ROZDZIAŁ VIII
Executor's Lair orbitowało spokojnie wokół sztucznego słońca, gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Razem ze stacją dryfował przycumowany do niej złowróżbny kształt klinu uwypuklający się z szerszej strony i zakończony prostopadłym szpikulcem z drugiej. Gdzieś dalej, po przeciwnej stronie grupki asteroid, wisiało potężne Działo Galaktyczne. Jego lufa wycelowana była w kierunku centrum galaktyki, a pociski skalibrowane i gotowe do użycia. W pobliżu Działa stacjonowała flota składająca się z przeszło trzydziestu pięciu niszczycieli różnych typów, w tym dwóch klasy super, i kilkudziesięciu mniejszych jednostek. W sumie dawało to około setkę statków, którą admirał Rogriss nazwał Flotą Executor's Lair.
- Zawsze mnie zastanawiało,- powiedział Pentalus Creak, obserwując okręty przez iluminator w jednaj z sal Centrali - dlaczego nie wykorzystaliście swojego potencjału, by zniszczyć Nową Republikę? Macie przecież sporą flotę i więcej superbroni naraz, niż ktokolwiek przed wami.
Admirał Morck, który przez cały czas studiował jakiś raport, podniósł głowę i spojrzał krzywo na Pacitthipa.
- Czy w przyszłości nie wyjaśniłem ci tej kwestii?- zapytał kwaśno.
Creak skrzyżował ręce na plecach i powoli odwrócił się w kierunku admirała.
- W przyszłości nie będzie czasu na takie rozmowy.- rzekł chłodno - Pytam więc teraz. Dlaczego nie zaatakujesz Nowej Republiki?
Morcka zaskoczył bezpośredni ton Ciemnego Jedi. Zdziwił się też, że obcy pyta go o to, zamiast po prostu wyciągnąć tę informację z jego umysłu. Doszedł do wniosku, że Morck przyszłości będzie wielkim autorytetem dla Creaka, i ta myśl sprawiła, że poczuł się znacznie pewniej.
- Mój drogi Pentalusie.- powiedział powoli, lekko unosząc kąciki ust - Nowa Republika nie jest tak słaba, jak prawdopodobnie będzie w twoich czasach. Widzisz, ich flota liczy sobie tysiące statków, w tym dwa superniszczyciele i jeden krążownik typu Bulwark. Ponadto dysponują znacznie większym potencjałem produkcyjnym, niż my. Frontalny atak byłby masakrą, i to jednostronną.
- Rozumiem.- odparł powoli Creak - Niemniej jednak cały czas powiększasz zasoby Executor's Lair, zbierasz Ciemnych Jedi i rozbudowujesz flotę. Po co?
- Ponieważ kiedyś,- rzekł Morck, patrząc rozmarzonym wzrokiem w bezdenną czerń kosmosu - może za sto lat, może za tysiąc, flota ta dorówna swoją siłą Armii Republikanów, a bractwo Ciemnych Jedi Lorda Vadera rozrośnie się tak bardzo, że rycerze Jedi Skywalkera po prostu nie dadzą mu rady. Na ten dzień czekam.
- Piękne marzenia.- podsumował Creak - Prawda, Lordzie Vader?
- Istotnie.- drzwi do sali rozsunęły się i obecnym ujawniła się czarna, dysząca postać. Morck był zaskoczony przez chwilę, ale tylko chwilę, ponieważ uświadomił sobie, że Creak poprzez Moc wyczuł obecność Vadera.
- Lordzie Vader,- zaczął admirał - sądzę, że najwyższy czas, żebyśmy ostatecznie i nieodwołalnie uzgodnili podział kompetencji.
- Nie wiem, co pan chce uzgadniać.- głos Vadera był spokojny i pewny siebie - Najwyższym i oczywistym przywódcą Executor's Lair jestem ja. Pan dowodzi kompleksem, Rogriss flotą, a Kanos armią. Czyż nie tak było?
- Było.- zgodził się Morck - Ale nie podoba mi się, w jaki sposób traktuje mnie pan przy naszych podwładnych.
Vader podszedł powoli i zbliżył swoją zimną, czarną maskę do twarzy Morcka.
- Wyjaśnijmy jedno.- wycedził, dysząc - To są MOI podwładni, pan nimi tylko dowodzi, admirale.
- Nie wydaje mi się, abyś miał jakiekolwiek prawa do tych ludzi.- w głosie Arvina Morcka nie było śladu strachu, tylko bezczelność i zbytnia pewność siebie. To rozzłościło Vadera do reszty. Wyprostował się i przywołał Moc. Natychmiast odnalazł gardło Morcka i zaczął nań ściskać. Z satysfakcją obserwował, jak admirał się dusi.
Nagle Creak siłą Mocy odepchnął Vadera na przeciwległą ścianę i zdekoncentrował go na tyle, że ten puścił admirała. Morck powoli odzyskiwał oddech.
- Głupio postąpiłeś, Creak.- Darth Vader dyszał z wściekłości. Stanął na nogi i uaktywnił miecz. Czerwone ostrze zabuczało złowrogo, obiecując Pacitthipowi szybką śmierć.
Jednak Pentalus Creak nie miał zamiaru szybko ginąć. Ani myślał również walczyć.
- Morck nie może umrzeć, Lordzie Vader.- powiedział spokojnie, co jeszcze bardziej wściekło Czarnego Lorda. Do sali wpadli Gouw i Radan Rex, najwyraźniej wyczuwając jakieś zakłócenia Mocy, ale widząc, co się dzieje, woleli nic nie mówić.
- Totenko nam to powiedział.- kontynuował Creak, chcąc przemówić Vaderowi do rozsądku, zanim ten w furii pozabija ich wszystkich - To Morck i Brakiss nas tu wysłali. Jeżeli któryś z nich zginie, zanim wykonamy zadanie, wtedy nic nie powstrzyma Yuuzhan.
- Poza tym, Lordzie Vader,- admirał otrząsnął się na tyle, aby odzyskać trzeźwy osąd - jestem twoim głównym taktykiem. Możesz mnie zabić, ale kto wtedy poprowadzi flotę do zwycięstwa? Rogriss? Nie ma nawet połowy mojego doświadczenia. Potrzebujesz mnie, Vader, licz się z tym.
Czarny Lord pod zbroją kipiał z wściekłości. Jeżeli nie może zabić Morcka, trudno, pomyślał, ale niech on sobie na za dużo nie pozwala. Stwierdził, że musi mu dać nauczkę. Jemu i Creakowi, bo obaj robią się zbyt pewni siebie. Kątem oka Vader dostrzegł Fallanassi.
W ułamku sekundy głowa Gouwa spadła, odcięta czerwonym ostrzem Dartha Vadera. Rex zdążył jeszcze stać się dla Czarnego Lorda niewidzialny, ale miecz świetlny dosięgnął jego ramienia, gdy próbował uciec. Osmalony kikut, będący jeszcze przed sekundą ręką Radana Rexa, upadł na podłogę, a jego niedawny właściciel krzyknął z bólu i stracił koncentrację. To wystarczyło, żeby miecz świetlny z charakterystycznym trzaskiem przeciął rudowłosego mężczyznę na pół.
Arvin Morck i Pentalus Creak obserwowali całą scenę w milczeniu. Jeden oniemiał z obrzydzenia, drugi z podziwu dla umiejętności Dartha Vadera.
Gdy Czarny Lord dokonywał rzezi na dwóch Fallanassi, "Vengeance", zmodyfikowany imperialny superniszczyciel, zbudowany kiedyś na polecenie Ciemnego Jedi Jereca, mknął przez nadprzestrzeń w kierunku najodleglejszego z ramion galaktyki. Na jego pokładzie nie było jednak jego dawnego właściciela; Jerec zginął w Dolinie Jedi dwadzieścia lat temu. Teraz był to okręt flagowy Dartha Vadera, chwilowo udostępniony Weracowi Dominessowi, Brakissowi i generałowi Kanosowi. Lecieli na niezwykle ważną misję; mieli usunąć zagrożenie ze strony Yuuzhan, a żeby tego dokonać, musieli pozbyć się informatorów obcych w naszej galaktyce. Jednym z nich był Yomin Carr, obecnie przebywający na stacji ExGal.4 na Belkadan. To jego właśnie mieli zdjąć.
- Mistrzu Brakiss,- powiedział Dominess, stojąc na mostku "Vengeance" i obserwując pracę oficerów pokładowych - musisz coś wiedzieć.
Brakiss, siedzący dotychczas przy konsolecie kapitana, odwrócił się do Zabraka.
- O co chodzi?- spytał obojętnie.
- O holocron Sith, mistrzu.- odparł Werac - Kiedyś powiesz mi o pewnym Lordzie Sith, o którym dowiesz się z tego właśnie holocronu. Też pochodził z mojej rasy i miał takie same tatuaże, jak ja. Muszę wiedzieć o nim więcej, a holocron jest na statku, prawda?
Brakiss był szczerze zdumiony, że Dominess tyle wie na temat jego działalności. Istotnie, Darth Vader przeniósł wszystkie artefakty Ciemnej Strony, jakie udało mu się zgromadzić w ciągu dwudziestu lat, na "Vengeance". Zrobił to w tajemnicy i nawet Morck i załoga statku nie wiedziała, co ze sobą wozi. A Zabrak mówił o tym tak, jakby to było oczywiste.
- Jest.- odpowiedział powoli Brakiss - Ale zanim pozwolę ci z niego skorzystać, muszę wiedzieć, kto ci o tym powiedział.
- Ty, mistrzu.- oczy Weraca, zwykle niecierpliwe i wściekłe, teraz były pełne pasji - Opowiedziałeś mi o Executor's Lair bardzo dokładnie.
- Jak dokładnie?- Brakiss pytaniami chciał zachęcić go do wyznań. Mógłby wyciągnąć je z jego umysłu, ale widział, co potrafi ten Ciemny Jedi i wątpił, czy mu dorównuje. A fakt, iż w przyszłości wyszkoli go i zdobędzie jego zaufanie powinien wystarczyć. Poza tym czuł, że Ciemny Jedi mówiący z takim uwielbieniem o osiągnięciach Centrali bardzo dobrze wpłynie na morale załogi.
- No cóż...- Dominess był zaskoczony tym pytaniem - Mówiłeś, że Executor's Lair zostało założone przez samego Dartha Vadera i admirała Thrawna. Obaj zbudowali kompleks stoczni do wprowadzania modyfikacji na "Executorze" i budowy nowych niszczycieli i myśliwców, które miały powiększyć stan Eskadry Śmierci. Vader chciał użyć potencjału Centrali do obalenia Imperatora. Stacją dowodził, podobnie jak i teraz, admirał Morck, przy pomocy Noghri'ego Pekhratukha i ucznia Vadera, Rova Fireheada.
Brakiss pokiwał powoli głową; Morck i Pekhratukh nigdy nie mówili o powstaniu Executor's Lair chcąc sprawiać wrażenie, jakoby stacja istniała od zawsze. Podobno powiększało to morale u żołnierzy, którzy sądzili, że jak coś nigdy nie powstało, to nie mogło być obalone. Dlatego też i Brakiss nie wiedział nic o przeszłości kompleksu, ale teraz może się dowiedzieć.
- Po śmierci Imperatora Morck postanawia przyłączyć się do Kręgu Władzy na Coruscant, ale najpierw chce zbudować superniszczyciel.- kontynuował Werac - Gdy budowa dobiega końca, władzę przejmuje Ysanna Isard. Morck i Firehead chcieli ją obalić, ale ubiegła ich Nowa Republika. W międzyczasie powrócił Lord Vader, który jest odpowiedzialny za sprowadzenie większości przywódców Centrali.
Według Brakissa Morck dobrze zrobił, że nie chciał przyłączyć się do Isard, ale wątpił, czy taktyka oczekiwania i zbierania sił coś da. Rozumiał Fireheada, gdy ten rwał się do jakichkolwiek działań.
- Wielki admirał Thrawn powierzył Morckowi projekt "Tierce", który okazał się niewypałem.- Werac mówił z coraz większą pasją, jakby recytował słowa modlitwy - Niemniej jednak niezmodyfikowany klon Tierce'a pozostał na Executor's Lair. Rok później Imperator powrócił i Morck ponownie zawiesił wszystkie plany ataku na Nową Republikę. Palpatine wykorzystywał położenie kompleksu do ataków na konwoje Republikanów, a gdy umarł, Morck przeniósł bazę w inne miejsce.
Kolejny element układanki trafił na swoje miejsce. Executor's Lair było zbudowane w sektorze Farfin, ale teraz znajdowało się gdzie indziej. Morck zapewne lękał się, że Imperator zapisał gdzieś lokalizację Centrali i chciał uniknąć wykrycia przez Rebeliantów.
- Mam mówić dalej?- zapytał Werac.
- Mów, mów.- odparł Brakiss. Nawet nie wiesz, ile się dzięki tobie dowiedziałem, dodał w duchu.
- Tak więc Centrala rozpoczęła budowę niszczyciela Sovereign według planów skradzionych przez Jixa na Kuat, a Morck znowu wstrzymał wszystkie działania czekając, aż stocznie skończą. Porwany przez Fireheada Umak Leth zaproponował Morckowi i Vaderowi budowę Galaktycznego Działa i droidów SD-11. Sprowadzono również Kira Kanosa i Maareka Stele, który poszukiwał „Oka Palpatine'a V”, Witiyna Tera i holocronu Sith.- wspomnienie o artefakcie spowodowało, że Zabrak przypomniał sobie o swojej prośbie - Mistrzu, więc co z tym holocronem?
- Jeszcze dwa pytania: Skąd Maarek Stele miał kod ostateczny Stacji Centerpoint?
- Porwał głównego technika Sacorriańskiej Triady i wydobył go z jego mózgu. To było kilka lat po tym, jak Executor's Lair pozbyło się zagrożenia ze strony droidopodobnych obcych z Dzikiej Przestrzeni.- odparł Werac Dominess - A drugie pytanie?
- Jak się nazywał ten Lord Sith, którego naśladujesz?- spytał Brakiss z obojętną miną.
Usta Zabraka rozszerzyły się w złowieszczym uśmiechu.
- To był Darth Maul, mistrzu.- odpowiedział, po czym, sądząc, że rozmowa już skończona, oddalił się szybkim krokiem w kierunku kwater kapitańskich, gdzie, jak sądził, znajdzie holocron. Brakiss był pewien, że skoro Dominess tak dobrze zna historię Executor's Lair, to wie też, gdzie w kajucie Vadera leży holocron Sith. Jednocześnie Ciemny Jedi poczuł samozadowolenie, że poznał historię Morcka i Centrali bez wzbudzania podejrzeń admirała. Teraz już wiedział, jak Morckowi przez tyle czasu udało się nie wzbudzać podejrzeń Wywiadu Nowej Republiki, a także skąd wziął tyle superbroni i dlaczego z nich nie korzysta. Tak, Brakiss wiedział, a wiedza ta dawała mu przewagę.
Lo Khan nigdy nie przepadał za żołnierzami. Za wszelką cenę starał się nie mieć z nimi kontaktu, mimo iż podczas Galaktycznej Wojny Domowej osobiście przemycał towary zarówno Imperium, jak i Rebelii. W głębi duszy zawsze jednak bał się swoich mocodawców; bał się, że jedna ze stron odkryje, że przemytnik pracuje dla drugiej, i wyciągnie wnioski. Te wnioski, jak nietrudno się domyślić, byłyby nieciekawe dla Lo Khana i Luwingo.
Teraz jednak Lo musiał przyznać, że, widząc wokół siebie tyle statków wojennych, czuje ulgę. Zespół Uderzeniowy Starfall cieszył się sławą nieustępliwej i dobrze wyszkolonej jednostki, a chociaż lata świetności miał już za sobą, nadal stanowił siłę, z którą napastnik musi się liczyć.
W skład floty orbitującej wokół Ord Pardon wchodziło obecnie siedem okrętów: trzy pancerniki Dreadnaught, jeden CC-9600, dwa krążowniki Mon Calamari MC-80B i jeden MC-80, który to był statkiem flagowym i od którego wywodziła się nazwa zespołu. "Starfall" był najstarszym krążownikiem w okolicy, niemniej jednak doświadczenie jego załogi i kilka modyfikacji, jakim został poddany na przestrzeni lat spowodowały, że uważano go jednocześnie za najmocniejszy okręt w Zespole. I to do niego właśnie przycumował "Hyperspace Marauder".
Po raz pierwszy od dłuższego czasu Lo poczuł się spokojniej. Przez ostatnie miesiące cały czas uciekał, nigdy nie będąc pewnym, czy ktoś w ogóle go ściga. On i Wingo żyli w ciągłym napięciu, z dnia na dzień, nie wiedząc, czy jutro się obudzą. W końcu Luwingo wpadł na pomysł, aby poprosić o pomoc Hana Solo. Koncepcja ta nie wydawała się zła; w końcu Han był prawie szanowanym obywatelem, miał spore znajomości wśród dowódców Floty i polityków, a także duże doświadczenie w unikaniu łowców nagród. I rzeczywiście, ku radości Lo i Winga Solo nie zawiódł pokładanego w nim zaufania.
Wszystko dobrze, ale co dalej? Lo był wdzięczny Hanowi za pomoc i kapitanowi Virgilio za zrozumienie sytuacji i ochronę "Hyperspace Maraudera", ale nie mógł siedzieć na Ord Pardon wiecznie. Khan podejrzewał, że Sarin Virgilio nie wyrzuci ich stąd, ale nie chciał nadużywać gościnności kapitana. Zwłaszcza, że, jak zdążył się zorientować, Kalamariańscy członkowie załogi "Starfalla" nie pałają do niego sympatią. Trzeba jak najszybciej coś wymyślić, i to coś mądrego. Lo żałował, że nigdy nie miał głowy do twórczego myślenia. Zawsze zostawiał to Hanowi, Ninxowi, McCumbowi albo Carlissianowi. To oni w krytycznych sytuacjach najlepiej kombinowali i zawsze wychodzili z opresji bez szwanku. No, może jeśli nie liczyć nieszczęsnego McCumba. Ale Lo? Lo nigdy nie potrafił wymyślić dobrego planu i w tej kwestii zdawał się na Wingo, tak jak wtedy, gdy skontaktowali się z Karrde'm, żeby ten zaaranżował ich spotkanie z Ghentem. Lo nie wpadłby na to, że młody Ghent mógłby zmodyfikować system przejmowania kontroli w taki sposób, żeby mógł włamywać się nawet do złożonych, wojskowych komputerów pokładowych. Ale tym razem Wingo, chociaż często miał jakąś sztuczkę w zanadrzu, mógł tylko opuścić ręce i obserwować rozwój wypadków.
Nie pozostało im więc nic, prócz czekania.
Executor's Lair orbitowało spokojnie wokół sztucznego słońca, gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Razem ze stacją dryfował przycumowany do niej złowróżbny kształt klinu uwypuklający się z szerszej strony i zakończony prostopadłym szpikulcem z drugiej. Gdzieś dalej, po przeciwnej stronie grupki asteroid, wisiało potężne Działo Galaktyczne. Jego lufa wycelowana była w kierunku centrum galaktyki, a pociski skalibrowane i gotowe do użycia. W pobliżu Działa stacjonowała flota składająca się z przeszło trzydziestu pięciu niszczycieli różnych typów, w tym dwóch klasy super, i kilkudziesięciu mniejszych jednostek. W sumie dawało to około setkę statków, którą admirał Rogriss nazwał Flotą Executor's Lair.
- Zawsze mnie zastanawiało,- powiedział Pentalus Creak, obserwując okręty przez iluminator w jednaj z sal Centrali - dlaczego nie wykorzystaliście swojego potencjału, by zniszczyć Nową Republikę? Macie przecież sporą flotę i więcej superbroni naraz, niż ktokolwiek przed wami.
Admirał Morck, który przez cały czas studiował jakiś raport, podniósł głowę i spojrzał krzywo na Pacitthipa.
- Czy w przyszłości nie wyjaśniłem ci tej kwestii?- zapytał kwaśno.
Creak skrzyżował ręce na plecach i powoli odwrócił się w kierunku admirała.
- W przyszłości nie będzie czasu na takie rozmowy.- rzekł chłodno - Pytam więc teraz. Dlaczego nie zaatakujesz Nowej Republiki?
Morcka zaskoczył bezpośredni ton Ciemnego Jedi. Zdziwił się też, że obcy pyta go o to, zamiast po prostu wyciągnąć tę informację z jego umysłu. Doszedł do wniosku, że Morck przyszłości będzie wielkim autorytetem dla Creaka, i ta myśl sprawiła, że poczuł się znacznie pewniej.
- Mój drogi Pentalusie.- powiedział powoli, lekko unosząc kąciki ust - Nowa Republika nie jest tak słaba, jak prawdopodobnie będzie w twoich czasach. Widzisz, ich flota liczy sobie tysiące statków, w tym dwa superniszczyciele i jeden krążownik typu Bulwark. Ponadto dysponują znacznie większym potencjałem produkcyjnym, niż my. Frontalny atak byłby masakrą, i to jednostronną.
- Rozumiem.- odparł powoli Creak - Niemniej jednak cały czas powiększasz zasoby Executor's Lair, zbierasz Ciemnych Jedi i rozbudowujesz flotę. Po co?
- Ponieważ kiedyś,- rzekł Morck, patrząc rozmarzonym wzrokiem w bezdenną czerń kosmosu - może za sto lat, może za tysiąc, flota ta dorówna swoją siłą Armii Republikanów, a bractwo Ciemnych Jedi Lorda Vadera rozrośnie się tak bardzo, że rycerze Jedi Skywalkera po prostu nie dadzą mu rady. Na ten dzień czekam.
- Piękne marzenia.- podsumował Creak - Prawda, Lordzie Vader?
- Istotnie.- drzwi do sali rozsunęły się i obecnym ujawniła się czarna, dysząca postać. Morck był zaskoczony przez chwilę, ale tylko chwilę, ponieważ uświadomił sobie, że Creak poprzez Moc wyczuł obecność Vadera.
- Lordzie Vader,- zaczął admirał - sądzę, że najwyższy czas, żebyśmy ostatecznie i nieodwołalnie uzgodnili podział kompetencji.
- Nie wiem, co pan chce uzgadniać.- głos Vadera był spokojny i pewny siebie - Najwyższym i oczywistym przywódcą Executor's Lair jestem ja. Pan dowodzi kompleksem, Rogriss flotą, a Kanos armią. Czyż nie tak było?
- Było.- zgodził się Morck - Ale nie podoba mi się, w jaki sposób traktuje mnie pan przy naszych podwładnych.
Vader podszedł powoli i zbliżył swoją zimną, czarną maskę do twarzy Morcka.
- Wyjaśnijmy jedno.- wycedził, dysząc - To są MOI podwładni, pan nimi tylko dowodzi, admirale.
- Nie wydaje mi się, abyś miał jakiekolwiek prawa do tych ludzi.- w głosie Arvina Morcka nie było śladu strachu, tylko bezczelność i zbytnia pewność siebie. To rozzłościło Vadera do reszty. Wyprostował się i przywołał Moc. Natychmiast odnalazł gardło Morcka i zaczął nań ściskać. Z satysfakcją obserwował, jak admirał się dusi.
Nagle Creak siłą Mocy odepchnął Vadera na przeciwległą ścianę i zdekoncentrował go na tyle, że ten puścił admirała. Morck powoli odzyskiwał oddech.
- Głupio postąpiłeś, Creak.- Darth Vader dyszał z wściekłości. Stanął na nogi i uaktywnił miecz. Czerwone ostrze zabuczało złowrogo, obiecując Pacitthipowi szybką śmierć.
Jednak Pentalus Creak nie miał zamiaru szybko ginąć. Ani myślał również walczyć.
- Morck nie może umrzeć, Lordzie Vader.- powiedział spokojnie, co jeszcze bardziej wściekło Czarnego Lorda. Do sali wpadli Gouw i Radan Rex, najwyraźniej wyczuwając jakieś zakłócenia Mocy, ale widząc, co się dzieje, woleli nic nie mówić.
- Totenko nam to powiedział.- kontynuował Creak, chcąc przemówić Vaderowi do rozsądku, zanim ten w furii pozabija ich wszystkich - To Morck i Brakiss nas tu wysłali. Jeżeli któryś z nich zginie, zanim wykonamy zadanie, wtedy nic nie powstrzyma Yuuzhan.
- Poza tym, Lordzie Vader,- admirał otrząsnął się na tyle, aby odzyskać trzeźwy osąd - jestem twoim głównym taktykiem. Możesz mnie zabić, ale kto wtedy poprowadzi flotę do zwycięstwa? Rogriss? Nie ma nawet połowy mojego doświadczenia. Potrzebujesz mnie, Vader, licz się z tym.
Czarny Lord pod zbroją kipiał z wściekłości. Jeżeli nie może zabić Morcka, trudno, pomyślał, ale niech on sobie na za dużo nie pozwala. Stwierdził, że musi mu dać nauczkę. Jemu i Creakowi, bo obaj robią się zbyt pewni siebie. Kątem oka Vader dostrzegł Fallanassi.
W ułamku sekundy głowa Gouwa spadła, odcięta czerwonym ostrzem Dartha Vadera. Rex zdążył jeszcze stać się dla Czarnego Lorda niewidzialny, ale miecz świetlny dosięgnął jego ramienia, gdy próbował uciec. Osmalony kikut, będący jeszcze przed sekundą ręką Radana Rexa, upadł na podłogę, a jego niedawny właściciel krzyknął z bólu i stracił koncentrację. To wystarczyło, żeby miecz świetlny z charakterystycznym trzaskiem przeciął rudowłosego mężczyznę na pół.
Arvin Morck i Pentalus Creak obserwowali całą scenę w milczeniu. Jeden oniemiał z obrzydzenia, drugi z podziwu dla umiejętności Dartha Vadera.
Gdy Czarny Lord dokonywał rzezi na dwóch Fallanassi, "Vengeance", zmodyfikowany imperialny superniszczyciel, zbudowany kiedyś na polecenie Ciemnego Jedi Jereca, mknął przez nadprzestrzeń w kierunku najodleglejszego z ramion galaktyki. Na jego pokładzie nie było jednak jego dawnego właściciela; Jerec zginął w Dolinie Jedi dwadzieścia lat temu. Teraz był to okręt flagowy Dartha Vadera, chwilowo udostępniony Weracowi Dominessowi, Brakissowi i generałowi Kanosowi. Lecieli na niezwykle ważną misję; mieli usunąć zagrożenie ze strony Yuuzhan, a żeby tego dokonać, musieli pozbyć się informatorów obcych w naszej galaktyce. Jednym z nich był Yomin Carr, obecnie przebywający na stacji ExGal.4 na Belkadan. To jego właśnie mieli zdjąć.
- Mistrzu Brakiss,- powiedział Dominess, stojąc na mostku "Vengeance" i obserwując pracę oficerów pokładowych - musisz coś wiedzieć.
Brakiss, siedzący dotychczas przy konsolecie kapitana, odwrócił się do Zabraka.
- O co chodzi?- spytał obojętnie.
- O holocron Sith, mistrzu.- odparł Werac - Kiedyś powiesz mi o pewnym Lordzie Sith, o którym dowiesz się z tego właśnie holocronu. Też pochodził z mojej rasy i miał takie same tatuaże, jak ja. Muszę wiedzieć o nim więcej, a holocron jest na statku, prawda?
Brakiss był szczerze zdumiony, że Dominess tyle wie na temat jego działalności. Istotnie, Darth Vader przeniósł wszystkie artefakty Ciemnej Strony, jakie udało mu się zgromadzić w ciągu dwudziestu lat, na "Vengeance". Zrobił to w tajemnicy i nawet Morck i załoga statku nie wiedziała, co ze sobą wozi. A Zabrak mówił o tym tak, jakby to było oczywiste.
- Jest.- odpowiedział powoli Brakiss - Ale zanim pozwolę ci z niego skorzystać, muszę wiedzieć, kto ci o tym powiedział.
- Ty, mistrzu.- oczy Weraca, zwykle niecierpliwe i wściekłe, teraz były pełne pasji - Opowiedziałeś mi o Executor's Lair bardzo dokładnie.
- Jak dokładnie?- Brakiss pytaniami chciał zachęcić go do wyznań. Mógłby wyciągnąć je z jego umysłu, ale widział, co potrafi ten Ciemny Jedi i wątpił, czy mu dorównuje. A fakt, iż w przyszłości wyszkoli go i zdobędzie jego zaufanie powinien wystarczyć. Poza tym czuł, że Ciemny Jedi mówiący z takim uwielbieniem o osiągnięciach Centrali bardzo dobrze wpłynie na morale załogi.
- No cóż...- Dominess był zaskoczony tym pytaniem - Mówiłeś, że Executor's Lair zostało założone przez samego Dartha Vadera i admirała Thrawna. Obaj zbudowali kompleks stoczni do wprowadzania modyfikacji na "Executorze" i budowy nowych niszczycieli i myśliwców, które miały powiększyć stan Eskadry Śmierci. Vader chciał użyć potencjału Centrali do obalenia Imperatora. Stacją dowodził, podobnie jak i teraz, admirał Morck, przy pomocy Noghri'ego Pekhratukha i ucznia Vadera, Rova Fireheada.
Brakiss pokiwał powoli głową; Morck i Pekhratukh nigdy nie mówili o powstaniu Executor's Lair chcąc sprawiać wrażenie, jakoby stacja istniała od zawsze. Podobno powiększało to morale u żołnierzy, którzy sądzili, że jak coś nigdy nie powstało, to nie mogło być obalone. Dlatego też i Brakiss nie wiedział nic o przeszłości kompleksu, ale teraz może się dowiedzieć.
- Po śmierci Imperatora Morck postanawia przyłączyć się do Kręgu Władzy na Coruscant, ale najpierw chce zbudować superniszczyciel.- kontynuował Werac - Gdy budowa dobiega końca, władzę przejmuje Ysanna Isard. Morck i Firehead chcieli ją obalić, ale ubiegła ich Nowa Republika. W międzyczasie powrócił Lord Vader, który jest odpowiedzialny za sprowadzenie większości przywódców Centrali.
Według Brakissa Morck dobrze zrobił, że nie chciał przyłączyć się do Isard, ale wątpił, czy taktyka oczekiwania i zbierania sił coś da. Rozumiał Fireheada, gdy ten rwał się do jakichkolwiek działań.
- Wielki admirał Thrawn powierzył Morckowi projekt "Tierce", który okazał się niewypałem.- Werac mówił z coraz większą pasją, jakby recytował słowa modlitwy - Niemniej jednak niezmodyfikowany klon Tierce'a pozostał na Executor's Lair. Rok później Imperator powrócił i Morck ponownie zawiesił wszystkie plany ataku na Nową Republikę. Palpatine wykorzystywał położenie kompleksu do ataków na konwoje Republikanów, a gdy umarł, Morck przeniósł bazę w inne miejsce.
Kolejny element układanki trafił na swoje miejsce. Executor's Lair było zbudowane w sektorze Farfin, ale teraz znajdowało się gdzie indziej. Morck zapewne lękał się, że Imperator zapisał gdzieś lokalizację Centrali i chciał uniknąć wykrycia przez Rebeliantów.
- Mam mówić dalej?- zapytał Werac.
- Mów, mów.- odparł Brakiss. Nawet nie wiesz, ile się dzięki tobie dowiedziałem, dodał w duchu.
- Tak więc Centrala rozpoczęła budowę niszczyciela Sovereign według planów skradzionych przez Jixa na Kuat, a Morck znowu wstrzymał wszystkie działania czekając, aż stocznie skończą. Porwany przez Fireheada Umak Leth zaproponował Morckowi i Vaderowi budowę Galaktycznego Działa i droidów SD-11. Sprowadzono również Kira Kanosa i Maareka Stele, który poszukiwał „Oka Palpatine'a V”, Witiyna Tera i holocronu Sith.- wspomnienie o artefakcie spowodowało, że Zabrak przypomniał sobie o swojej prośbie - Mistrzu, więc co z tym holocronem?
- Jeszcze dwa pytania: Skąd Maarek Stele miał kod ostateczny Stacji Centerpoint?
- Porwał głównego technika Sacorriańskiej Triady i wydobył go z jego mózgu. To było kilka lat po tym, jak Executor's Lair pozbyło się zagrożenia ze strony droidopodobnych obcych z Dzikiej Przestrzeni.- odparł Werac Dominess - A drugie pytanie?
- Jak się nazywał ten Lord Sith, którego naśladujesz?- spytał Brakiss z obojętną miną.
Usta Zabraka rozszerzyły się w złowieszczym uśmiechu.
- To był Darth Maul, mistrzu.- odpowiedział, po czym, sądząc, że rozmowa już skończona, oddalił się szybkim krokiem w kierunku kwater kapitańskich, gdzie, jak sądził, znajdzie holocron. Brakiss był pewien, że skoro Dominess tak dobrze zna historię Executor's Lair, to wie też, gdzie w kajucie Vadera leży holocron Sith. Jednocześnie Ciemny Jedi poczuł samozadowolenie, że poznał historię Morcka i Centrali bez wzbudzania podejrzeń admirała. Teraz już wiedział, jak Morckowi przez tyle czasu udało się nie wzbudzać podejrzeń Wywiadu Nowej Republiki, a także skąd wziął tyle superbroni i dlaczego z nich nie korzysta. Tak, Brakiss wiedział, a wiedza ta dawała mu przewagę.
Lo Khan nigdy nie przepadał za żołnierzami. Za wszelką cenę starał się nie mieć z nimi kontaktu, mimo iż podczas Galaktycznej Wojny Domowej osobiście przemycał towary zarówno Imperium, jak i Rebelii. W głębi duszy zawsze jednak bał się swoich mocodawców; bał się, że jedna ze stron odkryje, że przemytnik pracuje dla drugiej, i wyciągnie wnioski. Te wnioski, jak nietrudno się domyślić, byłyby nieciekawe dla Lo Khana i Luwingo.
Teraz jednak Lo musiał przyznać, że, widząc wokół siebie tyle statków wojennych, czuje ulgę. Zespół Uderzeniowy Starfall cieszył się sławą nieustępliwej i dobrze wyszkolonej jednostki, a chociaż lata świetności miał już za sobą, nadal stanowił siłę, z którą napastnik musi się liczyć.
W skład floty orbitującej wokół Ord Pardon wchodziło obecnie siedem okrętów: trzy pancerniki Dreadnaught, jeden CC-9600, dwa krążowniki Mon Calamari MC-80B i jeden MC-80, który to był statkiem flagowym i od którego wywodziła się nazwa zespołu. "Starfall" był najstarszym krążownikiem w okolicy, niemniej jednak doświadczenie jego załogi i kilka modyfikacji, jakim został poddany na przestrzeni lat spowodowały, że uważano go jednocześnie za najmocniejszy okręt w Zespole. I to do niego właśnie przycumował "Hyperspace Marauder".
Po raz pierwszy od dłuższego czasu Lo poczuł się spokojniej. Przez ostatnie miesiące cały czas uciekał, nigdy nie będąc pewnym, czy ktoś w ogóle go ściga. On i Wingo żyli w ciągłym napięciu, z dnia na dzień, nie wiedząc, czy jutro się obudzą. W końcu Luwingo wpadł na pomysł, aby poprosić o pomoc Hana Solo. Koncepcja ta nie wydawała się zła; w końcu Han był prawie szanowanym obywatelem, miał spore znajomości wśród dowódców Floty i polityków, a także duże doświadczenie w unikaniu łowców nagród. I rzeczywiście, ku radości Lo i Winga Solo nie zawiódł pokładanego w nim zaufania.
Wszystko dobrze, ale co dalej? Lo był wdzięczny Hanowi za pomoc i kapitanowi Virgilio za zrozumienie sytuacji i ochronę "Hyperspace Maraudera", ale nie mógł siedzieć na Ord Pardon wiecznie. Khan podejrzewał, że Sarin Virgilio nie wyrzuci ich stąd, ale nie chciał nadużywać gościnności kapitana. Zwłaszcza, że, jak zdążył się zorientować, Kalamariańscy członkowie załogi "Starfalla" nie pałają do niego sympatią. Trzeba jak najszybciej coś wymyślić, i to coś mądrego. Lo żałował, że nigdy nie miał głowy do twórczego myślenia. Zawsze zostawiał to Hanowi, Ninxowi, McCumbowi albo Carlissianowi. To oni w krytycznych sytuacjach najlepiej kombinowali i zawsze wychodzili z opresji bez szwanku. No, może jeśli nie liczyć nieszczęsnego McCumba. Ale Lo? Lo nigdy nie potrafił wymyślić dobrego planu i w tej kwestii zdawał się na Wingo, tak jak wtedy, gdy skontaktowali się z Karrde'm, żeby ten zaaranżował ich spotkanie z Ghentem. Lo nie wpadłby na to, że młody Ghent mógłby zmodyfikować system przejmowania kontroli w taki sposób, żeby mógł włamywać się nawet do złożonych, wojskowych komputerów pokładowych. Ale tym razem Wingo, chociaż często miał jakąś sztuczkę w zanadrzu, mógł tylko opuścić ręce i obserwować rozwój wypadków.
Nie pozostało im więc nic, prócz czekania.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D