W USA swoją premierę miała najnowsza książka Jamesa Luceno pt.
Darth Plagueis. Del Rey i TheForce.Net przeprowadziły wspólnie wywiad z autorem tej książki, którego tłumaczenie poniżej.
P: Co cię wciągnęło do napisania tej książki?
O: Początkowy pomysł, który dostałem od Lucasfilm koncentrował się na opowieści skupionej głównie na Darthie Plagueisie. Tę książkę anulowano, przynajmniej przez jakiś czas. Napisałem już wówczas szczegółowy plan pierwszej wersji powieści, dopiero potem zdecydowano, że sednem tej opowieści będzie Palpatine. Więc kiedy rozmawiałem z Lucasfilmem o tym, by przemyśleli napisanie tej książki, doszliśmy do wniosku, żeby przenieść akcent z Plagueisa na Palpatine’a.
P: Jak blisko pracowałeś z Lucas Licensing nad tą książką. I czy George był w to zaangażowany? Dał ci jakieś rady?
O: George był zaangażowany we wczesnych fazach projektu. Gdy zaproponowano mi napisanie tej książki, napisałem do niego z pytaniem, czy ma jakiś powód, by Plagueis nie mógłby być nie-człowiekiem, a on mi odpisał, sugerując, że Plagueis mógłby być Muunem, dodał też kilka konceptów tej postaci opracowanych przez artystów. Od tego momentu wszystko było akceptowane na najwyższym szczeblu. Pracowałem głównie z prawą ręką George’a w Lucas Licensing, Howardem Roffmanem. To było dziwne uczucie, bo obchodziłem zarówno Del Rey jak i redaktorów z Lucasfilmu, pracując bezpośrednio z Howardem, a samo ustalenie kierunku to był jakiś rok przygotowań.
Wysłałem bardzo, bardzo dużo wersji planu, zanim osiągnęliśmy konsensus w sprawie tego, co chcemy opisać w książce. Więc marketingowe stwierdzenie, że to jest kanon na najwyższym poziomie, myślę, że jest prawdziwe. Dużo osób z góry Lucasfilmu nad tym pracowało. Wszystko zatwierdzali osobiście. I wiem, że Howard rozmawiał o wielu kwestiach bezpośrednio z Georgem. Sam się z nim osobiście nie spotkałem, wiele zatwierdzeń przechodziło przez Howarda. Nie miałem przywileju by obserwować, co dokładnie się działo za kulisami.
P: Wspomniałeś krótko, że Tenebrous, Mistrz Sithów z rasy Twi’lek, stworzył wyrwę Mocy, i że próbował stworzyć wirusa, który atakowałby Jedi. To miało być wtrącenie, czy może planowałeś rozwinąć te wydarzenia?
O: Wyrwa Mocy to pomysł, który dział się jakieś 200 lat przed Mrocznym widmem. Nie wiem, skąd go wziąłem. Czy sam go wymyśliłem, czy raczej natknąłem się na ten fakt, że dwieście lat wcześniej zakon Jedi obawiał się powrotu Ciemnej Strony. Zawsze lubiłem się tym bawić i chyba nawet gdzieś o tym wspomniałem, albo w
Labiryncie Zła, albo w
Czarnym Lordzie. Zgranie w czasie sprawiło, że to właśnie Tenebrous był mistrzem, który otworzył wyrwę. I myślę, że to wspaniała opowieść. Nie rozwinąłem jej co prawda, ale pozostawiłem wiele małych furtek w książce o Plageuisie, które można rozwijać i osadzić o dekady a nawet stulecia wcześniej.
P: Próba Dartha Plagueisa wpłynięcia na midi-chloriany jest jednym z fundamentów tej książki. Co sądzisz o midi-chlorianach, wprowadzonych w Mrocznym widmie. Czy umniejszają one fantastyczny aspekt Mocy?
O: Początkowo nie polubiłem ich. Myślałem, że będą zbytnio ograniczać uniwersum, no i wciąż mam duży respekt do idei Mocy jako czegoś bardziej mistycznego, czym była przed wprowadzeniem midi-chlorianów. Ale odkąd stały się one częścią sagi, nie ma odwrotu. Bazując na wszystkich rozmowach jakie przeprowadziłem z Howardem i ludźmi z Lucas Licensing, wiedziałem, że to będzie kluczowa część powieści. Każdy się z tym zgodził. Myślę, że znalazłem sposób jak wykorzystać midi-chloriany, choć wciąż nie jestem pewny co do nich. To co mi się podobało, to fakt, że pozwoliły mi podejść w sposób bardziej racjonalny, czy nawet naukowy względem Mocy. Dzięki temu, mogłem zmienić Plagueisa w bardziej naukowca lub odkrywcę niż mistyka, choć wciąż uważam go za mistyka. Ale on ma też swoją drugą stronę. Matt Stover zmierzył się z nią w opowiadaniu
The Tenebrous Way, gdzie Tenebrous, biorąc pod uwagę swoje pochodzenie, eksperymentował w stylu szalonych naukowców z powieści SF.
Myślałem trochę także o "Wyspie zaginionych dusz" H.G. Wellsa (pryp. red. właściwie to tytuł filmu bazujący na "Wyspie doktora Moreau"). To była moja inspiracja dla części charakteru Plagueisa. Wiele z unikalnego sposobu bycia Sithem narodziło się w dyskusjach z Howardem. Ilekroć wspominałem jakieś działanie Sithów, bazując na źródłach EU, dostawałem pytania: "Kto ci to powiedział? Skąd wiesz, że tak to działa? Czy to ustalono w filmach, że Sithowie tak się zachowują?" Więc musiałem wracać do tego, co znamy z filmów i to było moje miejsce wypadowe w kierunku innych źródłem. Od samego początku, było wiadome, że relacja między Plagueisem a Palpatinem będzie inna, niż to co dotychczas widzieliśmy między mistrzami i uczniami Sithów w innych powieściach.
P: Wspomniałeś Matkę Talzin z Sióstr Nocy z Dathomiry. Postać ta pojawiła się w Wojnach klonów. Czy pracowałeś z Davem Filonim i jego zespołem, gdy wprowadzali tę postać? Czy robiliście coś wspólnego w przypadku powrotu Maula?
O: Było wiele rozmów z Davem o Maulu i przeszłości Maula. Napisałem dwa opowiadania dla reedycji
Łowcy z Mroku oraz adaptacji
Mrocznego widma, właśnie dotyczą Dartha Maula i jego wczesnych lat. Mogłyby być nawet rozdziałami Dartha Plagueisa, ale nie chciałem zmieniać punktu widzenia i przerabiać tej historii pod kątem Maula. Opowiadanie w "Łowcy z Mroku" wyjaśnia wiele o przemianie Maula w Sitha, i właśnie nad tym pracowałem bardzo blisko z Davem, bo on miał własną wizję przeszłości Maula, więc wracałem do niego ciągle i ciągle, aż osiągnęliśmy porozumienie w sprawie tego jak chcemy zaprezentować ten materiał.
P: Jedną z najlepszych rzeczy w tej książce jest to, że w wielu momentach mówi się do siebie "To jest wspaniałe, bo się zgrywa z prequelami". Jeden z moich ulubionych przykładów to gdy Ciemna Strona powstrzymuje Plagueisa przed nazwaniem Kamino Sifo-Dyasowi, podczas gdy mija ich Jocasta Nu. Czy oglądałeś prequele i szukałeś niewyjaśnionych i intrygujących elementów opowieści, które można wykorzystać w tej książce?
O: Wiesz, oglądałem te filmy tyle razu przez te wszystkie lata. Pamiętam, że jak pracowałem nad "Maską kłamstw" wracałem do filmów wielokrotnie, tym razem było inaczej. Nie wracałem do filmów z taką częstotliwością, z wyjątkiem scen, których nie byłem pewien. Starałem się bazować na mojej pamięci i wyobrażeniu filmów, ich atmosferze. Musiałem zrobić mnóstwo przygotowań do tej książki. Poznać setki lat poprzedzającej historii, znaleźć źródło rzeczy, no i poznać szczegółowo opowieść każdego elementu czy wydarzenia. Oczywiście Kamino odegrało ważną rolę, więc musiałem wiedzieć, kto zainicjował kontakt, skąd się wzięły fundusze i tak dalej, poznać każdy z najdrobniejszych szczegółów.
P: Niektórzy twierdzą, że nie podoba im się pomysł by dodawać historię Palpatine’owi w EU, ponieważ obdzieramy go z tajemnicy. Co sądzisz na ten temat? Czy niektóre elementy w Gwiezdnych Wojnach nie powinny być rozwijane?
O: Martwiłem się tym. I szczerze, gdy skasowano projekt, ulżyło mi. Przypomina mi to sytuację z postacią Moriarty’ego z powieści o Sherlocku Holmesie. Tam niewiele wiedzieliśmy o przeszłości Moriarty’ego, a został pomysł, że Moriarty reprezentuje wszelkie zło dla Holmesa jest tym samym, czym Palpatine reprezentujący zło w sadze Gwiezdnych Wojen. Zdawałem sobie sprawę z niebezpieczeństwa ukazania ludzkiej twarzy Palpatine’a, dając mu właśnie historię. Z drugiej strony zdałem sobie sprawę z faktu, że w sadze dostaliśmy historię Anakina, podczas gdy Vader, zło najwyższe przed prequelami, wówczas także nie był opisany. Ale zobaczyliśmy też jego przemianę. I uznałem, że to właśnie jest szansa na ukazanie postaci, bez umniejszania jej roli znanej z filmów.
P: Gdy pisałeś scenę o pierwszym spotkaniu Plagueisa z młodym Palpatinem, co sądziłeś, że Palpatine powinien powiedzieć? Oglądałeś jakąś scenę z prequeli?
O: Bawiłem się różnymi pomysłami i scenariuszami. Jeden z tych scenariuszy przechodził różne wersje. Kiedyś myślałem, że Palpatine mógłby być zepsutym potomkiem bogatego rodu dorastającym na świecie takim jak Naboo i to zaczęło się jakoś układać z jego postacią i tym, kim mógłby być za młodu. Krok po kroku, zaczynałem go rozpracowywać. Przetworzyłem dużo więcej materiału, niż mogłem ostatecznie wykorzystać. Nie chciałem przedobrzyć, nie chciałem dać za dużo jego historii, gdyż ryzykowałbym uczynienie go zbyt ludzkim. Z filmów i moich konsultacji, nie wynika nic poza prostym faktem, że w przeszłości Palpatine’a musi być bogactwo i jakaś szlachetność, co doskonale widać w jego pierwszym pojawieniu się w Mrocznym widmie w jego karmazynowym apartamencie, w towarzystwie przypominających patrycjuszy ochroniarzy. I pracowałem nad tym, aż do czasu gdy zaczęło mi to grać.
P: Gdy przeczytałem pierwsze kilka rozmów Plagueisa i Palpatine’a, zszokowały mnie podobieństwa między młodym Palpatinem a młodym Anakinem, zwłaszcza ich przeczucie, że są przeznaczeni do czegoś większego.
O: To jedna z tych rzeczy, która się dzieje podczas pisania, dokonuje się odkrycia. Często autor nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi zanim książka zacznie się składać sama, można wtedy spojrzeć za siebie i zobaczyć, że podświadomie zmierzaliśmy do tego miejsca. Jest podobieństwo do Anakina, i myślę, że pod koniec książki Palpatine widzi swoją młodszą wersję w Anakinie, gdy ten jest przedstawiony wraz z Obi-Wanem.
P: Sithowie są głównymi postaciami w wielu twoich książkach. Co twoim zdaniem sprawia, że pisanie o nich jest tak atrakcyjne?
O: Przypomnę tylko o tym, że wielu aktorów woli grać czarne charaktery niż bohaterów, dlatego że czarne charaktery wydają się być bardziej interesujące i głębsze. I myślę, że to Sithowie mają więcej głębi w sadze Star Wars. Lubię Zakon Jedi, lubię pisać o Jedi, ale myślę, że zostali oni już dość dobrze opisani, nie ma nad czym pracować. Kiedyś, gdy obejrzałem Nową nadzieję, miałem inną koncepcję zakonu, ale jak to wygląda zobaczyliśmy dopiero w prequelach. I uważam, że jest w nich mniej tajemniczości niż było w moim wyobrażeniu.
I mam wrażenie, że przynajmniej w prequelach, to Sithowie są aktorami, a Jedi tylko reagują. Więc jest więcej możliwości, by dać Sithom motywację.
To właściwy sposób myślenia. Jedi mogą jedynie reagować na to, co Sithowie robią według swojego wspaniałego planu.
P: Myślisz, że zasada dwóch to dobry pomysł, czy Bane popełnił błąd?
O: Podoba mi się ten pomysł. I myślę, że był intrygujący i prawdopodobnie działał doskonale przez kilka pokoleń Sithów po Banie. Ale jak mówił Plagueis w książce, przeznaczeniem zasady dwóch było jej odrzucenie w pewnym momencie, gdyż tak działa siła Ciemnej Strony. Do tego dochodziło to, że Lordowie Sithów nie chcieliby odchodzić, ustępować miejsca, czy ukrywaliby swoją wiedzę przed swymi uczniami. Pracowałem trochę nad tym i myślę, że w pewnym momencie nastąpiłaby transformacja w coś zupełnie innego. Podobała mi się zabawa z tymi ruchami.
P: Pisałeś książki w różnych erach. Która jest twoją ulubioną?
O: Myślę, że obecnie okres prequeli. Byłem w nich przez kilka książek. I myślę, że niektóre rzeczy dzieją się trochę zbyt daleko w czasie. Kiedy pisałem "Jednoczącą Moc", myślałem, że skończę tym pewną erę, przynajmniej dla siebie. Nie chciałem już pisać o Hanie, Luke’u czy Lei, zwłaszcza po tej książce. Ale napisałem
Sokoła Millennium, to był przykaz by osadzić to w konkretnym czasie. Nie interesuje mnie pisanie po Nowej Erze Jedi, więc wolę erę prequeli, przynajmniej teraz.
P: Czy czujesz, że era prequeli jest mocniej związana z książkami w ogóle?
O: Coś w tym jest. Myślę, że łatwiej uzyskać jakiś odcień filmów właśnie w tej erze. Nie wiem ile jeszcze historii można opowiedzieć o Sithach i ich przygotowaniach. Można się zajmować każdym Lordem Sithów z osobna, ale gdzieś znajduje się punkt przesycenia. Gdy myślę obecnie o Gwiezdnych Wojnach - ogólnie - to jest tam tak wiele książek, gier i innych dodatków, że coraz trudniej jest coś dodać nie powtarzając czegoś, co zrobił ktoś inny. I ciągle mnie to martwi. Czytam wszystko, i niejednokrotnie mam sytuacje w której wpadam na pomysł, biorę czyjąś książkę i mówię do siebie "Oto i jest pomysł, który ktoś mi zabrał". I myślę, że ten problem będzie się pogłębiał w całej marce. W końcu skąd brać nowe pomysły?
P: A co sądzisz o Plagueisie? I jak myślisz, że czytelnicy go będą odbierać po tej książce?
O: Chciałbym by czytelnicy mieli uczucie, że on był bardzo potężnym Lordem Sithów, który niestety związał się z człowiekiem. Myślę, że to ludzie są najbardziej niebezpieczni w swojej nieprzewidywalności. I uważam, że on, jako członek gatunku, który nie jest tak emocjonalny jak ludzie, źle odczytał zamiary swego ucznia. Nie zrozumiał pochlebstw i manipulacji, zwłaszcza gdy Palpatine używał ich jak broni.
P: Dobrze, że wspomniałeś te manipulację, ponieważ myślę że to jak Sidious zabił Plagueisa podczas snu to dobra metafora do tego jak Palpatine, wytrawny polityki, działa by osiągnąć to, czego pragnie.
O: Od samego początku chciałem to jakoś obejść, zmienić. Nie uważałem, by zabicie we śnie było wystarczająco mocnym zakończeniem. Ale znów, to był moment w którym George, no i Howard, mówili "Nie, nie możesz tego zmienić, tak się właśnie wydarzyło". Nie było pojedynku na miecze na koniec, ani nic podobnego. To sprawiło, że musiałem mocniej myśleć nad bronią, jaką Palpatine wykorzystał by powalić Plagueisa. Skoro to nie mógł być miecz świetlny i pojedynek na śmierć, więc musiałem użyć tego, z czym zawsze kojarzył się Palpatine, a on jest mistrzem manipulacji. I myślę, rozwijając, że zrobił to samo całej galaktyce, dając jej złudne uczucie bezpieczeństwa.
P: Masz jakieś plany na następne książki Star Wars?
O: Nie mam konkretnych. Mam pomysły, nad którymi pracuję, ale to zajmie mi jeszcze kilka miesięcy, zanim nabiorą kształtów.
P: Skoro opisałeś już Plagueisa czy jest jeszcze jakaś postać, wydarzenie lub luka do zapełnienia, którą chciałbyś wypełnić?
O: Jest, ale nie chcę o tym mówić. Nie chcę by ktoś podkradł mi ten pomysł.
KOMENTARZE (12)