- To dobry pomysł.- odparła Mirith, patrząc z dystansem na Fetta - O ile się nie mylę, za tą nagrodą stoi Vader i Executor’s Lair, a wszystko, co może zaszkodzić naszym wrogom, jest godne poparcia.
- Racja.- zgodził się Corran, zwracając się do Boby - Myślę, że tak właśnie będzie wyglądać twoje kolejne zadanie, o ile nie wypadnie nam nic na Coruscant. Mam dziwne przeczucie, że coś się tam wydarzy.
Maarek Stele szedł wąskim korytarzem w kierunku zachodniego skrzydła Centrali Executor’s Lair, w którym to skrzydle mieściły się kwatery Noghrich z Death Commando Prime. Interesowała go szczególnie kajuta Pekhratukha, albowiem to on był liderem tej formacji i wszelkie rozkazy dla zespołu powinny być przekazywane bezpośrednio jemu. On zaś miał z kolei te rozkazy wykonywać bez mrugnięcia okiem. I tak było w przypadku zadań zlecanych mu przez Lorda Vadera, lecz, niestety dla Maareka, Pekhratukh zaczynał mieć własne zdanie, jeśli chodzi o misje dla innych przywódców Centrali. O ile jeszcze dotychczas Darth Vader firmował ich rozkazy, to jednak teraz go nie było, a Noghri Pekhratukh wątpił, czy Czarny Lord zdecydowałby się wysłać swoich komandosów prosto na Yavin IV.
Zadaniem Maareka Stele było przekonanie lidera Death Commando Prime do podjęcia się tego zadania.
Pewnym krokiem przeszedł grodzie oddzielające główny hol od bocznego korytarza, którym przybył tu z górnych poziomów stacji. Liczba szturmowców i oficerów Floty, którzy byli nieodłącznym elementem we wszystkich innych sektorach, znacznie zmalała. Światło także nie było tu tak jasne, jak w innych miejscach na pokładzie Centrali, a na paru odcinkach drogi w ogóle było zgaszone, pozostawiając po sobie gęstą ciemność. To było terytorium Noghrich i Maarek Stele doskonale o tym wiedział. Uśmiechnął się jednak lekceważąco, przekraczając jedną z linii odgraniczających względnie jasny półmrok od oślepiającego mroku.
- Oczu Mocy nie da się oszukać poprzez zgaszenie światła!- zawołał w ciemność - Widzę was wszystkich!
- Przeklęty Jedi!- syknął suchym głosem jeden z Noghrich, którzy rzeczywiście zaczaili się w cieniu - Czego chcesz?
- Pogadać z waszym przywódcą, komandosie.- odparł dumnie Stele - Jak rozumiem, jego komnata mieści się zaraz za rogiem, czwarta po lewej. Dziękuję.- i przeszedł pomiędzy nimi, uśmiechając się perfidnie. Zaraz skręcił w lewy korytarz i przeszedł jeszcze przez dwie takie strefy ciemności wypełnione Noghrimi, zanim dotarł do wspomnianych drzwi. Te odsunęły się z sykiem, gdy tylko nacisnął przycisk na framudze.
- Czego, Stele?- rozległ się śliski szept Pekhratukha - Myślałem, że już wszystko sobie powiedzieliśmy.
Maarek rozejrzał się po spartańsko urządzonym pomieszczeniu, w którym poza stolikiem, krzesłem i łóżkiem znajdowała się prefabrykowana komoda, służąca jako niewielka, podręczna zbrojownia. Niemniej jednak arsenał w niej schowany był imponujący. Pekhratukh siedział właśnie przy tej komodzie, czyszcząc swój karabin BlasTech E-11.
- Zbieraj ekipę.- powiedział Stele - Za dwa dni dotrze tu prom z ysalamirami, które na pewno się wam przydadzą.
- Czy do ciebie nic nie dociera?- warknął Noghri, patrząc groźnie na byłą Rękę Imperatora - Nie lecę na Yavin IV! Koniec! Kropka.
- Oj, mylisz się, mój drogi.- rzucił ironicznie Maarek - Uparłem się, żeby wysłać Pekhratukha z moim serum. Chociaż... może niekoniecznie ciebie.- dodał od niechcenia.
Oczy Noghriego zwęziły się do wielkości szparek, a jego zęby zalśniły złowrogo. W połączeniu z jego szarą skórą nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że patrzy się na jakiegoś demona.
- Co ty insynuujesz?- głos Pekhratukha niemal ociekał jadem.
- To proste, mój niski, szary przyjacielu - Maarek Stele uśmiechnął się perfidnie - Rzeczywiście, nie mam żadnego interesu w nakłanianiu cię do podjęcia się tej misji. Od początku jesteś członkiem Executor’s Lair i elementy twojej tkanki są wszędzie. Po co wysyłać jednego Pekhratukha, skoro za dwa tygodnie będę mógł rzucić przeciwko Jedi sześćdziesięciu? Albo sześciuset?- zaśmiał się szyderczo - Jak myślisz, czy Lord Vader potrzebowałby wtedy usług oryginalnego, ale za to niepokornego, Noghriego?
- Ty...- syknął lider Death Commando Prime, wykonując szybki ruch ręką, wydobywając tym sposobem ukryty w rękawie nóż, ale w tym samym ułamku sekundy Stele dobył i uaktywnił swój miecz świetlny.
- No dalej.- zachęcał - Noghri przeciwko Ciemnemu Jedi. Nie jesteś ciekaw rezultatu takiego starcia?
Przez chwilę, która dla Pekhratukha dłużyła się w nieskończoność, obaj wojownicy patrzyli sobie prosto w oczy, rzucając nieme, ukryte w spojrzeniach, groźby. W końcu Noghri opuścił głowę i schował nóż.
- Jak mamy się tam dostać?- zapytał.
- Promem, który przywiezie ysalamiry.- odparł Stele, ciesząc się, że Noghri okazał się być rozsądną istotą - Wbrew pozorom nie będzie to aż tak trudna misja. Wyjdziecie z nadprzestrzeni kursem transportowców lecących po ładunek na GemDiver. Tarcze planetarne Yavina nadal są nieaktywne, więc w odpowiednim momencie dyskretnie zejdziecie z kursu i w dowolnym miejscu wejdziecie w atmosferę planety. Tam dostaniecie się możliwe najbliżej źródeł wody pitnej Akademii Jedi i zanieczyścicie ją. Ysalamiry ochronią was przed zmysłami Jedi, pozostaje więc tylko unikać wykrycia wzrokowego i radarowego. Pytania?
Pekhratukh milczał, albowiem nie miał żadnych. Odezwał się natomiast komunikator Maareka, pikając niemiłosiernie.
- Co jest?- odezwał się Stele, podnosząc go na wysokość ust.
- Dwie sprawy.- odrzekł zniekształcony przez głośniki głos admirała Morcka - Po pierwsze, pomyślałem, że chciałbyś o tym wiedzieć. Lord Vader zdobył Adumar i przygotowuje się do drugiej fazy kampanii. Firehead natomiast był w Dolinie Jedi i załatwił Vaderowi kordon Rebornów.
- To znakomicie!- ucieszył się Maarek - Niech jeden albo dwóch przyleci tu, do Centrali. Niedawno przyszedł mi do głowy pewien plan, ale on wymaga obecności jakiegoś Reborna.
- Jaki plan?- zainteresował się Pekhratukh.
- Plan udoskonalenia sztucznych Jedi, takich jak Reborni. Polega to na kilku drobnych zmianach genetycznych, które poprawiłyby jego skuteczność w walce ze zwykłymi Jedi. Rozpisałem sobie te zmiany kiedyś, kiedy nie miałem co robić.- wyjaśnił, uśmiechając się złowieszczo.
- Jest jeszcze druga sprawa.- wtrącił się głos Morcka - Dirett, Neimoidianin z Pakrik Major, który maskuje nasze konwoje zaopatrzeniowe, doniósł, że ich sprawą interesuje się trójka Wędrownych Protektorów.
- No i co?- zdziwił się Maarek - A za naszymi fabrykami klonującymi węszy połowa Jedi galaktyki.
- To co innego, Stele.- powiedział Morck - Mamy dodatkowe zaplecze produkujące klony, ale jedyna żywność, jaką otrzymujemy, jest trzymana na Duro. Jeśli ci Protektorzy wykryją i odetną ten szlak przerzutowy, będziemy mieli problem.
- A co to ma wspólnego ze mną?
- Chcę, żebyś osobiście poleciał na Duro i zapchał nosy Wędrownym Protektorom, zanim coś wywąchają. Czy może jest to przypadkiem poniżej twojej godności?
- Ojojoj. Ale się pan admirał zrobił dowcipny.- stwierdził z ironią Stele - No dobra.- rzekł, patrząc na Pekhratukha - Żeby nasz Noghri nie miał wrażenia, że tylko on odwala brudną robotę, mogę się tym zająć. Nowa Republika jest tak zajęta wojną, że nawet tego nie zauważy.
- Doskonale.- odparł głos Morcka - Więc Pekhratukh jednak się zgodził przyjąć tę misję?
- Oczywiście.- powiedział Maarek Stele, uśmiechając się paskudnie - Wręcz pali się do tej roboty.
Rozdział 10
Generał Hestiv musiał przyznać, że nieczęsto zdarzało mu się gościć u siebie Jedi. Tym niemniej obecność Jacena i Jainy Solo w archiwum Imperialnego Wywiadu na Yaga Minor przyjmował z mieszanymi uczuciami. Mimo, iż od podpisania traktatu pokojowego z Nową Republiką minęło bez mała sześć lat, to dotychczas rycerzom Jedi i panu generałowi udawało się unikać wzajemnych kontaktów, wskutek czego baza na Yaga Minor zachowała stricte imperialny klimat, w którym ani Jedi nie czuli się najlepiej, ani Imperium niechętnie widziało członków zakonu.
Kiedy jednak pojawił się Darth Vader i zaproponował dowódcom Floty inną alternatywę od resztek Imperium, Hestiv już wiedział, że dłużej Jedi nie będą omijać jego układu. Tym bardziej, że archiwum Imperialnego Wywiadu było praktycznie jedynym miejscem, które mogło być w posiadaniu informacji o Lordzie Vaderze i hipotetycznych możliwościach jego powrotu. Dlatego też Hestiv nieco się zdziwił, kiedy Jacen i Jaina Solo przybyli na Yaga Minor w nieco innym celu, niż wyjaśnienie tajemnicy Vadera. Jeszcze bardziej zaskoczyło go, że młodzi Jedi nie chcą korzystać ze scrackowanego przez Głównego Szyfranta Ghenta terminalu w samej bazie, tylko bawią się w sprzężenie zwrotne ich komputera pokładowego z końcówką centralnego komputera.
- Na „Hyperspace Marauderze” mamy specjalne oprogramowanie, które pozwoli nam dostać się do tajnych plików szybciej, niż byśmy to zrobili z bazy.- wyjaśnił Jacen, kiedy rozmawiał z Hestivem przez komunikator wizyjny.
- A można wiedzieć, czego konkretnie szukacie?- zaciekawił się Hestiv.
- Wszystkiego.- odparł Jacen, wzruszając ramionami - A w szczególności informacji na temat Noghriego o imieniu Pekhratukh. Może znajdziemy też coś ciekawego na temat Boby Fetta albo Galaktycznego Działa, a interesuje nas wszystko o klonach i o Kirze Kanosie.
- Trochę tego jest.- stwierdził Hestiv, drapiąc się po brodzie - Oszczędzę wam zatem roboty. Wszystkie informacje o klonach, jakie mieliśmy, zostały już dawno wysłane do wszystkich innych archiwów galaktycznych za pośrednictwem Talona Karrde. Jeżeli więc przeglądaliście jego bazy danych, to z naszych nie dowiecie się nic nowego.
- Pomocna rada. Dziękujemy.- powiedział Jacen, kłaniając się lekko - Czy jest jeszcze coś, o czym powinniśmy wiedzieć?
- Nie wiem, czy dotarły do was najnowsze wieści z frontu,- powiedział generał - Executor’s Lair przeprowadziło ofensywę w pięciu systemach, a w odwecie za to wasze siły zbrojne zneutralizowały Galaktyczne Działo.
Młody Solo odruchowo wyszczerzył zęby w uśmiechu, jeszcze zanim dotarła do niego informacja o tym wyczynie.
- Znakomicie!- rzucił rozanielony - Słyszałaś, Jaina?- krzyknął w stronę sterowni - Nasi zniszczyli Galaktyczne Działo!
- Naprawdę?- zza grodzi kabiny pilotów dobiegł ich stłumiony głos siostry Jacena.
- Niestety obawiam się, że to nie do końca prawda.- powiedział powoli Hestiv, marszcząc czoło - Co prawda to atak sił Nowej Republiki wywołał dewastację Działa, ale to nie one są za to odpowiedzialne. Superbroń sama uległa zniszczeniu.
- Och.- Jacen momentalnie spochmurniał - Ale najważniejsze jest to, że Działo już nam nie zagraża. Jeśli pan pozwoli, chcielibyśmy zabrać się już za przeglądanie archiwów.
- Oczywiście. Bez odbioru.- uśmiechnął się Hestiv i przerwał połączenie. Jacen natomiast odwrócił się i poszedł do sterowni ze świadomością, że czeka ich ciężka praca.
- Można?- zapytał Talon Karrde, pukając lekko we framugę drzwi prywatnego pokoju Luke’a Skywalkera. Było już późno, ale jeszcze nie na tyle, aby siedziba Rady Jedi pogrążyła się we śnie. Mimo to większość rycerzy rozeszła się już do swoich kwater, mając świadomość, że jutro będą musieli wyruszyć na planetę o nazwie Spira. Planetę, na której, według wszelkich doniesień, w kurorcie rekreacyjnym „Edamenolc” mieścił się ośrodek szkoleniowy armii klonów Executor’s Lair.
- Ależ oczywiście, Talon.- odezwał się Luke, kiedy drzwi się rozsunęły. Karrde wszedł do środka, mrugając oczami; półmrok w pomieszczeniu mieszkalnym Skywalkera kontrastował z jasnym oświetleniem korytarza i były przemytnik musiał chwilę odczekać, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Jedynym źródłem światła w spartańsko urządzonym pokoju mistrza Jedi było słońce Noquivizora, które już dawno zdążyło zajść za horyzont, zostawiając po sobie wąską, czerwoną poświatę, której promienie wpadały właśnie do pomieszczenia przez jedyne okno. Przy nim też stał Luke Skywalker, rozmyślając nad czymś głęboko.
- Co za ironia.- rzekł, jakby do siebie - Szesnaście lat temu byliśmy w identycznej sytuacji. Szukaliśmy szlaków przerzutowych dla klonów Thrawna, które zagrażały Nowej Republice. To samo dzieje się i teraz, przy czym tym razem klony należą do pozoranta Vadera, a rząd nie popiera nas tak, jak wtedy. W pewnym sensie działamy na własną rękę.
- Racja.- zgodził się Corran, zwracając się do Boby - Myślę, że tak właśnie będzie wyglądać twoje kolejne zadanie, o ile nie wypadnie nam nic na Coruscant. Mam dziwne przeczucie, że coś się tam wydarzy.
Maarek Stele szedł wąskim korytarzem w kierunku zachodniego skrzydła Centrali Executor’s Lair, w którym to skrzydle mieściły się kwatery Noghrich z Death Commando Prime. Interesowała go szczególnie kajuta Pekhratukha, albowiem to on był liderem tej formacji i wszelkie rozkazy dla zespołu powinny być przekazywane bezpośrednio jemu. On zaś miał z kolei te rozkazy wykonywać bez mrugnięcia okiem. I tak było w przypadku zadań zlecanych mu przez Lorda Vadera, lecz, niestety dla Maareka, Pekhratukh zaczynał mieć własne zdanie, jeśli chodzi o misje dla innych przywódców Centrali. O ile jeszcze dotychczas Darth Vader firmował ich rozkazy, to jednak teraz go nie było, a Noghri Pekhratukh wątpił, czy Czarny Lord zdecydowałby się wysłać swoich komandosów prosto na Yavin IV.
Zadaniem Maareka Stele było przekonanie lidera Death Commando Prime do podjęcia się tego zadania.
Pewnym krokiem przeszedł grodzie oddzielające główny hol od bocznego korytarza, którym przybył tu z górnych poziomów stacji. Liczba szturmowców i oficerów Floty, którzy byli nieodłącznym elementem we wszystkich innych sektorach, znacznie zmalała. Światło także nie było tu tak jasne, jak w innych miejscach na pokładzie Centrali, a na paru odcinkach drogi w ogóle było zgaszone, pozostawiając po sobie gęstą ciemność. To było terytorium Noghrich i Maarek Stele doskonale o tym wiedział. Uśmiechnął się jednak lekceważąco, przekraczając jedną z linii odgraniczających względnie jasny półmrok od oślepiającego mroku.
- Oczu Mocy nie da się oszukać poprzez zgaszenie światła!- zawołał w ciemność - Widzę was wszystkich!
- Przeklęty Jedi!- syknął suchym głosem jeden z Noghrich, którzy rzeczywiście zaczaili się w cieniu - Czego chcesz?
- Pogadać z waszym przywódcą, komandosie.- odparł dumnie Stele - Jak rozumiem, jego komnata mieści się zaraz za rogiem, czwarta po lewej. Dziękuję.- i przeszedł pomiędzy nimi, uśmiechając się perfidnie. Zaraz skręcił w lewy korytarz i przeszedł jeszcze przez dwie takie strefy ciemności wypełnione Noghrimi, zanim dotarł do wspomnianych drzwi. Te odsunęły się z sykiem, gdy tylko nacisnął przycisk na framudze.
- Czego, Stele?- rozległ się śliski szept Pekhratukha - Myślałem, że już wszystko sobie powiedzieliśmy.
Maarek rozejrzał się po spartańsko urządzonym pomieszczeniu, w którym poza stolikiem, krzesłem i łóżkiem znajdowała się prefabrykowana komoda, służąca jako niewielka, podręczna zbrojownia. Niemniej jednak arsenał w niej schowany był imponujący. Pekhratukh siedział właśnie przy tej komodzie, czyszcząc swój karabin BlasTech E-11.
- Zbieraj ekipę.- powiedział Stele - Za dwa dni dotrze tu prom z ysalamirami, które na pewno się wam przydadzą.
- Czy do ciebie nic nie dociera?- warknął Noghri, patrząc groźnie na byłą Rękę Imperatora - Nie lecę na Yavin IV! Koniec! Kropka.
- Oj, mylisz się, mój drogi.- rzucił ironicznie Maarek - Uparłem się, żeby wysłać Pekhratukha z moim serum. Chociaż... może niekoniecznie ciebie.- dodał od niechcenia.
Oczy Noghriego zwęziły się do wielkości szparek, a jego zęby zalśniły złowrogo. W połączeniu z jego szarą skórą nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że patrzy się na jakiegoś demona.
- Co ty insynuujesz?- głos Pekhratukha niemal ociekał jadem.
- To proste, mój niski, szary przyjacielu - Maarek Stele uśmiechnął się perfidnie - Rzeczywiście, nie mam żadnego interesu w nakłanianiu cię do podjęcia się tej misji. Od początku jesteś członkiem Executor’s Lair i elementy twojej tkanki są wszędzie. Po co wysyłać jednego Pekhratukha, skoro za dwa tygodnie będę mógł rzucić przeciwko Jedi sześćdziesięciu? Albo sześciuset?- zaśmiał się szyderczo - Jak myślisz, czy Lord Vader potrzebowałby wtedy usług oryginalnego, ale za to niepokornego, Noghriego?
- Ty...- syknął lider Death Commando Prime, wykonując szybki ruch ręką, wydobywając tym sposobem ukryty w rękawie nóż, ale w tym samym ułamku sekundy Stele dobył i uaktywnił swój miecz świetlny.
- No dalej.- zachęcał - Noghri przeciwko Ciemnemu Jedi. Nie jesteś ciekaw rezultatu takiego starcia?
Przez chwilę, która dla Pekhratukha dłużyła się w nieskończoność, obaj wojownicy patrzyli sobie prosto w oczy, rzucając nieme, ukryte w spojrzeniach, groźby. W końcu Noghri opuścił głowę i schował nóż.
- Jak mamy się tam dostać?- zapytał.
- Promem, który przywiezie ysalamiry.- odparł Stele, ciesząc się, że Noghri okazał się być rozsądną istotą - Wbrew pozorom nie będzie to aż tak trudna misja. Wyjdziecie z nadprzestrzeni kursem transportowców lecących po ładunek na GemDiver. Tarcze planetarne Yavina nadal są nieaktywne, więc w odpowiednim momencie dyskretnie zejdziecie z kursu i w dowolnym miejscu wejdziecie w atmosferę planety. Tam dostaniecie się możliwe najbliżej źródeł wody pitnej Akademii Jedi i zanieczyścicie ją. Ysalamiry ochronią was przed zmysłami Jedi, pozostaje więc tylko unikać wykrycia wzrokowego i radarowego. Pytania?
Pekhratukh milczał, albowiem nie miał żadnych. Odezwał się natomiast komunikator Maareka, pikając niemiłosiernie.
- Co jest?- odezwał się Stele, podnosząc go na wysokość ust.
- Dwie sprawy.- odrzekł zniekształcony przez głośniki głos admirała Morcka - Po pierwsze, pomyślałem, że chciałbyś o tym wiedzieć. Lord Vader zdobył Adumar i przygotowuje się do drugiej fazy kampanii. Firehead natomiast był w Dolinie Jedi i załatwił Vaderowi kordon Rebornów.
- To znakomicie!- ucieszył się Maarek - Niech jeden albo dwóch przyleci tu, do Centrali. Niedawno przyszedł mi do głowy pewien plan, ale on wymaga obecności jakiegoś Reborna.
- Jaki plan?- zainteresował się Pekhratukh.
- Plan udoskonalenia sztucznych Jedi, takich jak Reborni. Polega to na kilku drobnych zmianach genetycznych, które poprawiłyby jego skuteczność w walce ze zwykłymi Jedi. Rozpisałem sobie te zmiany kiedyś, kiedy nie miałem co robić.- wyjaśnił, uśmiechając się złowieszczo.
- Jest jeszcze druga sprawa.- wtrącił się głos Morcka - Dirett, Neimoidianin z Pakrik Major, który maskuje nasze konwoje zaopatrzeniowe, doniósł, że ich sprawą interesuje się trójka Wędrownych Protektorów.
- No i co?- zdziwił się Maarek - A za naszymi fabrykami klonującymi węszy połowa Jedi galaktyki.
- To co innego, Stele.- powiedział Morck - Mamy dodatkowe zaplecze produkujące klony, ale jedyna żywność, jaką otrzymujemy, jest trzymana na Duro. Jeśli ci Protektorzy wykryją i odetną ten szlak przerzutowy, będziemy mieli problem.
- A co to ma wspólnego ze mną?
- Chcę, żebyś osobiście poleciał na Duro i zapchał nosy Wędrownym Protektorom, zanim coś wywąchają. Czy może jest to przypadkiem poniżej twojej godności?
- Ojojoj. Ale się pan admirał zrobił dowcipny.- stwierdził z ironią Stele - No dobra.- rzekł, patrząc na Pekhratukha - Żeby nasz Noghri nie miał wrażenia, że tylko on odwala brudną robotę, mogę się tym zająć. Nowa Republika jest tak zajęta wojną, że nawet tego nie zauważy.
- Doskonale.- odparł głos Morcka - Więc Pekhratukh jednak się zgodził przyjąć tę misję?
- Oczywiście.- powiedział Maarek Stele, uśmiechając się paskudnie - Wręcz pali się do tej roboty.
Rozdział 10
Generał Hestiv musiał przyznać, że nieczęsto zdarzało mu się gościć u siebie Jedi. Tym niemniej obecność Jacena i Jainy Solo w archiwum Imperialnego Wywiadu na Yaga Minor przyjmował z mieszanymi uczuciami. Mimo, iż od podpisania traktatu pokojowego z Nową Republiką minęło bez mała sześć lat, to dotychczas rycerzom Jedi i panu generałowi udawało się unikać wzajemnych kontaktów, wskutek czego baza na Yaga Minor zachowała stricte imperialny klimat, w którym ani Jedi nie czuli się najlepiej, ani Imperium niechętnie widziało członków zakonu.
Kiedy jednak pojawił się Darth Vader i zaproponował dowódcom Floty inną alternatywę od resztek Imperium, Hestiv już wiedział, że dłużej Jedi nie będą omijać jego układu. Tym bardziej, że archiwum Imperialnego Wywiadu było praktycznie jedynym miejscem, które mogło być w posiadaniu informacji o Lordzie Vaderze i hipotetycznych możliwościach jego powrotu. Dlatego też Hestiv nieco się zdziwił, kiedy Jacen i Jaina Solo przybyli na Yaga Minor w nieco innym celu, niż wyjaśnienie tajemnicy Vadera. Jeszcze bardziej zaskoczyło go, że młodzi Jedi nie chcą korzystać ze scrackowanego przez Głównego Szyfranta Ghenta terminalu w samej bazie, tylko bawią się w sprzężenie zwrotne ich komputera pokładowego z końcówką centralnego komputera.
- Na „Hyperspace Marauderze” mamy specjalne oprogramowanie, które pozwoli nam dostać się do tajnych plików szybciej, niż byśmy to zrobili z bazy.- wyjaśnił Jacen, kiedy rozmawiał z Hestivem przez komunikator wizyjny.
- A można wiedzieć, czego konkretnie szukacie?- zaciekawił się Hestiv.
- Wszystkiego.- odparł Jacen, wzruszając ramionami - A w szczególności informacji na temat Noghriego o imieniu Pekhratukh. Może znajdziemy też coś ciekawego na temat Boby Fetta albo Galaktycznego Działa, a interesuje nas wszystko o klonach i o Kirze Kanosie.
- Trochę tego jest.- stwierdził Hestiv, drapiąc się po brodzie - Oszczędzę wam zatem roboty. Wszystkie informacje o klonach, jakie mieliśmy, zostały już dawno wysłane do wszystkich innych archiwów galaktycznych za pośrednictwem Talona Karrde. Jeżeli więc przeglądaliście jego bazy danych, to z naszych nie dowiecie się nic nowego.
- Pomocna rada. Dziękujemy.- powiedział Jacen, kłaniając się lekko - Czy jest jeszcze coś, o czym powinniśmy wiedzieć?
- Nie wiem, czy dotarły do was najnowsze wieści z frontu,- powiedział generał - Executor’s Lair przeprowadziło ofensywę w pięciu systemach, a w odwecie za to wasze siły zbrojne zneutralizowały Galaktyczne Działo.
Młody Solo odruchowo wyszczerzył zęby w uśmiechu, jeszcze zanim dotarła do niego informacja o tym wyczynie.
- Znakomicie!- rzucił rozanielony - Słyszałaś, Jaina?- krzyknął w stronę sterowni - Nasi zniszczyli Galaktyczne Działo!
- Naprawdę?- zza grodzi kabiny pilotów dobiegł ich stłumiony głos siostry Jacena.
- Niestety obawiam się, że to nie do końca prawda.- powiedział powoli Hestiv, marszcząc czoło - Co prawda to atak sił Nowej Republiki wywołał dewastację Działa, ale to nie one są za to odpowiedzialne. Superbroń sama uległa zniszczeniu.
- Och.- Jacen momentalnie spochmurniał - Ale najważniejsze jest to, że Działo już nam nie zagraża. Jeśli pan pozwoli, chcielibyśmy zabrać się już za przeglądanie archiwów.
- Oczywiście. Bez odbioru.- uśmiechnął się Hestiv i przerwał połączenie. Jacen natomiast odwrócił się i poszedł do sterowni ze świadomością, że czeka ich ciężka praca.
- Można?- zapytał Talon Karrde, pukając lekko we framugę drzwi prywatnego pokoju Luke’a Skywalkera. Było już późno, ale jeszcze nie na tyle, aby siedziba Rady Jedi pogrążyła się we śnie. Mimo to większość rycerzy rozeszła się już do swoich kwater, mając świadomość, że jutro będą musieli wyruszyć na planetę o nazwie Spira. Planetę, na której, według wszelkich doniesień, w kurorcie rekreacyjnym „Edamenolc” mieścił się ośrodek szkoleniowy armii klonów Executor’s Lair.
- Ależ oczywiście, Talon.- odezwał się Luke, kiedy drzwi się rozsunęły. Karrde wszedł do środka, mrugając oczami; półmrok w pomieszczeniu mieszkalnym Skywalkera kontrastował z jasnym oświetleniem korytarza i były przemytnik musiał chwilę odczekać, zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Jedynym źródłem światła w spartańsko urządzonym pokoju mistrza Jedi było słońce Noquivizora, które już dawno zdążyło zajść za horyzont, zostawiając po sobie wąską, czerwoną poświatę, której promienie wpadały właśnie do pomieszczenia przez jedyne okno. Przy nim też stał Luke Skywalker, rozmyślając nad czymś głęboko.
- Co za ironia.- rzekł, jakby do siebie - Szesnaście lat temu byliśmy w identycznej sytuacji. Szukaliśmy szlaków przerzutowych dla klonów Thrawna, które zagrażały Nowej Republice. To samo dzieje się i teraz, przy czym tym razem klony należą do pozoranta Vadera, a rząd nie popiera nas tak, jak wtedy. W pewnym sensie działamy na własną rękę.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,60 Liczba: 15 |
|
Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38
Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm
jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50
No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.
Edi2005-09-24 19:49:53
Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.
starwarsowiec2005-05-04 21:09:30
nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!
Carno2004-08-19 00:20:34
Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23
Genialne opowiadanie, daje 10
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01
Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.
Anor2004-05-19 02:18:37
WSTĘP
Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.
FABUŁA
Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.
SPÓJNOŚĆ
Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.
FS a NEJ
Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.
AKAPITY I ROZDZIAŁY
Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P
SZYSTKO W JEDNYM
Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.
MINUSY OGÓLNIE
Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):
- Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".
- już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.
- humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.
- Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!
- Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).
- Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.
- Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.
- Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.
- Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.
- Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P
PLUSY OGÓLNIE
TO samo, co z minusami:
+ "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.
+ Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.
+ Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)
+Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.
+ Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.
+ Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.
+ Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!
+ Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.
+ Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!
VADER
Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.
REASUMACJA
Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.
Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13
Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:
Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:
- Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
- Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
- Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
- Anakin też zbyt potężny jest.
- I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
+ Teksty (i narracja, i dialogi)
+ Anakin-Gollum
+ Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
+ Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
+ Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
+ Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
+ Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
+ Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
+ ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)
Shedao Shai2004-04-25 19:47:43
Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!
Otas2004-04-23 09:23:26
no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)
Shedao Shai2004-04-09 09:39:32
Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)
Misiek2004-04-08 20:19:23
Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->
Shedao Shai2004-04-07 14:14:29
Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.
Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?
Misiek2004-04-04 19:41:59
W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...
Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53
Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)
Misiek2004-03-31 15:07:55
hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?
Otas2004-03-30 14:17:07
Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P
Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..
Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D
PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)
Misiek2004-03-22 17:49:31
Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))
Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35
Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P
Misiek2004-03-18 15:17:43
Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)
P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.
Shedao Shai2004-03-15 14:42:58
PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??
Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08
Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).
A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P
Gemini2004-02-11 15:14:08
Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))
Shedao Shai2004-02-09 14:49:28
Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......
Karrde2004-01-09 17:43:44
Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum
Shedao Shai2004-01-07 21:58:23
Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.