- Skąd ta pewność?- spytał Cyryl, chowając blastery.
Wingo zabulgotał i zacharczał, a Khan przetłumaczył - Mój przyjaciel uważa, że to by było lekkomyślne ze strony Executor’s Lair, gdyby wysyłali pojedynczy myśliwiec do obcego układu.
- Nastroje na Duro bardziej sprzyjają Vaderowi, niż Nowej Republice.- zauważył Llegh - Co oczywiście nie zmienia faktu, że możecie mieć rację. Co teraz?
- Proponuję uciekać.- podsunął Lo.
- No to żeś odkrył nową galaktykę!- rzucił ironicznie Krestchmar - Ja się pytam: dokąd?
Luwingo coś zabulgotał w odpowiedzi.
- Jesteś pewien?- zdziwił się Khan - To miejsce jest tajne i...
- O czym on mówi?- zainteresował się Cyryl. Cała sytuacja bardzo, ale to bardzo mu się nie podobała. Nie wykrywał jednak od nowo przybyłych żadnych złych intencji, czuł więc, że może im zaufać.
- Niech będzie.- westchnął Lo Khan - Możemy lecieć na Anoth!
- A co z naszym przyjacielem w barze?- zapytał Llegh - Nie trafi tam za nami?
- Podrzuciliśmy mu na lądowisko kilka zdalniaków.- odparł Lo - Istnieje ryzyko, że postrzelą kogoś z obsługi technicznej, jednak nasz wróg będzie musiał się z nimi uporać, zanim ruszy w pościg.
- Jesteś pewien?- spytał podejrzliwie Llegh. Zbliżali się już do lądowisk.
- To pomysł Winga.- odparł Khan - Dobra, my polecimy naszą kanonierką, a wy weźcie swój pojazd.
- Nie.- sprzeciwił się Cyryl - Gdybym był zabójcą, załadowałbym w jakiś sposób bombę na pokład statku, którym lata mój cel. Nie mamy czasu by takową znaleźć i rozbroić! Polecimy z wami!
- Niech będzie.- rzekł Khan. Po chwili cała czwórka zapakowała się do kanonierki Skipray Lo i Wingo, a po krótkiej wymianie zdań z kontrolą lotów (Wingo nadał sygnał swojego transpondera jako priorytetowy, a ponieważ w przestworzach nie było większego ruchu, uznano jego pierwszeństwo podczas startu) odlecieli w kierunku Anoth.
„Hyperspace Marauder” ze schowanym w ładowni „Sokołem Millennium” wyskoczył z nadprzestrzeni dokładnie nad planetą, na którą właśnie lecieli Lo Khan i Luwingo. Frachtowiec miał spory kłopot z manewrowaniem pomiędzy niestabilnymi sejsmicznie kawałkami gleby i skał, składających się na wątpliwą litosferę Anoth, oraz ciągłymi wyładowaniami elektrycznymi, od których cały czas rozjaśniało się niebo planety. Han Solo i Chewbacca mieli jednak doświadczenie w pilotowaniu dużych jednostek w trudnych warunkach i po kilku ryzykownych manewrach, w których było równie dużo umiejętności, co szczęścia, „Hyperspace Marauder” zawisnął nad bazą Nowej Republiki, w bezpiecznej odległości od ściągającego wszystkie wyładowania Szczytu Gromu. Han chciał posadzić statek w wąwozie u podnóża góry, ale zorientował się, że tamte miejsca są już zajęte przez inne jednostki. Nie zdziwiło go to specjalnie; w każdym razie nie bardziej, niż informacja od admirała Ackbara nadana z tutejszej bazy.
W wąwozie stacjonowało dwanaście X-Wingów z oznaczeniami Eskadry Łotrów, patrolowiec klasy Firespray, którego Han bez żadnego problemu zidentyfikował jako „Slave I” Boby Fetta, jeden Y-Wing i A-Wing, prom klasy Lambda z sygnaturą sił specjalnych Nowej Republiki, oraz myśliwiec klasy Zebra. Han Solo wpisał więc odpowiednie parametry do komputera pokładowego, nakazując „Hyperspace Marauderowi” zakotwiczenie się na repulsorach w pobliżu bazy, sam zaś zdecydował, że wszyscy obecni polecą na dół w niewielkiej kapsule ratunkowej, jaką Lo Khan trzymał gdzieś na pokładzie.
Po kilkunastu minutach szalupa wylądowała na lądowisku przed bazą, naprowadzona przez sygnał namierzający, włączony przez kogoś zapobiegliwego, kto przewidział ruch Hana. Gdy Solo wraz z dziećmi, Jacenem i Jainą, oraz Chewbaccą, Ikritem i Tahiri Veilą, zeszli po trapie na platformę, zauważyli, że na spotkanie wyszedł im nie kto inny, jak Wedge Antilles, Tycho Celchu i Gavin Darklighter.
- Wreszcie jesteście.- powiedział Wedge głosem zniekształconym przez głośniki skafandra antyradiacyjnego, ściskając prawicę Hana na powitanie - Wszyscy na was czekają.
- Wszyscy znaczy kto?- spytał podejrzliwie Han. Co tu się wyrabia?
- Nikomu nie mówiłeś, że lecisz na Anoth?- Antilles zignorował pytanie przyjaciela.
- Nikomu.- odparł Solo - Przecież nie ryzykowałbym ujawnienia lokalizacji miejsca, w którym ukrywa się Lo Khan i Luwingo.
- Wiesz, nie chcę cię martwić,- zaczął Wedge - ale baza, kiedy tu przylecieliśmy, była pusta.
Han aż przystanął ze zdziwienia. Pusta? Czyżby ktoś tu jednak trafił? Co mogło się wydarzyć, że obaj przemytnicy opuścili to miejsce? I czy w ogóle żyją?
- Chodźmy do środka!- rzucił Solo, przyspieszając - Trzeba wyjaśnić kilka spraw.
W bazie rzeczywiście wszyscy na nich czekali. Wszyscy, czyli ludzie, których Han nawet się nie spodziewał. I tak byli tu członkowie Eskadry Łotrów, w tym kobieta, której Han nigdy w tej jednostce nie widział, a poza tym znajdowali się tu jeszcze Ackbar, Bel Iblis i Cracken. Pod ścianą stał nieruchomo Boba Fett, natomiast Solo dostrzegł w tłumie znajomych pilotów sędziwego członka Szarej Kadry, Adara Tallona, porucznik Alex Winger z planety Garos IV, generała Brena Derlina z sił specjalnych Nowej Republiki, weterana Rebelii jeszcze z czasów Bitwy o Hoth, a także sullustiańskiego dowódcę fregaty eskortowej, generała Syuba Snuba, oraz Mirith Sinn. Była to śmietanka, której pojawienie się na zapomnianej przez wszystkich planecie Anoth i to w dodatku w głębokiej konspiracji stanowiło nie lada zagadkę.
- Kiedy dokonaliście zamachu stanu?- spytał Jacen, spoglądając na Wedge’a.
- Kilka dni temu.- odparł Antilles - HoloNet już huczy od plotek i doniesień na ten temat. Admirał Perm wydał oświadczenie, że poszukiwaniami Eskadry Łotrów i zbiegłych więźniów zajmą się wszystkie oddziały, które nie będą zaangażowane w bój z Executor’s Lair.
- Przecież każdy rozłam tylko nas osłabia i doskonale o tym wiecie!- Tahiri nie wytrzymała - Po co był ten przewrót?
- Żeby wreszcie zacząć działać, moja droga.- odparł Bel Iblis, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie - Znam admirała Perma i wiem, że nie wyśle przeciwko nam ani jednego żołnierza. Bez względu na to, co mu rozkaże Fey’lya, jego głównym obowiązkiem jest walczyć z Lordem Vaderem. Zresztą Bothanin o tym wie i nawet nie będzie próbował naciskać na niego w tej sprawie.
- A zamach stanu odbył się za cichym przyzwoleniem Perma.- powiedział Ackbar - Z całym szacunkiem, ale nie jest on w stanie samemu poprowadzić kampanii przeciwko Executor’s Lair.
- To po to mnie przywołaliście?- spytał Han - Chcecie zaplanować działania wojenne przeciw Vaderowi? A dysponujecie wojskiem, które zrealizuje wasze plany?
- Założenia kampanii i jej spodziewany przebieg wyślemy HoloNetem admirałowi Permowi.- odparł Airen Cracken - Z całą pewnością poradzi sobie z ich realizacją.
- A czemu nie powiadomicie o wszystkim admirała Pellaeona?- spytał Jacen - Przecież deklarował swoją pomoc.
- Nie możemy ryzykować, że będą jakieś przecieki.- powiedział Ackbar - Istnieje ryzyko występowania szpiegów Vadera w szeregach Imperium. Dotychczas Executor’s Lair nie zrobiło im nic poza zabraniem kilkudziesięciu okrętów floty.
- Właśnie wracamy z Yaga Minor, admirale.- zaoponował Jacen - Lord Vader zgniótł tam na proch flotę obronną i bez większych problemów zajął planetę. Byliśmy też w jednej z pobliskich baz Imperium i skontaktowaliśmy się z Pellaeonem. Jest z nami i pomoże nam na tyle, na ile to będzie możliwe.
- Poza tym jak dotąd Lord Vader nie korzystał z tak subtelnych metod, jak szpiegostwo.- zawtórowała Jaina - Zawsze preferował brutalną i miażdżącą siłę.
- I jest jeszcze kwestia Lo Khana i Luwingo.- dodał Han - Gdzie, do jasnej cholery, się oni podziali?
- Wszystko wskazuje na to, że odlecieli stąd kilka dni przez naszym przybyciem.- powiedział Bel Iblis - Nie zauważyłem żadnych śladów walki ani nic z tych rzeczy, co pozwala mi sądzić, że opuścili to miejsce z własnej woli.
- Ale dlaczego?- spytała Tahiri.
- Może mieli dość waszej nadopiekuńczości?- podsunął Fett. Tahiri spiorunowała go spojrzeniem, ale jakoś się tym nie przejął.
- To bez znaczenia, Fett.- Han też był zniesmaczony jego bezczelną uwagą - Obiecałem ich chronić i zamierzam dotrzymać słowa, nawet jeśli oni już tego nie chcą.
- A jak chcesz to zrobić, skoro ty jesteś tutaj, a oni nie wiadomo gdzie?- rzucił ironicznie Boba.
- Zamierzam uciąć problem u źródła.- rzekł Han po chwili. W jego oku pojawił się chytry błysk, który nie umknął uwadze żadnej z zebranych osób. W pewnym momencie Solo odwrócił się do istot, z którymi przybył na Anoth - Jacenie, Jaino, mistrzu Ikricie, Tahiri,- zaczął, uśmiechając się tajemniczo - Nie zatrzymuję was. Weźcie „Hyperspace Maraudera” i lećcie po Anakina. My z Chewiem zostaniemy tutaj, gdzie będzie z nas większy pożytek.
- Dobrze, tato.- powiedział Jacen po chwili wahania - Tak będzie chyba najlepiej.
- Dziękuję wam. Natomiast ty...- kontynuował Corellianin, spoglądając na Fetta - Z informacji, jakie zdobyliśmy w archiwach Imperialnego Wywiadu wynika, że pochodzisz z planety Kamino.
- Pochodzę.- zgodził się Fett beznamiętnym głosem, jednak po chwili zorientował się, w co Solo chce go wplątać - I nie. Nie polecę tam.
Wszyscy zebrani patrzyli w osłupieniu na pełną napięcia wymianę zdań pomiędzy Bobą a Corellianinem.
- Polecisz.- nie poddawał się Han - Od tego zależy twój honor. Poza tym jeśli nie wypełnisz mojego polecenia, będę zmuszony zrezygnować z twoich usług.- dodał niewinnym głosem.
Zapadła cisza, podczas której Boba wpatrywał się w swojego pracodawcę, szukając jakichkolwiek oznak blefu. Jednak, czy to z racji doświadczania Hana jako hazardzisty, czy z powodu faktu, że mówił poważnie, łowca takowych oznak nie znalazł.
- Niech cię szlag, Solo.- warknął Fett - Niech ci będzie, zrobię to. Ale płacisz ekstra.
- Po wykonaniu zadania.- Han tryumfował - Leć już. I zrób wszystko, aby Kaminoanie wycofali swoją nagrodę za Lo Khana i Luwingo.
Rozdział 21
Gerdooine było słabo zaludnioną, republikańską planetą na granicy Kolonii i Środkowych Odległych Rubieży. Nigdy nie miała większego znaczenia strategicznego, ani jako zaplecze żywnościowe, ani handlowe, ani militarne. Ot, jedna z dziur galaktyki, których łatać nikt nie miał ochoty. Dlatego też admirał Grant nie miał bladego pojęcia, po co Morck kazał mu atakować właśnie to miejsce, i to całą siłą, jaką w tej chwili dysponował.
Tak swoją drogą to Grant nie rozumiał ani sposobu myślenia Głównodowodzącego Flotą Executor’s Lair, ani taktyki, jaką obrał. Najpierw ukrywać się przez dwadzieścia lat, tylko po to, aby ujawnić całą swoją potęgę wszystkim mieszkańcom Nowej Republiki w błyskawicznym i brutalnym ataku, który i tak nie jest nie do powstrzymania. Co prawda jak dotąd nikt nie zdołał obronić się przed inwazją armii Vadera ani nawet nie odważył się stawić mu czoła, ale Grant miał wrażenie, że to tylko kwestia tygodni. Wszak Flota Executor’s Lair była wielka, ale zebranie odpowiedniej liczby okrętów, zdolnej się jej przeciwstawić, było wyłącznie kwestią czasu. A tego, że Nowa Republika w końcu wyruszy na odsiecz zdobytym światom, admirał Grant był pewien.
On zrobiłby to inaczej. Mając wreszcie praktycznie nieograniczoną liczbę załóg i więcej statków, niż miał pod sobą kiedykolwiek wcześniej, Grant czuł się, jak za dawnych, dobrych czasów, kiedy to jeszcze jako Wielki Admirał Imperium zwalczał piratów i bojówki rebelianckie. Pamiętał z tamtego okresu, że silna flota była tym skuteczniejsza, im mniej się spodziewano jej pojawienia. A teraz, po blisko miesiącu działań wojennych, Nowa Republika prawdopodobnie poznała już cały potencjał militarny Centrali, a zatem mogła dobrać lepszą taktykę, a w rezultacie skuteczniej odpierać ich ataki, niż gdyby miała to robić w niewiedzy o stanie liczebnym przeciwnika.
Poza tym Morck posłał swoją armię na planety wroga mając jedynie podstawowe dane o ich obronie i znaczeniu strategicznym, bez żadnego rekonesansu, rozpoznania, czy zwiadu. Wynikało to zapewne z tego, że poza Jixem, Death Commando Prime i Maarekiem Stele Executor’s Lair miało bardzo ograniczoną ilość szpiegów i infiltratorów, a właściwie nie miało ich wcale. A Grant był wierny starej jak świat wojennej doktrynie, że nawet największa armia bez odpowiedniego rozpoznania musi ulec słabszym, ale lepiej przygotowanym merytorycznie oddziałom.
Wingo zabulgotał i zacharczał, a Khan przetłumaczył - Mój przyjaciel uważa, że to by było lekkomyślne ze strony Executor’s Lair, gdyby wysyłali pojedynczy myśliwiec do obcego układu.
- Nastroje na Duro bardziej sprzyjają Vaderowi, niż Nowej Republice.- zauważył Llegh - Co oczywiście nie zmienia faktu, że możecie mieć rację. Co teraz?
- Proponuję uciekać.- podsunął Lo.
- No to żeś odkrył nową galaktykę!- rzucił ironicznie Krestchmar - Ja się pytam: dokąd?
Luwingo coś zabulgotał w odpowiedzi.
- Jesteś pewien?- zdziwił się Khan - To miejsce jest tajne i...
- O czym on mówi?- zainteresował się Cyryl. Cała sytuacja bardzo, ale to bardzo mu się nie podobała. Nie wykrywał jednak od nowo przybyłych żadnych złych intencji, czuł więc, że może im zaufać.
- Niech będzie.- westchnął Lo Khan - Możemy lecieć na Anoth!
- A co z naszym przyjacielem w barze?- zapytał Llegh - Nie trafi tam za nami?
- Podrzuciliśmy mu na lądowisko kilka zdalniaków.- odparł Lo - Istnieje ryzyko, że postrzelą kogoś z obsługi technicznej, jednak nasz wróg będzie musiał się z nimi uporać, zanim ruszy w pościg.
- Jesteś pewien?- spytał podejrzliwie Llegh. Zbliżali się już do lądowisk.
- To pomysł Winga.- odparł Khan - Dobra, my polecimy naszą kanonierką, a wy weźcie swój pojazd.
- Nie.- sprzeciwił się Cyryl - Gdybym był zabójcą, załadowałbym w jakiś sposób bombę na pokład statku, którym lata mój cel. Nie mamy czasu by takową znaleźć i rozbroić! Polecimy z wami!
- Niech będzie.- rzekł Khan. Po chwili cała czwórka zapakowała się do kanonierki Skipray Lo i Wingo, a po krótkiej wymianie zdań z kontrolą lotów (Wingo nadał sygnał swojego transpondera jako priorytetowy, a ponieważ w przestworzach nie było większego ruchu, uznano jego pierwszeństwo podczas startu) odlecieli w kierunku Anoth.
„Hyperspace Marauder” ze schowanym w ładowni „Sokołem Millennium” wyskoczył z nadprzestrzeni dokładnie nad planetą, na którą właśnie lecieli Lo Khan i Luwingo. Frachtowiec miał spory kłopot z manewrowaniem pomiędzy niestabilnymi sejsmicznie kawałkami gleby i skał, składających się na wątpliwą litosferę Anoth, oraz ciągłymi wyładowaniami elektrycznymi, od których cały czas rozjaśniało się niebo planety. Han Solo i Chewbacca mieli jednak doświadczenie w pilotowaniu dużych jednostek w trudnych warunkach i po kilku ryzykownych manewrach, w których było równie dużo umiejętności, co szczęścia, „Hyperspace Marauder” zawisnął nad bazą Nowej Republiki, w bezpiecznej odległości od ściągającego wszystkie wyładowania Szczytu Gromu. Han chciał posadzić statek w wąwozie u podnóża góry, ale zorientował się, że tamte miejsca są już zajęte przez inne jednostki. Nie zdziwiło go to specjalnie; w każdym razie nie bardziej, niż informacja od admirała Ackbara nadana z tutejszej bazy.
W wąwozie stacjonowało dwanaście X-Wingów z oznaczeniami Eskadry Łotrów, patrolowiec klasy Firespray, którego Han bez żadnego problemu zidentyfikował jako „Slave I” Boby Fetta, jeden Y-Wing i A-Wing, prom klasy Lambda z sygnaturą sił specjalnych Nowej Republiki, oraz myśliwiec klasy Zebra. Han Solo wpisał więc odpowiednie parametry do komputera pokładowego, nakazując „Hyperspace Marauderowi” zakotwiczenie się na repulsorach w pobliżu bazy, sam zaś zdecydował, że wszyscy obecni polecą na dół w niewielkiej kapsule ratunkowej, jaką Lo Khan trzymał gdzieś na pokładzie.
Po kilkunastu minutach szalupa wylądowała na lądowisku przed bazą, naprowadzona przez sygnał namierzający, włączony przez kogoś zapobiegliwego, kto przewidział ruch Hana. Gdy Solo wraz z dziećmi, Jacenem i Jainą, oraz Chewbaccą, Ikritem i Tahiri Veilą, zeszli po trapie na platformę, zauważyli, że na spotkanie wyszedł im nie kto inny, jak Wedge Antilles, Tycho Celchu i Gavin Darklighter.
- Wreszcie jesteście.- powiedział Wedge głosem zniekształconym przez głośniki skafandra antyradiacyjnego, ściskając prawicę Hana na powitanie - Wszyscy na was czekają.
- Wszyscy znaczy kto?- spytał podejrzliwie Han. Co tu się wyrabia?
- Nikomu nie mówiłeś, że lecisz na Anoth?- Antilles zignorował pytanie przyjaciela.
- Nikomu.- odparł Solo - Przecież nie ryzykowałbym ujawnienia lokalizacji miejsca, w którym ukrywa się Lo Khan i Luwingo.
- Wiesz, nie chcę cię martwić,- zaczął Wedge - ale baza, kiedy tu przylecieliśmy, była pusta.
Han aż przystanął ze zdziwienia. Pusta? Czyżby ktoś tu jednak trafił? Co mogło się wydarzyć, że obaj przemytnicy opuścili to miejsce? I czy w ogóle żyją?
- Chodźmy do środka!- rzucił Solo, przyspieszając - Trzeba wyjaśnić kilka spraw.
W bazie rzeczywiście wszyscy na nich czekali. Wszyscy, czyli ludzie, których Han nawet się nie spodziewał. I tak byli tu członkowie Eskadry Łotrów, w tym kobieta, której Han nigdy w tej jednostce nie widział, a poza tym znajdowali się tu jeszcze Ackbar, Bel Iblis i Cracken. Pod ścianą stał nieruchomo Boba Fett, natomiast Solo dostrzegł w tłumie znajomych pilotów sędziwego członka Szarej Kadry, Adara Tallona, porucznik Alex Winger z planety Garos IV, generała Brena Derlina z sił specjalnych Nowej Republiki, weterana Rebelii jeszcze z czasów Bitwy o Hoth, a także sullustiańskiego dowódcę fregaty eskortowej, generała Syuba Snuba, oraz Mirith Sinn. Była to śmietanka, której pojawienie się na zapomnianej przez wszystkich planecie Anoth i to w dodatku w głębokiej konspiracji stanowiło nie lada zagadkę.
- Kiedy dokonaliście zamachu stanu?- spytał Jacen, spoglądając na Wedge’a.
- Kilka dni temu.- odparł Antilles - HoloNet już huczy od plotek i doniesień na ten temat. Admirał Perm wydał oświadczenie, że poszukiwaniami Eskadry Łotrów i zbiegłych więźniów zajmą się wszystkie oddziały, które nie będą zaangażowane w bój z Executor’s Lair.
- Przecież każdy rozłam tylko nas osłabia i doskonale o tym wiecie!- Tahiri nie wytrzymała - Po co był ten przewrót?
- Żeby wreszcie zacząć działać, moja droga.- odparł Bel Iblis, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie - Znam admirała Perma i wiem, że nie wyśle przeciwko nam ani jednego żołnierza. Bez względu na to, co mu rozkaże Fey’lya, jego głównym obowiązkiem jest walczyć z Lordem Vaderem. Zresztą Bothanin o tym wie i nawet nie będzie próbował naciskać na niego w tej sprawie.
- A zamach stanu odbył się za cichym przyzwoleniem Perma.- powiedział Ackbar - Z całym szacunkiem, ale nie jest on w stanie samemu poprowadzić kampanii przeciwko Executor’s Lair.
- To po to mnie przywołaliście?- spytał Han - Chcecie zaplanować działania wojenne przeciw Vaderowi? A dysponujecie wojskiem, które zrealizuje wasze plany?
- Założenia kampanii i jej spodziewany przebieg wyślemy HoloNetem admirałowi Permowi.- odparł Airen Cracken - Z całą pewnością poradzi sobie z ich realizacją.
- A czemu nie powiadomicie o wszystkim admirała Pellaeona?- spytał Jacen - Przecież deklarował swoją pomoc.
- Nie możemy ryzykować, że będą jakieś przecieki.- powiedział Ackbar - Istnieje ryzyko występowania szpiegów Vadera w szeregach Imperium. Dotychczas Executor’s Lair nie zrobiło im nic poza zabraniem kilkudziesięciu okrętów floty.
- Właśnie wracamy z Yaga Minor, admirale.- zaoponował Jacen - Lord Vader zgniótł tam na proch flotę obronną i bez większych problemów zajął planetę. Byliśmy też w jednej z pobliskich baz Imperium i skontaktowaliśmy się z Pellaeonem. Jest z nami i pomoże nam na tyle, na ile to będzie możliwe.
- Poza tym jak dotąd Lord Vader nie korzystał z tak subtelnych metod, jak szpiegostwo.- zawtórowała Jaina - Zawsze preferował brutalną i miażdżącą siłę.
- I jest jeszcze kwestia Lo Khana i Luwingo.- dodał Han - Gdzie, do jasnej cholery, się oni podziali?
- Wszystko wskazuje na to, że odlecieli stąd kilka dni przez naszym przybyciem.- powiedział Bel Iblis - Nie zauważyłem żadnych śladów walki ani nic z tych rzeczy, co pozwala mi sądzić, że opuścili to miejsce z własnej woli.
- Ale dlaczego?- spytała Tahiri.
- Może mieli dość waszej nadopiekuńczości?- podsunął Fett. Tahiri spiorunowała go spojrzeniem, ale jakoś się tym nie przejął.
- To bez znaczenia, Fett.- Han też był zniesmaczony jego bezczelną uwagą - Obiecałem ich chronić i zamierzam dotrzymać słowa, nawet jeśli oni już tego nie chcą.
- A jak chcesz to zrobić, skoro ty jesteś tutaj, a oni nie wiadomo gdzie?- rzucił ironicznie Boba.
- Zamierzam uciąć problem u źródła.- rzekł Han po chwili. W jego oku pojawił się chytry błysk, który nie umknął uwadze żadnej z zebranych osób. W pewnym momencie Solo odwrócił się do istot, z którymi przybył na Anoth - Jacenie, Jaino, mistrzu Ikricie, Tahiri,- zaczął, uśmiechając się tajemniczo - Nie zatrzymuję was. Weźcie „Hyperspace Maraudera” i lećcie po Anakina. My z Chewiem zostaniemy tutaj, gdzie będzie z nas większy pożytek.
- Dobrze, tato.- powiedział Jacen po chwili wahania - Tak będzie chyba najlepiej.
- Dziękuję wam. Natomiast ty...- kontynuował Corellianin, spoglądając na Fetta - Z informacji, jakie zdobyliśmy w archiwach Imperialnego Wywiadu wynika, że pochodzisz z planety Kamino.
- Pochodzę.- zgodził się Fett beznamiętnym głosem, jednak po chwili zorientował się, w co Solo chce go wplątać - I nie. Nie polecę tam.
Wszyscy zebrani patrzyli w osłupieniu na pełną napięcia wymianę zdań pomiędzy Bobą a Corellianinem.
- Polecisz.- nie poddawał się Han - Od tego zależy twój honor. Poza tym jeśli nie wypełnisz mojego polecenia, będę zmuszony zrezygnować z twoich usług.- dodał niewinnym głosem.
Zapadła cisza, podczas której Boba wpatrywał się w swojego pracodawcę, szukając jakichkolwiek oznak blefu. Jednak, czy to z racji doświadczania Hana jako hazardzisty, czy z powodu faktu, że mówił poważnie, łowca takowych oznak nie znalazł.
- Niech cię szlag, Solo.- warknął Fett - Niech ci będzie, zrobię to. Ale płacisz ekstra.
- Po wykonaniu zadania.- Han tryumfował - Leć już. I zrób wszystko, aby Kaminoanie wycofali swoją nagrodę za Lo Khana i Luwingo.
Rozdział 21
Gerdooine było słabo zaludnioną, republikańską planetą na granicy Kolonii i Środkowych Odległych Rubieży. Nigdy nie miała większego znaczenia strategicznego, ani jako zaplecze żywnościowe, ani handlowe, ani militarne. Ot, jedna z dziur galaktyki, których łatać nikt nie miał ochoty. Dlatego też admirał Grant nie miał bladego pojęcia, po co Morck kazał mu atakować właśnie to miejsce, i to całą siłą, jaką w tej chwili dysponował.
Tak swoją drogą to Grant nie rozumiał ani sposobu myślenia Głównodowodzącego Flotą Executor’s Lair, ani taktyki, jaką obrał. Najpierw ukrywać się przez dwadzieścia lat, tylko po to, aby ujawnić całą swoją potęgę wszystkim mieszkańcom Nowej Republiki w błyskawicznym i brutalnym ataku, który i tak nie jest nie do powstrzymania. Co prawda jak dotąd nikt nie zdołał obronić się przed inwazją armii Vadera ani nawet nie odważył się stawić mu czoła, ale Grant miał wrażenie, że to tylko kwestia tygodni. Wszak Flota Executor’s Lair była wielka, ale zebranie odpowiedniej liczby okrętów, zdolnej się jej przeciwstawić, było wyłącznie kwestią czasu. A tego, że Nowa Republika w końcu wyruszy na odsiecz zdobytym światom, admirał Grant był pewien.
On zrobiłby to inaczej. Mając wreszcie praktycznie nieograniczoną liczbę załóg i więcej statków, niż miał pod sobą kiedykolwiek wcześniej, Grant czuł się, jak za dawnych, dobrych czasów, kiedy to jeszcze jako Wielki Admirał Imperium zwalczał piratów i bojówki rebelianckie. Pamiętał z tamtego okresu, że silna flota była tym skuteczniejsza, im mniej się spodziewano jej pojawienia. A teraz, po blisko miesiącu działań wojennych, Nowa Republika prawdopodobnie poznała już cały potencjał militarny Centrali, a zatem mogła dobrać lepszą taktykę, a w rezultacie skuteczniej odpierać ich ataki, niż gdyby miała to robić w niewiedzy o stanie liczebnym przeciwnika.
Poza tym Morck posłał swoją armię na planety wroga mając jedynie podstawowe dane o ich obronie i znaczeniu strategicznym, bez żadnego rekonesansu, rozpoznania, czy zwiadu. Wynikało to zapewne z tego, że poza Jixem, Death Commando Prime i Maarekiem Stele Executor’s Lair miało bardzo ograniczoną ilość szpiegów i infiltratorów, a właściwie nie miało ich wcale. A Grant był wierny starej jak świat wojennej doktrynie, że nawet największa armia bez odpowiedniego rozpoznania musi ulec słabszym, ale lepiej przygotowanym merytorycznie oddziałom.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,60 Liczba: 15 |
|
Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38
Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm
jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50
No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.
Edi2005-09-24 19:49:53
Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.
starwarsowiec2005-05-04 21:09:30
nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!
Carno2004-08-19 00:20:34
Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23
Genialne opowiadanie, daje 10
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01
Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.
Anor2004-05-19 02:18:37
WSTĘP
Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.
FABUŁA
Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.
SPÓJNOŚĆ
Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.
FS a NEJ
Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.
AKAPITY I ROZDZIAŁY
Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P
SZYSTKO W JEDNYM
Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.
MINUSY OGÓLNIE
Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):
- Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".
- już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.
- humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.
- Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!
- Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).
- Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.
- Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.
- Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.
- Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.
- Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P
PLUSY OGÓLNIE
TO samo, co z minusami:
+ "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.
+ Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.
+ Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)
+Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.
+ Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.
+ Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.
+ Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!
+ Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.
+ Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!
VADER
Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.
REASUMACJA
Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.
Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13
Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:
Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:
- Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
- Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
- Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
- Anakin też zbyt potężny jest.
- I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
+ Teksty (i narracja, i dialogi)
+ Anakin-Gollum
+ Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
+ Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
+ Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
+ Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
+ Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
+ Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
+ ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)
Shedao Shai2004-04-25 19:47:43
Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!
Otas2004-04-23 09:23:26
no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)
Shedao Shai2004-04-09 09:39:32
Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)
Misiek2004-04-08 20:19:23
Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->
Shedao Shai2004-04-07 14:14:29
Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.
Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?
Misiek2004-04-04 19:41:59
W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...
Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53
Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)
Misiek2004-03-31 15:07:55
hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?
Otas2004-03-30 14:17:07
Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P
Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..
Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D
PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)
Misiek2004-03-22 17:49:31
Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))
Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35
Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P
Misiek2004-03-18 15:17:43
Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)
P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.
Shedao Shai2004-03-15 14:42:58
PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??
Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08
Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).
A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P
Gemini2004-02-11 15:14:08
Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))
Shedao Shai2004-02-09 14:49:28
Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......
Karrde2004-01-09 17:43:44
Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum
Shedao Shai2004-01-07 21:58:23
Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.