Dave Wolverton, dziś już raczej słabo kojarzony przez fanów Gwiezdnych Wojen, ma w swoim dorobku “Ślub księżniczki Lei”, a także początek serii “Uczeń Jedi”. I choć od wielu lat pisze książki, to prawdziwą sławę zyskał jako David Farland. Jego cykl „Władca Runów” (wydany w Polsce przez wydawnictwo Rebis) przyniósł mu światowe uznanie. Istnieje też pewna szansa, że wróci on do pracy nad Gwiezdnymi Wojnami.
Droga do Gwiezdnych Wojen u Wolvertona rozpoczęła się w 1992, kiedy współpracował z Bantam Books. Jego edytorka, Betsy Mitchell akurat szukała kogoś, kto mógłby być zainteresowany Sagą, więc go zapytała. Generalnie szukali dobrych autorów, ale przede wszystkim ważne było też usposobienie, żeby to byli mili, bezkonfliktowi twórcy. Wolvertona zaproszono w tym samym czasie co Kevina J. Andersona.
Wolverton od lat był wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, w praktyce od czasu, gdy pojawiły się one w kinach. Ale miał duży problem z obejrzeniem filmu po raz pierwszy. Mieszkał 20 mil od kina i co przyjechał do niego, okazywało się, że wszystkie bilety wyprzedano. Dopiero któregoś dnia usłyszał w radiu, że w jakimś tam kinie – trochę dalej, będą dodatkowe ranne seanse i tak się właśnie zaczęło. W ciągu kilku najbliższych tygodni obejrzał film trzydzieści pięć razy. Gdzieś w swoim rodzinnym albumie ma zdjęcie w stroju Jedi z mieczem u boku. Wtedy chciał też zostać specem od efektów specjalnych. Po wielu latach został jednak pisarzem, ale nadal interesuje się tworzeniem filmów.
Gdy Wolverton współpracował z LucasFilm, bardzo przyjemnie się z nimi pracowało. Generalnie, gdy już zatwierdzili autora, ten miał wolną rękę w zgłaszaniu pomysłów, pisał streszczenie, plan i mógł wprowadzać wiele zmian. Po zrobieniu z nimi dwudziestu projektów, Dave stwierdził, że bardzo rzadko wprowadzali zmiany, a jeśli już to i tak mało ważne.
Poza „Ślubem księżniczki Lei” oraz „Narodzinami Mocy”, Wolverton napisał wiele książeczek z serii Scholastic’s Star Wars Adventures Club. To raczej gry, gdzie piszesz początek i koniec, określa to autor. Środek to RPG. Potem pisał już całą opowieść a ktoś inny ją dzielił.
Ulubione sceny filmowe to – atak na Hoth, kantyna i pościg w lesie w ROTJ.
Poza Gwiezdnymi Wojnami Wolverton pisał też w innych licencjonowanych uniwersach – jak „Mumia”, Starcraft, a nawet pisał scenariusze do gier w tym „Xena: Talizman Przeznaczenia”. Swoje własne książki stara się pisać w różnych konwencjach. Jego debiut – „On My Way to Paradise” był latynoamerykańskim cyberpunkiem. Ale ostatnio głównie pisze fantasy jako David Farland. „Władca Runow” to seria która sięgnęła szczytów na liście bestsellerów New York Timesa. Inna obiecująca seria, to młodzieżowy Ravenspell, która zacznie pojawiać się w maju. Ma też pomysł na kolejną serię fantasy.
Wolverton ma też na swoim koncie uznany rekord Guinnessa. Napisał on książkę „A Very Strange Trip” na podstawie scena scenariusza L. Rona Hubbarda (założyciel kościoła Scjentologicznego). Z okazji premiery zrobił wielką imprezę w Hollywood i w ciągu 4 godzin podpisał 2800 egzemplarzy książki, co zostało zanotowane przez jurorów z Księgi Guinnessa. Tego dnia, ale już poza biciem rekordu, podpisał jeszcze 4000 egzemplarzy.
Obecnie kończy pracę nad kolejną powieścią z cyklu „Władcy Runów” (a w między czasie w bólach powstaje film, ale ostatnio się coś ruszyło), a także Revenspell. Wolverton ma w planach jeszcze kilka projektów, własnych, ale jak przyznaje chętnie napisał by jeszcze coś dla Gwiezdnych Wojen w niedalekiej przyszłości, podobno trwają rozmowy w sprawie komiksu. Co z tego wyniknie zobaczymy.
Temat o twórczości Farlanda/Wolvertona.