A człowiek w uniformie wysokiego rangą oficera to był nikt inny, jak sam admirał Pellaeon.
- Witam pana, mistrzu Skywalker.- starszy mężczyzna skłonił się lekko.
- Ja również.- Luke był zaskoczony obecnością Głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi Imperium, chociaż nie aż tak, aby stracić nad sobą kontrolę. Tyle w życiu widział, że nic już nie mogło go naprawdę zaskoczyć - Czemu zawdzięczamy pańską wizytę, jeśli wolno spytać?
- Pytać zawsze wolno.- uśmiechnął się Pellaeon - A przybyłem tu w pewnym konkretnym celu. Sześć lat temu Imperium zawarło pakt z Nową Republiką, pakt gwarantujący pokój i przyjaźń pomiędzy naszymi państwami. Była tam również klauzula o wzajemnej pomocy. Chciałem powiedzieć, że ciągle uważam Nową Republikę za naszego sojusznika.
Skywalker uśmiechnął się, bowiem sens słów Pellaeona nie pozostawiał żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości. Właśnie teraz, kiedy spodziewali się inwazji, a morale żołnierzy drastycznie spadało, pojawił się ktoś, kto postanowił przyjść im z pomocą.
Imperium chciało włączyć się do walki.
- Zapewniam pana, że Nowa Republika też się jeszcze nie wycofała z tego sojuszu.- odparł Luke - I z chęcią przyjmie każdą pomoc, jaką zechce jej pan ofiarować.
- Moja „pomoc” to dwadzieścia dwa niszczyciele klasy Imperial, każdy z generatorem pól maskujących, pełnym skrzydłem myśliwskim i kwiatem kadry oficerskiej Imperium na pokładzie.- rzekł Pellaeon - Myślę, że prezydent Fey’lya nie odrzuci takiej propozycji.
- Niestety, panie admirale,- Skywalker spochmurniał - obawiam się, że bitwa, jaką tu stoczymy, rozegra się za plecami Borska Fey’lyi. Leci on właśnie z misją dyplomatyczną na Corellię i o niczym nie wie.
- Na Corellię?- zdziwił się Pellaeon - Czy to nie tam mają uderzyć centralne siły Executor’s Lair?
- Właśnie.- odrzekł Luke - Był już w drodze, kiedy admirał Ackbar odkrył plany Lorda Vadera. Obawiam się, że może mu się coś stać, dlatego zaraz po zwycięstwie tutaj chcemy w miarę możliwości wysłać naszą flotę na odsiecz prezydentowi.
- Może uda mu się uciec.- Pellaeon pozwolił sobie wyrazić swoją nadzieję - Wysłaliście do niego wiadomość?
- Owszem.- odparł Skywalker - Jeżeli wyskoczy z nadprzestrzeni, albo dotrze na Corellię przed flotą inwazyjną, będzie miał szansę ucieczki. To jednak mało prawdopodobne.
- Rozumiem.- powiedział poważnie Pellaeon - Skupmy się zatem na wygraniu tej bitwy, abyśmy mogli potem ruszyć na ratunek waszemu prezydentowi.
Przez całą noc Luke Skywalker, Wedge Antilles, Kam Solusar, Lando Carlissian, Corran Horn, Han Solo, Chewbacca oraz admirał Pellaeon uzgadniali rolę imperialnych wojsk w nadchodzącej bitwie. Głównodowodzący Sił Zbrojnych Imperium zdradził pozostałym, że ostatnimi czasy opracowali nowy sposób komunikowania się pomiędzy przebywającymi w polu maskującym okrętami. Polegał on na wystawieniu dalekosiężnych sensorów, działających na zasadzie światłowodu, poza zasięg kamuflażu. Sensory te miały być pomalowane pochłaniającą światło farbą i cały czas powinny pozostawać w trybie biernym, aby nie zdradzić położenia statku. W praktyce oznaczało to, że mogą odbierać niektóre z nadanych w szerokim paśmie informacji, a w tym przypadku pozwalało tylko i wyłącznie na zsynchronizowanie chwili zdjęcia pola maskującego; o żadnym namierzaniu przeciwników w ten sposób nie mogło być mowy.
- Możemy zakraść się w ten sposób na tyły formacji przeciwnika i otworzyć ogień wtedy kiedy się tego najmniej spodziewają.- oświadczył Pellaeon.
- Jeżeli tą flotyllą rzeczywiście dowodzi Vader, to można sobie tego oszczędzić.- odparł Luke - Wykryje was.
- Chyba, że na pokładzie będzie Jedi, który zna techniki maskujące Fallanassi i może ich użyć.- odparł Kam.
- Wtedy niepotrzebne byłoby pole maskujące.- wtrącił Han.
- Macie rację.- rzekł Skywalker, uśmiechając się z zakłopotaniem - Problem polega na tym, że ja nie znam tych sztuczek na tyle, aby schować całą flotę Imperium.
- No to musi nam wystarczyć pole maskujące.- skwitował Wedge - Ufam, że transpastal jest już na swoich miejscach?
- Jest.- rzekł Solo - Alex jeszcze dokłada kolejne ściany. Boję się jednak, że grawitacja planety może je ściągnąć, zanim przylecą agresorzy. Gdybyśmy wiedzieli, kiedy się ich spodziewać, moglibyśmy lepiej się przygotować.- spojrzał na Skywalkera - Co o tym sądzisz, Luke?
Mistrz Jedi nie odpowiedział, albowiem wyczuł, że ktoś znajomy właśnie zbliża się do drzwi. Charakterystyczna chłodna, cicha i beznamiętna aura tego człowieka była rozpoznawalna na kilometr, ale Luke wyczuł, że coś się w niej zmieniło. Była jakby czystsza, jaśniejsza.
- Panowie, czuję, że....- zaczął, ale przerwał mu syk otwieranych drzwi. Wszyscy obrócili się w stronę wyjścia i dostrzegli stojącego samotnie, z blasterem BlasTech EE-3 spoczywającym w jego dłoniach, zakutego w szarozieloną zbroję Bobę Fetta.
- Przyszedłem po nagrodę, Solo.- rzucił Fett, ignorując obecność pozostałych, w tym admirała Pellaeona - Obiecałeś mi premię.
- A wykonałeś zadanie?- głos Hana stał się oschły na podobieństwo Boby.
- Wykonałem.- rzekł Fett - I widziałem przy tym rzeczy, o których się wam nie śniło.
- Nie czaruj, Fett.- odparł Corellianin - Pieniądze dostaniesz za jakiś czas. Jak zapewne zauważyłeś, lada dzień będziemy tu mieli oblężenie.
- Dokładnie za trzydzieści jeden godzin dwadzieścia sześć minut.- sprostował Boba - Może dłużej, jeżeli Vader zdecyduje się na manewr oskrzydlający.
Tym razem wszyscy bez wyjątku, włącznie z Lukiem, aż otworzyli usta ze zdziwienia.
- Skąd o tym wiesz?- wydusił Corran.
- Przez przypadek jeden z okrętów wroga ma założoną pluskwę mojej roboty.- oświadczył Fett, wyjmując zatknięty za pas przenośny komputer i rzucając go na stół - Ten odbiornik pokazuje system Exaphi wraz z przestrzenią w promieniu kilku setek lat świetlnych.- wyjaśnił - Kiedy na ekranie pojawi się żółte światełko, będzie to oznaczać, że wróg dotrze do planety w przeciągu dwóch godzin.
- Jestem pod wrażeniem, panie Fett.- przyznał Pellaeon - Czy weźmie pan udział w bitwie?
- To zależy od mojego pracodawcy.- odparł Boba - Solo?
- Będziesz walczył, Fett.- powiedział Han - Z doświadczenia wiem, że dobrze ci to idzie.
- Zdajecie sobie sprawę, że nie będzie wam łatwo wygrać.- spytał Boba, chociaż było to raczej stwierdzenie, niż pytanie, co zresztą nie uszło uwadze Corranowi.
- Czyżbyś widział coś jeszcze?- zapytał Horn.
- Widziałem.- rzekł Fett, podchodząc bliżej - Widziałem armię, setki tysięcy klonów. Armię wyhodowaną tylko w jednym celu: zniszczenia Nowej Republiki!
Zapadła pełna napięcia cisza. Luke wiedział, że Vader może mieć armię klonów, ale to, co przepędzili ze Spiry, nie podchodziło nawet pod tysiąc. Skąd mógł mieć aż tyle żołnierzy i gdzie ich trenował? I skąd Boba Fett wie to wszystko?
- To niewesoła perspektywa.- stwierdził Corran - Bardzo niewesoła.
Rozdział 30
Flota szturmowa Lorda Vadera, z superniszczycielem „Vengeance” na czele, wyskoczyła z nadprzestrzeni w pobliżu planety Exaphi, jakieś sześćset kilometrów od jej studni grawitacyjnej. A ściślej, była to połowa tej floty, dokładnie te statki, które brały udział w Bitwie o Adumar. Czarny Lord wiedział od Ommina, opiekuna holocronu Sith, że może się tu spodziewać naprawdę ciężkiej bitwy, w której udział wezmą również rycerze Jedi. Dlatego druga połowa floty, wraz z „Okiem Vadera” generała Geervana, miała wyskoczyć po przeciwnej stronie Exaphi, na wypadek, gdyby trzeba było okrążyć wojska Nowej Republiki.
Problem polegał na tym, że floty wroga ani widu, ani słychu.
- To mi się nie podoba.- rzucił Vader przez ramię do swojego ucznia, Ireka Ismarena - Powinniśmy stoczyć tu bitwę. Gdzie oni się podziewają?
- Może czekają po drugiej stronie planety?- podsunął Irek - Czy druga flota nic nie wykryła?
- Jeszcze nie wyskoczyli z nadprzestrzeni.- zameldował oficer radarowy, za wszelką cenę starający się zdławić strach poczuciem obowiązku - Powinni to zrobić za kilka minut.
- W takim razie trzeba być ostrożnym.- podsumował Vader, dysząc ciężko - Niech TIE Defendery polecą przodem, ciasnym szykiem, stopniowo skanując przestrzeń.- polecił oficerowi łącznościowemu - I wszystkie baterie dział w pogotowiu!
- Tak jest, Lordzie Vader!- zasalutował wachtowy, ale Czarny Lord już go nie słuchał. Zamiast tego wpatrywał się w pustkę, szukając Mocą śladów jakiegokolwiek życia w przestworzach. Wiedział, że dopóki pozostaje na mostku „Vengeance”, żaden Jedi nie wyczuje jego obecności. Vader wielokrotnie korzystał z tego kamuflażu; chodziło o to, że mostek był przepełniony pozytywną energią, jaka pozostała po śmierci rycerza Jedi Qu Rahna dwadzieścia lat temu, a której sygnatura maskowała wibracje ciemnej strony Mocy, wydzielane przez Lorda Vadera. Dlatego, logicznie rozumując, jeżeli nikt ich dotychczas nie dostrzegł, było niemal pewne, że mieszkańcy Exaphi jak dotąd nie są świadomi obecności Lorda Vadera.
W takim razie czemu mam wrażenie, że wlepiają się w nas setki oczu?- myślał Vader.
Nagle lecące przodem TIE Defendery ni stąd, ni zowąd, bez żadnej przyczyny, zaczęły wybuchać jak po zderzeniu ze ścianą. Ponieważ leciały ciasnym szykiem, eksplozja jednego pociągała za sobą zniszczenie kilku pozostałych, i tak dalej. Zdezorientowani piloci chcieli zawracać, lecz znów zahaczali o coś niewidzialnego i, tracąc stabilność myśliwców, zderzali się z czymś innym. W pierwszej minucie zniszczeniu uległy ponad trzy eskadry, w drugiej cztery, w trzeciej dwie, zanim ktokolwiek zdążył zareagować na to, co się dzieje.
- Co to ma być!?- zagrzmiał Vader - Raport! Natychmiast!
- Sprawdzam przestrzeń czynnymi skanerami cząsteczkowymi!- odparł radarowy, pocąc się ze strachu. Po chwili dodał - To transpastalowe płyty! Setki transpastalowych płyt!
- Wycofać myśliwce!- warknął Irek - Raport o stratach!
- Około jedenaście eskadr TIE Defenderów uległo zniszczeniu!- zameldował łącznościowiec - Pozostałe wracają i czekają na dalsze rozkazy.
- To nie do przyjęcia!- rzucił Czarny Lord, dysząc ciężej, niż zwykle - I ktoś jest temu winien!
Radarowy odruchowo złapał się za gardło, czując zaciskającą się nań pętlę Mocy. Oczy wyszły mu z orbit, a z ust zamiast krzyku przerażenia wydobyło się głuche charczenie. W końcu nieszczęsny oficer spadł z krzesła i rozciągnął się na podłodze bez życia.
- Niech ktoś go uprzątnie.- polecił Vader, już spokojniej - I zajmie jego miejsce.- odwrócił się do łącznościowca - Na czoło formacji mają się wysunąć większe okręty. Skosimy te płyty szkła działami turbolaserowymi!
- Szkoda marnować energię.- wtrącił Irek - Może lepiej będzie je staranować?
- Wszystko jedno.- powiedział Darth Vader - Wykonać!
Trzydzieści niszczycieli wszelkiej maści wysunęło się naprzód, ostrzeliwując i taranując transpastalowe płyty, będące śmiertelną pułapką dla mniejszych jednostek, takich, jak myśliwce. Vader musiał w duchu uznać spryt Republikan; płyty były niewidoczne na tle planety, a refleksy światła na ich powierzchni radary brały za poruszenia atmosferyczne w atmosferze globu. Sprytnie, dzięki temu Executor’s Lair straciło jedenaście eskadr dobrych myśliwców.
Ale trzeba się lepiej postarać, jeśli chce się zniszczyć flotę Lorda Vadera.
- Przygotować promy do desantu!- rzucił do łącznościowca, a potem zwrócił się w stronę Ismarena, dysząc ciężko - Irek, przejmiesz z kapitanem Dorją dowodzenie. Jakby pojawiły się okręty Nowej Republiki, to wiesz, co masz robić.
- Lordzie Vader, tarcze planetarne nad stolicą planety są uniesione!- krzyknął nowy oficer radarowy - Rozpocząć ostrzał?
- Tak.- odparł Vader - Ale za chwilę. Najpierw ja, Firehead, Reborni i wojska desantowe zejdziemy na powierzchnię Exaphi!
- Dlaczego, Lordzie?- zdziwił się Irek.
- Bo tam są Jedi.- odparł oschle Darth Vader - Jedi, których trzeba eksterminować!
Ledwo Vader opuścił mostek, Irek Ismaren wyprostował się sprężyście, przyjmując władczą pozę, i stanął przed głównym iluminatorem. Miał wydać rozkaz rozpoczęcia ostrzału, jak tylko promy klasy Gamma, przewożące armię inwazyjną, znikną w atmosferze planety, ale zawahał się. Gdyby kazał strzelać teraz, mógłby zlikwidować zarówno Vadera, jak i Fireheada, i samemu zostać najpotężniejszym Ciemnym Jedi Executor’s Lair. Bardzo go korciło, żeby to zrobić, jednak powstrzymał się, wiedząc, iż bez Vadera nie da rady pokonać Nowej Republiki. Nie, jeszcze trzeba było poczekać. Może nadarzy się lepsza okazja.
- Witam pana, mistrzu Skywalker.- starszy mężczyzna skłonił się lekko.
- Ja również.- Luke był zaskoczony obecnością Głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi Imperium, chociaż nie aż tak, aby stracić nad sobą kontrolę. Tyle w życiu widział, że nic już nie mogło go naprawdę zaskoczyć - Czemu zawdzięczamy pańską wizytę, jeśli wolno spytać?
- Pytać zawsze wolno.- uśmiechnął się Pellaeon - A przybyłem tu w pewnym konkretnym celu. Sześć lat temu Imperium zawarło pakt z Nową Republiką, pakt gwarantujący pokój i przyjaźń pomiędzy naszymi państwami. Była tam również klauzula o wzajemnej pomocy. Chciałem powiedzieć, że ciągle uważam Nową Republikę za naszego sojusznika.
Skywalker uśmiechnął się, bowiem sens słów Pellaeona nie pozostawiał żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości. Właśnie teraz, kiedy spodziewali się inwazji, a morale żołnierzy drastycznie spadało, pojawił się ktoś, kto postanowił przyjść im z pomocą.
Imperium chciało włączyć się do walki.
- Zapewniam pana, że Nowa Republika też się jeszcze nie wycofała z tego sojuszu.- odparł Luke - I z chęcią przyjmie każdą pomoc, jaką zechce jej pan ofiarować.
- Moja „pomoc” to dwadzieścia dwa niszczyciele klasy Imperial, każdy z generatorem pól maskujących, pełnym skrzydłem myśliwskim i kwiatem kadry oficerskiej Imperium na pokładzie.- rzekł Pellaeon - Myślę, że prezydent Fey’lya nie odrzuci takiej propozycji.
- Niestety, panie admirale,- Skywalker spochmurniał - obawiam się, że bitwa, jaką tu stoczymy, rozegra się za plecami Borska Fey’lyi. Leci on właśnie z misją dyplomatyczną na Corellię i o niczym nie wie.
- Na Corellię?- zdziwił się Pellaeon - Czy to nie tam mają uderzyć centralne siły Executor’s Lair?
- Właśnie.- odrzekł Luke - Był już w drodze, kiedy admirał Ackbar odkrył plany Lorda Vadera. Obawiam się, że może mu się coś stać, dlatego zaraz po zwycięstwie tutaj chcemy w miarę możliwości wysłać naszą flotę na odsiecz prezydentowi.
- Może uda mu się uciec.- Pellaeon pozwolił sobie wyrazić swoją nadzieję - Wysłaliście do niego wiadomość?
- Owszem.- odparł Skywalker - Jeżeli wyskoczy z nadprzestrzeni, albo dotrze na Corellię przed flotą inwazyjną, będzie miał szansę ucieczki. To jednak mało prawdopodobne.
- Rozumiem.- powiedział poważnie Pellaeon - Skupmy się zatem na wygraniu tej bitwy, abyśmy mogli potem ruszyć na ratunek waszemu prezydentowi.
Przez całą noc Luke Skywalker, Wedge Antilles, Kam Solusar, Lando Carlissian, Corran Horn, Han Solo, Chewbacca oraz admirał Pellaeon uzgadniali rolę imperialnych wojsk w nadchodzącej bitwie. Głównodowodzący Sił Zbrojnych Imperium zdradził pozostałym, że ostatnimi czasy opracowali nowy sposób komunikowania się pomiędzy przebywającymi w polu maskującym okrętami. Polegał on na wystawieniu dalekosiężnych sensorów, działających na zasadzie światłowodu, poza zasięg kamuflażu. Sensory te miały być pomalowane pochłaniającą światło farbą i cały czas powinny pozostawać w trybie biernym, aby nie zdradzić położenia statku. W praktyce oznaczało to, że mogą odbierać niektóre z nadanych w szerokim paśmie informacji, a w tym przypadku pozwalało tylko i wyłącznie na zsynchronizowanie chwili zdjęcia pola maskującego; o żadnym namierzaniu przeciwników w ten sposób nie mogło być mowy.
- Możemy zakraść się w ten sposób na tyły formacji przeciwnika i otworzyć ogień wtedy kiedy się tego najmniej spodziewają.- oświadczył Pellaeon.
- Jeżeli tą flotyllą rzeczywiście dowodzi Vader, to można sobie tego oszczędzić.- odparł Luke - Wykryje was.
- Chyba, że na pokładzie będzie Jedi, który zna techniki maskujące Fallanassi i może ich użyć.- odparł Kam.
- Wtedy niepotrzebne byłoby pole maskujące.- wtrącił Han.
- Macie rację.- rzekł Skywalker, uśmiechając się z zakłopotaniem - Problem polega na tym, że ja nie znam tych sztuczek na tyle, aby schować całą flotę Imperium.
- No to musi nam wystarczyć pole maskujące.- skwitował Wedge - Ufam, że transpastal jest już na swoich miejscach?
- Jest.- rzekł Solo - Alex jeszcze dokłada kolejne ściany. Boję się jednak, że grawitacja planety może je ściągnąć, zanim przylecą agresorzy. Gdybyśmy wiedzieli, kiedy się ich spodziewać, moglibyśmy lepiej się przygotować.- spojrzał na Skywalkera - Co o tym sądzisz, Luke?
Mistrz Jedi nie odpowiedział, albowiem wyczuł, że ktoś znajomy właśnie zbliża się do drzwi. Charakterystyczna chłodna, cicha i beznamiętna aura tego człowieka była rozpoznawalna na kilometr, ale Luke wyczuł, że coś się w niej zmieniło. Była jakby czystsza, jaśniejsza.
- Panowie, czuję, że....- zaczął, ale przerwał mu syk otwieranych drzwi. Wszyscy obrócili się w stronę wyjścia i dostrzegli stojącego samotnie, z blasterem BlasTech EE-3 spoczywającym w jego dłoniach, zakutego w szarozieloną zbroję Bobę Fetta.
- Przyszedłem po nagrodę, Solo.- rzucił Fett, ignorując obecność pozostałych, w tym admirała Pellaeona - Obiecałeś mi premię.
- A wykonałeś zadanie?- głos Hana stał się oschły na podobieństwo Boby.
- Wykonałem.- rzekł Fett - I widziałem przy tym rzeczy, o których się wam nie śniło.
- Nie czaruj, Fett.- odparł Corellianin - Pieniądze dostaniesz za jakiś czas. Jak zapewne zauważyłeś, lada dzień będziemy tu mieli oblężenie.
- Dokładnie za trzydzieści jeden godzin dwadzieścia sześć minut.- sprostował Boba - Może dłużej, jeżeli Vader zdecyduje się na manewr oskrzydlający.
Tym razem wszyscy bez wyjątku, włącznie z Lukiem, aż otworzyli usta ze zdziwienia.
- Skąd o tym wiesz?- wydusił Corran.
- Przez przypadek jeden z okrętów wroga ma założoną pluskwę mojej roboty.- oświadczył Fett, wyjmując zatknięty za pas przenośny komputer i rzucając go na stół - Ten odbiornik pokazuje system Exaphi wraz z przestrzenią w promieniu kilku setek lat świetlnych.- wyjaśnił - Kiedy na ekranie pojawi się żółte światełko, będzie to oznaczać, że wróg dotrze do planety w przeciągu dwóch godzin.
- Jestem pod wrażeniem, panie Fett.- przyznał Pellaeon - Czy weźmie pan udział w bitwie?
- To zależy od mojego pracodawcy.- odparł Boba - Solo?
- Będziesz walczył, Fett.- powiedział Han - Z doświadczenia wiem, że dobrze ci to idzie.
- Zdajecie sobie sprawę, że nie będzie wam łatwo wygrać.- spytał Boba, chociaż było to raczej stwierdzenie, niż pytanie, co zresztą nie uszło uwadze Corranowi.
- Czyżbyś widział coś jeszcze?- zapytał Horn.
- Widziałem.- rzekł Fett, podchodząc bliżej - Widziałem armię, setki tysięcy klonów. Armię wyhodowaną tylko w jednym celu: zniszczenia Nowej Republiki!
Zapadła pełna napięcia cisza. Luke wiedział, że Vader może mieć armię klonów, ale to, co przepędzili ze Spiry, nie podchodziło nawet pod tysiąc. Skąd mógł mieć aż tyle żołnierzy i gdzie ich trenował? I skąd Boba Fett wie to wszystko?
- To niewesoła perspektywa.- stwierdził Corran - Bardzo niewesoła.
Rozdział 30
Flota szturmowa Lorda Vadera, z superniszczycielem „Vengeance” na czele, wyskoczyła z nadprzestrzeni w pobliżu planety Exaphi, jakieś sześćset kilometrów od jej studni grawitacyjnej. A ściślej, była to połowa tej floty, dokładnie te statki, które brały udział w Bitwie o Adumar. Czarny Lord wiedział od Ommina, opiekuna holocronu Sith, że może się tu spodziewać naprawdę ciężkiej bitwy, w której udział wezmą również rycerze Jedi. Dlatego druga połowa floty, wraz z „Okiem Vadera” generała Geervana, miała wyskoczyć po przeciwnej stronie Exaphi, na wypadek, gdyby trzeba było okrążyć wojska Nowej Republiki.
Problem polegał na tym, że floty wroga ani widu, ani słychu.
- To mi się nie podoba.- rzucił Vader przez ramię do swojego ucznia, Ireka Ismarena - Powinniśmy stoczyć tu bitwę. Gdzie oni się podziewają?
- Może czekają po drugiej stronie planety?- podsunął Irek - Czy druga flota nic nie wykryła?
- Jeszcze nie wyskoczyli z nadprzestrzeni.- zameldował oficer radarowy, za wszelką cenę starający się zdławić strach poczuciem obowiązku - Powinni to zrobić za kilka minut.
- W takim razie trzeba być ostrożnym.- podsumował Vader, dysząc ciężko - Niech TIE Defendery polecą przodem, ciasnym szykiem, stopniowo skanując przestrzeń.- polecił oficerowi łącznościowemu - I wszystkie baterie dział w pogotowiu!
- Tak jest, Lordzie Vader!- zasalutował wachtowy, ale Czarny Lord już go nie słuchał. Zamiast tego wpatrywał się w pustkę, szukając Mocą śladów jakiegokolwiek życia w przestworzach. Wiedział, że dopóki pozostaje na mostku „Vengeance”, żaden Jedi nie wyczuje jego obecności. Vader wielokrotnie korzystał z tego kamuflażu; chodziło o to, że mostek był przepełniony pozytywną energią, jaka pozostała po śmierci rycerza Jedi Qu Rahna dwadzieścia lat temu, a której sygnatura maskowała wibracje ciemnej strony Mocy, wydzielane przez Lorda Vadera. Dlatego, logicznie rozumując, jeżeli nikt ich dotychczas nie dostrzegł, było niemal pewne, że mieszkańcy Exaphi jak dotąd nie są świadomi obecności Lorda Vadera.
W takim razie czemu mam wrażenie, że wlepiają się w nas setki oczu?- myślał Vader.
Nagle lecące przodem TIE Defendery ni stąd, ni zowąd, bez żadnej przyczyny, zaczęły wybuchać jak po zderzeniu ze ścianą. Ponieważ leciały ciasnym szykiem, eksplozja jednego pociągała za sobą zniszczenie kilku pozostałych, i tak dalej. Zdezorientowani piloci chcieli zawracać, lecz znów zahaczali o coś niewidzialnego i, tracąc stabilność myśliwców, zderzali się z czymś innym. W pierwszej minucie zniszczeniu uległy ponad trzy eskadry, w drugiej cztery, w trzeciej dwie, zanim ktokolwiek zdążył zareagować na to, co się dzieje.
- Co to ma być!?- zagrzmiał Vader - Raport! Natychmiast!
- Sprawdzam przestrzeń czynnymi skanerami cząsteczkowymi!- odparł radarowy, pocąc się ze strachu. Po chwili dodał - To transpastalowe płyty! Setki transpastalowych płyt!
- Wycofać myśliwce!- warknął Irek - Raport o stratach!
- Około jedenaście eskadr TIE Defenderów uległo zniszczeniu!- zameldował łącznościowiec - Pozostałe wracają i czekają na dalsze rozkazy.
- To nie do przyjęcia!- rzucił Czarny Lord, dysząc ciężej, niż zwykle - I ktoś jest temu winien!
Radarowy odruchowo złapał się za gardło, czując zaciskającą się nań pętlę Mocy. Oczy wyszły mu z orbit, a z ust zamiast krzyku przerażenia wydobyło się głuche charczenie. W końcu nieszczęsny oficer spadł z krzesła i rozciągnął się na podłodze bez życia.
- Niech ktoś go uprzątnie.- polecił Vader, już spokojniej - I zajmie jego miejsce.- odwrócił się do łącznościowca - Na czoło formacji mają się wysunąć większe okręty. Skosimy te płyty szkła działami turbolaserowymi!
- Szkoda marnować energię.- wtrącił Irek - Może lepiej będzie je staranować?
- Wszystko jedno.- powiedział Darth Vader - Wykonać!
Trzydzieści niszczycieli wszelkiej maści wysunęło się naprzód, ostrzeliwując i taranując transpastalowe płyty, będące śmiertelną pułapką dla mniejszych jednostek, takich, jak myśliwce. Vader musiał w duchu uznać spryt Republikan; płyty były niewidoczne na tle planety, a refleksy światła na ich powierzchni radary brały za poruszenia atmosferyczne w atmosferze globu. Sprytnie, dzięki temu Executor’s Lair straciło jedenaście eskadr dobrych myśliwców.
Ale trzeba się lepiej postarać, jeśli chce się zniszczyć flotę Lorda Vadera.
- Przygotować promy do desantu!- rzucił do łącznościowca, a potem zwrócił się w stronę Ismarena, dysząc ciężko - Irek, przejmiesz z kapitanem Dorją dowodzenie. Jakby pojawiły się okręty Nowej Republiki, to wiesz, co masz robić.
- Lordzie Vader, tarcze planetarne nad stolicą planety są uniesione!- krzyknął nowy oficer radarowy - Rozpocząć ostrzał?
- Tak.- odparł Vader - Ale za chwilę. Najpierw ja, Firehead, Reborni i wojska desantowe zejdziemy na powierzchnię Exaphi!
- Dlaczego, Lordzie?- zdziwił się Irek.
- Bo tam są Jedi.- odparł oschle Darth Vader - Jedi, których trzeba eksterminować!
Ledwo Vader opuścił mostek, Irek Ismaren wyprostował się sprężyście, przyjmując władczą pozę, i stanął przed głównym iluminatorem. Miał wydać rozkaz rozpoczęcia ostrzału, jak tylko promy klasy Gamma, przewożące armię inwazyjną, znikną w atmosferze planety, ale zawahał się. Gdyby kazał strzelać teraz, mógłby zlikwidować zarówno Vadera, jak i Fireheada, i samemu zostać najpotężniejszym Ciemnym Jedi Executor’s Lair. Bardzo go korciło, żeby to zrobić, jednak powstrzymał się, wiedząc, iż bez Vadera nie da rady pokonać Nowej Republiki. Nie, jeszcze trzeba było poczekać. Może nadarzy się lepsza okazja.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,60 Liczba: 15 |
|
Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38
Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm
jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50
No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.
Edi2005-09-24 19:49:53
Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.
starwarsowiec2005-05-04 21:09:30
nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!
Carno2004-08-19 00:20:34
Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23
Genialne opowiadanie, daje 10
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01
Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.
Anor2004-05-19 02:18:37
WSTĘP
Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.
FABUŁA
Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.
SPÓJNOŚĆ
Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.
FS a NEJ
Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.
AKAPITY I ROZDZIAŁY
Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P
SZYSTKO W JEDNYM
Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.
MINUSY OGÓLNIE
Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):
- Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".
- już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.
- humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.
- Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!
- Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).
- Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.
- Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.
- Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.
- Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.
- Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P
PLUSY OGÓLNIE
TO samo, co z minusami:
+ "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.
+ Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.
+ Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)
+Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.
+ Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.
+ Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.
+ Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!
+ Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.
+ Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!
VADER
Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.
REASUMACJA
Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.
Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13
Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:
Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:
- Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
- Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
- Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
- Anakin też zbyt potężny jest.
- I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
+ Teksty (i narracja, i dialogi)
+ Anakin-Gollum
+ Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
+ Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
+ Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
+ Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
+ Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
+ Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
+ ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)
Shedao Shai2004-04-25 19:47:43
Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!
Otas2004-04-23 09:23:26
no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)
Shedao Shai2004-04-09 09:39:32
Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)
Misiek2004-04-08 20:19:23
Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->
Shedao Shai2004-04-07 14:14:29
Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.
Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?
Misiek2004-04-04 19:41:59
W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...
Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53
Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)
Misiek2004-03-31 15:07:55
hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?
Otas2004-03-30 14:17:07
Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P
Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..
Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D
PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)
Misiek2004-03-22 17:49:31
Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))
Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35
Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P
Misiek2004-03-18 15:17:43
Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)
P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.
Shedao Shai2004-03-15 14:42:58
PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??
Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08
Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).
A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P
Gemini2004-02-11 15:14:08
Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))
Shedao Shai2004-02-09 14:49:28
Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......
Karrde2004-01-09 17:43:44
Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum
Shedao Shai2004-01-07 21:58:23
Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.