Cole Horton wrócił do tematu II wojny światowej i jej wpływu na sagę. Tym razem zajął się starym sprzętem wojskowym, który został przerobiony na dekorację i rekwizyty.
Co wspólnego mają IG-88, miecz Obi-Wana, speeder Larsów, kantyna Mos Eisley, turbolaser Gwiazdy Śmierci i „Sokół Millennium”? Z pewnością są to jedne z najlepiej wyglądających elementów z odległej galaktyki. Ale spostrzegawczy fani zauważą, że są one zbudowane z elementów złomowanego samolotu zaprojektowanego w czasach II wojny światowej. W tym miesiącu zajmiemy się tym, jak elementy myśliwca odrzutowego Gloster Meteor stały się jednymi z najbardziej znaczących rekwizytów uniwersum „Gwiezdnych Wojen”!
Gdy myślicie o samolotach z II wojny światowej, pewnie przychodzą wam na myśl pojazdy z eleganckimi śmigłami lub wielkie bombowce. Podczas gdy toczono wojnę i wygrywano dzięki tym jednostkom, sama walka w powietrzu ewoluowała wraz z konfliktem. Samoloty stawały się większe, szybsze i bardziej niszczycielskie, dodatkowo miały też dłuższy zasięg. Co ważniejsze, samoloty śmigłowe zastępowano nową technologią, silnikami odrzutowymi.
Wraz z narastającym wyścigiem zbrojeń podczas II wojny światowej, szybsze samoloty stały się koniecznością dla obu stron. Pierwszy na świecie odrzutowiec wzniósł się w Niemczech w 1939. Prawie w tym samym czasie, brytyjski konstruktor Frank Whittle rozwinął swój własny projekt silnika odrzutowego, a potem wraz z firmą Gloster Aircraft Company zbudował pierwszy brytyjski myśliwiec odrzutowy, Gloster Meteor. Gloster próbowało wielu silników, by poderwać swój myśliwiec, w tym wyprodukowany przez Rolls-Royce’a silnik Derwent, użyty po raz pierwszy w 1943.
Gloster Meteor nie był szeroko wykorzystywany podczas II wojny światowej. Różne prototypy spełniały wiele ról podczas swego życia, w tym samolotów morskich czy nocnych myśliwców. 616 szwadron Królewskich Sił Lotniczych zamierzał używać tych myśliwców, by zwalczać szybkie latające bomby V-1. Do końca wojny Meteory zdjęły 14 sztuk tej przerażającej broni.
Dekady po wojnie, stary silnik odrzutowy Rolls-Royce-Derwent był zbędny i wysłano go na złomowisko, gdzie czekał na nowy los. Budując nową galaktykę od zera, ekipa „Gwiezdnych Wojen” tchnęła nowe życie w ten relikt z II wojny światowej.
– Z moim budżetem na scenografię nie mogłem zrobić tego co chciałem – powiedział Roger Christian w rozmowie z „Star Wars Insiderem” w 2008. – W tamtych czasach dało się kupić złomowane samoloty za 60 USD, więc przejechałem się przez Brytanię i kupiłem resztki samolotów, silników i cały asortyment. Z tego stworzyliśmy większość scenografii.
Dostępne tanio części samolotowe nie tylko oszczędziły czas i pieniądze, ale dodały też dużej złożoności projektom „Gwiezdnych Wojen”.
– Kupiliśmy setki wartych funciaki złomowanych samolotów i rozebraliśmy je na części – mówił scenograf John Barry w wywiadzie z „Star Wars: The Blueprints”. – Wyobraźcie sobie złożoność rysunków, które tworzyliśmy, by użyć tych form. Ale gdy weźmie się tylko silnik odrzutowy, dostajemy wspaniałe rzeczy.
W „Star Wars: The Blueprints” Roger Christian potwierdza: – Dostawałem ciężarówkę za ciężarówką złomu samolotowego, nauczyłem ludzi jak je otwierać i tworzyć z nich inne obiekty. Nauczyli się też identyfikować rzeczy, które dobrze wyglądałyby na planie.
Pracując z innymi członkami ekipy sprawił, że te fragmenty samolotów znalazły się zarówno w scenografii jak i posłużyły do budowy rekwizytów. Christian kontynuuje: – wyszkoliliśmy kreślarzy, by przechodzili się wśród złomu i identyfikowali interesujące nas elementy. W kantynie jest taki wielki pojemnik na napoje z tyłu baru, był on resztką samolotu którą kreślarze wzięli i wkomponowali w plan.
John Barry pamięta ten proces bardzo dobrze. Opowiada o transformacji złomu w rekwizyty:
– Ten cały sprzęt w kantynie, to komory spalania z silników odrzutowych, które pomalowano sprayem nadając im metaliczny lub złoty kolor, dodano światełka w dziurkach i całą resztę. Ale budzą zainteresowanie, bo ktoś nad nimi pracował, coś ze sobą niosą, są dużo bardziej interesujące niż wszystko, co byśmy stworzyli od początku, gdybyśmy mieli na to czas.
Części silnika odrzutowego Derwant są porozrzucane po całych „Gwiezdnych Wojnach”, najbardziej rozpoznawalna jest rura płomienia. Te stożkowe sekcje są przydatnymi rekwizytami, można je znaleźć w silniku odrzutowym. Ich interesujący kształt sprawdził się w kantynie w Mos Eisley w „Nowej nadziei”, ale też stał się głową łowcy nagród IG-88 w „Imperium kontratakuje”. Pewne części znajdują się też w wieżyczce „Sokoła Millennium”.
Gdy się przyjrzeć dobrze mieczowi świetlnemu Obi-Wana z „Nowej nadziei”, można tam znaleźć rurę balansową z silnika Derwant. Góra emitera miecza świetlnego może wyglądać na elegancką broń, ale to w praktyce część starego samolotu.
Dzięki niesamowitej ekipie Gloster Meteor naprawdę przeleciał z wojny światowej do „Gwiezdnych Wojen”.
Tu składam specjalne podziękowania dla Chrisa Reiffa i Chrisa Trevasa za ich niesamowitą wiedzę na temat wszystkich części w „Gwiezdnych Wojnach”.
Darth Starkiller2016-03-20 01:39:05
Bardzo ciekawy artykuł. :)
Just Luke2016-03-18 09:05:35
mnie tez :)
Emperor Reek2016-03-18 08:13:42
Z IG-88 to mnie zaskoczyliście.