Tym razem znów zbiorczo, bo nasze aktorki gadają w mediach jak najęte. Carrie o Epizodzie VII i ćpaniu, a dwie pozostałe panie o rozbieraniu, lub o nich mówi się w tym kontekście, więc będzie ciekawie. Tym razem zaczniemy od Carrie Fisher. Otóż niedawno w sieć obiegło to zdjęcie z „Powrotu Jedi”.
Zdjęcie jak zdjęcie, ale widać na nim jednego nieobciętego paznokcia księżniczki Leii, tak zwany coke nail (bynajmniej nie od Coke-Coli, tylko czegoś mocniejszego). Jak wiadomo Carrie w czasie zdjęć do klasycznej trylogii była dość często pod wpływem narkotyków (i ew. innych używek). Więc zaczęły się spekulację, czy Fisher zostawiła sobie tego paznokcia by było jej łatwiej ćpać, czy ze względu na modę. Aktorka się mocno oburzyła takimi sugestiami, stwierdziła tylko, że jak każdy szanujący się uzależniony korzystała ze zwiniętych dolarówek lub małych łyżeczek. I faktycznie tym stwierdzeniem ucięła dyskusję.
Pamiętacie rozbieraną reklamę z Natalie Portman? Otóż została ona wycofana w Wielkiej Brytanii po skargach jakie napłynęły do Advertising Standards Authority (ASA), organizacji zajmującej się standardami reklam w kontekście praw konsumenckich. Skargę na Diora wysłał ich konkurent francuska firma L’Oreal. Według nich wizerunek Natalie Portman został poddany obróbce komputerowej, co miało wyolbrzymiać efekty działania kosmetyków. Christian Dior przyznał, że faktycznie Natalie została poprawiona komputerowo, ale podobno nie po to, by wprowadzić konsumenta w błąd. ASA natomiast stwierdziła, że również prywatni konsumenci skarżyli się na tę reklamę. Na szczęście w Polsce nadal można ją oglądać. A tak swoją drogą Natalie Portman komputerowo poprawiał już George Lucas w „Mrocznym widmie” (głos oraz sukienkę). Natalie nie skomentowała tej sytuacji, gażę już wzięła. Za to powiedziała, co sądzi o Christianie Bale’u, z którym pracowała przy filmie „King of Cubs”. Otóż Bale zdaniem Portman przynosi wstyd zawodowi aktora, marudzi, jest arogantem, nieustannie sfrustrowanym i stresującym się przed każdą sceną. W dodatku nalega by ponownie kręcić sceny, bo nie podoba mu się jak zagrał. Nie szanuje ani jej, ani nikogo innego na planie. Cóż może jest perfekcjonistą? Ciekawe jak ich relacje będą wyglądały na filmie.
Na koniec zaś dla fanów Keiry Knightley. „Anna Karenina” właśnie weszła na polskie ekrany, więc pora poplotkować o aktorce, zwłaszcza, że akurat jest ona na topie. Otóż już na okładce magazynu Allure Keira pokazała swoje piersi...
Aktorka przyznała też, że nie ma żadnych oporów przed pokazywaniem swojego biustu na ekranie (czy w prasie). Według niej jej piersi są tak małe, że ludzie nie są nimi zainteresowani. Za to Keira uparcie nie chce pokazywać swoich pośladków. Przy okazji niewielkich rozmiarów Knightley poskarżyła się, że nieustannie oskarżano ją o ukrywanie anoreksji, do tego stopnia, że przeszła przez fazę zwątpienia i myślała, że może to prawda. Potem jednak zrozumiała, że ma taką budowę ciała i przemianę materii.
Natomiast przy okazji premiery „Anny Kareniny” Keira nie tylko nie pokazała swoich piersi, ale po raz pierwszy od bardzo dawna pokazała się w dość dystyngowanej sukni. Na co dzień aktorka preferuje raczej skromniejsze ciuchy, ale widać czegoś z tego filmu się nauczyła.
I jak wam się podoba Keira w tej kreacji od Chanel?
KOMENTARZE (14)
Zostajemy na razie przy politycznych tematach. Ostatnio zastanawialiśmy się, co kto wygra w wyborach w Ameryce, wygrał Barack Obama, jakby komuś to przez przypadek umknęło. Wiemy, że przez nieporozumienie. Otóż podobno Barack Obama powiedział tuż przed wyborami: „Joss Whedon tworzy serial SHIELD, no i nadchodzi nowa trylogia Gwiezdnych Wojen. Mamy na co czekać w Ameryce”. Jak widać, niektórzy niedoinformowani potraktowali to jako obietnicę wyborczą, na szczęście Republikanie nie próbują tym razem podważać wyniku, może też im się podobają takie obietnice wyborcze.
Tymczasem w Polsce nasz prezydent, pan Bronisław Komorowski zapracował na to by w końcu wylądować w Okruchach. Komu służy naprawdę Komorowski? Tego, nie wiemy, ale ostatnio pan prezydent wysłał list do przedsiębiorców z Krzemowej Doliny. Cały list można przeczytać tutaj, natomiast znalazł się tam pewien interesujący adresat:
Oby pierwsza strzelba RP nie skończył jak przywódcy Konfederacji, niebezpiecznie jest się zadawać z Lordami Sithów. A poważnie, firma do której wysłano list właśnie nazywa się Dave McClure, Founding Partner & Sith Lord, stąd całe to zamieszanie. Tym razem w pałacu prezydenckim nikt nie nawalił.
Natomiast mamy też dobrą wiadomość dla wolnych pań, otóż Liam Neeson jest znowu do wzięcia. Aktor w 2009 stracił w wypadku ukochaną żonę Natashę Richardson i potem przez pewien czas się miotał, nie wiedząc co właściwie chce dalej zrobić z własnym życiem. Od pewnego czasu był związany z Freyą St. Johnston, pracującą w agencji PRowej, jednak obecnie aktor postanowił zakończyć ten związek. Twierdzi, że chce się skoncentrować na wychowaniu dwójki swoich synów i pracy. Więc jak któraś z fanek jest zainteresowana Liamem, może warto spróbować. Na pewno trzeba się jednak liczyć z tym, że może mu przeszkadzać kariera przyszłej partnerki.
Zresztą jeśli chodzi o fanki, to Liam Neeson cały czas jest rozchwytywany, dostaje mnóstwo listów, a w tym roku został nawet poproszony o nagranie powitalnej wiadomości na telefonie swojej fanki. I to nie byle jakiej, kobieta ta bowiem ubóstwia Neesona od dziesięcioleci i jest autorką pierwszego fanowskiego listu, jaki dostał aktor. Więc każda potencjalna partnerka Neesona musi być wyrozumiała. A na koniec filmik przedstawiający spotkanie Neesona ze swoją „pierwszą” fanką.
Ostatnio mogliśmy oglądać Neesona w kinach w „Uprowadzonej 2”.
KOMENTARZE (6)
Już dziś odbywają się wybory prezydenckie w USA. Właściwie niewiele nas to by obchodziło, gdyby nie to, że duża część Starwarsówka mieszka w Stanach i mocno się przejmuje tymi wyborami. Przez to w kampanii zdarzyło się kilka incydentów o których warto wspomnieć.
Kto wygra? Czy będzie to marna podróbka Landa, koleś, który całą wiedzę militarną czerpie z „Ataku klonów”, człowiek tak pokojowo nastawiony, że dostał nagrodę Nobla za to, że nim na dobre dorwał się do atomowej walizeczki nie wywołał jeszcze żadnej wojny ani nie rozpoczął Armagedonu? Czy może raczej podstarzały Han Solo, żywcem wyjęty z karbonitu, wielki przyjaciel zwierząt, który woził swojego psa na dachu samochodu, gdyż myślał, że ma tam wieżyczkę strzelnicą? Na początek facjaty obu panów, w wersji takiej jakiej widzą ich fani Star Wars.
System amerykański jest tak skonstruowany, że choć nie wiemy, kto na kogo głosował, to można się dowiedzieć (oczywiście po jakimś czasie), kto wsparł finansowo danego kandydata. System finansowania partii i kandydatów jest bardziej przejrzysty, więc zarówno partie jak i kandydaci organizują składki na swoją kampanię. Wszystko jest zapisane a potem rozliczone. Dodatkowo organizowane są składki celowe, które nie dotyczą bezpośrednio spraw wyborczych (np. na rzecz demokratyzacji itp.). Takie składki również są podliczane i publikowane. Na razie oczywiście nie mamy jeszcze informacji o tym, jak wygląda obecna kampania prezydencka, ale mamy już komplet informacji sprzed 4 lat i to na nich głównie będziemy się opierać.
George Lucas należy do ludzi którzy raczej nie zajmują się polityką. Przez całe życie ten wielki filantrop na dotacje polityczne przeznaczył w sumie 69900 USD, z tego aż 33100 dostał w ostatnich wyborach komitet Baracka Obamy, którego Lucas zna osobiście. Część z pozostałych pieniędzy niekoniecznie wspierała kandydatów Demokratów, a raczej akcje polityczne. Obamę aktywnie wspiera, nie tylko finansowo, partnerka życiowa Lucasa Mellody Hobson.
Steven Spielberg, pomocnik reżysera w ROTS, zazwyczaj popiera Demokratów i jest znany ze swojej hojności. Na różne kampanie polityczne wydał już ponad milion dolarów, z tego tylko 1000 USD trafiło na konta Republikanów. W obecnych wyborach wsparł Obamę kwotą 35000 USD w 2011 (kwota rozliczona). W kampanii w 2008 wydał na Obamę 30800 USD. Dodatkowo Demokratów i Baracka Obamę wspierała też żona Stevena Kate Capshaw (znana z roli Willie Scott w filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”).
Demokratów popiera finansowo też przyjaciel Spielberga i Lucasa – Francis Ford Coppola, acz on nie przeznaczył ani centa by wesprzeć Obamę. Za to Baracka wsparła jego córka Sofia Coppola (dworka Saché w TPM), kwotą 500 USD. Przeznaczyła też 2750 USD na inne cele polityczne.
Lawrence Kasdan (scenarzysta TESB i ROTJ) również finansowo woli wspierać Demokratów, acz nie tak hojnie jak Spielberg. W poprzedniej kampanii wsparł urzędującego obecnie prezydenta kwotą 4800 USD.
Jimmy Smits jest dość mocno zaangażowany w obóz Demokratów, czasem można go nawet zobaczyć na konwencjach politycznych. Działa, ale pieniędzy nie daje zbyt dużo, w sumie 9400 USD (z tego po 2300 dostali Barack Obama i Hilary Clinton jak jeszcze rywalizowali ze sobą).
Harrison Ford to ciekawy przypadek, gdyż można by go trochę określić mianem swing state. Wychowany w demokratycznym duchu, żartował sobie nawet, że jego religia to Demokraci, przyjaźnił się z Billem Clintonem, ale jednocześnie w ostatnich wyborach finansowo wsparł obu kandydatów – Baracka Obamę i Johna McCaina.
Carrie Fisher choć wpierała Demokratów, zazwyczaj wolała wydawać na inne rzeczy. Dlatego wspomagała polityków niewielkimi sumkami i raczej rzadko. Uzbierało się tego 13750 USD. Barackowi pieniędzy nie powierzyła.
John Williams wspierał finansowo Demokratów (w sumie na kwotę 8500 USD), z tego aż 6000 poszło na konta Johna Kerry’ego w różnych kampaniach. Williams dał też 2000 USD na inne cele.
John Ratzenberger (major Derlin z TESB), należy do niewielkiego grona w Starwarsówku, które raczej popiera Republikanów. Zdarzyły mu się Demokratyczne „wpadki”, ale to już zamierzchła historia. Wsparł Johna McCaina kwotą 3000 USD. W sumie na polityków dał 9525 USD.
James Earl Jones również raz w życiu wsparł Demokratów sumą 599 USD, ale było to w 1993.
Sam Obama zaczął swoją kampanię w 2010, kiedy na wiecu w Ohio (jeden z tak zwanych swing states, czyli stanów w których wygrywają i Republikanie i Demokraci), przestrzegał swoich zwolenników przed kontratakującym Imperium, czyli Republikanami.
Kampania amerykańska składa się z dwóch części, wyłaniania głównych kandydatów w obu obozach. Tym razem Demokraci mieli łatwiej, bo Barack Obama był ich naturalnym kandydatem. Za to poważne przymiarki w obozie Republikanów zaczęły się jeszcze na samym początku 2011. Michael Huckabee, były gubernator Arkansas i były kandydat na republikańskiego kandydata na prezydenta (przegrał z Johnem McCainem), próbował wysondować swoje szanse. No i uznał, że musi jakoś pojawić się w mediach. Akurat Natalie Portman spodziewała się dziecka, więc zaatakował gwiazdę (znaną z popierania Demokratów), że promuje nieodpowiedzialny model rodziny. Dla przypomnienia, Portman wówczas była jeszcze samotną przyszłą matką, choć ślub i tak był w planach. Mike Huckabee swoim wybrykiem zdołał się przebić do różnych mediów, w tym do programu Stephena Colberta, który nabijał się z polityka, twierdząc, że skoro jest przeciw matce Luke’a Skywalkera, to z pewnością współdziała z Imperium. Koniec końców, Huckabee nawet nie liczył się w republikańskim peletonie.
Skoro przy Natalie Portman jesteśmy, to ona nie wspierała wcześniej finansowo Demokratów, ale im sprzyjała. Uczestniczyła też w ruchu „Kobiety dla Obamy”. Na spotkaniu w Las Vegas podkreślała, że mimo iż sama jest szczęśliwą matką, pochwala konsekwentną politykę pro-choice, propagowaną przez prezydenta. Wymieniała także jego rozliczne zasługi i osiągnięcia. No i pozowała z plakietką wspierającą Obamę.
Wróćmy jednak jeszcze do początków kampanii. Inny republikański kandydat, Rick Santorum wpadł na genialny pomysł walki z trawiącą Amerykę epidemią pornografii, która jego zdaniem przyczynia się do mizoginii oraz przemocy wobec kobiet, a także wzrostu prostytucji i handlu żywym towarem. Przemysł pornograficzny postanowił nieoczekiwanie poprzeć tego kandydata, po to by w prawdziwych wyborach mógł przegrać z Barackiem Obamą. Nakręcono nawet reklamówkę, w której gwiazdy filmów dla dorosłych „popierają” w żartobliwy sposób Santoruma. Jedną z gwiazd była Allie Haze, czyli księżniczka Leia w „Star Wars XXX: A Porn Parody”. Krótko potem ośmieszony Santorum wycofał się z wyborów, główną przyczyną były fundusze i małe szanse na zwycięstwo. Sam filmik można obejrzeć tutaj:
Niektórzy jak George Lucas, przyjaźnią się prywatnie z Obamą. Inni bardzo bali się wygranej Republikanów. Jednym z takich gagatków, jest Mark Hamill. Ten nawet przy okazji Comic Conu mówił o polityce. Wyznał, że jeśli nie głosuje się na Baracka Obamę jest się szalonym. Dodał też, że może i Romney jest miłym facetem, ale nie jest... człowiekiem. Jest czymś co tylko imituje ludzkie zachowanie. Potem jeszcze parę razy wypowiadał się na temat Romneya, którego po pierwszej debacie (wygranej przez Romneya) opisał jako wrednego sprzedawcę, któremu nie można ufać w ani jedno słowo. Natomiast później w innym wywiadzie porównał Obamę do Obi-Wana Kenobiego, twierdząc, że obecny prezydent jest bardzo mądry. Może nie tak jak Obi-Wan, ale jest kimś między Kenobim, a Yodą. Na pewno nie jest Lukiem Skywalkerem, żartował Hamill, nie ta liga. Hamill należy do grona osób głośno popierających Demokratów, acz niekoniecznie ich wpierających finansowo.
Inny mocno zaangażowany zwolennik Demokratów to Samuel L. Jackson. Ten przyznawał się zarówno do tego, że jest rasistą i głosował na Obamę, bo ten jest czarny. Potem wściekał się na Boga, że huragan Isaac nie zmiótł Republikanów. Akurat gdy huragan atakował w tym roku Florydę, w Tampie odbywała się konwencja Republikanów. Isaac zakręcił i zaatakował Luizjanę, co wg Jacksona było bardzo niesprawiedliwe. Finansowo wsparł w poprzednich wyborach Baraka Obamę sumą 2300 USD. W życiu wydał na polityków jeszcze 1000 USD, ale czuje się mocno zaangażowany w sprawę. Ostatnio ząś Jackson wystąpił w reklamówce, która ma zachęcać do głosowania na Obamę. Uwaga, Sam wypowiada się tam po swojemu, czyli miejscami jest to język dość niecenzuralny.
George Lucas na pewno został potraktowany mocnym mind trickiem, godząc się na "marne" 4,05 miliarda dolarów za wykupienie w całości Lucasfilmu przez Disney`a.
Przynajmniej tak twierdzi członek Rady Jedi Mace Windu, czyli aktor Samuel L. Jackson, który znany jest z tego, że nie zawsze kontroluje swój język, zarówno jeśli chodzi o wulgaryzmy, jak i o głupoty.
Sam kupował trochę „ziemskiego jedzenia” w Bristol Farms w Los Angeles, kiedy został spytany o transakcje jaką Lucas zawarł z Disney`em.
„Został oszukany” stwierdził Jackson.
Photog:Czy uważasz, że Lucas zasługiwał na więcej? Sam:Oczywiście.
Photog:Przecież to spora suma pieniędzy! Sam:Niewystarczająca dla niektórych osób.
Musimy zadać to pytanie...
Czy waszym zdaniem Lucas został oszukany przez Disney`a, przy zawieraniu transakcji, opiewającej na bagatela 4,05 miliarda dolarów za wykupienie w całości Lucasfilmu?
1 - tak
2 - nie
3 - nie mam zdania
4 - dajcie mi te pieniądze lepiej!
Głosujcie w tym miejscu>>>.
Na koniec warto zaznaczyć, że Samuel L. Jackson zagrał za darmo w Mrocznym Widmie....
KOMENTARZE (20)
Tym razem wyjątkowo będzie całkowicie poważnie. Otóż okazuje się, że Harrison Ford ostatnio musiał zmierzyć się z nowotworem. O wszystkim poinformował niedawno amerykański tabloid „National Enquirer”. Według gazety Harrison Ford ma mieć na nosie sporą narośl o złośliwym charakterze. Informacja ta przeraziła fanów, tym bardziej, że sama gazeta już parę razy zasłynęła z łamania tajemnicy lekarskiej (np. pierwsi podali informacje o chorobie Particka Swayze). Według gazety narośl to prawdopodobnie rak podstawnokomórkowy, ale nie zagraża życiu aktora! Gazeta informowała, że Harrison Ford będzie musiał się poddać operacji. Podano także, że żona Forda Calista Flockhart bardzo przeżywa całą sprawę, acz trzyma się nieźle.
Sprawa była na tyle poważna, że na kilka godzin po publikacji menedżer aktora w wydanym specjalnie oświadczeniu poinformował, że Harrison faktycznie miał guza, ale przeszedł już operację. Złośliwe komórki zostały usunięte i nie ma powodów do zmartwień. Wszystko jest pod kontrolą.
Obecnie powstają trzy filmy z Harrisonem Fordem – „Gra Endera”, „42” i „Paranoia” (do której zgolił głowę, co jednak nie ma nic wspólnego z jego stanem zdrowia). Wszystkie te filmy pojawią się na ekranach kin w roku 2013. Gdyby sprawa raka była poważna, udział Forda w tych produkcjach stałby pod znakiem zapytania. Nie znamy dalszych planów Harrisona, zwłaszcza tych, które mogłyby dotyczyć powrotu do ról Hana Solo w siódmym epizodzie Gwiezdnych Wojen, czy Indiany Jonesa. Przyszłość tej ostatniej jest jednak dość niepewna dlatego, że część praw dotyczących dystrybucji wciąż należy do firmy Paramount, a nie do Disneya, który niedawno przejął Lucasfilm. Brak uregulowania tych kwestii może wiązać się z tym, że film ten nigdy nie powstanie, co sugerował całkiem niedawno Frank Marshall.
KOMENTARZE (12)
Finalizacja transakcji sprzedaży Lucasfilmu powinna sie odbyć przed końcem roku. Z uwagi na to, że firma ta w 100% należy do George'a Lucasa, to "Maker" otrzyma całe 4,05 mld dolarów. Niedługo później, jak twierdzi jeden z członków Lucasfilmu, George planuje przeznaczyć sporą część tej sumy na fundację wspierającą edukację. Ta lwia część tej sumy będzie oscylować wokół 4 mld USD.
Nie jest jeszcze pewne, która fundacja otrzyma środki. Lucas, wspólnie ze swoją partnerką Mellody Hobson, jest obecnie szefem Edutopii, która jest częścią Fundacji Edukacyjnej George’a Lucasa. Wykorzystując tę fundację przeznaczył on w 2006 roku 175 mln dolarów na rozwój USC - uczelni do której uczęszczał. Sama Edutopia skierowana jest do szkół podstawowych, pomaga we wdrażaniu programów nauczania wspierających analizowanie informacji, kreatywne rozwiązywanie problemów czy współpracę i komunikację potrzebną do osiągnięcia zamierzonych celów. Dodatkowo należy pamiętać, że jedną z firm wchodzących w skład grupy Lucasfilmu była przez spory czas Lucas Learning, która odpowiadała za rozwój materiałów i gier edukacyjnych. To właśnie przy współpracy z tą firmą powstała cała seria gier edukacyjnych jak Droid Works czy The Gungan Frontier.
Sam Lucas na temat swojej decyzji wypowiedział się w środę: Przez 41 lat większość swojego czasu i pieniędzy włożyłem w firmę. Zaczynając nowy rozdział w swoim życiu, cieszę się, że mam możliwość poświęcenia czasu i środków filantropii. Podtrzymuje tym samym oświadczenie, które wydał w 2010 roku. W roku 2010 George Lucas złożył publiczną obietnicę, że przeznaczy co najmniej połowę swojego majątku na cele charytatywne, dołączając do grona miliarderów, którzy zrobili to wcześniej (np. Bill Gates czy Warren Buffet).
George Lucas złożył wtedy następująca przysięgę:
Przysięgam, że tak długo aż będę miał środki do swojej dyspozycji, będę starał się podnieść możliwości edukacyjne dla przyszłych pokoleń studentów, niezależnie od ich wieku.
Dedykuję większość mojego bogactwa by rozwinąć edukację. To jest klucz do przetrwania ludzkiej rasy. Musimy zaplanować naszą wspólną przyszłość, a pierwszy krok to właśnie społeczne, emocjonalne i intelektualne narzędzia, które dajemy do dyspozycji naszych dzieci. Jako ludziom, naszym najważniejszym narzędziem przetrwania jest umiejętność myślenia i adaptowania się, a nauczyciele, opowiadający historie i inni są odpowiedzialny by nadal tak się działo.
Warto tutaj przypomnieć, że Lucas wielokrotnie już przeznaczał swoje pieniądze na różne fundacje, nie tylko poświęcone edukacji. Dotował między innymi fundacje wspierające walkę z rakiem, fundację Spełniamy Marzenia i fundację filmową. Możliwe jest więc, że i tym razem wszystkie środki nie zostaną przeznaczone tylko na jeden wybrany cel. Niezależnie jednak od ostatecznego wyboru, godne uznania jest to, że trafią one do potrzebujących. Na pewno jednak większość z nich zostanie przeznaczona na edukację. Zarówno Lucas, jak i jego obecna partnerka Mellody Hobson, bardzo doceniają znaczenie edukacji. Sami są doskonałym przykładem tego, że dobra edukacja może otworzyć drogę do wielu sukcesów. Ani Lucas, ani Mellody nie pochodzili z bogatych rodzin i gdyby nie wykształcenie oraz własna ciężka praca, to nie byliby w stanie osiągnąć tyle w życiu.
KOMENTARZE (12)