To nie jest precedens. W 1993, gdy pojawiła wersja na Laserdiscu, została odpowiednio zmiksowana, tak by wyglądała zdecydowanie lepiej niż wcześniejsze wersje. W 1995 przy wydaniu VHS również zremasterowano całą trylogię, zgodnie z wymogami standardu wideo THX (to standard jakości, filmy wydano w standardzie VHS). Wydawało się zatem, że edycja DVD z 2004 klasycznej trylogii to szczyt możliwości w zakresie odnawiania starych filmów i konwertowania ich do wersji cyfrowej. Zresztą przy okazji poddano je modyfikacjom. Jednak wydanie Blu-ray i jego jakość każe nam nabrać trochę pokory. Wciąż wiele można zrobić z tymi filmami, mimo że i teraz dokonano kolejnych cudów.
Wykonano wiele testów i porównań różnych konwersji filmów. Ale nawet po przekonwertowaniu kopii filmu do wysokiej rozdzielczości to i tak tylko początek, dalej znajdują się artystyczne preferencje. Jakość trzeba pogodzić z wizją, oraz możliwościami Blu-ray.
Mroczne Widmo
Ciekawostką jest to, że jeden z nowszych filmów zyskuje najwięcej w wydaniu Blu-ray. Gdy „Mroczne Widmo” trafiało na ekrany w 1999, cyfrowe kino właśnie się rodziło. Pomimo ponad 2000 komputerowych ujęć czy animacji, Epizod I został nagrany na taśmie filmowej. W 2001 wydanie DVD - jako pierwszy film z cyklu - uznano za wzorcowe pod względem jakości obrazu i dźwięku. Jednak dekadę później, to właśnie „Mroczne Widmo” na DVD prezentuje się najgorzej.
Przy konwersji do DVD, zdaniem Dorne’a Hueblera zajmującego się nadzorowaniem efektów specjalnych w ILM, a pracującego teraz przy BD, chodziło głównie o to by pozbyć się brudu, szumów i innych zakłóceń taśmy. Zupełnie zapomniano o rogach kadru. Właściwie to nawet wycięto około 8 procent każdego kadru z obu boków. Często znajdowały się tam postaci, których brakuje na wydaniu DVD. To wszystko zostało przywrócone w wydaniu BD.
Same boki filmu znajdującego się na taśmie filmowej zazwyczaj są trochę gorszej jakości. Ani kamera, ani ekran w kinie nigdy się na nich nie skupia, w starszych kinach wręcz są trochę przyciemnione. To, co dobrze wygląda na wielkim ekranie, nie sprawdza się na nośnikach cyfrowych. Właśnie dlatego zdecydowano wtedy o wycięciu części kadru.
Odnowę filmu rozpoczęto bazując na oryginalnych cyfrowych plikach, a nie na skończonym filmie. Dzięki temu można było zminimalizować odcięcia. Na ekranie zobaczymy zatem więcej obrazu. Bazując także na plikach, sam obraz ma być dużo czystszy i wyraźniejszy.
- Prawdopodobnie nigdy nie wyglądał lepiej. - Dodaje Huebner.
Z drugiej strony zwiększona rozdzielność powoduje, że zaczynają wychodzić na wierzch pewne mankamenty i niedoróbki cyfrowych efektów. Wiele z nich poprawiono w tej edycji. Na tym właśnie polega największa ironia konwersji tego filmu, coś co wygląda dobrze na dużym ekranie, czy nawet na DVD, przy BD okazuje się być zbyt komputerowe, niedorobione lub sztuczne. Pewne niuanse zatem trzeba było poprawić. Dobrym przykładem jest Fode i Beed, dwugłowy komentator wyścigów, który cierpi na pewną anomalię niektórych cyfrowych postaci. W pewnych fragmentach filmu, jego ręce przecinają jego ciało. To oczywiście poprawiono klatka po klatce przy wydaniu BD.
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
Epizody II i III
Zgodnie z oczekiwaniami „Atak klonów” i „Zemsta Sithów” potrzebowały stosunkowo najmniej poprawek. Oba filmy nakręcono już przy użyciu cyfrowych kamer rejestrujących obraz w HD. Dzięki temu transfer był dużo łatwiejszy. Oczywiście te filmy też dokładnie przejrzano, jednak nawet wersja BD nie wymagała aż tylko korekcji. Praca nad obiema częściami przebiegła zatem stosunkowo szybko. Owszem tu odnawianie wygląda trochę inaczej, przy filmie nie można bowiem tak łatwo zatrzymać się na dowolnej klatce, czy powiększać ją w nieskończoność. Z drugiej strony i tu pojawiają się pewne ograniczenia, zwłaszcza, że technologia wciąż idzie do przodu.
Epizody IV, V i VI
Również stara trylogia wymagała specjalnej uwagi. Choć w 2004 filmy te poddano niewiarygodnej wręcz odnowie, by współgrały z wizją 6 filmów Lucasa, nie wszystko się udało. W dodatku przegranie ich tak na BD, nawet gdy istniała ich wersja w HD, nie wchodziło w grę.
Diane Caliva, menedżer z ILM mówi, że odnowała składała się z trzech faz QC (quility control - kontrola jakości). Poza Lucasfilmem zajmowały się tym także firmy zewnętrzne. Blu-focus/THX pracowało na master-kopiach. Następnie filmy przeszły procesowanie QC w firmie Deluxe. Potem jeszcze ta sama firma dokonała fazy emulacji. Wychwycono wiele błędów i niedoróbek. Dopiero potem filmy trafiły do Lucasfilmu gdzie można było poddać je cyfrowemu czyszczeniu i poprawianiu.
Większość prac przy Epizodach IV, V i VI to subtelne i trudne do zauważenia zmiany. Korekcje obrazu, kolorów, usunięcie zakłóceń, poprawa kompozycji czy usunięcie ciemniejszych kwadratów otaczających myśliwce. Każdy błąd był osobnym wyzwaniem. No i podobnie jak w przypadku Epizodu I, dzięki tej konwersji na jaw wyszło kilka niespodzianek o których wcześniej nie wiedziano.
Poprawiono też kilka błędów, jak choćby walkę TIE Fighterów z Sokołem Millennium. Tam laser wystrzelony przez Hana trafia w próżnie między skrzydłami myśliwca i następuje wybuch. Owszem sam błąd był na tyle trudny do zauważenia, że mało kto o nim wiedział, pewnie też mało kto zauważy tę zmianę.
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
Z całej trylogii najmniej poprawek wymagało „Imperium kontratakuje”. Tam chyba największy błąd to ręka wampy, która jest przymocowana do ramienia operatora. To widać w momencie gdy wampa atakuje Luke’a, ale teraz to już poprawiono. Znów jednak na wcześniejszych wersjach DVD nie było tego, ze względu na odcięcia.
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
Najgorsze jednak jest to, że pracując nad materiałem nie zawsze wiadomo jaki będzie końcowy efekt. Oglądając go na projektorach wygląda to świetnie, jednak pojawiają się różnice między HD a DVD a dużym ekranem. Dobry przykład to obszary kolorów. Tragicznie to wyglądało w trylogii na DVD, gdzie miecze się rozjechały nawet do tego stopnia, że Luke na Sokole ma zielone ostrze zamiast niebieskiego. To nie było planowane.
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
- Próbowaliśmy wrócić do wersji z oryginalnych filmów - mówi Huebler. - Choćby z mieczami. Chcieliśmy by miały gorący, biały rdzeń, co świetnie wyglądało na filmie, ale w wersji wideo się to rozmyło.
To rozmycie najgorzej wyglądało w „Powrocie Jedi”, gdzie Luke i Vader krzyżują swe miecze przed twarzą Imperatora. Oczywiście się rozmyły na DVD, może przez to, że to była ręczna animacja, może z powodu kompresji MPEG obrazu DVD. W każdym razie teraz to poprawiono.
Przy okazji tej sceny poprawiono inny błąd z 1983. Twarz Imperatora była zbyt dobrze oświetlona, co nie powinno mieć miejsca przy jego kapturze, więc użyto ręcznego cieniowania. Przez to w tej scenie dało się zauważyć ślady interwencji, teraz już ich nie ma. Oczywiście w kinowej wersji nie dało się tego zauważyć, błąd wyszedł dopiero przy DVD. Obecny, cyfrowy cień już lepiej współgra z całym tłem i nie powoduje dodatkowych defektów.
Obraz przed poprawkami:
Obraz po poprawkach:
- Kiedy recenzujesz ujęcia przeznaczone do oglądania w kinie, w czasie rzeczywistym, nie zwraca się uwagi na wiele rzeczy - mówi Caliva. - Ale gdy ludzie mają Blu-ray i mogą sobie oglądać film klatka-po-klatce, musimy być o wiele bardziej krytyczni.
- Skończyło się na bardzo wielu niewidzialnych poprawkach - konkluduje Huebler. - To był nasz cel. Jeśli coś jest niewidoczne, to nie wychwycisz, że coś nie zagrało lub był błąd. To wyzwanie, ale wymagające od każdego z nas wielu własnych, kreatywnych decyzji.