ROZDZIAŁ XX
"Hyperspace Marauder" wrócił do prędkości podświetlnej w niezamieszkanym systemie Dyurok, cztery układy od Ord Pardon. Lo Khan dopiero teraz, kiedy sensory nie wskazywały obecności żadnego innego statku, odetchnął z ulgą i zastanowił się nad swoją sytuacją. Kiedy tylko zobaczył w iluminatorze dwa statki, w tym patrolowca klasy Firespray, atakujące Zespół Uderzeniowy Starfall, wiedział już, kim byli napastnicy. Tu się jednak kończyła rola jego mózgu w dalszych działaniach; adrenalina wzięła górę i Lo, mimo bulgotań Winga, wpadł do sterowni i odpalił silniki. Kiedy Yaka pobiegł za nim, żeby mu przeszkodzić, było już za późno.
Teraz Lo Khan musiał przyznać, że głupio postąpił. Przecież nawet Fett nie zdołałby pokonać "Starfalla" i reszty flotylli. Jego ucieczka była zatem irracjonalna, wręcz głupia. Khan przeklinał siebie teraz, że zadziałał pod wpływem strachu. Reputacja Fetta zrobiła swoje.
Przez całą drogę przemytnik musiał znosić złośliwe bulgotanie przyjaciela, który nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jedna z podstawowych różnic między nimi polegała na tym, że Luwingo więcej myślał od Khana. Właśnie dlatego Yaka wiedział, że skoro Fett znalazł ich na Ord Pardon, to dotrze do nich i tutaj, w układzie Dyurok. Nie mogli więc tu zostać.
- Gdzie chcesz się więc udać?- zapytał zaniepokojony Lo.
Wingo zabełkotał złośliwie, ale potem burknął coś poważnym tonem.
- Ostoja!? Chyba żartujesz!- zawołał Khan - Każdy łowca nagród będzie nas tam szukał!-
Yaka wybełkotał coś z satysfakcją.
- Mówisz, że jeżeli pozostaniemy przy starszych Skipach, to nas nie znajdą? Skąd ta pewność?- spytał podejrzliwie Khan.
Luwingo wygłosił długi i mądry monolog o psychice łowcy i tak dalej, ale brzmiało to raczej jakby ktoś mówił pod wodą.
- Może masz rację.- powiedział powoli i z powątpiewaniem Lo - Lećmy zatem do Ostoi Przemytników.
- Witamy ponownie, panno Wieiah.- powiedział Talon Karrde, szczerząc zęby w uśmiechu - Jak tak dalej pójdzie, to damy pani chyba rabat na nasze usługi.
- Trzymam pana za słowo, kapitanie Karrde.- uśmiechnęła się beztrosko Zeltronianka, natychmiast jednak spoważniała, przypominając sobie z kim i po co tu przyleciała.
- Witaj, Han.- powiedział poważnie Talon, zwracając się do jednego z trzech towarzyszy Wieiah - Przykro mi z powodu Leii.
- Wiem.- powiedział ponuro Han, ściskając dłoń Karrde'a - Ale nie po to tu jesteśmy, żeby wysłuchiwać kondolencji.- dodał, patrząc na Kama Solusara.
- Rada Jedi sądzi,- zaczął Kam spokojnym głosem - że za atakiem na Akademię, o którym już pewnie wiesz, stoi Witiyn Ter.
- Wiem o ataku i o Radzie Jedi.- zgodził się Talon - Dlatego pomogę wam z tym większą radością. I nie martwcie się o pieniądze.- dodał z uśmiechem - Luke ma u mnie kredyt.
- Możemy więc iść do archiwum?- zapytał Firtisthwing.
- Naturalnie.- odparł Karrde - Jakbyście potrzebowali pomocy, to dajcie mi znać przez komlink.
- A nie przyśle pan Dankina?- zapytała Wieiah, uśmiechając się lekko.
- Ile mam pani zapłacić, żeby nam pani przestała wypominać ten incydent?- Talon teatralnie załamał ręce - A tak poważnie, to Dankin poleciał załatwić mi coś w Ostoi. Wróci nie wcześniej jak za miesiąc.
- Sami damy sobie radę.- powiedział Han - A tak na marginesie, masz jakieś wiadomości z Ord Pardon?
- To ciekawe, że o to zapytałeś.- Karrde podrapał się po bródce - Było tam niedawno dość gorąco. Boba Fett zaatakował "Starfalla" i spłoszył cumujących do niego przewoźników. A o co chodzi?
- Lo!- szepnął Han z trwogą, łapiąc za komlink i rzucił się w stronę rampy - Chewie, szykuj "Sokoła"!- rzucił, po czym odwrócił się i zawołał - Kam, musisz sobie jakoś sam dać radę! Przykro mi!- i wybiegł.
Wieiah patrzyła zaskoczona to na rampę, to na Talona, to na Kama, a jej zdziwienie wzrosło tym bardziej, że Solusar wydawał się w ogóle nie przejmować tą sytuacją.
- To widocznie coś nagłego.- powiedział obojętnym głosem, odpowiadając na zaskoczenie Zeltronianki - Chodźmy. Robota czeka.
Han dosłownie wskoczył na rampę "Sokoła", kiedy ten już grzał silniki, i pobiegł do sterowni. Lo Khan był w niebezpieczeństwie, a Solo obiecał, że mu pomoże. Najpierw Leia, teraz Lo, pomyślał ze zgrozą Han. Raz zawiodłem, drugiego razu nie będzie. Nigdy.
Chewbacca warknął pytająco, nie rozumiejąc, jaki jest powód pośpiechu.
- Lo i Wingo.- rzucił ostro Han i Wookie nie musiał zadawać żadnych dodatkowych pytań. Od razu zeskoczył z fotela pierwszego pilota, ustępując miejsca Hanowi, i wybrał w nawikomputerze koordynaty Ord Pardon. Solo zajął swoje miejsce i szybkimi, niemal instynktownymi ruchami dokończył przygotowania do lotu i uniósł "Sokoła" w przestrzeń.
- To od czego zaczniemy?- zapytał Shor Gin, kiedy Firtisthwing i reszta usadowili się przed konsoletą archiwum. Ponieważ Wieiah spędziła tu więcej czasu od Kama, Devisha i Vora, to ona operowała klawiaturą. Solusar siedział po jej lewej stronie, Gin po prawej, a Firtisthwing stał nad nimi, przyglądając się uważnie ekranowi.
- Nikt nic nie wie o Witiynie Terze.- powiedział, jakby do siebie, Kam - Przebywa on więc albo na jakiejś planecie, z której nie dochodzą do nas informacje, albo też na statku w przestrzeni kosmicznej.
- Musiał jednak gdzieś konstruować Droidy Cienia.- odezwał się Shor - A one wymagają surowców do budowy. Poza tym brał skądś imprinty mózgów.
- Shor ma rację.- powiedział Firtisthwing spokojnym głosem - Może i Ter jest gdzieś w przestrzeni, ale wszystkie działania musi przeprowadzać na jakichś planetach. Osobiście uważam, że pozyskał surowce z jakiegoś pasa asteroid, a ludzi z zamieszkałego układu. Najprawdopodobniej jest to jedno i to samo miejsce.
- Władza.- szepnęła Wieiah, po czym dodała głośniej - Powiedziałeś na Yavinie, że Ter dąży do zdobycia władzy. Musi to być planeta nienależąca do Nowej Republiki, skoro on nią włada i my nic o tym nie wiemy.
- Słuszna uwaga.- powiedział Kam - Sugerujesz planety Imperium?
- Prędzej Sektora Wspólnego.- powiedziała Wieiah - Ale nie zdziwiłabym się, gdyby to był jeden z neutralnych układów. Niewiele ich zostało, ale jednak trochę. Może jakiś potworek grawitacyjny albo komunikacyjny lub sektor, gdzie jeszcze nie ma tak gęstej sieci HoloNetu, jak w Światach Środka.
- To logiczne.- powiedział Firtisthwing, a Wieiah wyczuła w tym jakby pochwałę dla siebie i uśmiechnęła się pod nosem.
- Zawęża to nieco krąg poszukiwań, ale i tak zostają nam dziesiątki systemów.- powiedział Kam – Sprawdzenie ich wszystkich zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące. Ter musiał się naprawdę dobrze schować.
- Otulił się ciemnym płaszczem nocy.- mruknął Shor, a kiedy Wieiah spojrzała na niego bez zrozumienia, wyjaśnił - To takie powiedzenie z Devaronu.
- Musimy tylko zdjąć mu ten płaszcz, zanim...- zaczął Kam, kiedy coś mu się przypomniało - Oczywiście!- ucieszył się, po raz pierwszy od jakiegoś czasu - Płaszcz Sith! Gdzie indziej mógł się schować adept ciemnej strony!
Pytanie było czysto retoryczne, ale Firtisthwing potraktował je inaczej.
- To zbyt oczywiste.- powiedział - Wątpię, żebyśmy znaleźli tam Tera.
- Dlaczego?- zapytał Kam, bijąc radością, a Shor i Wieiah spojrzeli na siebie, nic nie rozumiejąc - Najciemniej jest pod prętem jarzeniowym. A poza tym niewielu odważyłoby się tam szukać.
- Czy ktoś nam wyjaśni, o co chodzi?- zapytała miękko Wieiah.
- Płaszcz Sith to taki właśnie grawitacyjny potworek, o którym mówiłaś.- powiedział Vor - Mieści się w mało popularnym zakątku Zewnętrznych Odległych Rubieży i jest wypełniony taką ilością gazów i asteroid, że oficjalnie został uznany za zbyt niebezpieczny, aby go kolonizować.
- Rozumiem.- odparła Wieiah, czytając w emocjach Firtisthwinga jak w książce - A w czym tkwi haczyk?
- W samym środku Płaszcza jest planeta Roon, na której kiedyś wydobywano kryształy zwane roonstones, ale zaniechano tego, jak odkryto, że owe klejnoty nie pochodzą stamtąd.- odparł Vor, uśmiechając się - Od tego czasu nie było żadnych wieści z tego rejonu, a nikt nie fatygował się sprawdzić, dlaczego, ponieważ właśnie wybuchła Galaktyczna Wojna Domowa, to raz, dwa, że to zbyt niebezpieczne, a trzy, nikogo nie interesuje planeta, która nie ma żadnej wartości.
- I uważacie, że to Roon?- zapytała Wieiah, marszcząc brwi.
- Kam uważa.- poprawił Vor - Ja nie jestem co do tego przekonany, ale czuję, że to może być to.- dodał po namyśle.
- W takim razie jeszcze jedna sprawa.- wtrącił się Shor - Czy musimy płacić Talonowi Karrde? Przecież właściwie nie skorzystaliśmy z jego baz danych, prawda?
Późna godzina nigdy nic nie znaczyła dla urzędników z Pałacu Imperialnego. Zarówno Imperium, jak i później Nowa Republika, wymagały od nich bezwzględnej gotowości o każdej porze dnia i nocy. Było to jedno z niewielu podobieństw między tymi dwoma tworami politycznymi. Podobieństw, bo najwyższy z urzędników Nowej Republiki, w przeciwieństwie do Imperatora, praktycznie nigdy nie miał czasu na sen.
Borsk Fey'lya, prezydent Nowej Republiki, siedział w swoim gabinecie, pijąc szóstą już mocną tanaabską kawę. Była trzecia w nocy i szczytem marzeń było w tej chwili dla Bothanina ciepłe łóżko i odrobina ciszy.
Marzenia jednak musiały poczekać.
Poza Fey'lyą w gabinecie były trzy osoby. Osobisty adiutant i doradca prezydenta, Bothanin Herthan Melan'lya, szefowa Wywiadu Iella Wessiri Antilles i dowódca jednej z najlepszych formacji myśliwskich Nowej Republiki, Pash Cracken.
- Rozumie pan, prezydencie Fey'lya,- powiedział służbowym tonem Pash - że inwigilacja generała Bel Iblisa nie była rozsądną decyzją. Od jej rozpoczęcia generał nie odniósł żadnych sukcesów, jeśli nie liczyć modyfikacji E-Wingów, która jest bardziej zasługą mechaników, niż samego Bel Iblisa.
- Zgadzam się z pułkownikiem Crackenem, prezydencie. - zawtórowała Iella - Z osobistych źródeł wiem, że ludzie Bel Iblisa boją się jakichkolwiek naciągnięć regulaminu, które, jak pan wie, są powszechne w każdej naszej bazie.
- Dlatego czas z tym skończyć.- skwitował obojętnie Borsk, pociągając kolejny łyk kawy.
- Jeżeli doprowadzimy do postawienia regulaminu nad odczuciami jednostek, okażemy się powtórką Imperium.- zaoponował Pash.
- Poza tym Wywiad donosi, że w Imperium również doszło do rozluźnienia zasad.- dodała Iella - Wpływa to korzystnie na morale żołnierzy.
- A co z dyscypliną?- zapytał Fey'lya - Bez niej nie ma wojska.
- Dowódcy sami doskonale wiedzą, jak ją utrzymać.- odparł Pash - A tak się składa, że zarówno dyscyplina, jak i morale w jednostce generała Bel Iblisa zawsze były nienaganne.
Futro Fey'lyi uniosło się, jakby jego właściciel chciał coś powiedzieć, ale Bothanin spojrzał na swojego milczącego doradcę, i w rezultacie nie powiedział nic. Doskonale, ucieszył się w duchu Cracken, nie ma już argumentów.
- Niech będzie.- zgodził się niechętnie Borsk, patrząc na Iellę - Może pani kazać odwołać swoich ludzi z Morishimu i zdjąć podsłuchy. Czy to wszystko?
- Tak.- powiedział Pash i zasalutował Bothaninowi - Dziękujemy za audiencję, panie prezydencie.
- Dobrze, idźcie już.- rzekł Fey'lya, powstrzymując odruch ziewania, kiedy nagle na blacie jego stołu pojawił się holograficzny wizerunek przedstawiciela rasy Xiah.
- O co chodzi?- warknął Fey'lya; miał już powyżej uszu tych wszystkich pytań, audiencji, zaproszeń na tworzenie Rady Jedi i tym podobnych bzdur - Jestem zajęty!
- Musi pan o tym wiedzieć, panie prezydencie,- powiedział podenerwowany Xiah - zanim ogłoszą to w HoloNetowych wiadomościach.- przełknął ślinę, a Pash i Iella spojrzeli na siebie. Xiah wziął głęboki oddech, jakby chciał wyrzucić z siebie tę informację za pierwszym razem, i rzekł - Stacja Centerpoint eksplodowała.
"Hyperspace Marauder" wrócił do prędkości podświetlnej w niezamieszkanym systemie Dyurok, cztery układy od Ord Pardon. Lo Khan dopiero teraz, kiedy sensory nie wskazywały obecności żadnego innego statku, odetchnął z ulgą i zastanowił się nad swoją sytuacją. Kiedy tylko zobaczył w iluminatorze dwa statki, w tym patrolowca klasy Firespray, atakujące Zespół Uderzeniowy Starfall, wiedział już, kim byli napastnicy. Tu się jednak kończyła rola jego mózgu w dalszych działaniach; adrenalina wzięła górę i Lo, mimo bulgotań Winga, wpadł do sterowni i odpalił silniki. Kiedy Yaka pobiegł za nim, żeby mu przeszkodzić, było już za późno.
Teraz Lo Khan musiał przyznać, że głupio postąpił. Przecież nawet Fett nie zdołałby pokonać "Starfalla" i reszty flotylli. Jego ucieczka była zatem irracjonalna, wręcz głupia. Khan przeklinał siebie teraz, że zadziałał pod wpływem strachu. Reputacja Fetta zrobiła swoje.
Przez całą drogę przemytnik musiał znosić złośliwe bulgotanie przyjaciela, który nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jedna z podstawowych różnic między nimi polegała na tym, że Luwingo więcej myślał od Khana. Właśnie dlatego Yaka wiedział, że skoro Fett znalazł ich na Ord Pardon, to dotrze do nich i tutaj, w układzie Dyurok. Nie mogli więc tu zostać.
- Gdzie chcesz się więc udać?- zapytał zaniepokojony Lo.
Wingo zabełkotał złośliwie, ale potem burknął coś poważnym tonem.
- Ostoja!? Chyba żartujesz!- zawołał Khan - Każdy łowca nagród będzie nas tam szukał!-
Yaka wybełkotał coś z satysfakcją.
- Mówisz, że jeżeli pozostaniemy przy starszych Skipach, to nas nie znajdą? Skąd ta pewność?- spytał podejrzliwie Khan.
Luwingo wygłosił długi i mądry monolog o psychice łowcy i tak dalej, ale brzmiało to raczej jakby ktoś mówił pod wodą.
- Może masz rację.- powiedział powoli i z powątpiewaniem Lo - Lećmy zatem do Ostoi Przemytników.
- Witamy ponownie, panno Wieiah.- powiedział Talon Karrde, szczerząc zęby w uśmiechu - Jak tak dalej pójdzie, to damy pani chyba rabat na nasze usługi.
- Trzymam pana za słowo, kapitanie Karrde.- uśmiechnęła się beztrosko Zeltronianka, natychmiast jednak spoważniała, przypominając sobie z kim i po co tu przyleciała.
- Witaj, Han.- powiedział poważnie Talon, zwracając się do jednego z trzech towarzyszy Wieiah - Przykro mi z powodu Leii.
- Wiem.- powiedział ponuro Han, ściskając dłoń Karrde'a - Ale nie po to tu jesteśmy, żeby wysłuchiwać kondolencji.- dodał, patrząc na Kama Solusara.
- Rada Jedi sądzi,- zaczął Kam spokojnym głosem - że za atakiem na Akademię, o którym już pewnie wiesz, stoi Witiyn Ter.
- Wiem o ataku i o Radzie Jedi.- zgodził się Talon - Dlatego pomogę wam z tym większą radością. I nie martwcie się o pieniądze.- dodał z uśmiechem - Luke ma u mnie kredyt.
- Możemy więc iść do archiwum?- zapytał Firtisthwing.
- Naturalnie.- odparł Karrde - Jakbyście potrzebowali pomocy, to dajcie mi znać przez komlink.
- A nie przyśle pan Dankina?- zapytała Wieiah, uśmiechając się lekko.
- Ile mam pani zapłacić, żeby nam pani przestała wypominać ten incydent?- Talon teatralnie załamał ręce - A tak poważnie, to Dankin poleciał załatwić mi coś w Ostoi. Wróci nie wcześniej jak za miesiąc.
- Sami damy sobie radę.- powiedział Han - A tak na marginesie, masz jakieś wiadomości z Ord Pardon?
- To ciekawe, że o to zapytałeś.- Karrde podrapał się po bródce - Było tam niedawno dość gorąco. Boba Fett zaatakował "Starfalla" i spłoszył cumujących do niego przewoźników. A o co chodzi?
- Lo!- szepnął Han z trwogą, łapiąc za komlink i rzucił się w stronę rampy - Chewie, szykuj "Sokoła"!- rzucił, po czym odwrócił się i zawołał - Kam, musisz sobie jakoś sam dać radę! Przykro mi!- i wybiegł.
Wieiah patrzyła zaskoczona to na rampę, to na Talona, to na Kama, a jej zdziwienie wzrosło tym bardziej, że Solusar wydawał się w ogóle nie przejmować tą sytuacją.
- To widocznie coś nagłego.- powiedział obojętnym głosem, odpowiadając na zaskoczenie Zeltronianki - Chodźmy. Robota czeka.
Han dosłownie wskoczył na rampę "Sokoła", kiedy ten już grzał silniki, i pobiegł do sterowni. Lo Khan był w niebezpieczeństwie, a Solo obiecał, że mu pomoże. Najpierw Leia, teraz Lo, pomyślał ze zgrozą Han. Raz zawiodłem, drugiego razu nie będzie. Nigdy.
Chewbacca warknął pytająco, nie rozumiejąc, jaki jest powód pośpiechu.
- Lo i Wingo.- rzucił ostro Han i Wookie nie musiał zadawać żadnych dodatkowych pytań. Od razu zeskoczył z fotela pierwszego pilota, ustępując miejsca Hanowi, i wybrał w nawikomputerze koordynaty Ord Pardon. Solo zajął swoje miejsce i szybkimi, niemal instynktownymi ruchami dokończył przygotowania do lotu i uniósł "Sokoła" w przestrzeń.
- To od czego zaczniemy?- zapytał Shor Gin, kiedy Firtisthwing i reszta usadowili się przed konsoletą archiwum. Ponieważ Wieiah spędziła tu więcej czasu od Kama, Devisha i Vora, to ona operowała klawiaturą. Solusar siedział po jej lewej stronie, Gin po prawej, a Firtisthwing stał nad nimi, przyglądając się uważnie ekranowi.
- Nikt nic nie wie o Witiynie Terze.- powiedział, jakby do siebie, Kam - Przebywa on więc albo na jakiejś planecie, z której nie dochodzą do nas informacje, albo też na statku w przestrzeni kosmicznej.
- Musiał jednak gdzieś konstruować Droidy Cienia.- odezwał się Shor - A one wymagają surowców do budowy. Poza tym brał skądś imprinty mózgów.
- Shor ma rację.- powiedział Firtisthwing spokojnym głosem - Może i Ter jest gdzieś w przestrzeni, ale wszystkie działania musi przeprowadzać na jakichś planetach. Osobiście uważam, że pozyskał surowce z jakiegoś pasa asteroid, a ludzi z zamieszkałego układu. Najprawdopodobniej jest to jedno i to samo miejsce.
- Władza.- szepnęła Wieiah, po czym dodała głośniej - Powiedziałeś na Yavinie, że Ter dąży do zdobycia władzy. Musi to być planeta nienależąca do Nowej Republiki, skoro on nią włada i my nic o tym nie wiemy.
- Słuszna uwaga.- powiedział Kam - Sugerujesz planety Imperium?
- Prędzej Sektora Wspólnego.- powiedziała Wieiah - Ale nie zdziwiłabym się, gdyby to był jeden z neutralnych układów. Niewiele ich zostało, ale jednak trochę. Może jakiś potworek grawitacyjny albo komunikacyjny lub sektor, gdzie jeszcze nie ma tak gęstej sieci HoloNetu, jak w Światach Środka.
- To logiczne.- powiedział Firtisthwing, a Wieiah wyczuła w tym jakby pochwałę dla siebie i uśmiechnęła się pod nosem.
- Zawęża to nieco krąg poszukiwań, ale i tak zostają nam dziesiątki systemów.- powiedział Kam – Sprawdzenie ich wszystkich zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące. Ter musiał się naprawdę dobrze schować.
- Otulił się ciemnym płaszczem nocy.- mruknął Shor, a kiedy Wieiah spojrzała na niego bez zrozumienia, wyjaśnił - To takie powiedzenie z Devaronu.
- Musimy tylko zdjąć mu ten płaszcz, zanim...- zaczął Kam, kiedy coś mu się przypomniało - Oczywiście!- ucieszył się, po raz pierwszy od jakiegoś czasu - Płaszcz Sith! Gdzie indziej mógł się schować adept ciemnej strony!
Pytanie było czysto retoryczne, ale Firtisthwing potraktował je inaczej.
- To zbyt oczywiste.- powiedział - Wątpię, żebyśmy znaleźli tam Tera.
- Dlaczego?- zapytał Kam, bijąc radością, a Shor i Wieiah spojrzeli na siebie, nic nie rozumiejąc - Najciemniej jest pod prętem jarzeniowym. A poza tym niewielu odważyłoby się tam szukać.
- Czy ktoś nam wyjaśni, o co chodzi?- zapytała miękko Wieiah.
- Płaszcz Sith to taki właśnie grawitacyjny potworek, o którym mówiłaś.- powiedział Vor - Mieści się w mało popularnym zakątku Zewnętrznych Odległych Rubieży i jest wypełniony taką ilością gazów i asteroid, że oficjalnie został uznany za zbyt niebezpieczny, aby go kolonizować.
- Rozumiem.- odparła Wieiah, czytając w emocjach Firtisthwinga jak w książce - A w czym tkwi haczyk?
- W samym środku Płaszcza jest planeta Roon, na której kiedyś wydobywano kryształy zwane roonstones, ale zaniechano tego, jak odkryto, że owe klejnoty nie pochodzą stamtąd.- odparł Vor, uśmiechając się - Od tego czasu nie było żadnych wieści z tego rejonu, a nikt nie fatygował się sprawdzić, dlaczego, ponieważ właśnie wybuchła Galaktyczna Wojna Domowa, to raz, dwa, że to zbyt niebezpieczne, a trzy, nikogo nie interesuje planeta, która nie ma żadnej wartości.
- I uważacie, że to Roon?- zapytała Wieiah, marszcząc brwi.
- Kam uważa.- poprawił Vor - Ja nie jestem co do tego przekonany, ale czuję, że to może być to.- dodał po namyśle.
- W takim razie jeszcze jedna sprawa.- wtrącił się Shor - Czy musimy płacić Talonowi Karrde? Przecież właściwie nie skorzystaliśmy z jego baz danych, prawda?
Późna godzina nigdy nic nie znaczyła dla urzędników z Pałacu Imperialnego. Zarówno Imperium, jak i później Nowa Republika, wymagały od nich bezwzględnej gotowości o każdej porze dnia i nocy. Było to jedno z niewielu podobieństw między tymi dwoma tworami politycznymi. Podobieństw, bo najwyższy z urzędników Nowej Republiki, w przeciwieństwie do Imperatora, praktycznie nigdy nie miał czasu na sen.
Borsk Fey'lya, prezydent Nowej Republiki, siedział w swoim gabinecie, pijąc szóstą już mocną tanaabską kawę. Była trzecia w nocy i szczytem marzeń było w tej chwili dla Bothanina ciepłe łóżko i odrobina ciszy.
Marzenia jednak musiały poczekać.
Poza Fey'lyą w gabinecie były trzy osoby. Osobisty adiutant i doradca prezydenta, Bothanin Herthan Melan'lya, szefowa Wywiadu Iella Wessiri Antilles i dowódca jednej z najlepszych formacji myśliwskich Nowej Republiki, Pash Cracken.
- Rozumie pan, prezydencie Fey'lya,- powiedział służbowym tonem Pash - że inwigilacja generała Bel Iblisa nie była rozsądną decyzją. Od jej rozpoczęcia generał nie odniósł żadnych sukcesów, jeśli nie liczyć modyfikacji E-Wingów, która jest bardziej zasługą mechaników, niż samego Bel Iblisa.
- Zgadzam się z pułkownikiem Crackenem, prezydencie. - zawtórowała Iella - Z osobistych źródeł wiem, że ludzie Bel Iblisa boją się jakichkolwiek naciągnięć regulaminu, które, jak pan wie, są powszechne w każdej naszej bazie.
- Dlatego czas z tym skończyć.- skwitował obojętnie Borsk, pociągając kolejny łyk kawy.
- Jeżeli doprowadzimy do postawienia regulaminu nad odczuciami jednostek, okażemy się powtórką Imperium.- zaoponował Pash.
- Poza tym Wywiad donosi, że w Imperium również doszło do rozluźnienia zasad.- dodała Iella - Wpływa to korzystnie na morale żołnierzy.
- A co z dyscypliną?- zapytał Fey'lya - Bez niej nie ma wojska.
- Dowódcy sami doskonale wiedzą, jak ją utrzymać.- odparł Pash - A tak się składa, że zarówno dyscyplina, jak i morale w jednostce generała Bel Iblisa zawsze były nienaganne.
Futro Fey'lyi uniosło się, jakby jego właściciel chciał coś powiedzieć, ale Bothanin spojrzał na swojego milczącego doradcę, i w rezultacie nie powiedział nic. Doskonale, ucieszył się w duchu Cracken, nie ma już argumentów.
- Niech będzie.- zgodził się niechętnie Borsk, patrząc na Iellę - Może pani kazać odwołać swoich ludzi z Morishimu i zdjąć podsłuchy. Czy to wszystko?
- Tak.- powiedział Pash i zasalutował Bothaninowi - Dziękujemy za audiencję, panie prezydencie.
- Dobrze, idźcie już.- rzekł Fey'lya, powstrzymując odruch ziewania, kiedy nagle na blacie jego stołu pojawił się holograficzny wizerunek przedstawiciela rasy Xiah.
- O co chodzi?- warknął Fey'lya; miał już powyżej uszu tych wszystkich pytań, audiencji, zaproszeń na tworzenie Rady Jedi i tym podobnych bzdur - Jestem zajęty!
- Musi pan o tym wiedzieć, panie prezydencie,- powiedział podenerwowany Xiah - zanim ogłoszą to w HoloNetowych wiadomościach.- przełknął ślinę, a Pash i Iella spojrzeli na siebie. Xiah wziął głęboki oddech, jakby chciał wyrzucić z siebie tę informację za pierwszym razem, i rzekł - Stacja Centerpoint eksplodowała.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D