TWÓJ KOKPIT
0

Finalny skok :: Twórczość fanów

- Tamten.- rzekł Perm, uśmiechając się. Jednocześnie pchnął drążek sterowniczy w prawo, aby polepszyć widok. Z satysfakcją obserwował, jak Carlissian po raz drugi w ciągu minuty zapomina o oddychaniu, a oczy niemal wychodzą mu z orbit.
- Nie.- rzekł Lando bezgranicznie zaskoczony.
- Tak.- odparł Perm - Generale, superniszczyciel „Lusankya” czeka na pańskie rozkazy!


Rozdział 14


Drzwi od ambulatorium w Akademii Jedi na Yavinie IV rozsunęły się z sykiem i Han Solo wszedł powoli do pomieszczenia, w którym leżała jego żona. Jeżeli nie liczyć jarzących się zimną zielenią diod na rozmaitych konsoletach medycznych i równo pulsującego, pomarańczowego kardiogramu, w pokoju było całkiem ciemno. Na środku stało spore, miękkie łoże, otoczone szeregiem urządzeń, kroplówek, monitorów i rurek. Na tym łożu, niczym śpiąca królowa, zaklęta w kamień, leżała Leia. Han nie mógł oprzeć się wrażeniu, spotęgowanemu dodatkowo przez ponure mruczenie aparatów medycznych, że znalazł się w grobowcu.
Grobowcu własnej żony.
Na jego twarz na chwilę wstąpił ten sam smutek, który towarzyszył mu przez prawie cały ostatni miesiąc. Smutek połączony z frustracją, żałobą i niewysłowionym cierpieniem. Corellianin spojrzał na błogą i spokojną twarz Leii i serce ścisnęło mu się w gardle. Wyglądała tak pięknie, tak majestatycznie, tak stoicko... jej oblicze krańcowo kontrastowało ze stanem ducha Hana. Solo podszedł powoli do łoża i uścisnął mocno bezwładną dłoń żony. W jego oczach zabłysły łzy. W głębi serca miał nadzieję, że Leia mogła się obudzić podczas jego nieobecności, ale dotyk zimnej skóry żony odkrył przed nim bolesną prawdę. Prawdę, którą potwierdziły dodatkowo podłączone do jakichś rurek rany na jej ciele, sprawiające wrażenie rozszarpanych i przypalonych. Łza powoli spłynęła Hanowi po policzku, kiedy tak stał, trzymając nieprzytomną Leię za rękę.
- Wiem, że mnie słyszysz.- szepnął - Wiem, że bardzo pragniesz do nas wrócić, chociaż nie sądzę, abyś chciała żyć w miejscu, jakim stała się teraz galaktyka.- usiadł na niewielkim stołku koło łóżka, nie wypuszczając jej ręki - Wszędzie jest panika, strach i rozpacz, twój ojciec wrócił i nikt nie może go powstrzymać. Jego armia jest niemal nie do pokonania!- spuścił wzrok - A nasz syn uciekł i nie wiadomo, co teraz czyni.
Ponownie na nią spojrzał, ale cały czas leżała nieruchomo, a gdyby nie lekko unosząca się i opadająca klatka piersiowa, można by było sądzić, że jest martwa.
- Wszystko, o co walczyliśmy, legło w gruzach! Najgorszy z naszych wrogów powrócił. Zawsze tak jest! Choćbyś nie wiem, jak się starała, ile krwi zmarnowała na to, aby ich pokonać, zawsze wracają! Zawsze!- wziął głęboki oddech i zacisnął zęby - Nie poddam się jednak. Ty byś tak nie zrobiła, prawda? Walczyłabyś do końca. Tak jak Luke, tak jak Chewie, jak nasze dzieci. Luke ma rację, nie wolno mi rozpaczać. Teraz cię opuszczę, ale wrócę, możesz być pewna. Wrócę i obudzę cię. Nie wiem, jak, ale to zrobię. Obiecuję ci, kochanie, kiedyś znów będziemy razem.

Lo Khan siedział przy oknie tajnej bazy Nowej Republiki na Anoth, obserwując wyładowania energetyczne nad horyzontem. Ta mała, prowincjonalna planeta była tak niestabilna atmosferycznie, sejsmicznie i geotermicznie, że to niemal przechodziło ludzkie pojęcie. Niemal, bo jednak Luke Skywalker i admirał Ackbar znaleźli kawałek powierzchni względnie stabilny i nadający się do zaadaptowania. I rzeczywiście, na terenie należącym do bazy było spokojnie, co w porównaniu do niegościnnej i niebezpiecznej reszty planety wprawiało w nie lada osłupienie każdego, kto nie był przyzwyczajony do tego typu dziwów. A Lo Khan nie był.
Miejsce to zmieniło się trochę od czasów, kiedy Han Solo i jego żona ukrywali tu swoje dzieci. Było teraz bardziej zaniedbane i zniszczone przez czas, chociaż podczas Kryzysu Yevethańskiego Nowa Republika ponownie wykorzystała tę planetę jako placówkę wojskową. Chodziło o użycie tego miejsca jako bazy wypadowej, będącej mniej więcej w równej odległości od Gromady Koornacht, układu Fondor i najdalszych Zewnętrzniaków Sektora Corelliańskiego. Logicznym i dość zrozumiałym posunięciem było zatem zaadoptowanie tej stacji przez admirała A’bahta jako przystanku dla Floty przed ewentualnym zgrupowaniem. Komandor Hyirityn osobiście przyleciał przystosować bazę do nowych celów oraz wysłał na jej powierzchnię kilka kanonierek Skipray i prom klasy Sentinel z ekipą techników, mającą zorientować się w możliwościach placówki. Szybko stwierdzili jednak, że skład atmosfery nie nadaje się do przyswojenia przez ludzkie płuca, a to przez przykry wypadek pilota jednej z kanonierek, który lekkomyślnie wyszedł na zewnątrz bez aparatu tlenowego. Ponadto nie dało się rozbudować bazy poza skromny teren, który już zajmowała. Innymi słowy ekipa komandora Hyirityna odleciała z Anoth równie szybko, jak przyleciała, pozostawiając po sobie jedynie kanonierkę Skipray tamtego nieszczęśnika. A niedawno zarówno admirał A’baht, jak i komandor Hyirityn wraz z załogą swojego okrętu flagowego zginęli podczas Bitwy o Roon, zabierając tajemnicę położenia Anoth ze sobą do grobu.
Od tego czasu baza świeciła pustkami, jeśli nie liczyć droidów bojowych, wchodzących w skład kontyngentu placówki. Nikt w dowództwie Nowej Republiki nie pomyślał, żeby zrobić z bazą coś pożytecznego, a jeśli nie z nią, to chociaż ze sprzętem tam pozostawionym. A było tego trochę: laserowe działo obrony planetarnej LNR serii II, wspomniane już droidy, racje żywnościowe na wiele miesięcy, prototyp robota-strażnika SOPI i kompletny zestaw HoloNetowy.
To właśnie dzięki temu ostatniemu Lo Khan i Luwingo przez cały czas mogli utrzymywać kontakt z resztą galaktyki. Co prawda Chewbacca surowo zabronił im wysyłania stąd jakichkolwiek transmisji, ale mogli oni przynajmniej mieć wgląd w najróżniejsze HoloNetowe stacje informacyjne, od tych poważnych, prestiżowych, po mało ambitne, opierające swoje wiadomości głównie na plotkach i insynuacjach. Dzięki temu wiedzieli, co się dzieje i jak kampania Executor’s Lair zbiera krwawe żniwa.
Właściwie HoloNet był jedyną rzeczą, która pozwalała przemytnikom w jakiś sposób zabijać czas. Lo nigdy nie lubił czekania, wiedział jednak, że w swojej obecnej sytuacji nic innego zrobić nie może. Chociaż…
- Wingo!- zawołał w korytarz, przekrzykując huk pioruna, który uderzył właśnie w Szczyt Gromu, górę mieszczącą w sobie lwią część bazy - Chodź no tu na moment!
W odpowiedzi rozległa się seria gniewnych bulgotów i do pokoju, w którym siedział Khan, wszedł ziewający i zaspany cyborg rasy Yaka.
- Nie, to ważne.- odparł Lo - Najwyższa pora pomyśleć, jak mamy się odwdzięczyć Hanowi za pomoc, jaką nam zapewnił.
Trzy gardłowe mruknięcia i dwa mlaśnięcia doskonale oddawały to, co myślał o tym Wingo. Zwłaszcza w czasie przeznaczonym na drzemkę.
- Nie, nie możemy czekać do jutra.- odrzekł Lo, przyciskając na przenośnym kontrolerze dwa guziki, włączając tym samym umieszczony w kącie nadajnik HoloNetowy. Natychmiast pojawiły się obrazy nalotu setek trzypłatowych myśliwców na jakieś miasto, które najwyraźniej wskutek orbitalnego bombardowania już stało w płomieniach. Ze słów komentatora wynikało, że jest to stolica planety Adumar.
Luwingo wybełkotał coś szybko i mlasnął pod koniec, marszcząc ponuro brwi.
- Chodzi mi o to, że Han ma już wystarczająco dużo kłopotów i bez nas na głowie.- powiedział z przejęciem Lo - Powinniśmy spłacić ten dług najszybciej, jak to tylko możliwe.
Odpowiedzią Winga była seria szybkich bełkotów, mniej więcej w połowie przerwana przeciągłym ziewnięciem.
- Też o tym pomyślałem. Dlatego musimy stąd odlecieć.
Yaka wydał z siebie pomruk zaskoczenia.
- No i co z tego!?- żachnął się Khan - Boba Fett jest po naszej stronie, a zresztą najlepsi łowcy uganiają się właśnie za nim. Ryzyko znacznie spadło.
Luwingo prychnął, po czym wybełkotał szybko kilka słów w swoim języku.
- Nie powiesz mi chyba, że nie damy sobie rady z paroma płotkami!?- rzucił Lo - Broń możemy pożyczyć z tutejszego składu, na zewnątrz stoi sprawny Skipray, a my obaj mamy już dość siedzenia na dupie i dług do spłacenia. Kiedy to zrobimy, po wojnie? Znów będziemy nikim! A teraz możliwości rewanżu jest aż nadto.
Wingo zmarkotniał, po czym wypluł z siebie kilka słów w swoim języku.
- Już myślałem, że nie zapytasz!- ucieszył się Lo, zadowolony, że rozmowa zeszła na inny temat i że Yaka, przynajmniej częściowo, dał się przekonać - Trochę się nad tym zastanawiałem, i uważam, że najlepiej będzie, jak ruszymy śladem klonów.
Słowo, które Luwingo wypowiedział, do złudzenia przypominało beknięcie.
- Przecież kiedy odlatywaliśmy z Noquivizoru, wszyscy Jedi szukali klonów. Możemy im pomóc! Wystarczy, że rozpoczniemy własne śledztwo.
Wingo znów wydał z siebie kilka bełkotliwych dźwięków.
- Nie wpadniemy w żadne kłopoty, jeżeli będziemy ostrożni!- rzekł stanowczo Khan - Musimy przecież działać, już dość czekania!
Yaka, wyraźnie sceptycznie nastawiony do całego pomysłu, wydał z siebie ciche gulgotanie.
- O tym też myślałem. Możemy zacząć albo od sektora D’asty, albo od Duro. W HoloNecie mówili ostatnio, że nastroje antyrządowe strasznie się tam nasiliły ostatnimi czasy. Po mojemu to właśnie gdzieś tam powinny mieścić się szlaki przerzutowe klonów. Wolałbym Duro, bo to straszne zadupie i nikt nie będzie nas tam szukał.
Wingo skrzyżował ręce na piersiach i wydał z siebie serię mlaśnięć i bełkotów, zakończoną ponurym mruknięciem.
- Nie myślałem, że masz mnie za takiego głąba, stary!- oburzył się Khan - Dla mnie ma to dużo sensu. I uratujemy honor.- spojrzał na przyjaciela, jednak widząc jego stanowczy wyraz twarzy nie spodziewał się już po nim aprobaty - Nie, to nie!- rzucił, odwracając się w stronę wyjścia - Trudno, sam ocalę nasz honor. Chcesz, to tu siedź!- i wyszedł.
Luwingo patrzył za nim przez chwilę, po czym zmiął w ustach jakieś yakańskie przekleństwo, załamując ręce. W oddali rozległ się huk gromu. Yaka przez chwilę wsłuchiwał się w echo dźwięku pioruna roztrzaskującego skały i w zamyśleniu przyglądał się transmisji HoloNetowej z inwazji na Adumar. Faktem było, że Lo poszedł do składnicy uzbrojenia, i ani chybi zaraz pobiegnie do tej przeklętej kanonierki i odleci. A przecież nigdy nie darzył sympatią broni, wojskowych i czegokolwiek, co wiązało się z militariami. Dług wobec Hana musiał być dla niego ważniejszy, niż Wingo początkowo przypuszczał. Yaka jeszcze raz przyjrzał się obrazom znad Adumaru, i wyłapał uchem ostatnie tony grzmotu. Nie dam mu lecieć samemu, pomyślał w końcu, przecież beze mnie to on tam zginie! Nie namyślając się dłużej, pobiegł za przyjacielem.

Han wyszedł z ambulatorium i skierował się w stronę hangaru. Szedł powoli, zachmurzony, jednak zdeterminowany, by iść walczyć.
O wolność, o galaktykę, o pokój, o syna.
Przystanął jednak, gdyż zauważył w korytarzu opartego o ścianę mężczyznę. Hol świecił pustkami, zresztą nie prowadził donikąd poza gabinetem medycznym, zatem ten człowiek musiał to czekać właśnie na Hana. A tym kimś był Brakiss.
- Chcesz czegoś?- zapytał Corellianin, nie bardzo mając ochotę na rozmowę z byłym co prawda, ale jednak, Ciemnym Jedi.
- Muszę z panem porozmawiać, generale Solo.- odparł mężczyzna podchodząc do Hana - Nie wiem, czy wie pan o tym, co robiłem po zniszczeniu Akademii Ciemnej Strony.
- Nie wiem, bo nigdy mnie to nie interesowało.- rzekł Solo - Ale zaraz z pewnością wyjawisz mi jakieś powiązane z tym rewelacje, które wywrócą do góry nogami moje pojęcie o wszechświecie.- dodał z przekąsem.
- Niezupełnie.- powiedział Brakiss - Ale blisko. Widzi pan, po tym, jak poniosłem klęskę, chciałem tylko zemścić się na Drugim Imperium za oszustwo, jakiego się wobec mnie dopuścili. Zacząłem więc ich tropić.
- Może do rzeczy?- zaproponował Han - Do czego zmierzasz?
- Do tego, że okazało się, iż za Drugim Imperium stała w rzeczywistości inna organizacja.- odrzekł Brakiss - Executor’s Lair.
- Po ostatnich wydarzeniach nic mnie już nie zdziwi.- westchnął Han - Sugerujesz, że Darth Vader miesza nam szyki już od dawna, tylko dopiero teraz wziął się za to jawnie? Ale dlaczego?
- Znam odpowiedź także i na to pytanie.- powiedział Brakiss - Przez ostatnie dwa lata byłem członkiem Executor’s Lair.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 (21) 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 9,60
Liczba: 15

Użytkownik Ocena Data
TheMatixmaster 10 2013-01-24 19:11:23
Strid 10 2009-11-08 23:52:26
Misiek 10 2008-01-21 14:18:36
Girdun 10 2007-06-07 19:49:27
Adri 10 2005-02-24 18:59:43
Carno 10 2004-08-19 00:21:11
LordBane 10 2004-07-14 23:49:07
Ricky Skywalker 10 2004-05-16 18:32:36
Karrde 10 2004-05-05 10:54:30
Shedao Shai 10 2004-04-29 22:04:46
Christian 9 2012-03-18 00:19:39
Darth Rumcajs 9 2012-01-06 18:56:15
Rusis 9 2006-09-14 14:58:29
Mistrz Fett 9 2004-05-07 17:44:43
Anor 8 2004-05-19 02:18:59


TAGI: Fanfik / opowiadanie (255)

KOMENTARZE (27)

  • Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38

    Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm

  • jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50

    No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.

  • Edi2005-09-24 19:49:53

    Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.

  • starwarsowiec2005-05-04 21:09:30

    nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
    NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!

  • Carno2004-08-19 00:20:34

    Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.

  • Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23

    Genialne opowiadanie, daje 10

  • Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01

    Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.

  • Anor2004-05-19 02:18:37

    WSTĘP
    Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.

    FABUŁA
    Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.

    SPÓJNOŚĆ
    Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.

    FS a NEJ
    Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.

    AKAPITY I ROZDZIAŁY
    Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P

    SZYSTKO W JEDNYM
    Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.

    MINUSY OGÓLNIE
    Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):

    - Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".

    - już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.

    - humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.

    - Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!

    - Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).

    - Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.

    - Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.

    - Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.

    - Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.

    - Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.

    - Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P


    PLUSY OGÓLNIE
    TO samo, co z minusami:

    + "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.

    + Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.

    + Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)

    +Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.

    + Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.

    + Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.

    + Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!

    + Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.

    + Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!

    VADER
    Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.

    REASUMACJA
    Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.

  • Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13

    Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:

    Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:

    - Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
    - Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
    - Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
    - Anakin też zbyt potężny jest.
    - I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
    Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
    + Teksty (i narracja, i dialogi)
    + Anakin-Gollum
    + Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
    + Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
    + Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
    + Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
    + Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
    + Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
    + ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
    wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)

  • Shedao Shai2004-04-25 19:47:43

    Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!

  • Otas2004-04-23 09:23:26

    no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
    Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)

  • Shedao Shai2004-04-09 09:39:32

    Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)

  • Misiek2004-04-08 20:19:23

    Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->

  • Shedao Shai2004-04-07 14:14:29

    Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
    FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.

    Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?

  • Misiek2004-04-04 19:41:59

    W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...

  • Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53

    Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)

  • Misiek2004-03-31 15:07:55

    hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?

  • Otas2004-03-30 14:17:07

    Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P

    Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..

    Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D

    PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)

  • Misiek2004-03-22 17:49:31

    Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))

  • Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35

    Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
    Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
    Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P

  • Misiek2004-03-18 15:17:43

    Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)

    P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.

  • Shedao Shai2004-03-15 14:42:58

    PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??

  • Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08

    Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).

    A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P

  • Gemini2004-02-11 15:14:08

    Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))

  • Shedao Shai2004-02-09 14:49:28

    Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......

  • Karrde2004-01-09 17:43:44

    Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum

  • Shedao Shai2004-01-07 21:58:23

    Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..