Jedną z konsekwencji przejęcia przez Disney marki Star Wars było anulowanie starego kanonu znanego jako
„Expanded Universe”, a precyzyjniej rzecz ujmując, zaniechanie dalszych prac i nazwanie całego zbioru szumnym określeniem
„Legendy”. Reakcji na ten czyn było wiele, na Bastionie Star Wars przeważały złość, frustracja i smutek, lecz ci bardziej optymistyczni liczyli, że to szansa na nowy początek, większą spójność i poprawę jakości. Próby odpowiedzi na pytanie „czy się udało?” towarzyszą nam rokrocznie i nie zapowiada się, żeby szybko miało ich zabraknąć, więc tym razem skupmy się na czymś mniej nacechowanym emocjonalnie. Czy obecny kanon przypomina ten uprzedni czy może mamy do czynienia z czymś zupełnie innym? Żeby przestawić wszystkie podobieństwa i różnice musielibyśmy przeanalizować każdą książkę, komiks, serial czy film, więc skupmy się na tych największych i najciekawszych.
Podobieństwo: Jacen i Ben
Zarówno w starym jak i nowym kanonie jednym z istotniejszych pytań jakie musieli zadać sobie twórcy było te o losy głównych bohaterów i sytuację w galaktyce po wydarzeniach z sagi. Co prawda, w starym kanonie przez lata skupiano się na bezpośrednim okresie po „Powrocie Jedi” zanim postanowiono skupić się na „Nowej Erze Jedi” i „Dziedzictwie Mocy”, ale to właśnie dziewięcio-tomowemu „Dziedzictwu Mocy” najbliżej tematycznie do trylogii sequeli — przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę wiek bohaterów i relacje między nimi. Obie historie dzieją się kilkadziesiąt lat po wydarzeniach z sagi, kiedy Luke Skywalker ma już za sobą wzloty i upadki jego Akademii Jedi, Han i Leia mają dorosłe już potomstwo i zakończyły się już wieloletnie wojenki Nowej Republiki ze Szczątkami Imperium.
Autorzy obu kanonów postawili na syna Hana i Lei jako tego, który okaże się kolejnym zwiedzonym przez Ciemną Stronę użytkownikiem Mocy. Długowłosy brunet wysłany do wujka Luke'a po to, by stać się kolejnym Jedi z rodu Skywalkerów. Niezależnie czy mówimy o Benie czy Jacenie Solo, mamy do czynienia z młodym, zagubionym człowiekiem szybko popadającym w zdenerwowanie. Powody przejścia na Ciemną Stronę Mocy są oczywiście różne i związane z kontekstem sytuacyjnym, ale w obu przypadkach wpływ na młodego Solo miał Mroczny Lord (bądź Lady) Sithów, a działania Luke'a Skywalker'a, który nie potrafił odpowiednio zareagować na zmanipulowanego siostrzeńca, nie pozostały bez wpływu na rozwój wypadków. Obaj niejednokrotnie zwracali uwagę na dziedzictwo ich dziadka, Dartha Vadera — Jacen próbował stać się lepszą wersją swojego dziadka, zaś Ben chciał dokończyć to co jego dziadek rozpoczął. Koniec końców, obaj zabili kogoś ze swojej rodziny, przekraczając tym samym pewną granicę. Nie tylko we własnych umysłach, ale i w podejściu matki Lei, która od tego momentu zaczęła wyrażać swój brak wiary w to, że jej syn mógłby zostać uratowany.
Różnica: Żona Luke'a
Trylogia Thrawna to jedna z najbardziej legendarnych historii wśród Legend. W latach 90-tych była przełomem w opowiadaniu książkowych gwiezdno-wojennych historii. To właśnie ta opowieść wprowadziła historię po „Powrocie Jedi” na nowe tory. Jedną z części składowych tej opowieści była postać Mary Jade, która na skutek wydarzeń dziejących się w ramach
Ery Nowej Republiki została żoną Luke'a Skywalkera. Po przejęciu marki przez firmę Disney niejednokrotnie podejmowano ten temat i spekulowano na temat potencjalnej kreacji Luke'a w nowych filmach. „Przebudzenie Mocy” nie tylko nie odpowiedziało na pytania fanów, a zwiększyło ilość dyskusji na ten temat. Czy Luke jest na tej wyspie sam? Czy ma jakąś rodzinę i tą rodziną jest legendarna Mara Jade? Nieraz twierdzono, że w końcu przyszedł czas na Marę, gdy w sieci pojawiały się wycieki na temat castingów aktorskich. Na naszym portalu pojawił się artykuł na ten temat (
tutaj), a część fanów typowała, że Keri Russell zagra właśnie Marę Jade. Koniec końców nic takiego nie miało miejsca. Wszystko wskazuje na to, że Luke Skywalker do swych ostatnich dni nie spotkał kobiety swojego życia, a przynajmniej z żadną nie związał się na dłużej. Na pocieszenie mamy tylko fragment adaptacji książkowej „Ostatniego Jedi”, w którym Luke śni o tym, że pozostał przy farmie wilgoci na Tatooine i żył w spokoju przy swojej żonie Camie Marstap.
Podobieństwo: Thrawn
Technicznie rzecz biorąc to nie podobieństwo, a po prostu podejście do postaci Thrawna, które powoduje, że między Thrawnem ze starego i nowego kanonu nie ma większych nieścisłości. Jasne, jeśliby dokładnie prześwietlić kontekst sytuacyjny to znaleźlibyśmy wiele pomniejszych niespójności, lecz sama postać Thrawna, bohaterowie powieści, a nawet szerszy plan związany z Dynastią Chissów, bardzo do siebie pasuje — niezależnie czy czytamy
„Poza Galaktykę” czy
„Dynastię Thrawna”. Wszystko przez samego Timothy'ego Zahna, który tworzył w ten sposób swoiste
„Zahnverse”. W rezultacie, między innymi, w kanonicznych ksiażkach o Thrawnie wspominano konflikt z Vagaari i pojawił się istotny członek rodziny samego Thrawna znany dobrze z legendarnych powieści.
Różnica: Chissowie
Jeśli Thrawna jako postać i opisującą go fabułę można uznać za podobieństwo to już zasady związane z tworzeniem imion Chissów różnią się względem starego kanonu. Zacznijmy od oczywistego, czyli pełnego imienia kultowego Thrawna — brzmi ono
Mitth'raw'nuruodo i skrócona wersja imienia brana jest ze środkowego członu. Działa to w ten sposób dla rasy Chissów zarówno w jednym jak i drugim kanonie. Różnica tkwi jednak w pozostałych członach. W starym kanonie mamy pewną nieścisłość, a przynajmniej sprawa jest trudna do rozstrzygnięcia. Admirał Thrawn został stworzony przez
Timothy'ego Zahna, lecz Chissowie wykorzystywani byli w różnych pozycjach. Zanim Zahn określił, że to człon „Mitth” odpowiada za nazwę rodziny, inni twórcy piszący w ramach Nowej Ery Jedi używali członu „Nuruodo” jako nazwy rodziny. To później było doprecyzowane przez samego Zahna w „Locie Pozagalaktycznym”, ale ostateczne rozprawienie się z rodziną „Nuruodo” miało miejsce dopiero w bieżącym kanonie. Timothy Zahn wyjaśnił sposób tworzenia imion Chissów w serii
„Dynastia Thrawna”. Dzięki temu wiemy, że ostatni człon określa status społeczny, a nie rządzącą rodzinę.
Podobieństwo: Stara Republika
Może trudno w to uwierzyć, ale mimo, że wciąż nie mamy porządnych produkcji filmowych z tego okresu, gier czy chociaż książek i komiksów, to wciąż aktualny kanon jest niemal w pełni spójny ze starym w kwestii ery Starej Republiki. Ba, nieraz twórcy książek i komiksów nawiązują do wydarzeń ze starego kanonu (np. czystka Jedi) oraz postaci (np. Darth Revan, Andeddu, Surik). Gdyby ktoś w tym momencie chciał wprowadzić do kanonu całą serię gier
„Knights of the Old Republic” to prawdopodobnie wystarczyłyby kosmetyczne zmiany niezauważalne przez większość fanów. Pozostaje więc pytanie, które zadaliśmy już jakiś czas temu —
czy „Knights of the Old Republic Remake” będzie kanoniczne? Najpierw trzeba by odpowiedź na pytanie czy gra w ogóle powstanie, więc z odpowiedzią na zadane pytanie poczekamy jeszcze jakiś czas.
Różnica: Wielka Republika?
Nawet jeśli era Wielkiej Republiki byłaby w pewnym stopniu możliwa do umiejscowienia w starym kanonie to na pewno jest elementem nowego kanonu najbardziej odróżniającym go od poprzedniego kanonu. Projekt „Wielka Republika” rozpoczynał swoją karierę w internecie jako „Project Luminous” i długo zastanawiano się nad tym czymże będzie ta inicjatywa. Okazało się, że pomysł polegał na cofnięciu się kilkaset lat przed wydarzenia z sagi. Jeśli spojrzeć na chronologię
książek i
komiksów starego kanonu to łatwo zauważyć, że w tym okresie nie ma prawie nic. Ktoś sceptyczny mógłby rzec
„to dlatego, że ten czas nikogo nie interesuje” lub
„tam nic nie powinno się dziać, bo to okres pokoju bez Sithów”. Niemniej jednak seria znalazła swoją niszę oraz swoich fanów i jest obecnie elementem wyróżniającym kanon Disneya — przynajmniej w zakresie książek i komiksów.
Podobieństwo: Wielka Trójka
Jeśli jest coś w czym kanon Disneya nie poprawił się nawet o jotę to jest to podejście do historii Luke'a, Hana i Lei. Jeśli nużyły Was
„Spotkanie na Mimban”, klasyczne komiksy Marvela czy chociażby wątki Wielkiej Trójki w Erze Nowej Republiki to z dużym prawdopodobieństwem podobnie będziecie odbierać książki i komiksy o tych postaciach w nowym kanonie. Z największą ilością nieistotnych opowieści o Luke'u, Hanie i Lei mamy do czynienia w głównych komiksach o nazwie „Star Wars”, lecz książki takie jak
„Dziedzic Jedi” czy
„Miecz Jedi” również nie wyniosły tego typu opowieści na wyższy poziom. Można więc powiedzieć, że stary i nowy kanon są pod tym kątem podobne — i tu i tu mamy do czynienia z pobocznymi historiami. Dopiero późniejsze historie z Nowej Ery Jedi, Dziedzictwa Mocy czy Trylogii Sequeli oferowały jakieś istotniejsze zmiany w historii tych bohaterów.
Różnica: Era Nowej Republiki
Era Nowej Republiki to istotny element całej układanki zarówno w ramach starego jak i nowego kanonu. W przypadku starego kanonu znajdują się tam takie klasyki jak
trylogia Thrawna,
seria X-Wing czy
„Mroczne Imperium”. W kanonie mamy za to
trylogię Eskadry Alfabet,
„Koniec i Początek” oraz parę seriali z platformy Disney+. W obu przypadkach twórcy musieli zastanowić się nad tym, co wydarzyło się po pokonaniu Imperatora nad Endorem. W obu przypadkach postawiono nad przeciągające się walki dopiero co powstałej Nowej Republiki oraz Imperium dowodzonego już przez zupełnie kogoś innego. Na tym właściwie koniec większych podobieństw — jasne, można zaznaczyć, że i tu i tu prym wiodła Kanclerz Mon Mothma, a Luke Skywalker próbował stworzyć swoją Akademię Jedi, ale to niewielkie rzeczy w stosunku do różnic dzielących ten okres w obu kanonach. W starym kanonie mieliśmy trzy główne wątki: Thrawna walczącego w imieniu Imperium z Nową Republiką, Luke'a Skywalkera starającego się zebrać nowy Zakon Jedi oraz eskadr nowo-republikańskich myśliwców walczących z imperialnymi pułkami. Tylko trzeci wątek w istotnym stopniu został wykorzystany również w nowym kanonie. Z początku wydawało się, że „Eskadra Alfabet” może być duchowym spadkobiercą X-Wingów, lecz historia zawarta w tej trylogii różni się znacząco od tego co można było przeczytać w serii Michaela Stackpole'a i Aarona Allstona. Luke Skywalker w kanonie również budował swoją Akademię, ale informacji na ten temat mamy bardzo niewiele i jej losy znacząco różnią się od tych znanych z Legend. Jeśli zaś chodzi o Thrawna to póki co nie pojawił się w Erze Nowej Republiki i raczej na pewno nie pojawi się w niej w takiej roli jak w starym kanonie. Wszystko jednak przed nami. Niebawem zaczną pojawiać się pierwsze oficjalne informacje o serialu
„Ahsoka”, którego historia ma dziać się właśnie w tych czasach, a niebieskoskóry Thrawn z dużym prawdopodobieństwem będzie jej częścią.
Gdyby liczyć czas od pierwszej pozycji należącej do nowego kanonu lub od oficjalnej informacji o przeniesieniu
Expanded Universe do koszyka o nazwie
Legendy to nie minęło jeszcze dziesięć lat, lecz dla uproszczenia możemy uznać, że minęło pierwsze dziesięciolecie Disneyowskiego kanonu. Jak oceniacie ten okres? Czy rozwój fabuły opowiadanej w ramach uniwersum Star Wars jest zgodny z Waszymi oczekiwaniami czy raczej to pasmo niepowodzeń i zawiedzionych nadziei?
KOMENTARZE (27)