TWÓJ KOKPIT
0

Książki

Wywiad z twórcami ''1,000 Collectibles''

2009-11-09 17:31:03 StarWars.com

Album "Star Wars: 1,000 Collectibles: Memorabilia and Stories from a Galaxy Far, Far Away", o którym pisaliśmy tutaj, jest przewodnikiem po jednej z największych kolekcji związanej ze Star Wars: kolekcji Steve'a Sansweeta, która znajduje się w jego domu zwanym Ranczem Obi-Wana. Książka zawiera zdjęcia tysiąca wybranych gadżetów okraszone różnego rodzaju anegdotkami i historiami, które dotyczą zarówno ich powstawania jak i tego w jaki sposób Sansweet wszedł w ich posiadanie. Wśród ukazanych w książce przedmiotów znajdują się zarówno takie, które są znane większości kolekcjonerów jak i rarytasy, których zdjęcia prawdopodobnie wcześniej nie były nigdy publikowane.

Poniżej prezentujemy wywiad z twórcami książki: Stephenem Sansweetem, oraz jego współpracowniczką Anne Neumann.

P: Na początek dosyć oczywiste pytanie - z kolekcji składającej się z ponad 75 000 przedmiotów, jak zdołałeś odłożyć te 74 000, żeby nie opisać ich w książce?

Steve Sansweet: Cóż, nie było to łatwe! Ale moja przyjaciółka, która zarządza kolekcją i jest współautorką tej ksiązki, Anne Neumann zna kolekcję równie dobrze jak ja, a w niektórych aspektach nawet lepiej, więc długo rozmawialiśmy o pomyśle na książkę i do jakiego czytelnika powinna ona być zaadresowana. My, oraz Eric Himmel, czyli redaktor naczelny w wydawnictwie Abrams, chcieliśmy, żeby książka spotkała się z szerokim odzewem, a jednocześnie była interesująca dla fanów Star Wars ogółem i przede wszystkim dla zaangażowanych kolekcjonerów. Oprócz samego końca pracy, nie była to kwestia wykluczania jakichś gadżetów, myśleliśmy raczej "Zatem jak wypełnimy tę książkę, żeby była ona interesująca dla wszystkich?"

P: Chociaż 1000 przedmiotów to zaledwie ułamek całej twojej kolekcji, jest to wciąż spora liczba gadżetów do oglądania i czytania. Jakie kryteria musiał spełniać przedmiot, żeby być jednym z "wybranych"?

SS: Razem z Anne bez przerwy chodziliśmy po całej kolekcji patrząc na półki i sporządzając listy pewnych i potencjalnych wyborów. Swoje decyzje opieraliśmy na kilku kryteriach. Czy przedmiot był na tyle ikoniczny - nawet jeśli jest szeroko znany - że po prostu należało go zamieścić w książce o tytule "Star Wars: 1000 kolekcjonariów"? Dlatego też mamy 12 oryginalnych figurek, niesławny Zestaw-Zapowiedź*, takie rzeczy, które są podstawą wielu kolekcji. Ta reguła, tak jak wiele reguł, miała swoje wyjątki. Wydaliśmy kiedyś przepełniony wiedzą "Star Wars Poster Book", czyli album z plakatami, który wciąż jest w sprzedaży, dlatego nie było sensu tego powtarzać. Zamiast tego znalazłem kilka dziwacznie wyglądających starych plakatów z całego świata, które kupiłem za późno, i nie zdążyły się znaleźć w tamtej książce.
[* Chodzi tu o zestaw Kennera wydany zimą 1977, kiedy Star Wars stały się nieoczekiwanym hitem, a w sklepach nie wystarczyło zabawek z postaciami z filmu dla wszystkich chętnych. Wtedy Kenner wypuścił do sklepów puste pudełko, które po pół roku było można było wymienić na zestaw figurek.]

Innym kryterium była reprezentacja. Książka mogła być wypełniona w całości tylko zabawkami, ale jest tak dużo obszarów kolekcjonerstwa Star Wars, a chcieliśmy pokazać je wszystkie. Dlatego prócz zabawek jest też: jedzenie, ubrania, sztuka, gry, oraz przedmioty, które nie nadawały się do żadnej kategorii.

P: To jest pierwsza książka Star Wars o kolekcjonerstwie, która bierze pod uwagę osobisty punkt widzenia na jakąś kolekcję. Skąd pomysł, żeby podzielić się swoim doświadczeniem zbierania opisując pojedyncze przedmioty i ich historie?

SS: Ja sam oprowadzam po Ranczu Obi-Wana od wielu lat znajomych kolekcjonerów, grupy fanów, a ostatnio głównie wycieczki, bo ofiarowałem swój czas różnym akcjom charytatywnym, które mogą dzięki temu zbierać środki. Pomiędzy moją codzienną pracą, wieloma podróżami biznesowymi i pisaniem pięciu książek Star Wars w pięć lat, znajdowałem coraz mniej czasu na oprowadzanie wycieczek. Jedną z głównych rzeczy jaka bawiła ludzi, prócz oglądania kolekcji, było słuchanie historii, które kryją się za tyloma przedmiotami, oraz pytania jak to się wszystko zaczęło. To dotyczy nawet fanów nigdy nie kolekcjonujących, oraz tych, którzy z góry zakładali, że Gwiezdne Wojny ich nie interesują. Uwielbiam, kiedy ktoś po tym, po godzinie, czy dwóch, entuzjastycznie mówi, że wraca do domu obejrzeć wszystkie sześć filmów!
Chciałem podzielić się tymi historiami z większą widownią. Ponadto chciałem zrobić małą autoanalizę, dowiedzieć się dlaczego zostałem kolekcjonerem na tak gargantuiczną skalę i dlaczego Star Wars? Innymi słowy chciałem zrobić książkę o moim kawałku nieba, Ranczu Obi-Wana. Abrams, który osiągnął duży sukces albumem "Rolling Stone: 1,000 Covers" był bardzo zainteresowany zrobieniem takiej ksiązki w wersji Star Wars. Rozmawialiśmy o tym i postanowiliśmy połączyć nasze wymarzone ksiązki w jeden 568-stronicowy album. No i Abrams, Anne i ja jesteśmy podekscytowani efektem końcowym. Mnóstwo niesamowitych zdjęć - większość z nich zrobiła Anne, oraz wiele osobistych anegdot i informacji podawanych po trochu...choć ksiązka ma około 40 000 słów!

P: Rozumiem, że zajmujesz się sferami kolekcjonerstwa, których zazwyczaj nie pokazuje się w ogólnych przewodnikach po kolekcjach, a mowa o przedmiotach zrobionych przez fanów. Ile procent z twojego ulubionego 1000 pochodzą z twórczości fanów?

SS: Przedmioty stworzone przez fanów zajmują sporą cześć książki, oraz coraz większą część kolekcji. To jest sfera, którą interesuję się coraz bardziej przez te wszystkie lata. Fantastyczna twórczość fanów z czasem staje się jeszcze bardziej zaskakująca, atrakcyjna, odkrywcza, a czasem po prostu nieprawdopodobna. Dla mnie te przedmioty pokazują głęboką pasję i prawdziwe umiejętności fanów Star Wars na całym świecie, czy to kiedy robią 18-calowego R2-D2 z ruchomymi częściami zrobiony z patyczków do badania gardła i parowo uformowanego drzewa balsowego, albo banthowa pinata z papieru krepowego z uzbrojonym Jeźdźcem Tusken w siodle. Jednakże fan-arty i grafika 3D mnie nigdy nie interesowały.

P: Ok, następne oczywiste pytanie: były jakieś przedmioty, które postanowiłeś wyrzucić z ksiązki?

SS: O, to trudne pytanie. Każda książka Lucasfilm jest szczegółowo sprawdzana pod kątem błędów rzeczowych i stosowności. Czasem ludzie nie zgadzają się z tym co jest, a co nie jest odpowiednie do autoryzowanej ksiązki. Zatem tak, było kilka zdjęć, które musiały być zamienione na żądanie Lucasfilmu pod koniec tworzenia albumu. Ale jeśli myślisz, że powiem ci jakie to przedmioty, to zwariowałeś.
Było też dużo przedmiotów, które sam ocenzurowałem, dlatego pewnie przełożę je na jedną półkę podpisaną "Usunięte z książki", tylko do oglądania prywatnego. Tak naprawdę było tak mało takich przedmiotów w porównaniu z tymi, które trafiły do albumu, że nie miałem nigdy problemu z decyzją. Ponadto da mi to okazję do ponownej dyskusji, jeśli tylko kiedyś zrobimy "Another 1,000 Collectibles". Uwierz mi, mamy wystarczająco dużo świetnych rzeczy na sequel za parę lat!

P: Mógłbyś opisać jeden swój ulubiony przedmiot teraz, czy fani będą musieli poczekać, żeby samemu przeczytać o tym w książce?

SS: To naprawdę trudne pytanie. To jak zapytać które z twoich dwóch dzieci jest ulubione? Tak naprawdę również w książce nie wybieram żadnego konkretnego przedmiotu. Ale jeśli chodzi o rodzaj zbiorów to musiałyby to być przedmioty zrobione przez fanów, w tym cudowne naszywki, koszulki i inne wspaniałości zrobione przez członków Legionu 501st i Rebel Legionu dla fanów należących do tych organizacji. Ponieważ pomagałem obu organizacjom wypracować dobrą relację z Lucasfilm i zaprzyjaźniłem się z tyloma ich członkami przez te wszystkie lata, więc zajmują oni specjalne miejsce zarówno w moim sercu, jak i w mojej kolekcji.

P: Jeśli chodzi o wygląd książki, jakie chciałbyś wywrzeć na czytelniku pierwsze wrażenie po otwarciu "1000 Collectibles"?

SS: "Ojejciu, jak dużo przedmiotów! Nie miałem pojęcia!!"

P: Na koniec co chciałbyś, żeby czytelnik zapamiętał po zamknięciu albumu?

SS: Chciałbym, żeby czytelnicy zrozumieli dlaczego niektórzy ludzie są kolekcjonerami i w jaki sposób to co oni zbierają i pokazują na wystawie jest ważną częścią ich życia. Chciałbym, żeby widzieli wpływ Star Wars na moje życie i na życia milionów innych na całym świecie. Chciałbym, żeby zdali sobie sprawę, że ten trwający ponad 30 lat fenomen wciąż rośnie i się rozwija nawet dzisiaj, przyciągając nowe pokolenia fanów. A przede wszystkim chciałbym, żeby uświadomili sobie, że to jest znakomita zabawa!



Anne Neumann jest kuratorem olbrzymiej kolekcji Steve'a Sansweeta, to ona całość organizuje, fotografuje, prowadzi dokumentację. Przez ostatnie trzy lata Neumann stara się skatalogować całą kolekcję pełną gwiezdnowojennych gadżetów, więc to głównie z jej pracy korzystano przy pisaniu tej książki.

P: Na początek czy jesteś kolekcjonerką Star Wars?

Anne Neumann: Zbierałam karty Topps od 1977 roku. Moja młodsza siostra Joanie i ja byłyśmy wielkimi fankami i zbieraliśmy je razem. Wciąż mamy swój oryginalny niebieski zestaw, który poozdabiałyśmy długopisami i trzymałyśmy w pudle po budach, schowane w folii. Miałyśmy też inne rzeczy, ale one zniknęły podczas wyprzedaży garażowych gdzieś w latach 80. Życie obie nas oddaliło od tamtych spraw po Powrocie Jedi i żadna z nas nawet nie wiedziała o Epizodzie I do miesiąca przed premierą.
Mój przyjaciel Nick i ja postanowiliśmy pójść do Toys "R" Us zobaczyć nowe zabawki Star Wars około tydzień przed premierą. Właśnie zabierałam żałosną figurkę Rica Olié ze zdziesiątkowanych półek, kiedy podszedł pracownik i dorzucił figurkę Obi-Wana Kenobiego do baseniku dziecięcego stojącego tuż obok mnie. To właśnie w tej chwili, kiedy dosłownie nurkowałam do dziecięcego baseniku, żeby wyłowić tę figurkę, poczułam się znów jak 9-latka siedząca na podłodze otoczona figurkami. Kupiłam wszystko co znalazłam, a potem odkryłam eBay. Joanie i ja dogoniłyśmy karty Topps i razem ponownie weszłyśmy do społeczności Star Wars. Wtedy pewnego dnia znalazłam przewodnik "Tomart's Price Guide to Worldwide Star Wars Collectibles". Byłam zachwycona.

P: W jaki sposób stałaś się głównym organizatorem kolekcji zebranej na Ranczu Obi-Wana?

AN: Oszalałam na punkcie Star Wars. Moją profesjonalną specjalnością są bazy danych, więc zaczęłam starać się wpisać wszystkie zebrane informacje do jednej bazy danych. Pracowałam nad stronami internetowymi poświęconymi kolekcjonerstwu SW, Joanie i ja starałyśmy się stworzyć własną stronę pod adresem TheForceIsWithUs.co, tam napisałam swoją własną internetową bazę danych kolekcjonariów. Ostatecznie pracowałam z miłymi gośćmi z Rebelscum.com i tym, co teraz jest OfficialPix.
Moja pierwsza praca z OfficialPix była na Comic-conie w San Diego 2004, wtedy Philip Wise przedstawił mnie Steve'owi przy kolacji po konwencie. Nie pamiętam kto jeszcze tam był, ale w pewnym momencie ktoś zaoferował zinwentaryzowanie kolekcji Steve'a za pensję 50 000 dolarów rocznie. Wszyscy się zaśmiali, a najmocniej Steve. Wtedy ktoś inny również zaoferował siebie za 30 000 za rok. Ja byłam nowa przy tym stole i zapiszczałam niczym myszka "Zrobię to za pokój i tablicę!". Kiedy ekpia Rebelscum odwiedziła Ranczo Obi-Wana w sierpniu 2005 zostałam tam tydzień dłużej, żeby zobaczyć czy wszyscy dobrze się dogadamy. Wróciłam tam w lutym 2006, jadąc tam samemu z Teksasu przez trzy dni, razem z moją kotką Claire.

P: Czy mogłabyś opisać stan zorganizowania kolekcji kiedy tam po raz pierwszy przyjechałaś?

AN: Cóż, jest 15 sfer kolekcjonerskich, tak jak to wspomniano w książce, wtedy było niemal niemożliwe zapuścić się daleko w którąkolwiek z tych sfer. Cała podłoga w całym budynku była wypełniona stosami aż do sufitu. Pokój, w którym mieszkam z moim chłopakiem Stew, był tak zapełniony, że dwa tygodnie trwało wysprzątanie go zaledwie tak, żeby dostać się do łóżka. Pokój kart kolekcjonerskich miał długie stoły zapełnione na ponad pół metra, a wszystko było poukładane tak ryzykownie, że jeśli jeden z przedmiotów dołu został usunięty wszystko waliło się na głowy. Podłogi w muzeum były całe zajęte i nie było wiele miejsca do chodzenia. Część przedmiotów była zniszczona podczas powodzi poprzedniego miesiąca, więc było dosyć istotne, żeby te podłogi oczyścić. Szczególnie pamiętam mój pierwszy dzień prawdziwego organizowania. Byłam w pokoju przyjęć i uderzyło mnie, że większość tamtego bałaganu to po prostu pudełka, fragmenty opakowań i tego typu śmieci. Wtedy zadzwoniłam do Steve'a w pracy, co robię bardzo rzadko, i powiedziałam "Chciałam tylko, żebyś wiedział, że będę bezwzględna".

P: Co to znaczy bezwględna?

AN: Jestem przekonana, że Steve od tego momentu zastanawiał się czy podjął dobrą decyzję. Ostatecznie "bezwzględna" oznaczało, że wypełniliśmy dwa 30-litrowe kontenery do pełna różnymi śmieciami niezwiązanymi ze Star Wars, różnymi rupieciami z muzeum i jego zaplecza. To wszystko się zbierało od 10 lat, to był całkiem niezły początek!

P: Jak dokładnie postępujesz organizując i dokumentując tak wielką kolekcję?

AN: Mam bazę danych FileMaker, którą zaczęłam tworzyć 10 lat temu. Obecnie ma ona niemal 630 000 zapisów, w tym zapisy dotyczące krajów, języków, części, postaci, cen i innych. Mam też laserowy czytnik kodów, który zaoszczędza mi dużo czasu. Kolekcja zorganizowana jest według rodzaju przedmiotów i największych licencji. W budynku muzeum jest 160 szafek z półkami. Każda ma przypisany numer. Jeżeli wszystkie przedmioty na półce są zinwentaryzowane, wtedy półce przypisana jest litera. Nowe przedmioty trafiają do "pokoju odbiorów", który znajduje się tuż przy moim miejscu zamieszkania. Steve i ja przeglądamy wszystkie nowe przedmioty, sprawdzamy je, podziwiamy je i komentujemy. Potem są wysyłane do muzeum, gdzie czeka ich dokumentacja. Jeżeli przedmiot należy do grupy, która jest już w bazie danych, wtedy jest dokumentowany i odkładany na półkę z literą. Jeżeli przedmiot należy do grupy, której jeszcze nie zapisałam, wtedy przedmiot trafia na nieliterowaną półkę. Jeżeli czas pozwoli dotrę to półek nieliterowanych.
Problem jest taki, że nie wystarcza miejsca. Całkiem niedawno cudowna para z 501st Garnizonu Golden Gate, Consetta Parker i Garet Jones, spędziła cały weekend pomagając nam znaleźć trochę miejsca. Zaczęliśmy od usuwania przedmiotów z półki i wsadzania ich do pudeł. Potem przesunęliśmy pierwszy rząd z czterech półek o pół cala i wrzuciliśmy kolekcjonaria z powrotem na półki. Następny rząd z czterech półek przesunęliśmy o dwa cale. Ostatecznie przenieśliśmy 20 półek przedmiotów tylko po to, żeby zyskać tyle miejsca, żeby umieszczać je w trzech rzędach. Efekt był wart naszej pracy.

P: Opowiedz o "Star Wars: 1,000 Collectibles" rozumiem, że z twoją głęboką wiedzą na temat kolekcji odegrałaś znaczącą rolę w wybieraniu i znalezieniu większości przedmiotów z ksiązki?

AN: Wybieranie przedmiotów do książki to był naprawdę wysiłek zbiorowy. Chodziliśmy po muzeum razem wybierając przedmioty, albo ja robiłam notatki, kiedy on oprowadzał wycieczkę. Steve czasem dawał mi listę z pamięci, albo ja sama wybierałam jakieś gadżety. Był tylko jeden przedmiot w książce, którego fizycznie nie mogłam znaleźć w muzeum i musieliśmy polegać na starym slajdzie. Steve opowiada też historię o innym przedmiocie, który kiedyś miał, ale teraz nie można go nigdzie znaleźć.

P: Rozumiem, że Steve zapewniał osobiste opowieści związane z każdym przedmiotem. Co jest twoim wpływem do ksiązki?

AN: W książce jest 1029 zdjęć. W tym 743 są moje. Reszta w większości jest zrobiona przez byłego fotografa ILM Alexa Ivanowa latem 2006 roku. Napisałam bazę danych FileMaker, żeby zbierać zdjęcia i wszystkie podstawowe dane na temat przedmiotu z kolekcji (producent, kraj, rok). Steve mógł wybierać zdjęcia do rozdziału i układać po kolei. Ponadto napisał swoje historie bezpośrednio w bazie danych, zamiast w bardziej tradycyjnym edytorze tekstu. Dzięki temu mogliśmy zmieniać i sortować wpisy dużo łatwiej. Potem po prostu eksportowaliśmy dane do edytora tekstu.

P: Jako podstawowy fotograf w tym projekcie na pewno wiesz, że było więcej niż kilka przedmiotów, które wymagały naprawdę dużej kreatywności przy robieniu zdjęć. Czy możesz podzielić się jakimiś znaczącymi przykładami?

AN: To właśnie Alex zrobił najtrudniejsze zdjęcia, jak przedmiotom zwisającym z sufitu i dużym gadżetom umocnionym na podłodze. Najtrudniejsze zdjęcie, które ja robiłam to głowa C-3PO. Jest niezwykle odbłyskowa i widziałam wszystko na tej głowie: aparat, moje ręce, gadżety na półce dziesięć stóp za mną, mój komputer, a nawet podłogę. Zbudowałam czterościenne pudełko zrobione z białej płyty piankowej, tylko z dziurą na obiektyw z przodu. Tył pudełka był otwarty, żeby wpuścić tam światło, samą głowę położyłam na kawałku płyty piankowej z obracaną podstawą. Mogłam dzięki temu obracać głową z boku na bok i używałam samowyzwalacza w aparacie, żeby zrobić zdjęcie.

P: Czy masz jakiś ulubiony gadżet z kolekcji i czy trafił on do "1,000 Collectibles"?

AN: Mam kilka ulubionych przedmiotów, jeden, którego nie lubię i jeden, który mnie przeraża. Wszystkie trafiły do książki. Moim ulubionym przedmiotem jest Jawa z kanadyjskiej firmy Regal. Jest zbyt uroczy, żeby go opisać, a jednocześnie bardzo rzadki i drogi! Moimi innymi faworytami są Happy Hippos z niemieckich Kinder Niespodzianek. Dowodzą, że można zmieszać Star Wars z czymkolwiek i to będzie działać. Najbardziej nie lubię dioramy Attakus Millennium Falcon, po prostu dlatego, że jest taka CIĘŻKA. Przyjechała na trzech paletach - i tak złamała się przy przesyłce - a potrzeba było trzech silnych facetów, żeby przenieść Sokoła do muzeum. Nie ma mowy, żeby go teraz gdzieś przenosić. Która mnie przeraża? No będziecie musieli się tego domyślić podczas czytania książki.

P: Czy możesz powiedzieć jak wiele przedmiotów udało się zapisać i czy wiesz ile ci jeszcze zostało?

AN: Udokumentowałam 56 725 przedmiotów. Podejrzewam, że to nieco poniżej 50% całej kolekcji. Nie wpisałam do bazy jeszcze ani jednego ubrania, a jest tego wiele. Żadna biblioteka nie została spisana: ksiązki, komiksy, magazyny i video. Zaplecze magazynu i pokój plakatów są pełne tajemniczych pudeł i gablot. No i jest jeszcze nieustający przypływ nowych przedmiotów, które też trzeba zapisywać. Zabrało mi trzy lata, żeby być tak daleko, nie potrafię sobie wyobrazić ile jeszcze trzeba czasu.


Książka ma 568 stron, a jej okładkowa cena to 35 $, chociaż w pełnej sprzedaży ma się ukazać dopiero 17 listopada, to w kilku sklepach, w tym na Amazonie i sklepie oficjalnej jest dostępna już od jakiegoś czasu.
TAGI: Album (205) Steve Sansweet (128)

KOMENTARZE (8)

  • N-11 Ordo2009-11-24 21:10:08

    A zdanie zaczyna się dużą literą.

  • Louie2009-11-09 19:20:47

    Seller --> A tak w ogóle to zdanie kończymy kropką!

  • Apophis_2009-11-09 18:43:37

    Ałe słodziutki Jawasek :0

  • Shedao Shai2009-11-09 18:38:36

    Mistrz Seller - jakby wychodziły, toby były drogie i by cię nie było na nie stać.

  • ogór2009-11-09 17:53:04

    Seller -> To sobie sprowadź przez jakiś sklep i będziesz miał książkę (nie pisz, że nie umiesz na tyle angielskiego.. to nie jest żaden argument). Pozdrawiam.

  • nikosss2009-11-09 17:51:55

    Faktycznie ten jawa jest uroczy !!!
    A ja jestem fanem jawów więc poprostu UWIELBIAM tego tutaj.

  • Mistrz Seller2009-11-09 17:45:15

    szkoda, ze tego typu książki nie wychodzą w Polsce

  • Ren Kylo2009-11-09 17:40:57

    Zazdrość bierze jak się patrzy na taką kolekcję.:)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..