Kolejny wpis Jonathana Rinzlera na blogu oficjalnym dotyczy Ralpha McQuarriego, a dokładniej jednego problemu - jak rozróżnić, które prace Ralpha są rzeczywiście jego obrazami koncepcyjnymi, a które tylko licencjonowaną grafiką. Zatem tym razem Rinzler musiał rozpoznać ile jest Ralpha w Ralphie.
Obraz koncepcyjny Ralpha McQuarriego czy licencjonowana ilustracja?
Wydawać by się mogło, że wystarczy popatrzeć na inspirujące kompozycje, wyrafinowaną paletę barw, dynamiczne pozy postaci czy oryginalne pomysły, ale podczas prac nad „Making of Return of the Jedi” Rinzler natknąłem się na jeszcze jedną rzecz - ilustracje produkcyjne, które mogły bazować zarówno na istniejących projektach, jak i być samodzielnymi pomysłami. I tu pojawił się problem, jak je sklasyfikować, jako dzieła autorskie, czy raczej odtwórcze, skoro były razem chowane w archiwach.
Nie było wcale łatwo, ponieważ od czasu „Imperium kontratakuje” Ralph robił
1. szkice koncepcyjne, ale uwzględniał ważne wskazówki i polecenia George’a Lucasa, które zostały zawarte w różnych wersjach scenariusza. Dotyczy to także „Powrotu Jedi”.
2. licencjonowane obrazy, które miały stanowić uzupełnienie konceptów, oparte na fragmentach filmu. Prowadzi to do pewnej zmyłki, na którą nabiera się wielu fanów. Myślą oni, że to reżyser Irvin Kershner i scenograf Norman Reynolds skopiowali właściwie jeden do jeden pomysł Ralpha McQuarriego, natomiast naprawdę jest dokładnie na odwrót. Jeżeli malunek i fragment w filmie bywają identyczne, to dlatego, że McQuarrie właśnie odtworzył to, co zobaczył na zdjęciach. Czasem było jeszcze tak, że Ralph rozwijał i upiększał fragmenty filmu właśnie w formie malunku, ba czasem nawet wykorzystywał istniejące i zaakceptowane projekty, by tworzyć kolejne wspaniałe ilustracje.
Niektórzy fani zapominają, że Joe Johnston (i pewnym stopniu również Nilo Rodis-Jamero w „Imperium” i „Powrocie”), którzy zaprojektowali praktycznie wszystkie pojazdy znane z prac Ralpha McQuarriego, w tym X-Winga, Sokoła Millennium, TIE Fightera czy AT-AT. Owszem znajdzie się kilka wyjątków, jak barka żaglowa Jabby, która wyszła spod ręki Ralpha, reszta jednak nie jest jego projektem. Ralph bazując na tych projektach potrafił dodać im ducha, przetworzyć je jeszcze bardziej, czasem na potrzeby ilustracji koncepcyjnych, a czasem właśnie licencjonowanych prac.
Pomimo tego, że wszystkie jego prace są znakomite, ja nie chcę w książce mieszać tych prac stworzonych po fakcie, z tymi, które faktycznie przedstawiają zupełni nowe pomysły. Niestety różne źródła okazały się zawodne. Niektóre mówiły, że Ralph ukończył tylko sześć obrazów produkcyjnych na potrzeby „Powrotu Jedi”. Zresztą sam McQuarrie nie potrafił określić dokładnie, raz wspominał sześć, raz osiem, a raz dwanaście. Na dodatek sam nie zawsze pamiętał, które prace były jego koncepcjami, a które powstały trochę później. Choćby jego obraz przedstawiający Pałac Jabby. Żeby było jeszcze trudniej, część oryginalnych konceptów trafiała potem w wersji lekko przetworzonej do licencjonowanych książek, uniemożliwiając właściwie rozpoznanie, kiedy powstał oryginał. No i żadne z tych dzieł nie mają opisanych dat. (W przypadku „Nowej nadziei” i „Imperium” Ralph udostępnił mi swój kalendarz z tamtych lat, gdzie zapisywał nad czym i kiedy pracował. Niestety w przypadku „Powrotu Jedi” coś takiego nie istniało).
Pewnego dnia nastąpił przełom, gdy przeszukując archiwa Lucasfilmu znalazłem teczkę na której znajdował się napis „sześć obrazów produkcyjnych”. Tam znalazły się przede wszystkim rysunki Had Abbadon (czyli stolica Imperium, nim stała się nią Coruscant), którą ujął Lucas we wcześniejszych wersjach scenariusza. W tym wypadku mogłem być pewien, że to oryginalne pomysły Ralpha. Było jednak jeszcze siódmy rysunek, podobny w tematyce, ale nie sposób potwierdzić czy to też koncept, choć tak sugerował archiwista Arran Harvey.
Jednak było jeszcze cały szereg, około 20 malowideł, które trudno zakwalifikować. Badania wykazały, że to „oryginały”. W jednym z wywiadów McQuarrie wspominał, że namalował dwie barki nad jamą Sarlacca. W innym wspominał o jakimś przelatywaniu, choć nie podał konkretów, by przypadkiem nie zdradzić szczegółów filmu. Patrząc na te prace, chyba rozumiem już o co mu chodziło.
Wreszcie miesiąc później przeglądając Archiwum Zdjęć, gdzie szukałem fotografii. Trafiłem na skoroszyt „biblię” ILM z 1982. Tam znajdowały się wszystkie kluczowe szkice każdego pojazdu i stwora. Tam znalazłem też dziewięć kolejnych prac McQuarriego, które mogłem już śmiało określić jako koncepty, a nie prace licencjonowane. Wreszcie namacalny dowód. I wielka ulga, bo bardzo nie chciałem się pomylić w swoich rozpoznaniach (co niestety zdarzyło mi się to już wcześniej).
A zatem, drodzy czytelnicy, to jest jeden z ekscytujących (a także, nie uwierzycie, „interesujący”) aspektów pracy nad tego typy książkami.
BJK2012-10-19 06:45:59
genialne są koncepty Raplha, choć jego wizja szturmowców z mieczami mi nie podchodzi;)
Darth GROM2012-10-19 01:35:51
Wielki Mistrz!!!