Jakie było twoje pierwsze Gwiezdno-wojenne wspomnienie?
To był John Ficarra, który wszedł do mojego biura w MAD i powiedział, "Gwiezdne Wojny to będzie coś wielkiego! Chcę abyście to zobaczyli kiedy zaczną grać i napisali parodię dla MAD!" Ja sobie nie zdawałem sprawy z tego jak wielkie będą Gwiezdne Wojny. Ale już nawet dostanie się na pokaz było niemożliwe. Mówienie, że pracuję dla MAD Magazine praktycznie nie pomagało. Ponieważ wtedy miałem gigantyczne wąsy, zakręciłem nimi trochę i zacząłem podawać się za Gene'a Shalita [jest to amerykański krytyk filmowy, popularny w latach 70.]. Potem zdałem sobie sprawę, że mogą mnie wyrzucić, czy nawet aresztować, więc to nie był dobry pomysł. W końcu udało się zobaczyć to na pokazie o 2 w nocy. Film był ekscytujący, ale ja cały czas zaprzątałem sobie głowę myślą jak przerobić go na pięć czy sześć stron dla MAD.
Jaka była twoja pierwsza parodia napisana dla MAD Magazine o Gwiezdnych Wojnach?
Pierwszą było "Star Roars", nad którą pracowałem z Larrym Siegelem. Ilustrację robił Harry North.
A która z tych parodii Gwiezdnych Wojen, które napisałeś dla MAD jest twoją ulubioną?
Bez wątpienia moją ulubioną jest "Star Wars - Re-hash of the Jeti!" A dlaczego? Jedną z przyczyn był wspaniały rysunek Morta Druckera. Drugą przyczyną i to większą był fakt, że to miało osiem stron! Artystom i scenarzystą płaci się od strony! To prawdopodobnie była najdłuższa satyra jaką napisałem dla MAD i jedna z nielicznych mających 8 stron, które pojawiły się na łamach pisma.
Dlaczego parodiując Gwiezdne Wojny zawsze jest tyle zabawy?
Parodia bazuje na kilku ważnych rzeczach. Jedną z nich jest to aby czytelnik był zaznajomiony z materiałem obśmiewanym w satyrze. W przypadku Gwiezdnych Wojen fani znają bardzo dobrze ten film. W tym przypadku to także ma i inne konsekwencje, broni wychwycą, że coś jest źle oddane w satyrze. Ale na szczęście jesteśmy MAD Magazine i niektóre nasze błędy zawsze zostaną uznane za celowe, powstałe w celach parodystycznych. A ważne także jest to, żeby parodiować poważne sceny, a tych jest mnóstwo w Gwiezdnych Wojnach. Są też sceny z akcją i cała maszynerią! Wiele materiału do pracy.
A jak się czujesz posiadając list George'a Lucasa napisany do MAD Magazine, w którym nazwał cię "Georgem Bernardem Shawem komiksowej satyry?"
Byłem podniecony tym listem, oprawiłem go i wisi na ścianie w moim domu. Mam też kopie w portfelu, chcesz zobaczyć? Ale on przyszedł w najbardziej niesamowitym czasie. Tuż zanim MAD otrzymał list od prawników George'a Lucasa. Napisali, że pozywają MAD z powodu naruszenia praw autorskich w parodiach Gwiezdnych Wojen. Więc Bill Gaines, wydawca MAD w tamtym czasie, odpisał im na samym dole odpowiedzi coś w stylu "A George to lubi" i załączył kopie listu, który przesłał nam George, w którym komplementował mnie i Morta Druckera, artystów satyry. Chyba nie muszę dodawać, że nie otrzymaliśmy listu od prawników Lucasa nigdy więcej. A zrobiliśmy potem wiele innych parodii powiązanych z Gwiezdnymi Wonami. I bardzo mi się podobało, gdy we słowie wstępnym do książki MAD about Star Wars, George napisał "I może najważniejsze, zawsze broniłem MAD przed moimi prawnikami!".
A jak myślisz, czemu tak wiele osób jest zarówno fanami Gwiezdnych Wojen jak i MAD Magazine?
Może dlatego, że Gwiezdne Wojny mają wiele wspólnego z wyobraźnia, podobnie jak MAD. Ale patrząc prawdzie w oczy, oddani fani Gwiezdnych Wojen, przeczytają wszystko co ma w sobie Gwiezdne Wojny. I z powodów naturalnych z czasem stają się tez fanami MAD.
A dlaczego fani Gwiezdnych Wojen tak szaleją ze względu na tę książkę?
Jonathan Bresman zebrał cały projekt razem, upewnił się aby uzyskać wspaniałą mieszankę gagów Gwiezdno-wojennych. Są oczywiście nawiązania do filmów, ale też plakatów, reklam i tak dalej. To wspaniały dodatek do gwiezndo-wojennego szaleństwa, zwłaszcza na 30 lecie. Muszę dodać, że Jonathan odegrał nawet małą rólkę w Gwiezdnych Wojnach. Tak mniej więcej. Jednego dnia w sali konferencyjnym w MAD znalazłem go oglądającego DVD. To były Gwiezdne Wojny. Dowiedziałem się, że on pracował trochę w Lucasfilm. Powiedział mi, że jednego dnia kazali mu się przebrać w prymitywny kostium Jar Jara, kazali wyjść na dwór i gonili ciężarówką. Całość nagrano i dano George'owi Lucasowi by ten wiedział jak mniej więcej powinna wyglądać scena z Jar Jarem w Mrocznym Widmie. Jonathan nie wytłumaczył dlaczego on się wciąż przebiera za Jar Jara w biurze. Oczywiście to był piątkowy jeansday. [Jeansday to w pracy biurowej np. każdy piątek, w pozostałe dni tygodnia obowiązuje ścisły dresscode, którego należy przestrzegać - garnitur itp. Jeansday to dzień w tygodniu, w którym nie tylko dresscode nie obowiązuje, ale poza specyficznymi przypadkami jest nie wskazany.]
Jest jeszcze coś, c byś chciał powiedzieć o swojej karierze w MAD?
Pracuję w MAD ponad 40 lat, odkąd skończyłem szkołę. Wysłałem do MAD scenariusz, który napisałem ręcznie, dołączyłem też własnoręcznie zaadresowaną kopertę ze znaczkiem, gdyby go odrzucili. Kilka tygodniu później znalazłem tę kopertę w skrzynce. Byłem rozczarowany. Dopiero później zdecydowałem się ją otworzyć, aby przeczytać czy mi napisali, "Spróbuj ponownie", czy raczej coś innego. W kopercie jednak była tekturka, a w niej notatka, która mówiła, "ha pewnie myślałem, że odrzuciliśmy twój scenariusz. No cóż, nabraliśmy cię. Prosimy pozostań z nami w kontakcie bo chcemy byś jeszcze napisał coś dla MAD" był tam też czek podpisany przez Nicka Meglina, współredaktora, który niedawno poszedł na emeryturę.
Po 15 latach przyszedł ten list od George'a. Ale najważniejsze jest to, że parodie, które lubię pisać, przynoszą zysk. A ja wciąż czekam na mój drugi czek z MAD, który jest już 44 lata opóźniony. Ale podobno ma przyjść w ciągu pięciu lat, jeśli nie to zadzwonię do nich i złożę zażalenie. No dobra za sześć lat.
Pozostałe dwa wywiady dotyczące MAD About Star Wars można przeczytać: tutaj i tutaj.