Swoją drogą warto dodać, że oficjalna strona konwentu reklamuje panel „Przebudzenia Mocy” zdjęciem planety Tatooine. Chyba więc trzeba uciąć wszystkie pogłoski, że pustynna planeta widoczna w zwiastunie zajawkowym to coś zupełnie innego.
Z innych wieści. J.J. Abrams po raz kolejny wypowiedział się na temat spoilerów. Przyznał, że poziom prób dotarcia do szczegółów, faktów i wieści jest tak duży, że nawet sobie tego nie wyobrażał. Stąd ta spora (jego zdaniem) ilość wycieków. Natomiast jego marzeniem jest to, żeby ludzie, pomimo wielu pogłosek, z których część jest prawdziwa, a część nie, mogli pójść na film i mogli się nim cieszyć, by mógł ich czymś zaskoczyć, mimo, że mogli przeczytać jakieś spoilery, których wcale nie chcieli poznać. Tym samym J.J. włączył się do dyskusji na temat etykiety spoilerów. Więc może warto czasem zastanowić się, co gdzie się pisze. Sam Abrams dodatkowo potwierdził, że film jest obecnie montowany.
O swojej wizycie na planie opowiedział też Simon Pegg, który jak przyznał, był tam parę razy. Nie mówił tym razem wprost, czy gra czy nie, choć wszystkie źródła wskazują na to, że ma w filmie swój udział. Inaczej byłby jedynym aktorem, który nie grał w filmie, a który się pojawił na imprezie z okazji zakończenia zdjęć. Pegg swoje wizyty na planie wspomina bardzo dobrze, mówił, że nigdy nie był na planie na którym wszyscy byliby tak przejęcie i oddani temu, co robią. Próba wchodzenia w klasyczną trylogię była dla wielu ludzi bardzo emocjonalna. Używają zarówno starych, sprawdzonych technologii, jak i wielu nowych. To nie będą żadne filmy w stylu retro, a raczej technologiczne dzieła. Według Pegga mają one być tym wszystkim, czego pragnęliśmy 16 lat temu, a nie dostaliśmy. Pegg dodał też, że na jedną z wizyt na plan zabrał swoją córeczkę, która spotkała tam BB-8. Usiadła z nim i mówiła do niego. Operatorzy kierowali nim zdalnie. Potem nie chciała wracać, na koniec uściskała go.
Hollywood Reporter zastanawia się natomiast nad tym jak sequele wpłyną na kariery młodych aktorów. Zdaniem redaktorów, sześć filmów wykreowało zaledwie jedną megagwiazdę - Harrisona Forda, a nawet Natalie Portman miała przez nie trudności (więcej). Filmy te też nie pomogły w karierze ani Liamowi Neesonowi, ani Ewanowi McGregorowi, choć też nie zaszkodziły tak bardzo jak Alecowi Guinnessowi (który pod koniec życia został Obi-Wanem, pomimo wielu ról w które się wcielał). Natomiast Mark Hamill, Carrie Fisher, Jake Lloyd i Hayden Christensen kariery filmowej nie zrobili. Czy John Boyega, Daisy Ridley, Domhnall Gleeson, Adam Driver, Oscar Isaac czy nawet Lupita Nyong’o podzielą ich losy? Nie wiadomo. Jeden z agentów kogoś z tej szóstki twierdzi, że kontrakt na „Gwiezdne Wojny” czy udział w innej takiej franczyzie jest trochę jak cyrograf. Z jednej strony wiążą się z tym kolejne filmy, które są kręcone dość często, czasem nawet rok w rok, z drugiej zaś zamyka to drogę do innych franczyz. Ani aktor tego nie chce, ani producenci. W dodatku aktorzy często muszą podpisać kontrakt bez czytania scenariusza, stają się znani z jednej roli, która naznacza ich karierę. W dodatku roli na której zarabiają stosunkowo niewiele. Zarobki nowych aktorów są w widełkach od 65 tysięcy do 125 tysięcy USD. Przy kolejnych filmach ta suma może wzrosnąć, jednak największą wartością udziału w „Gwiezdnych Wojnach” jest rozpoznawalność postaci, którą się gra. Nie każdemu udaje się to przekuć na własną rozpoznawalność, ba może nawet utrudnić to zadanie.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie z produkcji. Przedstawia Marka Hamilla płynącego na lokację na Skellig Michel.
Mariobaryla2015-04-04 17:52:47
@chris, przeczytałeś w ogóle tekst czy rzuciłeś okiem na pierwsze słowo i nazwiska? W tym zdaniu jest mowa o dwóch różnych sprawach - o aktorach nowych, których Gwiezdne wojny wypromowały i o tych, którzy byli znani już wcześniej. Odnośnie wymienionej przez Ciebie trójki mowa jest tylko o tym, że SW nie pomogły im w karierze, a nie, że po SW żadnej kariery w ogóle nie zaczęli. W tym samym kontekście co o Fordzie mowa jest jedynie o Hamillu, Fisher, Lloydzie i Christensenie. Spośród aktorów, którzy nie byli znani przed SW tylko Ford stał się, jak to tu ujęto, "megagwiazdą", inni znani byli znani już wcześniej.
chris872015-04-04 16:06:19
Ford jedyna gwaizda? Hahahha... Dobre sobie... Bo Neeson, McGregor i Portman siedza na dupie i nic nie robia... Zwlaszcza Portman ktora przeciez nawet nie otrzymala Zlotego Globa i Oscara... Porazka...
Darth Zabrak2015-04-04 00:08:25
Tak, oby trailer był w necie jak najszybciej. Może w końcu pokażą postać Serkisa, na to chyba czekam najbardziej.
Vintress2015-04-03 17:34:08
oby zwiastun pojawił się w internecie jak najszybciej :)
darth_sowa2015-04-03 16:57:18
Ciekawe te spostrzeżenia odnośnie aktorów we franczyzach. Faktycznie coś może być na rzeczy szczególnie gdyby filmy były bardzo dobre. Tak samo jest w Marvelu. Mało kto już pamięta, że Chris Evans grał Johnny`ego Storma w FF, ale jego rolę jako Kapitana Amerykę zapamięta się na wiele lat i trudno mu będzie "wyjść" z tej roli. No i z niecierpliwością czekam na trailer :)
Hagan2015-04-03 16:54:34
125 tysięcy dolarów za grę w "Gwiezdnych Wojnach"? To jakiś żart? Przecież tak bogate studia filmowe powinny być hojniejsze - w końcu to legendarne filmy.