O tym, że przerwano emisję sagi, rozpisują się media. Niezbyt przychylnie dla TVP.
W piątek ruszyła nowa seria sztandarowego programu Telewizji Polskiej "Gwiazdy tańczą na lodzie". Z tego powodu przerwano emisję "Gwiezdnych wojen" - z sześciu zakupionych części wyemitowano dotychczas tylko cztery, dwie ostatnie musiały uznać wyższość gwiazd ślizgających się na łyżwach. TVP 2 pokaże je dopiero w grudniu.
Doda skutecznie zastąpiła w ramówce "Dwójki" Lorda Vadera - w odwecie za przedstawienie jej najjaśniejszej osoby jako różowej rywalki Gosi Andrzejewicz nazwała prowadzącą program, Justynę Steczkowską, głupiutką daltonistką.
Dała tym samym hasło do rozpoczęcia kolejnej edycji chamskich pyskówek, z których program słynie. Juror Tomasz Jacyków uznał, że Andrzejewicz ma parę kilogramów za dużo i dyskusyjny gust, więc ta wyzwała go od kiepskiego stylisty, któremu załatwi pracę w oczyszczalni ścieków. Doda określiła poziom tańca Joli Rutowicz jako proporcjonalny do poziomu jej pomyślunku, a Jacyków dołożył, że powinna rzadziej pochylać się nad muszlą klozetową.
Równie kosmiczna jak bohaterowie "Gwiezdnych wojen" Jola Rutowicz stojąc z nieodłącznym różowym konikiem w ręku - wstrząśnięta, lecz nie zmieszana - wypaliła, że Jacyków to żaden stylista, a Doda już się kończy.
"Dwójka" z premedytacją sięgnęła dna. Liczy na rozgłos. Po klęsce "Fortu Boyard" chce ratować oglądalność, a - jak mówił Antoni Słonimski - "tonący brzydko się chwyta". Zostawmy ją samej sobie. Nawet kiedy gwiazdy zdejmą łyżwy i zaczną nimi bić się po głowach. Na szczęście są jeszcze inne stacje telewizyjne. A "Gwiezdne wojny" zawsze można znaleźć w wypożyczalni dvd.