ROZDZIAŁ V
Sala spotkań Executor's Lair była dużym, okrągłym pomieszczeniem na szczycie iglicy zwieńczającej kompleks. Cała stacja była kopią Akademii Ciemnej Strony Brakissa, a konkretniej to Akademia była kopią Executor's Lair. Miejsce to stanowiło ośrodek dowodzenia całym kompleksem, czyli piętnastoma stoczniami i siedmioma ośrodkami treningowo-mieszkalnymi dla załóg budowanych okrętów i garnizonów wojska. Oprócz tego w skład Executor's Lair wchodziło sztuczne słońce i Galaktyczne Działo. Stacja miała jeszcze inne przeznaczenie; to do niej cumował Executor podczas tankowania i przeglądów. Teraz jednak dok cumowniczy Executora był zajęty przez inny statek, równie złowrogi i niebezpieczny co poprzednik, ale znacznie większy i potężniejszy.
Była to "Arka", superniszczyciel klasy Sovereign.
Sala spotkań nie miała tradycyjnych durastalowych ścian; zostały one zastąpione ogromnymi iluminatorami, przez co przebywający w niej goście mieli wrażenie, że spotykają się bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej. Nadawało to dodatkowej niezwykłości już i tak oryginalnej stacji, określanej przez podwładnych Executor's Lair mianem Centrali.
Na sześciu niedawno przybyłych istotach sala nie zrobiła jednak wrażenia. Zupełnie, jakby już tu kiedyś byli.
Stół na środku pomieszczenia był okrągły, zupełnie jakby wszyscy siedzący przy nim uczestnicy spotkania byli sobie równi. Wielkość oparć krzeseł różniła się jednak i przeczyła pierwotnemu wrażeniu. I tak największe oparcie miał admirał Arvin Morck, głównodowodzący siłami zbrojnymi kompleksu. Obok niego, po lewej i prawej stronie, były dwa krzesła o nieco niższych oparciach, jedno puste, a drugie zajęte przez admirała Rogrissa, dowódcę floty Executor's Lair. Za Rogrissem siedzieli kolejno: agent specjalny Jix, dowódca armii Executor's Lair i były imperialny gwardzista, Kir Kanos i jego zastępca, klon, Grodin Tierce. Było jeszcze puste miejsce zarezerwowane dla lidera Death Commando Prime, Pekhratukha. Za pustym siedzeniem po drugiej stronie siedzieli Brakiss i Rov Firehead, dalej było kolejne puste miejsce, a całość zamykał główny naukowiec i konstruktor Executor's Lair, Umak Leth.
Wzrok wszystkich obecnych skierowany był na wspomnianą już szóstkę nowo przybyłych. Normalnie intruzów pilnowaliby szturmowcy, ale Rov Firehead odwołał ich, bo nie byłoby to zabezpieczenie zdolne powstrzymać "gości" Executor's Lair.
Byli to bowiem mistrzowie Mocy. Na tyle silni, że bez problemu ukrywali swoje myśli przed Ciemnymi Jedi. Rov i Brakiss wykryli ich tylko dlatego, że ci dali im znać o swojej obecności.
- A więc - zaczął Morck - Skąd przybywacie i jak poznaliście lokalizację Centrali?
- Cały Arvin Morck - prychnął Zabrak - Służbista do końca. Ta oficjalność kiedyś cię zgubi.- wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu - Wiem coś o tym.
- Twoje groźby są bez pokrycia.- twarz Morcka była niewzruszona i twarda niczym kamień - A grożenie głównodowodzącemu siłami zbrojnymi Executor's...
- Zechciałbyś nas może łaskawie wysłuchać? - przerwał mu blondyn - przebyliśmy długą podróż, żeby się tu dostać, bo tylko wy możecie nam pomóc. Więcej, wy musicie nam pomóc!
- Musimy? - zdziwił się Leth - A kto nas zmusi? Wy? Może i jesteście silni, ale gwarantuję wam, że w razie agresji nikt nie wyjdzie żywy z tego pomieszczenia.
- Jak zwykle arogancki i głupi. - prychnął Chaggrianin.
- Ja? Głupi? - Umak Leth aż wstał - Słuchaj no, śmieciu. Widziałeś Galaktyczne Działo na zewnątrz? Widziałeś! A droidy SD-11? Też widziałeś! Więc nie obrażaj mojej cudownej inteligencji, mojego wspaniałego geniuszu, moich...
- Jesteś po prostu stuknięty!- rudowłosy wyrwał go z pełnego pasji monologu.
- Ciekawe, kto tu jest bardziej stuknięty? - odparł Tierce - wariat czy ten, który oddaje się w ręce sojuszników wariata?
- Gdybyśmy chcieli, wasze kości już by się walały po całej tej stacji!- ryknął Pacitthip.
- Więc postaw mi się!- warknął w odpowiedzi Firehead - Nie dasz rady w pełni wyszkolonemu Lordowi Sith!
Oczy Zabraka błysnęły złowrogo: - Jedynym tutaj w pełni wyszkolonym Lordem Sith jestem ja!
- Tak!? - zagrzmiał Firehead - Więc walcz!
Ho'din wyskoczył zza stołu, wykonał salto nad umieszczonym na nim holoprojektorem i uaktywnił miecz świetlny. Pomarańczowe ostrze zabuczało w jego ręku, po czym wystrzeliło ku głowie Zabraka. Nie odnalazło tam jednak swojego celu. Dominess włączył własny miecz i wyprowadził kontrę, którą Firehead z trudem zablokował. Czerwone ostrze Zabraka cofnęło się minimalnie i zmarkowało atak z lewej strony, ale Rov nie dał się nabrać i przygotował blok, z którego mógł wyprowadzić pchniecie prosto w pierś przeciwnika. Klingi zaiskrzyły w zwarciu i trwały przez chwilę w tej pozycji, gdyż żaden z oponentów nie miał zamiaru ustąpić.
Nagle z drugiej strony miecza Zabraka błysnęło kolejne ostrze, które minęło bok Rova o centymetry. Zaskoczony Ho'din zmuszony był odskoczyć i przygotować się do odebrania ataku. Użył wszystkich swoich umiejętności, aby przewidzieć zamiary przeciwnika i jednocześnie samemu nie dać się odkryć. To samo robił Zabrak. Zmierzyli się obaj, pełnym nienawiści wzrokiem. Ostrza buczały złowrogo.
- Koniec!- zadudnił czyjś głos od strony drzwi. Wszyscy obrócili się jak na komendę i ujrzeli go. Wielki, dyszący, czarny kolos stał u wejścia do sali spotkań, niczym hebanowy duch. Walczący wyłączyli broń.
Darth Vader. Czarna aura Mocy spowijała go tak gęsto, że wszystkim zebranym zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Mroczny Lord Sith wrócił do swego domu.
- Lordzie Vader - odezwał się Morck - Cieszy mnie pańskie przybycie. Sprawy zaczynały wymykać się spod kontroli.
- Widzę.- odparł basem Czarny Lord. Jego głos był twardy i nieprzejednany - Zechcecie mi łaskawie wyjaśnić, co to za ludzie i skąd się tu wzięli?
- Nie możesz wyciągnąć z nich tego przy użyciu Mocy?- zdziwił się Kanos.
- Maskują się.- odrzekł Vader - Blokują wszelki dostęp macek myślowych do swoich mózgów.- odwrócił głowę w kierunku dwóch mężczyzn z szóstki nowo przybyłych - To wy. To wasza sprawka, prawda, Fallanassi?
Rudowłosy skłonił się Czarnemu Lordowi: - Zaiste jesteś tak potężny, jak nam mówiono.
- Nie podlizuj się!- Darth Vader w mgnieniu oka znalazł się koło mężczyzny i chwycił go za gardło - Jesteś tu intruzem i jedynym powodem, dla którego jeszcze żyjesz, jest to, że mogą być inni, którzy znają położenie Centrali.- podniósł go na pół metra. Fallanassi złapał jego rękę, próbując rozluźnić żelazny chwyt. Cała krew spłynęła mu do stóp, a oczy zaszły mgłą. Dusił się.
Nagle stalowa rękawica puściła szyję rudowłosego i mężczyzna upadł na podłogę. Czarny Lord stał teraz nad nim, wielki i złowrogi, niczym kat - Domagam się wyjaśnień.
- Może ja ich udzielę. - po raz pierwszy od początku spotkania odezwał się przedstawiciel rasy Phrolii - Najpierw dokonam drobnej prezentacji.- jego głos był spokojny i łagodny. Wskazał na Zabraka - To jest Werac Dominess. Jest Ciemnym Jedi, podobnie jak obecny tu Brakiss. Ten Pacitthip to Pentalus Creak, również Ciemny Jedi i zarazem nasz przywódca. Ci panowie, jak już Lord Vader raczył zauważyć, to Fallanassi: Gouw i Radan Rex. Tamten Chaggrianin to Les Totenko. To dzięki niemu tu jesteśmy.
- A ty?- spytał podejrzliwie Kanos.
- Ja jestem mnichem Aing-tii. - odparł Phrolii - W naszej wspólnocie nie ma imion. Ale nie o tym miałem mówić. Widzą panowie, bez względu na to, jak to głupio zabrzmi, prawda jest taka: jesteśmy przybyszami z przyszłości.
- Z przyszłości?- prychnął Leth - To absurd!
- Niekoniecznie.- odezwał się Jix - To, że teraz nie możemy podróżować w czasie, nie znaczy jeszcze, że w przyszłości nie będzie to umożliwione. Co oczywiście ani trochę nie umniejsza niedorzeczności tego stwierdzenia.
- Nie, Jix - odezwał się Vader - Moc nie wykryła oszustwa. On mówi prawdę.
- Mógł ukryć fakt, że kłamie!- zaprotestował Umak Leth - Sam powiedziałeś, że to Fallanassi!
- Zapewniam was, że nie mam żadnego interesu w oszukiwaniu kogokolwiek z tu zgromadzonych.- odparł Aing-tii. Czarny Lord, Firehead i Brakiss poczuli, jak mnich odkrywa przed nimi swoją obecność. Jego powierzchowność, pełna spokoju i pewności siebie kontrastowała z zimnem i strachem aury Vadera. Teraz mogli czytać w jego myślach jak w książce. Firehead natychmiast wykorzystał sytuację i wysłał swoje myślowe macki do umysłu Phrolii. To, co zobaczył, sprawiło, że oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia, co u Ho'dinów jest równoznaczne z wytrzeszczem, a nogi mimowolnie zgięły się pod nim i Ciemny Jedi padł na kolana.
- Nie może być... To niemożliwe... - szeptał, patrząc w gwiazdy błędnym wzrokiem. Wszyscy obecni patrzyli na niego ze zdziwieniem, poza Aing-tii i Darthem Vaderem, którego maska nie wyrażała niczego prócz ukrytej grozy.
- Rov Firehead właśnie zobaczył własną śmierć.- powiedział spokojnie mnich - I, co gorsza, swoich oprawców.- zwrócił się do Czarnego Lorda - Racz usiąść, Lordzie Vader, usłyszycie teraz, co się stanie w przyszłości, a o czym zdecydują wydarzenia następnych tygodni.
- Twój głos jest pełen szacunku, a słowa wskazują na wielką mądrość - rzucił oschle Vader - Więc wysłucham twojej opowieści. Ale nie licz na więcej.- ostrzegł, po czym zajął swoje miejsce u boku Morcka.
- Słuchamy.- odezwał się admirał, zachęcając Aing-tii. Mnich kiwnął głową, po czym podszedł do holoprojektora wmontowanego w stół i włożył do niego jakąś datakartę. Przed oczami zebranych zaczęły pojawiać się obrazy dziwnych, oszpeconych obcych, oraz ich groteskowych, organicznych statków. Były to nagrania z walk, bitew i inwazji. Fallanassi, Dominess, Creak i Totenko patrzyli na to z mieszanką strachu i odrazy.
- To, co widzicie, - zaczął spokojnie Phrolii - to rasa morderczych obcych z innej galaktyki, znana jako Yuuzhan Vong. Za kilka tygodni ich forpoczta przedostanie się na Zewnętrzne Odległe Rubieże przez jedną z niewielu bram poza znaną galaktykę, czyli tak zwany Wektor Pierwszy.
- Wiem, o czym mówisz.- przerwał Rogriss - Czytałem o tym miejscu. Korporacja ExGal prowadzi tam obserwacje.
- Istotnie, - zgodził się Aing-Tii - ale nie potrwa to długo. Wśród naukowców na stacji ExGal.4 jest Yuuzhanin, Yomin Carr. Zabije on lub weźmie do niewoli resztę zespołu badawczego, w tym przyszłą badaczkę Jedi, Danni Quee. Yuuzhanie przedostaną się do naszej Galaktyki i, mimo iż zostaną odparci, wrócą z potęgą, która złamie opór Nowej Republiki i Imperium. Planeta po planecie, gwiazda po gwieździe, będą dostawać się w ręce Yuuzhan. Aż w końcu, po wielu miesiącach walk padnie Coruscant, a władze Nowej Republiki zaszyją się w tajnej kwaterze gdzieś na Mon Calamari. Dwa lata później armie Yuuzhan zostaną wyparte przez Rycerzy Jedi, ale wrócą ze zdwojoną siłą. Ponownie najadą Yavin IV i Bastion. Zabiją wielu Jedi, w tym Marę Jade, Kiranę Ti, Zekka i Kypa Durrona. Armie Nowej Republiki i Imperium zostaną rozgromione, a ich wspólny twór polityczny się rozpadnie, powodując chaos i otwierając Yuuzhanom drogę do dalszych podbojów. Za piętnaście lat dzisiejsza siła militarna będzie już wspomnieniem, a najeźdźcy zdominują sześćdziesiąt procent naszej Galaktyki. Wtedy też Luke Skywalker zginie, broniąc Doliny Jedi.
Wspomnienie o Dolinie Jedi wywołało wśród zebranych poruszenie. Była to planeta, na której zebrano esencję Mocy setek wojowników Jasnej i Ciemnej Strony, a jej lokalizacja była tajemnicą.
- Dolina Jedi już nas nie interesuje.- Darth Vader swoim ciężkim głosem uciął wszystkie szepty - Jerec czerpał z niej garściami i nie pomogło mu to zwyciężyć jednego, nie w pełni wyszkolonego Jedi. Poza tym siła tamtego miejsca już nie jest tym, czym była kiedyś. Desann poważnie nadszarpnął jej zasoby, więc nie będzie z niej żadnego pożytku. Zaś co do ciebie...- odwrócił głowę w kierunku mnicha -...to zawirowania Mocy nie wskazują, aby w najbliższej przyszłości nastąpiły wydarzenia mające jakieś znaczenie. A jeśli nawet, to historia, którą przedstawiłeś, jest dla nas wielce korzystna. Ci Yuuzhanie, czy jak ich nazwałeś, zlikwidują za nas i Rebelię, i Jedi.
- Mylisz się, Lordzie Vader.- odparł Phrolii - Pozwól, że wyjaśnię twoje wątpliwości. Moc nie wyczuwa Yuuzhan i nie ma dla nich w niej miejsca, dlatego też nie są oni na nią wrażliwi. Jest po prostu na nich ślepa. Co prawda to się zmieni, ale nieprędko. A jeśli chodzi o korzyści, to ponownie się mylisz. Yuuzhanie wykończą waszą flotę bardzo szybko, a jedynymi, którzy przeżyją atak na Executor's Lair, będą admirał Morck i Brakiss. Tak, ty, młody człowieku, za dziesięć lat wyszkolisz tych oto...- pokazał na Dominessa i Creaka -...Ciemnych Jedi. A ty, admirale Morck, wyślesz nas z misją do przeszłości, czyli właśnie teraz, żebyśmy mogli zapobiec inwazji Yuuzhan.
- To prawda, mistrzu Brakiss.- odezwał się Pentalus Creak – za piętnaście lat dwaj twoi uczniowie i dwóch Fallanassi postanowi naprawić przeszłość. w międzyczasie Les Totenko...- wskazał na Chaggrianina -...wymyśli sposób na podróże w czasie.
- Odnalezienie Executor's Lair zajmie mi sporo czasu,- kontynuował Les - ale uda mi się i nakłonię jedynych pozostałych przy życiu użytkowników Mocy do wzięcia udziału w misji ratowania Galaktyki.
- Zaraz, zaraz. - przerwał Brakiss - To znaczy, że ci Yuuzhanie wybiją też Fallanassi i mnichów Aing-tii?
- Tak.- potwierdził oschle Werac Dominess - Ciebie też dopadną, mistrzu Brakiss, na krótko przed naszą podróżą w czasie.
- Dobrze. Ale skoro w przyszłości wyślę was do siebie,- rzekł Morck, choć zabrzmiało to dziwnie - to będę musiał mieć jakiś plan, jak można powstrzymać obcych.
- To prawda.- powiedział Phrolii - Posiadacie kod ostateczny, prawda?
- Co!?- Rogriss zerwał się na równe nogi - Nie możemy użyć kodu ostatecznego! Równie dobrze moglibyśmy wysłać Nowej Republice oficjalne zaproszenie na nasz pogrzeb! To samobójstwo!
Creak wyczuł, że większość zebranych zgadza się z admirałem. Kod ostateczny był kombinacją wyciągniętą od sacorriańskiego technika, która, wysłana bezpośrednio w kierunku stacji Centerpoint, spowoduje jej wystrzał w określonym kierunku.
- Admirał Rogriss ma rację.- powiedział Kanos - To nie do przyjęcia.
- Nie.- sprzeciwił się siedzący cały czas na podłodze Rov Firehead. Wszystkim wydawało się, że nie słuchał opowieści Aing-Tii, toteż natychmiast spojrzeli w jego kierunku - Kod ostateczny to jedyna szansa.
- Nie możemy tego zrobić!- rzucił Rogriss.
- Musimy.- rzucił Vader zza nieprzejednanej maski - Jeśli Yuuzhanie dostaną się do naszej Galaktyki, to będzie koniec nie tylko Nowej Republiki czy Imperium, ale i Executor's Lair.
- Lordzie Vader...- zaczął Morck, ale Czarny Lord uciszył go ruchem ręki.
- Musimy działać szybko.- dodał Totenko - Mamy mało czasu.
- Zgoda.- powiedział Vader - Chaggrianinie, ty, Firehead i Leth uaktywnicie stację Centerpoint. Creak, weźmiesz Brakissa i Kanosa, polecicie na ExGal.4 i pozbędziecie się tego Yomina Carra. Jix...
- Nie, lordzie Vader.- syknął Dominess - Poprzysiągłem zabić każdego Yuuzhanina, jakiego spotkam. Nie odmawiaj mi tej przyjemności!
Darth Vader milczał przez chwilę, jakby się wahał.
- Niech więc tak będzie.- powiedział w końcu - Zastąpisz Creaka. Jix, polecisz ściągnąć tu Maareka Stele. Może być potrzebny.
- Gdzie mam go szukać?- zapytał agent.
- Znajdziesz go.- odpowiedział wymijająco Czarny Lord, po czym odwrócił się w stronę Lesa Totenko - Wybraliście cel?
- Spędziłem nad tym trochę czasu w przyszłości, lordzie Vader.- odparł Chaggrianin - Będzie to planeta Itren. Ta sama, na której wylądowaliśmy.- dodał.
- Zatem do zajęć!- powiedział Vader dając do zrozumienia, że zebranie już się skończyło. Wszyscy wyszli, nie dając nawet dojść admirałowi Morckowi do głosu.
Sala spotkań Executor's Lair była dużym, okrągłym pomieszczeniem na szczycie iglicy zwieńczającej kompleks. Cała stacja była kopią Akademii Ciemnej Strony Brakissa, a konkretniej to Akademia była kopią Executor's Lair. Miejsce to stanowiło ośrodek dowodzenia całym kompleksem, czyli piętnastoma stoczniami i siedmioma ośrodkami treningowo-mieszkalnymi dla załóg budowanych okrętów i garnizonów wojska. Oprócz tego w skład Executor's Lair wchodziło sztuczne słońce i Galaktyczne Działo. Stacja miała jeszcze inne przeznaczenie; to do niej cumował Executor podczas tankowania i przeglądów. Teraz jednak dok cumowniczy Executora był zajęty przez inny statek, równie złowrogi i niebezpieczny co poprzednik, ale znacznie większy i potężniejszy.
Była to "Arka", superniszczyciel klasy Sovereign.
Sala spotkań nie miała tradycyjnych durastalowych ścian; zostały one zastąpione ogromnymi iluminatorami, przez co przebywający w niej goście mieli wrażenie, że spotykają się bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej. Nadawało to dodatkowej niezwykłości już i tak oryginalnej stacji, określanej przez podwładnych Executor's Lair mianem Centrali.
Na sześciu niedawno przybyłych istotach sala nie zrobiła jednak wrażenia. Zupełnie, jakby już tu kiedyś byli.
Stół na środku pomieszczenia był okrągły, zupełnie jakby wszyscy siedzący przy nim uczestnicy spotkania byli sobie równi. Wielkość oparć krzeseł różniła się jednak i przeczyła pierwotnemu wrażeniu. I tak największe oparcie miał admirał Arvin Morck, głównodowodzący siłami zbrojnymi kompleksu. Obok niego, po lewej i prawej stronie, były dwa krzesła o nieco niższych oparciach, jedno puste, a drugie zajęte przez admirała Rogrissa, dowódcę floty Executor's Lair. Za Rogrissem siedzieli kolejno: agent specjalny Jix, dowódca armii Executor's Lair i były imperialny gwardzista, Kir Kanos i jego zastępca, klon, Grodin Tierce. Było jeszcze puste miejsce zarezerwowane dla lidera Death Commando Prime, Pekhratukha. Za pustym siedzeniem po drugiej stronie siedzieli Brakiss i Rov Firehead, dalej było kolejne puste miejsce, a całość zamykał główny naukowiec i konstruktor Executor's Lair, Umak Leth.
Wzrok wszystkich obecnych skierowany był na wspomnianą już szóstkę nowo przybyłych. Normalnie intruzów pilnowaliby szturmowcy, ale Rov Firehead odwołał ich, bo nie byłoby to zabezpieczenie zdolne powstrzymać "gości" Executor's Lair.
Byli to bowiem mistrzowie Mocy. Na tyle silni, że bez problemu ukrywali swoje myśli przed Ciemnymi Jedi. Rov i Brakiss wykryli ich tylko dlatego, że ci dali im znać o swojej obecności.
- A więc - zaczął Morck - Skąd przybywacie i jak poznaliście lokalizację Centrali?
- Cały Arvin Morck - prychnął Zabrak - Służbista do końca. Ta oficjalność kiedyś cię zgubi.- wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu - Wiem coś o tym.
- Twoje groźby są bez pokrycia.- twarz Morcka była niewzruszona i twarda niczym kamień - A grożenie głównodowodzącemu siłami zbrojnymi Executor's...
- Zechciałbyś nas może łaskawie wysłuchać? - przerwał mu blondyn - przebyliśmy długą podróż, żeby się tu dostać, bo tylko wy możecie nam pomóc. Więcej, wy musicie nam pomóc!
- Musimy? - zdziwił się Leth - A kto nas zmusi? Wy? Może i jesteście silni, ale gwarantuję wam, że w razie agresji nikt nie wyjdzie żywy z tego pomieszczenia.
- Jak zwykle arogancki i głupi. - prychnął Chaggrianin.
- Ja? Głupi? - Umak Leth aż wstał - Słuchaj no, śmieciu. Widziałeś Galaktyczne Działo na zewnątrz? Widziałeś! A droidy SD-11? Też widziałeś! Więc nie obrażaj mojej cudownej inteligencji, mojego wspaniałego geniuszu, moich...
- Jesteś po prostu stuknięty!- rudowłosy wyrwał go z pełnego pasji monologu.
- Ciekawe, kto tu jest bardziej stuknięty? - odparł Tierce - wariat czy ten, który oddaje się w ręce sojuszników wariata?
- Gdybyśmy chcieli, wasze kości już by się walały po całej tej stacji!- ryknął Pacitthip.
- Więc postaw mi się!- warknął w odpowiedzi Firehead - Nie dasz rady w pełni wyszkolonemu Lordowi Sith!
Oczy Zabraka błysnęły złowrogo: - Jedynym tutaj w pełni wyszkolonym Lordem Sith jestem ja!
- Tak!? - zagrzmiał Firehead - Więc walcz!
Ho'din wyskoczył zza stołu, wykonał salto nad umieszczonym na nim holoprojektorem i uaktywnił miecz świetlny. Pomarańczowe ostrze zabuczało w jego ręku, po czym wystrzeliło ku głowie Zabraka. Nie odnalazło tam jednak swojego celu. Dominess włączył własny miecz i wyprowadził kontrę, którą Firehead z trudem zablokował. Czerwone ostrze Zabraka cofnęło się minimalnie i zmarkowało atak z lewej strony, ale Rov nie dał się nabrać i przygotował blok, z którego mógł wyprowadzić pchniecie prosto w pierś przeciwnika. Klingi zaiskrzyły w zwarciu i trwały przez chwilę w tej pozycji, gdyż żaden z oponentów nie miał zamiaru ustąpić.
Nagle z drugiej strony miecza Zabraka błysnęło kolejne ostrze, które minęło bok Rova o centymetry. Zaskoczony Ho'din zmuszony był odskoczyć i przygotować się do odebrania ataku. Użył wszystkich swoich umiejętności, aby przewidzieć zamiary przeciwnika i jednocześnie samemu nie dać się odkryć. To samo robił Zabrak. Zmierzyli się obaj, pełnym nienawiści wzrokiem. Ostrza buczały złowrogo.
- Koniec!- zadudnił czyjś głos od strony drzwi. Wszyscy obrócili się jak na komendę i ujrzeli go. Wielki, dyszący, czarny kolos stał u wejścia do sali spotkań, niczym hebanowy duch. Walczący wyłączyli broń.
Darth Vader. Czarna aura Mocy spowijała go tak gęsto, że wszystkim zebranym zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Mroczny Lord Sith wrócił do swego domu.
- Lordzie Vader - odezwał się Morck - Cieszy mnie pańskie przybycie. Sprawy zaczynały wymykać się spod kontroli.
- Widzę.- odparł basem Czarny Lord. Jego głos był twardy i nieprzejednany - Zechcecie mi łaskawie wyjaśnić, co to za ludzie i skąd się tu wzięli?
- Nie możesz wyciągnąć z nich tego przy użyciu Mocy?- zdziwił się Kanos.
- Maskują się.- odrzekł Vader - Blokują wszelki dostęp macek myślowych do swoich mózgów.- odwrócił głowę w kierunku dwóch mężczyzn z szóstki nowo przybyłych - To wy. To wasza sprawka, prawda, Fallanassi?
Rudowłosy skłonił się Czarnemu Lordowi: - Zaiste jesteś tak potężny, jak nam mówiono.
- Nie podlizuj się!- Darth Vader w mgnieniu oka znalazł się koło mężczyzny i chwycił go za gardło - Jesteś tu intruzem i jedynym powodem, dla którego jeszcze żyjesz, jest to, że mogą być inni, którzy znają położenie Centrali.- podniósł go na pół metra. Fallanassi złapał jego rękę, próbując rozluźnić żelazny chwyt. Cała krew spłynęła mu do stóp, a oczy zaszły mgłą. Dusił się.
Nagle stalowa rękawica puściła szyję rudowłosego i mężczyzna upadł na podłogę. Czarny Lord stał teraz nad nim, wielki i złowrogi, niczym kat - Domagam się wyjaśnień.
- Może ja ich udzielę. - po raz pierwszy od początku spotkania odezwał się przedstawiciel rasy Phrolii - Najpierw dokonam drobnej prezentacji.- jego głos był spokojny i łagodny. Wskazał na Zabraka - To jest Werac Dominess. Jest Ciemnym Jedi, podobnie jak obecny tu Brakiss. Ten Pacitthip to Pentalus Creak, również Ciemny Jedi i zarazem nasz przywódca. Ci panowie, jak już Lord Vader raczył zauważyć, to Fallanassi: Gouw i Radan Rex. Tamten Chaggrianin to Les Totenko. To dzięki niemu tu jesteśmy.
- A ty?- spytał podejrzliwie Kanos.
- Ja jestem mnichem Aing-tii. - odparł Phrolii - W naszej wspólnocie nie ma imion. Ale nie o tym miałem mówić. Widzą panowie, bez względu na to, jak to głupio zabrzmi, prawda jest taka: jesteśmy przybyszami z przyszłości.
- Z przyszłości?- prychnął Leth - To absurd!
- Niekoniecznie.- odezwał się Jix - To, że teraz nie możemy podróżować w czasie, nie znaczy jeszcze, że w przyszłości nie będzie to umożliwione. Co oczywiście ani trochę nie umniejsza niedorzeczności tego stwierdzenia.
- Nie, Jix - odezwał się Vader - Moc nie wykryła oszustwa. On mówi prawdę.
- Mógł ukryć fakt, że kłamie!- zaprotestował Umak Leth - Sam powiedziałeś, że to Fallanassi!
- Zapewniam was, że nie mam żadnego interesu w oszukiwaniu kogokolwiek z tu zgromadzonych.- odparł Aing-tii. Czarny Lord, Firehead i Brakiss poczuli, jak mnich odkrywa przed nimi swoją obecność. Jego powierzchowność, pełna spokoju i pewności siebie kontrastowała z zimnem i strachem aury Vadera. Teraz mogli czytać w jego myślach jak w książce. Firehead natychmiast wykorzystał sytuację i wysłał swoje myślowe macki do umysłu Phrolii. To, co zobaczył, sprawiło, że oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia, co u Ho'dinów jest równoznaczne z wytrzeszczem, a nogi mimowolnie zgięły się pod nim i Ciemny Jedi padł na kolana.
- Nie może być... To niemożliwe... - szeptał, patrząc w gwiazdy błędnym wzrokiem. Wszyscy obecni patrzyli na niego ze zdziwieniem, poza Aing-tii i Darthem Vaderem, którego maska nie wyrażała niczego prócz ukrytej grozy.
- Rov Firehead właśnie zobaczył własną śmierć.- powiedział spokojnie mnich - I, co gorsza, swoich oprawców.- zwrócił się do Czarnego Lorda - Racz usiąść, Lordzie Vader, usłyszycie teraz, co się stanie w przyszłości, a o czym zdecydują wydarzenia następnych tygodni.
- Twój głos jest pełen szacunku, a słowa wskazują na wielką mądrość - rzucił oschle Vader - Więc wysłucham twojej opowieści. Ale nie licz na więcej.- ostrzegł, po czym zajął swoje miejsce u boku Morcka.
- Słuchamy.- odezwał się admirał, zachęcając Aing-tii. Mnich kiwnął głową, po czym podszedł do holoprojektora wmontowanego w stół i włożył do niego jakąś datakartę. Przed oczami zebranych zaczęły pojawiać się obrazy dziwnych, oszpeconych obcych, oraz ich groteskowych, organicznych statków. Były to nagrania z walk, bitew i inwazji. Fallanassi, Dominess, Creak i Totenko patrzyli na to z mieszanką strachu i odrazy.
- To, co widzicie, - zaczął spokojnie Phrolii - to rasa morderczych obcych z innej galaktyki, znana jako Yuuzhan Vong. Za kilka tygodni ich forpoczta przedostanie się na Zewnętrzne Odległe Rubieże przez jedną z niewielu bram poza znaną galaktykę, czyli tak zwany Wektor Pierwszy.
- Wiem, o czym mówisz.- przerwał Rogriss - Czytałem o tym miejscu. Korporacja ExGal prowadzi tam obserwacje.
- Istotnie, - zgodził się Aing-Tii - ale nie potrwa to długo. Wśród naukowców na stacji ExGal.4 jest Yuuzhanin, Yomin Carr. Zabije on lub weźmie do niewoli resztę zespołu badawczego, w tym przyszłą badaczkę Jedi, Danni Quee. Yuuzhanie przedostaną się do naszej Galaktyki i, mimo iż zostaną odparci, wrócą z potęgą, która złamie opór Nowej Republiki i Imperium. Planeta po planecie, gwiazda po gwieździe, będą dostawać się w ręce Yuuzhan. Aż w końcu, po wielu miesiącach walk padnie Coruscant, a władze Nowej Republiki zaszyją się w tajnej kwaterze gdzieś na Mon Calamari. Dwa lata później armie Yuuzhan zostaną wyparte przez Rycerzy Jedi, ale wrócą ze zdwojoną siłą. Ponownie najadą Yavin IV i Bastion. Zabiją wielu Jedi, w tym Marę Jade, Kiranę Ti, Zekka i Kypa Durrona. Armie Nowej Republiki i Imperium zostaną rozgromione, a ich wspólny twór polityczny się rozpadnie, powodując chaos i otwierając Yuuzhanom drogę do dalszych podbojów. Za piętnaście lat dzisiejsza siła militarna będzie już wspomnieniem, a najeźdźcy zdominują sześćdziesiąt procent naszej Galaktyki. Wtedy też Luke Skywalker zginie, broniąc Doliny Jedi.
Wspomnienie o Dolinie Jedi wywołało wśród zebranych poruszenie. Była to planeta, na której zebrano esencję Mocy setek wojowników Jasnej i Ciemnej Strony, a jej lokalizacja była tajemnicą.
- Dolina Jedi już nas nie interesuje.- Darth Vader swoim ciężkim głosem uciął wszystkie szepty - Jerec czerpał z niej garściami i nie pomogło mu to zwyciężyć jednego, nie w pełni wyszkolonego Jedi. Poza tym siła tamtego miejsca już nie jest tym, czym była kiedyś. Desann poważnie nadszarpnął jej zasoby, więc nie będzie z niej żadnego pożytku. Zaś co do ciebie...- odwrócił głowę w kierunku mnicha -...to zawirowania Mocy nie wskazują, aby w najbliższej przyszłości nastąpiły wydarzenia mające jakieś znaczenie. A jeśli nawet, to historia, którą przedstawiłeś, jest dla nas wielce korzystna. Ci Yuuzhanie, czy jak ich nazwałeś, zlikwidują za nas i Rebelię, i Jedi.
- Mylisz się, Lordzie Vader.- odparł Phrolii - Pozwól, że wyjaśnię twoje wątpliwości. Moc nie wyczuwa Yuuzhan i nie ma dla nich w niej miejsca, dlatego też nie są oni na nią wrażliwi. Jest po prostu na nich ślepa. Co prawda to się zmieni, ale nieprędko. A jeśli chodzi o korzyści, to ponownie się mylisz. Yuuzhanie wykończą waszą flotę bardzo szybko, a jedynymi, którzy przeżyją atak na Executor's Lair, będą admirał Morck i Brakiss. Tak, ty, młody człowieku, za dziesięć lat wyszkolisz tych oto...- pokazał na Dominessa i Creaka -...Ciemnych Jedi. A ty, admirale Morck, wyślesz nas z misją do przeszłości, czyli właśnie teraz, żebyśmy mogli zapobiec inwazji Yuuzhan.
- To prawda, mistrzu Brakiss.- odezwał się Pentalus Creak – za piętnaście lat dwaj twoi uczniowie i dwóch Fallanassi postanowi naprawić przeszłość. w międzyczasie Les Totenko...- wskazał na Chaggrianina -...wymyśli sposób na podróże w czasie.
- Odnalezienie Executor's Lair zajmie mi sporo czasu,- kontynuował Les - ale uda mi się i nakłonię jedynych pozostałych przy życiu użytkowników Mocy do wzięcia udziału w misji ratowania Galaktyki.
- Zaraz, zaraz. - przerwał Brakiss - To znaczy, że ci Yuuzhanie wybiją też Fallanassi i mnichów Aing-tii?
- Tak.- potwierdził oschle Werac Dominess - Ciebie też dopadną, mistrzu Brakiss, na krótko przed naszą podróżą w czasie.
- Dobrze. Ale skoro w przyszłości wyślę was do siebie,- rzekł Morck, choć zabrzmiało to dziwnie - to będę musiał mieć jakiś plan, jak można powstrzymać obcych.
- To prawda.- powiedział Phrolii - Posiadacie kod ostateczny, prawda?
- Co!?- Rogriss zerwał się na równe nogi - Nie możemy użyć kodu ostatecznego! Równie dobrze moglibyśmy wysłać Nowej Republice oficjalne zaproszenie na nasz pogrzeb! To samobójstwo!
Creak wyczuł, że większość zebranych zgadza się z admirałem. Kod ostateczny był kombinacją wyciągniętą od sacorriańskiego technika, która, wysłana bezpośrednio w kierunku stacji Centerpoint, spowoduje jej wystrzał w określonym kierunku.
- Admirał Rogriss ma rację.- powiedział Kanos - To nie do przyjęcia.
- Nie.- sprzeciwił się siedzący cały czas na podłodze Rov Firehead. Wszystkim wydawało się, że nie słuchał opowieści Aing-Tii, toteż natychmiast spojrzeli w jego kierunku - Kod ostateczny to jedyna szansa.
- Nie możemy tego zrobić!- rzucił Rogriss.
- Musimy.- rzucił Vader zza nieprzejednanej maski - Jeśli Yuuzhanie dostaną się do naszej Galaktyki, to będzie koniec nie tylko Nowej Republiki czy Imperium, ale i Executor's Lair.
- Lordzie Vader...- zaczął Morck, ale Czarny Lord uciszył go ruchem ręki.
- Musimy działać szybko.- dodał Totenko - Mamy mało czasu.
- Zgoda.- powiedział Vader - Chaggrianinie, ty, Firehead i Leth uaktywnicie stację Centerpoint. Creak, weźmiesz Brakissa i Kanosa, polecicie na ExGal.4 i pozbędziecie się tego Yomina Carra. Jix...
- Nie, lordzie Vader.- syknął Dominess - Poprzysiągłem zabić każdego Yuuzhanina, jakiego spotkam. Nie odmawiaj mi tej przyjemności!
Darth Vader milczał przez chwilę, jakby się wahał.
- Niech więc tak będzie.- powiedział w końcu - Zastąpisz Creaka. Jix, polecisz ściągnąć tu Maareka Stele. Może być potrzebny.
- Gdzie mam go szukać?- zapytał agent.
- Znajdziesz go.- odpowiedział wymijająco Czarny Lord, po czym odwrócił się w stronę Lesa Totenko - Wybraliście cel?
- Spędziłem nad tym trochę czasu w przyszłości, lordzie Vader.- odparł Chaggrianin - Będzie to planeta Itren. Ta sama, na której wylądowaliśmy.- dodał.
- Zatem do zajęć!- powiedział Vader dając do zrozumienia, że zebranie już się skończyło. Wszyscy wyszli, nie dając nawet dojść admirałowi Morckowi do głosu.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D