ROZDZIAŁ III
- Więc mów, Lo, o co ci chodzi. - zapytał Han, kiedy wszyscy siedzieli już przy ustronnym stoliku w miejscowej kantynie. W przeciwieństwie do większości lokali, jakie Han miał wątpliwą przyjemność odwiedzić, ten był schludny i jasno oświetlony. Stolik, przy którym się spotkali, był umieszczony w niewielkiej alkowie w rogu sali. Przyjaciele mieli tu spokój i mogli bez pośpiechu omówić swoje sprawy.
- Han, przyjacielu - rzekł Khan, popijając swojego drinka - mamy z Wingiem delikatną sprawę.
Ton Lo był jak na niego zbyt poważny. Hanowi wcale się to nie podobało. Chewiemu chyba też nie, bo mruknął niespokojnie.
- Już wyjaśniam, Chewie. - odparł Lo - Słuchajcie uważnie. Jestem pewien, że pamiętacie aferę na Almanii.
Han istotnie pamiętał tę historię, choć nie były to przyjemne wspomnienia. Przez intrygę Kuellera oskarżono go o podłożenie bomby w gmachu Senatu i zamach na własną żonę. Ponadto wielu przyjaciół Hana i Chewbaccy przemycało sprzęt dla samozwańczego dyktatora Almanii, i chociaż Solo nie miał do nich o to pretensji, ten fakt nie napawał go radością.
A skoro Lo jest przemytnikiem i ma kłopoty w związku z tą sprawą...
- Masz problem z władzami Nowej Republiki za to, że przewoziłeś złom dla Kuellera? - zgadł Corellianin.
- Blisko, Han, ale nie do końca. - rzekł Khan - Nowa Republika istotnie wystosowała represje w stosunku do uczestników tego precedensu, ale czas ich trwania już dawno minął.
- Więc o co chodzi? - Han zmarszczył czoło.
Lo Khan spochmurniał.
- O władze planety, z której pochodził transportowany przez nas sprzęt. - rzekł - Odbieraliśmy go od pewnego Yarkora nie wiedząc, skąd go ma. Były to setki zbroi szturmowców, chociaż nigdy wcześniej takich nie widziałem. Wyglądały na bardzo stare.
Milczący dotychczas Luwingo wymamrotał coś w swoim języku.
- Nie żartuj, Wingo! - powiedział Han, a w jego głosie znać było niedowierzanie - Zbroje klonów!? Wiesz, jak mało jest tego w Galaktyce? Skąd ten Yarkor mógł mieć ich tyle?
Chewie jęknął przeciągle, potem mruknął gardłowo, a zakończył cichym warknięciem.
- Wookie ma rację. - ciągnął Lo - Słuchajcie dalej. Jak już mówiłem, nie wiedzieliśmy z Wingiem, skąd to się bierze. Dopiero niedawno wszystko stało się jasne. Kiedy trzy miesiące temu przebywaliśmy w Ostoi, zaatakował nas Puggles Trodd. Pamiętasz go?
- Taa - mruknął Han, przypominając sobie gryzoniopodobnego łowcę nagród - Mów dalej.
- Ledwo uszliśmy z życiem. - na wspomnienie tego spotkania oddech Lo stał się cięższy, a glos zaczął mu drżeć - Trodd został przez kogoś wynajęty; sam nie miał powodów, by atakować. Nie wiedzieliśmy jednak, przez kogo. Zapytaliśmy więc Assemblera.
- Kud'ara Mub'ata? - zdziwił się Han - Myślałem, że nie żyje.
- Teraz jest nowy. W każdym razie wyciągnął od nas prawie wszystkie oszczędności. Powiedział za to, co się kroi. Otóż całe wyposażenie szturmowców, jakie sprzedaliśmy Kuellerowi, zostało przez niego zniszczone. Podobno nie spodobało mu się, że pancerze wyglądają inaczej, ale ponieważ płacił z góry, nie chciał odmawiać przyjęcia towaru. W każdym razie, sprzęt ten został przez Yarkora skradziony. Nie pytaj, jak jeden koleś mógł zwinąć kilkaset pancerzy szturmowców, bo nie wiem. Ukradł je natomiast z planety o nazwie Kamino.
- Kamino? - zdziwił się Han - Nigdy o niej nie słyszałem.
Luwingo wydał z siebie serię bełkotliwych odgłosów. Oni też nie znali tej planety, dopóki nie powiedział im o niej pajęczy informator.
- Tak, Wingo - podsumował Lo - Według Assemblera Yarkor podczas rabunku zabił kilku Kaminoan, a ci wyznaczyli nagrodę za jego głowę.
- A on po schwytaniu wyjawił im twoje nazwisko? - zgadł Han. Wookie wydał z siebie gardłowy pomruk, na co Wingo odparł serią mruknięć.
- Podobno nagroda jest tak wielka, że mam na karku najlepszych w swoim fachu. - kontynuował Khan - Jestem pewien, że Chenlambeca, Trodda i Zardrę, być może nawet Menndo, Xavisa, Exozone'a i Novala Garainta. Sama śmietanka.- dodał.
- Faktycznie - podsumował Han, przypominając sobie czasy, kiedy sam był ścigany przez Huttów. Pewnie to z powodu nagrody Khan ukrył gdzieś "Hyperspace Maraudera", nie zostawiając go na widoku. Byli jednak łowcy nagród, którzy nie daliby się oszukać w ten sposób. To mu o czymś przypomniało.
- A Boba Fett? - zapytał. Wingo bełkotnął przecząco.
- Fett podobno jeszcze się nami nie interesuje. - przetłumaczył Lo.
- Masz nieaktualne informacje, Khan. - odezwał się ktoś zza ich pleców - Fett postawił sobie za punkt honoru schwytanie cię.
Cała czwórka obróciła się jak na komendę i spostrzegła mężczyznę w wieku Hana, ubranego w pancerz chroniący przed nagłymi zmianami temperatur. Jego prawa ręka zdawała się być syntetyczna, a w obu miał wycelowaną w nich broń, pistolety BlasTech DH-17.
- Winszuję, Exozone - odezwał się Han, sięgając powoli do kabury z blasterem - Jesteś pierwszym, który ich wytropił.
- Z tego, co słyszałem, Gryzoń mnie ubiegł - odparł łowca nagród - A a a, Solo, ręce na widoku. Na tę sztuczkę już nikogo nie nabierzesz.
Chewbacca ryknął przeciągle, na co Wingo odbełkotał niewyraźnie.
- Żadnych spisków za moimi plecami! - syknął Exozone, po czym odwrócił twarz do Hana - Ty, Solo, wynoś się. Nie płacą mi za zabijanie dostojników Nowej Republiki, a nie chcę, żebyś wchodził mi w paradę.
Han zauważył kątem oka, że Chewie mrugnął porozumiewawczo do Luwinga, ale nie dał po sobie poznać, że o tym wie. Zwrócił się zatem z szelmowskim uśmiechem do Exozone'a - A co, jeśli nie zechcę wyjść?
- Wtedy - Exozone najwyraźniej nie spodziewał się takiej postawy. Milczał przez chwilę, jakby rozważając sytuację - Wtedy ty i Wookie zginiecie.
Chewie szczeknął cicho. Han nie wiedział, co oni z Luwingiem planują, ale miał nadzieję, że to coś skutecznego. Przeniósł wzrok na to, co się działo za lokalem, i spostrzegł, że reszta klientów lokalu nie robiła sobie wiele z tego, co działo się przy ich stoliku. Zauważył jednak coś jeszcze, coś, czego nie było tu wcześniej. I zrozumiał, na czym polegał plan Winga i Chewiego.
- Wybacz, Exozone - uśmiechnął się szelmowsko Solo - ale mnie i Chewiemu spodobał się ten lokal i nie opuścimy go zbyt szybko.
- Trudno, zatem umrzecie. - powiedział łowca nagród, ale nie wyglądał na specjalnie zmartwionego.
Wtedy Wingo uderzył.
A raczej nie Wingo, a zdalniak, którego sprowadził za pomocą dyskretnego, naręcznego aktywatora. Lo i jego przyjaciel przewidzieli, że mogą być kłopoty, i sprowadzili w okolice baru kilka zdalnie sterowanych automatów treningowych. Nie było to może zbyt wiele, ale powinno skutecznie odwrócić uwagę potencjalnego przeciwnika. W tym przypadku Exozone'a.
Zdalniak posłał w kierunku łowcy nagród blasterową błyskawicę niewielkiej mocy, która trafiła w kark przeciwnika. Exozone podskoczył jak oparzony i upuścił blastery. Han był szczerze mówiąc pod wrażeniem jego wytrzymałości; niewielu ludzi potrafiło znieść porażenie rdzenia kręgowego wiązką energetyczną. Na szczęście Chewbacca silnym ciosem klingą kuszy w głowę łowcy zmienił ten stan rzeczy.
Shor Gin, Devaronianin, szybkim krokiem przemierzał korytarze dobrze sobie znanej Akademii Jedi na Yavinie IV. Szkolił się w niej jakiś czas, zanim jego obecny mistrz, Kam Solusar, zechciał przyjąć go na swojego padawana. Shor był wysoki jak na istotę swojej rasy; miał niecałe dwa metry wzrostu, sino-bladą skórę i inteligentne spojrzenie.
Teraz jednak jego oczy wyrażały przede wszystkim podekscytowanie. On, jego mistrz, oraz kilku innych rycerzy Jedi, w tym Eelysa, Zekk i Streen, od dłuższego czasu poszukiwali tajemniczej, posługującej się Mocą istoty, którą nazywano Pełnomocnikiem Sprawiedliwości. Na ich nieszczęście nikt nie wiedział na jego temat absolutnie nic. Zgodnie z tym, co udało się ustalić mistrzowi Solusarowi, Pełnomocnik Sprawiedliwości to funkcja, którą pełnili najlepsi adepci Ciemnej Strony szkoleni przez Imperatora i Vadera. Nie było ich wielu, bo jedynie trzech, a przez dłuższy czas Nowa Republika sądziła, że unieszkodliwiła wszystkich. Dopiero odnalezione w Górze Tantiss datakarty i ich odszyfrowanie pozwoliło na weryfikację tych poglądów. Jedna z datakart zawierała bowiem spis wszystkich Ciemnych Jedi szkolonych przez Imperatora, w tym i Pełnomocników Sprawiedliwości: Sedriss - człowiek, zabity na Ossus przez Ooda Bnara, Hethrir - firrerenianin, unicestwiony przez Waru, Witiyn Ter - i tu zaczynały się schody.
Jedi nie wiedzieli nawet, do jakiej rasy należy i jaką dysponuje potęgą. Musiał być silny, jeśli Imperator wybrał go na Egzekutora, a ponadto przebiegły, skoro wywiad Talona Karrde nie miał żadnych danych na jego temat.
Aż do teraz.
Shora bardzo zaskoczyła informacja, jakoby ktoś posługujący się mieczem świetlnym ujawnił się na planecie Itren. Ten ktoś w nikomu nie znany sposób wdarł się na teren kosmoportu, a potem zabił z zimną krwią sześciu mechaników i właściciela frachtowca typu Barloz, którym następnie odleciał. Informacje potwierdziły przynależność tego osobnika do rasy Pacitthip. Co ciekawe, miał on ze sobą piątkę towarzyszy: dwoje ludzi, Charggianina, Phrolii i Zabraka. Gin nie wiedział, co to za jedni, ale był pewien, że mają oni jakiś związek z Witiynem Terem, a może nawet był on jednym z nich.
Mistrz Solusar z pewnością będzie zaintrygowany nie mniej, niż jego uczeń.
"Sokół Milenium" i "Hyperspace Marauder" oddalali się od siebie, zbliżając natomiast do współrzędnych swoich skoków. Zgodnie z tym, co Han, Chewie, Lo i Wingo ustalili po przekazaniu Exozone'a służbom bezpieczeństwa, przemytnicy udadzą się teraz w kierunku Ord Pardon. Mieści się tam baza zgrupowania floty Nowej Republiki zwanej Zespołem Uderzeniowym Starfall. Co prawda składał się on w znacznej mierze z wysłużonych okrętów wojennych, powinien jednak bez większych kłopotów udzielić ochrony "Hyperspace Marauderowi", jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Han wręczył Lo odpowiednią datakartę autoryzacyjną, w razie gdyby obecny dowódca "Starfall", kapitan Virgilio, miał jakieś wątpliwości.
A jednak Hana niepokoiły słowa Exozone'a. Jeśli mówił prawdę, że w pościg zamieszany jest Boba Fett, to nawet Zespół Uderzeniowy Starfall mógł nie wystarczyć. Solo znał umiejętności łowcy nagród i wiedział, że niewielu udało się przed nim uciec. A to, że on sam należał do tych nielicznych, wcale nie bagatelizowało sytuacji.
Ale zgodził się pomóc Lo Khanowi i Luwingo bez względu na okoliczności. Chociaż chciał, aby wyglądało to na sprawę honoru, w głębi serca znał prawdziwą przyczynę swojej decyzji.
Była nią przyjaźń.
"Sokół Millennium" wszedł na wektor skoku w kierunku systemu Morishim. Jego kapitan postanowił poprosić tam o przysługę. Jeśli Lo i Wingo mieli jakoś obronić się przed Fettem, potrzebowali pomocy Eskadry Łotrów.
- Więc mów, Lo, o co ci chodzi. - zapytał Han, kiedy wszyscy siedzieli już przy ustronnym stoliku w miejscowej kantynie. W przeciwieństwie do większości lokali, jakie Han miał wątpliwą przyjemność odwiedzić, ten był schludny i jasno oświetlony. Stolik, przy którym się spotkali, był umieszczony w niewielkiej alkowie w rogu sali. Przyjaciele mieli tu spokój i mogli bez pośpiechu omówić swoje sprawy.
- Han, przyjacielu - rzekł Khan, popijając swojego drinka - mamy z Wingiem delikatną sprawę.
Ton Lo był jak na niego zbyt poważny. Hanowi wcale się to nie podobało. Chewiemu chyba też nie, bo mruknął niespokojnie.
- Już wyjaśniam, Chewie. - odparł Lo - Słuchajcie uważnie. Jestem pewien, że pamiętacie aferę na Almanii.
Han istotnie pamiętał tę historię, choć nie były to przyjemne wspomnienia. Przez intrygę Kuellera oskarżono go o podłożenie bomby w gmachu Senatu i zamach na własną żonę. Ponadto wielu przyjaciół Hana i Chewbaccy przemycało sprzęt dla samozwańczego dyktatora Almanii, i chociaż Solo nie miał do nich o to pretensji, ten fakt nie napawał go radością.
A skoro Lo jest przemytnikiem i ma kłopoty w związku z tą sprawą...
- Masz problem z władzami Nowej Republiki za to, że przewoziłeś złom dla Kuellera? - zgadł Corellianin.
- Blisko, Han, ale nie do końca. - rzekł Khan - Nowa Republika istotnie wystosowała represje w stosunku do uczestników tego precedensu, ale czas ich trwania już dawno minął.
- Więc o co chodzi? - Han zmarszczył czoło.
Lo Khan spochmurniał.
- O władze planety, z której pochodził transportowany przez nas sprzęt. - rzekł - Odbieraliśmy go od pewnego Yarkora nie wiedząc, skąd go ma. Były to setki zbroi szturmowców, chociaż nigdy wcześniej takich nie widziałem. Wyglądały na bardzo stare.
Milczący dotychczas Luwingo wymamrotał coś w swoim języku.
- Nie żartuj, Wingo! - powiedział Han, a w jego głosie znać było niedowierzanie - Zbroje klonów!? Wiesz, jak mało jest tego w Galaktyce? Skąd ten Yarkor mógł mieć ich tyle?
Chewie jęknął przeciągle, potem mruknął gardłowo, a zakończył cichym warknięciem.
- Wookie ma rację. - ciągnął Lo - Słuchajcie dalej. Jak już mówiłem, nie wiedzieliśmy z Wingiem, skąd to się bierze. Dopiero niedawno wszystko stało się jasne. Kiedy trzy miesiące temu przebywaliśmy w Ostoi, zaatakował nas Puggles Trodd. Pamiętasz go?
- Taa - mruknął Han, przypominając sobie gryzoniopodobnego łowcę nagród - Mów dalej.
- Ledwo uszliśmy z życiem. - na wspomnienie tego spotkania oddech Lo stał się cięższy, a glos zaczął mu drżeć - Trodd został przez kogoś wynajęty; sam nie miał powodów, by atakować. Nie wiedzieliśmy jednak, przez kogo. Zapytaliśmy więc Assemblera.
- Kud'ara Mub'ata? - zdziwił się Han - Myślałem, że nie żyje.
- Teraz jest nowy. W każdym razie wyciągnął od nas prawie wszystkie oszczędności. Powiedział za to, co się kroi. Otóż całe wyposażenie szturmowców, jakie sprzedaliśmy Kuellerowi, zostało przez niego zniszczone. Podobno nie spodobało mu się, że pancerze wyglądają inaczej, ale ponieważ płacił z góry, nie chciał odmawiać przyjęcia towaru. W każdym razie, sprzęt ten został przez Yarkora skradziony. Nie pytaj, jak jeden koleś mógł zwinąć kilkaset pancerzy szturmowców, bo nie wiem. Ukradł je natomiast z planety o nazwie Kamino.
- Kamino? - zdziwił się Han - Nigdy o niej nie słyszałem.
Luwingo wydał z siebie serię bełkotliwych odgłosów. Oni też nie znali tej planety, dopóki nie powiedział im o niej pajęczy informator.
- Tak, Wingo - podsumował Lo - Według Assemblera Yarkor podczas rabunku zabił kilku Kaminoan, a ci wyznaczyli nagrodę za jego głowę.
- A on po schwytaniu wyjawił im twoje nazwisko? - zgadł Han. Wookie wydał z siebie gardłowy pomruk, na co Wingo odparł serią mruknięć.
- Podobno nagroda jest tak wielka, że mam na karku najlepszych w swoim fachu. - kontynuował Khan - Jestem pewien, że Chenlambeca, Trodda i Zardrę, być może nawet Menndo, Xavisa, Exozone'a i Novala Garainta. Sama śmietanka.- dodał.
- Faktycznie - podsumował Han, przypominając sobie czasy, kiedy sam był ścigany przez Huttów. Pewnie to z powodu nagrody Khan ukrył gdzieś "Hyperspace Maraudera", nie zostawiając go na widoku. Byli jednak łowcy nagród, którzy nie daliby się oszukać w ten sposób. To mu o czymś przypomniało.
- A Boba Fett? - zapytał. Wingo bełkotnął przecząco.
- Fett podobno jeszcze się nami nie interesuje. - przetłumaczył Lo.
- Masz nieaktualne informacje, Khan. - odezwał się ktoś zza ich pleców - Fett postawił sobie za punkt honoru schwytanie cię.
Cała czwórka obróciła się jak na komendę i spostrzegła mężczyznę w wieku Hana, ubranego w pancerz chroniący przed nagłymi zmianami temperatur. Jego prawa ręka zdawała się być syntetyczna, a w obu miał wycelowaną w nich broń, pistolety BlasTech DH-17.
- Winszuję, Exozone - odezwał się Han, sięgając powoli do kabury z blasterem - Jesteś pierwszym, który ich wytropił.
- Z tego, co słyszałem, Gryzoń mnie ubiegł - odparł łowca nagród - A a a, Solo, ręce na widoku. Na tę sztuczkę już nikogo nie nabierzesz.
Chewbacca ryknął przeciągle, na co Wingo odbełkotał niewyraźnie.
- Żadnych spisków za moimi plecami! - syknął Exozone, po czym odwrócił twarz do Hana - Ty, Solo, wynoś się. Nie płacą mi za zabijanie dostojników Nowej Republiki, a nie chcę, żebyś wchodził mi w paradę.
Han zauważył kątem oka, że Chewie mrugnął porozumiewawczo do Luwinga, ale nie dał po sobie poznać, że o tym wie. Zwrócił się zatem z szelmowskim uśmiechem do Exozone'a - A co, jeśli nie zechcę wyjść?
- Wtedy - Exozone najwyraźniej nie spodziewał się takiej postawy. Milczał przez chwilę, jakby rozważając sytuację - Wtedy ty i Wookie zginiecie.
Chewie szczeknął cicho. Han nie wiedział, co oni z Luwingiem planują, ale miał nadzieję, że to coś skutecznego. Przeniósł wzrok na to, co się działo za lokalem, i spostrzegł, że reszta klientów lokalu nie robiła sobie wiele z tego, co działo się przy ich stoliku. Zauważył jednak coś jeszcze, coś, czego nie było tu wcześniej. I zrozumiał, na czym polegał plan Winga i Chewiego.
- Wybacz, Exozone - uśmiechnął się szelmowsko Solo - ale mnie i Chewiemu spodobał się ten lokal i nie opuścimy go zbyt szybko.
- Trudno, zatem umrzecie. - powiedział łowca nagród, ale nie wyglądał na specjalnie zmartwionego.
Wtedy Wingo uderzył.
A raczej nie Wingo, a zdalniak, którego sprowadził za pomocą dyskretnego, naręcznego aktywatora. Lo i jego przyjaciel przewidzieli, że mogą być kłopoty, i sprowadzili w okolice baru kilka zdalnie sterowanych automatów treningowych. Nie było to może zbyt wiele, ale powinno skutecznie odwrócić uwagę potencjalnego przeciwnika. W tym przypadku Exozone'a.
Zdalniak posłał w kierunku łowcy nagród blasterową błyskawicę niewielkiej mocy, która trafiła w kark przeciwnika. Exozone podskoczył jak oparzony i upuścił blastery. Han był szczerze mówiąc pod wrażeniem jego wytrzymałości; niewielu ludzi potrafiło znieść porażenie rdzenia kręgowego wiązką energetyczną. Na szczęście Chewbacca silnym ciosem klingą kuszy w głowę łowcy zmienił ten stan rzeczy.
Shor Gin, Devaronianin, szybkim krokiem przemierzał korytarze dobrze sobie znanej Akademii Jedi na Yavinie IV. Szkolił się w niej jakiś czas, zanim jego obecny mistrz, Kam Solusar, zechciał przyjąć go na swojego padawana. Shor był wysoki jak na istotę swojej rasy; miał niecałe dwa metry wzrostu, sino-bladą skórę i inteligentne spojrzenie.
Teraz jednak jego oczy wyrażały przede wszystkim podekscytowanie. On, jego mistrz, oraz kilku innych rycerzy Jedi, w tym Eelysa, Zekk i Streen, od dłuższego czasu poszukiwali tajemniczej, posługującej się Mocą istoty, którą nazywano Pełnomocnikiem Sprawiedliwości. Na ich nieszczęście nikt nie wiedział na jego temat absolutnie nic. Zgodnie z tym, co udało się ustalić mistrzowi Solusarowi, Pełnomocnik Sprawiedliwości to funkcja, którą pełnili najlepsi adepci Ciemnej Strony szkoleni przez Imperatora i Vadera. Nie było ich wielu, bo jedynie trzech, a przez dłuższy czas Nowa Republika sądziła, że unieszkodliwiła wszystkich. Dopiero odnalezione w Górze Tantiss datakarty i ich odszyfrowanie pozwoliło na weryfikację tych poglądów. Jedna z datakart zawierała bowiem spis wszystkich Ciemnych Jedi szkolonych przez Imperatora, w tym i Pełnomocników Sprawiedliwości: Sedriss - człowiek, zabity na Ossus przez Ooda Bnara, Hethrir - firrerenianin, unicestwiony przez Waru, Witiyn Ter - i tu zaczynały się schody.
Jedi nie wiedzieli nawet, do jakiej rasy należy i jaką dysponuje potęgą. Musiał być silny, jeśli Imperator wybrał go na Egzekutora, a ponadto przebiegły, skoro wywiad Talona Karrde nie miał żadnych danych na jego temat.
Aż do teraz.
Shora bardzo zaskoczyła informacja, jakoby ktoś posługujący się mieczem świetlnym ujawnił się na planecie Itren. Ten ktoś w nikomu nie znany sposób wdarł się na teren kosmoportu, a potem zabił z zimną krwią sześciu mechaników i właściciela frachtowca typu Barloz, którym następnie odleciał. Informacje potwierdziły przynależność tego osobnika do rasy Pacitthip. Co ciekawe, miał on ze sobą piątkę towarzyszy: dwoje ludzi, Charggianina, Phrolii i Zabraka. Gin nie wiedział, co to za jedni, ale był pewien, że mają oni jakiś związek z Witiynem Terem, a może nawet był on jednym z nich.
Mistrz Solusar z pewnością będzie zaintrygowany nie mniej, niż jego uczeń.
"Sokół Milenium" i "Hyperspace Marauder" oddalali się od siebie, zbliżając natomiast do współrzędnych swoich skoków. Zgodnie z tym, co Han, Chewie, Lo i Wingo ustalili po przekazaniu Exozone'a służbom bezpieczeństwa, przemytnicy udadzą się teraz w kierunku Ord Pardon. Mieści się tam baza zgrupowania floty Nowej Republiki zwanej Zespołem Uderzeniowym Starfall. Co prawda składał się on w znacznej mierze z wysłużonych okrętów wojennych, powinien jednak bez większych kłopotów udzielić ochrony "Hyperspace Marauderowi", jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Han wręczył Lo odpowiednią datakartę autoryzacyjną, w razie gdyby obecny dowódca "Starfall", kapitan Virgilio, miał jakieś wątpliwości.
A jednak Hana niepokoiły słowa Exozone'a. Jeśli mówił prawdę, że w pościg zamieszany jest Boba Fett, to nawet Zespół Uderzeniowy Starfall mógł nie wystarczyć. Solo znał umiejętności łowcy nagród i wiedział, że niewielu udało się przed nim uciec. A to, że on sam należał do tych nielicznych, wcale nie bagatelizowało sytuacji.
Ale zgodził się pomóc Lo Khanowi i Luwingo bez względu na okoliczności. Chociaż chciał, aby wyglądało to na sprawę honoru, w głębi serca znał prawdziwą przyczynę swojej decyzji.
Była nią przyjaźń.
"Sokół Millennium" wszedł na wektor skoku w kierunku systemu Morishim. Jego kapitan postanowił poprosić tam o przysługę. Jeśli Lo i Wingo mieli jakoś obronić się przed Fettem, potrzebowali pomocy Eskadry Łotrów.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D