się w majowym numerze amerykańskiego wydania czasopisma „Maxim”.





    Swoimi spostrzeżeniami na temat tego Tygodnia oraz przyszłych odsłon cyklu możecie podzielić się w tym temacie na forum.

    Natomiast wszystkich uczestników Dni Fantastyki we Wrocławiu (25-27.06.2010r.) już teraz zapraszamy na spotkanie z redakcją Bastionu, na którym uchylimy rąbka tajemnicy odnośnie kolejnych Tygodni, a plany są naprawdę ciekawe.


    Wszystkie atrakcje Tygodnia „Imperium kontratakuje” znajdziecie w tym miejscu.
    KOMENTARZE (12)
  • Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - Boba Fett

    2010-05-27 14:31:33 oficjalna



    Boba Fett. Tej postaci nie trzeba przedstawiać fanom Gwiezdnych Wojen. Jest jednym z symboli gwiezdnej sagi, uwielbianym bohaterem, który od początku roztaczał wokół siebie aurę tajemniczości. Tym, od którego „zaczęli się” Mandalorianie. W swojej gwiezdnowojennej karierze trafił chyba do wszystkich możliwych rodzajów produktów sygnowanych napisem Star Wars: filmów, seriali animowanych (Droids, The Clone Wars), książek, komiksów, gier wszelkiej maści, a jeśli sprawdzą się plotki, to pojawi się również w pierwszym aktorskim serialu Star Wars.
    O ile jego debiut przypadł na jeden z najmniej chlubnych tytułów spod szyldu Star Wars (Holiday Special), to właściwe wielkie wejście miało miejsce w jednym z koronnych kryształów Gwiezdnych Wojen – V epizodzie. I to właśnie tej pierwszej kinowej odsłonie przygód „najlepszego łowcy nagród w galaktyce” się przyjrzymy. Poniżej znajdują się wypowiedzi wielu osób, związanych z powstawaniem „Imperium kontratakuje”, na temat, chyba najsłynniejszej, postaci drugiego planu Gwiezdnych Wojen.


    Pierwszy oficjalnie opublikowany opis Boby Fetta.
    „Niewiele wiadomo o Bobie Fettcie. Nosi częściowo mundur imperialnych Shocktrooperów, wojowników z dawnych czasów. Shocktrooperzy przybyli z odległej części galaktyki i nie zostało ich już wielu. Zostali zgładzeni przez rycerzy Jedi podczas Wojen klonów. Nie jest wiadome, czy Boba był Schocktrooperem. Jest najlepszym łowcą nagród w galaktyce i mało go obchodzi dla kogo pracuje – póki dobrze mu płacą.”
    Bantha Tracks #5 (lato 1979)

    George Lucas, autor historii i producent
    „[Darth Vader] na początku był takim intergalaktycznym łowcą nagród, ewoluował w groteskowego rycerza, a kiedy zagłębiłem się bardziej w rycerski etos stał się raczej mrocznym wojownikiem niż najemnikiem…. Rozdzieliłem tę postać i to właśnie z wczesnych koncepcji Dartha Vadera jako łowcy nagród powstał Boba Fett.”
    Once Upon A Galaxy: A Journal of the Making of The Empire Strikes Back (wrzesień 1980)

    Ralph McQuarrie, illustrator, projekty
    “Siedziałem na spotkaniu z Georgem, szkicowałem na kawałku papieru podczas robienia notatek. Opowiadał o Hoth, a ja myślałem o odpowiednim kostiumie. Kiedy George ujrzał szkic, powiedział ‘to byłby dobry łowca nagród. Rozwiń to i zrób z tego faceta z gadżetami wszelkiej maści w kostiumie – rakiety i takie tam – którymi mógłby się bronić.’”
    The Art of Ralph McQuarrie (kwiecień 2007)

    Joe Johnston, reżyser artystyczny-efekty wizualne
    „Zaprojektowałem finalną wersję Boby Fetta. Ralph i ja pracowaliśmy nad wstępnymi projektami i wymienialiśmy się w kółko pomysłami. Pierwotnie, Boba Fett był częścią grupy, którą nazywaliśmy Super Szturmowcami, którzy byli bardzo zaawansowanymi technicznie grupami uderzeniowymi, i wszyscy wyglądali tak samo. Ostatecznie z tego wyewoluował pojedynczy łowca nagród. Narysowałem kostium Boby i spróbowałem, żeby wyglądało jakby miał na sobie części z różnych zbroi. To był symetryczny projekt, ale pomalowałem go tak, że wyglądało jakby połączył odnowione części i spersonalizował swój strój; miał małe trofea zwisające u paska, i małe warkoczyki z włosów, które wyglądały prawie jak kolekcja skalpów.”
    Star Wars: The Annotated Screenplays (Wrzesień 1997)

    Robert Watts, współproducent
    „Kiedy po raz pierwszy ujrzałem kostium, to nie był jeszcze Boba Fett. Był zupełnie biały. To miał być ‘super szturmowiec’. [Asystent montażysty] Duwayne Dunham przywdział kostium, żebyśmy mogli go obejrzeć, ale niezbyt pasował. Do tej chwili nigdy nie zdołałem dać mojemu [przyrodniemu bratu] Jeremy’emu pracy przy filmie. Więc zadzwoniłem do niego i powiedziałem ‘Jeśli kostium będzie pasował, to masz tę rolę’. Przyjechał i kostium pasował.”
    Star Wars Insider #101 (maj/czerwiec 2008)

    Jeremy Bulloch, aktor (Boba Fett)
    „Ubrałem kostium i włożyłem hełm. Było tam mnóstwo małych gadżetów i ochraniacze na kolana (…). Pomyślałem ‘To wygląda całkiem nieźle!’ Był tam też plecak odrzutowy. Znalazłem, to co uznałem za moje włosy, więc włożyłem je pod hełm, żeby zwisały w dół. Kiedy pokazałem się George’owi Lucasowi powiedział ‘Co tak śmiesznie zwisa z twojego hełmu?’ Spytałem ‘Czy to nie są włosy tej postaci?’, ‘Nie’ odparł Lucas, ‘to skalp Wookieego – powinien być przywiązany do twojego paska.’”
    Lucasfilm Fan Club Magazine #21 (zima 1994)

    Jeremy Bulloch
    „Ruszałem się sporadycznie, tylko troszeczkę, ponieważ im mniej robisz, tym silniejszy jest bohater. Więc po prostu stałem z biodrem skierowanym w jedną stronę i trzymałem broń w charakterystyczny sposób. On jest świadom, że coś może się wydarzyć w każdej chwili, więc jest szybki jeśli chodzi o broń. Jest już odbezpieczona. Doskonale zdaje sobie sprawę, z tego co dzieje się za nim. Może porusza się wolno, ale jest zabójczy, kiedy już się nagle ruszy. Myślałem o Bobie Fettcie, jak o Clincie Eastwoodzie w zbroi.”
    Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)

    Duwayne Dunham, asystent montażysty
    „Wiecie, że Boba Fett nosi ostrogi? To był Clint Eastwood w odległej galaktyce. [Sound Designer Ben Burtt] doczepił mu ostrogi, żeby idąc korytarzem mógł wydawać dźwięk „brzdęk, brzdęk, brzdęk…”
    StarWars.com video interview (maj 2007)

    Jason Wingreen, oryginalny głos Boby Fetta z 1980 roku
    „Mój agent zadzwonił do mnie i powiedział, żebym udał się do studia nagraniowego, gdzie spotkałem Gary’ego Kurtza i Irvina Kershnera. Zwykle widzisz twarz aktora, którego dubbingujesz i musisz zsynchronizować słowa z ruchem jego warg. Ale tutaj to nie było problemem – mogłem mówić kwestie kiedykolwiek. Przygotowałem się, oni przewinęli film kilka razy i powiedziałem kwestie. Kershner wyszedł i powiedział sugestię czy dwie, i wrócił do reżyserki, powtórzyłem je i to był koniec.”
    Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)

    Jeremy Bulloch
    „Jednego dnia siedziałem w kostiumie Boby Fetta i spytano mnie, czy nie miałbym nic przeciwko, żeby zagrać imperialnego oficera, bo nie było nikogo do tej roli. Poszedłem do garderoby, zostałem przebrany w uniform imperialnego oficera i zagrałem postać, którą teraz w karciance firmy Decipher nazwano porucznikiem Sheckilem. To była scena w Mieście w Chmurach, kiedy księżniczka Leia mówi ‘Luke to pułapka’ – a ja ją odciągam. Chwilę wcześniej widzicie mnie jako Bobę strzelającego do Marka Hamilla.”
    Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)

    Scott Chernoff i Jon Bradley Snyder, autorzy
    „[Aktor grający Daka John Fass Morton] przywdział kostium Boby Fetta, kiedy aktor Jeremy Bulloch, który grał ukochanego łowcę nagród, nie mógł przybyć. Scena, w której zagrał Morton, to ta gdy Fett mówi do Vadera ‘Nie przyda mi się martwy’.”
    Star Wars Insider #34 (wiosna 1997)



    Pozostałe atrakcje Tygodnia „Imperium kontratakuje” znajdziecie w tym miejscu.
    KOMENTARZE (15)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - Imperium w popkulturze

    2010-05-27 11:26:10



    O ile „Gwiezdne wojny” z 1977 nie tylko osiągnęły sukces i zagościły w świadomości Amerykanów (w innych krajach ten film wchodził na ekrany później), o tyle wyzwania wobec sequela były większe. Nie tylko musiał powtórzyć sukces, ale sprawić, by nie sprawdziła się reguła drugich części, zazwyczaj gorszych od pierwowzoru, a przede wszystkim by saga stała się czymś więcej niż wydarzeniem jednego sezonu. „Imperium kontratakuje” nie tylko udało się dorównać pierwszej części, ale też wnieść Gwiezdną Sagę na kolejny poziom, sprawiając, że stała się ważnym elementem popkultury. „Nowa nadzieja” ustanowiła wszechświat, sprawiła, że ludzie rozpoznawali takie rzeczy jak Imperium (zła), czy Dartha Vadera, jednak druga część prawdopodobnie przerosła oczekiwania samych twórców. Oczywiście przyczyn było bardzo wiele, ale w szczególności jedna stała się tak bardzo rozpoznawalnym elementem w kulturze masowej, że często kojarzą ją nawet osoby, które nie widziały Gwiezdnych Wojen. Mowa tu oczywiście o największym zwrocie akcji wszechczasów, pojedynku Luke’a i Vadera, podczas którego ten drugi mówi: „Jestem twoim ojcem”. O ile „Gwiezdne wojny” zmieniły kino, o tyle „Imperium…” zagwarantowało miejsce Gwiezdnym Wojnom w popkulturze na wiele lat, może nawet na zawsze. Jednak nie tylko ta scena utkwiła w pamięci milionom, to właśnie także w tym filmie poznaliśmy mistrza Yodę i Imperatora, a także dużo mniej kojarzonego Bobę Fetta. Nawiązań w filmach czy serialach do Imperium (a jeszcze lepiej do klasycznej trylogii) powstało grubo ponad setka. Poniżej przedstawimy kilka najbardziej związanych z tematem, by mieć choć ogólny pogląd na to jak wygląda kino po V epizodzie. I nie chodzi tu bynajmniej o kwestie marketingowe czy techniczne, a to jak ludzie postrzegają świat i sagę.

    E.T. Stevena Spielberga. W sekwencji dziejącej się podczas Halloween, ET widzi na ulicy kogoś przebranego za Yodę i widząc go mówi: „Dom”. W tle zaś słyszymy temat Yody.


    (Po 2:30)


    Władcy ognia. W świecie zniszczonym przez smoki nie zachowała się telewizja, kino czy wideo (DVD/BD). Właściwie Gwiezdna Saga umarła, ale niekoniecznie, bowiem nadal żyje w sercach pozostałych przy życiu ludzi i jest przekazywana następnym pokoleniom. W filmie znalazła się przepiękna sekwencja, w której dwóch bohaterów odgrywa scenę pojedynku z „Imperium kontratakuje”, przed publicznością, złożoną z dzieci, które nigdy wcześniej nie miały szans poznać sagi.



    Warto też wspomnieć o „Something something something Dark Side”, specjalnym odcinku „Family Guya”, który jest swoistą adaptacją „Imperium kontratakuje”. Podobnież jest z „Kosmicznymi jajami” Mela Brooksa, prawdopodobnie jednej z najbardziej znanych parodii Gwiezdnych Wojen. Tam nie tylko możemy zobaczyć mistrza Yogurta, ale też posłuchać trochę dłuższej wersji „Jestem byłym kolegą z pokoju twojego kuzyna bratanka brata ojca”.


    (po 1:45)


    Nie tylko Amerykanie odwołują się w swoich filmach do Imperium. Robią to także Francuzi. W filmie „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” nawiązanie jest zarówno do Vadera jak i marszu imperialnego, który po raz pierwszy rozbrzmiał w V Epizodzie. Gdy Rzymianie próbują zdobyć budowany pałac Kleopatry, zostają odparci przez dzielnych Galów. Przywódca Rzymian mówi zezłoszczony: „Nikt nie powstrzyma Imperium Rzymskiego. Zaatakowane, Imperium kontratakuje” i w tym momencie rozbrzmiewa już przez chwilę fenomenalny utwór Johna Williamsa.


    (po 4:10)


    Kwestia bycia ojcem pojawia się w wielu filmach (i chyba jeszcze częściej w serialach), tym razem może już bez przykładów na YouTubie, ale warto wymienić:

    „Austin Powers: szpieg, który nie umiera nigdy”, gdzie doktor Zło oznajmia głównemu bohaterowi, że jest jego ojcem.

    „Poznaj moich rodziców”. Gaylord mówi do Jorge’a (cytując Gwiezdne Wojny): „Search your feelings, you know it to be true”. Na to pada odpowiedź „Jestem twoim ojcem”, tyle, że po hiszpańsku.

    „Totalny kataklizm”. Indiana Jones mówi: „Will, jestem twoim ojcem”.

    „Gwiezdne Jaja Część I – Zemsta świrów”. Tym razem niemiecki humor, w dodatku parodiujący SF (w szczególności Star Trek i Gwiezdne Wojny). Nie mogło zabraknąć nawiązania do kwestii ojcostwa.

    „Laboratorium Dextera”. Ojciec Dextera i Dee Dee chce wyłudzić od nich babeczki; wychodzi z cienia i głosem imitującym Vadera mówi: „Dexter, jestem twoim ojcem”. Na co Dexter odpowiada: „Nie, to niemoż… a zaraz, masz rację”. I dalej: „Dexter, przyłącz się do mnie, przejdź na babeczkową stronę, to twoje przeznaczenie”. Kiedy Dexter już chce oddać babeczki wchodzi Dee Dee i mówi: „Opamiętaj się, on stosuje stare sztuczki umysłowe”. W innym odcinku Dee Dee jak Yoda siedzi w plecaku Dextera, który biega i skacze niczym Luke.


    Czasem nawiązania są niby przypadkiem:

    „Godzilla” (amerykańska). Gdy helikoptery polują na gada, zacytowana jest kwestia: „Echo 4 do bazy Echo”.

    „Mój własny wróg”. I tu znów mamy Echo 4 i Echo 6.

    „Star Trek” (z 2009). Gdy nie działa napęd nadświetlny pojawia się sugestia by popchnąć okręt.

    „Titan - Nowa ziemia”. W tym animowanym filmie, podobnie jak w „Star Treku” mowa o popychaniu niedziałającego okrętu.

    „Kochanie zmniejszyłem dzieciaki” (z 1997). Dialog z nerki. „Wiesz jakie są szanse szczęśliwej nawigacji w polu kamieni nerkowych?” i odpowiedź: „Nigdy nie mów mi o szansach!”.

    „Sky kapitan i świat jutra”. Przymusowe lądowanie na platformie 327 (w Mieście w Chmurach lądował na niej Sokół) i podobny dialog.

    „Piąty element” Luca Bessona. Film zaczyna się od sceny mocno przypominającej tę, w której Boba Fett i szturmowcy odprowadzają karbonit z Hanem Solo na wschodnią platformę.


    Oczywiście nie tylko ta scena zapadła w pamięci lub Imperium jest wspomniane nie wprost. Kilka innych ciekawych przykładów:

    „Brazil” Terry’ego Gilliana. Tu mamy nawiązanie do mistyki Imperium i sceny ze znikającą maską Vadera. Podczas walki z zamaskowanym samurajem Sam odkrywa swoją własną twarz pod maską.

    „Siedem”. Niby przypadkowy dialog: „To, że morderca ma piep***** kartę biblioteczną, nie czyni z niego Yody”.

    „Gilmore Girls”. Jeden z bohaterów podczas choroby, jest smarowany jakąś leczniczą maścią: „Pamiętasz jak Han Solo rozciął tauntauna by ratować Luke’a? To śmierdzi właśnie tak.”


    Imperium jest obecne także w filmach pochodzących z lat 80. jak i nawiązujących do tego okresu. I przede wszystkim istnieje w świadomości masowej postaci filmowych.

    „Lunch Wagon”. To jeden z najstarszych filmów w którym rozmawia się o Imperium. W tym filmie z 1981, bohaterowie żartują sobie, po obejrzeniu V epizodu w kinie samochodowym.

    „Autor! Autor!” z Alem Pacino. Jeden z jego synów nosi koszulkę z Yodą.

    „South Park”. Jeden z odcinków jest poświęcony nowej wersji „Imperium kontratakuje”, gdzie słowo wookiee zamieniono na zwierz, a całą obsadę zastąpiono Ewokami.

    „Simpsonowie”. W jednym z odcinków Homer wspomina czasy swojej młodości, w tym wizyty w kinie na Imperium. Wychodząc mija ludzi w kolejce przed kinem i zastanawia się, kto by przypuszczał, że Vader jest ojcem Luke’a, co oczywiście wywołuje reakcję innych.

    „Sprzedawcy” Kevina Smitha. Dwóch kolesi w sklepie kłóci się, który film jest lepszy – „Imperium kontratakuje” czy „Powrót Jedi”.

    „Krzyk 2” z kolei rozlicza się z Imperium jako najlepszym sequelem w historii. Podczas dialogu o tym, że drugie części są gorsze, pada właśnie kontrprzykład V epizodu, na co słyszymy odpowiedź, że to nie sequel a część trylogii.


    Czasem ta świadomość jest już na tyle odległa, że tytuł kompletnie nie musi nawiązywać do samej sagi.

    „Jutro nie umiera nigdy”. Tym razem Bond, a w nim tytuł w jednej z gazet: „The EMPIRE will strike back”.

    „Zack i Miri kręcą porno” Kevina Smitha. Tym razem jeden z ich filmów to „The Empire Strikes Ass”.

    „Zagubieni”. (Spoiler):Kiedy bohaterowie lądują w 1977 roku, Hurley zaczyna pisać scenariusz do „Imperium kontratakuje”, żeby „ułatwić sprawę Lucasowi”. Chce wprowadzić tam pewne zmiany, polepszyć relację ojciec-syn na linii Vader-Luke.(Koniec Spoilera) Dlaczego? Cóż, cały serial jest przepełniony trudnymi relacjami dzieci z ich ojcami.

    Na koniec jeszcze jeden. „Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Pomijając producenta, scenarzystę, kompozytora i wiele innych rzeczy, to tu występuje dwóch imperialnych oficerów – Julian Glover (Veers) w roli Waltera Donovana oraz Michael Sheard (Ozzel) w roli Adolfa Hitlera.

    Zaś z żartów, których nie udało nam się potwierdzić jest jeszcze jeden. W „Labiryncie” Jima Hensona z 1986 (producent George Lucas), w jednej ze scen w mieście goblinów ponoć widać Yodę w oknie. Takich nawiązań jest całe mnóstwo, to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

    Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
    KOMENTARZE (15)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - Imperator Palpatine

    2010-05-26 14:33:32



    Mówiąc o Imperium kontratakuje, nie można zapomnieć o jednej z najważniejszych postaci, która choć w filmie pojawia się przez około minutę, jest bardzo ważna dla całej sagi. Mowa oczywiście o imperatorze Palpatinie. Jego ekranowa obecność, miała uzmysłowić publice, że za Sithami stoi jakaś większa tajemnica i fabuła, coś, co dopiero potem zostanie wyjaśnione. Władca galaktyki przestał się jawić jako polityk, tyran, czy zarządca. Stał się kimś więcej, kimś, kto potrafi ujarzmić nawet Dartha Vadera.
    Mówiąc o pojawieniu się imperatora nie można zapomnieć, że zarówno głos jak i wygląd różni się od tego, co zobaczyliśmy później i co przede wszystkim z nim kojarzymy. W Powrocie Jedi, jak i prequelach tę rolę zagrał Ian McDiarmid, a w wersji z 1980 go nie ma. Zresztą wygląd postaci jest tak różny, że przy okazji wydania DVD z 2004 postanowiono nadać Palpatine'owi wygląd McDiarmida, dodatkowo wprowadzono też kilka poprawek w dialogach (nagranych przez Iana), tak by i ten fragment lepiej komponował się z całą sagą.

    A jak powstał oryginalny imperator? Przez złożenie kilku elementów, najważniejsze z nich to twarz kobiety, głos aktora Broadwayowego oraz, w co trudno uwierzyć, oczy szympansa.



    A oto co pisano o tej postaci:

    George Lucas (właściwie to Alan Dean Foster)
    „Za namową i przy pomocy niespokojnych i rządnych władzy członków rządu, a także potężnych konsorcjów handlowych, ambitny senator Palpatine zdołał skłonić Senat, by mianował go Prezydentem. Obiecywał zadowolić żądania niezadowolonych i odbudować dawną chwałę Republiki. Jednak gdy tylko objął rządy i poczuł się bezpieczny, ogłosił się Imperatorem i odizolował się od skarg podwładnych. W niedługim czasie stał się marionetką w rękach swych doradców i pochlebców, którym powierzył najwyższe stanowiska. Wołanie o sprawiedliwość nie docierało do jego uszu.”
    Z prologu do Nowej nadziei (adaptacja powieściowa z listopada 1976).

    Laurent Bouzereau, autor i dokumentalista
    „Podczas spotkań z Georgem Lucasem i Leigh Brackett [autorka pierwotnej wersji scenariusza] zdecydowano, że zarówno imperator jak i Moc staną się dwoma głównymi filarami filmu. O imperatorze prawie się nie mówi w pierwszym filmie, więc intencją twórców sequela było pokazanie go na konkretniejszym poziomie. Pomysł ten jednak wykorzystano dopiero w trzecim filmie. Samego imperatora zaś wyobrażano sobie jako biurokratę, przypominającego Nixona, ale jednocześnie osobe w stylu Czarnoksiężnika z krainy Oz.”
    Star Wars: The Annotated Screenplays (1997)

    Mark Hamill, aktor (Luke Skywalker)
    „Widziałem wiele szkiców [imperatora] i powiedziałem twórcom, jak sobie go wyobrażam. Według mnie powinien być jak Czarnoksiężnik z Oz. Może obrazy powinny się zmieniać, tak by trudno było go ocenić. Jak choćby usta pięknej kobiety, które zamieniają się w animowaną stopklatkowo kreaturę, a potem w aktora w makijażu. Tak by widz, nie mógł go sobie jasno określić.”
    „Gry zobaczyłem imperatora po raz pierwszy byłem rozczarowany. Dla mnie był on zbyt ludzki, zbyt zwyczajny. Wyobrażasz sobie, że skoro Darth Vader klęka i mówi „Tak, mój panie”, to koleś jest jak z prawdziwego horroru. Ale co ciekawe, samą postać grała aktorka, podłożono jej męski głos i jeszcze nałożono małpie oczy.”
    - Starlog #40 (listopad 1980)

    Ken Ralston, kamerzysta od efektów
    „By uzyskać efekt hologramu imperatora kręciliśmy osobę w makijażu z zaczernionymi oczodołami. George chciał umieścić tam coś dziwnego, sprawić by oczy imperatora były straszniejsze, dlatego nakręciliśmy oczy szympansa i połączyliśmy je z imperatorem. Następnie nagraliśmy wszystko jeszcze raz z ekranu telewizyjnego by uzyskać efekt hologramu.”
    - komentarz do wydania trylogii na laserdiscu z 1993

    Clive Revill, głos oryginalnego imperatora z wersji z 1980
    „Zrobiłem kiedyś film dla Irvina Kershnera [reżyser Imperium kontratakuje], pt. „Przyjemne szaleństwo”. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Kershner i powiedział: „Słuchaj, chciałbym abyś przyjechał i przeczytał coś.” Nie miałem żadnych planów tamtego dnia, więc udałem się do studia nagraniowego. Pokazał mi jakieś klipy i powiedział: „przeczytaj to i staraj się to zrobić energicznie.” Więc przeczytałem, starając się wydobyć z siebie energię, a oni ten dźwięk przetworzyli i wykorzystali. W rezultacie otrzymuję mnóstwo listów.”
    Star Wars Insider #49 (maj/czerwiec 2000)

    Michael Matessino, autor
    [W nawiązaniu do muzyki w scenie z imperatorem]: „W tej złowieszczej sekwencji, [kompozytor John] Williams zastosował bardzo ciche atonalne smyczki i instrumenty klawiszowe.”

    „The Empire Strikes Back: Special Editional Soundtrack” wkładka (1997)

    Pozostałe atrakcje Tygodnia „Imperium kontratakuje” znajdziecie w tym miejscu.
    KOMENTARZE (9)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - imperialni oficerowie

    2010-05-25 18:58:55



    Wypastowane buty, budzące grozę szare, czarne lub oliwkowe mundury, na których próżno szukać zagnieceń, lśniące dystynkcje i cylindy kodowe, nieodłączna czapka garnizonowa i setki wiernych żołnierzy i szturmowców oczekujących na rozkazy. Oto oni – kadra oficerska sił zbrojnych Imperium Galaktycznego. Nieodłączny element świata Star Wars. Z okazji trzydziestolecia premiery Imperium kontratakuje proponujemy krótki przegląd pięciu najbardziej wyrazistych oficerów imperialnych, którzy pojawili się w epizodzie V wraz z informacjami o aktorach, którzy wcielili się w ich role. Pojawiają się w tle, ale przecież stanowią równie istotną część uniwersum SW, jak Han, Luke czy Imperator.

    1. Kenneth Colley - admirał Firmus Piett

    Urodzony w 39 BBY na planecie Axxila Firmus Piett to ostatni admirał dowodzący osobistą flotyllą niszczycieli gwiezdnych Dartha Vadera – słynną Eskadrą Śmierci. Na to stanowisko awansował po błędzie admirała Ozzela, który kosztował tego ostatniego życie. Wcześniej Piett dowodził m.in. niszczyciel gwiezdnym „Oskarżyciel”. Zginął podczas bitwy o Endor, gdy Egzekutor, na pokładzie którego przebywał, zderzył się z drugą Gwiazdą Śmierci i eksplodował. Postać Pietta jest wyjątkowa. To jedyny oficer imperialny w Oryginalnej Trylogii, który pojawia się w więcej niż jednym filmie i jest grany przez tego samego aktora. Początkowo Piett nie miał pojawić się w Powrocie Jedi, jednak indagowany przez fanów w listach George Lucas zdecydował się o umieszczeniu admirała w scenariuszu szóstego epizodu Sagi. Odtwarzający tę postać Kenneth Colley uważa, iż zaskarbił swą sympatię u fanów tym, iż w swej interpretacji postawił na ukazanie ludzkiego pierwiastka w osobowości Pietta. Colley urodził się 7 grudnia 1937 roku w Manchesterze. To popularny aktor charakterystyczny i szekspirowski zarazem. Do jego najbardziej znanych ról należą: Jezus w Żywocie Briana (1979), zrealizowanym przez członków grupy Monty Pythona, sowiecki pułkownik Kontarsky w Firefoxie (1982), w którym wystąpił obok Clinta Eastwooda. Colley zagrał również w telewizyjnej adaptacji powieści Hermana Wouka pt. Wojna i pamięć, w której wcielił się w rolę SS-Standartenführera Paula Blobela, dowódcy hitlerowskiego Einsatzgruppe C, która operowała na Ukrainie. Ciekawostką jest fakt, iż Colley się jąką. Ta przypadłość nie utrudnia mu jednak gry, gdyż podczas wypowiadania przez niego kwestii jąkanie u niego nie występuje.

    2. Michael Sheard – admirał Kendal Ozzel

    Pochodzący z Caridy niekompetentny dowódca Eskadry Śmierci, wcześniej w randze komandora dowódca niszczyciela „Odwet”, póżniej zaś kapitan „Egzekutora”. Podczas poszukiwań tajnej bazy Rebelii dowodzone przez niego okręty wyszły zbyt blisko lodowej planety Hoth, co zaalarmowało rebeliantów. Zdążyli oni na czas uruchomić pole ochronne, toteż Imperium musiało dokonać inwazji naziemnej. Uduszony przez rozgniewanego Vadera Ozzel pożegnał się z życiem, zaś jego miejsce zajął Piett. Grający admirała Ozzela szkocki aktor Michael Sheard ma więcej związków z produkcjami filmowymi Lucasa niż może się to początkowo wydawać. Urodzony w 1938 roku Sheard występuje bowiem również w drobnej roli w Poszukiwaczach zaginionej Arki, gdzie gra dowódcę niemieckiego U-Boota. W kolejnej z odsłon przygód najsłynniejszego filmowego archeologa, czyli w Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie pojawił się z kolei w roli Adolfa Hitlera. Sheard wyspecjalizował się w graniu postaci wodza III Rzeszy, bowiem zagrał go w jeszcze w czterech innych filmach (w tym w sequelu Parszywej dwunastki z 1985). Trzykrotnie wcielał się też w Reichsführera SS Heinricha Himmlera. Pojawiał się często w serialach, w tym w najsłynniejszej brytyjskiej telewizyjnej produkcji sci-fi – Doktorze Who. Zmarł w sierpniu 2005 roku.

    3. Michael Culver – kapitan Lorth Needa

    Kolejny z oficerów Imperialnej Marynarki, który w Imperium kontratakuje poznał zabójczą siłę duszenia Mocą. Karierę rozpoczął jeszcze we flocie republikańskiej, walczył podczas Wojen Klonów, dowodzony przez niego krążownik klasy Carrack brał udział w bitwie o Coruscant w 19 BBY. W czasach Imperium dowodził niszczycielem gwiezdnym „Mściciel”. To jemu dwukrotnie wymykał się „Sokół Millenium”, po brawurowej ucieczce z Hoth ścigany przez flotyllę Vadera. Po tym, gdy słynny frachtowiec typu YT-1300 ponownie uknął przed pościgiem, Needa postanowił osobiście przeprosić Vadera za niepowodzenie. Przeprosiny zostały przyjęte, ale Darth Vader mimo to pozbawił kapitana życia, dusząc go przy użyciu Mocy. Michael Culver (rocznik 1938) najbardziej znany jest (obok postaci Needy) z roli majora Erwina Brandta w serialu BBC Secret Army. Ta zrealizowana w latach 1977-79 produkcja opowiada o belgijskim ruchu oporu podczas II wojny światowej. Culver jest aktorem pracującym głównie w telewizji, ale pojawia się również produkcjach kinowych. Wystąpił w drobnych epizodach w dwóch filmach o przygodach Jamesa Bonda: Pozdrowieniach z Rosji (1963) i Operacji: Piorun (1965). Zagrał role gościnne w wielu serialach takich jak: The Sweeney, Zorro, The Return of Sherlock Holmes, The Professionals i Spooks. Nadal jest aktywny zawodowo, dwa lata temu pojawił się gościnnie w jednym z odcinków brytyjskiej wersji serialu Wallander.

    4. Jeremy Bulloch – porucznik Sheckil

    Sheckil pochodzi z Concord Dawn, gdzie przed wstąpieniem w szeregi Armii Imperialnej służył jako sierżant. To on odpowiedzialny był za eskortowanie schwytanych w Mieście w Chmurach Lei, C-3PO i Chewbaccy na pokład „Egzekutora”. Po uwolnieniu więźniów przez Lando Carlissiana i funkcjonariuszy straży Bespinu, Sheckil i towarzyszący mu szturmowcy zostali zamknięci w jednej z miejskich wież. Porucznika Sheckila gra nie kto inny jak Jeremy Bulloch, czyli odwórcy roli Boby Fetta w Oryginalnej Trylogii. Możliwość wcielenia się w postać tego oficera dała Bullochowi sposobność pokazania widzom swojej twarzy, którą w przypadku postaci Fetta musiał cały czas ukrywać pod mandaloriańskich hełmem. Bulloch jest z pochodzenia Anglikiem, przyszedł na świat w 1945 roku w Market Harborough (hrabstwo Leicestershire). W toku swojej kariery aktorskiej pojawiał się w wielu filmach i serialach. W roku 1977 zagrał mały epizod w dziesiątym filmie z serii o agencie 007 pt. Szpieg, który mnie kochał. Pojawił się również w dwu kolejnych filmach o Jamesie Bondzie - Tylko dla twoich oczu (1981) i Ośmiorniczce (1983). Wcielił się w nich w postać Smithersa. Bulloch pojawił się również z kultowym serialu telewizji BBC Robin z Sherwood jako Edward z Wickham. Do Star Wars powrócił w 2005 rolą kapitana Jeremocha Coltona (pilota „Tantive IV”) w Zemście Sithów. Bulloch jest częstym gościem na konwentach fanów SW i szeroko pojętej fantastyki, należy również do 501st Legion.

    5. Julian Glover – generał Maximilian Veers

    Urodził się w 48 BBY. W Armii Imperialnej dosłużył się stopnia generała majora. Odpowiedzialny był za dopracowanie maszyn kroczących AT-AT, których początki sięgają jeszcze Wojen Klonów. Osobiście dowodził naziemnym szturmem na Bazę Echo na Hoth, podczas którego użyte zostały m.in. AT-AT i AT-ST wchodzącze wskład podległego mu oddziału „Blizzard Force” („Nawałnica”). Podczas bitwy o Endor wykonywał misję na powierzchni lesistego księżyca. Jakiś czas po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci został zdegradowany do stopnia kapitana. Zginął podczas drugiej bitwy o Balmorrę w 10 ABY, gdy służył pod rozkazami Sedrissa QL’a. Jego najstarszy syn Zevulon zdezerterował z Sekcji Oddziałów Szturmowych COMPNOR-u i służył w siłach Sojuszu Rebeliantów. Co ciekawe generał Veers to pierwsza z postaci filmowych (i wypowiadających w nim kwestie), która ginie w Expanded Universe (komiks Dark Empire II). W rolę Veersa wciela się najbardziej znany aktor spośród przedstawionej tu piątki – Julian Glover. Kinomani znają go ról dwu szwarccharakterów w znanych filmowych cyklach. W 1981 roku zagrał Aristotle’a „Arisa” Kristatosa, głównego przeciwnika Bonda w Tylko dla twoich oczu, zaś w 1989 Waltera Donovana, miliardera, który wspólnie z nazistami poszukuje Św. Graala w Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie. Często wcielał się w postaci historyczne (Ryszarda I Lwie Serce w jednym z odcinków Doktora Who, Alexandra Dubceka w Invasion, SS-Obergruppenführera Hermanna Fegeleina w Hitler: Ostatnie 10 dni, księcia Wellingtona w Młodej Wiktorii). W roku 2002 użyczył głosu Aragogowi w Harry’m Potterze i Komnacie Tajemnic. Zagrał również u Woody’ego Allena w filmie Scoop (2006), a także w Troi Wolfganga Petersena (2004). Ciekawostka: jego syn Jamie również jest aktorem. Użyczył on głosu generałowi Veersowi w grach komputerowych Star Wars: Battlefront II oraz Star Wars: Empire At War.

    Pozostałe atrakcje Tygodnia „Imperium kontratakuje” znajdziecie w tym miejscu.
    KOMENTARZE (15)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - jaki miał być film

    2010-05-24 23:17:35 SW: the Annotated Screenplays



    Praca nad scenariuszem filmowym to żmudny proces zderzania ze sobą różnych interesujących pomysłów i postaci, a potem próba połączenia ich w jakąś ramę jednolitej fabuły. W przypadku "Imperium kontratakuje" George Lucas miał już co prawda opracowane postaci, ale wciąż mógł podążyć fabularnie w bardzo różne miejsca, rozszerzając, wtedy jeszcze niewielki, świat Gwiezdnych Wojen. Już w grudniu 1977 roku George Lucas i Leigh Brackett spotkali się, żeby przedyskutować możliwe kontynuacje "Gwiezdnych wojen", a pierwsza wersja scenariusza epizodu piątego powstała w lutym 1978. Dwie kolejne poprawiane wersje scenariusza powstały w kwietniu tego samego roku, a czwarty szkic scenariusza, który jest najbliższy ostatecznej wersji filmu, nosi datę 24 października 1978. Poniżej przedstawiamy kilka pomysłów, które pojawiły się w tych kilku wersjach scenariusza.

    Początkowo planetę Hoth określano tylko jako "lodową planetę", pokrytą w całości śniegiem, pełną śnieżnych pałaców. Co ciekawe sama nazwa „Hoth” miała odnosić do "planety gazowej", a podczas dyskusji o fabule dwóch kolejnych części Star Wars pojawiały się też inne planety: planeta wodna z podwodnym miastem, planeta pustynna, planeta ogrodowa, planeta błotnista i planeta-miasto. Film miał rozpocząć się szerokim ujęciem ukazującym śnieżną planetę i dwie postaci jeżdżące na grzbiecie gigantycznych śnieżnych jaszczurek. Jednego z jeźdźców miała zaatakować śnieżna bestia, a drugi miał przyjechać do bazy rebeliantów i poszukiwać go. Dopiero później te postaci zamieniono na Luke’a i Hana. Chciano też pokazać jak Rebelianci budują bazę na jednym z naturalnie zbudowanych śnieżnych zamków, a śnieżne potwory usiłują przeszkodzić im w pracy. W pierwszym szkicu scenariusza sala kontroli Rebelii ma trójwymiarowy obraz galaktyki, sprawiający wrażenie, że jest się w kosmosie; została też napisana cała scena, w której Vanden Willard i Jan Dodonna wyjaśniają jak wygląda sytuacja w całej galaktyce - ile planet należy do Rebelii, a jak wiele wciąż do Imperium.

    Bardzo dużo pracowano nad postacią Hana Solo, a przede wszystkim szukano dla niego jakiejś misji. George Lucas opracował jego krótką historię: Han był sierotą, został wychowany na planecie Wookieech. Bardzo krótko uczył się w Kosmicznej Akademii, ale wyleciał z niej i spotkał na swej drodze charakter w typie Ernesta Hemingwaya, miał to być wpływowy handlarz, jeden z największych w galaktyce, który zaopiekował się Hanem. Jednak w dramatycznych okolicznościach Han i jego mentor pokłócili się i odtąd Solo przysiągł już nigdy z nim nie rozmawiać. W pierwszych wersjach scenariusza Sojusz Rebeliantów miał potrzebować właśnie tego człowieka, który teraz już kontrolował niemilitarne porty w całej galaktyce, był też szefem jakiegoś rodzaju gildii transportowej. Z tego powodu Leia miała rozkazać Hanowi skontaktować się z nim i porozmawiać. W innej wersji Han był jedynym człowiekiem, który wiedział gdzie ten człowiek się chowa, więc Rebelia naciskała Hana, by ten się z nim skontaktował. W każdej z tych wersji los całej Rebelii był w rękach Hana Solo, a ten z początku zawsze odmawiał, a potem ostatecznie zgadzał się pomóc Rebelii.

    W pierwszych wersjach historii Luke miał nosić talizman, który dostał od Bena i w pewnym momencie miał zauważyć na talizmanie tajemne znaki, które składałyby się na konkretne informacje gdzie Luke ma się udać – konkretne koordynaty na Dagobah. Kenobi miał też doradzać młodemu Skywalkerowi podczas walki z ogromną śnieżną bestią. W innej wersji scenariusza pojawiła się też scena, w której Luke wisi do góry nogami, ale dopiero gdy słyszy rady Bena ostatecznie używa Mocy by sięgnąć po swój miecz świetlny – ten pomysł trwał aż do ostatniej wersji scenariusza, ale podczas montażu postanowiono pozostawić tę scenę bez głosu starego Kenobiego.

    Od początku planowano stworzyć postać Mistrza Jedi jeszcze silniejszego niż Ben Kenobi, miał to być typ indiańskiego pustelnika, starego, lecz zachowującego się jak dziecko, a w ostatecznym rachunku miłego i mądrego. Miał być podobny do żaby, ze śliską skórą, szerokimi ustami, bez nosa, z pająkowatymi ramionami bez dłoni, z okrągłym ciałem, krótkimi nogami i długimi płaskimi stopami Yoda początkowo nie miał imienia – nazywano go "the Critter" (zwierzak), a potem scenariusz wymienia postać o imieniu Minch Yoda, albo po prostu Minch. Gdy w pewnej scenie Luke pyta Mincha czy słyszał kiedyś o Rycerzach Jedi, ten odpowiada, że kiedyś im służył.

    Zmieniała się też wizja szkolenia na Rycerza Jedi: w pewnej wersji scenariusza Luke kona z głodu, ale Yoda mówi mu, że nie dostanie ani kawała jedzenia, dopóki nie nauczy się Mocy. Załamany Luke stwierdza, że jest w złym miejscu i postanawia uciekać, a wtedy Minch wyjawia, że tak naprawdę był kiedyś nauczycielem Kenobiego, zabiera miecz Luke'a i wzywa Bena, a ten pojawia się i zaczynają pojedynek. Wtedy Luke widzi, ze Minch jest dużo lepszy od Kenobiego. W pierwszej wersji scenariusza Yoda twierdzi, że jest mistrzem Jedi, i że szkolił zarówno jego ojca jak i Bena Kenobiego, a w poprawionej wersji mówi, że trenował Obi-wana, który trenował ojca Luke’a.

    W pierwszym szkicu scenariusza pojawiła się jeszcze inna scena: podczas treningu Luke wzywa na pomoc Obi-wana, ten pojawia się i wyjaśnia co się stało po tym, gdy Vader zadał mu śmiertelny cios. Jak tłumaczy Kenobi jest on teraz w innym wymiarze świata, dodaje, że przyprowadził ze sobą kogoś, po czym prezentuje...ojca Luka – w scenariuszu opisany jako wysoki, przystojny mężczyzna, nazywany "Skywalker". Skywalker mówi Luke'owi, że ten ma siostrę, jednak nie wyjaśnia kim ona jest , żeby nie odnalazł jej Vader. Pomysł, żeby Luke miał siostrę polegał na mitologii rozdzielonych bliźniąt, jedno miało być oddane do wuja, a inne odesłane na kraniec galaktyki. Pojawiły się pomysły, że siostra Luke'a była trenowana na Jedi w tym samym czasie co Luke, a kolejny epizod pokazywałby przygody dwojga Rycerzy Jedi – Luke'a i jego siostry.

    Już pierwsza wersja scenariusza miała swego rodzaju scenę mistyczną, podobną do tej w jaskini podczas szkolenia na Dagobah: Luke wypowiada słowa przysięgi Jedi w obecności ducha swego ojca, na co mistrz Minch wyjaśnia, że ostatecznym egzaminem będzie dopiero pojedynek z Vaderem. Luke koncentruje się i nagle z mgły wyłaniają się dwie niewyraźne postaci: jedna wygląda jak Darth Vader, druga niższa, ale bez twarzy, posturą przypomina nieco Luke'a. Oba duchy przemawiają do młodego Jedi – Vader mówi, że chce Luke'a jako sojusznika, wyjaśnia, że zna uczucia Luke'a, wie, że on kocha Leię, a Han stoi między nimi, ale jeżeli dołączy do Vadera to nikt nie stanie mu na drodze i razem będą mogli rządzić galaktyką. Vader każe Luke'owi sięgnąć gwiazd, a ten nawet próbuje, ale parzy sobie palce dodając, że złożył już przysięgę Rycerzom Jedi. Luke wychodzi z transu i wyjawia, że nie mógł pokonać Vadera.

    Ponoć już podczas prac nad "Nową nadzieją" pojawiła się idea, żeby Han Solo był czarnoskóry, a na potrzeby kolejnego epizodu przypomniano sobie o tym koncepcie tworząc postać Lando Calrissiana. Od początku miał być on nowym Hanem Solo, ale w eleganckim stylu Jamesa Bonda, początkowo miał mieć też pomocniczkę – dziewczynę, lub żeńską kosmitkę. Lando miał być przystojny i czarujący, tak, żeby widownia nie domyślała się jego zdrady; w każdej wersji Lando miał być zdrajcą, który jednak w finale przechodzi na dobrą stronę. Nazywany w scenariuszach początkowo Lando Kadar – miał być uchodźcą z Wojen Klonów, uczciwym szmuglerem żyjącym na gazowej planecie Hoth. W innej wersji Lando był szulerem prowadzącym sklep na planecie Wookieech, biznesmenem współpracującym z przemytnikami. Miał nie dbać o Rebelię, nie być szczególnie przywiązanym do Imperium, ale być potężnym politycznie. Podczas dyskusji pojawiła się też inna idea na tą postać: otóż Lando miał być...klonem z okresu Wojen Klonów, jednym z ostatnich klonów klanu Ashandi, który żył na planecie klonów – składającej się z 700 różnych klonów żyjących w swoich państwach, a Lando miał być władcą jednego z takich państw.

    Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
    KOMENTARZE (21)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - The Empire Gives Back

    2010-05-24 15:30:44



    Z okazji okrągłej, trzydziestej rocznicy pojawienia się Imperium kontratakuje na ekranach, w środę 19 maja 2010 roku, w Arclight Cinema w Hollywood odbyła się uroczysta projekcja, piątego epizodu sagi. Jednak poza możliwością obejrzenia filmu w znakomitej jakości na wielkim ekranie, impreza ta miała charakter charytatywny. Zbierano fundusze do walki o dobrą sprawę w ramach inicjatywy "Imperium odpłaca się dobrem" (the Empire Gives Back). Zebrano podczas niej ponad 40 tysięcy dolarów na dział badawczy szpitala dziecięcego świętego Judy.

    "Chciałem podziękować wszystkim za przyjście tutaj" powiedział Harrison Ford do zebranych w audytorium. "Chcę podziękować George'owi [Lucasowi] za ten szczodry impuls. Użycie rocznicy Gwiezdnych Wojen by zebrać tyle osób w słusznej sprawie to coś, z czego jestem bardzo dumny, że w tym uczestniczę. I cieszę się, że wspieramy szpital świętego Judy."

    Była to jedna z nielicznych imprez Gwiezdno-wojennych w których uczestniczył Ford, w dodatku towarzyszyły mu inne gwiazdy sagi - Billy Dee Williams (Lando), Peter Mayhew (Chewbacca) i Ewan McGregor (Obi-Wan). Dodatkowo wsparli ich twórcy ze srebrnego ekranu - czyli animowanych "Wojen Klonów" - James Arnold Taylor (Obi-Wan), Catherine Taber (Padmé), Matt Lanter (Anakin), Jaime King (Auura Sing), Cary Silver (producent) oraz Dave Filoni (reżyser serii). Na czerwonym dywanie pojawili się między innymi reżyserzy Jon Favreau (Iron Man), Christopher Nolan (Memento), muzycy Mark Hoppus (Blink 182), Pete Wentz (Fall Out boy) i Ashlee Simpson.



    Po projekcji Ford uczestniczył w sesji pytań i odpowiedzi, w której większość pytań kierowano z publiczności. Ford bronił się przed tym, że jego postać miała najlepsze linie dialogowe w sadze, starając się raczej ukazać siłę całego Hana Solo. "Miałem rolę do odegrania, postać na którą kluczowy wpływ miał pewien młodzik, stary, mądry wojownik oraz księżniczka. I szczęściem w tym było to, że reprezentowałem coś wyjątkowo bliskiego publiczności, także ze względu na dystans i pewną odporność wobec mitologicznych schematów." Ford opowiedział też wiele anegdotek, zarówno tych starych, jak i nowszych. Między innymi wspominał o tym jak był stolarzem w studiu Francisa Forda Coppoli, gdy kazano mu przeczytać linie dialogowe podczas przesłuchań aktorów do Gwiezdnych wojen, dzięki czemu dostał rolę swego życia. A także jak we współpracy z Irvninem Kershnerem skrócili odpowiedź Hana Solo, na wyznanie miłości przez księżniczkę Leię w Imperium kontratakuje. Wspominał też pracę nad stworzeniem lodowej planety Hoth, w Norwegii. Początkowo sceny z Fordem miały być kręcone w studiu, ale warunki pogodowe okazały się na tyle "sprzyjające", że zdecydowano się je kręcić na lokacji. Tyle, że na miejscu wszystko wyglądało trochę inaczej. Mieli problem by dotrzeć do hotelu, ale jak już w końcu tam dotarli, warunki pogodowe były takie, że ekipa nawet nie ruszyła się z hotelu. Stanęli w drzwiach i kręcili, podczas gdy aktor musiał wyjść na zewnątrz podczas śnieżnej zamieci. Znajdowali się może jakieś 12 stóp od wejścia.

    Ford zauważył, że 19 maja obchodził swoje 66 urodziny Peter Mayhew, złożył mu przy tym życzenia i zaczął opowiadać o nim anegdotki. Między innymi o tym, jak wielką darzy go sympatią, za to, że udało mu się wbić w ten strój. Wspominał także jak budowano kokpit Sokoła Millennium. Harrison i Mayhew chcieli tam wejść wcześniej i zobaczyć swoje "biuro". Nie wpuszczono ich jednak i kazano przyjść dopiero następnego dnia, gdy zaczynali zdjęcia. Wtedy okazało się, że całość jest niewyskalowana względem Petera. Żartował sobie także, jak wielką kupą złomu był ich okręt. To, że hipernapend wysiadał to jedno, ale okazało się, że nie działały tam przyciski. Zabrakło sprężynek. W filmie może jakoś to wygląda, ale gdy obcięto budżet, pozostała jedynie atrapa. Naprawiono to dopiero w Imperium kontratakuje.

    Ford wspomniał też Aleca Guinnessa, który chętnie udzielał rad młodszym kolegom z planu. Wiele z nich dotyczyło mieszkania w Londynie. Harrison wspominał go bardzo cieple. Potem przyznał, że niedawno oglądał Gwiezdne Wojny po raz pierwszy od dawna, przygotowując się właśnie do tej imprezy. "Spojrzałem na Aleca Guinessa. Wiedziałem, że to wspaniały aktor i myślałem, Także, że to starzec. Stary, wspaniały aktor. Usiadłem, spojrzałem na niego, policzyłem i doszedłem do wniosku, że gdy kręcił Gwiezdne Wojny był sześć lat młodszy niż ja teraz. To mnie zamurowało."

    Harrison nie potrafił sobie poradzić z pytaniem o źródło niesamowitej popularności Gwiezdnej Sagi. Próbował wszystko zwalić na czynniki mitologiczne i Lucasa, w każdym razie to dzięki niemu to jakoś zadziałało. Za to na koniec skomentował swój wkład w Gwiezdne Wojny mówiąc: "Myślę, że jestem prawdziwym szczęściarzem".

    Pozostałe atrakcje Tygodnia "Imperium kontratakuje" znajdziecie tutaj.
    KOMENTARZE (13)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - Wywiad z Lawrencem Kasdanem

    2010-05-23 19:57:41


    Urodzony w 1949 roku w Miami na Florydzie Lawrence Kasdan to uznany w świecie filmu scenarzysta, reżyser i producent. Wyreżyserował tak znane filmy jak kryminał neo-noir Żar ciała (1981), dramat Wielki chłód (1983), komedia Kocham cię na zabój (1990) i western Silverado (1995). Napisał scenariusze do takich obrazów jak Przez kontynent (1981) i Bodyguard (1992). Jednak każdy fan Star Wars kojarzy Kasdana zapewne z jego pracy przy Imperium kontratakuje i Powrocie Jedi. To właśnie on, początkujący scenarzysta, został zaangażowany przez George’a Lucasa do napisania scenariusza TESB. Kasdanowi w dużej mierze zawdzięczamy to, że nauki Yody, szelmowskie one-linery Landa („You truly belong here with us among the clouds”), pełne grozy żądania Vadera ("Asteroids do not concern me, Admiral -- I want that ship, not excuses"), czy słowne docinki Hana i Lei ("I'd just as soon kiss a Wookiee" -- "I can arrange that. You could use a good kiss!") brzmią w taki sposób, jaki pokochały tysiące fanów SW na całym świecie.

    Współpraca Lawrence’a Kasdana z Lucasem nie ograniczyła się tylko do realizacji epizodów V i VI gwiezdnej sagi. „Flanelowiec” i Steven Spielberg zatrudnili bowiem Kasdana do napisania scenariusza pierwszej części przygód Indiany Jonesa, czyli Poszukiwaczy zaginionej Arki.

    Z okazji trzydziestej rocznicy premiery The Empire Strikes Back przedstawiamy obszerne fragmenty wywiadu, którego Lawrence Kasdan udzielił dziennikarzowi magazynu Star Wars Insider Scottowi Chernoffowi przed dziesięcioma laty. Opowiada w nim o swoim wkładzie w kształt Imperium kontratakuje, a także o swojej współpracy z George’em Lucasem i niuansach pracy scenarzysty.

    Jak uniknąłeś tych wszystkich fabularnych niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą kontynuacje?

    To wszystko zasługa George’a (Lucasa – red.). Jego ogólna wizja wszystkich trzech filmów była znakomita, zaś w przypadku trzycześciowej struktury fabularnej część druga jest zawsze najlepsza. Myślę, że część pierwsza, Nowa nadzieja, była niezwykle zachwycającym filmem. Ale wielu ludzi woli od niej Imperium kontratakuje, bo jest ciekawszą opowieścią.

    Imperium kontratakuje to pierwszy film, w którego czołówce pojawiło się twoje nazwisko, ale nie był to twój pierwszy scenariusz w ogóle.

    To był pierwszy napisany przeze mnie film, który zrealizowano (…). Sprzedałem dwa scenariusze, a później napisałem Poszukiwaczy zaginionej Arki dla George’a. Kiedy skończyłem pisać ten scenariusz, Leigh Brackett zmarła i George zaprosił mnie do pracy przy Imperium….

    Jak rozpoczęła się twoja współpraca z George’em przy Poszukiwaczach…?

    Producentem wykonawczym filmu na podstawie mojego drugiego sprzedanego scenariusza – Przez kontynent– był Steven Spielberg. Sposób w jaki go zrealizowano mną nie wstrząsnął, ale to był dobry scenariusz. Steven kupił go i kiedy się z nim spotkałem powiedział: "Zrealizuję ten film przygodowy razem z George’em i chcę, abyś napisał do niego scenariusz, więc chodź poznać George’a." Pojechał na spotkanie i on od razu mnie zatrudnił.

    Od razu, bez czytania czegokolwiek co wcześniej napisałeś?

    Cóż… nie, on przeczytał skrypt do Przez kontynent. Chcieli, aby Indy i Marion mieli podobne relacje do tych, które były między Johnem Belushim i Blair Brown w Przez kontynent. Dostałem pracę przy Poszukiwaczach…, których napisanie zajęło mi pół roku, ale najpierw przez kilka tygodni ustalaliśmy zręby fabuły, to znaczy Steven, George i ja.

    Gdy skończyłem pisanie scenariusza do Poszukiwaczy… przekazałem gotowy scenariusz George’owi. (…)Powiedział wtedy: "Słuchaj, Leigh Brackett zmarła i chciałbym żebyś to ty napisał Imperium…" Odrzekłem: "Cóż, nie sądzisz, najpierw powinieneś przeczytać scenariusz Poszukiwaczy… ?" On na to: "Jeżeli przeczytam dziś w nocy i mi się nie spodoba, to wycofam ofertę."

    Ale nie jej wycofał, bo scenariusz mu się spodobał i natychmiast rozpocząłem pracę przy Imperium… Byli w bardzo ciężkiej sytuacji, bo rozpoczęli preprodukcję, a nie posiadali jeszcze scenariusza.

    Jak rózni się to, co napisała Leigh Brackett od tego, co ostatecznie nakręcono?

    Nie ma nic wspólnego. (…) George powiedział kiedyś, „Niech Bóg ją błogosławi, ale nie robiła nic tak, jak chciałem.” Leigh napisała scenariusze do kilku świetnych filmów. Ale nie sądzę, żeby były one na tym samym poziomie co Imperium…. Myślę, że George zatrudnił ją z powodu jej wspaniałych osiągnięć, lecz osobą, której on wtedy potrzebował, a w szczególności w przypadku Gwiezdnych wojen, był ktoś kto zrealizuje dokładnie to, o czym on myślał.

    Czy było trudno realizować wizję kogoś innego?

    Owszem, ale to była też świetna zabawa. Poszukiwacze… pozwolili zorientować mi się w sytuacji, ponieważ dopiero zaczynałem pracować w showbiznesie, w szybkim tempie udało mi się sprzedać dwa scenariusze po wielu latach bezowowcnych starań. Zacząłem swoją przygodę ze scenopisarstwem w 1968 roku i aż do 1977 nie sprzedałem ani jednego. Nagle, krótko po tym jak sprzedałem drugi scenariusz, wylądowałem w jednym miejscu z George’em i Stevenem pisząc scenariusz do Poszukiwaczy…. To było bardzo ekscytujące. (…)

    Zanim zacząłeś współpracę z George’em i Stevenem jaka była twoja reakcja na Gwiezdne wojny?

    Pomyślałem: to jest totalnie cool. Zawróciło wszystkim w głowie. I Bliskie spotkania trzeciego stopnia także. Mam na myśli, że to było właśnie tak cudowne w możliwości pracy przy Poszukiwaczach.... To były Gwiezdne wojny i Bliskie spotkania… złączone w jedną całość. Więc było to naprawdę wspaniałe.

    To musiało być przytłaczające dla młodego scenarzysty na dorobku.

    Tak. No bo, ile ja pracowałem w tym biznesie? Z miesiąc? Wiele lat próbowałem sprzedać scenariusz, aż tu nagle tworzyłem tę opowieść razem z nimi, a oni potrzebowali mojej pomocy. To było naprawdę zdumiewające.

    Jak wyglądał proces pisania scenariusza do Imperium kontratakuje? Irvin Kershner powiedział, że spędzał wiele czasu na rozmowach z tobą i George’em na temat fabuły.

    Wszystko toczyło się bardzo szybko. Proces przedprodukcyjny był już zaawansowany, chcieli zaczynać zdjęcia i był im potrzebny gotowy scenariusz. Tworzyli już stwory i budowali dekoracje. Ale to była wspaniała zabawa. Dopiero co skończyłem ciężką pracę nad Poszukiwaczami..., gdzie przez pół roku byłem zdany tylko na siebie. George i Steven przedstawili mi zarys opowieści, ale scenariusz pisałem w zasadzie samodzielnie.

    Ale w przypadku Imperium, George miał całą opowieść w głowie. Pozostawała więc tylko kwestia przełożenia tego na scenariusz i uzyskania zgody Kersha (Irvina Kershnera – red.) na reżyserowanie. Miały więc miejsce intensywne, pełne adrenaliny i żartów rozmowy z George’em i Kershem, potem zabrałem się za pisanie i po dwóch tygodniach mieliśmy już gotową kolejną wersję scenariusza. Pisałem naprawdę szybko.

    Czy twoja praca przy Powrocie Jedi różniła się od tej przy Imperium kontratakuje?

    Była podobna, z wyjątkiem tego, że wyreżyserowałem już Żar ciała, szykowałem się do zdjęć do Wielkiego chłodu i nie pisywałem już scenariuszy na zamówienie, ale George, który wcześniej bardzo mi pomagał, zapytał: „Wyświadczysz mi tę przysługę? Bardzo liczę na twoją pomoc” (…).

    Co sprawiało największe trudności przy tworzeniu scenariusza do Imperium?

    Olbrzymia presja czasu, ale było o wiele łatwiej realizować to, co George chciał w przypadku Imperium…, niż w przypadku Poszukiwaczy..., gdzie tak naprawdę wiele rzeczy wymyśliłem samodzielnie. Poszukiwacze… rodzili więcej sporów pomiędzy naszą trójką (Kasdan, Lucas, Spielberg – red.), staraliśmy się ustalić które pomysły zostają, które wylatują, na realizację czego nas stać. W przypadku Imperium… starałem się po prostu stworzyć to, czego chciał George.

    Czy podczas pisania scenariusza miałeś jakąś ulubioną postać?

    Pisanie kwestii Yody to była frajda, jak zapewne się domyślasz (…).

    Byłeś odpowiedzialny za wprowadzenie wielu nowych bohaterów, takich jak Fett, Yoda, Lando i Imperator. Czy miałeś większą swobodą w ich kreowaniu, zwłaszcza że główne postacie były już stworzone i scharakteryzowane?

    Nie, ponieważ nawet główni bohaterowie pozostawiali sporo możliwości manewru. Możesz te postaci opisać jednym zdaniem, ale to nie wyjaśnia co one będą mówić. Co więcej, przez wszystkie trzy filmy pojawiały się niespodzianki dotyczące ich wzajemnych relacji, więc wiele ścieżek pozostawało otwartych.

    Praca z George’em polegała na tym, że chciał, aby napisał wszystko, a jeżeli miał z tym jakiś problem, wtedy mówił mi o tym. Zdarzało mu się przewracać kartki scenopisu i nie powiedzieć ani słowa. Więc w końcu ja zapytałem: “O co chodzi, stary?” Odpowiedział:, “Och, zapomniałem ci powiedzieć, że nie będę mówił ci nic, chyba że będę miał jakiś problem”. Na to ja odrzekłem: „Może będziesz mi mówił, jeśli coś ci się naprawdę spodoba. To by mi pasowało”.

    Ale właśnie w taki sposób razem pracowaliśmy. Jeśli coś mu nieodpowiadało, informował mnie o tym, w innym przypadku milczał. Czasami zmuszałem go, żeby komplementował moją pracę. Fajnie się z nim współpracuje, mam na myśli, iż napisałem dla niego trzy scenariusze i była to w głównej mierze fajna praca.

    Jaka była twoja reakcja, gdy George pierwszy raz powiedział „Ok, chcę, aby Darth Vader był ojcem Luke’a?”

    To doskonale pasuje do tej historii. Większość filmów traktuje o tym samym problemie, Wielki kanion (dramat w reżyserii Kasdana z 1991 roku – red.) o tym opowiada. O tym jak część ciebie chce podążać za swymi pragnieniami, zaś druga część robić to, co jest dobre i odpowiedzialne. Jedna z nich to ciemna strona, druga zaś jasna. Każdy z nas stawia im codziennie czoła. W dniu żyjemy określonym rodzajami życia, ale w nocy na powierzchnię wychodzą nasze lęki. O tym opowiada większość dzieł sztuki.

    Miałeś kiedyś ochotę, aby samodzielnie wyreżyserować film z cyklu Gwiezdnych wojen?

    (…) Myślę, że tylko George powinien reżyserować te filmy i nikt inny.

    Całość wywiadu z Lawrence’em Kasdanem dostępna jest pod tym adresem :

    Wszystkie atrakcje tygodnia "Imperium kontratakuje" są dostępne w tym miejscu
    KOMENTARZE (8)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - Z archiwum Bastionu

    2010-05-21 20:22:57


    Trzydzieści lat Imperium kontratakuje, filmu który na stałe zmienił oblicze kina i rozrywki, dzieła, które stało się częścią historii. To wspaniała okazja do ukazania tego najlepszego sequela w historii kina w różnych perspektywach. Część z nich pewnie znacie (choćby z innych tygodni), inne są specyficzne, ale na początek trzeba wspomnieć, że piąty epizod sagi jest od dawna obecny na naszej stronie, choć może nie jest to tak widoczne jak w przypadku kolejnych części nowej trylogii. Stara zlała nam się w jedno, jednak tym razem postaramy się przedstawić kilka artykułów (starych i przez wielu zapomnianych) właśnie poświęconym Imperium kontratakuje, jednemu z nielicznych sequeli, który uznaje się za lepszy od pierwowzoru, filmowi, który wciąż uznaje się za jeden z najważniejszych filmów wszechczasów, a czasem nawet największy. Dzieła, którego fragmenty zostały uznane za jeden z najlepszych momentów dziesięciolecia.

    Przez trzydzieści lat „Imperium kontratakuje” doczekało się między innymi własnego wydania DVD zawierającego także wersję niezmodyfikowaną (a jak wygląda menu tego wydania zobaczycie tutaj). Jeśli interesuje Was historia zmian wprowadzonych w filmie, koniecznie zajrzyjcie tutaj. Zmiany nie byłyby kompletne, gdyby nie zapowiedź fanowskiej wersji Revisited.

    Piąta część to jednak nie tylko film, to także fenomenalna muzyka i setki produktów jak chociażby TCG: Empire Strikes Back, TCG: Batthle of Hoth, CCG: Hoth, CCG: Dagobah, CCG: Cloud City, czy CCG: The Empire Strikes Back: Introductory Two-Player Game (Hoth 2 Player). O innych produktach szerzej napiszemy w kolejnych dniach.

    Pragniemy również przypomnieć parę faktów z tego jak wyglądało życie w roku premiery "Imperium kontratakuje" oraz pokazać jak wyglądałaby strona starwars.com gdyby wtedy istniala.

    Na koniec polecamy newsa o polskiej szkole plakatu w szczególności tego, który dotyczy TESB, a także zapraszamy do obejrzenia galerii fotosów oraz zdjęć z planu.

    Wszystkie atrakcje tygodnia "Imperium kontratakuje" są dostępne w tym miejscu


    KOMENTARZE (2)

    Klasyczna Trylogia

    Tydzień Imperium kontratakuje - 30 lat minęło

    2010-05-21 14:12:48


    Imperium kontratakuje, The Empire Strikes Back, Das Imperium schlägt zurück, El imperio contraataca, L'Impero colpisce ancora, L'Empire contre-attaque, Империя наносит ответный удар, A Birodalom visszavág, Impérium vrací úder, იმპერიის საპასუხო დარტყმა, Imperiumin vastaisku, 제국의 역습

    Mimo iż zapisany w tak wielu różnych językach*, tytuł ten we wszystkich krajach kojarzy się z jednym filmem. Filmem, który w dniu dzisiejszym obchodzi 30 rocznicę wejścia na ekrany, będącym jedną z najbardziej wyczekiwanych kontynuacji w historii kina, która wszystkim, nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, zapadła w pamięci. Z tej okazji redakcja Bastionu Polskich Fanów Star Wars przygotowała dla Was tydzień "Imperium kontratakuje", który pełen będzie wspominkowych newsów i artykułów przybliżających zarówno film jak i produkty z nim związane. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i zapraszamy do śledzenia wszystkich atrakcji w naszym serwisie.

    Na początek zwiastun, który fani mogli obejrzeć ponad 30 lat temu - bo dokładnie 15 sierpnia 1979 roku - w oczekiwaniu na premierę filmu. Jeśli się dobrze przyjrzycie to znajdziecie w nim scenę, która w filmie nie została już zawarta.



    Oraz drugi trailer.



    Wszystkie atrakcje tygodnia "Imperium kontratakuje" będą dostępne w tym miejscu

    -----------
    * polski, angielski, niemiecki, hiszpański, włoski, francuski, rosyjski, węgierski, czeski, gruziński, suomi, koreański
    KOMENTARZE (28)
    Loading..