W Drodze zniszczenia, Drew Karpyshyn zarysował nam wspaniały portret młodego człowieka, który przechodzi drogę od niewinności do czystego zła. Tym człowiekiem był Darth Bane, potężni, silny i ambitny geniusz, który w pewien sposób się zagubił. To właśnie uczyniło go najlepszym kandydatem na lidera pośród Sithów, a jego radykalne podejście umożliwiło mu zdobycie wiedzy, która doprowadziła do zniszczenia jego własnego zakonu i stworzenia na jego prochach nowego. To właśnie Bane wprowadził nową regułę zakonną, Zasadę dwóch.
Co się stanie dalej, dowiemy się już niebawem w powieści Darth Bane: Rule of Two (w USA hardcover ukaże się 26 stycznia). Bane jest gotów aby wprowadzić swoją polisę w życie i jest przekonany, że odnalazł kluczowy element, który zagwarantuje mu osiągnięcie tryumfu – ucznia, którego mógłby szkolić. Jest nią młoda Zannah, która podświadomie łączy się z Ciemną Stroną. To właśnie z przewodnictwem Bane’a, młoda dziewczyna rozpocznie przygodę mającą na celu zniszczenie Jedi i dominację nad galaktyką.
Ale jest też ktoś, gotów powstrzymać Dartha Bane’a. To Johun Othone, padawan mistrza Jedi Lorda Hotha. Ten ostatni zginął z rąk Bane’a w ostatniej z wielkich wojen Sithów. I choć reszta Jedi mu nie wierzy, Johun ma przeczucie, że jeden z Sithów przetrwał.
Rule of Two, to druga powieść zawierająca historię Dartha Bane’a, legendarnego mistrza Sithów, który sformował zasadę dwóch: „Dwóch powinno być, nie więcej, nie mniej. Jeden posiądzie władzę, drugi jej łaknie”. To w pewien sposób zwyrodniałą wersja relacji Jedi – Padawan, czy może coś jeszcze?
Oczywiście jest tu pewna analogia relacji uczeń – mistrz oraz Jedi – padawan. W obu przypadkach chodzi o to, by nauczanie mentora przekazało wiedzę i mądrość uczniowi. Tyle, że u Jedi ta relacja przygotowuje jednostkę do życia w służbie, by była posłuszna innym autorytetom, jak mistrz, rada Jedi czy Moc. Zupełnie inaczej jest u Sithów, gdzie relacja ta to pierwszy krok w podróży do całkowitego uwolnienia swojej indywidualności, uwolnienia się od wszelkich zobowiązań. Głównym celem Zasady dwóch, jest to aby uczeń przewyższył i zastąpił swojego nauczyciela. To coś, do czego Jedi raczej nie zachęcają.
Odświeżyłeś Bane’a odkąd pojawił się w komisach Dark Horse’a – Jedi vs. Sith. Jaki był twój udział w zmianach tej postaci od oryginalnego zarysu do tego, co widzieliśmy w powieściach?
Jak wielu innych, po raz pierwszy spotkałem się z Banem, przy okazji komiksów. Już wtedy wydawał mi się nietuzinkową postacią. W pewien sposób był on oddany ciemnej stronie; był potworem, który był czystym złem. Ale gdy zacząłem pisać te powieści, zacząłem się zastanawiać jak takie coś mogło powstać. Oczywiście nie mógł urodzić się jako potwór, więc rozwinąłem jego historię, zdałem sobie nawet sprawę, że na wielu poziomach, można się z nim identyfikować. On po prostu robi to, co uważa za konieczne aby przetrwać, no i myślę, że swoją perspektywą w ciekawy sposób wnosi argumenty do dyskusji o moralności ciemnej i jasnej strony.
Powiedziałeś kiedyś, że nie uważasz filozofii ciemnej strony za całkowicie złą. A jeśli tak, to dlaczego ona zawsze prowadzi do zdrady, podłości i morderstwa, jak w Rule of Two i w innych miejscach? Czemu zawsze niszczy osobowości, od Bane’a, do Vadera, aż po Jacena Solo?
Filozofia Ciemnej Strony wywyższa potęgę indywiduum, co nie musi być w gruncie rzeczy złe. Problemem tego podejścia jest ekstremizm, objawiający się brakiem respektu dla praw i życia innych. Tyle, że przynajmniej w erze Bane’a, wyznawcy Ciemnej Strony nie mieli innych możliwości niż podejmowanie ekstremalnych akcji. Jedi byli fanatyczni w swoim dążeniu do zniszczenia wyznawców Ciemnej Strony, a jedyną szansą dla Sithów by przetrwać, było odpowiedzenie swym wrogom tym samym poziomem fanatyzmu. Gdyby Jedi byli bardziej tolerancyjni wobec wyznawców Ciemnej Strony, Bane mógłby ewoluować w innym kierunku, ale to niekoniecznie przekładałoby się na dobrą historię.
Jednym z głównych wątków Rule of Two jest wybór przez Bane’a uczennicy, młodej dziewczyny imieniem Zannah, która staje się bardzo intrygującą postacią. Co tu dużo mówić, ona jest bardziej przerażająca niż sam Bane, opowiedz nam o niej.
Zannah pojawiła się jako mała dziewczynka w tej samej serii Dark Horse’a, która przedstawiła Bane’a [drobna uwaga, Bane po raz pierwszy pojawił się w powieści Mroczne Widmo – przyp. red.]. Jest ona bardzo interesująca, bo ma silny potencjał Mocy, ale manifestuje się on w inny sposób niż u jej mistrza. Nie ma ona fizycznej wielkości i siły, więc musi bardziej polegać na rozumie i przebiegłości. Podobnie jak Bane, nie zamierzała być zła. Musiała się mierzyć z pewnymi trudnościami w życiu, a robiła to, co było konieczne by przetrwać. To szczególnie widać pod koniec powieści, gdy musi ona wybrać ścieżkę, którą chce podążać. I mam nadzieję, że czytelnikom uda się wychwycić jej wewnętrzny konflikt.
A skąd się wziął pomysł na orbaliski, symbionty, które Bane wykorzystuje by zwiększyć swą siłę fizyczną i zdolności związane z Mocą?
Orbaliski były już ustanowione jako część dziedzictwa Bane’a. Jak się im przyjrzałem, uznałem, że to ciekawa analogia ich relacji z Banem oraz Bane’a z Zannah. Orbaliski powiększają siły Bane’a i chronią go przed mieczami świetlnymi i inną bronią, ale też zmuszają go do życia stałego, męczą go bólem, i jest szansa, że któregoś dnia doprowadzą go do zniszczenia. Zannaha może to samo powiedzieć o swoim mistrzu, który z jednej strony uczynił ją silną, z drugiej powoduje ból i cierpienie, i jest duża szansa, że któregoś dnia sprowadzi na nią śmierć... chyba, że ona okaże się wystarczająco silna aby go zabić wcześniej.
Jak Jedi z czasów Bane’a różnią się od Jedi z czasów Vadera? I jak to jest z Sithami?
Myślę, że Jedi w czasach Bane’a są wyczerpani i zmęczeni. Walczyli z Sithami tak długo, że chcą aby te bitwy ustały, więc trudno im zaakceptować, że jakiś z nich mógł przetrwać bitwy o Ruusan. Oni są zmęczeni walką, a to czyni ich podatnymi na zadowolenie. W czasach filmów to zadowolenie przerodziło się w apatię, powodując, że Jedi dojrzeli do upadku. Z drugiej strony Sithowie odkrywają się w czasach Bane’a na nowo. Zestalają swoje siły, budują swą potęgę, tak żeby móc pokonać swych wrogów. W czasach filmów obserwujemy kulminację tego procesu.
Jesteś pisarzem, ale także pracujesz jako projektant gier komputerowych. Czy myślisz, że obie formy w jakimś stopniu mogą się połączyć? Czy zobaczymy kiedyś grę o złożoności powieści? Czy powieść z możliwościami wyboru jak w grze? A jeśli tak, to jak daleko nam do tego?
Myślę, że gry i powieści to dwa zupełnie inne doświadczenia, i nie widzę powodu by je w jakiś sposób scalać. W grach ważne jest to by gracz, mógł uczestniczyć i kontrolować akcję, podczas gdy w powieści czytelnik pełni rolę jej świadka. Nie można stwierdzić, co jest lepsze, ponieważ obie te rzeczy mają w sobie coś wyjątkowego. Dla mnie dobrą analogią jest różnica między oglądaniem sportu w TV a uprawianiem go. Możesz oglądać swoją ulubioną drużynę NBA i grać z przyjaciółmi w koszykówkę, ale oba te doświadczenia są kompletnie inne.
Ale tu trzeba powiedzieć jeszcze, że wciąż będziemy obserwować ewolucję w sposobie opowiadania historii w grach. Książki są z nami od wieków; autorzy wypracowali mnóstwo technik, aby opowiadać wspaniałe historię w swych powieściach. Gry są z nami tylko kilka dekad, dopiero zaczynamy tam rozwijać subtelność i złożoność, jakie znamy z książek, filmów czy TV.
Jakie jest znaczenie Holokronów i dlaczego tworzenie jednego z nich jest tak ważne dla Dartha Bane’a?
Zarówno Jedi jak i Sithowie używają Holokronów nie tylko by przechowywać tam wiedzę, ale także osobowość danego indywiduum dla przyszłych pokoleń. Bane rozumie, że nagranie jego pomysłów i myśli dla przyszłych Sithów jest ważne, i to widać w jego staraniach stworzenia Holokronu. Przeniesienie faktów i wiedzy dla kogoś innego jest łatwe, ale przeniesienie mądrości i zrozumienia jest o wiele trudniejsze. Nauczysz się więcej od dobrego nauczyciela, niż samodzielnie czytając książkę. Holokron to niesamowicie zaawansowana technologia, która pozwala Bane’owi być nauczycielem, nawet długo po jego śmierci.
A co będzie dalej z Sithami?
Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że fani zainteresują się tym na tyle, że Lucasfilm zdecyduje się kontynuować linię sukcesji zapoczątkowaną przez Bane’a i dojść aż do Sidiousa i Vadera.
A nad jakimi innymi projektami teraz pracujesz, zarówno pisarskimi jak i grami?
Zawsze mam kilka projektów w zanadrzu. Właśnie skończyliśmy grę na Xbox 360 – Mass Effect (w zeszłym miesiącu), a ja już rozpocząłem pracę nad historią, postaciami i dialogami do Mass Effect 2. Pracuje także nad drugą powieścią Mass Effect, która ukaże się wiosną 2008. Będzie to sequel do Mass Effect: Revelation, którą wydano w tym roku. A potem nadam finalny szlif mojej własnej trylogii fantasy. Pracowałem nad nią, teraz mogę zacząć szukać wydawcy. I jak większość pisarzy mam kilka scenariuszy, którymi mogę się pochwalić.