To pierwszy z cyklu artykułów jakie ukazały się w sieci, po tym jak George Lucas dostał nagrodę Amerykańskiego Instytutu Filmowego za całokształt osiągnięć.
9 czerwca o godzinie 19:00 w Kodak Theatre, w Hollywood, rozpoczęła się ceremonia połączona z bankietem, gdzie Lucas odebrał nagrodę AFI. Wśród gości byli Steven Spieberg, Tom Hanks, Harrison Ford, Mark Hamill, Carrie Fisher, Richard Dreyfuss i Robert Duvall.
Gdy Lucas dostawał nagrodę Instytutu filmowego, jego najnowsze dzieło – “Gwiezdne Wojny Część III – Zemsta Sithów” zajmowało szczyty światowego box-office’u, stając się ostatnim elementem do nagrody za osiągnięcia życiowe. „Zemsta” mimo wszystko wciąż doskonale broni
swojej ekonomicznej i kulturowej pozycji, która została ukształtowana przez ostatnie ćwierć
wieku.
"Gwiezdne Wojny" zmieniły sposób w jaki powstają filmy, w jaki są wprowadzane na ekrany i reklamowane. Moc stała się rozpoznawalnym systemem wierzeń, prawie jak Chrześcijaństwo, termin „Gwiezdne Wojny” przyjął się w administracji prezydenta Reagana i w Pentagonie, a Yoda jest obecnie częściej imitowany niż Jimmy Cagney i Edward G. Robinson byli
kiedyś.
Innowacje, które Lucas starannie wprowadzał w swoich filmach jak – dźwięk, nieliniowy montaż, cyfrowe efekty czy komputerowe animacje zmieniły sposób tworzenia filmów. Prawie każdy z filmów powstałych po drugiej połowie lat 80, ma w sobie coś, co zaszczepił w kinematografii George Lucas. A teraz miliony ludzi na całym świecie są wstanie robić niesamowite efekty na swoich domowych komputerach.
Lucas choć nie przerodził się w Imperatora, jest w miarę blisko takiego przeistoczenia. Stworzył wielkie Imperium, z siedzibą w Marin County i teraz San Francisco. Osiągnął większy sukces finansowy, twórczy i technologiczny, niż jakikolwiek inny twórca w historii
kina. Nie tylko jest reżyserem, który osiągnął sukces, ale też posiada prawa do swoich najważniejszych dzieł, a to wszystko osiągnął w ciągu 30 lat, tworząc właściwie sześć filmów.
Jeśli Lucasowi nawet nie udało się zainspirować swoim podejściem do tworzenia kina młodych filmowców (no może z wyjątkami jak amator samouk – Robert Rodriguez), z pewnością przemienił rynek filmowy. To właśnie Lucas odpowiada za politykę Hollywoodu związaną z
odnoszącymi sukces filmami, zajmującymi szczyty box officów (blockbusterami), dzięki temu, że z sukcesem wprowadził na rynek pięć kolejnych części "Gwiezdnych Wojen". Stworzył to na bazie struktury seriali, które oglądał za młodu, mieszkając w Modesto. Na dodatek stworzył jeszcze inną popularną serię – „Indiany Jonesa”. Inni twórcy już od dawna podążają za przykładem Lucasa, np. przy „Władcy Pierścieni” czy „Harrym Potterze”, ale też animowanych hitach jak „Shrek” czy „Toy Story”.
Hollywood zawsze miało swoje spektakularne dzieła, jeszcze w czasach pierwszego „King Konga” czy „Ben-Hura”. Ale Lucas nadał im zupełnie nowy kształt, tworząc przy okazji cieszącą się powodzeniem linię książek, filmów, DVD, zabawek, gier czy społeczności
internetowej. Jak się dziś zapyta studenta filmowego o „Rosebud”, zapewne większość z nich nie będzie wiedziało co powiedzieć, ale gdy powiemy „Niech Moc będzie z Tobą”, to on zapyta nas czy byliśmy na nocnym pokazie „Zemsty Sithów”.
Lucas odnowił gatunek SF i pokazał, że pomysły na przekraczanie kosmicznych barier wciąż żyją w umysłach naukowców, odkrywców czy wojowników. Dodatkowo uwolnił kino od ograniczeń trójwymiarowych scenografii czy lokacji. Wszystko może być teraz zrenderowane komputerowo, a twórcę ogranicza jedynie jego wizja. Czego by niepowiedzieć o prequelach, trzeba im
przyznać to, że światy wirtualne są stworzone bardzo dokładnie i dopieszczone w szczegółach. Lucas w latach 80. i na początku 90. był pionierem efektów specjalnych, dziś ILM ma naśladowców na całym świecie. Grafika komputerowa, która zrewolucjonizowała kino filmami „Park Jurajski” czy „Terminator II”, stała się dziś naturalnym zjawiskiem. A Peter Jackson i jego „Władca Pierścieni” udowodniły, że prace o podobnym do ILMu standardzie mogą być zrobione choćby w Nowej Zelandii za niższą cenę. Obecnie powstają setki małych firemek, będących swoistymi klonami ILMu, rozrzuconymi po całym świecie.
Dodatkowo George Lucas opracował też modelowe wykorzystanie stworzonej przez siebie marki do granic możliwości, zarówno kulturowych, technologicznych jak i ekonomicznych. Przez prawie dekadę w różnych wywiadach mówił o tym, że kulminacyjnym punktem jego filmowej kariery będzie Epizod III. W rezultacie film zarobił ponad 300 milionów na całym świecie w pierwszy weekend.
LucasFilm osiągnął najwyższy poziom artyzmu w utrzymywaniu zainteresowania Gwiezdną sagą w internecie, czy podczas konwentów fanów. Oficjalne i nieoficjalne strony internetowe są liczone w milionach, a Lucas zgrabnie nimi zarządza, by wywołać maksymalne
zainteresowanie.
Starannie przygotowane prezentacje na Star Wars Celebration III w Indianapolis, w kwietniu 2005, to wręcz studium przypadku, jak stworzyć fanatyzm fanów. Producent Rick McCallum pokazał kilkuminowy klip z Zemsty Sithów, zawierający fragmenty bitwy kosmicznej, scen
pogrzebu itp. Przedstawiono nowe postaci, pokazano nowy świat oraz Yodę odcinającego głowy dwóm wrogom. McCallum naszkicował wspaniały plan wersji 3-D wszystkich filmów oraz dwa seriale telewizyjne, jeden animowany i jeden aktorski. To by było na tyle, jeśli chodzi o koniec marki.
Koszty marketingu ROTS wyniosły według przewidywań między 50 a 150 mln USD (szacuje się, że koło 90). Ale tak na prawdę, nikt nie powie tego publicznie, bo przecież jak tu nie mówić o naciskach, skoro Lucasowi, z natury cichemu i nieśmiałemu, media poświęciły więcej
uwagi, niż np. Angelinie Jolie czy Festiwalowi Filmowemu w Cannes.
Inną rzeczą, którą udało się Lucasowi osiągnąć, to minimalizacja roli studia filmowego. 20th Century Fox jest tylko dodatkiem, który dystrybuuje film i zbiera pieniądze, a na tym jego rola się kończy. Poprzedni szef Foxa, Bill Mechanic narzekał, że Lucasa w ogóle nie
interesowało to, co Fox myślał o dwóch poprzednich prequelach.
Ale już w ciągu pierwszego tygodnia, Lucas udowodnił, że ma rację. „Zemsta” została dobrze przyjęta na całym świecie. To film ponad podziałami, nie tylko społecznymi, rasowymi, narodowościowymi, ale też wiekowymi. Współcześni rodzicie to wielokrotnie studenci z lat
70. i 80., którzy niegdyś fascynowali się starymi częściami. Widownia „Zemsty” jest tak zróżnicowana, że można rzec, iż Lucasowi udało się osiągnąć swój podstawowy cel – stworzenia działającej mitologii ponad wszelkimi podziałami ze względu na wiek, płeć czy rasę.
Dodatkowo trzeba przyznać, że Lucas jest sprytnym biznesmenem. Reorganizujący się wciąż LucasFilm, to prototyp tego jak będą funkcjonować przemysł filmowy i kulturowy w niedalekiej przyszłości.
Firmy Lucasa przetwarzają 10 tysięcy terabajtów danych wideo i audio, a wszystko dzięki nowoczesnej sieci optycznej o 10 gigabajtowej przepustowości. Lucas zintegrował też swoje działy licencji, marketingu czy departamentu internetowego w jednym futurystycznym centrum, gdzie biznes i technologia wzajemnie się wspierają.
LucasArts cały czas próbuje wejść na rynek edukacyjny, spełniając jedno z największych marzeń Lucasa, zastąpić nudne książki, wizualnymi symulacjami. LucasArts odniósł wielki sukces powodując stymultaniczne wprowadzenie gry bazującej na filmie, wraz z nim. Wszystko dzięki cyfrowym obrazom, które można swobodnie wymieniać.
Ale celem George’a jest znalezienie Świętego Graala współczesnych mass-mediów – konwergentnej rozrywki, w której film i gra właściwie się łączą.
Póki co, twórca Gwiezdnych Wojen pozostawił jedno z marzeń, promowanie alternatywnego kręcenia filmów. To nie jest Robert Redford, który wspiera twórców niezależnych (Lucas sam twierdzi, że jest jednym z nich). LucasFilm nie wspiera ani młodych artystów, ani
wynalazców, wszystko co stworzą pracując w Lucasfilm, należy do korporacji, nie do nich.
W jednym z wywiadów George opisał LucasFilm następującymi słowami „To nie jest firma, zaprojektowana by istnieć następne tysiąc lat. To firma której celem jest mi służyć, póki żyję, bym mógł robić to co mi się podoba".
Lucas osiągnął sukces, nie tylko "Gwiezdnymi Wojami". Jest jednym z tych ludzi, którzy totalnie zmienili świat (jak Thomas Alva Edison czy Henry Ford). Lucas zmienił przemysł filmowy i to jest fakt. Filmowców w Hollywood z końca XX wieku i początku XXI powinno się
określać mianem przed i po George’u Lucasie.
Autorem oryginalnego artykułu jest Dale Pollock, twórca książki „Skywalking: The Life
and Times of George Lucas”.
battledroid2005-11-18 14:48:50
Coś nie lubicie tego Lucasa- a gdyby nie on to nie byłoby tej strony i byście nie pisali tych komentarzy
Talon Kurrdelebele2005-09-28 19:01:25
Ale oscara to mu już nie dadzą... :/
Lady Aragorn2005-09-27 16:12:12
tjaaa nie śmiertelny.... jak skamielina :P:P:P
PodleśMucha2005-09-27 14:28:27
Łukasz może być dumny. Stał się nieśmiertelny - jak pułkownik Sanders z KFC, zamrożony Disney czy Ronald McDonald... :)
Long2005-09-27 11:33:34
Ten cały Pollock, to chyba niezły kumpel Lucasa :) Żebyt Obywatela Kane'a tak umniejszać w imię George'a, to już lekka przesada.Arcturus ma całkowitą rację. Nie dajemy przyzwolenia na folmową ignorancję!
Arcturus2005-09-27 02:11:41
Student filmowy, któremu nie kojarzy się słowo "Rosebud" powinien natychmiast zostać wywalony z uczelni. Swoją drogą ten, który nie wie co to "Niech moc będzie z tobą" też.
Krogulec2005-09-26 22:53:12
sporo prawdy ale prawda jest taka że jemu po prostu chodzi o szmal i tyle a nie że jest nieśmiały i może jeszcze skromny...zapominacie że za te "edukacyjne" gry lucasarts on też zbiera kase...wazelina i terakota :P
Lord Bart2005-09-26 22:12:14
dużo prawdy ale i duzo więcej wazeliny... włazi mu w dupę po całości.