ROZDZIAŁ XI
"Raven's Claw" przebił się przez górne warstwy atmosfery Geratonu i skierował się w stronę siedziby GSI, głównego, i zarazem jedynego twórcy i dystrybutora słynnego już geratońskiego tytoniu. Był to, według najnowszych sondaży, obecnie najlepiej sprzedający się towar na rynku galaktycznym. Kyle'a Katarna, rycerza Jedi i pilota "Raven's Claw", specjalnie to nie dziwiło. Tytoń był narkotykiem i jako taki zawsze miał szerokie grono nabywców, a zalegalizowanie go pozwoliło na wpisanie do listy badanych przez znawców rynku towarów. Kyle był pewien, że gdyby zalegalizowano ryll albo błyszczostym, to wyniki byłyby równie wysokie, o ile nie większe. Ale fakty wyglądały tak, że wszyscy, którzy korzystali z tytoniu, zostali niejako policzeni i ich liczba była zarówno alarmująca, jak i zadowalająca. Alarmująca, bo taka ilość narkotyzujących się obywateli nie była powodem do radości, i zarazem zadowalająca, gdyż rząd czerpał olbrzymie profity ze sprzedaży tytoniu.
- Ciekawe, kiedy zalegalizują przyprawę.- Kyle wypowiedział na głos swoje obawy. Jan Ors, drugi pilot "Raven's Claw" i towarzyszka życia rycerza Jedi, podniosła głowę znad konsolety i spojrzała na Katarna.
- Mon Mothma mówiła, że Fey'lya może być do tego zdolny.- ostrzegła - Ale osobiście wątpię, żeby dobrowolnie oddał swoim przeciwnikom politycznym taką broń propagandową. Prędzej zalegalizuje ryll.
- Taa, i pewnie jeszcze wino z Rodian i rozrywacze.- rzucił sarkastycznie Kyle, spoglądając na leżący w jego osobistej zbrojowni egzemplarz broni Syndykatu Tenloss.
- Mówię poważnie.- odparła Jan. "Raven's Claw" kierował się właśnie w stronę lądowiska na dachu głównego budynku rady nadzorczej GSI na Geratonie - Ryll był bardzo przydatny podczas walki z wirusem Krytos na Coruscant. Fey'lya może się w ten sposób argumentować.- dodała.
- Ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi tu o forsę.- prychnął Kyle, regulując trajektorię lotu - Za miesięczny profit ze sprzedaży tytoniu moglibyśmy oboje kupić sobie po księżycu.-
- Pewnie właściciel GSI już ma z pięć.- rzuciła żartobliwie Jan, przygotowując statek do lądowania - A skoro o nim mowa, to spójrz za iluminator. Widocznie bardzo mu zależy na odzyskaniu skradzionego towaru.
Kyle posłusznie spojrzał w dół i pierwsze, co zobaczył, to z pół setki istot różnych ras, pałętających się po lądowisku. Dopiero potem wyróżnił wśród nich orkiestrę i komitet powitalny. Zdziwił się, że właściciel firmy, pan Barron, chce ich powitać tak kameralnie i nie bardzo mu się to podobało.
Jan, mimo sporej ilości ludzi na lądowisku, posadziła maszynę gładko i bez problemów. Ledwo jednak otworzyli kokpit i postawili nogę na dachu, orkiestra zaczęła grać jakąś miejscową wersję hymnu Nowej Republiki, a grupa ubranych w odświętne tuniki ludzi podeszła do nowo przybyłych i dała im po bukiecie kwiatów. Jan i Kyle spojrzeli po sobie, ale nie wiedzieli, co powiedzieć na takie powitanie. Jan bąknęła tylko ciche: "Dziękujemy" i zarumieniła się, ale nie dlatego, że dostała kwiaty, lecz dlatego, że została zaskoczona całą sytuacją. Nie zdążyli jednak narobić sobie więcej wstydu, gdyż podszedł do nich wysoki Omwati w odświętnym garniturze Yutiess Collection.
- Witam naszych szanownych dobroczyńców!- zawołał z radością - Pozwolą państwo, że się przedstawię. Nazywam się Barron i jestem głównym zarządcą Geraton Smoke Industries!- głównym trucicielem galaktyki, pomyślał Kyle, obcy zaś mówił dalej - Jak rozumiem, mam przyjemność ze słynnym Jedi Kylem Katarnem i równie słynną Jan Ors?-
- Owszem.- odparła Jan, uśmiechając się - Bardzo nam miło.
Barron pochylił się i pocałował Jan w rękę.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym zwrócił się do Katarna - Jeśli pan pozwoli, chciałbym przedstawić panu moją radę nadzorczą.
- Proszę bardzo.- mruknął Kyle.
Dyrektor Barron rozpoczął więc prezentację. Po kolei podchodził do każdego z członków rady, przedstawiał go i mówił o nim kilka słów. Katarn wyczuł jednak, że członkowie rady stoją tu raczej z przymusu, niż z własnej, nieprzymuszonej woli. Dążyli go też mniej, niż średnią sympatią. Kiedy Kyle i Jan uścisnęli już wszystkim dłonie, Barron zaprosił ich do swojego biura.
Biuro to było jednak, według Kyle'a, zbyt małe słowo jak na gabinet, a raczej salon, dyrektora GSI. Ogromne pomieszczenie, dosłownie wyłożone kosztownymi obrazami i holograficznymi gobelinami, było tak przesiąknięte wrażeniem przepychu, że to wrażenie aż przytłaczało. Poza dziełami sztuki na ścianach wnętrze zawierało również kilka mebli, których pochodzenia Kyle nawet nie śmiał się domyślać. Wszystkie z pewnością były robione na zamówienie w najlepszych zakładach stolarskich galaktyki. Najokazalszym z nich okazało się gigantyczne biurko z nieznanego Kyle'owi drewna, wyrzeźbione z taką precyzją i dokładnością, że rycerz Jedi był niemal pewny, że pracowało nad nim co najmniej kilka pokoleń rzemieślników. Jedyną utylitarną rzeczą w tym pokoju zdawał się być osobisty komputer właściciela pomieszczenia, połączony z projektorem hologramów.
Za rzeczonym biurkiem osiadł Barron, a następnie wskazał swoim gościom dwa bogato zdobione krzesła po przeciwnej stronie. Kyle i Jan zajęli je bez słowa.
- A zatem,- zaczął gospodarz - podobało się państwu powitanie?
- O tak,- odparła Jan, siląc się na uśmiech - ale przywykliśmy do mniej kameralnych imprez.
- Rozumiem.- odparł Barron - Przejdźmy zatem do interesów.- powiedział, strzelając palcami. Kyle i Jan spojrzeli dyskretnie na siebie.
- Pański ładunek tytoniu jest w drodze.- rzekł spokojnie Kyle - My przybyliśmy wcześniej, bo "Raven's Claw" jest szybszy od transportowców Gallofree.
- Naturalnie.- uśmiechnął się Barron - Osobiście jednak wolę większe statki, nieco lepiej uzbrojone i opancerzone.
- Takie jak pancerniki Dreadnaught?- zapytała Jan, wskazując wiszący w złotej, połyskującej pasmami ilitu ramie obraz przedstawiający wspomniany pancernik.
- Co za spostrzegawczość.- pochwalił Barron - Istotnie, jakiś czas latałem na pancerniku. Ale to było dawno i nieprawda... więc ładunek tytoniu dotrze tu pod wieczór?
- Właściwie tak.- odparł Kyle, patrząc na umieszczony na biurku dyrektora chronometr i dokonując szybkich obliczeń - Do tego czasu chcieliśmy rozejrzeć się po zakładach, pogadać z pracownikami, może dowiemy się, skąd tyle towaru znalazło się w rękach przestępców.
- Jak pan sobie życzy.- Barron ponownie wyszczerzył zęby w uśmiechu - Zaraz znajdę kogoś, kto państwa oprowadzi.
- To nie będzie konieczne.- rzekła szybko Jan, zanim Omwati zdążył nacisnąć wystukać odpowiednie polecenie na klawiaturze - Sami damy sobie radę.
- Na pewno?- zaniepokoił się Barron.
- Jak najbardziej.- odrzekł Kyle - Jeśli to już wszystko, to chcieliśmy podziękować. I proszę się nie fatygować, sami trafimy do wyjścia.
- Jak sobie państwo życzą.- powtórzył Barron z uśmiechem - Do zobaczenia wieczorem.
Ledwie Kyle i Jan opuścili gabinet Barrona, kobieta popatrzyła z wyrzutem na rycerza Jedi.
- Czemu potraktowałeś go w ten sposób?- zapytała gorzko.
- Jaki sposób?- zdziwił się Kyle.
- No, po chamsku.- odparła Jan - Że sami znajdziemy wyjście i tak dalej.
- To nie było chamskie.- zaoponował Kyle.
- Tak? A jakie?- zapytała Jan.
- Szczere.- odpowiedział Kyle - Atmosfera była zbyt cukierkowa. Ten Barron coś ukrywa.
Jan przez chwilę trawiła to, co usłyszała. Było jasne, że skoro Kyle wysuwa jakieś stwierdzenie, to musi mieć dowody na jego poparcie. A ponieważ był Jedi, mógł wyczuć u Barrona coś, czego ona nie zauważyła.
- Na jakiej podstawie tak sądzisz?- zapytała, tłumiąc głos - Wysondowałeś go?
- Nawet nie miałem czasu zrobić tego porządnie.- poskarżył się Kyle - Tyle się działo, że straciłem koncentrację. Wiem natomiast, że Barron wyraźnie i szczerze cieszył się z takiego obrotu sprawy.
- Może po prostu cieszył się na myśl o odzyskanym tytoniu?- wysunęła przypuszczenie Jan.
- Nie, to było coś innego.- powiedział Kyle - Pamiętasz, jak wspomniałaś o tym pancerniku? Wtedy u Barrona na chwilę zagościł niepokój. Zupełnie jakby bał się, że odkryjemy w związku z tym Dreadnaughtem coś, czego nie powinniśmy wiedzieć.-
- Sądzisz, że kłamał?- zdziwiła się Jan.
- Nie. Na pewno nie.- zaprzeczył Katarn - Wyczułbym to. On naprawdę dowodził tym pancernikiem, ale nie we flocie Rebelii. Może w Imperium, może gdzie indziej, ale nie po stronie Rebeliantów.
- Omwati po stronie Imperium?- prychnęła Jan - Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Ale sprawdzę to.
- Dobrze.- rzekł Kyle - Ty idź do "Raven's Claw" i połącz się z archiwum, a ja się tu rozejrzę.
- Zgoda.- rzuciła Jan i poszła w kierunku dachu. Kyle patrzył za nią chwilę, mając niedobre przeczucia dotyczące tego miejsca, ale gdy zorientował się, że to nic sprecyzowanego, skierował się w stronę windy na poziomy produkcyjne.
Generał Barron przysłuchiwał się rozmowie Jedi i jego partnerki w zaciszu swojego gabinetu. Dawno temu kazał zamontować kamery i podsłuch w każdym kącie kompleksu i teraz ten pomysł owocował. Po prawdzie to kamery miały przypominać pracownikom, że ich szef patrzy im na ręce, ale podsłuchiwanie prywatnych rozmów było dodatkową korzyścią wynikającą z tej sytuacji. A informacje, które dzięki temu uzyskiwał, prawie zawsze były przydatne.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystkie te ozdoby i dzieła sztuki musiał naprędce zamówić w Executor's Lair przed przylotem Katarna i Ors, żeby sprawiać przed nimi wrażenie szacownego obywatela. Obrazy i holograficzne gobeliny zostały dostarczone niemal natychmiast, ale Centrala zastrzegła, że mają do niej wrócić zaraz po odlocie Jedi z Geratonu. Barron wielokrotnie zastanawiał się, skąd admirał Morck wziął tyle dzieł sztuki. Jego przywódca powiedział mu co prawda, że Jix ukradł je z Góry Tantiss bardzo dawno temu, ale Barron nie do końca wierzył, żeby jeden człowiek mógł prześlizgnąć się niezauważony na Wayland, ukryć się przed szalonym Ciemnym Jedi i odlecieć z transportowcem pełnym kosztownych i niepowtarzalnych dzieł sztuki. Ponieważ jednak Omwati nie miał w zwyczaju kwestionować słów dowódcy, przyjął tę wersję jako aktualną i prawdziwą.
Teraz jednak przeklinał siebie, że pozostawił na ścianie wizerunek swojego flagowego okrętu z dawnych czasów, zanim Darth Vader rozkazał mu przejąć projekt produkcji tytoniu. Tym sposobem Katarn mógł trafić do Morcka i Rogrissa, ponieważ pancernik Barrona był najważniejszym okrętem w jego pirackiej flocie, którą obecnie dowodzili dwaj admirałowie. Przez chwilę spotkanie z Katarnem i Ors było nawet przyjemne, ale to tylko dlatego, że stanowiło jakieś urozmaicenie. Teraz oboje robili się niebezpieczni i należało ich usunąć.
Jednak nie w tym momencie. Jakikolwiek zamach na Kyle'a Katarna na Geratonie ściągnąłby tu wielu innych, nieproszonych gości. To natomiast znacznie utrudniłoby proceder, którym potajemnie zajmował się Barron, a generał wiedział, że wszelkie oznaki niekompetencji oficerów Darth Vader eliminuje w jeden sposób. Razem z oficerami. Katarn i Ors muszą być zabici, ale w taki sposób, aby nie dało się tego skojarzyć z Geraton Smoke Industries, dlatego trzeba to zrobić poza planetą. Na planecie Jedi nic nie znajdzie, tego akurat Barron był pewien, ponieważ osobiście zadbał o zlikwidowanie wszelkich poszlak wskazujących na ukrytą działalność dyrektora. Jan Ors także powinna wrócić z niczym; według Barrona kobieta połączy się z najbliższym archiwum, jakim jest Obroa-skai, a tam już od dawna nie ma informacji na temat Barrona. Generał rozsiadł się wygodnie, zadowolony z siebie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to Jedi i jego towarzyszka wkrótce odlecą z Geratonu, a Omwati będzie mógł wrócić do tego, czym się zajmował przed ich przybyciem. Jedyną wadą takiego obrotu sprawy była nuda, ale cóż...
Rozglądanie się po fabryce dało dokładnie taki efekt, jakiego Barron się spodziewał.
Żaden.
- Tu jest zbyt doskonale.- powiedział Kyle do Jan po powrocie na "Raven's Claw" - Czysto, porządnie, robotnicy wykonują swoją pracę sumiennie, nawet szczurów nie ma! Tylko uczucie powszechnej monotonii i trochę strachu, ale to pewnie przez te kamery.
- W archiwach natomiast jest pełno brudu.- odparła Jan, uśmiechając się tryumfalnie - Znalazłam kilka ciekawych rzeczy o naszym dyrektorze.
- Łączyłaś się z Obroa-skai?- zapytał Kyle.
- Nie, od razu z Coruscant.- odparła Jan - Wyszłam z założenia, że na Obroa-skai mogłoby nie być kompletnych informacji, a poza tym w Pałacu Imperialnym mnie już znają.
- No i co wyszukałaś?- spytał Katarn, siadając przy monitorze, obok kobiety.
- Ano to, że pancernik Barrona nazywał się "Nihilanth" i był jednostką flagową w flotylli pirackiej jakieś dwanaście lat temu. Wtedy też grupa zniknęła i dotąd nie dała znaku życia.
Kyle podrapał się po siwiejącej brodzie. Teraz rozumiał; Barron starał się zrobić jak najlepsze wrażenie, żeby odwrócić ich uwagę od swojej kryminalnej przeszłości. Nadal jednak coś się tu nie zgadzało.
- Może to właśnie oni założyli Geratron Smoke Industries?- zapytał - Sprawdziłaś, czy członkowie zarządu nie byli powiązani z tą grupą?
- Ano sprawdziłam.- odparła dumnie Jan - Są czyści. Wszyscy piraci poza Barronem zniknęli razem ze swoimi statkami. Ich obecne miejsce pobytu nie jest znane.- ostatnie zdanie wypowiedziała dokładnie naśladując głos droida bibliotekarskiego z Coruscant.
To znaczy zaszyli się gdzieś, a Barron postanowił zacząć uczciwe, normalne życie i został dyrektorem GSI. Kyle westchnął i pocałował Jan w policzek.
- Dzięki.- rzucił z uśmiechem na twarzy - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
- Zginąłbyś.- Jan odwzajemniła uśmiech, po czym odwróciła się do komputera - Wygląda na to, że nasza misja tutaj zostaje zakończona.
łaściwie to chciałbym jeszcze porozmawiać z Barronem...- zaczął Kyle, ale przerwało mu pikanie połączone z mruganiem diody na konsolecie. Były to oczywiste oznaki próby połączenia. Jan natychmiast wcisnęła odpowiedni przycisk i na projektorze holograficznym wbudowanym w konsoletę pojawił się wizerunek Tionny, obecnej opiekunki Akademii Jedi.
- Witajcie, przyjaciele.- powiedział uprzejmie hologram - Mam dla was wiadomość nie cierpiącą zwłoki.
- Witaj, Tionno.- odrzekł Kyle - O co chodzi?
- Mistrz Skywalker zwołuje naradę wszystkich Jedi.- rzekła kobieta podekscytowanym głosem - Tu, w Akademii. Dobrze by było, żebyście się pojawili.
- Naradę?- zdziwiła się Jan - Luke nigdy czegoś takiego nie robił. O co chodzi?
- Mistrz Skywalker jest w tej sprawie bardzo tajemniczy.- odparł hologram - Przed tym, jak poprosił mnie o poinformowanie wszystkich o tym zlocie, konsultował się tylko z Wieiah i Jacenem, oraz Leią i mistrzem Ikritem przez HoloNet. Jest też dziwnie zaniepokojony, ale nie wiem, w czym rzecz.
- Poinformowałaś już wszystkich?- zapytał Kyle.
- Próbuję jeszcze złapać Tenel Ka, Zarossa Finna i Kypa Durrona z Mikiem Reglią. Reszta już wie.
- Kyp jest pewnie na kolejnym rajdzie antypirackim.- mruknął Kyle - A Tenel Ka nie ma na Hapes?
- Poleciała gdzieś z ojcem.- odrzekła podekscytowana Tionna - Są w nadprzestrzeni, więc nie mogę ich namierzyć. Prawdopodobnie przyleci ostatnia.
- W porządku. Będziemy na pewno.- powiedział spokojnie Kyle i przerwał połączenie - Wygląda na to, że nie porozmawiam sobie z panem Barronem.- dodał - Grzej maszynę, Jan, a ja powiem naszemu gospodarzowi, że odlatujemy.
- Rozkaz, sir!- powiedziała ironicznie kobieta i uruchomiła potężne silniki Raven's Claw" - Zaraz wracaj! Kierunek: Yavin IV!
"Raven's Claw" przebił się przez górne warstwy atmosfery Geratonu i skierował się w stronę siedziby GSI, głównego, i zarazem jedynego twórcy i dystrybutora słynnego już geratońskiego tytoniu. Był to, według najnowszych sondaży, obecnie najlepiej sprzedający się towar na rynku galaktycznym. Kyle'a Katarna, rycerza Jedi i pilota "Raven's Claw", specjalnie to nie dziwiło. Tytoń był narkotykiem i jako taki zawsze miał szerokie grono nabywców, a zalegalizowanie go pozwoliło na wpisanie do listy badanych przez znawców rynku towarów. Kyle był pewien, że gdyby zalegalizowano ryll albo błyszczostym, to wyniki byłyby równie wysokie, o ile nie większe. Ale fakty wyglądały tak, że wszyscy, którzy korzystali z tytoniu, zostali niejako policzeni i ich liczba była zarówno alarmująca, jak i zadowalająca. Alarmująca, bo taka ilość narkotyzujących się obywateli nie była powodem do radości, i zarazem zadowalająca, gdyż rząd czerpał olbrzymie profity ze sprzedaży tytoniu.
- Ciekawe, kiedy zalegalizują przyprawę.- Kyle wypowiedział na głos swoje obawy. Jan Ors, drugi pilot "Raven's Claw" i towarzyszka życia rycerza Jedi, podniosła głowę znad konsolety i spojrzała na Katarna.
- Mon Mothma mówiła, że Fey'lya może być do tego zdolny.- ostrzegła - Ale osobiście wątpię, żeby dobrowolnie oddał swoim przeciwnikom politycznym taką broń propagandową. Prędzej zalegalizuje ryll.
- Taa, i pewnie jeszcze wino z Rodian i rozrywacze.- rzucił sarkastycznie Kyle, spoglądając na leżący w jego osobistej zbrojowni egzemplarz broni Syndykatu Tenloss.
- Mówię poważnie.- odparła Jan. "Raven's Claw" kierował się właśnie w stronę lądowiska na dachu głównego budynku rady nadzorczej GSI na Geratonie - Ryll był bardzo przydatny podczas walki z wirusem Krytos na Coruscant. Fey'lya może się w ten sposób argumentować.- dodała.
- Ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi tu o forsę.- prychnął Kyle, regulując trajektorię lotu - Za miesięczny profit ze sprzedaży tytoniu moglibyśmy oboje kupić sobie po księżycu.-
- Pewnie właściciel GSI już ma z pięć.- rzuciła żartobliwie Jan, przygotowując statek do lądowania - A skoro o nim mowa, to spójrz za iluminator. Widocznie bardzo mu zależy na odzyskaniu skradzionego towaru.
Kyle posłusznie spojrzał w dół i pierwsze, co zobaczył, to z pół setki istot różnych ras, pałętających się po lądowisku. Dopiero potem wyróżnił wśród nich orkiestrę i komitet powitalny. Zdziwił się, że właściciel firmy, pan Barron, chce ich powitać tak kameralnie i nie bardzo mu się to podobało.
Jan, mimo sporej ilości ludzi na lądowisku, posadziła maszynę gładko i bez problemów. Ledwo jednak otworzyli kokpit i postawili nogę na dachu, orkiestra zaczęła grać jakąś miejscową wersję hymnu Nowej Republiki, a grupa ubranych w odświętne tuniki ludzi podeszła do nowo przybyłych i dała im po bukiecie kwiatów. Jan i Kyle spojrzeli po sobie, ale nie wiedzieli, co powiedzieć na takie powitanie. Jan bąknęła tylko ciche: "Dziękujemy" i zarumieniła się, ale nie dlatego, że dostała kwiaty, lecz dlatego, że została zaskoczona całą sytuacją. Nie zdążyli jednak narobić sobie więcej wstydu, gdyż podszedł do nich wysoki Omwati w odświętnym garniturze Yutiess Collection.
- Witam naszych szanownych dobroczyńców!- zawołał z radością - Pozwolą państwo, że się przedstawię. Nazywam się Barron i jestem głównym zarządcą Geraton Smoke Industries!- głównym trucicielem galaktyki, pomyślał Kyle, obcy zaś mówił dalej - Jak rozumiem, mam przyjemność ze słynnym Jedi Kylem Katarnem i równie słynną Jan Ors?-
- Owszem.- odparła Jan, uśmiechając się - Bardzo nam miło.
Barron pochylił się i pocałował Jan w rękę.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym zwrócił się do Katarna - Jeśli pan pozwoli, chciałbym przedstawić panu moją radę nadzorczą.
- Proszę bardzo.- mruknął Kyle.
Dyrektor Barron rozpoczął więc prezentację. Po kolei podchodził do każdego z członków rady, przedstawiał go i mówił o nim kilka słów. Katarn wyczuł jednak, że członkowie rady stoją tu raczej z przymusu, niż z własnej, nieprzymuszonej woli. Dążyli go też mniej, niż średnią sympatią. Kiedy Kyle i Jan uścisnęli już wszystkim dłonie, Barron zaprosił ich do swojego biura.
Biuro to było jednak, według Kyle'a, zbyt małe słowo jak na gabinet, a raczej salon, dyrektora GSI. Ogromne pomieszczenie, dosłownie wyłożone kosztownymi obrazami i holograficznymi gobelinami, było tak przesiąknięte wrażeniem przepychu, że to wrażenie aż przytłaczało. Poza dziełami sztuki na ścianach wnętrze zawierało również kilka mebli, których pochodzenia Kyle nawet nie śmiał się domyślać. Wszystkie z pewnością były robione na zamówienie w najlepszych zakładach stolarskich galaktyki. Najokazalszym z nich okazało się gigantyczne biurko z nieznanego Kyle'owi drewna, wyrzeźbione z taką precyzją i dokładnością, że rycerz Jedi był niemal pewny, że pracowało nad nim co najmniej kilka pokoleń rzemieślników. Jedyną utylitarną rzeczą w tym pokoju zdawał się być osobisty komputer właściciela pomieszczenia, połączony z projektorem hologramów.
Za rzeczonym biurkiem osiadł Barron, a następnie wskazał swoim gościom dwa bogato zdobione krzesła po przeciwnej stronie. Kyle i Jan zajęli je bez słowa.
- A zatem,- zaczął gospodarz - podobało się państwu powitanie?
- O tak,- odparła Jan, siląc się na uśmiech - ale przywykliśmy do mniej kameralnych imprez.
- Rozumiem.- odparł Barron - Przejdźmy zatem do interesów.- powiedział, strzelając palcami. Kyle i Jan spojrzeli dyskretnie na siebie.
- Pański ładunek tytoniu jest w drodze.- rzekł spokojnie Kyle - My przybyliśmy wcześniej, bo "Raven's Claw" jest szybszy od transportowców Gallofree.
- Naturalnie.- uśmiechnął się Barron - Osobiście jednak wolę większe statki, nieco lepiej uzbrojone i opancerzone.
- Takie jak pancerniki Dreadnaught?- zapytała Jan, wskazując wiszący w złotej, połyskującej pasmami ilitu ramie obraz przedstawiający wspomniany pancernik.
- Co za spostrzegawczość.- pochwalił Barron - Istotnie, jakiś czas latałem na pancerniku. Ale to było dawno i nieprawda... więc ładunek tytoniu dotrze tu pod wieczór?
- Właściwie tak.- odparł Kyle, patrząc na umieszczony na biurku dyrektora chronometr i dokonując szybkich obliczeń - Do tego czasu chcieliśmy rozejrzeć się po zakładach, pogadać z pracownikami, może dowiemy się, skąd tyle towaru znalazło się w rękach przestępców.
- Jak pan sobie życzy.- Barron ponownie wyszczerzył zęby w uśmiechu - Zaraz znajdę kogoś, kto państwa oprowadzi.
- To nie będzie konieczne.- rzekła szybko Jan, zanim Omwati zdążył nacisnąć wystukać odpowiednie polecenie na klawiaturze - Sami damy sobie radę.
- Na pewno?- zaniepokoił się Barron.
- Jak najbardziej.- odrzekł Kyle - Jeśli to już wszystko, to chcieliśmy podziękować. I proszę się nie fatygować, sami trafimy do wyjścia.
- Jak sobie państwo życzą.- powtórzył Barron z uśmiechem - Do zobaczenia wieczorem.
Ledwie Kyle i Jan opuścili gabinet Barrona, kobieta popatrzyła z wyrzutem na rycerza Jedi.
- Czemu potraktowałeś go w ten sposób?- zapytała gorzko.
- Jaki sposób?- zdziwił się Kyle.
- No, po chamsku.- odparła Jan - Że sami znajdziemy wyjście i tak dalej.
- To nie było chamskie.- zaoponował Kyle.
- Tak? A jakie?- zapytała Jan.
- Szczere.- odpowiedział Kyle - Atmosfera była zbyt cukierkowa. Ten Barron coś ukrywa.
Jan przez chwilę trawiła to, co usłyszała. Było jasne, że skoro Kyle wysuwa jakieś stwierdzenie, to musi mieć dowody na jego poparcie. A ponieważ był Jedi, mógł wyczuć u Barrona coś, czego ona nie zauważyła.
- Na jakiej podstawie tak sądzisz?- zapytała, tłumiąc głos - Wysondowałeś go?
- Nawet nie miałem czasu zrobić tego porządnie.- poskarżył się Kyle - Tyle się działo, że straciłem koncentrację. Wiem natomiast, że Barron wyraźnie i szczerze cieszył się z takiego obrotu sprawy.
- Może po prostu cieszył się na myśl o odzyskanym tytoniu?- wysunęła przypuszczenie Jan.
- Nie, to było coś innego.- powiedział Kyle - Pamiętasz, jak wspomniałaś o tym pancerniku? Wtedy u Barrona na chwilę zagościł niepokój. Zupełnie jakby bał się, że odkryjemy w związku z tym Dreadnaughtem coś, czego nie powinniśmy wiedzieć.-
- Sądzisz, że kłamał?- zdziwiła się Jan.
- Nie. Na pewno nie.- zaprzeczył Katarn - Wyczułbym to. On naprawdę dowodził tym pancernikiem, ale nie we flocie Rebelii. Może w Imperium, może gdzie indziej, ale nie po stronie Rebeliantów.
- Omwati po stronie Imperium?- prychnęła Jan - Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Ale sprawdzę to.
- Dobrze.- rzekł Kyle - Ty idź do "Raven's Claw" i połącz się z archiwum, a ja się tu rozejrzę.
- Zgoda.- rzuciła Jan i poszła w kierunku dachu. Kyle patrzył za nią chwilę, mając niedobre przeczucia dotyczące tego miejsca, ale gdy zorientował się, że to nic sprecyzowanego, skierował się w stronę windy na poziomy produkcyjne.
Generał Barron przysłuchiwał się rozmowie Jedi i jego partnerki w zaciszu swojego gabinetu. Dawno temu kazał zamontować kamery i podsłuch w każdym kącie kompleksu i teraz ten pomysł owocował. Po prawdzie to kamery miały przypominać pracownikom, że ich szef patrzy im na ręce, ale podsłuchiwanie prywatnych rozmów było dodatkową korzyścią wynikającą z tej sytuacji. A informacje, które dzięki temu uzyskiwał, prawie zawsze były przydatne.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystkie te ozdoby i dzieła sztuki musiał naprędce zamówić w Executor's Lair przed przylotem Katarna i Ors, żeby sprawiać przed nimi wrażenie szacownego obywatela. Obrazy i holograficzne gobeliny zostały dostarczone niemal natychmiast, ale Centrala zastrzegła, że mają do niej wrócić zaraz po odlocie Jedi z Geratonu. Barron wielokrotnie zastanawiał się, skąd admirał Morck wziął tyle dzieł sztuki. Jego przywódca powiedział mu co prawda, że Jix ukradł je z Góry Tantiss bardzo dawno temu, ale Barron nie do końca wierzył, żeby jeden człowiek mógł prześlizgnąć się niezauważony na Wayland, ukryć się przed szalonym Ciemnym Jedi i odlecieć z transportowcem pełnym kosztownych i niepowtarzalnych dzieł sztuki. Ponieważ jednak Omwati nie miał w zwyczaju kwestionować słów dowódcy, przyjął tę wersję jako aktualną i prawdziwą.
Teraz jednak przeklinał siebie, że pozostawił na ścianie wizerunek swojego flagowego okrętu z dawnych czasów, zanim Darth Vader rozkazał mu przejąć projekt produkcji tytoniu. Tym sposobem Katarn mógł trafić do Morcka i Rogrissa, ponieważ pancernik Barrona był najważniejszym okrętem w jego pirackiej flocie, którą obecnie dowodzili dwaj admirałowie. Przez chwilę spotkanie z Katarnem i Ors było nawet przyjemne, ale to tylko dlatego, że stanowiło jakieś urozmaicenie. Teraz oboje robili się niebezpieczni i należało ich usunąć.
Jednak nie w tym momencie. Jakikolwiek zamach na Kyle'a Katarna na Geratonie ściągnąłby tu wielu innych, nieproszonych gości. To natomiast znacznie utrudniłoby proceder, którym potajemnie zajmował się Barron, a generał wiedział, że wszelkie oznaki niekompetencji oficerów Darth Vader eliminuje w jeden sposób. Razem z oficerami. Katarn i Ors muszą być zabici, ale w taki sposób, aby nie dało się tego skojarzyć z Geraton Smoke Industries, dlatego trzeba to zrobić poza planetą. Na planecie Jedi nic nie znajdzie, tego akurat Barron był pewien, ponieważ osobiście zadbał o zlikwidowanie wszelkich poszlak wskazujących na ukrytą działalność dyrektora. Jan Ors także powinna wrócić z niczym; według Barrona kobieta połączy się z najbliższym archiwum, jakim jest Obroa-skai, a tam już od dawna nie ma informacji na temat Barrona. Generał rozsiadł się wygodnie, zadowolony z siebie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to Jedi i jego towarzyszka wkrótce odlecą z Geratonu, a Omwati będzie mógł wrócić do tego, czym się zajmował przed ich przybyciem. Jedyną wadą takiego obrotu sprawy była nuda, ale cóż...
Rozglądanie się po fabryce dało dokładnie taki efekt, jakiego Barron się spodziewał.
Żaden.
- Tu jest zbyt doskonale.- powiedział Kyle do Jan po powrocie na "Raven's Claw" - Czysto, porządnie, robotnicy wykonują swoją pracę sumiennie, nawet szczurów nie ma! Tylko uczucie powszechnej monotonii i trochę strachu, ale to pewnie przez te kamery.
- W archiwach natomiast jest pełno brudu.- odparła Jan, uśmiechając się tryumfalnie - Znalazłam kilka ciekawych rzeczy o naszym dyrektorze.
- Łączyłaś się z Obroa-skai?- zapytał Kyle.
- Nie, od razu z Coruscant.- odparła Jan - Wyszłam z założenia, że na Obroa-skai mogłoby nie być kompletnych informacji, a poza tym w Pałacu Imperialnym mnie już znają.
- No i co wyszukałaś?- spytał Katarn, siadając przy monitorze, obok kobiety.
- Ano to, że pancernik Barrona nazywał się "Nihilanth" i był jednostką flagową w flotylli pirackiej jakieś dwanaście lat temu. Wtedy też grupa zniknęła i dotąd nie dała znaku życia.
Kyle podrapał się po siwiejącej brodzie. Teraz rozumiał; Barron starał się zrobić jak najlepsze wrażenie, żeby odwrócić ich uwagę od swojej kryminalnej przeszłości. Nadal jednak coś się tu nie zgadzało.
- Może to właśnie oni założyli Geratron Smoke Industries?- zapytał - Sprawdziłaś, czy członkowie zarządu nie byli powiązani z tą grupą?
- Ano sprawdziłam.- odparła dumnie Jan - Są czyści. Wszyscy piraci poza Barronem zniknęli razem ze swoimi statkami. Ich obecne miejsce pobytu nie jest znane.- ostatnie zdanie wypowiedziała dokładnie naśladując głos droida bibliotekarskiego z Coruscant.
To znaczy zaszyli się gdzieś, a Barron postanowił zacząć uczciwe, normalne życie i został dyrektorem GSI. Kyle westchnął i pocałował Jan w policzek.
- Dzięki.- rzucił z uśmiechem na twarzy - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
- Zginąłbyś.- Jan odwzajemniła uśmiech, po czym odwróciła się do komputera - Wygląda na to, że nasza misja tutaj zostaje zakończona.
łaściwie to chciałbym jeszcze porozmawiać z Barronem...- zaczął Kyle, ale przerwało mu pikanie połączone z mruganiem diody na konsolecie. Były to oczywiste oznaki próby połączenia. Jan natychmiast wcisnęła odpowiedni przycisk i na projektorze holograficznym wbudowanym w konsoletę pojawił się wizerunek Tionny, obecnej opiekunki Akademii Jedi.
- Witajcie, przyjaciele.- powiedział uprzejmie hologram - Mam dla was wiadomość nie cierpiącą zwłoki.
- Witaj, Tionno.- odrzekł Kyle - O co chodzi?
- Mistrz Skywalker zwołuje naradę wszystkich Jedi.- rzekła kobieta podekscytowanym głosem - Tu, w Akademii. Dobrze by było, żebyście się pojawili.
- Naradę?- zdziwiła się Jan - Luke nigdy czegoś takiego nie robił. O co chodzi?
- Mistrz Skywalker jest w tej sprawie bardzo tajemniczy.- odparł hologram - Przed tym, jak poprosił mnie o poinformowanie wszystkich o tym zlocie, konsultował się tylko z Wieiah i Jacenem, oraz Leią i mistrzem Ikritem przez HoloNet. Jest też dziwnie zaniepokojony, ale nie wiem, w czym rzecz.
- Poinformowałaś już wszystkich?- zapytał Kyle.
- Próbuję jeszcze złapać Tenel Ka, Zarossa Finna i Kypa Durrona z Mikiem Reglią. Reszta już wie.
- Kyp jest pewnie na kolejnym rajdzie antypirackim.- mruknął Kyle - A Tenel Ka nie ma na Hapes?
- Poleciała gdzieś z ojcem.- odrzekła podekscytowana Tionna - Są w nadprzestrzeni, więc nie mogę ich namierzyć. Prawdopodobnie przyleci ostatnia.
- W porządku. Będziemy na pewno.- powiedział spokojnie Kyle i przerwał połączenie - Wygląda na to, że nie porozmawiam sobie z panem Barronem.- dodał - Grzej maszynę, Jan, a ja powiem naszemu gospodarzowi, że odlatujemy.
- Rozkaz, sir!- powiedziała ironicznie kobieta i uruchomiła potężne silniki Raven's Claw" - Zaraz wracaj! Kierunek: Yavin IV!
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D