Lo, Wingo, Llegh i Cyryl po raz pierwszy od bardzo dawna wybałuszyli oczy ze zdziwienia. Pomijając te wszystkie rewelacje, ogromne wrażenie zrobiła na nich wzmianka o wielkim superniszczycielu. Sovereign był okrętem wręcz legendarnym, podobnie, jak stosowane przez Vadera TIE Defendery. Legendarnym i potężnym.
- Dobrze, że Morck nie zdecydował się jednak przyłączyć do Imperium czy któregoś z lordów.- mówił dalej Ackbar - Gdyby tak się stało, moglibyśmy w ogóle nie wygrać tej wojny.
Ale do rzeczy. Vader i Morck nie zadziałali przeciwko nam, ponieważ byli wtedy zajęci konfliktem z Ręką Thrawna i jakąś inną nacją, której Brakiss nie znał. Ważne jest, że ponieśli wtedy straty, których wyrównanie zajęło im trochę czasu. Vader i Morck odnaleźli wtedy „Oko Palpatine’a V”, przemianowane na „Oko Vadera”, ukończyli budowę Galaktycznego Działa, powołali do życia Drugie Imperium i stworzyli tajną sieć przerzutową klonów, opartą na korupcji i zastraszeniu. Celem Morcka było stworzenie na tyle dużej i potężnej armii, aby móc zmiażdżyć Nową Republikę w kilku ruchach. Można powiedzieć, że jak na razie mu się to udaje.
- Ale przecież flota Nowej Republiki jest znacznie potężniejsza, niż to, co rzucił przeciwko nam Lord Vader.- zdziwił się Llegh.
- Według danych Brakissa admirał Arvin Morck chciał czekać dalej, ale Lord Vader zmusił go w końcu do działania.- odparł Cracken - Wtedy on opracował plany kampanii, chociaż brutalny sposób realizacji jej założeń jest od początku do końca dziełem Vadera. Morck jest z natury człowiekiem spokojnym i preferującym wojnę kompleksową.
- Zanim jednak Arvin Morck skończył Akademię Wojskową na Raithol, był absolwentem astrogeografii i nawigacji na Mrllst.- kontynuował Ackbar - W oparciu o te dane doszliśmy do wniosku, że w swoich założeniach taktycznych bierze on pod uwagę ruch gwiazd i planet, a także zmienne, jakie to wprowadza do nawigacji nadprzestrzennej. Nadal jednak brakowało nam kilku informacji. Wtedy pan Krestchmar poinformował nas o zapasach gromadzonych na Duro, które wystarczyłyby do zaopatrzenia całej armii.- odczekał chwilę, żeby sedno jego następnych słów lepiej dotarło do zgromadzonych - No i zgadza się.- powiedział w końcu - Ooryl, mógłbyś pokazać na ekranie mapę galaktyki z zaznaczonymi planetami zdobytymi przez Executor’s Lair?
- Ooryl zrobi to z przyjemnością.- rzekł Gand. Corran skrzywił się w duchu, słysząc jego słowa; od przewrotu jego skrzydłowy mówił o sobie w trzeciej osobie, co oznaczało, że uważał ich czyn za coś hańbiącego, przynajmniej według gandyjskich norm moralnych. Tymczasem na ekranie pojawiła się galaktyka z zaznaczonymi ośmioma czerwonymi punkcikami, rzuconych w pozornie chaotyczny sposób.
- Ustaliliśmy, że ekspansja floty wroga podąża dwoma torami, które spotykają się w jednym miejscu.- mówił Ackbar - Ooryl, daj schemat ataków Executor’s Lair.
Kiedy Gand wykonał polecenie, na ekranie pojawiło się dziesięć symboli, mających udawać zdobyte przez Vadera planety. Była wśród nich Duro. Cały czas jednak rozrzut planet nie ukazywał nic konkretnego.
- To jest aktualny obraz. Teraz spójrzcie, co się stanie, kiedy weźmiemy pod uwagę ruch galaktyki w ciągu następnego miesiąca.
Na sali rozległ się pomruk zdziwienia, kiedy obiekty udające planety przesunęły się na ekranie i ustawiły w dwóch liniach, krzyżujących się u dołu. Całość wyglądała tak:
- Sugestie, jakoby ataki na Birblingi, Dorneę i Adumar były pozorowane, są słuszne.- kontynuował Ackbar - Myślę, że powinniśmy przekazać ten schemat admirałowi Permowi. Niech przygotuje obronę na planecie Exaphi. Jeżeli ma wystarczającą ilość okrętów, może również spróbować obronić Duro, chociaż ostatnie nastroje społeczne w tym systemie mogą sprawić, że nie będzie to łatwe zadanie.
- Razem z Alex Winger i Syubem Snubem opracowaliśmy jednak kilka metod, jakie można by było wykorzystać podczas walki, żeby zminimalizować straty.- dodał Garm Bel Iblis - Jestem pewien, że takich strategii Vader się nie spodziewa.
- Jedno pytanie.- wtrącił Han - Czy przecięcie się tych linii ma miejsce w jakimś konkretnym systemie, czy może w przestrzeni międzygwiezdnej?
- To będzie także niespodzianka.- odparł ponuro Bel Iblis - Zgodnie z wszelkimi znakami na niebie i ziemi, celem ekspansji flot Executor’s Lair jest układ Corelli!
Rozdział 25
Informacja o planie Executor’s Lair, według którego wojska Vadera miały zaatakować i zdobyć Corellię, wywołała spore zaskoczenie u wszystkich uczestników przewrotu na Anoth. Jasne było, że nie mogą dłużej siedzieć na tym zapyziałem kawałku rozpadającej się skały, ponieważ ich miejsce jest gdzie indziej. Gdzieś, gdzie mogliby się na coś przydać, a także walnie przyczynić się do zażegnania niebezpieczeństwa ze strony Dartha Vadera.
Ich miejsce było na froncie.
Z tego powodu każdy, kto był na Anoth, natychmiast po wysłaniu planów kampanii Executor’s Lair do admirała Perma rozpoczął przygotowania do odlotu. Po pierwsze dlatego właśnie, że chciał się na coś przydać, a po drugie, że niemal na pewno ktoś niepowołany nie będzie miał problemów z dotarciem na Anoth, tropiąc sygnał. Najlepszym wyjściem było więc zmienienie miejsca pobytu.
I tak Wedge Antilles i Eskadra Łotrów już szykowali swoje X-Wingi, chociaż jeszcze nie do końca wiedzieli, dokąd będą lecieć. Bren Derlin zobowiązał się ukryć gdzieś razem ze starym Adarem Tallonem i generałem Airenem Crackenem, żeby przeczekać ewentualną burzę pościgu, Alex Winger i Syub Snunb dogadywali z Garmem Bel Iblisem ostatnie szczegóły opracowanych przez siebie taktyk walki, Mirith Sinn szykowała w milczeniu swojego A-Winga, chcąc lecieć za Łotrami, a Han Solo i Chewbacca starali się wyciągnąć od admirała Ackbara kilka informacji, na przykład dokąd powinni się udać, żeby ich obecność mogła w czymś pomóc. W dyskusji brał żywy udział również Llegh Krestchmar. Lo Khan i Luwingo postanowili zaś jeszcze trochę zostać na Anoth, a przynajmniej do czasu, aż Derlin znajdzie jakąś inną, lepszą kryjówkę. Cyryl natomiast stał na uboczu i w milczeniu obserwował całe zamieszanie. Obserwował i kombinował. Wyczuwał podniecenie bijące od wszystkich zebranych, widział, jak ukierunkowują je oni w stronę zmobilizowania się do lepszej i dokładniejszej pracy, jak bez reszty oddają się swoim zadaniom, starając się wykonywać je jak najlepiej. Prawdziwi profesjonaliści, pomyślał smutno Twi’lek, są tacy, jak Drogdon kiedyś był.
Chociaż Cyryl ciągle zachowywał kamienną twarz, wspomnienie przyjaciela bardzo go rozrzewniło. Żałował, że nie ma go z nimi, że nie miał okazji dostać się na Anoth i spotkać najznakomitszych bohaterów Rebelii, że nie wspiera ich w nowych działaniach dla dobra galaktyki. Twi’lek tak był zaabsorbowany wspomnieniami tragicznie zmarłego Falleena, że nawet nie zauważył, jak podeszli do niego Corran Horn i Shira Brie.
- Cyrylu, musimy porozmawiać.- powiedział spokojnie Horn. Twi’lek ocknął się i spojrzał na pilotów Eskadry Łotrów; wiedział, że oboje są Jedi, a przynajmniej umieją panować nad Mocą, dlatego instynktownie zamknął się w sobie, stając się dla ich myślowych macek twardą, trudną do skruszenia skałą.
- Tak, właśnie o tym.- rzekła Shira, wyczuwając zmianę w aurze Wędrownego Protektora - Bez względu na to, co powiesz, my wiemy swoje. Nie jesteś normalnym Twi’lekiem.
- Skąd ten pomysł?- zdziwił się Cyryl.
- Żadna normalna istota nie ma w mózgu takiej ciszy, jak ty.- odrzekł Corran, po czym zbliżył się trochę do Twi’leka, zniżając jednocześnie głos - Nie chcemy wyciągać żadnych konsekwencji. Musimy tylko wiedzieć, czy nie wepchniesz nam noża w plecy podczas snu.
- Dołączyłeś do nas niedawno, a w dodatku nic o tobie nie wiemy.- dodała Shira - Spędziłam dużo czasu na dworze Imperatora i wiem, że to wśród takich istot spotyka się zdrajców.
- Nie musicie się niczego obawiać z mojej strony.- zapewnił Cyryl, zbyt obojętnie, jak na gust Corrana. Powoli zaczął włączać się w nim śledczy - Pragnę zaprowadzić w tej galaktyce porządek, tak, jak wy.
- Przykro mi, ale to nie wystarcza.- powiedział Corran. Jego postawa była właściwie neutralna, ale Cyryl widział w niej niemą groźbę - Nie wiem, jak, ale masz otworzyć przed nami umysł. Dopiero wtedy zyskam pewność.
Wędrowny Protektor spuścił wzrok. Rzeczywiście, odruchowo mamił rycerzy Jedi maskowaniem umysłu, żeby nikt nie mógł odkryć jego prawdziwej tożsamości. Teraz jednak stanął przed wyborem: zyskać zaufanie Horna i Brie, ale stracić kamuflaż, czy dalej prowadzić swoją grę, ale bez pomocy Jedi z Eskadry Łotrów?
- Dobrze.- powiedział w końcu - Pokażę wam.
Nagle jego skóra zaczęła pulsować, kurczyć się i rozciągać, długie lekku na jego głowie skurczyły się, aby wreszcie całkowicie zniknąć, skóra, dotychczas bladoczerwona, jeszcze wypłowiała, nos się cofnął, sylwetka zeszczuplała, wreszcie Cyryl zamknął swe nieprzeniknione, czarne oczy, a gdy je otworzył, białka miał żółte, a soczewki popielate. Corran patrzył zaskoczony na to, co działo się z ciałem Twi’leka, Shira natomiast sprawiała wrażenie całkowicie opanowanej.
- No, no... zmiennokształtny rasy Shi’ido.- rzekła z uznaniem - Nie wiedziałam, że nadal wyprawiacie się poza swój Lao Mon.
- Bo rzeczywiście niewielu z nas opuszcza rodzinny świat.- odparł Cyryl, a jego głos był równie bezbarwny, co oczy - A poza tym pomyśl. Jak mogłabyś zlokalizować istotę, która może być kim i czym chce?
- Czy ty...?- wystękał Corran, nadal nie wiedząc własnym oczom.
- Spotkałam już kiedyś przedstawiciela rasy Shi’ido.- odparła Shira - Kiedyś do biura COMPNOR-u przyszedł niejaki Hoole z prośbą u umożliwienie i zalegalizowanie jego badań antropologicznych. Mimo, iż Palpatine bał się Shi’ido, po rozmowie z nim doszedł do wniosku, że darowanie mu ograniczonej swobody działania przyniesie Imperium znacznie więcej korzyści, niż szkód.- wzruszyła ramionami - Potem widywałam go jeszcze kilka razy na przyjęciach w Pałacu Imperialnym, choć nie zawsze pod jego prawdziwą postacią.
- I Imperator nie zdawał sobie sprawy, że ma zmiennokształtnego na dworze?- zdziwił się Corran.
- Hoole był niegroźny i nikomu nie rzucał się w oczy, a poza tym po mistrzowsku potrafił ukrywać swoją obecność przed użytkownikami Mocy.- odparła Shira - Znacznie lepiej, niż Cyryl.
- To jak ty go wykrywałaś?- zapytał Horn.
- Byłam Ręką Imperatora.- oświadczyła dumnie Shira - Moim obowiązkiem była ochrona mojego pana przed potencjalnymi zagrożeniami. Hoole do nich nie należał, a poza tym nawet on nie umknie wiecznie czujnym oczom Mocy.
- No dobrze.- Cyryl w tym czasie powrócił do postaci Twi’leka - Co zamierzacie zrobić z wiedzą na temat mojej osoby?
- Llegh Krestchmar wie o twojej prawdziwej tożsamości?- zapytała Shira Brie.
- Wie.- odparł spokojnie Wędrowny Protektor - Ale postanowił tego nie rozpowszechniać. Zawsze lepiej mieć kilka atutów w obwodzie.
- Więc my też tego nie rozpowszechnimy.- oświadczył Corran - Naturalnie Wedge i reszta dowiedzą się o wszystkim, ale sądzę, że i oni zgodzą się z postanowieniem Glottalphiba. Sam przez długi czas ukrywałem przed wszystkimi moje zdolności, a twój, że tak powiem, talent, może się nam jeszcze przydać.
W przestworzach ponad planetą Corulag kolejne okręty zbierały się i uzupełniały zapasy. Admirał Perm patrzył z pokładu „Lusankyi”, jak do floty kapitana Virgilio, zbudowanej na bazie Zespołu Uderzeniowego Starfall, dołączają dwie kolejne corelliańskie kanonierki. Niedawno wrócił z Coruscant po dość nieprzyjemnej przeprawie z prezydentem Fey’lyą, ale z drugiej strony spotkania z przewodzącym Nowej Republice Bothaninem rzadko kiedy należały do spokojnych i beztroskich.
A ostatnio w ogóle.
Teraz właśnie prezydent Fey’lya wraz ze swoim adiutantem był w drodze do systemu Corelli, z rzekomo ważną dla Nowej Republiki misją dobrej woli na Talusie i Tralusie. Tarrant Perm wiedział jednak, że Borsk Fey’lya opuścił Coruscant, wychodząc z założenia, że stolica Nowej Republiki może być kolejnym celem ataku wojsk Lorda Vadera, podczas, gdy obecnie mająca niewielkie znaczenie strategiczne Corellia wydawała się być bezpieczniejszym miejscem. Admirał co prawda tłumaczył prezydentowi, że cele ataków armii Executor’s Lair są podyktowane nieznanym mu sposobem rozumowania i w takiej sytuacji nie można było z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że tu będzie bitwa, a tam nie. Co prawda Coruscant nadal stanowiło smakowity kąsek i dlatego Perm znaczną część swojej floty oddelegował właśnie tam, jednak to wcale nie znaczyło, że uderzenie nastąpi właśnie w stolicę, a nie na przykład w Corellię.
- Dobrze, że Morck nie zdecydował się jednak przyłączyć do Imperium czy któregoś z lordów.- mówił dalej Ackbar - Gdyby tak się stało, moglibyśmy w ogóle nie wygrać tej wojny.
Ale do rzeczy. Vader i Morck nie zadziałali przeciwko nam, ponieważ byli wtedy zajęci konfliktem z Ręką Thrawna i jakąś inną nacją, której Brakiss nie znał. Ważne jest, że ponieśli wtedy straty, których wyrównanie zajęło im trochę czasu. Vader i Morck odnaleźli wtedy „Oko Palpatine’a V”, przemianowane na „Oko Vadera”, ukończyli budowę Galaktycznego Działa, powołali do życia Drugie Imperium i stworzyli tajną sieć przerzutową klonów, opartą na korupcji i zastraszeniu. Celem Morcka było stworzenie na tyle dużej i potężnej armii, aby móc zmiażdżyć Nową Republikę w kilku ruchach. Można powiedzieć, że jak na razie mu się to udaje.
- Ale przecież flota Nowej Republiki jest znacznie potężniejsza, niż to, co rzucił przeciwko nam Lord Vader.- zdziwił się Llegh.
- Według danych Brakissa admirał Arvin Morck chciał czekać dalej, ale Lord Vader zmusił go w końcu do działania.- odparł Cracken - Wtedy on opracował plany kampanii, chociaż brutalny sposób realizacji jej założeń jest od początku do końca dziełem Vadera. Morck jest z natury człowiekiem spokojnym i preferującym wojnę kompleksową.
- Zanim jednak Arvin Morck skończył Akademię Wojskową na Raithol, był absolwentem astrogeografii i nawigacji na Mrllst.- kontynuował Ackbar - W oparciu o te dane doszliśmy do wniosku, że w swoich założeniach taktycznych bierze on pod uwagę ruch gwiazd i planet, a także zmienne, jakie to wprowadza do nawigacji nadprzestrzennej. Nadal jednak brakowało nam kilku informacji. Wtedy pan Krestchmar poinformował nas o zapasach gromadzonych na Duro, które wystarczyłyby do zaopatrzenia całej armii.- odczekał chwilę, żeby sedno jego następnych słów lepiej dotarło do zgromadzonych - No i zgadza się.- powiedział w końcu - Ooryl, mógłbyś pokazać na ekranie mapę galaktyki z zaznaczonymi planetami zdobytymi przez Executor’s Lair?
- Ooryl zrobi to z przyjemnością.- rzekł Gand. Corran skrzywił się w duchu, słysząc jego słowa; od przewrotu jego skrzydłowy mówił o sobie w trzeciej osobie, co oznaczało, że uważał ich czyn za coś hańbiącego, przynajmniej według gandyjskich norm moralnych. Tymczasem na ekranie pojawiła się galaktyka z zaznaczonymi ośmioma czerwonymi punkcikami, rzuconych w pozornie chaotyczny sposób.
- Ustaliliśmy, że ekspansja floty wroga podąża dwoma torami, które spotykają się w jednym miejscu.- mówił Ackbar - Ooryl, daj schemat ataków Executor’s Lair.
Kiedy Gand wykonał polecenie, na ekranie pojawiło się dziesięć symboli, mających udawać zdobyte przez Vadera planety. Była wśród nich Duro. Cały czas jednak rozrzut planet nie ukazywał nic konkretnego.
- To jest aktualny obraz. Teraz spójrzcie, co się stanie, kiedy weźmiemy pod uwagę ruch galaktyki w ciągu następnego miesiąca.
Na sali rozległ się pomruk zdziwienia, kiedy obiekty udające planety przesunęły się na ekranie i ustawiły w dwóch liniach, krzyżujących się u dołu. Całość wyglądała tak:
- Sugestie, jakoby ataki na Birblingi, Dorneę i Adumar były pozorowane, są słuszne.- kontynuował Ackbar - Myślę, że powinniśmy przekazać ten schemat admirałowi Permowi. Niech przygotuje obronę na planecie Exaphi. Jeżeli ma wystarczającą ilość okrętów, może również spróbować obronić Duro, chociaż ostatnie nastroje społeczne w tym systemie mogą sprawić, że nie będzie to łatwe zadanie.
- Razem z Alex Winger i Syubem Snubem opracowaliśmy jednak kilka metod, jakie można by było wykorzystać podczas walki, żeby zminimalizować straty.- dodał Garm Bel Iblis - Jestem pewien, że takich strategii Vader się nie spodziewa.
- Jedno pytanie.- wtrącił Han - Czy przecięcie się tych linii ma miejsce w jakimś konkretnym systemie, czy może w przestrzeni międzygwiezdnej?
- To będzie także niespodzianka.- odparł ponuro Bel Iblis - Zgodnie z wszelkimi znakami na niebie i ziemi, celem ekspansji flot Executor’s Lair jest układ Corelli!
Rozdział 25
Informacja o planie Executor’s Lair, według którego wojska Vadera miały zaatakować i zdobyć Corellię, wywołała spore zaskoczenie u wszystkich uczestników przewrotu na Anoth. Jasne było, że nie mogą dłużej siedzieć na tym zapyziałem kawałku rozpadającej się skały, ponieważ ich miejsce jest gdzie indziej. Gdzieś, gdzie mogliby się na coś przydać, a także walnie przyczynić się do zażegnania niebezpieczeństwa ze strony Dartha Vadera.
Ich miejsce było na froncie.
Z tego powodu każdy, kto był na Anoth, natychmiast po wysłaniu planów kampanii Executor’s Lair do admirała Perma rozpoczął przygotowania do odlotu. Po pierwsze dlatego właśnie, że chciał się na coś przydać, a po drugie, że niemal na pewno ktoś niepowołany nie będzie miał problemów z dotarciem na Anoth, tropiąc sygnał. Najlepszym wyjściem było więc zmienienie miejsca pobytu.
I tak Wedge Antilles i Eskadra Łotrów już szykowali swoje X-Wingi, chociaż jeszcze nie do końca wiedzieli, dokąd będą lecieć. Bren Derlin zobowiązał się ukryć gdzieś razem ze starym Adarem Tallonem i generałem Airenem Crackenem, żeby przeczekać ewentualną burzę pościgu, Alex Winger i Syub Snunb dogadywali z Garmem Bel Iblisem ostatnie szczegóły opracowanych przez siebie taktyk walki, Mirith Sinn szykowała w milczeniu swojego A-Winga, chcąc lecieć za Łotrami, a Han Solo i Chewbacca starali się wyciągnąć od admirała Ackbara kilka informacji, na przykład dokąd powinni się udać, żeby ich obecność mogła w czymś pomóc. W dyskusji brał żywy udział również Llegh Krestchmar. Lo Khan i Luwingo postanowili zaś jeszcze trochę zostać na Anoth, a przynajmniej do czasu, aż Derlin znajdzie jakąś inną, lepszą kryjówkę. Cyryl natomiast stał na uboczu i w milczeniu obserwował całe zamieszanie. Obserwował i kombinował. Wyczuwał podniecenie bijące od wszystkich zebranych, widział, jak ukierunkowują je oni w stronę zmobilizowania się do lepszej i dokładniejszej pracy, jak bez reszty oddają się swoim zadaniom, starając się wykonywać je jak najlepiej. Prawdziwi profesjonaliści, pomyślał smutno Twi’lek, są tacy, jak Drogdon kiedyś był.
Chociaż Cyryl ciągle zachowywał kamienną twarz, wspomnienie przyjaciela bardzo go rozrzewniło. Żałował, że nie ma go z nimi, że nie miał okazji dostać się na Anoth i spotkać najznakomitszych bohaterów Rebelii, że nie wspiera ich w nowych działaniach dla dobra galaktyki. Twi’lek tak był zaabsorbowany wspomnieniami tragicznie zmarłego Falleena, że nawet nie zauważył, jak podeszli do niego Corran Horn i Shira Brie.
- Cyrylu, musimy porozmawiać.- powiedział spokojnie Horn. Twi’lek ocknął się i spojrzał na pilotów Eskadry Łotrów; wiedział, że oboje są Jedi, a przynajmniej umieją panować nad Mocą, dlatego instynktownie zamknął się w sobie, stając się dla ich myślowych macek twardą, trudną do skruszenia skałą.
- Tak, właśnie o tym.- rzekła Shira, wyczuwając zmianę w aurze Wędrownego Protektora - Bez względu na to, co powiesz, my wiemy swoje. Nie jesteś normalnym Twi’lekiem.
- Skąd ten pomysł?- zdziwił się Cyryl.
- Żadna normalna istota nie ma w mózgu takiej ciszy, jak ty.- odrzekł Corran, po czym zbliżył się trochę do Twi’leka, zniżając jednocześnie głos - Nie chcemy wyciągać żadnych konsekwencji. Musimy tylko wiedzieć, czy nie wepchniesz nam noża w plecy podczas snu.
- Dołączyłeś do nas niedawno, a w dodatku nic o tobie nie wiemy.- dodała Shira - Spędziłam dużo czasu na dworze Imperatora i wiem, że to wśród takich istot spotyka się zdrajców.
- Nie musicie się niczego obawiać z mojej strony.- zapewnił Cyryl, zbyt obojętnie, jak na gust Corrana. Powoli zaczął włączać się w nim śledczy - Pragnę zaprowadzić w tej galaktyce porządek, tak, jak wy.
- Przykro mi, ale to nie wystarcza.- powiedział Corran. Jego postawa była właściwie neutralna, ale Cyryl widział w niej niemą groźbę - Nie wiem, jak, ale masz otworzyć przed nami umysł. Dopiero wtedy zyskam pewność.
Wędrowny Protektor spuścił wzrok. Rzeczywiście, odruchowo mamił rycerzy Jedi maskowaniem umysłu, żeby nikt nie mógł odkryć jego prawdziwej tożsamości. Teraz jednak stanął przed wyborem: zyskać zaufanie Horna i Brie, ale stracić kamuflaż, czy dalej prowadzić swoją grę, ale bez pomocy Jedi z Eskadry Łotrów?
- Dobrze.- powiedział w końcu - Pokażę wam.
Nagle jego skóra zaczęła pulsować, kurczyć się i rozciągać, długie lekku na jego głowie skurczyły się, aby wreszcie całkowicie zniknąć, skóra, dotychczas bladoczerwona, jeszcze wypłowiała, nos się cofnął, sylwetka zeszczuplała, wreszcie Cyryl zamknął swe nieprzeniknione, czarne oczy, a gdy je otworzył, białka miał żółte, a soczewki popielate. Corran patrzył zaskoczony na to, co działo się z ciałem Twi’leka, Shira natomiast sprawiała wrażenie całkowicie opanowanej.
- No, no... zmiennokształtny rasy Shi’ido.- rzekła z uznaniem - Nie wiedziałam, że nadal wyprawiacie się poza swój Lao Mon.
- Bo rzeczywiście niewielu z nas opuszcza rodzinny świat.- odparł Cyryl, a jego głos był równie bezbarwny, co oczy - A poza tym pomyśl. Jak mogłabyś zlokalizować istotę, która może być kim i czym chce?
- Czy ty...?- wystękał Corran, nadal nie wiedząc własnym oczom.
- Spotkałam już kiedyś przedstawiciela rasy Shi’ido.- odparła Shira - Kiedyś do biura COMPNOR-u przyszedł niejaki Hoole z prośbą u umożliwienie i zalegalizowanie jego badań antropologicznych. Mimo, iż Palpatine bał się Shi’ido, po rozmowie z nim doszedł do wniosku, że darowanie mu ograniczonej swobody działania przyniesie Imperium znacznie więcej korzyści, niż szkód.- wzruszyła ramionami - Potem widywałam go jeszcze kilka razy na przyjęciach w Pałacu Imperialnym, choć nie zawsze pod jego prawdziwą postacią.
- I Imperator nie zdawał sobie sprawy, że ma zmiennokształtnego na dworze?- zdziwił się Corran.
- Hoole był niegroźny i nikomu nie rzucał się w oczy, a poza tym po mistrzowsku potrafił ukrywać swoją obecność przed użytkownikami Mocy.- odparła Shira - Znacznie lepiej, niż Cyryl.
- To jak ty go wykrywałaś?- zapytał Horn.
- Byłam Ręką Imperatora.- oświadczyła dumnie Shira - Moim obowiązkiem była ochrona mojego pana przed potencjalnymi zagrożeniami. Hoole do nich nie należał, a poza tym nawet on nie umknie wiecznie czujnym oczom Mocy.
- No dobrze.- Cyryl w tym czasie powrócił do postaci Twi’leka - Co zamierzacie zrobić z wiedzą na temat mojej osoby?
- Llegh Krestchmar wie o twojej prawdziwej tożsamości?- zapytała Shira Brie.
- Wie.- odparł spokojnie Wędrowny Protektor - Ale postanowił tego nie rozpowszechniać. Zawsze lepiej mieć kilka atutów w obwodzie.
- Więc my też tego nie rozpowszechnimy.- oświadczył Corran - Naturalnie Wedge i reszta dowiedzą się o wszystkim, ale sądzę, że i oni zgodzą się z postanowieniem Glottalphiba. Sam przez długi czas ukrywałem przed wszystkimi moje zdolności, a twój, że tak powiem, talent, może się nam jeszcze przydać.
W przestworzach ponad planetą Corulag kolejne okręty zbierały się i uzupełniały zapasy. Admirał Perm patrzył z pokładu „Lusankyi”, jak do floty kapitana Virgilio, zbudowanej na bazie Zespołu Uderzeniowego Starfall, dołączają dwie kolejne corelliańskie kanonierki. Niedawno wrócił z Coruscant po dość nieprzyjemnej przeprawie z prezydentem Fey’lyą, ale z drugiej strony spotkania z przewodzącym Nowej Republice Bothaninem rzadko kiedy należały do spokojnych i beztroskich.
A ostatnio w ogóle.
Teraz właśnie prezydent Fey’lya wraz ze swoim adiutantem był w drodze do systemu Corelli, z rzekomo ważną dla Nowej Republiki misją dobrej woli na Talusie i Tralusie. Tarrant Perm wiedział jednak, że Borsk Fey’lya opuścił Coruscant, wychodząc z założenia, że stolica Nowej Republiki może być kolejnym celem ataku wojsk Lorda Vadera, podczas, gdy obecnie mająca niewielkie znaczenie strategiczne Corellia wydawała się być bezpieczniejszym miejscem. Admirał co prawda tłumaczył prezydentowi, że cele ataków armii Executor’s Lair są podyktowane nieznanym mu sposobem rozumowania i w takiej sytuacji nie można było z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że tu będzie bitwa, a tam nie. Co prawda Coruscant nadal stanowiło smakowity kąsek i dlatego Perm znaczną część swojej floty oddelegował właśnie tam, jednak to wcale nie znaczyło, że uderzenie nastąpi właśnie w stolicę, a nie na przykład w Corellię.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,60 Liczba: 15 |
|
Lord Brakiss2006-03-24 16:47:38
Świetna. Końcowa bitwa extra!!! MIsiek moje gratulacje, Szkoda że nie było Widm
jedi_marhefka2006-01-28 00:00:50
No Michał co tu dużo pisać. Po prostu jesteś wielki!!!!! świetny tekst.
Edi2005-09-24 19:49:53
Świetna kontynuacja.Co tu dużo gadać.10/10.Opowiadanie przewyższa nie jednego e-booka i Michał Wolski powinien pisać dla Star Wars...bo się do tego nadaje.
starwarsowiec2005-05-04 21:09:30
nie mogę tego ściągnąć:(Bardzo byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi to wysłał na adam_n1@o2.pl
NIECH SIE KTOŚ ZLITUJE!!!
Carno2004-08-19 00:20:34
Z recenzją poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:38:23
Genialne opowiadanie, daje 10
Admirał Raiana Sivron2004-06-13 21:19:01
Artydzieło, świetnie się czyta, ciekawa fabuła, nie mogłam się oderwać.
Anor2004-05-19 02:18:37
WSTĘP
Na początek chciałbym powiedzieć, że poniższa recenzja może zostać odebrana jako mocno krytyczna. Wiem, że dostałeś na razie prawie same dziesiątki jako oceny, jednak inni oceniali to, co napisałeś jako Fanfic, ja za to piszę tę recenzję jako recenzję pełnoprawnej książki, co więcej w ocenie kieruje się kryteriami jakimi kieruje się w ocenianiu książek zatwierdzonych przez LocasBooks, dlatego weź to pod uwagę, ze na samym początku stawiam cię na nobilitowanej pozycji, która to pozycja pociąga za sobą odpowiednie wymagania i oczekiwania. Poniżej opisuje kwestie, do których ma jakieś zastrzeżenia lub które chcę pochwalić. Rzeczami oczywistymi nie zawracam głowy.
FABUŁA
Jak pewnie każdy czytelnik zauważyła fabuła jest wyjątkowo rozbudowana, wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół kilku wątków, które się między sobą co jakiś czas przeplatają. Tu przychodzi mi na myślę konwencja Zahnowska pisania powieści gdzie właśnie jest podobnie. Wokół każdej postaci zbudowana jest jakaś historia, każda z nich ma coś ciekawego, swojego i wyjątkowego jako wkład do wydarzeń fica. Oczywiście są to wszystko słowa pochwały, gdyż zbudować tak zawiła fabułę i jednocześnie na nią zapanować zarówno sensie pisarskim jak i logicznym układzie wydarzeń, to naprawdę wielka sztuka. Mimo to wydaje mi się że są momenty gdzie Miśku trochę przesadziłeś. Momentami zbyt wiele jest bohaterów, nazwisk, miejsc, planet, za często zmienia się miejsce akcji. Wszystko to powoduje że czytający przynajmniej do momentu kiedy nie zapanuje nad całością może się gubić w całości. Można to oczywisice postrzegać dwojako, gdyz niejeden powie że ten ogrom szczegółów nazwisk i miejsc to wielki plus. Owszem plusem jest ale jeśli się nad ty panuje. Ja uważam, zę ty nad tym zapanowałeś, jednak wyczuwałem momenty kiedy Ty jako pisarz wiedziałeś o co chodzi a czytelnik niekoniecznie musiał się tak dobrze orientować.
SPÓJNOŚĆ
Wydarzenia opisywane w książce same w sobie są wyjątkowo spójne, to należy tobie przyznać. Co więcej powiem, ze wszystko co opisujesz charakteryzuje się z małymi wyjątkami dużą spójnością z EU (oczywiście nie mówię tu o NEJ która jest czymś przeciwnym). Powiem tak, że gdyby jakikolwiek autor zastosował tyle nawiązań do wydarzeń z EU co ty tutaj to byłby mistrzem świata. Nie wiem jak w tym wszystkim udało ci się zachować spójność, ale tutaj popisałeś się nie lada kunsztem, mimo ze utrudniłeś sobie prace poprzez to ze wszędzie próbowałeś wrzucić jakieś nawiązania. Sam się zastanawiałem czy czasami nie jest tego aż za dużo, bo momentami to wręcz tłumaczyłeś, co to było z tym osobnikiem, czy też statkiem czy też wydarzenia, które gdzieś tam zaistniało w jakimś komiksie lub książce. Mimo wszystko uważam ze tego za dużo nie było gdyż ja jestem maniakiem na wszelkie nawiązania. Tu masz wielki plus. Nie mówiąc już o tym, ze przypomniałem sobie wiele faktów z EU dzięki tej twojej pozycji.
FS a NEJ
Istotą twojej całej trylogii jest pokazanie alternatywy do Nowej Ery Jedi. Takie miałeś chyba założenie podczas jej pisania. Oczywiście zrealizowałeś to początkowe założenie, ale czy do końca w 100%? Ja powiem, ze nie. Mimo wszystko nie wyzbyłeś się pewnych zaciągnięć NEJ które aż prawie Kolą w oczy. Nie świadczy to że to jest źle, ale po prostu aż miło zobaczyć ze jednak do końca NEJ nie negujesz. Nie mówię tu o samej kwestii Yuuzhan, która była bardziej rozbudowana w Pełnomocniku, ale bardziej chodzi mi o Ciemne Bomby, czy też Serum pozbawiające Mocy (toż drugi raz (nie licząc Ismalirów) po NEJ czytam że Jedi da się odciąć od Mocy, coś jak w przypadku kontaktu z Yuuzhanami). Musze powiedzieć, że jak czytałem twe liczne wypowiedzi na forum, szczególnie w wiadomym temacie sporu w kwestii NEJ, to obawiałem się że kolejne części twej trylogii będą bardziej atakowały całą serię o nowych najemcach spoza galaktyki, tu jednak okazało się ze potraktowałeś całą serię NEJ dość delikatnie. Powiem więcej, nawet mogłaby ona postępować po twej trylogii, co oczywiście zależy od tego jak rozwiąże się sytuacja w III Tomie twego dzieła.
AKAPITY I ROZDZIAŁY
Tu widzę pewien problem w twej książce. Jakoś nie mogę się dopatrzyć sensu podziału na poszczególne akapity tekstu, który nam prezentujesz. Podział jest jakbym to powiedział dość dowolny. Są momenty że nie wiedziałem nie doczytawszy się pierwszego imienia po zmianie akapitu gdzie jestem w jakim wątku? Ja tam polonistą nie jestem (ty tak), ale z mojego (niewielkiego) doświadczenia w czytaniu wynika to ze nigdy nie można zaczynać nowego akapitu/wątku od razu dialogiem! Dialog zwykle jest jakąś kontynuacją opisu akcji. U Ciebie niestety zdarzały się nowe akapity zaczynane od razu dialogiem, co więcej były to nowe wątki. To powodowało, ze mijało trochę czasu zanim zorientowałem się gdzie ja w ogóle jestem. Kolejna sprawa to kwestia podziału rozdziałów. Nie widzę tu jakiejś zachowanej logiki oprócz czysto matematycznych działań polegających na tym, że co którąś stronę musi być nowy rozdział. Tu podobnie jak z akapitami masz takie same problemy jak Stover, którego bardzo cenię jako pisarza, ale w dzieleniu topików to on jest słaby. Właśnie u Ciebie podziały na rozdziały kuleją. Nie można oczywiście generalizować, jednak zdecydowana większość kończy i zaczyna się w miejscach gdzie to nie powinno się dziać. To wszystko jednak jest wyższa szkoła jazdy i jak widzisz to nawet w moim mniemaniu najlepsi sobie z tym nie radzą:P
SZYSTKO W JEDNYM
Już wspominałem o kompletności twojego opisu już pisałem jak rzetelnie nawiązywałeś do EU wtedy Cie chwaliłem, teraz muszę lekko zganić, ponieważ to pokazanie wszystkiego jest jakby trochę na siłę. Początkowo mamy ciągle wspominane osoby, które gdzieś tam sie przewijały w EU i to jest super, potem na to pojawiają się wszystkie super bronie i wynalazki, jakie znamy z SW, fajnie ze wreszcie są wszystkie. Potem znowu spotykają się one w jednej bitwie gdzie należy powiedzieć, że to tez dobra sprawa, bo dodaje realizmu ze walka miedzy dwoma galaktycznymi mocarstwami odbywa się pomiędzy wszelkimi ich zasobami, a nie tylko dwoma niszczycielami na przykład. No, ale na koniec jest ten Luzgan który w sobie ma wszystko zewsząd. To już trochę przegięcie. W całej książce jakbyś chciał pokazać swą wielką wiedzę o SW i wcisnąć każdy wynalazek każdą ogromną machinę. Nie wiem na ile taki barokowy przepych jest potrzebny.. Subiektywnie patrząc zdania mogą być podzielone, ja uważam jednak ze można by być skromniejszym.
MINUSY OGÓLNIE
Poniżej wypisze w wypunktowaniu moje zastrzeżenia i wątpliwości, czyli ogólnie minusy, jakie widzę w książce (oczywiście jest to moje subiektywne podejście):
- Edycja. Zdecydowanie brakuje mnóstwa przecinków i w ogóle kwestii interpunkcyjnych, dodatkowo widać ze korekta była sporządzana w oparciu o słownik Wordowski, a poprzez czytanie, gdyż SA (szczególnie zaimki), które istnieją a nie powinny być w danym miejscu np. zamiast "za" masz "a".
- już o tym wspominałem w fabule, ale trochę momentami dużo bohaterów oraz nazw, co nie pozwala czytelnikowi skupić się na fabule a wymusza koncentrację na tym o kim w ogóle to jest pisane, z czasem czytania jak powiększa się wiedza czytelnika to się zmienia, jednak początek jest trudny. Mimo to to chyba nie do końca twoja wina, bo gdyby czytać cięgiem poszczególne tomy byłoby inaczej.
- humor. No właśnie nikt od ciebie nie wymaga żebyś walił gaga za gagiem, jednak u Ciebie w książce nie ma tego praktycznie w ogóle. Tu naprawdę by się coś przydało humorystycznego gdyż zwykle w SW (Już tradycyjnie począwszy od filmów) mamy z tym do czynienia.
- Kwestia niewiedzy Karrde. Nie wiem, czemu tak mocno wyolbrzymiłeś kwestię niewiedzy Kardde o EL podczas jego wizyty na radzie kolaborantów wojennych? Ten człowiek w EU zawsze kojarzył się z kopalnią wiedzy i zawsze coś miał do powiedzenia, choćby jakąś dobrą wskazówkę. No a ty zrobiłeś tak ze on nie wiedział nic. Przydałoby choćby coś mu dąć powiedzieć, co mogłoby naprowadzić NR na jakiś trop. Przecież taka potężna organizacja jak EL nie ma szans pozostać niezauważona przez najlepszego informatora w galaktyce!
- Clonemade. Po wiersze sam pomysł na nazwę ośrodka z odwrotnością prawdziwej nazwy jest dość mega banalny i mogłeś wykombinować coś oryginalniejszego, ale to w sumie szczegół, bardziej interesuje mnie jak w całym tym ośrodku (stacji na wodzie) dwa Ismaliry mogły tak skutecznie blokować tylu Jedi? Bo Jedi już czuli blokadę zanim weszli do wody. A kolejna kwestia, co do akcji w tym samym miejscu, to opis kabla i Kyle Kattarna po nim buszującego. Momentami wydaje mi się ze popadałeś w pewną przesadę w opisywaniu niektórych szczegółów i tak właśnie zrobiłeś z tym kablem, po którym wspinał się KK. Według mnie to straszny szczegół i lepiej skupić się na czymś innym co może zostało potraktowane po macoszemu (jakaś bitwa itp.).
- Kamino i klonowanie. Tu zasadnicze pytanie bo nie wiem jak w ogóle Kamino nie mogło zostać odkryte przez tyle lat jako miejsce klonowania od CW przez Nową Republikę? Toż to bardzo dziwne że w ogóle cały czas kaminoanie mają możliwość do klonowania, po tym jak oni stworzyli armię która samą nawet nazwą zasłynęła w jednej z największych wojen w historii galaktyki.
- Wiadomość. Czy nie wydaje ci się, ze rozmowa Landa z Lukiem na otwartym kanale o fakcie przybycia wywrotowców nie była zbyt ryzykowna skoro wywrotowcy wcześniej musieli się tak szczegółowo ukrywać? Odobnie zresztą jest z puszczeniem przez Kardde'go poprzez Holonet wiadomości o przyszłym ataku na Exaphi? Trochę to dla mnie słabe taktycznie żeby wyjawiać przeciwnikowi, że wie się o jego planach.
- Był moment podczas bitwy nad Exaphi że mówiono że w ogromie ogółu walki statków i myśliwców przybycie Hana i Boby miałoby coś zmienić pomóc i przechylić na szalę NR. Wiesz, demonizowanie ich możliwości może odbywać się owszem, jednak na inną skalę bitwy a nie w takim wymiarze jak to zaprezentowałeś w swojej powieści. Oni g.. mogli zrobić dla powodzenia całej bitwy, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Horn - gdzieś tam napisałeś ze posłużył się telekinezą. On przeciecz nie umiał tego robić, zawsze maił z tym problemy i w końcu stwierdzono, że nie ma do tego predyspozycji za to ma wielkie możliwości w zataczaniu fałszywych wizji przed innymi. No chyba, że się mylę.
- Oko/Vacuum. Całą powieść czytam wielkie peany w kierunku tych dwóch wspaniałych jednostek, ciągle każesz się spodziewać ze to, co się stanie na koniec będzie czymś wyjątkowym. Na koniec jednak okazuje się, że starcie między tymi OGROMAMI trwa zaledwie kilka minut a w opisie książkowej jeszcze krócej, za to o kablu w Clonemade czytamy również przez pięć minut??? Coś chyba nie tak. No a oprócz tego ze opis był skąpy to obie tak wielkie jednostki zniszczone zostały w dość banalny sposób.
- Lugzan. Trochę przegięcie i tona sam koniec.. on jakby był połączeniem wszystkiego co najlepsze. wiesz jest takie powiedzenie, ze coś co jest do wszystkiego zawsze jest do niczego, więc mam nadzieję że nie odegra żadnej roli w kolejnym tomie:P
PLUSY OGÓLNIE
TO samo, co z minusami:
+ "dupa" i inne "wali" są to wulgaryzmy, których oczywiście nie spotykamy w książkach (zwykle). Można postrzegać je pozytywnie lub negatywnie. Ja generalnie jestem za tym by naturalizować wszystkie książki i nie wierzę że jakiś tam Jedi nie 'zakurwił' sobie pod nosem jak zobaczył na przykład ogrom przeciwnika. Dlatego stosowanie takiego słownictwa jest dla mnie pozytywem, nie wiem jak dla innych.
+ Ogrom szczegółów które nam prezentujesz jest bardzo pozytywny z punktu widzenia przypominania sobie przez czytelnika czegoś co tam kiedyś czytał. Ja sobie to bardzo cenię, gdyz przypomniałem sobie niejedno nazwisko i nazwę, którą miałem już kiedyś tam przyjemność poznać a zapomniałem lub nie potrafiłem jej połączyć z żadnym faktem.
+ Emocje Boby. Bardzo podobało mi się ukazanie Boby wreszcie jako człowieka, który posiada emocje i je artykułuje. To było super, poza tym sama jego śmierć była dobrym posunięciem, jednak fakt iż pośrednio zginął poprzez to ze zahaczył się o pelerynę w kabinie swojego Slava jest mega banałem i to mi się już aż tak nie podoba..:)
+Wielkość flot. Wreszcie ktoś opisał prawdziwie realistyczną bitwę w kosmosie! Dotychczas tego nie meiliśmy chyba. Ciągle tylko było tak, ze spotykały się dwie floty oparte o kilak niszczycieli a tu nagle mamy prawdziwie ogromne floty z wielką różnorodnością statków,. To naprawdę jest realistyczne i godne pochwały. Mimo to ilość i ogrom tych flot a szczególnie różnorodność najwspanialsze zabawki trochę ogranicza tę realność.
+ Smeagol. Tu chodzi o to co wspominał Ricky o rozterkach Anakina pomiędzy JSM i CSM i jego wewnętrznym rozdarciu. Tak pięknie tu nawiązałeś do konfliktu Smeagol/Golum. Wielkie plusy.
+ Na pochwałę zasługujesz sobie również dbałością o zgodność z techniką i w ogóle próba technicznego podejścia. Na przykład podobało mi się to ze podczas bitwy o Exaphi cześć statków ustawiła się w cieniu słońca systemu. Nie zawsze pisarze pamiętają o takich możliwościach.
+ Morale. To już w ogóle wodotrysk, którego mało w oryginalnych SW, mianowicie poziom morale żołnierzy. Wreszcie ktoś na to zwrócił uwagę. Byłem zauroczony jak po przybyciu wielkiej floty EL: żołnierze NR zaczęli wątpić w swoje szanse i Jedi zaczęli wyczuwać ich zachowanie. Tak właśnie zawsze powinno być, a nie że w książkach nam Pisza o niewiadomo jakim bojowym podejściu żołnierzy! Bądźmy realistami, nie każdy jest super herosem!
+ Historia Brakissa. W ogóle bardzo podoba mi się jego historia, wręcz powiedziałbym ze jest ona wzruszająca. Niedobrze chłopak się tak nawrócił, to jeszcze wielką miłość znalazł. Prawdziwy z niego szczęściarz.
+ Nawiązania. Wielkim plusem są również liczne nawiązania do EU oraz filmów. Sam już pisałem ile wspominasz realnych postaci EU ile z nich tłumaczysz, jak to pozwala przypominać sobie fakty, ale według mojej opinii także nawiązujesz do filmów i takim przykładem na to jest 'wycieczka' Jacena z Danni rydwanie, kiedy on ochrania ją blokując strzały mieczem świetlnym a ona ładuje z blastera. Toż to Padem i Ani z Areny na Geonosis!
VADER
Kim on jest? No ja czytając i analizując FSa doszedłem do wniosku ze ty wymyśliłeś sobie ze było naprawdę dwóch Vaderów! Nie wiem czy klony czy cokolwiek. Mimo to Słowa przekonanego Kyle jakoby by on prawdziwy zmuszają mnie do takiego myślania! Za to Luke mówi że czuł coś innego w jego obecności! Na to wszystko należy jednak dodać ze Kir Kanos także mówił że to jest ten Vader co mu zadał bliznę na twarzy. Rozumieć należy przez to ze Vader rzeczywiście jest tą osobą która pojawiała się nam kiedyś w EU, ale nie w filmach, bo może było ich dwóch! Skoro Imperator mógł mieć klony to czemu nie Vader? A może to nie klony.
REASUMACJA
Stworzyłeś wielkie dzieło, tego się nie da ukryć Miśku! Jest ono na tyle wielkie, że nobilituje do oceniania w kryteriach książki, a nie fica. Gdybym miał napisać, jaką oceniam twe dzieło jako fica to dałbym mu 10 po kilku stronach czytania, jednak, jeśli patrzę prze ostrzejsze kryteria książkowe to zapodam 8,5/10. I usytuuje twą książkę w bloku książek o stylu zahnowskim na poziomie, który można powiedzieć dorównuje 'nowej' trylogii Hana Solo. Tak by widział te twe dzieło. Mam nadzieję ze się nie pogniewasz, że momentami byłem ostry w ocenie, ale takie już przyjąłem założenia. Życzę weny na kolejne twe dzieła.
Ricky Skywalker2004-05-16 18:30:13
Więcej uwag na Forum, tu zatem w skrócie:
Ogólnie książka jest bardzo dobra, ale nie wystrzegłeś się błędów:
- Znów różnorakie błędy w pisowni, stylistyczne, interpunkcyjne itp., które można było poprawić przez te pół roku czekania na umieszczenie na Bastionie.
- Wykorzystujesz tu niektóre wątki z NEJ (choć cały czas usilnie ja negujesz), ale właśnie nie trzymasz spójności w sprawach takich, jak choćby wygląd Duro, czy też nawet mapa galaktyki (choć sama w sobie jest niezłym pomysałem w kontekście całej książki, nie jest z godna z oficjalną - w każdej książce NEJ oraz w Przewodniku po Chronologii mamy takową, i tam wyraźnie widać, że Korelia i Duro są w zupełnie innej części galaktyki, niż Adumar).
- Borsk leci z Coruscant na Korelię tak wolno, że nawet odpowiednio zmotywowany pilot TIE (bez hipernapędu!!) by go przegonił :D
- Anakin też zbyt potężny jest.
- I jeszcze pewna niekonsekwencja, która pojawiła się na samym końcu: skoro Ackbar nie chciał i nie mógł zostać znów Głównodowodzącym, ponieważ był wyjęty spod prawa, to jakim cudem Bel Iblis nim został??
Ale co ja się będę czepiał... te minusy wcale nie muszą wpłynąć na ocenę końcową, bo przeważą je PLUSY:
+ Teksty (i narracja, i dialogi)
+ Anakin-Gollum
+ Boba Fett(ogółem; nawet nie wiesz, jak wzruszyła mnie jego śmierć)
+ Te wszystkie okręty!! Jeszcze tylko Eclipse`a III brakuje w panteonie superniszczycieli
+ Spora rola Mary (jak mi ją zabijesz w ŚT to... ;-))
+ Zaczątki Sojuszu Galaktycznego (współdziałanie NR, Imperium i KH )
+ Nawiązania do DE - Howlrunnery, Vipery, Droidy Cienia i przede wszystkim VACUUM - oj to też było miłe zaskoczenie - Republikański Devastator!! :)
+ Duża rola Łotrów (dla jeszcze lepszego obrazu powinieneś w ŚT wprowadzić Widma ;-))
+ ZAKOŃCZENIE!! Goraco wierząc, że tą osobą był Boba, pomijam wszystkie wypisane wcześniej minusy i
wystawiam FINALNEMU SKOKOWI ocenę 10/10 :)
Shedao Shai2004-04-25 19:47:43
Otas...mówiłeś, że FS jest ŚWIETNY. A nie możesz mu dawać 9 tylko dlatego, że w/g ciebie ŚT będzie lepszy...są na tym forum ff znacznie gorsze, a mające wyższą ocenę...nie można porównywać FS i PS z resztą, one już automatycznie są lepsze!
Otas2004-04-23 09:23:26
no widocznie to jakaś tajemnicza ręka daje ocene.. a nie bastionowicze :) .. hihih.. Moc tak widocznie chciała.
Szedałku... ja dałem 9 :P.... ale mam nadzieje że dosyć jasno się wytłumaczyłem w komentarzu .. :)
Shedao Shai2004-04-09 09:39:32
Powiem tak: trudno jest, żebym bronił uparcie serii, z której ostatnio nową książkę czytałem we wrześniu, czyli 8 miechów temu... tym bardziej, że są pokusy, które powoli zmieniają moje upodobania (PS, FS, komiksy z Republic)
Misiek2004-04-08 20:19:23
Hmmm.... Yuuzhanin broniący negacji NEJ... intrygujące :->
Shedao Shai2004-04-07 14:14:29
Mija się z prawdą...taaa...Wódz przemówi:
FINALNY SKOK MIAŁ, MA I BĘDZIE MIAŁ OCENĘ 10, NIEZALEŻNIE CZY TAK MYŚLICIE :P A jak ktoś zamierza postawić niżśzą ocenę, to niech najpierw dobrze zastanowi się nad swoim życiem.....bo Wódz przyjdzie, i odwiedzi go z amphistaffem.
Jacyś chętni? Nie? Nie widzę! Pan z tyłu? O, naprawdę? Dobrze, jak Pan sobie życzy....zaraz porozmawia Pan z bezpieką Yuuzhańską....może jednak zmienilby Pan zdanie?
Misiek2004-04-04 19:41:59
W takim razie to jakiś burak. Miło wierzyć, że ma się dyszkę, ale skoro to się mija z prawdą...
Darth Fizyk2004-04-04 13:42:53
Misiek, przy moich opowiadaniach też Czytelnicy dają oceny różne (tak piszą), a ocena i licba głosującyh cały czas taka sama ;)
Misiek2004-03-31 15:07:55
hmmm... dałeś 9, a średnia ocen wciąż jest 10. Ktoś dał 11?
Otas2004-03-30 14:17:07
Mnie ciekawi... ja przeczytałem :D Po lekturze Pełnomocnika byłem pewien nadziei związanych z FS a także częściowo obaw ze jednak Misiek nie utrzyma poziomu tomu I... i cóż mam powiedzieć?? ... hehe.. powiem na końcu :P
Kolega skomentował 2 pierwsze tomy w następujący sposób: "Vader, Kir Kanos, SSD, pełno bitew kosmicznych ... jakby jeszcze był Thrawn to bym miał orgazm" :) No cóż .. moje priorytety nie sa akurat tak ustawione jak jego ale przyjemność czytania FS jest naprawde olbrzymia. Jeszcze wczoraj mówiłem Miśkowi ze z braku czasu czytam ledwo 10 stron co wieczór ... hmm wczoraj jednak wydazenia mnie tak wciągnęły że siedziałem w nocy tak długo aż doczytałem książke do końca ..
Nic tylko brać i czytać (a raczej pochłaniać)... aha... no i ocena... no cóż tu mam dylemata (nie mylićz dyplomatą).. czy dać od razu 10??.. ponieważ jest to naprawde njedna z najlepszych książek jakie czytałem (a e-book to napewno jest numero uno) ... czy może 9 a 10 zarezerwować dla tomu III? Mam nadzieje Miśku, że nie będziesz zły za obniżenie średniej oceny :) .. daje 9 a ten jeden pkt. trzymam na przyszłość :D
PS. I nie rzebym cie gonił... ale pisz żesz szybciej tom II bo chce wiedzieć jak się wszystko skończy.. i jak jest naprawde z Vaderem :)
Misiek2004-03-22 17:49:31
Oj, Fizyku, Fizyku... w założeniach Siedziba Egzekutora ma negować NEJ (a przynajmniej Pełnomocnik tak robił), więc przyjmij, że Yuuzhanie powymierali w przestrzeni międzygalaktycznej. W związku z powyższym: niektóre fakty odstają od NEJ, więc Irek siedział nie na Coruscant, ale z rodzicami na Roon. A Vader...he he ;-)))
Darth Fizyk2004-03-20 12:09:35
Misiek, jestem w trakcie czytania... znaczy się na 4 stronie :P
Tak się zastanawiam... którędy Yuuzhanie wejdą do Galaktyki... bo obok Belkadana rady nie dzadzą, ale w końcu znajdą inne wejście :P hmmm może przez Jądro z nad ekliptyki, albo spod? hmm?
Aha... przupomnijcie mi skąd się ten Vader wziął :P I Irek... :P
Misiek2004-03-18 15:17:43
Ktoś przeczytał, ktoś nie, ale ocena w tym okienku na górze jest wysoce mobilizująca :-)
P.S. Można by było robić sztuczny szum wokół tego booka (autor jest w ciąży z Lepperem!!!) ale po co? Niech czytają ci, których to naprawdę ciekawi.
Shedao Shai2004-03-15 14:42:58
PDF jest........I CO??? PRZECZYTAŁ TO KTOŚ WIĘCEJ??
Mistrz Fett2004-02-12 13:55:08
Nie ma chyba określenia na ten e-book które oceniłoby go w 100%. To jest ARCYDZIEŁO i nawet Amber nie powstydziłby się go wydac (gdyby mógł :)).
A pdf... Ja go już zrobiłem i jest u Yako :P
Gemini2004-02-11 15:14:08
Nie moge przeczytac bo niie ma .pdf-a ;(( Dlaczego ?? Moze ktos zrobi e-book-a ?? Ostatecznie ja ;))
Shedao Shai2004-02-09 14:49:28
Ehem.......Dlaczego mam wrażenie, że "Skok" przeszedł praktycznie bez echa?!?! A nie powinien, nie powinien......
Karrde2004-01-09 17:43:44
Genialna książka. Zachęcam wszystkich do lektury. A dokładniejsza recka ze spoilerami jest na forum
Shedao Shai2004-01-07 21:58:23
Moje zdanie na temat tego ARCYDZIEŁA jest na forum, na stosownym miejscu.