W poprzednim miesiącu wydawnictwo Olesiejuk wydało drugą wielkorepublikańską książkę dla dorosłego czytelnika o tytule
„Burza Nadciąga”. Podobnie jak w przypadku pierwszej pozycji z Wielkiej Republiki (artykuł
tutaj), prezentujemy najbardziej interesujące (i niszowe) ciekawostki wypatrzone podczas lektury. Autor znalazł w swojej powieści miejsce dla nawiązań do produkcji takich jak „Wojny Klonów” Tartakovsky'ego czy animowanego serialu „Ewoki”.
UWAGA! Opracowanie nie zdradza istotnych szczegółów fabuły, ale ujawnia pomniejsze fakty dotyczące książki.
Solah! Solah!
Już na początku powieści jesteśmy świadkami pojedynku treningowego między dwoma członkami Zakonu Jedi. Walka zostaje zakończona okrzykiem
Solah!, który pojawił się w uniwersum już w czasach Legend, lecz nie był dotąd używany poza słownikowymi opracowaniami. Po raz pierwszy to określenie zostało użyte w
„Atak Klonów: Słownik Obrazkowy", poźniej między innymi w „The Jedi Path: A Manual for Students of the Force". Co ciekawe, Cavan Scott używa
Solah nie po raz pierwszy — już w
„Dooku: Jedi Lost” Rael Aveross poddaje w ten sposób demonstracyjną walkę.
To nie ostatnia ciekawostka związana ściśle z Zakonem Jedi — w pewnym momencie jedna z bohaterek używa wobec Mistrza określenia
Lord Jedi. Książka wyjaśnia, że jest to starożytne określenie Jedi, które nie jest już w powszechnym obiegu od setek lat. Fani historii osadzonych w Starej Republice mogą kojarzyć to określenie, gdyż było ono używane między innymi w
„Drodze Zagłady” Drew Karpyshyna.
Ashla i Corran Horn
Tython zaskakująco często pojawia się w kanonie w ostatnich latach. Ta planeta najczęściej kojarzy się z legendarnym okresem Starej Republiki — grą „Star Wars: The Old Republic” bądź serią
„Dawn of the Jedi”. Większość fanów zapewne kojarzy ją z drugiego sezonu serialu
„The Mandalorian”, ale Tython wcześniej zadebiutował w komiksie „Doctor Aphra: A Rogue's End”. Tym razem w „Burza Nadciąga” mamy szansę poznać Ashlę, jeden z księżyców Tythona, i to już w pierwszym rozdziale książki.
To nie ostatnia wzmianka o tej planecie we wspomnianej książce. Mistrz Jedi Stellan Gios wspomina o
Tythońskich Żetonach Mistrzostwa, które swego czasu wręczano Jedi, którzy stawali się Mistrzami. Brzmi znajomo? Nic w tym dziwnego, wydaje się, że może to być nawiązanie do podobnego zwyczaju, który niegdyś miał miejsce na Korelii. Z tego samego powodu wybijano tam
Kredyty Jedi, czyli pamiątkowe medaliony, które otrzymywał Rycerz Jedi z Korelii po osiągnięciu tytułu Mistrza. Czytelnicy starego kanonu mogli przeczytać o tych medalionach za sprawą książek opowiadających o Corranie Hornie (m.in.
„Ja, Jedi” Michaela Stackpole'a), który takową pamiątkę otrzymał od ojca, a ten od swojego, Nejaa Halcyona.
Tancerze Jinda z Endoru
Czytając „Burza Nadciąga” bardzo łatwo pominąć wzrokiem wspomnienie tancerzy Jinda, których niejeden fan kojarzy z pierwszego sezonu „
Ewoki”. Co ciekawe, Cavan Scott określa ich jako tancerzy Jinda z Eriadu, nie zaś Endoru. Nie jest to błąd — według Legend grupa tancerzy 130 lat przed Bitwą o Yavin wyruszyła właśnie z Eriadu na pokładzie statku
Free Enterprise i rozbiła się na leśnym księżycu Endora. To nie koniec subtelnego żartu Cavana Scotta. Statek przewożący tancerzy Jinda w książce Scotta również zostaje unicestwiony, tym razem jednak nad planetą Valo.
A komu to potrzebne?
Lata temu furorę zrobił
film z dwiema kobietami wyrażającymi swoje zdanie na temat ewentualnej legalizacji marihuany. Jedna z pań na pytanie prowadzącej odpowiada
„Zalegizować marihunaen? W żadnym wypadku”, po czym druga dodaje
„A komu to potrzebne?”. W oryginalnym wydaniu „Burza Nadciąga” pojawia się zdanie
„Who needed a lightsaber?”. Wszystko wskazuje na to, że polska tłumaczka Anna Hikiert-Bereza postanowiła nawiązać do klasyki. Zdanie zostało żartobliwie przetłumaczone na
„Miecz świetlny? A komu to potrzebne!”.
Eksperymentalna Maszyna Krocząca Rothany
Parę razy w książce przewija się koncern
Rothana Heavy Engineering, który dotychczas doczekał się tylko krótkich wzmianek w kanonie. Tym razem mamy możliwość przeczytać o prototypie eksperymentalnej maszyny kroczącej wyprodukowanej właśnie przez tą firmę. Trudno ocenić czy maszyna ta jest wczesną wersją AT-TE bądź AT-XT czy zupełnie odrębnym produktem, ale dzięki „Burza Nadciąga” wiemy, że Rothana przymierzało się do maszyn kroczących już 200 lat przed wydarzeniami z sagi.
Szafir Ankarres
To nie ostatnie nawiązanie do czasów Starej Republiki (albo czasów przed Starą Republiką). Jeden z bohaterów porównuje niebo nad Valo do Szafiru Ankarres. Cavan Scott to autor, który uwielbia wykorzystywać w swoich dziełach rzeczy, które istniały w starym kanonie, ale nie były szczególnie często wykorzystywane. Tak też jest z Szafirem Ankarres, który zadebiutował w
„Opowieściach Łowców Nagród", a potem został użyty w kultowej grze „Knights of the Old Republic II: The Sith Lords”. Czym w takim razie jest ten przedmiot? Szafir Ankarres cechował się mocą leczniczą i mógł być użyty do budowy miecza świetlnego. Co ciekawe, legendy sugerują, że kamień ten mógł być wykorzystany tylko przez użytkowników Jasnej Strony Mocy. Gdyby kamień dostał się w ręce kogoś stojącego po Ciemnej Stronie najprawdopodobniej spaliłby się, jednocześnie spopielając dłonie rzeczonego posiadacza.
„Wojny Klonów” Tartakovsky'ego
Wszystko wskazuje na to, że Cavan Scott ma słabość do animacji gwiezdnowojennych. Pod koniec książki jeden z Quarrenów przyrównuję swoją siłę do
keelkany. Ta podwodna kreatura pojawia się w piątym odcinku „Wojen Klonów” Gendy'ego Tartakovsky'ego i jest dosiadana przez opancerzonych Kalamarian.
Cyclorianie ze „Skywalker: Odrodzenie”
Nie zabrakło też niewielkich nawiązań do ostatniego z filmów wydanych przez Disneya. W książce istotną rolę gra planeta Cyclor oraz jej mieszkańcy, Cyclorianie. Rasa ta pojawia się nie tylko w książce Cavana Scotta, Cyclorianina można zauważyć również w komiksie „Trail of the Shadows” Daniela J. Oldera. Ta rasa pełni w kanonie podobną rolę do insektoidalnych Verpinów, którzy w Legendach byli technikami, najczęściej odpowiadającymi za naprawę myśliwców. Podobnie jest z Cyclorianami — również przypominają insekty, a w książce nazwa „Cyclorianin” najczęściej pojawia się przy słowie „technik”. Nie oznacza to jednak, że w kanonie wymienioną jedną rasę na drugą. O Verpinach możemy przeczytać m.in. w trylogii
„Eskadry Alfabet”.
To nie wszystko co Cavan Scott ma do zaoferowania w swojej powieści. Scott jest wielkim fanem Star Wars z naciskiem na książki i komiksy starego kanonu (o czym zresztą wspomina w
podziękowaniach pod koniec książki). To poskutkowało niezliczoną ilością nawiązań do pozycji sprzed wielu lat. Poza wyżej przedstawionymi ciekawostkami, w książce można znaleźć takie nazwy jak
Iskalon,
Keldooine czy chociażby wcześniej wspominany okrzyk „Na Ostrze Surik!”.
KOMENTARZE (9)