ROZDZIAŁ IX
- Nie jest dobrze.- powiedział mistrz Ikrit, siedząc niedbale na fotelu, w mieszkaniu państwa Solo na Coruscant.
- Dlaczego, mistrzu?- zapytała Leia Organa Solo, pani tego domu i rycerz Jedi w jednej osobie - O co chodzi?
Poza Leią i Ikritem w pokoju był jeszcze tylko Anakin Solo, młody, acz obiecujący padawan tego drugiego. Stał pod ścianą i, z braku lepszych rzeczy do roboty, bawił się w odczytywanie emocji swojej matki i mistrza.
- O Senat, pani Solo.- rzekł Ikrit, falując lekko swoimi olbrzymimi uszami, a Anakin wyczuł olbrzymie zaniepokojenie z jego strony - Prezydent Fey'lya nie rozumie potrzeby odrodzenia zakonu rycerzy Jedi. Twierdzi, że wystarczy już Jedi i więcej nie trzeba. Dlatego też znacznie zredukował fundusze na Akademię, a Senat zgodził się z nim, pamiętając ostatnie incydenty z Akademią Ciemnej Strony.
- Wiem o tym.- odparła Leia, a Anakin wyczuł u matki bezradność. Nie była już powiązana z Rządem Nowej Republiki, więc właściwie nie miała już nic do powiedzenia - Luke uważa, że Senat wreszcie się opamięta i przywróci fundusze. Miejmy nadzieję, że nie są to tylko puste przypuszczenia.
- Mistrz Skywalker jest wielkim Jedi.- zgodził się Ikrit - Jego słowa często nacechowane są olbrzymią mądrością. Muszę jednak przyznać, że zbytnio wierzy w ludzi.
- Moim zdaniem to zaleta.- wtrącił się Anakin - Wujek Luke zdobywa w ten sposób zaufanie.
- Owszem, ale traci obiektywizm.- zaoponował Ikrit, a jego uszy przestały falować i uniosły się lekko - Jedi musi umieć spojrzeć na wszystko z różnych perspektyw. Zapamiętaj to dobrze, mój padawanie.
- Mistrzu,- odezwała się Leia - czy jest coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć?
- Moc dobrze cię prowadzi przez meandry mojego umysłu.- pochwalił ją Ikrit - Ucz się od matki, Anakinie, a daleko zajdziesz. Wracając do rzeczy, to mam do pani prośbę. Otóż gdy rozmawiałem z prezydentem Fey'lyą, dał mi on jasno do zrozumienia, że nie zezwoli na utworzenie przez mistrza Skywalkera organu rządzącego zakonem. Chciałbym, żeby wpłynęła pani jakoś na tę decyzję.
- Mówisz o Radzie Jedi, mistrzu?- zapytała Leia, choć dobrze wiedziała, o co chodzi. Anakin wyczuł u matki cichą satysfakcję - Nie widzę powodów, dlaczego Fey'lya miałby mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. Zgodnie z wydanym przez Mon Mothmę dekretem powołującym do życia Akademię, zakon Jedi jest tworem autonomicznym niepodlegającym władzy świeckiej. A co za tym idzie, prezydent Nowej Republiki nie ma prawa ingerencji w kształtowanie jego wewnętrznej struktury.
- Tak, ale może cofnąć fundusze.- odparł kwaśno Ikrit, a Anakinowi przez chwilę wydawało się, że poczuł u mistrza nutę frustracji.
- Już to zrobił.- odbiła piłeczkę Leia - A zatem nierozważnie stracił jedyny środek perswazji wobec nas, jaki był w jego rękach. A przy poparciu, jakim cieszy się zakon u obywateli Nowej Republiki, nie odważy się na żadne sankcje. Proponuję po prostu utworzyć Radę Jedi, a Fey'lyę poinformować o fakcie dokonanym.
- Ale czy to będzie fair wobec Senatu?- zapytał Anakin.
- W polityce nic nie jest fair, synku.- rzekła smutno Leia - Jeżeli zakon ma się rozwijać, musimy uciekać się do takich chwytów.
- Nie podobają mi się te chwyty.- skomentował Ikrit, mrużąc swe wielkie oczy, nastawiając uszy i zagłębiając się w Moc - Ale nie ma innego wyjścia. Musimy uporządkować hierarchię zakonu, zwłaszcza, że na horyzoncie widzę czarne chmury. Czekają nas ciężkie czasy.
Leia i Anakin popatrzyli na niego ze zdumieniem.
- Jakie chmury, mistrzu?- zapytał młody Solo.
- Czułem już kiedyś coś takiego.- Ikrit rozwarł powieki i położył uszy po sobie - Dawno temu, zanim zapadłem w hibernację. Zbliża się gęsty, nieprzenikniony mrok.
Leia i Anakin popatrzyli na siebie. Nie była to przyjemna perspektywa.
Han Solo włożył pomarańczową datakartę do czytnika i usiadł wygodnie, zastanawiając się, co takiego Bel Iblis na niej zapisał. Z tego, co mówił Wedge, wynikało, że jest dla niego bardzo ważne, żeby Han i Chewie zapoznali się z jej zawartością. Wookie usadowił się więc na kanapie, ale przedtem przerzucił obraz na projektor holograficzny. Co prawda trójwymiarowy odbiór dwuwymiarowych obrazów nie był najlepszy, ale Chewie podejrzewał, że generał nagrał im wiadomość po cichu, korzystając z jakiegoś droida astromechanicznego, tak, jak zrobiła to Leia nad Tatooine dwadzieścia pięć lat temu.
Gdy już obaj usiedli, Han włączył ustawiony na planszy do dejarika holoprojektor. Przed Corellianinem i Wookiem pojawił się wiszący w powietrzu, dwuwymiarowy ekran, na którym widniało pytanie: "Smakował panu drink z Gniazda Peregrine?".
Han zmarszczył czoło. Pewne było, że Bel Iblis nie ma zamiaru pytać go o gusta w zakresie alkoholi. Nie, to było hasło, które miało uniemożliwić odczytanie tej wiadomości osobom postronnym. Musiało to być zatem coś, o czym wiedziała tylko pewna grupa ludzi, a na pewno Han i Bel Iblis. Nie chodziło zatem o smak drinka, bo corelliański generał nie znał gustów swojego rodaka. Tamtejsza lokalizacja Gniazda Peregrine również odpadała, bo na dzień dzisiejszy była to informacja ogólnie dostępna. Może zatem chodziło o drinka? Zapewne tak, tylko Han nie pamiętał, co to było.
Chewbacca warknął ze zniecierpliwieniem.
- Moment, Chewie.- zganił go Han - Usiłuję sobie przypomnieć...- nagle jego wzrok padł na butelkę corelliańskiej whisky, którą opróżnili z Chewbaccą przed godziną. Oczywiście! To był corelliański koniak z sokiem z jakichś owoców! Ale jakich? Tego Han nie wiedział wtedy, i teraz też nie. No trudno, pomyślał, może się uda.
Solo wystukał na klawiaturze: "Corelliański koniak z sokiem z owoców". Poprzednie pytanie zniknęło, natomiast pojawiło się następne, krótsze: "Jakich?"
I nagle Han zrozumiał, dlaczego Bel Iblis jest taki dobry. To musiały być miejscowe owoce, które ludzie Bel Iblisa pozbierali na własne potrzeby. Zapewne pochodziły z jednej z lokacji Gniazda Peregrine, ale z której, tego Han nie wiedział. I o to chodziło. Każdy, kto wziąłby się za złamanie hasła w korespondencji między Hanem Solo i Garmem Bel Iblisem, najpierw przeanalizowałby dokładnie wszystkie spotkania tych dwóch i informacje na ich temat. Tymczasem sami zainteresowani nie mieli takiego przygotowania.
"Nie mam pojęcia.", napisał Han. Obraz znikł, a na jego miejsce pojawiła się trójwymiarowa, zminiaturyzowana sylwetka generała Garma Bel Iblisa.
- Ta wiadomość jest adresowana do moich osobistych kurierów, generała Hana Solo i komandora Chewbaccy.- powiedział hologram - Han, przepraszam za te podchody, ale, jak zapewne wiesz, mam kłopoty z moimi politycznymi przeciwnikami. Jest to podstawowy powód, dla którego nie mogę ci powierzyć Eskadry Łotrów. Wymyśliłem więc plan, który powinien pomóc nam obu w osiągnięciu naszych celów. Ty chcesz chronić przyjaciela, a ja moich żołnierzy. Jeżeli Fey'lya znajdzie sposób na wydalenie mnie z armii, jestem pewien, że trafią oni do innych dowódców, lojalnych nie wobec Nowej Republiki, lecz Fey'lyi. Nie muszę ci mówić, co to będzie oznaczać dla Łotrów czy załogi "Peregrine". Dlatego potrzebuję poparcia u możliwie jak największej liczby senatorów. U wielu z nich już zdobyłem zaufanie, pozostali są albo niezdecydowani, albo przeciwko mnie. Listę tych pierwszych zamieściłem na datakarcie. Jeżeli przejrzałeś już swój grafik, wiesz, że twoją pierwszą misją jest powiadomienie Pasha Crackena o nowej modyfikacji E-Wingów, którą przeprowadzili nasi technicy. Szczegóły na datakarcie, ja natomiast mam dla ciebie zadanie specjalne. Pash Cracken stanowi klucz do poparcia sporej części wojskowych, co do których nie jestem pewien, czy są za, czy przeciwko mnie. Jeśli Pash mnie wesprze, to będzie oznaczać, że mam poparcie u tych oficerów. Musisz go wybadać. Na drugiej datakarcie jest informacja o twojej drugiej misji. Polecisz na Coruscant i przekonasz Leię, żeby poprosiła senatorów z listy o wstawienie się za mną. Jeśli przegłosują moje przywrócenie do łask, to urządzenia podsłuchujące w moim gabinecie zostaną zdjęte, a szpiedzy odwołani. Wtedy będę mógł spełnić twoją prośbę. Nie muszę ci chyba mówić, że im szybciej mi pomożesz, tym szybciej Eskadra Łotrów będzie do twojej dyspozycji. Jeśli natomiast nie chcesz się w to mieszać, zrozumiem. Wtedy zniszcz tę datakartę. To koniec nagrania.- hologram zniknął, a na jego miejscu pojawiła się lista dwustu senatorów. Han przyjrzał się jej i musiał powiedzieć, że z większością Leia nie będzie miała problemów. Oczywiście o ile zechce z nim rozmawiać. Han miał nadzieję, że nie będzie na niego aż tak wściekła, żeby nie pomóc Bel Iblisowi.
- No, Chewie, słyszałeś generała.- powiedział Han z udawaną obojętnością - Lecimy do Pasha Crackena.
Chewie zaszczekał twierdząco i poszedł do sterowni.
Prom klasy Gamma wyskoczył z nadprzestrzeni na obrzeżach układu Corelli. Lecący na pokładzie Rov Firehead, Umak Leth i Les Totenko oglądali majaczące w oddali bliźniacze światy, Talusa i Tralusa, oraz wiszącą dokładnie między nimi stukilometrową stację Centerpoint. Wiedzieli, że to, co teraz zrobią, na zawsze zmieni losy galaktyki, ale właściwie to tylko Totenko odczuwał powagę sytuacji. Firehead ustawiał wiązkę świetlną urządzenia nadającego. Było to skoncentrowane światło ultrafioletowe, które nie powinno wzbudzić podejrzeń u badających stację archeologów. A gdy się zorientują, pomyślał z satysfakcją Rov, będzie już za późno.
- Powiedz, jakie to uczucie skakać w czasie.- naciskał na Lesa Umak - Na czym polega działanie twojego urządzenia? O co się oparłeś, tworząc teorię skoków?
- O nadwymiar.- powiedział powoli Chaggrianin - Trzeba umiejętnie skoczyć w nadwymiar, będąc na planecie mającej taki sam obieg dookoła swojej gwiazdy, jak okres, o który chcesz się cofnąć. Następnie musisz jeszcze wyskoczyć w odpowiedniej chwili, i gotowe. Niestety, mimo, iż ty sam nie odczuwasz długości podróży w czasie, twoje urządzenie pozostaje w nadwymiarze, gdy ty kończysz skok.
- I to wszystko?- zdziwił się Leth - A czy można przenosić inne przedmioty w przeszłość? Na przykład statki kosmiczne?
- A dlaczego cię to interesuje?- spytał podejrzliwie Les.
- Jak to?- dla Letha to pytanie było niedorzeczne - Mając takie możliwości, moglibyśmy przenieść "Arkę" i Galaktyczne Działo w przeszłość i zrobić porządek z Rebeliantami!
Ten wariat chce wykorzystać wehikuł czasu do własnych celów, pomyślał ze zgrozą Totenko, przeklinając siebie jednocześnie, że powiedział mu tyle o skokach w czasie. Gdyby trzymał język za zębami, Leth nie poznałby założeń tych podróży, a sam by na pewno na to nie wpadł. Po raz pierwszy od przybycia Les Totenko zaczął wątpić w słuszność swojej sprawy.
- Gotowe!- oznajmił Rov, gdy zakończył ustawianie wiązki - Za pięć minut zacznie się nadawanie.- odwrócił się w stronę Chaggrianina - I co teraz?- rzucił wściekle.
- Gdy stacja wystrzeli, automatycznie przeniesie planetę Itren na Wektor Pierwszy. Pole grawitacyjne planety wejdzie tam w kolizję z przyciąganiem Środka Galaktyki. Jeśli moja teoria jest słuszna, starcie obu pól wywoła zmianę polaryzacji u słabszego, a zatem Itren się, jakby to powiedzieć, zdegrawitatyzuje. Zablokujemy w ten sposób jedyną drogę do naszej galaktyki. Ludzie mieszkający na Itren powinni mieć dość czasu na ucieczkę.
- Nie o to pytałem!- warknął Ho'din - Co teraz my mamy robić?
- dla Lesa odpowiedź była oczywista - Wiązka ultrafioletowa przekaże polecenie do stacji za około sto pięćdziesiąt godzin. Do tego czasu zdążymy polecieć na Centerpoint i ewakuować wszystkich, którzy tam przebywają. Powinni zmieścić się na ten prom, dlatego chciałem go wziąć. Potem stacja eksploduje.
- W takim razie twoje plany właśnie uległy zmianie, rogaczu.- rzucił Firehead ze złowrogim uśmieszkiem i usiadł za sterami - Nie mam zamiaru ratować najlepszych naukowców Nowej Republiki.
- Jak to?!- wrzasnął niemal rozpaczliwie Les - Chcesz zostawić ich na śmierć?!
- A co myślałeś?- zdziwił się Rov, a Totenko po raz kolejny zwątpił w słuszność decyzji o podróży w czasie. Łudził się, że w Executor's Lair spotka wybawców galaktyki, a napotkał na potwory chcące ją podbić. Oni nie różnią się niczym od Yuuzhan, pomyślał. Spojrzał na leżący w kącie karabin szturmowca. I pomyśleć, że Pentalus tak nalegał na spotkanie ze swoim mentorem, Morckiem, który przecież w przeszłości, czyli teraz, trzymał z takimi bezdusznymi istotami jak Firehead. Zaraz, zaraz, Morck, Pentalus...
- O nie!- szepnął Totenko, ale żaden z obecnych tego nie usłyszał - Co ja narobiłem!
Chaggrianin ponownie spojrzał na karabin, potem na Rova. Widział, jak Ciemny Jedi zaglądał do umysłu Phrolii, jeżeli zrobi to samo z nim i pozna wszystkie projekty, wszystkie plany, które on ma w głowie, to...
- Wiązka wysłana.- powiedział Leth, patrząc na przyrządy - Zaraz ustawimy się na wektor skoku do Centrali.
Jeszcze nie jest za późno, pomyślał gorączkowo Les. Wiedział, że jeżeli pozbędą się zagrożenia ze strony Yuuzhan, to każdy, kto przybyli z przyszłości, znikną. Ale do tego czasu Rov może zrobić z nim wszystko...
Totenko przykucnął koło karabinu. Jest tylko jedna rzecz, którą mógł zrobić. Wystarczyło, że sprowadził Creaka i Dominessa razem z ich tajemnicami tutaj. Nie zaszkodzi więcej mieszkańcom galaktyki. Drżącymi dłońmi ujął karabin blasterowy. Starał się nie myśleć o tym co zamierza robić. Zamiast tego pomyśli o swoim rodzinnym świecie, o wiatrach, które wieją, orzeźwiając go swymi powiewami, a bladych promieniach słońca... przyłożył lufę do skroni, a jego palec powędrował w kierunku cyngla... pomyśli o rogatych gertucklach, jego ulubionych zwierzętach, o innych członkach swojej rasy, których być może mimowolnie skazał na zagładę...
Les Totenko nacisnął spust. Usłyszał tylko huk w swojej głowie, a potem była już tylko ciemność.
I pustka.
- Nie jest dobrze.- powiedział mistrz Ikrit, siedząc niedbale na fotelu, w mieszkaniu państwa Solo na Coruscant.
- Dlaczego, mistrzu?- zapytała Leia Organa Solo, pani tego domu i rycerz Jedi w jednej osobie - O co chodzi?
Poza Leią i Ikritem w pokoju był jeszcze tylko Anakin Solo, młody, acz obiecujący padawan tego drugiego. Stał pod ścianą i, z braku lepszych rzeczy do roboty, bawił się w odczytywanie emocji swojej matki i mistrza.
- O Senat, pani Solo.- rzekł Ikrit, falując lekko swoimi olbrzymimi uszami, a Anakin wyczuł olbrzymie zaniepokojenie z jego strony - Prezydent Fey'lya nie rozumie potrzeby odrodzenia zakonu rycerzy Jedi. Twierdzi, że wystarczy już Jedi i więcej nie trzeba. Dlatego też znacznie zredukował fundusze na Akademię, a Senat zgodził się z nim, pamiętając ostatnie incydenty z Akademią Ciemnej Strony.
- Wiem o tym.- odparła Leia, a Anakin wyczuł u matki bezradność. Nie była już powiązana z Rządem Nowej Republiki, więc właściwie nie miała już nic do powiedzenia - Luke uważa, że Senat wreszcie się opamięta i przywróci fundusze. Miejmy nadzieję, że nie są to tylko puste przypuszczenia.
- Mistrz Skywalker jest wielkim Jedi.- zgodził się Ikrit - Jego słowa często nacechowane są olbrzymią mądrością. Muszę jednak przyznać, że zbytnio wierzy w ludzi.
- Moim zdaniem to zaleta.- wtrącił się Anakin - Wujek Luke zdobywa w ten sposób zaufanie.
- Owszem, ale traci obiektywizm.- zaoponował Ikrit, a jego uszy przestały falować i uniosły się lekko - Jedi musi umieć spojrzeć na wszystko z różnych perspektyw. Zapamiętaj to dobrze, mój padawanie.
- Mistrzu,- odezwała się Leia - czy jest coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć?
- Moc dobrze cię prowadzi przez meandry mojego umysłu.- pochwalił ją Ikrit - Ucz się od matki, Anakinie, a daleko zajdziesz. Wracając do rzeczy, to mam do pani prośbę. Otóż gdy rozmawiałem z prezydentem Fey'lyą, dał mi on jasno do zrozumienia, że nie zezwoli na utworzenie przez mistrza Skywalkera organu rządzącego zakonem. Chciałbym, żeby wpłynęła pani jakoś na tę decyzję.
- Mówisz o Radzie Jedi, mistrzu?- zapytała Leia, choć dobrze wiedziała, o co chodzi. Anakin wyczuł u matki cichą satysfakcję - Nie widzę powodów, dlaczego Fey'lya miałby mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. Zgodnie z wydanym przez Mon Mothmę dekretem powołującym do życia Akademię, zakon Jedi jest tworem autonomicznym niepodlegającym władzy świeckiej. A co za tym idzie, prezydent Nowej Republiki nie ma prawa ingerencji w kształtowanie jego wewnętrznej struktury.
- Tak, ale może cofnąć fundusze.- odparł kwaśno Ikrit, a Anakinowi przez chwilę wydawało się, że poczuł u mistrza nutę frustracji.
- Już to zrobił.- odbiła piłeczkę Leia - A zatem nierozważnie stracił jedyny środek perswazji wobec nas, jaki był w jego rękach. A przy poparciu, jakim cieszy się zakon u obywateli Nowej Republiki, nie odważy się na żadne sankcje. Proponuję po prostu utworzyć Radę Jedi, a Fey'lyę poinformować o fakcie dokonanym.
- Ale czy to będzie fair wobec Senatu?- zapytał Anakin.
- W polityce nic nie jest fair, synku.- rzekła smutno Leia - Jeżeli zakon ma się rozwijać, musimy uciekać się do takich chwytów.
- Nie podobają mi się te chwyty.- skomentował Ikrit, mrużąc swe wielkie oczy, nastawiając uszy i zagłębiając się w Moc - Ale nie ma innego wyjścia. Musimy uporządkować hierarchię zakonu, zwłaszcza, że na horyzoncie widzę czarne chmury. Czekają nas ciężkie czasy.
Leia i Anakin popatrzyli na niego ze zdumieniem.
- Jakie chmury, mistrzu?- zapytał młody Solo.
- Czułem już kiedyś coś takiego.- Ikrit rozwarł powieki i położył uszy po sobie - Dawno temu, zanim zapadłem w hibernację. Zbliża się gęsty, nieprzenikniony mrok.
Leia i Anakin popatrzyli na siebie. Nie była to przyjemna perspektywa.
Han Solo włożył pomarańczową datakartę do czytnika i usiadł wygodnie, zastanawiając się, co takiego Bel Iblis na niej zapisał. Z tego, co mówił Wedge, wynikało, że jest dla niego bardzo ważne, żeby Han i Chewie zapoznali się z jej zawartością. Wookie usadowił się więc na kanapie, ale przedtem przerzucił obraz na projektor holograficzny. Co prawda trójwymiarowy odbiór dwuwymiarowych obrazów nie był najlepszy, ale Chewie podejrzewał, że generał nagrał im wiadomość po cichu, korzystając z jakiegoś droida astromechanicznego, tak, jak zrobiła to Leia nad Tatooine dwadzieścia pięć lat temu.
Gdy już obaj usiedli, Han włączył ustawiony na planszy do dejarika holoprojektor. Przed Corellianinem i Wookiem pojawił się wiszący w powietrzu, dwuwymiarowy ekran, na którym widniało pytanie: "Smakował panu drink z Gniazda Peregrine?".
Han zmarszczył czoło. Pewne było, że Bel Iblis nie ma zamiaru pytać go o gusta w zakresie alkoholi. Nie, to było hasło, które miało uniemożliwić odczytanie tej wiadomości osobom postronnym. Musiało to być zatem coś, o czym wiedziała tylko pewna grupa ludzi, a na pewno Han i Bel Iblis. Nie chodziło zatem o smak drinka, bo corelliański generał nie znał gustów swojego rodaka. Tamtejsza lokalizacja Gniazda Peregrine również odpadała, bo na dzień dzisiejszy była to informacja ogólnie dostępna. Może zatem chodziło o drinka? Zapewne tak, tylko Han nie pamiętał, co to było.
Chewbacca warknął ze zniecierpliwieniem.
- Moment, Chewie.- zganił go Han - Usiłuję sobie przypomnieć...- nagle jego wzrok padł na butelkę corelliańskiej whisky, którą opróżnili z Chewbaccą przed godziną. Oczywiście! To był corelliański koniak z sokiem z jakichś owoców! Ale jakich? Tego Han nie wiedział wtedy, i teraz też nie. No trudno, pomyślał, może się uda.
Solo wystukał na klawiaturze: "Corelliański koniak z sokiem z owoców". Poprzednie pytanie zniknęło, natomiast pojawiło się następne, krótsze: "Jakich?"
I nagle Han zrozumiał, dlaczego Bel Iblis jest taki dobry. To musiały być miejscowe owoce, które ludzie Bel Iblisa pozbierali na własne potrzeby. Zapewne pochodziły z jednej z lokacji Gniazda Peregrine, ale z której, tego Han nie wiedział. I o to chodziło. Każdy, kto wziąłby się za złamanie hasła w korespondencji między Hanem Solo i Garmem Bel Iblisem, najpierw przeanalizowałby dokładnie wszystkie spotkania tych dwóch i informacje na ich temat. Tymczasem sami zainteresowani nie mieli takiego przygotowania.
"Nie mam pojęcia.", napisał Han. Obraz znikł, a na jego miejsce pojawiła się trójwymiarowa, zminiaturyzowana sylwetka generała Garma Bel Iblisa.
- Ta wiadomość jest adresowana do moich osobistych kurierów, generała Hana Solo i komandora Chewbaccy.- powiedział hologram - Han, przepraszam za te podchody, ale, jak zapewne wiesz, mam kłopoty z moimi politycznymi przeciwnikami. Jest to podstawowy powód, dla którego nie mogę ci powierzyć Eskadry Łotrów. Wymyśliłem więc plan, który powinien pomóc nam obu w osiągnięciu naszych celów. Ty chcesz chronić przyjaciela, a ja moich żołnierzy. Jeżeli Fey'lya znajdzie sposób na wydalenie mnie z armii, jestem pewien, że trafią oni do innych dowódców, lojalnych nie wobec Nowej Republiki, lecz Fey'lyi. Nie muszę ci mówić, co to będzie oznaczać dla Łotrów czy załogi "Peregrine". Dlatego potrzebuję poparcia u możliwie jak największej liczby senatorów. U wielu z nich już zdobyłem zaufanie, pozostali są albo niezdecydowani, albo przeciwko mnie. Listę tych pierwszych zamieściłem na datakarcie. Jeżeli przejrzałeś już swój grafik, wiesz, że twoją pierwszą misją jest powiadomienie Pasha Crackena o nowej modyfikacji E-Wingów, którą przeprowadzili nasi technicy. Szczegóły na datakarcie, ja natomiast mam dla ciebie zadanie specjalne. Pash Cracken stanowi klucz do poparcia sporej części wojskowych, co do których nie jestem pewien, czy są za, czy przeciwko mnie. Jeśli Pash mnie wesprze, to będzie oznaczać, że mam poparcie u tych oficerów. Musisz go wybadać. Na drugiej datakarcie jest informacja o twojej drugiej misji. Polecisz na Coruscant i przekonasz Leię, żeby poprosiła senatorów z listy o wstawienie się za mną. Jeśli przegłosują moje przywrócenie do łask, to urządzenia podsłuchujące w moim gabinecie zostaną zdjęte, a szpiedzy odwołani. Wtedy będę mógł spełnić twoją prośbę. Nie muszę ci chyba mówić, że im szybciej mi pomożesz, tym szybciej Eskadra Łotrów będzie do twojej dyspozycji. Jeśli natomiast nie chcesz się w to mieszać, zrozumiem. Wtedy zniszcz tę datakartę. To koniec nagrania.- hologram zniknął, a na jego miejscu pojawiła się lista dwustu senatorów. Han przyjrzał się jej i musiał powiedzieć, że z większością Leia nie będzie miała problemów. Oczywiście o ile zechce z nim rozmawiać. Han miał nadzieję, że nie będzie na niego aż tak wściekła, żeby nie pomóc Bel Iblisowi.
- No, Chewie, słyszałeś generała.- powiedział Han z udawaną obojętnością - Lecimy do Pasha Crackena.
Chewie zaszczekał twierdząco i poszedł do sterowni.
Prom klasy Gamma wyskoczył z nadprzestrzeni na obrzeżach układu Corelli. Lecący na pokładzie Rov Firehead, Umak Leth i Les Totenko oglądali majaczące w oddali bliźniacze światy, Talusa i Tralusa, oraz wiszącą dokładnie między nimi stukilometrową stację Centerpoint. Wiedzieli, że to, co teraz zrobią, na zawsze zmieni losy galaktyki, ale właściwie to tylko Totenko odczuwał powagę sytuacji. Firehead ustawiał wiązkę świetlną urządzenia nadającego. Było to skoncentrowane światło ultrafioletowe, które nie powinno wzbudzić podejrzeń u badających stację archeologów. A gdy się zorientują, pomyślał z satysfakcją Rov, będzie już za późno.
- Powiedz, jakie to uczucie skakać w czasie.- naciskał na Lesa Umak - Na czym polega działanie twojego urządzenia? O co się oparłeś, tworząc teorię skoków?
- O nadwymiar.- powiedział powoli Chaggrianin - Trzeba umiejętnie skoczyć w nadwymiar, będąc na planecie mającej taki sam obieg dookoła swojej gwiazdy, jak okres, o który chcesz się cofnąć. Następnie musisz jeszcze wyskoczyć w odpowiedniej chwili, i gotowe. Niestety, mimo, iż ty sam nie odczuwasz długości podróży w czasie, twoje urządzenie pozostaje w nadwymiarze, gdy ty kończysz skok.
- I to wszystko?- zdziwił się Leth - A czy można przenosić inne przedmioty w przeszłość? Na przykład statki kosmiczne?
- A dlaczego cię to interesuje?- spytał podejrzliwie Les.
- Jak to?- dla Letha to pytanie było niedorzeczne - Mając takie możliwości, moglibyśmy przenieść "Arkę" i Galaktyczne Działo w przeszłość i zrobić porządek z Rebeliantami!
Ten wariat chce wykorzystać wehikuł czasu do własnych celów, pomyślał ze zgrozą Totenko, przeklinając siebie jednocześnie, że powiedział mu tyle o skokach w czasie. Gdyby trzymał język za zębami, Leth nie poznałby założeń tych podróży, a sam by na pewno na to nie wpadł. Po raz pierwszy od przybycia Les Totenko zaczął wątpić w słuszność swojej sprawy.
- Gotowe!- oznajmił Rov, gdy zakończył ustawianie wiązki - Za pięć minut zacznie się nadawanie.- odwrócił się w stronę Chaggrianina - I co teraz?- rzucił wściekle.
- Gdy stacja wystrzeli, automatycznie przeniesie planetę Itren na Wektor Pierwszy. Pole grawitacyjne planety wejdzie tam w kolizję z przyciąganiem Środka Galaktyki. Jeśli moja teoria jest słuszna, starcie obu pól wywoła zmianę polaryzacji u słabszego, a zatem Itren się, jakby to powiedzieć, zdegrawitatyzuje. Zablokujemy w ten sposób jedyną drogę do naszej galaktyki. Ludzie mieszkający na Itren powinni mieć dość czasu na ucieczkę.
- Nie o to pytałem!- warknął Ho'din - Co teraz my mamy robić?
- dla Lesa odpowiedź była oczywista - Wiązka ultrafioletowa przekaże polecenie do stacji za około sto pięćdziesiąt godzin. Do tego czasu zdążymy polecieć na Centerpoint i ewakuować wszystkich, którzy tam przebywają. Powinni zmieścić się na ten prom, dlatego chciałem go wziąć. Potem stacja eksploduje.
- W takim razie twoje plany właśnie uległy zmianie, rogaczu.- rzucił Firehead ze złowrogim uśmieszkiem i usiadł za sterami - Nie mam zamiaru ratować najlepszych naukowców Nowej Republiki.
- Jak to?!- wrzasnął niemal rozpaczliwie Les - Chcesz zostawić ich na śmierć?!
- A co myślałeś?- zdziwił się Rov, a Totenko po raz kolejny zwątpił w słuszność decyzji o podróży w czasie. Łudził się, że w Executor's Lair spotka wybawców galaktyki, a napotkał na potwory chcące ją podbić. Oni nie różnią się niczym od Yuuzhan, pomyślał. Spojrzał na leżący w kącie karabin szturmowca. I pomyśleć, że Pentalus tak nalegał na spotkanie ze swoim mentorem, Morckiem, który przecież w przeszłości, czyli teraz, trzymał z takimi bezdusznymi istotami jak Firehead. Zaraz, zaraz, Morck, Pentalus...
- O nie!- szepnął Totenko, ale żaden z obecnych tego nie usłyszał - Co ja narobiłem!
Chaggrianin ponownie spojrzał na karabin, potem na Rova. Widział, jak Ciemny Jedi zaglądał do umysłu Phrolii, jeżeli zrobi to samo z nim i pozna wszystkie projekty, wszystkie plany, które on ma w głowie, to...
- Wiązka wysłana.- powiedział Leth, patrząc na przyrządy - Zaraz ustawimy się na wektor skoku do Centrali.
Jeszcze nie jest za późno, pomyślał gorączkowo Les. Wiedział, że jeżeli pozbędą się zagrożenia ze strony Yuuzhan, to każdy, kto przybyli z przyszłości, znikną. Ale do tego czasu Rov może zrobić z nim wszystko...
Totenko przykucnął koło karabinu. Jest tylko jedna rzecz, którą mógł zrobić. Wystarczyło, że sprowadził Creaka i Dominessa razem z ich tajemnicami tutaj. Nie zaszkodzi więcej mieszkańcom galaktyki. Drżącymi dłońmi ujął karabin blasterowy. Starał się nie myśleć o tym co zamierza robić. Zamiast tego pomyśli o swoim rodzinnym świecie, o wiatrach, które wieją, orzeźwiając go swymi powiewami, a bladych promieniach słońca... przyłożył lufę do skroni, a jego palec powędrował w kierunku cyngla... pomyśli o rogatych gertucklach, jego ulubionych zwierzętach, o innych członkach swojej rasy, których być może mimowolnie skazał na zagładę...
Les Totenko nacisnął spust. Usłyszał tylko huk w swojej głowie, a potem była już tylko ciemność.
I pustka.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D