Mniej więcej rok temu Scholastic przedstawił mi propozycję nie do odrzucenia.
Wiedzieliśmy już wtedy, że czwarty sezon Wojen klonów zakończy się powrotem Dartha Maula, ostatnio widzianego, jak koziołkował – bez wątpienia w dwóch połowach – w dół szybu na Naboo. Nie wiedzieliśmy jednak, że opowieść znajdzie kontynuację w ratunku Maula z rąk Savage'a Opressa i jego ponownym starciu z Obi-Wanem Kenobim. Nie wiedzieliśmy także, że sezon piąty zaprezentuje nam czteroodcinkowy wątek, w którym Maul zwoła galaktyczne podziemie, werbując Czarne Słońce, Straż Śmierci, Huttów i innych przestępców pod swój sztandar.
Oto pytanie Scholastica: czy chciałbym napisać młodzieżową adaptację tych odcinków?
Odpowiedź była oczywista, i tak narodziło się dopiero co wydane Darth Maul: Shadow Conspiracy. Pisanie było wielką frajdą – jak również przypomnieniem, że choć zarówno scenariusze telewizyjne, jak i powieści są wspaniałymi rzeczami, są to dwie różne pary kaloszy.
W tamtej chwili mogłem jednak myśleć tylko o jednym: czy podołam?
Z niezależnych od nikogo powodów miałem około trzy tygodnie na przeczytanie stosownych scenariuszy, stworzenie zarysu fabuły Shadow Conspiracy i napisanie książki na 30 000 słów. Było to co najmniej onieśmielające. Lucasfilm i Scholastic obiecali jednak wszelką konieczną pomoc, a ja wiedziałem, że potrafię pracować bardzo szybko, kiedy już mam pełnowymiarowy zarys – napisałem ostatnio książkę o Transformers z moim przyjacielem i współpracownikiem Ryderem Windhamem, a także otwierającą powieść mojej własnej, nadchodzącej serii dla HarperCollins, The Jupiter Pirates. (Lekcja dla wszystkich przyszłych autorów: pracujcie ciężko nad szkicem fabuły. Czyni to resztę o wiele łatwiejszym.)
Shadow Conspiracy również rozpoczęło się z Ryderem: użyczył rękopisu swojego ledwo co skończonego The Wrath of Darth Maul, nowej wersji historii Maula, zawierającej jego odrodzenie z Wojen klonów. Książka Rydera była jak zwykle bogata w charakterystykę i opis. Wysoko zawiesiła poprzeczkę i od razu postanowiłem, że Shadow Conspiracy powinno sprawiać wrażenie kontynuacji – którą, bądź co bądź, było.
Adaptacja epizodów Wojen klonów nie była dla mnie niczym nowym – w 2010 r. napisałem Bounty Hunter: Boba Fett, książkową adaptację powrotu Boby Fetta z sezonu drugiego. To miała być jednak zupełnie inna książka. Bounty Hunter był zwięzły i luźny, niemal same dialogi i akcja, a Shadow Conspiracy miało być o wiele dłuższe. Z jednej strony znaczyło to, że mogłem pogrążyć się w opisach i przemyśleniach bohaterów, czymś, co uwielbia każdy autor. Z drugiej strony, ja musiałem to zrobić – gdybym po prostu opowiedział historię Maula ze scenariuszy, nie miałbym dość materiału.
Na szczęście praca nad książkami z Wojen klonów nauczyła mnie, że można pokazać o wiele więcej, niż same scenariusze. Weźmy na to Duchess of Mandalore, odcinek sezonu drugiego, w którym Satine musi unikać skrytobójców Straży Śmierci na Coruscant. Przeczytałem ten scenariusz pracując nad drugim Clone Wars: Visual Guide, po czym z zaskoczeniem zauważyłem, że właściwy epizod wygląda jak klasyczny czarny film z Obi-Wanem jako Samem Spade'em z mieczem świetlnym u boku. Ta lekcja pokazała mi, że ten rodzaj narracji oparty jest na współgraniu – tak, to scenariusz napędza akcję, ale historia wynika również z wyglądu postaci, oświetlenia, kątów kamery i tempa. To wspólny wysiłek, a scenariusz jest jedynie punktem wyjścia.
Nie mogłem obejrzeć odcinków z Maulem, które wciąż były na etapie produkcji. Leland Chee i Joanne Chan Taylor z Lucasfilmu zgodzili się jednak uczynnie działać jako moje oczy i uszy: ja zadawałem im pytania, które oni przekazywali Lucasfilm Animation, aby uzyskać odpowiedzi. Moja lista pytań była śmiesznie długa i sięgała od ogólnych, typu "Jaki wygląd/oświetlenie/nastrój ma ładownia frachtowca?", po pytania tak/nie, takie jak "Czy trony szefów Czarnego Słońca są ustawione wokół stołu?"
Wiedziałem, że moja adaptacja nie będzie w stanie oddać niektórych elementów, takich jak tempo i nastrój scen walki. W scenariuszach wzmianki o takich starciach są zwykłymi wypełniaczami. Pamiętacie Bounty z sezonu czwartego, w którym Asajj Ventress pomaga ochronić podziemny pociąg na Quarzite? Ten scenariusz ma emocjonujące dialogi i bogate charakterystyki, ale sceny walki są tam ogołoconymi streszczeniami – nie oddają one przerażającej skrytości wojowników Kage, posępnego mroku zaciemnionego pociągu, czy też podekscytowania, z jakim oglądamy C-21 Highsingera wkraczającego do akcji. W przypadku scen walki zadaniem scenariusza jest stworzenie ram dla tej współgrającej, wizualnej narracji omówionej powyżej.
Tak samo było z pojedynkami na miecze świetlne z wątku Dartha Maula – nic w scenariuszu nie przygotowało mnie na Pre Vizslę, który rzucał w Maula wszystkim prócz mandaloriańskiego zlewozmywaka w Shades of Reason, na przyprawiające o dreszcze zbliżenie na triumfującego Maula włączającego mroczny miecz po pokonaniu Vizsli, lub na akrobacje Dartha Sidiousa z dwoma mieczami w The Lawless.
Terminy produkcji pozwoliły też ekipie Wojen klonów na dopracowywanie scenariuszy już po tym, jak trzeba było zakończyć prace nad drukowaną adaptacją, co doprowadziło do paru drobnych, lecz istotnych różnic pomiędzy tym, co przeczytacie na stronach i zobaczycie na ekranie. Do adaptacji Lucasfilm użyczył notatek Pablo Hidalgo i kierownika serialu Dave'a Filoniego na temat przeszłości Satine, zawierających niepokojącą informację, że Satine i Bo-Katan były siostrami. Ta relacja pierwotnie nie miała być ujawniona na ekranie – wyciąłem ją z książki za wyjątkiem jednej, niebezpośredniej wzmianki, i byłem podekscytowany, kiedy w końcu to ujawniono. Ostatnie słowa Satine do Obi-Wana zostały skorygowane i na ekranie są o wiele bardziej emocjonalne niż w książce. Największą zaś zmianą była ostatnia kwestia Sidiousa do Maula, która zmieniła dwuznaczne zakończenie w porażający cliffhanger.
Hej, jestem przecież w doborowym towarzystwie: przeczytajcie adaptację Nowej nadziei, a zobaczycie, jak Darth Vader dusi generała Tagge'a, a Niebieski 5 – alias Luke Skywalker – wykonuje pierwsze, nieudane podejście wzdłuż rowu Gwiazdy Śmierci. Poza tym miałem parę narzędzi narracyjnych, których ekipa Wojen klonów nie posiadała – przede wszystkim mogłem przenieść się w głąb umysłów postaci, ujawniając ich myśli i zanurzając się w ich przeszłości.
Weźmy scenę z The Lawless, gdzie Obi-Wan Kenobi dowiaduje się, że Satine jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i wie, że ani Yoda, ani Senat nie zrobią wiele, by jej pomóc. To niesamowicie intensywny moment pod względem historii Obi-Wana, jego uczuć do Satine i jego relacji z Yodą, dla przykładu – a możliwość zbadania, co myślał Obi-Wan, podekscytowała mnie zarówno jako pisarza, jak i długotrwałego fana Gwiezdnych Wojen.
W tym samym duchu napisałem krótką scenę, w której Pre Vizsla ze Straży Śmierci rozważa swój następny ruch po napotkaniu Maula i Savage'a. Musiałem napisać tę scenę, aby zaprezentować czytelnikom historię Vizsli i jego walki z rządami Senatu. Chciałem to jednak napisać, ponieważ Vizsla jest ciekawą postacią, której umysł był dla mnie interesującym miejscem do zbadania. Tak więc gdy Vizsla wściekał się i spiskował, kazałem mu zapalić mroczny miecz, jego starożytną, równie intrygującą broń.
Stworzyłem też niewielką scenę pomiędzy Obi-Wanem i Anakinem, w której Obi-Wan pożycza Zmierzch. Dodałem ją, bo chciałem pokazać, jak Obi-Wan wchodzi w posiadanie tego poobijanego frachtowca, ale także ponieważ relacja pomiędzy tymi postaciami jest tak głęboka i złożona. Wojny klonów często pokazywały nam, jak Anakin sprzeciwiał się Radzie Jedi, by posłuchać swego nierozważnego serca; tym razem to Obi-Wan jest tym nieposłusznym, który spieszy ku niebezpieczeństwu.
I, cóż, w scenariuszu był też moment, w którym Embo atakuje Maula swoim dość niesamowitym kapeluszem. Czy jako pisarz i fan po prostu nie musiałem poznać reakcji Maula na coś takiego?
Wejście w głąb umysłów postaci pozwoliło mi też wpleść do Shadow Conspiracy odniesienia do innych historii i faktów z Expanded Universe. Takie nawiązania należy dodawać oszczędnie i tak, aby służyły akcji, postaciom, lub najlepiej obydwu – zawsze są nowi fani Gwiezdnych Wojen i odniesienia do innych historii powinny wydawać się zachętą do dalszej eksploracji, a nie odstraszającą łamigłówką.
To jednak pozostawiło mi mnóstwo okazji. Czytając Shadow Conspiracy, powrócicie do treningu Maula z dzieciństwa na Mustafarze i jego wcześniejszych misji przeciwko Czarnemu Słońcu. Zajrzycie do pokrętnego umysłu Hutta Jabby. Są też inne niespodzianki o rodzinie Satine, które moim zdaniem uczyniły mandaloriańską historię jeszcze głębszą i bogatszą.
No dobrze, a dla was, hardkorowych fanów, jest tam druga połowa kawału, który jest pół-retconem i pół-hermetycznym żartem sięgającym do edycji specjalnych klasycznej trylogii. Jest to drobny, lekko szalony projekt, który rozpocząłem w poprzedniej książce. Pierwsza osoba, która go odszyfruje, otrzyma podpisany egzemplarz Shadow Conspiracy, jak również najgłębszy ukłon, jaki zdołam wykonać.
Jakie są plany Sidiousa względem Dartha Maula? Co czeka na Bo-Katan, Korkiego i pozostałych członków szerokiej rodziny Kryze? Czy Republika najedzie Mandalore? Czy Straż Śmierci przeciwstawi się tym wysiłkom, a może je poprze? Nie wiem – tak ja wy, liczę na to, że Dave Filoni i s-ka opowiedzą te i inne historie w nadchodzących sezonach Wojen klonów.