Każdy kto obejrzał „Powrót Jedi” wie o co chodzi, o skąpy strój, który nosiła księżniczka Leia będąc niewolnicą w pałacu Jabby. Zaprojektował go Nilo Rodis-Jamero. Jak wspomina, zajęło mu dużo czasu wymyślenie jak powinien wyglądać taki kostium niewolnicy. Plotka głosi, że pewnego dnia na planie Carrie Fisher, przez przypadek, straciła bikini, które spadło. Nie zostało to jednak potwierdzone zdjęciami lub nagraniem.
Seksowny kostium zdobył niesamowitą popularność. Nie tylko wśród męskiej części widowni. W Internecie powstała strona poświęcona wyłącznie temu metalowemu bikini - www.leiasmetalbikini.com. Można tam znaleźć chyba wszystko co tylko jest związane z tym „zjawiskiem” m.in.: zdjęcia Carrie Fisher w kostiumie, zdjęcia fanek i ich bikini, przepisy jak zrobić kostium oraz informacje gdzie kupić gotowy strój.
Ale wszak nie o gadanie tu chodzi, a o podziwianie, więc przejdźmy do zdjęć i obrazków.
Dziewczyny na całym świecie robią kostiumy. Kiedy pojawiają się w nich na konwentach, od razu wzbudzają duże zainteresowanie. Jakiś czas temu pisaliśmy o Amirze Sa'id, która w tymże stroju tańczy taniec brzucha i uczy go innych. W relacji z Celebration IV znajdziecie więcej zdjęć z takiego pokazu i nauki.
Ale jeśli myślicie, że tylko młode i piękne dziewczyny wkładają ten kostium to jesteście w błędzie. Oto dowody:
Poniżej znajduje się przykładowa garść prac z Leią w złotym bikini:
To jeszcze nie wszystko, oto inne przykłady wykorzystania złotego bikini:
A na koniec jeszcze raz spójrzmy na pierwszą niewolnicę w tym niezwykłym stroju – księżniczkę Leię Organę, którą zagrała Carrie Fisher.
Fani zakochani w Gwiezdnych Wojnach wielokrotnie okazują to na wiele sposobów. Dzięki zamiłowaniu do SW wielu rozwinęło swoje talenty.
Duża liczba fanów rysuje postacie, statki, sceny ze świata Star Wars. Takich fanartów pełno jest w Internecie. Wśród nich znajdują się niekiedy naprawdę małe dzieła sztuki. W naszej Galerii możecie znaleźć przykładową kolekcję. Wiele takich prac znajdziecie też chociażby na DeviantArcie. Niejeden fan, płci męskiej, podziwia rysunki niejakiego Shabby’ego Blue, który prezentuje specyficzną formę uwielbienia dla naszej sagi ;)
Fani dość licznie piszą również fanowskie opowiadania. Nie zadowalają się jedynie tym co dane jest im przeczytać o świecie SW, tworzą własne historie. Czasami starając się jak najlepiej wpasować je w istniejące uniwersum, a czasami puszczają wodze wyobraźni tworząc własne, alternatywne opowieści. Nie jest chyba przesadą stwierdzenie, że niejedno z tych fanowskich opowiadań prezentuje się ciekawiej niż wiele pozycji kanonicznych. Bastionowa biblioteczka posiada bodajże najbogatszy zbiór polskich utworów. Znajdziecie w niej i króciutkie historyjki, i wiersze, i długie opowiadania, i całe książki, a nawet trylogie. Gwarantuję, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Dla fanów nie ma granic: Obi-Wan w namiętnym związku z… Padme? Z Anakinem? A może z Qui-Gonem? Leia z Marą, Leia z Chewbaccą… W sieci znajdziecie wszystko.
Fani na całym świecie próbują kręcić fan filmy SW. Czasami są to tylko sceny pojedynków na miecze świetlne, innym razem parodie, a jeszcze innym dłuższe filmy. Bywają to filmiki kręcone za garażem, z kolegami, a czasami i takie z solidnym budżetem i prawdziwymi aktorami. W Internecie można ich znaleźć tysiące, znajdą się między nimi oczywiście rodzime produkcje. Sam Lucas zwrócił uwagę na takie filmiki. Co roku w specjalnie organizowanym konkursie dla fanowskich produkcji - Star Wars Fan Film Awards przyznaje nagrodę (kategoria "George Lucas Selects"). Niektóre z filmów nie opowiadają o odległej galaktyce, ale o nas, o fanach. Należy do nich np. "For Love of the Film". Sam George Lucas wyróżnił go w 2005 roku, przyznając autorom produkcji nagrodę w postaci 2000 dolarów.
Tysiące fanów na całym świecie, niejednokrotnie z wielkim poświęceniem, tworzy kostiumy i odtwarza przedmioty ze świata SW. Własnoręcznie wykonane rękojeści mieczy świetlnych, blastery, pojazdy czy mandaloriańskie zbroje są dumą wielu fanów.
W Internecie można znaleźć wiele stron poświęconych Gwiezdnym Wojnom, które umożliwiają fanom kontakt z innymi miłośnikami, pogłębianie wiedzy i spędzanie miło czasu. Za każdą z tych stron stoją inni fani, którzy właśnie w ten sposób okazują swoje zamiłowanie SW a zarazem chcą stworzyć coś dla innych. Przypuszczalnie najstarszą stroną zrzeszającą fanów jest TheForce.Net.
Fani stworzyli nawet coś na kształt gwiezdno-wojennego radia internetowego czyli podcast. Polską wersję o nazwie StarCast znajdziecie tutaj.
Fani potrafią wpleść zamiłowanie do Gwiezdnych Wojen w różne dziedziny swojego życia. Wykazują się przy tym wielokrotnie dużą pomysłowością i umiejętnościami. Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć kolejno:
przykładowy fanart autorstwa Saehral,
rzeźbę autorstwa stoneindiana,
modelinkę przedstawiającą B-Winga autorstwa JORUUSa (dużo więcej niezwykłych prac z modeliny znajdziecie na stronie www.modelinki.prv.pl),
Yodę i Leię zrobionych na szydełku przez Angry Angel (wśród jej dzieł znajdziecie też m.in.: Chewiego i Ewoki),
pluszowego Vadera autorstwa Yues-Woman,
samochód godny fana (więcej zdjęć tego niesamowitego pojazdu znajdziecie tutaj).
Jak widać fantazja fanów nie opuszcza, mogą nawet przyozdobić w Star Wars własne ciało.
Ilu jest fanów na świecie? Chyba nikt jeszcze nie policzył, ale przypuszczalnie spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że miliony.
Fani są niezwykle różnorodną i barwną społecznością. Rozsiani po całym świecie, młodzi i starzy, bogaci i mniej zamożni, obojga płci, o najprzeróżniejszych zainteresowaniach i przekonaniach. Jedni kochają tylko filmy, inni całość EU. Co pociąga ich w Gwiezdnych Wojnach? Odpowiedzi jest zapewne tyle co i fanów. Część z nich można znaleźć tutaj.
Wielu ludzi zachwyca olbrzymie bogactwo tego świata. To właśnie dzięki niemu każdy może w SW znaleźć coś dla siebie. Co ciekawe fani jak mało kto potrafią narzekać na Gwiezdne Wojny. Jednak pomimo tego uwielbiają tą odległa galaktykę i niekiedy nawet zawdzięczają jej coś więcej niż tylko dobrą rozrywkę.
Fani trwają przy ukochanej sadze od 30 lat. Stali się zjawiskiem, które coraz częściej próbuje się opisać. Powstają naukowe opracowania i filmy dokumentalne, takie jak „The Force Among Us”, o którym pisaliśmy tutaj.
Profesor Johna Tenuto zajmujący się badaniem grup fanowskich określił nas jednym zdaniem: "Fani Gwiezdnych Wojen są wszystkim, tylko nie stereotypem, którym rzekomo są". Niektórzy nazywają nas dziwakami, ale co oni tam wiedzą. Tymczasem już niedługo czeka nas premiera pierwszego filmu o fanach „Fanboys”, o którym pisaliśmy już wielokrotnie.
Fani spotykają się na przeróżnych konwentach i spotkaniach. Imprezy te mogą mieć zasięg lokalny, krajowy lub nawet międzynarodowy. Do największych zlotów fanów należą te oficjalne, z serii Celebration. W USA odbyły się już cztery takie konwenty, a w tym roku po raz pierwszy taka impreza miała miejsce również w Europie.
Na co dzień fani kontaktują się przez Internet, gdzie na setkach stron i forach rozmawiają o Gwiezdnych Wojnach, zdobywają wiedzę, grają w gry przez sieć i dzielą się swoją twórczością. O tej ostatniej więcej jutro:)
Drugi artykuł z cyklu "Wehikuł czasu" przybliży nam sylwetkę Rycerza Jedi Obi-Wana Kenobiego taką, jaka była pod koniec roku 1979, gdy fani nie znali jeszcze zakończenia klasycznej trylogii.
George Lucas tworząc Gwiezdne Wojny czerpał z wielu religii, wierzeń i legend z całego świata. Wykreowany przez niego świat pełen jest nawiązań do ziemskiej kultury. Wielu fanów bez trudu wskazuje na podobieństwa do buddyzmu czy chrześcijaństwa. Tymczasem znaleźli się też tacy fani, którzy postanowili wcielić w życie zasady zakonu Jedi czy wręcz uwierzyli w Moc.
W 2001 r., w Wielkiej Brytanii miał miejsce spis powszechny. Część Brytyjczyków jako religię wpisało „Jedi”. Było ich aż 390 tysięcy, co stanowi 0,7% populacji, która wzięła udział w spisie. Kolejni byli Australijczycy w liczbie 70 tysięcy (około 0,4% populacji) - oni również wybrali taką religię. Scenariusz powtórzył się w Nowej Zelandii. Oczywiste jest, że wiele z tych osób zrobiło to dla żartu i nie traktuje tego poważnie. Jednak wśród tych „wyznawców” znaleźliby się z całą pewnością i tacy, którzy w to wierzą.
Australijski rząd traktował takie wpisy jako „nieokreśloną” religię. Również w Wielkiej Brytanii nie chciano uznać takiego wyznania. Jednak obecnie w brytyjskich statystykach katolicyzm ma przyporządkowany kod 001, a "religia" Jedi – 896 (od 2001 roku).
Wielu „wyznawców” skupiają wokół siebie strony internetowe, które mają za zadanie pomóc rozwijać się początkującym adeptom Mocy. I tak, na wielu z nich można pokonywać kolejne szczeble by ostatecznie stać się Mistrzem Jedi. Oczywiście i tu pojawia się pytanie jaki procent z zarejestrowanych traktuje to w zupełności serio.
Oto propozycja modlitwy dla Jedi ;)
Poniżej znajdują się wspomnienia aktorów z planu "Nowej Nadziei".
Sir Alec Guinness (Obi-Wan Kenobi)
“Kiedy kręciliśmy w Anglii, niektórzy ludzie na planie nie rozumieli w ogóle George’a. Przychodzili do mnie i pytali: «Co jest z tym amerykańskim typem?» A ja odpowiadałem: «Myślę, że jest raczej niesamowity i mogę was zapewnić, że nawet jeśli ten film przejdzie bez echa, to jest raczej dobry».”
Carrie Fisher (księżniczka Leia Organa)
„Na początku byłam znana jako dziewczyna. Podczas mojego pierwszego dnia na planie ktoś opisał scenę, w której miałam zagrać, w taki sposób: «Dziewczyna przechodzi przez pomieszczenie i schodzi ze sceny po lewej. Operator kamery będzie musiał utrzymać ją cały czas w kadrze.» Spytałam czy będę dziewczyną czy operatorem kamery. Podchwycili pomysł i teraz jestem Honorowym Operatorem Kamery.”
„Granie księżniczki Leii było świetną zabawą, ale nie przez cały czas. Po jakichś dwóch godzinach w zsypie już nie było tak wesoło, skóra zaczynała się marszczyć a kostium już nie pasował.”
„Ostatnie zdanie w scenariuszu mówiło, że księżniczka stoi na końcu sali i jest oszałamiająco piękna. Wykreśliłam piękna i poprawiłam na oszałamiająca. Stwierdziłam, że to nowe sformułowanie bardziej odpowiada charakterowi jaki mogłam nadać tej postaci.”
„Zaczęli wypróbowywać wszystkie te okropne fryzury i strasznie się bałam, że popełnią błąd, ponieważ scenariusz opisywał jak piękna była księżniczka.”
„Bardzo wzruszony patrzysz jak wysadzają twoją planetę, a w rzeczywistości to jakiś facet stoi przed kartonowym pudłem z narysowanym kółkiem.”
Mark Hamill (Luke Skywalker)
„Poszedłem na przesłuchanie nie znając scenariusza, nie przygotowany. Po prostu mówiłem o sobie: «Cześć, nazywam się Mark Hamill. Mam cztery siostry i dwóch braci. Dorastałem w Wirginii, Nowym Jorku i Japonii.» Powiedzieli «Dziękujemy» i wyszedłem.”
„Wpuścili nas na olbrzymi plac zabaw i dali nam mnóstwo zabawek. To było jak zabawa w cowboyów i Indian za pieniądze.”
„Kiedy Han Solo mówi «I kto nim poleci, dzieciaku, ty?» a ja odpowiadam «Żebyś wiedział, że potrafię!» pomyślałem sobie «Oh, nie bądź takim palantem».”
Harrison Ford (Han Solo)
„Pierwszy raz postać, którą grałem była tak istotna dla filmu. Było konieczne, żeby została dobrze zagrana, tak dla nich jak i dla mnie.”
„Hana Solo jest podobny do Boba Falfy z American Graffiti. Ale mam nadzieję, że nie są tą samą postacią. Nigdy nie chciałem by byli. Skok w nadprzestrzeń jest niczym wyścig w American Graffiti.”
“Pierwsze pytanie jakie zadałem scenografowi i George’owi brzmiało «Jak się tym lata?» i wszyscy mówili «No, pstrykasz przełączniki». To była niezła zabawa – staranie się by wyglądało to jakby istniała jakaś procedura.”
Peter Cushing (Tarkin)
„Powiedziałem do George’a: «Nie chcę żebyś pomyślał, że proszę o więcej zbliżeń. Ale kiedy tylko jest to możliwe czy mógłbyś kręcić mnie do pasa? Te buty mnie mordują.»
Zgodził się. I stałem tam, tupiąc i wykrzykując rozkazy na prawo i lewo by skrócić kogoś o głowę, a w rzeczywistości miałem na sobie wygodne kapcie.”
Peter Mayhew (Chewbacca) na temat nieotrzymania medalu w końcówce filmu:
“No tak, mówię, ale mam ostatnią kwestię w filmie, ponieważ kiedy kamera się wycofuje możecie usłyszeć jak Chewie ryczy, więc zawsze myślałem, że mam szczęście bo ostatnie słowo należy do mnie.”
Anthony Daniels (C-3PO)
„Wiecie, ludzie uwielbiają moją jedną, konkretną kwestię. Wszyscy najbardziej lubią «Jesteśmy zgubieni!» Dzieci przychodzą do mnie i mówią «Zrób głos 3PO i powiedz Jesteśmy zgubieni!»”
Star Wars to nie tylko świetna rozrywka i duże pieniądze. Popularność Gwiezdnych Wojen bywa wykorzystywana w szczytnych celach.
Jednym z głównych celów fanów zrzeszonych w ramach 501st Legion jest udział w charytatywnych akcjach. Członkowie poszczególnych garnizonów, oddziałów i placówek rozsiani po całym świecie, wielokrotnie biorą udział w najprzeróżniejszych wydarzeniach tego typu. W Polsce Polish Outpost co roku wspomaga Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. A niedawno wraz z Gorzowskimi Fanami ze stowarzyszenia „Dagobah” i Fundacją Mam Marzenie pomogli spełnić marzenie ciężko chorego Wojtka podczas konwentu Dagobah 2007. Innym razem fani z Polish Outpost odwiedzili pacjentów Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Ponadto Gorzowscy Fani wsparli akcję "Cała Polska czyta dzieciom" organizując spotkania z najmłodszymi pod hasłem „Imperium czyta dzieciom”. Niejeden fan przyznaje, że to właśnie od książek Star Wars zaczęła się jego przygoda z literaturą.
Gwiezdnowojenne gadżety bywają sprzedawane na charytatywnych aukcjach. Firmy związane z Lucasem i Star Wars od lat uczestniczą w akcji Toys for Tots, dzięki której dzieci z ubogich rodzin dostają zabawki na gwiazdkę.
Jak widać dzięki Gwiezdnym Wojnom można zmieniać świat na lepsze ;)
Jak zapewne wszyscy wiemy w roku 1997 do kin na całym świecie weszła poprawiona wersja filmu "Imperium kontratakuje". To wtedy widzowie po raz pierwszy zobaczyli w całej okazałości Wampę oraz piękne widoki Miasta w Chmurach na Bespinie. Dzisiejszym prezentem dla Was, drodzy czytelnicy, jest przedstawienie większości zmian, jakie można zauważyć między pierwszą, a najnowszą wersją filmu. Serdecznie zapraszamy.
2007-12-07 18:41:00
Kasis
m.in.: ILM.com, LS, Aquenral
George Lucas i jego „Gwiezdne Wojny” zrewolucjonizowały kino. Ten film był wielkim wydarzeniem w historii kinematografii. Efekty specjalne oszałamiały. Prosta baśń w kosmosie była zbudowana ze znanych elementów, ale podanych w nowy, smakowity sposób i z miejsca zdobyła serca widzów.
Kiedy mówimy o zmianach, które przyniosły ze sobą „Gwiezdne Wojny”, trzeba zacząć właśnie od efektów specjalnych. W tamtych czasach były one niesamowite a bronią się nawet po dziś dzień. Stworzyła je firma Industrial Light & Magic, założona przez Lucasa w 1975 roku. Jej pracownicy, w większości młodzi ludzie, na potrzeby filmu wymyślili nowe technologie. Dzieła magików pracujących w ILM od lat zachwycają ludzi na całym świecie. Przez te lata zdobyli dziesiątki nagród, wyróżnień i nominacji (w tym wiele Oskarów). Do tytułów, przy których pracowali należą m.in.: „Poszukiwacze zaginionej arki”, „E.T.”, „Kto wrobił królika Rogera?”, „Powrót do przyszłości”, „Ze śmiercią jej do twarzy”, „Jurassic Park”, „Terminator 2: Dzień Sądu”, „Opowieści z Narni”, „Pearl Harbor”, „Piraci z Karaibów” oraz „Harry Potter i Zakon Feniksa”.
Tym, którzy jeszcze nie widzieli oraz tym, którzy chcą sobie przypomnieć polecam filmik autorstwa Githa „ILM with Impact” będący wyrazem hołdu dla ILM, a składający się ze scen walki ze wszystkich części SW. Znajdziecie go na YouTubie oraz w tym miejscu.
George Lucas stał się wizjonerem i pionierem kinematografii. Od lat pcha ten przemysł na nowe tory, ustanawia wraz ze swoimi pracownikami nowe standardy. „Atak klonów” był pierwszym hollywoodzkim filmem nakręconym i zmontowanym cyfrowo. Mówi się, że w prawie każdym filmie z drugiej połowy lat 80 wykorzystano techniki wprowadzone przez Lucasa.
„Gwiezdne Wojny” zawładnęły wyobraźnią wielu twórców małego i dużego ekranu. Na nawiązania do gwiezdnej sagi można natknąć się w setkach filmów, kreskówek i seriali. Zarówno w tych klasy A jak i Z. Czasami są one zwykłym „zgapianiem” pomysłów, postaci, miejsc i nazw, a innym razem inteligentną parodią lub nawiązaniem.
Pozdrowienie „Niech Moc będzie z Tobą” wykorzystano zapewne setki razy, podobnie jak najważniejszą scenę z „Imperium kontratakuje”, w której Vader wyznaje Luke’owi kto jest jego ojcem. Trafiła ona np. do „Toy Story 2” czy serialu „Spin City”, w którym jeden z bohaterów wypowiada tą sławną kwestię przy użyciu kubka z kawą.
Pierwsza parodia, która przychodzi na myśl większości to
„Kosmiczne jaja (Spaceballs)” Mela Brooksa. W tym filmie roi się od żartów z Gwiezdnych Wojen. Postacie, statki, wydarzeni czy nawet gadżety do filmów – to wszystko zostało tam sparodiowane.
Wielu fanów wysoko ceni filmy fana SW – Kevina Smitha, w których często przewijają się elementy z SW. Są to „Clerks”, Clerks 2”, „Jay i Cichy Bob kontratakują” - w tym ostatnim w epizodycznych rolach pojawili się nawet Mark Hamill i Carrie Fisher. Podobnie uwielbiane są starwarsowe wtręty w serialu „Family Guy”. Ostatnio z okazji trzydziestolecia powstał nawet specjalny film „Family Guy: Blue Harvest” poświęcony w całości „Gwiezdnym Wojnom”.
W „Terminatorze” widzimy jak tytułowy cyborg naprawia swoją dłoń. Scena ta jest niesamowicie podobna do tej, w której Luke sprawdza swoją nową dłoń, w końcówce „Imperium Kontratakuje”.
Indiana Jones goniący przeciwnika i chwilę później uciekający przed całą grupą w „Indianie Jonesie i świątyni zagłady” to kalka z identycznej sceny z Hanem Solo i szturmowcami na Gwieździe Śmierci. Takie przykłady można by wymieniać i wymieniać.
W innych przypadkach bohaterowie filmów i seriali rozmawiają o gwiezdnej sadze (np. „Armageddon”, „Przystanek Alaska” czy „Spider-man 2003”). W serialu „Lost” również roi się od nawiązań do SW. Bohaterowie mówią cytatami z filmów, wspominają „Gwiezdne Wojny” a niekiedy ich losy przypominają wydarzenia z sagi. Listę nawiązań znajdziecie tutaj (uwaga na spoilery!).
Świat kreskówek czerpał pełnymi garściami z Gwiezdnych Wojen. Poniżej możecie zobaczyć czołówkę do serialu z 1980 roku pt. „Thundarr the Barbarian”. Której twórcy i rysownicy wyraźnie inspirowali się SW.
Disney, Muppety, Simpsonowie... przykłady można by mnożyć. Nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że „Gwiezdne Wojny” od 30 lat mają olbrzymi wpływ na mały i wielki ekran. Fani skrupulatnie wyłapują wszelkie odniesienia do ich ukochanej sagi. Na Forum znajdziecie cały temat, w którym wymieniono dziesiątki takich nawiązań. Może znacie takie, o których nikt jeszcze nie wspomniał?
Nim historia, którą znamy tak dobrze, nabrała dzisiejszego kształtu, przeszła wiele zmian. O niektórych z nich mogliście przeczytać w drugiej części tego cyklu.
Natomiast kolejne przykłady ewolucji postaci i idei znajdują się poniżej.
Wojna domowa, Rebelia, Gwiazda Śmierci pojawiły się dopiero w późniejszych wersjach opowieści. Pierwotnie w Nowym Imperium brutalni Rycerze Sithów polowali na legendarnych wojowników Jedi Bendu. Ci ostatni w pierwszych szkicach do filmu nosili nazwę Dai Nogas.
Droidy na początku były bardziej pierwszoplanowymi postaciami. Lucas wspomina, że z tego powodu wszyscy myśleli, że zwariował. W tamtych czasach było to coś nie do pomyślenia. Reżyser wyjaśnia, że uwielbiał maszyny i gadżety, a roboty zawsze były przedstawiane negatywnie. Dlatego postanowił uczynić je pozytywnymi postaciami i głównymi bohaterami filmu. C-3PO i R2-D2 okazują się być bardziej ludzcy niż zakuci w zbroję szturmowcy czy Vader - ludzie przypominający roboty.
Lucas opowiada też, że wiedział, iż kobieca postać jest konieczna dla opowieści. Gdyby w filmie byli tylko trzej mężczyźni, nie byłaby to tak interesująca historia. Zwłaszcza, że księżniczka nie jest tą z gatunku będących ciągle w opałach, ale potrafi zadbać sama o siebie.
Pamiętacie scenę z „Indiany Jonesa i ostatniej krucjaty”, w której okazuje się, że Indiana był psem Jonesów? Tak nazywał się pies Lucasa i był on inspiracją również do Gwiezdnych Wojen. Twórca SW wspomina, że Indiana jeździł z nim samochodem siedząc obok niego na siedzeniu pasażera. Był to duży pies i wzrostem przewyższał siedzącego człowieka. Stąd wziął się pomysł na Chewbaccę. Kiedy Lucas opowiadał o nim, mówił „wyobraźmy sobie, że psy wyewoluowały i mogą się komunikować z ludźmi.”
Innym przykładem inspiracji prosto z życia jest nazwa droida astromechanicznego R2-D2. Powstała ona podczas pracy nad „Amerykańskim graffiti”. Pewnej nocy przy montażu, zagubiła się gdzieś rolka druga z drugim dialogiem (Reel 2, Dialogue 2). W którymś momencie ktoś wykrzyknął „R2-D2!”. Montażyście Walterowi Murchowi i Lucasowi spodobała się bardzo ta nazwa i postanowili ją wykorzystać.
Lucas starał się tworzyć postacie na zasadzie kontrastów. I tak mamy: Kenobiego z Vaderem czy niezapomniany duet droidów. Dlatego też Han Solo został stworzony jako cyniczne, pesymistyczne przeciwieństwo prostolinijnego i idealistycznego Luke’a. Według Lucasa Han miał być sierotą wychowaną przez Wookieech, który, zaprzyjaźniwszy się z Chewbaccą, wyrusza w świat. Do tych pomysłów częściowo nawiązała A.C. Crispin w trylogii Hana Solo.
Los, który spotkał Obi-Wana Kenobiego w Nowej Nadziei nie był przesądzony z góry. Lucas stwierdził podczas pisania jednej z wersji scenariusza, że po ucieczce z Gwiazdy Śmierci, Ben nie ma co robić. George próbował znaleźć mu jakieś zadania, ale w końcu się poddał i postanowił, że dopisze tę część później. Ostatecznie zrozumiał, że nie ma co zrobić z tą postacią, a uważał, że jest ona zbyt istotna, by ją po prostu odstawić na boczny tor. Dlatego pisząc ostatnią wersję scenariusza, wiedział już, że pozostało mu tylko jedno wyjście – uśmiercić Obi-Wana.
Fortuna nie sprzyjała Lucasowi. Kto wie, czy gdyby nie prace Ralpha McQuarriego, Gwiezdne Wojny w ogóle by powstały. George musiał stoczyć wiele bojów z Foxem. To oni wymusili skrócenie tytułu ze „Star Wars: From the Adventures of Luke Skywalker” na samo „Star Wars”. Lucas zrezygnował z wynagrodzenia reżysera i niektórych przywilejów na rzecz procentu z zysków i pełnego prawa do obrazu. W studiu nie chcieli zgodzić się na końcową bitwę ze względu na koszty. Próbowali zmusić Lucasa, by odbicie księżniczki było zwieńczeniem historii. Przeciwny temu Lucas kazał nakręcić te sceny na samym początku prac póki były pieniądze i nim studio zdążyłoby interweniować.
Dla wszystkich był to po prostu zwykły film, jeden z wielu jakie powstawały. Jak wspomina Kenny Baker (R2-D2) „To nie było nic specjalnego. Nikt nie spodziewał się, że będzie wspaniały.”
Wszystkie mikołajkowe prezenty dostępne są w tym miejscu.
Kolejny prezent od ekipy Bastionu to artykuł pt. "Wehikuł czasu: Darth Vader 1980". Jest to tłumaczenie artykułu, który ukazał się jakiś czas temu na oficjalnej. Podsumowuje on wszystkie informacje jakimi fani dysponowali na temat Dartha Vadera w dniu 31 grudnia 1980 roku. Zobaczmy jak sobie wyobrażano Mrocznego Lorda w czasach, kiedy nie znane jeszcze było zakończenie sagi.