Trzy myśliwce typu Preybird przeleciały obok „Hyperspace Maraudera”, otwierając ogień do klucza zbliżających się wrogich myśliwców TIE. Przyglądając się polu bitwy, Jacen miał miejscami trudności w odróżnieniu jednych od drugich, wrogów od przyjaciół, i trochę się dziwił, że walczący jakoś dawali sobie z tym radę. W pewnym momencie Chewie zaszczekał tryumfalnie, dając do zrozumienia, że wirus zaczyna działać. I rzeczywiście, wszystkie jednostki bazujące na planach niszczyciela przerwały ostrzał i zawisły bezradnie w powietrzu, a światła na ich kadłubach momentalnie pogasły. Zgodnie ze swoją naturą, pluskwa zaatakowała najpierw te elementy pamięci komputerów, które były używane, czyli zawiadujące działami, osłonami... czy generatorami pola interdykcyjnego.
Jacen patrzył z nieskrywaną satysfakcją, jak stacje typu Golan III bezlitośnie zmiatają najbliższe niszczyciele wroga, a pozostałe zmuszają do niemrawej ucieczki. Z drugiej jednak strony teraz mostek dowolnego okrętu Hestiva mógł zostać rozsadzony przez byle Carracka, co również miało miejsce. A poza tym przewaga myśliwska była wciąż po stronie Executor’s Lair i dodatkowo zwiększała ją obecność fregat typu Lancer. No i na tyłach wciąż były „Vengeance” i „Oko Vadera”. Nie ma co czekać, pomyślał młody Solo, trzeba uciekać. Ostatni raz spojrzał, jak działa stacji Golan III przebijają się przez osłony i kadłuby fregat typu Nebulon-B, usiłujących jakoś ratować sytuację, po chwili jednak „Hyperspace Marauder” wszedł w nadprzestrzeń i pozostawił pole walki daleko za sobą.
Półtorej minuty później niszczyciele wroga odzyskały pełną kontrolę nad swoimi statkami, co zaowocowało szybką i morderczo skuteczną anihilacją okrętów bojowych Imperium. Myśliwce typu TIE Defender po raz kolejny udowodniły swoją wyższość nad TIE Interceptorami, Preybirdami i nielicznymi I-7 Howlrunnerami zmuszając imperialne eskadry do wycofania się w studnię grawitacyjną planety, gdzie średnio zaprawieni w bojach piloci ulegli szkolonym nieraz przez piętnaście lat klonom z Executor’s Lair. Imperialne gwiezdne niszczyciele, będące w znacznej mniejszości, również nie miały większych szans, a unicestwienie stacji Golan III przez armadę czterdziestu półtorakilometrowych okrętów było tylko kwestią czasu.
Yaga Minor, największa twierdza w galaktyce, padła.
- I co teraz?- spytała Tahiri, kiedy „Hyperspace Marauder” wyskoczył z nadprzestrzeni jakieś trzy lata świetlne od systemu Yaga Minor.
- Nie możemy tu zostać.- stwierdził Han - Vadera pewnie trafia szlag, że mu uciekliśmy, i ani chybi wyśle jakiś pościg.
- Zgoda.- odrzekł Jacen - Proponuję jak najszybciej lecieć na poszukiwania Anakina.
- Dobra.- powiedział Han Solo, siadając przy konsolecie nawigatora i szukając koordynatów najbliższej planety Imperium - Ale najpierw polecimy ostrzec admirała Pellaeona. Chewie,- zwrócił się do Wookiego - mógłbyś pójść do „Sokoła” i zobaczyć, co to za wiadomość przyszła, zanim się wszystko zaczęło?
Chewbacca mruknął z aprobatą i wyszedł z kabiny mostka.
- Mam koordynaty.- oznajmił Solo po krótkich poszukiwaniach.
- Już ustalam wektor, tato.- rzekła Jaina.
- A ja rozgrzeję silniki - dodał Jacen, siadając za sterami - Frachtowce tego typu strasznie łatwo namierzyć. Musimy się spieszyć.
Tahiri i mistrz Ikrit bez słowa zajęli miejsca za siedzeniami załogi.
- Gotowe.- powiedziała Jaina.
- Dobra. Przygotujcie się. Skaczemy.- odparł Jacen, pociągając dźwignię hipernapędu. Pokładem lekko zatrzęsło, a za iluminatorem gwiazdy wydłużyły się i zniknęły w świetlistym wymiarze nadprzestrzeni.
W pewnym momencie na mostek wpadł Chewbacca i żywo gestykulując warczał, mruczał i szczekał coś w swoim języku.
- Od kogo? Admirała Ackbara?- zdziwił się Han - Wypuścili go?
Wookie odparł coś w swoim języku, a po chwili dołączył do tego długą, przepełnioną stękami, warknięciami i porykiwaniami wypowiedź. Wypowiedź, po której Han zbladł.
- Co się stało?- zaniepokoiła się Tahiri.
- Chewie mówi, że Ackbar uciekł z więzienia.- rzekł Han z niepokojem w głosie - Chce, żebym do niego natychmiast poleciał. Ale najdziwniejsze jest to, że nadawał z Anoth!
Rozdział 18
Kompleks rekreacyjny „Edamenolc” na malowniczej, wypoczynkowej planecie Spira był jaskrawoczerwonym zespołem kilku długich i szerokich budynków, otoczonych przez błękitne, czyste morze i piaszczystą, tropikalną plażę. Właściwie część zabudowań kurortu mieściła się na szerokim, ferrobetonowym molu, a zatem praktycznie rzecz biorąc połowa „Edamenolcu” wisiała nad wodą. Stanowiło to zresztą o jego popularności.
Luke Skywalker stał przy jednej z palm i wpatrywał się w kompleks wypoczynkowy, oświetlany jedynie przez blade światło dwóch spiriańskich księżyców. Nocne niebo planety nie charakteryzowało się żadnymi nadzwyczajnymi zjawiskami, jak zresztą żadne na światach Regionu Ekspansji. Także i tutaj człowiek ubrany na czarno i stojący nieruchomo pod drzewem był w nocy niewidoczny dla obserwujących go gołym okiem osób postronnych. Dlatego właśnie Luke i jego towarzysze schronili się w cieniu przybrzeżnych palm nieopodal kurortu.
- To tutaj.- szepnął Luke, nie odrywając wzroku od pogrążonych w księżycowej poświacie budynków - Jestem pewien.
- Nic nie wyczuwam.- odparł Kyle, kucający obok Luke’a.
- Spójrz tylko.- Skywalker skinieniem głowy wskazał kurort - Jak tam ciemno. We wszystkich pokojach wyłączono światła mniej więcej w tym samym momencie. Zupełnie jakby obowiązywała tu jakaś godzina policyjna, co jak na ośrodek wypoczynkowy jest co najmniej dziwne.
- A poza tym kompleks jest wypełniony gośćmi po brzegi.- dodała Mara, ukrywająca się pod najbliższym drzewem - Podczas gdy inne stoją prawie puste.
- Może „Edamenolc” ma lepszą siłę przebicia?- podsunął Xyron, schowany wśród liści - Przewodniki po planecie wymieniają go w pierwszej trójce najlepszych ośrodków wypoczynkowych Spiry.
- A co z pozostałymi dwoma?- zainteresował się Kyle.
- Zamknięte z powodu stanu wojennego.- odrzekł Xyron.
- No właśnie.- skwitowała Mara - Kto jeździ na wakacje do Regionu Ekspansji podczas wojny?
- Fakt.- zgodził się Kam, ukryty obok Mary - A poza tym zwróćcie uwagę na nazwę: ”Edamenolc”. Skąd się ona wzięła?
- To nazwa jednego z gatunków ryb na Aqualishu.- odparł Ewon, siedzący w koronie drzewa razem z Xyronem.
- A odczytaj tę nazwę od tyłu.- zaproponował Kam.
- „Clonemade”.- uśmiechnął się Luke, odgadując tok rozumowania Solusara - Przyjaciele, oto nasz cel.
- Panie generale, otrzymaliśmy ważny komunikat.- zameldował czarnoskóry osobnik w uniformie masażysty, pełniący jednak funkcję łącznościowca w niewielkiej wieży na szczycie kompleksu „Edamenolc”. Jego zwierzchnik odwrócił się niespiesznie od swojego notesu komputerowego, ukazując śniadolicemu mężczyźnie swoją zmęczoną twarz, przez środek której przebiegała paskudna blizna.
- O co chodzi?- spytał łagodnym, choć nieco znudzonym głosem. Nigdy nie należał do ludzi, którzy kwestionują rozkazy przełożonych, jednak nakaz przejęcia po generale Barronie dowództwa nad projektem klonowania nie spotkał się z jego szczególną aprobatą. Zwłaszcza, że jego miejsce było gdzie indziej, na froncie, pod rozkazami Lorda Vadera.
- Centrala wydała rozkaz natychmiastowego rozpoczęcia przygotowań do opuszczenia Spiry.- odrzekł masażysta - Zgodnie ze słowami admirała Morcka, wszystkie szkolone oddziały mają przenieść się do naszej nowej, tajnej placówki klonującej.
- Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?
- Możliwe, admirał Morck podejrzewa, że rycerze Jedi mogą natrafić na nasz ośrodek. Zaleca możliwie największy pośpiech.
- Niech mu będzie.- westchnął generał zrezygnowanym głosem - Powiadomić wszystkich, że do wschodu słońca mają przygotować się do opuszczenia „Edamenolc”. Ruszamy z samego rana!
Szóstka Jedi przekradła się pomiędzy rosnącymi w pobliżu plaży drzewami, podchodząc najbliżej kurortu „Edamenolc”, jak to było możliwe bez wychodzenia na otwartą przestrzeń. Chociaż kompleks wypoczynkowy nie był obiektem stricte wojskowym, Luke stwierdził, że nie ma sensu ryzykować wykrycia przez ewentualną straż. Postanowił więc przekraść się z przyjaciółmi maksymalnie najbliżej budynków, a stamtąd wysondować dokładniej, co się dzieje w środku i sprawdzić, na ile pewności siebie mogą sobie pozwolić.
Dlatego zaskoczyło ich, że nie wykryli nic.
- Ysalamiry!- syknął Kyle - Odnoszę wrażenie, że to najpopularniejsze zwierzęta w galaktyce.
Aury Jedi natychmiast pociemniały; to co wydawało się prostą infiltracją, nagle okazało się trudnym i karkołomnym zadaniem. W tym momencie sama próba przeniknięcia na teren kurortu mogła przysporzyć nie lada trudności..
- Na pewno popularne wśród wrogów Jedi.- odrzekła Mara, skupiając całą swoją Moc i wysyłając w kierunku kompleksu „Edamenolc” myślowe macki. Wiedziała, że nie przebije się przez bąble blokujące dostęp Mocy, ale też wcale jej o to nie chodziło. Zamierzała odkryć granice działania ysalamirów i przekonać się, czy nie dałoby rady się ich jakoś pozbyć. Luke natychmiast wyczuł zamiary żony i również przystąpił do działania. Po chwili dołączyli do nich Kam i Kyle.
- Od strony morza jest pewna nieregularność bąbla.- zauważył Solusar - Zapewne trzymają tam ysalamiry blisko wody i tam jest ich najmniej.
- Wiem, do czego zmierzasz.- powiedział Xyron, sięgając do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjmując zeń miniaturową maskę tlenową firmy Aquata. Zaraz potem zarzucił sobie na głowę kaptur płaszcza i padł na kolana, czołgając się ku plaży. W ciemnościach nocy jego opończa była praktycznie niewidoczna na tle piasku, dlatego też Narr bez problemu dotarł do miejsca, w którym fale regularnie obmywały plażę, i począł wczołgiwać się do wody. Widząc, że nie ma większych kłopotów z cichym przedostaniem się do morza w pobliżu „Edamenolcu”, reszta drużyny Jedi ruszyła jego śladem.
Po paru minutach wszyscy z maskami Aquata na twarzach płynęli w stronę postawionego na ferrobetonowych filarach umieszczonych w wodzie budynku. Był to bądź co bądź kurort wypoczynkowy, a zatem teoretycznie nie powinien mieć czujników ruchu umieszczonych w wodzie, ale na wszelki wypadek Luke i Kam popłynęli przodem, sondując morską toń na tyle, na ile to było możliwe. Kierowali się głównie instynktem i Mocą, wybierając drogę pomiędzy porośniętymi wodorostami filarami, jednak w pewnym momencie poczuli, jak tracą kontakt ze spajającą wszechświat siłą. Została im więc tylko intuicja. Na szczęście cel podróży był już blisko.
- Jakieś zamieszanie.- szepnął Kyle do towarzyszy, wychylając się z wody za jednym z filarów i spoglądając na to, co się dzieje na dziedzińcu, przez szparę pomiędzy trzymaną przez dźwigary płytą a stalową płaszczyzną na głównym deptaku kompleksu - Zupełnie, jakby szykowali się do opuszczenia tego miejsca.
Reszta ekipy, wystawiając tylko głowy ponad powierzchnię wody, słuchała relacji Katarna z uwagą, zwłaszcza, że nie mogła sama potwierdzić prawdziwości jego słów, korzystając z Mocy. Kyle, Kam, Mara i Luke nie mieli większych kłopotów z przystosowaniem się do obecności ysalamirów; Xyron i Ewon radzili sobie trochę gorzej. Koniecznością było więc rychłe pozbycie się tych zwierząt i powrót w pole Mocy.
- Czyli wyjście na dziedziniec odpada.- stwierdził szeptem Kam - Musimy znaleźć inną drogę.
- Może tamtędy?- podsunął Ewon, wskazując wylot rury kanału ściekowego, połączonej z dźwiganym przez filary budynkiem, pod którym się znajdowali.
- Lepsze takie wyjście, niż żadne.- stwierdził Kyle, wspinając się po kolumnie aż pod sufit i szukając tam czegoś, czego można się było chwycić i dojść do rury; była bowiem za wysoko, aby doskoczyć do niej z wody. W pewnym momencie trafił ręką na jakiś drut. Szarpnął nim lekko. Wydawał się wystarczająco solidny, żeby można było się po nim przedostać w okolice ścieku. Gestem zawołał więc pozostałych, a sam rozpoczął przeciąganie się po kablu. Kto i po co wiesza kable w takim miejscu?, zastanowił się przelotnie, jednak nie narzekał, bo było mu to na rękę. Mimo, iż jego mięśni nie wspomagała tym razem Moc, dał sobie jakoś radę. Kiedy doszedł w pobliże pionowego wylotu rury, odgiął się najdalej, jak tylko potrafił, starając się dojrzeć jakiś występ albo coś podobnego. Krata wyglądała na starą i przerdzewiałą, więc nie powinno być problemów z jej przecięciem. Gorzej z samym ściekiem; Kyle nie mógł się w ogóle dopatrzyć w nim czegokolwiek, po czym można by się wspiąć, głównie przez panującą wokół nieprzeniknioną ciemność. Kątem oka natomiast dostrzegł, że pozostali członkowie drużyny poszli w jego ślady i obecnie wisieli na drucie, podchodząc do niego.
Jacen patrzył z nieskrywaną satysfakcją, jak stacje typu Golan III bezlitośnie zmiatają najbliższe niszczyciele wroga, a pozostałe zmuszają do niemrawej ucieczki. Z drugiej jednak strony teraz mostek dowolnego okrętu Hestiva mógł zostać rozsadzony przez byle Carracka, co również miało miejsce. A poza tym przewaga myśliwska była wciąż po stronie Executor’s Lair i dodatkowo zwiększała ją obecność fregat typu Lancer. No i na tyłach wciąż były „Vengeance” i „Oko Vadera”. Nie ma co czekać, pomyślał młody Solo, trzeba uciekać. Ostatni raz spojrzał, jak działa stacji Golan III przebijają się przez osłony i kadłuby fregat typu Nebulon-B, usiłujących jakoś ratować sytuację, po chwili jednak „Hyperspace Marauder” wszedł w nadprzestrzeń i pozostawił pole walki daleko za sobą.
Półtorej minuty później niszczyciele wroga odzyskały pełną kontrolę nad swoimi statkami, co zaowocowało szybką i morderczo skuteczną anihilacją okrętów bojowych Imperium. Myśliwce typu TIE Defender po raz kolejny udowodniły swoją wyższość nad TIE Interceptorami, Preybirdami i nielicznymi I-7 Howlrunnerami zmuszając imperialne eskadry do wycofania się w studnię grawitacyjną planety, gdzie średnio zaprawieni w bojach piloci ulegli szkolonym nieraz przez piętnaście lat klonom z Executor’s Lair. Imperialne gwiezdne niszczyciele, będące w znacznej mniejszości, również nie miały większych szans, a unicestwienie stacji Golan III przez armadę czterdziestu półtorakilometrowych okrętów było tylko kwestią czasu.
Yaga Minor, największa twierdza w galaktyce, padła.
- I co teraz?- spytała Tahiri, kiedy „Hyperspace Marauder” wyskoczył z nadprzestrzeni jakieś trzy lata świetlne od systemu Yaga Minor.
- Nie możemy tu zostać.- stwierdził Han - Vadera pewnie trafia szlag, że mu uciekliśmy, i ani chybi wyśle jakiś pościg.
- Zgoda.- odrzekł Jacen - Proponuję jak najszybciej lecieć na poszukiwania Anakina.
- Dobra.- powiedział Han Solo, siadając przy konsolecie nawigatora i szukając koordynatów najbliższej planety Imperium - Ale najpierw polecimy ostrzec admirała Pellaeona. Chewie,- zwrócił się do Wookiego - mógłbyś pójść do „Sokoła” i zobaczyć, co to za wiadomość przyszła, zanim się wszystko zaczęło?
Chewbacca mruknął z aprobatą i wyszedł z kabiny mostka.
- Mam koordynaty.- oznajmił Solo po krótkich poszukiwaniach.
- Już ustalam wektor, tato.- rzekła Jaina.
- A ja rozgrzeję silniki - dodał Jacen, siadając za sterami - Frachtowce tego typu strasznie łatwo namierzyć. Musimy się spieszyć.
Tahiri i mistrz Ikrit bez słowa zajęli miejsca za siedzeniami załogi.
- Gotowe.- powiedziała Jaina.
- Dobra. Przygotujcie się. Skaczemy.- odparł Jacen, pociągając dźwignię hipernapędu. Pokładem lekko zatrzęsło, a za iluminatorem gwiazdy wydłużyły się i zniknęły w świetlistym wymiarze nadprzestrzeni.
W pewnym momencie na mostek wpadł Chewbacca i żywo gestykulując warczał, mruczał i szczekał coś w swoim języku.
- Od kogo? Admirała Ackbara?- zdziwił się Han - Wypuścili go?
Wookie odparł coś w swoim języku, a po chwili dołączył do tego długą, przepełnioną stękami, warknięciami i porykiwaniami wypowiedź. Wypowiedź, po której Han zbladł.
- Co się stało?- zaniepokoiła się Tahiri.
- Chewie mówi, że Ackbar uciekł z więzienia.- rzekł Han z niepokojem w głosie - Chce, żebym do niego natychmiast poleciał. Ale najdziwniejsze jest to, że nadawał z Anoth!
Rozdział 18
Kompleks rekreacyjny „Edamenolc” na malowniczej, wypoczynkowej planecie Spira był jaskrawoczerwonym zespołem kilku długich i szerokich budynków, otoczonych przez błękitne, czyste morze i piaszczystą, tropikalną plażę. Właściwie część zabudowań kurortu mieściła się na szerokim, ferrobetonowym molu, a zatem praktycznie rzecz biorąc połowa „Edamenolcu” wisiała nad wodą. Stanowiło to zresztą o jego popularności.
Luke Skywalker stał przy jednej z palm i wpatrywał się w kompleks wypoczynkowy, oświetlany jedynie przez blade światło dwóch spiriańskich księżyców. Nocne niebo planety nie charakteryzowało się żadnymi nadzwyczajnymi zjawiskami, jak zresztą żadne na światach Regionu Ekspansji. Także i tutaj człowiek ubrany na czarno i stojący nieruchomo pod drzewem był w nocy niewidoczny dla obserwujących go gołym okiem osób postronnych. Dlatego właśnie Luke i jego towarzysze schronili się w cieniu przybrzeżnych palm nieopodal kurortu.
- To tutaj.- szepnął Luke, nie odrywając wzroku od pogrążonych w księżycowej poświacie budynków - Jestem pewien.
- Nic nie wyczuwam.- odparł Kyle, kucający obok Luke’a.
- Spójrz tylko.- Skywalker skinieniem głowy wskazał kurort - Jak tam ciemno. We wszystkich pokojach wyłączono światła mniej więcej w tym samym momencie. Zupełnie jakby obowiązywała tu jakaś godzina policyjna, co jak na ośrodek wypoczynkowy jest co najmniej dziwne.
- A poza tym kompleks jest wypełniony gośćmi po brzegi.- dodała Mara, ukrywająca się pod najbliższym drzewem - Podczas gdy inne stoją prawie puste.
- Może „Edamenolc” ma lepszą siłę przebicia?- podsunął Xyron, schowany wśród liści - Przewodniki po planecie wymieniają go w pierwszej trójce najlepszych ośrodków wypoczynkowych Spiry.
- A co z pozostałymi dwoma?- zainteresował się Kyle.
- Zamknięte z powodu stanu wojennego.- odrzekł Xyron.
- No właśnie.- skwitowała Mara - Kto jeździ na wakacje do Regionu Ekspansji podczas wojny?
- Fakt.- zgodził się Kam, ukryty obok Mary - A poza tym zwróćcie uwagę na nazwę: ”Edamenolc”. Skąd się ona wzięła?
- To nazwa jednego z gatunków ryb na Aqualishu.- odparł Ewon, siedzący w koronie drzewa razem z Xyronem.
- A odczytaj tę nazwę od tyłu.- zaproponował Kam.
- „Clonemade”.- uśmiechnął się Luke, odgadując tok rozumowania Solusara - Przyjaciele, oto nasz cel.
- Panie generale, otrzymaliśmy ważny komunikat.- zameldował czarnoskóry osobnik w uniformie masażysty, pełniący jednak funkcję łącznościowca w niewielkiej wieży na szczycie kompleksu „Edamenolc”. Jego zwierzchnik odwrócił się niespiesznie od swojego notesu komputerowego, ukazując śniadolicemu mężczyźnie swoją zmęczoną twarz, przez środek której przebiegała paskudna blizna.
- O co chodzi?- spytał łagodnym, choć nieco znudzonym głosem. Nigdy nie należał do ludzi, którzy kwestionują rozkazy przełożonych, jednak nakaz przejęcia po generale Barronie dowództwa nad projektem klonowania nie spotkał się z jego szczególną aprobatą. Zwłaszcza, że jego miejsce było gdzie indziej, na froncie, pod rozkazami Lorda Vadera.
- Centrala wydała rozkaz natychmiastowego rozpoczęcia przygotowań do opuszczenia Spiry.- odrzekł masażysta - Zgodnie ze słowami admirała Morcka, wszystkie szkolone oddziały mają przenieść się do naszej nowej, tajnej placówki klonującej.
- Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?
- Możliwe, admirał Morck podejrzewa, że rycerze Jedi mogą natrafić na nasz ośrodek. Zaleca możliwie największy pośpiech.
- Niech mu będzie.- westchnął generał zrezygnowanym głosem - Powiadomić wszystkich, że do wschodu słońca mają przygotować się do opuszczenia „Edamenolc”. Ruszamy z samego rana!
Szóstka Jedi przekradła się pomiędzy rosnącymi w pobliżu plaży drzewami, podchodząc najbliżej kurortu „Edamenolc”, jak to było możliwe bez wychodzenia na otwartą przestrzeń. Chociaż kompleks wypoczynkowy nie był obiektem stricte wojskowym, Luke stwierdził, że nie ma sensu ryzykować wykrycia przez ewentualną straż. Postanowił więc przekraść się z przyjaciółmi maksymalnie najbliżej budynków, a stamtąd wysondować dokładniej, co się dzieje w środku i sprawdzić, na ile pewności siebie mogą sobie pozwolić.
Dlatego zaskoczyło ich, że nie wykryli nic.
- Ysalamiry!- syknął Kyle - Odnoszę wrażenie, że to najpopularniejsze zwierzęta w galaktyce.
Aury Jedi natychmiast pociemniały; to co wydawało się prostą infiltracją, nagle okazało się trudnym i karkołomnym zadaniem. W tym momencie sama próba przeniknięcia na teren kurortu mogła przysporzyć nie lada trudności..
- Na pewno popularne wśród wrogów Jedi.- odrzekła Mara, skupiając całą swoją Moc i wysyłając w kierunku kompleksu „Edamenolc” myślowe macki. Wiedziała, że nie przebije się przez bąble blokujące dostęp Mocy, ale też wcale jej o to nie chodziło. Zamierzała odkryć granice działania ysalamirów i przekonać się, czy nie dałoby rady się ich jakoś pozbyć. Luke natychmiast wyczuł zamiary żony i również przystąpił do działania. Po chwili dołączyli do nich Kam i Kyle.
- Od strony morza jest pewna nieregularność bąbla.- zauważył Solusar - Zapewne trzymają tam ysalamiry blisko wody i tam jest ich najmniej.
- Wiem, do czego zmierzasz.- powiedział Xyron, sięgając do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjmując zeń miniaturową maskę tlenową firmy Aquata. Zaraz potem zarzucił sobie na głowę kaptur płaszcza i padł na kolana, czołgając się ku plaży. W ciemnościach nocy jego opończa była praktycznie niewidoczna na tle piasku, dlatego też Narr bez problemu dotarł do miejsca, w którym fale regularnie obmywały plażę, i począł wczołgiwać się do wody. Widząc, że nie ma większych kłopotów z cichym przedostaniem się do morza w pobliżu „Edamenolcu”, reszta drużyny Jedi ruszyła jego śladem.
Po paru minutach wszyscy z maskami Aquata na twarzach płynęli w stronę postawionego na ferrobetonowych filarach umieszczonych w wodzie budynku. Był to bądź co bądź kurort wypoczynkowy, a zatem teoretycznie nie powinien mieć czujników ruchu umieszczonych w wodzie, ale na wszelki wypadek Luke i Kam popłynęli przodem, sondując morską toń na tyle, na ile to było możliwe. Kierowali się głównie instynktem i Mocą, wybierając drogę pomiędzy porośniętymi wodorostami filarami, jednak w pewnym momencie poczuli, jak tracą kontakt ze spajającą wszechświat siłą. Została im więc tylko intuicja. Na szczęście cel podróży był już blisko.
- Jakieś zamieszanie.- szepnął Kyle do towarzyszy, wychylając się z wody za jednym z filarów i spoglądając na to, co się dzieje na dziedzińcu, przez szparę pomiędzy trzymaną przez dźwigary płytą a stalową płaszczyzną na głównym deptaku kompleksu - Zupełnie, jakby szykowali się do opuszczenia tego miejsca.
Reszta ekipy, wystawiając tylko głowy ponad powierzchnię wody, słuchała relacji Katarna z uwagą, zwłaszcza, że nie mogła sama potwierdzić prawdziwości jego słów, korzystając z Mocy. Kyle, Kam, Mara i Luke nie mieli większych kłopotów z przystosowaniem się do obecności ysalamirów; Xyron i Ewon radzili sobie trochę gorzej. Koniecznością było więc rychłe pozbycie się tych zwierząt i powrót w pole Mocy.
- Czyli wyjście na dziedziniec odpada.- stwierdził szeptem Kam - Musimy znaleźć inną drogę.
- Może tamtędy?- podsunął Ewon, wskazując wylot rury kanału ściekowego, połączonej z dźwiganym przez filary budynkiem, pod którym się znajdowali.
- Lepsze takie wyjście, niż żadne.- stwierdził Kyle, wspinając się po kolumnie aż pod sufit i szukając tam czegoś, czego można się było chwycić i dojść do rury; była bowiem za wysoko, aby doskoczyć do niej z wody. W pewnym momencie trafił ręką na jakiś drut. Szarpnął nim lekko. Wydawał się wystarczająco solidny, żeby można było się po nim przedostać w okolice ścieku. Gestem zawołał więc pozostałych, a sam rozpoczął przeciąganie się po kablu. Kto i po co wiesza kable w takim miejscu?, zastanowił się przelotnie, jednak nie narzekał, bo było mu to na rękę. Mimo, iż jego mięśni nie wspomagała tym razem Moc, dał sobie jakoś radę. Kiedy doszedł w pobliże pionowego wylotu rury, odgiął się najdalej, jak tylko potrafił, starając się dojrzeć jakiś występ albo coś podobnego. Krata wyglądała na starą i przerdzewiałą, więc nie powinno być problemów z jej przecięciem. Gorzej z samym ściekiem; Kyle nie mógł się w ogóle dopatrzyć w nim czegokolwiek, po czym można by się wspiąć, głównie przez panującą wokół nieprzeniknioną ciemność. Kątem oka natomiast dostrzegł, że pozostali członkowie drużyny poszli w jego ślady i obecnie wisieli na drucie, podchodząc do niego.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,60 Liczba: 15 |
|
Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38
Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm
jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50
No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.
Edi2005-09-24 19:49:53
Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.
starwarsowiec2005-05-04 21:09:30
nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!
Carno2004-08-19 00:20:34
Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23
Genialne opowiadanie, daje 10
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01
Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.
Anor2004-05-19 02:18:37
WSTĘP
Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.
FABUŁA
Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.
SPÓJNOŚĆ
Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.
FS a NEJ
Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.
AKAPITY I ROZDZIAŁY
Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P
SZYSTKO W JEDNYM
Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.
MINUSY OGÓLNIE
Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):
- Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".
- już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.
- humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.
- Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!
- Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).
- Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.
- Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.
- Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.
- Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.
- Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P
PLUSY OGÓLNIE
TO samo, co z minusami:
+ "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.
+ Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.
+ Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)
+Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.
+ Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.
+ Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.
+ Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!
+ Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.
+ Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!
VADER
Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.
REASUMACJA
Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.
Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13
Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:
Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:
- Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
- Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
- Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
- Anakin też zbyt potężny jest.
- I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
+ Teksty (i narracja, i dialogi)
+ Anakin-Gollum
+ Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
+ Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
+ Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
+ Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
+ Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
+ Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
+ ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)
Shedao Shai2004-04-25 19:47:43
Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!
Otas2004-04-23 09:23:26
no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)
Shedao Shai2004-04-09 09:39:32
Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)
Misiek2004-04-08 20:19:23
Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->
Shedao Shai2004-04-07 14:14:29
Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.
Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?
Misiek2004-04-04 19:41:59
W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...
Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53
Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)
Misiek2004-03-31 15:07:55
hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?
Otas2004-03-30 14:17:07
Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P
Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..
Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D
PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)
Misiek2004-03-22 17:49:31
Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))
Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35
Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P
Misiek2004-03-18 15:17:43
Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)
P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.
Shedao Shai2004-03-15 14:42:58
PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??
Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08
Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).
A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P
Gemini2004-02-11 15:14:08
Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))
Shedao Shai2004-02-09 14:49:28
Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......
Karrde2004-01-09 17:43:44
Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum
Shedao Shai2004-01-07 21:58:23
Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.