ROZDZIAŁ XVIII
Błękitne niebo nad Yavinem IV nie zapowiadało dramatycznych wydarzeń, jakie miały rozegrać się na powierzchni. Luke popatrzył na dżunglę, gdzie z wrzaskiem podrywały się do lotu chmary ptaków, a w oddali widać było łamiące się na drodze armii wroga drzewa. Stwierdził jednak, że takie przypatrywanie się otoczeniu nic mu nie da, więc ruszył windą w kierunku hangaru.
Wokół maszyn Akademii biegała grupa techników, tankując je i dokonując ostatnich przeglądów. Luke'owi nieodparcie przypominało to zamieszanie, jakie panowało przed Pierwszą Bitwą o Yavin, kiedy zniszczono Gwiazdę Śmierci. Wtedy wygraliśmy, pomyślał Luke, może i tym razem się uda.
- Wszystko gotowe, mistrzu Skywalker!- głos szefa mechaników, Cole'a Fardreamera, wyrwał go z zadumy - Artoo nie może się doczekać tej walki!
- Nie byłbym na jego miejscu taki wesoły.- powiedział Luke, podchodząc do Cole'a - Nie walczyliśmy nigdy z Droidami Cienia. Nie wiemy, do czego są zdolne. Nie znamy też ich liczebności i pochodzenia. To będzie ciężka przeprawa.
- Rozumiem.- Cole spochmurniał - Czy jest coś, co mogę zrobić?
- Nie, chyba nie.- powiedział Luke po namyśle, po czym wsiadł do swojego myśliwca - Jak tam, Artoo, gotowy?
R2 zaćwierkotał z zaniepokojeniem.
- Nie bój się, tanio skóry nie sprzedamy.- Skywalker zmusił się do uśmiechu. Odwrócił się na chwilę w lewo i dostrzegł biegnącą ku niemu Marę.
- Mamy dane dotyczące liczby maszyn przeciwnika!- zawołała - Dwadzieścia osiem Droidów Cienia i dziewięćdziesiąt SD-ków!
- Uuu...- skrzywił się Luke; z Droidami Cienia powinni sobie dać radę, ale SD było więcej, niż się spodziewał - Powiedziałaś Kamowi?
- Taa.- rzekła krótko i treściwie Mara, wspinając się po drabince do kokpitu X-Winga - Te Droidy Cienia... uważaj na siebie.
- Od kiedy to jesteś taka opiekuńcza?- spytał Luke, uśmiechając się chytrze.
- Od kiedy to jesteś taki zgryźliwy?- odcięła się Mara, po czym pocałowała go - Pomyślnych łowów.- szepnęła i zeskoczyła z drabinki. Luke jeszcze przez chwilę odprowadził ją wzrokiem, kiedy biegła w stronę lądowiska przed Wielką Świątynią, ale potem zamknął klapę kokpitu i uruchomił silniki.
Kam Solusar stał na murze zniszczonej świątyni położonej jakieś sto metrów na wschód od Akademii i patrzył przez makrolornetkę w kierunku kanionu, którym, jak się spodziewał, przejdą SD-ki. Osobiście wątpił, czy droidy będą szły samym kanionem, ale podejrzewał, że pojawią się po obu jego stronach. Przedtem jednak przelecą tędy Droidy Cienia. Kam nie martwił się, że ostrzał z powietrza zaszkodzi Jedi ukrytym między starymi murami piramidy; są zbyt solidne jak na działa laserowe i wytrzymają każdy ostrzał. SD, czy Dark Trooperzy, to zupełnie co innego.
Zeskoczył z muru, gdzie czekało na niego kilku jego przyjaciół.
- I jak?- zapytał Zaross Finn, czerwonoskóry Twi'lek, siedzący obecnie przy ścianie.
- Pięć, może sześć minut i będą tutaj.- powiedział Kam, zdradzając oznaki niepokoju, które natychmiast wychwycili obecni.
- Czy jest coś, o czym powinniśmy wiedzieć?- zapytała Kirana Ti, stojąca przy Streenie i Leonidzie.
- Nie wiem, ile wiecie o droidach SD,- zaczął Kam - nie wiem też, na ile te tutaj są podobne do poprzedników, ale przybliżę wam nieco wiedzę o nich. SD-10 były wyposażone w działa laserowe i wyrzutnię rakiet burzących, tarcze jonizacyjne i pancerz odbijający kierowane w nich strzały. Sądzę jednak, że miecz świetlny będzie skuteczną bronią przeciwko nim, ale trzeba jakoś zlikwidować osłony. Nie wiem, jakie jeszcze niespodzianki kryje w sobie ten model, ale musimy być gotowi na wszystko.
- Jeden Jedi nie pokona jednego takiego droida.- podsumował z niechęcią Streen - A co z bronią strzelecką?
- SD-9 i 10 były budowane w taki sposób, aby zastąpić na polu bitwy setki żywych żołnierzy.- odparł Kam - Myślę jednak, że uderzając w grupie po czterech damy im radę.
- Musimy mieć plan.- sprzeciwił się Zaross - Oni mają przede wszystkim przewagę liczebną.
- "Peacemaker" i "Sokół Millennium" wyrównują nieco nasze szanse.- powiedział Streen - A poza tym, po naszej stronie jest Moc.
- Oboje macie rację.- powiedział uspokajająco Kam - A plan jest taki: atakujemy czwórkami i staramy się zepchnąć SD do kanionu. Tam Zekk ich zbombarduje i, miejmy nadzieję, unieszkodliwi. Streen, pobiegnij do reszty i przekaż im to. My zaatakujemy pierwsi.
- Zgoda.- odparł starszy mężczyzna i ruszył w kierunku innych grup Jedi. Kam odwrócił się w kierunku kanionu i zamyślił się. SD były łatwe do pokonania przez wsparcie powietrzne. A w powietrzu Han Solo nie ma sobie równych, więc nie powinno być problemów. Ale jeżeli ten model ma jakąś sztuczkę w zanadrzu... Kam miał złe przeczucia.
- Na ziemię.!- wrzasnęła Kirana i postąpiła, jak powiedziała. Kam zorientował się, że to Droidy Cienia nadlatują i poszedł za jej przykładem. Droidy Cienia przeleciały nad ruinami, ostrzeliwując je z blasterów, ale nie wyrządziły chowającym się większej szkody. Pomknęły natomiast w kierunku eskadry X-Wingów i trzech startujących właśnie większych statków. Kam uznał, że najwyższa pora zająć się przeciwnikiem.
- Teraz!- wrzasnął, uaktywnił miecz i wyskoczył zza muru, biegnąc w stronę pola, na które z drugiej strony wychodziły SD-ki. Reszta Jedi pobiegła za jego przykładem.
- Kyle, te Droidy są niezłe.- powiedziała z uznaniem Jan, manewrując "Raven's Claw", żeby uniknąć działek laserowych przeciwnika.
- To ciemna strona. Czuję ją w tych maszynach.- mruknął Kyle, kierując systemem celowania działkiem w stronę ścigającego ich Droida Cienia. Wycelował i wystrzelił, ale Droid uciekł mu z celownika dokładnie wtedy, kiedy nacisnął spust. Katarn wypróbował jeszcze stary trik polegający na ostrzelaniu przeciwnika dookoła, ale Droid nie dał się zastraszyć i nadal pluł ogniem w ich kierunku.
- Strąciłem jednego!- usłyszał w eterze głos Klatooinianina Rinocka.
- Jak?- rzucił Kyle do komunikatora pokładowego - Ja swojego nie mogę.
- Zakleszczyliśmy go z Lowiem.- wrzasnął Rinock - on go ścigał a ja podkradłem się i strzeliłem. Nawet mnie nie zauważył!
Kyle zastanowił się chwilę. Moc nie działała na maszyny, ale jeżeli maszyny używały Mocy, i to w dodatku jej ciemnej strony, to mogły być w jakiś sposób żywe...
Katarn zastosował więc jedną ze sztuczek myślowych Jedi polegającą na staniu się dla celu niewidzialnym i wystrzelił. Droid Cienia wleciał prosto na czerwoną wiązkę promienia lasera i zniknął w spektakularnym wybuchu. Kyle uśmiechnął się tryumfalnie do Jan.
- Udało się!- po czym rzucił przez komlink - Użyjcie Mocy!
One mają żywą świadomość! Można ich zbałamucić!
Luke Skywalker usłyszał głos Kyle'a, kiedy właśnie polował na swojego drugiego Droida Cienia. Artoo zapikał, kiedy przeciwnik znalazł się na celowniku, więc Luke wystrzelił torpedę w jego kierunku i obserwował, jak robot wybucha.
- Drugi trafiony!- rzucił przez komlink, ale nagle dotarło do niego uczucie bezsilności od kogoś bliskiego. Krzyknął więc: - Mara, jak ci idzie?
- Niedobrze!- usłyszał napięty głos żony - Trzy siedzą mi na ogonie!
Luke'owi serce na chwilę zamarło.
- Lecę!- zawołał i wcisnął pedał akceleracji, kierując się w kierunku "Miecza Jade". Zgodnie z sugestią Kyle'a zaciemnił umysł kierujący Droidem Cienia i wystrzelił do niego z działek. Obiekt wybuchł.
- Dzięki!- usłyszał głos Mary, ale w tej samej chwili poczuł z jej strony nagłą, bezsilną wściekłość, kiedy Droid Cienia strzelił w ogon jej statku. Mara zaklęła siarczyście.
- Tarcze padły!- zawołała z irytacją - Musimy lądować! Luke, ściągnij nam z ogona te dwie muchy!
- Co pani każe!- rzucił i skoncentrował się na umyśle zaprzedanym ciemnej stronie, który kierował Droidem Cienia. Przytępił go i wystrzelił ze wszystkich działek. Trafił i zniszczył, ale w tej samej chwili drugi Droid Cienia przejechał po nim serią z działka blasterowego. Luke odruchowo odbił w górę i wdał się w walkę z cybernetycznym przeciwnikiem.
Kam i Leonid biegli przodem, tuż za nimi trzymali się Zaross i Kirana. Pozostałe grupki również wybrały sobie cele i pędziły w ich kierunku, wymachując mieczami. Droidy SD zasypywały ich gradem ognia z dział laserowych, ale Jedi systematycznie odbijali strzały w stronę przeciwnika. Zgodnie z tym, czego uczyli kiedyś w Akademiach Imperialnych i czego nauczał Kam Solusar: dwoje ubezpieczających się żołnierzy ma pięciokrotnie większą skuteczność, niż gdyby działali pojedynczo, a ich bezpieczeństwo wzrasta aż dziesięciokrotnie. Nad głowami walczących przeleciał "Sokół Millennium", kładąc ścianę ognia na wrogie droidy. Kam miał nadzieję, że to powstrzyma SD-ki, ale stracił ją, kiedy spostrzegł, że roboty chronią się przed atakiem z powietrza za pomocą umieszczonych na przedramionach generatorów tarcz, strzelając z drugiej ręki do napastnika.
Kam, Leonid Zaross i Kirana ruszyli biegiem w kierunku najbliższego SD-ka, korzystając z osłony ognia "Sokoła". dookoła śmigały laserowe błyskawice, a biegnący wzbudzali tumany kurzu. Kam dostrzegł, jak czworo Jedi używa Mocy, żeby zepchnąć SD-ka do kanionu, ale nie miał czasu się temu przyglądać. Skoczył z Zarossem w kierunku droida, odbijając jednocześnie mieczem wszystkie skierowane ku niemu strzały. Wskoczyli na ramiona robota i chcieli przeciąć je mieczami, ale pancerz nie ustąpił. Gnani intuicją, natychmiast zeskoczyli, bo droid uruchomił osłonę jonizacyjną. Kirana Ti natychmiast rzuciła mieczem w kierunku emitera i spowodowała skok napięcia, który osłabił tarczę. Kam, Leonid i Zaross od razu to wykorzystali, tnąc na odlew nogi droida. Nie wyrządzili mu jednak większej szkody. Wtedy Zaross podskoczył i wbił miecz aż po rękojeść w spaw na klatce piersiowej SD-ka, ale tylko osłabił pancerz. Zdziwiony, zamrugał oczami i odskoczył od wroga, zbyt wolno jednak.
SD wystrzelił w jego kierunku, dosłownie spalając go żywcem. Na ziemię spadły tylko dymiące szczątki.
- Wielkie nieba, Zaross!- szepnęła Kirana Ti, ale w tej chwili uskoczyła przed strzałem droida. Leonid w międzyczasie podniósł miecz Zarossa i włączył go, skacząc ponownie na ramię, którego nie udało mu się przeciąć. Zamachnął się oboma mieczami, jednym, potem drugim, i uderzył w serwomotory, nadszarpnięte już pierwszym atakiem. Ramię odpadło. Tymczasem Kam skakał dookoła droida, absorbując go w stu procentach. Leonid wskoczył na drugie ramię, a Kirana na plecy, ale SD zorientował się i uruchomił pole jonizacyjne. Jony przedostały się jednak przez przecięty serwomotor do wnętrza droida i wywołały dziwne skwierczenie. Droid zamarł w pozycji, w jakiej uruchomił tarcze. Kam przyglądał mu się chwilę, ale jego zmysł bezpieczeństwa kazał mu uskoczyć przed rakietą nadlatującą ze strony innego droida. Ledwo wylądował na nogach, natychmiast podniósł rękę, żeby odbić kolejną rakietę. Udało mu się i pocisk wrócił praktycznie do lufy, powodując wybuch kolejnego SD-ka.
Jaden Korr wybiegła przed grupę ostrzeliwujących pozycje Jedi Dark Trooperów, machając wściekle swoim podwójnym mieczem świetlnym. Wściekłość ta była jednak pozorna, albowiem Jaden po mistrzowsku panowała nad swoimi ruchami i emocjami, bezbłędnie prowadząc swoją broń do walki ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem. Jednym susem wskoczyła na grzbiet jednemu z SD-ków, wbijając jednocześnie purpurowe ostrze w jego głowę. Pancerz jednak wytrzymał i wśród snopów skwierczących iskier klinga miecza lekko zamigotała. Zaskoczona Jaden ledwo uskoczyła przed gwałtownym ruchem droida, który miał ją rzucić daleko i wystawić na ostrzał. Korr odbiła się od niego i zanim wylądowała na ziemi, zdołała jeszcze kopnąć Dark Troopera w ramię; nie zrobiło to na nim jednak większego wrażenia. Natychmiast wyciągnął lufę swojej broni w kierunku młodej Jedi, lecz ona instynktownie, powodowana Mocą, obróciła swój podwójny miecz i wcisnęła w nią jedno ze swoich ostrzy. W tej samej sekundzie karabin droida wystrzelił, spotykając się z klingą Jaden w swojej lufie, czego rezultatem była niewielka eksplozja.
Eksplozja, która odrzuciła SD-ka do tyłu, ale jednocześnie uszkodziła tę część miecza, która stykała się bezpośrednio z lufą.
Jaden, powodowana Mocą odskoczyła, unikając obrażeń, zdawała sobie jednak sprawę, że została pozbawiona jednego z ostrzy swojej broni. Dark Trooper znalazł się natomiast na tyle blisko skarpy, że jednym ruchem ręki i szarpnięciem Mocy mogła go do niej zepchnąć. To też uczyniła, po czym, już z pojedynczym ostrzem, skoncentrowała się na kolejnym przeciwniku.
- Dostałem!- Rozległo się z rozpaczliwe wołanie Rinocka i X-Wing Klatooinianina zniknął w spektakularnej eksplozji. Luke spojrzał ze smutkiem w miejsce, w którym przed chwilą był myśliwiec Jedi, ale nie było czasu na żałobę. Liczba Droidów Cienia malała, ale wciąż stanowili zagrożenie, a ich obecność zaczęła zbierać krwawe żniwo. Najwyraźniej postanowiły uderzyć kompleksowo, jeden na jeden. A dodatkowo kilka z nich odbiło w stronę Akademii.
- Corran, Jaina!- zawołał przez komlink - Zajmijcie się tymi Cieniami po lewej! Keyan, masz jednego z prawej! Tenel, pomóż mi z tymi trzema!
- Już, mistrzu!- usłyszał opanowany i chłodny głos młodej Hapanki. Jej myśliwiec wkrótce podleciał z jego lewej strony, ostrzeliwując Droidy Cienia lecące ku Wielkiej Świątyni. Czarne maszyny unikały jednak ognia, jakby wiedziały, gdzie i kiedy padnie strzał. Kipi w nich energia ciemnej strony, pomyślał z trwogą Luke, zabiją Tionnę i młodych Jedi.
- Corran! Ten Cień strzela do "Miecza Jade"! Zestrzel go, bo ja nie mogę!- Luke usłyszał głos Jainy i spojrzał na ekran sensorów. Mara jeszcze była w powietrzu. Przez chwilę miał chęć lecieć na pomoc żonie, ale poczucie obowiązku wobec młodego pokolenia Jedi zwyciężyło. Skoncentrował się na przeciwniku, niewiele uwagi poświęcając wołaniom w eterze.
- Lowbacca mówi, że dopadł swoją zdobycz.- rozległ się spanikowany głos MTD, poprzedzony tryumfalnym wyciem Wookiego. Luke skupił Moc na przeciwniku przed sobą.
- Mają mnie! Katapultuję się!- rozległ się napięty głos Kypa. Palce Luke'a musnęły przyciski uwalniające tropedy.
- Cień padł. Marze nic nie grozi.- wrzasnął Corran. Luke odetchnął głęboko i strzelił. Torpeda protonowa pomknęła w kierunku majaczącego w celowniku Cienia. Po chwili kokpit X-Winga Luke'a rozjaśniła eksplozja, a R2 zaświergotał radośnie.
- Trafiłam!- krzyknęła Tenel z nutką samozadowolenia, a kolejny wybuch rozświetlił kabinę Skywalkera.
- Luke, masz jeszcze torpedy?- głos Hana Solo był zimny i beznamiętny.
- Jeszcze dwie, a co?- odparł mistrz Jedi przez komlink.
- Te droidy bojowe mają osłony jonizacyjne, tarcze naramienne i cholernie twardy pancerz!- rzucił Han - Tylko torpedami można się ich pozbyć, a nam się już skończyły!-
- Rozumiem!- odrzekł spokojnie Luke - Zajmij się tym Cieniem, a ja pomogę naszym na powierzchni!
Han nic nie odpowiedział, tylko pomknął "Sokołem" w kierunku Akademii, do której nieubłaganie zbliżał się Cień i ostrzeliwujący go X-Wing Tenel Ka. Luke zerknął tylko na radar, żeby sprawdzić, czy Mara wylądowała bezpiecznie, i poleciał nad pole bitwy.
Mara bezbłędnie posadziła "Miecz Jade" na lądowisku, mimo szalejącej na górze bitwy. Niemal natychmiast wyskoczyła z fotela i pobiegła w kierunku rampy. Wieiah przyglądała jej się chwilę, siedząc w fotelu drugiego pilota ze słuchawkami na uszach, ale w końcu wstała i pobiegła za nią. Obie zeskoczyły z rampy i stanęły na ziemi. Wieiah spojrzała na bitwę nad nimi.
- "Peacemaker" dostał.- powiedziała z niepokojem.
- Nic mu się nie stanie.- rzuciła Mara i ruszyła w stronę ruin. Wieiah po chwili ją dogoniła i, dotrzymując jej kroku, zapytała:
- Chcesz walczyć z tymi Dark Trooperami?
- To nie są Dark Trooperzy.- Mara spojrzała chłodno na Zeltroniankę - A tam przydamy się bardziej niż tutaj.
Zestrzelony Droid Cienia uderzył w ziemię jakieś dwadzieścia metrów od nich i zniknął w eksplozji. Kobiety odruchowo odwróciły wzrok i dostrzegły dwa repulsorowe czołgi wyjeżdżające z Wielkiej Świątyni. W jednym z nich siedział Troo Ghra i Firtisthwing, a w drugim Xyron Narr i Tam Azur-Jamin.
- Wsiadacie?- zawołał ostatni, otwierając właz - Udało nam się je uruchomić!
- Widzę.- odparła Wieiah i spojrzała pytająco na Marę.
- Jeśli chcą nas podwieźć, to czemu nie?- odparła Jade Skywalker, po czym pobiegła w stronę czekających pojazdów.
Saraai-Kaan skoncentrowała pole Mocy na najbliższym SD-ku i pchnęła nim w kierunku kanionu. Robot przeleciał kilka metrów i spadł w czeluść, a kobieta uśmiechnęła się z satysfakcją pod cortosisową maską i obróciła się w kierunku Ewona Five-For-Two, Ettina, walczącego ramię w ramię z Jensaarai Faustusem przeciwko innemu SD-kowi. Poharatana i poważnie uszkodzona maszyna poległa w końcu pod ciosami mieczy obu Jedi, którzy podbiegli natychmiast do starszej Jensaarai i pomogli jej w odbijaniu laserowych strzałów dwóch innych robotów. Ewon kątem oka zauważył, jak "Peacemaker" zawraca do kolejnego zbombardowania SD-ków w kanionie. Pierwszego dokonał zaraz po tym, jak wpadło do niego pięć innych droidów. Ettin zauważył jednak z przerażeniem, jak SD-ki przy użyciu plecaków rakietowych wyskakują z otchłani i ostrzeliwują Jedi po plecach. Ewon natychmiast rzucił się na Faustusa i obaj padli na ziemię, unikając śmiercionośnych błyskawic wystrzelonych przez droidy. Saraai-Kaan nie miała tyle szczęścia i chociaż pierwszy strzał jej nie zabił, zrobiły to dwa następne.
Faustus krzyknął coś, ale odgłosy bitwy zagłuszyły go, Ewon natomiast poderwał się do góry i skokami unikając laserów, odciągał roboty od Jensaaraia, wspomagając swoją szybkość Mocą. Faustus zauważył, jak Zekk podchodzi do bombardowania, podjął się więc ryzykownego kroku. Zebrał tyle Mocy, ile zdołał w tych warunkach, i pchnął wszystkie SD-ki w zasięgu wzroku z powrotem do kanionu. Bomby jonowe "Peacemakera" zlikwidowały zagrożenie.
Tymczasem Ewon skacząc i koziołkując między laserami innych SD-ków chwycił miecz Saraai-Kaan i uruchomił go. Ocenił jednocześnie sytuację: tych kilka droidów, które wyskoczyły z kanionu, załatwi Faustus. On miał do zniszczenia dwa roboty, które strzelały do niego z południa, i kolejne dwa, nadciągające ze strony dżungli. Pobiegł natychmiast w stronę dwóch pierwszych i, odbijając ich strzały dwoma mieczami, czerwonym i pomarańczowym, skoczył na jednego z nich i wbił oba w nasadę głowy, odcinając łącza kontrolujące broń robota. SD zaczął strzelać, gdzie popadnie, i posłał po rakiecie w kierunku drugiego SD-ka i innej maszyny, z którą nieopodal walczyli inni Jedi. Nie czekał na huk eksplozji; natychmiast skierował się w stronę kolejnych droidów... których nie było.
X-Wing Luke'a Skywalkera wystrzelił po torpedzie w każdego SD-ka i wyłączył je z walki. Ewon zasalutował mu mieczem w podzięce i ruszył z Faustusem ku kolejnym przeciwnikom.
Leonid siedział na ramieniu SD-ka, odcinając mieczem drugą rękę. Przyspieszył swoje ruchy Mocą, więc droid nie zdążył na niego zareagować. Verpine podejrzewał, że robot zastosuje tę samą taktykę, co jego poprzednik, i włączy naramienną tarczę. Na to też liczył. Dlatego też zapchał generator mieczem Zarossa. Gdy tylko poczuł lekką wibrację Mocy, natychmiast zeskoczył, a ramię Dark Troopera zgrzytnęło i wybuchło, przewracając droida. Leonid upewnił się tylko, że Kirana i Kam skutecznie zajmują innego, najbliższego robota, i użył swoich zdolności, żeby go unieść. Następnie odnalazł wzrokiem trzy biegnące w kierunku innych Jedi SD-ki i pchnął w nich okaleczoną maszynę. Silne zderzenie wywołało eksplozję jednego z nich, drugi ruszył w jego kierunku, trzeci zaś zaatakował tamtych, którzy już na szczęście uporali się z poprzednim robotem.
Nagle na pole bitwy wjechały dwa repulsorowe czołgi, ostrzeliwując wrogie maszyny. Leonid popędził w kierunku jednej z nich i wskoczył jej na dach.
- To na nic!- zabzyczał głośno - One są odporne!
Jakby na potwierdzenie jego słów jakiś SD-ek podskoczył ku nim przy użyciu silników odrzutowych i swoim ciężarem zmiażdżył sąsiedni czołg, który w ostatniej chwili opuścili Troo i Firtisthwing. Obaj natychmiast włączyli miecze, ale zbiorniki z paliwem nagle wybuchły, zabierając ze sobą resztki czołgu i SD-ka.
Mara, Wieiah i Xyron wyskoczyli z drugiego czołgu i uaktywnili swoje miecze. Leonid doskoczył do nich i powiedział
- Zniszczyliśmy coś koło trzydziestu Dark Trooperów. Nie wiem, ilu pozbyli się kapitan Solo i Zekk, ale dobra trzydziestka wciąż jest na polu!
- Jak straty?- zawołała Mara, ruszając w stronę Kama i Kirany, którzy właśnie obierali sobie nowe cele.
- Naliczyłem dwunastu zabitych.- odparł smutno Leonid, po czym nagle odskoczył przed laserem jednego z czterech biegnących ku nim droidów. Firtisthwing zauważył natomiast, że Tam zawraca czołg i kieruje się w ich stronę, dodając gazu.
- Co ty robisz, człowieku?!- zawołał w komunikator przypięty do kołnierza.
- Dwunastu Jedi!- usłyszał w odpowiedzi zdeterminowany i pełen smutku głos - Nie pozwolę na więcej ofiar!
Po chwili czołg z Tamem Azur-Jaminem wpadł prosto na jednego ze środkowych SD-ków. Jedi z Vortexu ze zgrozą obserwował, jak pojazd wybucha, zabijając trzy droidy i grzebiąc Tama pod szczątkami.
Shor Gin strącił ostatniego Cienia i zawołał z satysfakcją w komunikator:
- Niebo czyste! Mistrzu Skywalker, co teraz?
- Ląduj i pomóż naszym na ziemi!- rozległ się głos Luke'a - Jeżeli ktoś nie ma torped, niech zrobi to samo! Reszta poprowadzi ostrzał z powietrza!
- Strzelajcie celnie!- dodał Han - Każda torpeda jest tu na wagę hybrydu!
Kyle Katarn chwycił swoją rakietnicę i wyskoczył z "Raven's Claw", którego Jan posadziła tuz obok ruin. Biegnąc na mury, liczył ilość rakiet. Dwanaście, pomyślał. Wątpił co prawda, aby pojedyncza rakieta wystarczyła, aby zniszczyć SD-ka, skoro, jak pamiętał, trzy to było za mało na Dark Troopera. Niemniej jednak to było skuteczniejsze, niż bieganie z mieczem dookoła, a jak tylko Jan zgasi silniki, dołączy do niego z podręcznym moździerzem.
Po paru chwilach Kyle usadowił się na murze i wycelował w jednego z SD-ków. Odpalił od razu cztery rakiety, ale to nie wystarczyło, więc posłał jeszcze piątą. Pancerz SD-ka rozdarł się jak papier, a przebywająca w pobliżu Eelysa paroma cięciami mieczem zakończyła działanie droida.
Kam Solusar skoczył na SD-ka i zaczął siekać go mieczem. To samo robiła z jedną jego noga Wieiah, a z drugą Kirana Ti. Rękami i torsem zajęli się Troo Ghra, Mara, Xyron Narr i Leonid. Wreszcie SD rozpadł się, pośród skwierków i trzasków iskier. Kam schował miecz.
- To już ostatni.- powiedział do siebie, po czym dostrzegł biegnących ku niemu Luke'a, Ninta Warchę, Jedi z Onderonu, Kyle'a Katarna i Grofta Vil,lyę. Mara minęła go bez słowa gasząc swoje ostrze, po czym przyspieszyła i rzuciła się w ramiona Skywalkera.
- No i wszystko dobrze się skończyło.- powiedział Troo, przypinając swój miecz do pasa.
- Nie powiedziałabym.- odparła smutno Wieiah - Piętnastu zabitych Jedi, dwa zniszczone czołgi i generator osłon planetarnych, a o Kypie nadal nic nie wiemy.
- Han go szuka.- powiedział Kyle, spoglądając na niebo - Jestem pewien, że go znajdzie.-
- Kto mógł być zdolny do takiego ataku?- zapytała retorycznie Kirana, przerażona rozmiarem strat.
- To właśnie musimy ustalić.- powiedział Luke, wyrywając się z objęć żony i patrząc na Kama i Wieiah.
Błękitne niebo nad Yavinem IV nie zapowiadało dramatycznych wydarzeń, jakie miały rozegrać się na powierzchni. Luke popatrzył na dżunglę, gdzie z wrzaskiem podrywały się do lotu chmary ptaków, a w oddali widać było łamiące się na drodze armii wroga drzewa. Stwierdził jednak, że takie przypatrywanie się otoczeniu nic mu nie da, więc ruszył windą w kierunku hangaru.
Wokół maszyn Akademii biegała grupa techników, tankując je i dokonując ostatnich przeglądów. Luke'owi nieodparcie przypominało to zamieszanie, jakie panowało przed Pierwszą Bitwą o Yavin, kiedy zniszczono Gwiazdę Śmierci. Wtedy wygraliśmy, pomyślał Luke, może i tym razem się uda.
- Wszystko gotowe, mistrzu Skywalker!- głos szefa mechaników, Cole'a Fardreamera, wyrwał go z zadumy - Artoo nie może się doczekać tej walki!
- Nie byłbym na jego miejscu taki wesoły.- powiedział Luke, podchodząc do Cole'a - Nie walczyliśmy nigdy z Droidami Cienia. Nie wiemy, do czego są zdolne. Nie znamy też ich liczebności i pochodzenia. To będzie ciężka przeprawa.
- Rozumiem.- Cole spochmurniał - Czy jest coś, co mogę zrobić?
- Nie, chyba nie.- powiedział Luke po namyśle, po czym wsiadł do swojego myśliwca - Jak tam, Artoo, gotowy?
R2 zaćwierkotał z zaniepokojeniem.
- Nie bój się, tanio skóry nie sprzedamy.- Skywalker zmusił się do uśmiechu. Odwrócił się na chwilę w lewo i dostrzegł biegnącą ku niemu Marę.
- Mamy dane dotyczące liczby maszyn przeciwnika!- zawołała - Dwadzieścia osiem Droidów Cienia i dziewięćdziesiąt SD-ków!
- Uuu...- skrzywił się Luke; z Droidami Cienia powinni sobie dać radę, ale SD było więcej, niż się spodziewał - Powiedziałaś Kamowi?
- Taa.- rzekła krótko i treściwie Mara, wspinając się po drabince do kokpitu X-Winga - Te Droidy Cienia... uważaj na siebie.
- Od kiedy to jesteś taka opiekuńcza?- spytał Luke, uśmiechając się chytrze.
- Od kiedy to jesteś taki zgryźliwy?- odcięła się Mara, po czym pocałowała go - Pomyślnych łowów.- szepnęła i zeskoczyła z drabinki. Luke jeszcze przez chwilę odprowadził ją wzrokiem, kiedy biegła w stronę lądowiska przed Wielką Świątynią, ale potem zamknął klapę kokpitu i uruchomił silniki.
Kam Solusar stał na murze zniszczonej świątyni położonej jakieś sto metrów na wschód od Akademii i patrzył przez makrolornetkę w kierunku kanionu, którym, jak się spodziewał, przejdą SD-ki. Osobiście wątpił, czy droidy będą szły samym kanionem, ale podejrzewał, że pojawią się po obu jego stronach. Przedtem jednak przelecą tędy Droidy Cienia. Kam nie martwił się, że ostrzał z powietrza zaszkodzi Jedi ukrytym między starymi murami piramidy; są zbyt solidne jak na działa laserowe i wytrzymają każdy ostrzał. SD, czy Dark Trooperzy, to zupełnie co innego.
Zeskoczył z muru, gdzie czekało na niego kilku jego przyjaciół.
- I jak?- zapytał Zaross Finn, czerwonoskóry Twi'lek, siedzący obecnie przy ścianie.
- Pięć, może sześć minut i będą tutaj.- powiedział Kam, zdradzając oznaki niepokoju, które natychmiast wychwycili obecni.
- Czy jest coś, o czym powinniśmy wiedzieć?- zapytała Kirana Ti, stojąca przy Streenie i Leonidzie.
- Nie wiem, ile wiecie o droidach SD,- zaczął Kam - nie wiem też, na ile te tutaj są podobne do poprzedników, ale przybliżę wam nieco wiedzę o nich. SD-10 były wyposażone w działa laserowe i wyrzutnię rakiet burzących, tarcze jonizacyjne i pancerz odbijający kierowane w nich strzały. Sądzę jednak, że miecz świetlny będzie skuteczną bronią przeciwko nim, ale trzeba jakoś zlikwidować osłony. Nie wiem, jakie jeszcze niespodzianki kryje w sobie ten model, ale musimy być gotowi na wszystko.
- Jeden Jedi nie pokona jednego takiego droida.- podsumował z niechęcią Streen - A co z bronią strzelecką?
- SD-9 i 10 były budowane w taki sposób, aby zastąpić na polu bitwy setki żywych żołnierzy.- odparł Kam - Myślę jednak, że uderzając w grupie po czterech damy im radę.
- Musimy mieć plan.- sprzeciwił się Zaross - Oni mają przede wszystkim przewagę liczebną.
- "Peacemaker" i "Sokół Millennium" wyrównują nieco nasze szanse.- powiedział Streen - A poza tym, po naszej stronie jest Moc.
- Oboje macie rację.- powiedział uspokajająco Kam - A plan jest taki: atakujemy czwórkami i staramy się zepchnąć SD do kanionu. Tam Zekk ich zbombarduje i, miejmy nadzieję, unieszkodliwi. Streen, pobiegnij do reszty i przekaż im to. My zaatakujemy pierwsi.
- Zgoda.- odparł starszy mężczyzna i ruszył w kierunku innych grup Jedi. Kam odwrócił się w kierunku kanionu i zamyślił się. SD były łatwe do pokonania przez wsparcie powietrzne. A w powietrzu Han Solo nie ma sobie równych, więc nie powinno być problemów. Ale jeżeli ten model ma jakąś sztuczkę w zanadrzu... Kam miał złe przeczucia.
- Na ziemię.!- wrzasnęła Kirana i postąpiła, jak powiedziała. Kam zorientował się, że to Droidy Cienia nadlatują i poszedł za jej przykładem. Droidy Cienia przeleciały nad ruinami, ostrzeliwując je z blasterów, ale nie wyrządziły chowającym się większej szkody. Pomknęły natomiast w kierunku eskadry X-Wingów i trzech startujących właśnie większych statków. Kam uznał, że najwyższa pora zająć się przeciwnikiem.
- Teraz!- wrzasnął, uaktywnił miecz i wyskoczył zza muru, biegnąc w stronę pola, na które z drugiej strony wychodziły SD-ki. Reszta Jedi pobiegła za jego przykładem.
- Kyle, te Droidy są niezłe.- powiedziała z uznaniem Jan, manewrując "Raven's Claw", żeby uniknąć działek laserowych przeciwnika.
- To ciemna strona. Czuję ją w tych maszynach.- mruknął Kyle, kierując systemem celowania działkiem w stronę ścigającego ich Droida Cienia. Wycelował i wystrzelił, ale Droid uciekł mu z celownika dokładnie wtedy, kiedy nacisnął spust. Katarn wypróbował jeszcze stary trik polegający na ostrzelaniu przeciwnika dookoła, ale Droid nie dał się zastraszyć i nadal pluł ogniem w ich kierunku.
- Strąciłem jednego!- usłyszał w eterze głos Klatooinianina Rinocka.
- Jak?- rzucił Kyle do komunikatora pokładowego - Ja swojego nie mogę.
- Zakleszczyliśmy go z Lowiem.- wrzasnął Rinock - on go ścigał a ja podkradłem się i strzeliłem. Nawet mnie nie zauważył!
Kyle zastanowił się chwilę. Moc nie działała na maszyny, ale jeżeli maszyny używały Mocy, i to w dodatku jej ciemnej strony, to mogły być w jakiś sposób żywe...
Katarn zastosował więc jedną ze sztuczek myślowych Jedi polegającą na staniu się dla celu niewidzialnym i wystrzelił. Droid Cienia wleciał prosto na czerwoną wiązkę promienia lasera i zniknął w spektakularnym wybuchu. Kyle uśmiechnął się tryumfalnie do Jan.
- Udało się!- po czym rzucił przez komlink - Użyjcie Mocy!
One mają żywą świadomość! Można ich zbałamucić!
Luke Skywalker usłyszał głos Kyle'a, kiedy właśnie polował na swojego drugiego Droida Cienia. Artoo zapikał, kiedy przeciwnik znalazł się na celowniku, więc Luke wystrzelił torpedę w jego kierunku i obserwował, jak robot wybucha.
- Drugi trafiony!- rzucił przez komlink, ale nagle dotarło do niego uczucie bezsilności od kogoś bliskiego. Krzyknął więc: - Mara, jak ci idzie?
- Niedobrze!- usłyszał napięty głos żony - Trzy siedzą mi na ogonie!
Luke'owi serce na chwilę zamarło.
- Lecę!- zawołał i wcisnął pedał akceleracji, kierując się w kierunku "Miecza Jade". Zgodnie z sugestią Kyle'a zaciemnił umysł kierujący Droidem Cienia i wystrzelił do niego z działek. Obiekt wybuchł.
- Dzięki!- usłyszał głos Mary, ale w tej samej chwili poczuł z jej strony nagłą, bezsilną wściekłość, kiedy Droid Cienia strzelił w ogon jej statku. Mara zaklęła siarczyście.
- Tarcze padły!- zawołała z irytacją - Musimy lądować! Luke, ściągnij nam z ogona te dwie muchy!
- Co pani każe!- rzucił i skoncentrował się na umyśle zaprzedanym ciemnej stronie, który kierował Droidem Cienia. Przytępił go i wystrzelił ze wszystkich działek. Trafił i zniszczył, ale w tej samej chwili drugi Droid Cienia przejechał po nim serią z działka blasterowego. Luke odruchowo odbił w górę i wdał się w walkę z cybernetycznym przeciwnikiem.
Kam i Leonid biegli przodem, tuż za nimi trzymali się Zaross i Kirana. Pozostałe grupki również wybrały sobie cele i pędziły w ich kierunku, wymachując mieczami. Droidy SD zasypywały ich gradem ognia z dział laserowych, ale Jedi systematycznie odbijali strzały w stronę przeciwnika. Zgodnie z tym, czego uczyli kiedyś w Akademiach Imperialnych i czego nauczał Kam Solusar: dwoje ubezpieczających się żołnierzy ma pięciokrotnie większą skuteczność, niż gdyby działali pojedynczo, a ich bezpieczeństwo wzrasta aż dziesięciokrotnie. Nad głowami walczących przeleciał "Sokół Millennium", kładąc ścianę ognia na wrogie droidy. Kam miał nadzieję, że to powstrzyma SD-ki, ale stracił ją, kiedy spostrzegł, że roboty chronią się przed atakiem z powietrza za pomocą umieszczonych na przedramionach generatorów tarcz, strzelając z drugiej ręki do napastnika.
Kam, Leonid Zaross i Kirana ruszyli biegiem w kierunku najbliższego SD-ka, korzystając z osłony ognia "Sokoła". dookoła śmigały laserowe błyskawice, a biegnący wzbudzali tumany kurzu. Kam dostrzegł, jak czworo Jedi używa Mocy, żeby zepchnąć SD-ka do kanionu, ale nie miał czasu się temu przyglądać. Skoczył z Zarossem w kierunku droida, odbijając jednocześnie mieczem wszystkie skierowane ku niemu strzały. Wskoczyli na ramiona robota i chcieli przeciąć je mieczami, ale pancerz nie ustąpił. Gnani intuicją, natychmiast zeskoczyli, bo droid uruchomił osłonę jonizacyjną. Kirana Ti natychmiast rzuciła mieczem w kierunku emitera i spowodowała skok napięcia, który osłabił tarczę. Kam, Leonid i Zaross od razu to wykorzystali, tnąc na odlew nogi droida. Nie wyrządzili mu jednak większej szkody. Wtedy Zaross podskoczył i wbił miecz aż po rękojeść w spaw na klatce piersiowej SD-ka, ale tylko osłabił pancerz. Zdziwiony, zamrugał oczami i odskoczył od wroga, zbyt wolno jednak.
SD wystrzelił w jego kierunku, dosłownie spalając go żywcem. Na ziemię spadły tylko dymiące szczątki.
- Wielkie nieba, Zaross!- szepnęła Kirana Ti, ale w tej chwili uskoczyła przed strzałem droida. Leonid w międzyczasie podniósł miecz Zarossa i włączył go, skacząc ponownie na ramię, którego nie udało mu się przeciąć. Zamachnął się oboma mieczami, jednym, potem drugim, i uderzył w serwomotory, nadszarpnięte już pierwszym atakiem. Ramię odpadło. Tymczasem Kam skakał dookoła droida, absorbując go w stu procentach. Leonid wskoczył na drugie ramię, a Kirana na plecy, ale SD zorientował się i uruchomił pole jonizacyjne. Jony przedostały się jednak przez przecięty serwomotor do wnętrza droida i wywołały dziwne skwierczenie. Droid zamarł w pozycji, w jakiej uruchomił tarcze. Kam przyglądał mu się chwilę, ale jego zmysł bezpieczeństwa kazał mu uskoczyć przed rakietą nadlatującą ze strony innego droida. Ledwo wylądował na nogach, natychmiast podniósł rękę, żeby odbić kolejną rakietę. Udało mu się i pocisk wrócił praktycznie do lufy, powodując wybuch kolejnego SD-ka.
Jaden Korr wybiegła przed grupę ostrzeliwujących pozycje Jedi Dark Trooperów, machając wściekle swoim podwójnym mieczem świetlnym. Wściekłość ta była jednak pozorna, albowiem Jaden po mistrzowsku panowała nad swoimi ruchami i emocjami, bezbłędnie prowadząc swoją broń do walki ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem. Jednym susem wskoczyła na grzbiet jednemu z SD-ków, wbijając jednocześnie purpurowe ostrze w jego głowę. Pancerz jednak wytrzymał i wśród snopów skwierczących iskier klinga miecza lekko zamigotała. Zaskoczona Jaden ledwo uskoczyła przed gwałtownym ruchem droida, który miał ją rzucić daleko i wystawić na ostrzał. Korr odbiła się od niego i zanim wylądowała na ziemi, zdołała jeszcze kopnąć Dark Troopera w ramię; nie zrobiło to na nim jednak większego wrażenia. Natychmiast wyciągnął lufę swojej broni w kierunku młodej Jedi, lecz ona instynktownie, powodowana Mocą, obróciła swój podwójny miecz i wcisnęła w nią jedno ze swoich ostrzy. W tej samej sekundzie karabin droida wystrzelił, spotykając się z klingą Jaden w swojej lufie, czego rezultatem była niewielka eksplozja.
Eksplozja, która odrzuciła SD-ka do tyłu, ale jednocześnie uszkodziła tę część miecza, która stykała się bezpośrednio z lufą.
Jaden, powodowana Mocą odskoczyła, unikając obrażeń, zdawała sobie jednak sprawę, że została pozbawiona jednego z ostrzy swojej broni. Dark Trooper znalazł się natomiast na tyle blisko skarpy, że jednym ruchem ręki i szarpnięciem Mocy mogła go do niej zepchnąć. To też uczyniła, po czym, już z pojedynczym ostrzem, skoncentrowała się na kolejnym przeciwniku.
- Dostałem!- Rozległo się z rozpaczliwe wołanie Rinocka i X-Wing Klatooinianina zniknął w spektakularnej eksplozji. Luke spojrzał ze smutkiem w miejsce, w którym przed chwilą był myśliwiec Jedi, ale nie było czasu na żałobę. Liczba Droidów Cienia malała, ale wciąż stanowili zagrożenie, a ich obecność zaczęła zbierać krwawe żniwo. Najwyraźniej postanowiły uderzyć kompleksowo, jeden na jeden. A dodatkowo kilka z nich odbiło w stronę Akademii.
- Corran, Jaina!- zawołał przez komlink - Zajmijcie się tymi Cieniami po lewej! Keyan, masz jednego z prawej! Tenel, pomóż mi z tymi trzema!
- Już, mistrzu!- usłyszał opanowany i chłodny głos młodej Hapanki. Jej myśliwiec wkrótce podleciał z jego lewej strony, ostrzeliwując Droidy Cienia lecące ku Wielkiej Świątyni. Czarne maszyny unikały jednak ognia, jakby wiedziały, gdzie i kiedy padnie strzał. Kipi w nich energia ciemnej strony, pomyślał z trwogą Luke, zabiją Tionnę i młodych Jedi.
- Corran! Ten Cień strzela do "Miecza Jade"! Zestrzel go, bo ja nie mogę!- Luke usłyszał głos Jainy i spojrzał na ekran sensorów. Mara jeszcze była w powietrzu. Przez chwilę miał chęć lecieć na pomoc żonie, ale poczucie obowiązku wobec młodego pokolenia Jedi zwyciężyło. Skoncentrował się na przeciwniku, niewiele uwagi poświęcając wołaniom w eterze.
- Lowbacca mówi, że dopadł swoją zdobycz.- rozległ się spanikowany głos MTD, poprzedzony tryumfalnym wyciem Wookiego. Luke skupił Moc na przeciwniku przed sobą.
- Mają mnie! Katapultuję się!- rozległ się napięty głos Kypa. Palce Luke'a musnęły przyciski uwalniające tropedy.
- Cień padł. Marze nic nie grozi.- wrzasnął Corran. Luke odetchnął głęboko i strzelił. Torpeda protonowa pomknęła w kierunku majaczącego w celowniku Cienia. Po chwili kokpit X-Winga Luke'a rozjaśniła eksplozja, a R2 zaświergotał radośnie.
- Trafiłam!- krzyknęła Tenel z nutką samozadowolenia, a kolejny wybuch rozświetlił kabinę Skywalkera.
- Luke, masz jeszcze torpedy?- głos Hana Solo był zimny i beznamiętny.
- Jeszcze dwie, a co?- odparł mistrz Jedi przez komlink.
- Te droidy bojowe mają osłony jonizacyjne, tarcze naramienne i cholernie twardy pancerz!- rzucił Han - Tylko torpedami można się ich pozbyć, a nam się już skończyły!-
- Rozumiem!- odrzekł spokojnie Luke - Zajmij się tym Cieniem, a ja pomogę naszym na powierzchni!
Han nic nie odpowiedział, tylko pomknął "Sokołem" w kierunku Akademii, do której nieubłaganie zbliżał się Cień i ostrzeliwujący go X-Wing Tenel Ka. Luke zerknął tylko na radar, żeby sprawdzić, czy Mara wylądowała bezpiecznie, i poleciał nad pole bitwy.
Mara bezbłędnie posadziła "Miecz Jade" na lądowisku, mimo szalejącej na górze bitwy. Niemal natychmiast wyskoczyła z fotela i pobiegła w kierunku rampy. Wieiah przyglądała jej się chwilę, siedząc w fotelu drugiego pilota ze słuchawkami na uszach, ale w końcu wstała i pobiegła za nią. Obie zeskoczyły z rampy i stanęły na ziemi. Wieiah spojrzała na bitwę nad nimi.
- "Peacemaker" dostał.- powiedziała z niepokojem.
- Nic mu się nie stanie.- rzuciła Mara i ruszyła w stronę ruin. Wieiah po chwili ją dogoniła i, dotrzymując jej kroku, zapytała:
- Chcesz walczyć z tymi Dark Trooperami?
- To nie są Dark Trooperzy.- Mara spojrzała chłodno na Zeltroniankę - A tam przydamy się bardziej niż tutaj.
Zestrzelony Droid Cienia uderzył w ziemię jakieś dwadzieścia metrów od nich i zniknął w eksplozji. Kobiety odruchowo odwróciły wzrok i dostrzegły dwa repulsorowe czołgi wyjeżdżające z Wielkiej Świątyni. W jednym z nich siedział Troo Ghra i Firtisthwing, a w drugim Xyron Narr i Tam Azur-Jamin.
- Wsiadacie?- zawołał ostatni, otwierając właz - Udało nam się je uruchomić!
- Widzę.- odparła Wieiah i spojrzała pytająco na Marę.
- Jeśli chcą nas podwieźć, to czemu nie?- odparła Jade Skywalker, po czym pobiegła w stronę czekających pojazdów.
Saraai-Kaan skoncentrowała pole Mocy na najbliższym SD-ku i pchnęła nim w kierunku kanionu. Robot przeleciał kilka metrów i spadł w czeluść, a kobieta uśmiechnęła się z satysfakcją pod cortosisową maską i obróciła się w kierunku Ewona Five-For-Two, Ettina, walczącego ramię w ramię z Jensaarai Faustusem przeciwko innemu SD-kowi. Poharatana i poważnie uszkodzona maszyna poległa w końcu pod ciosami mieczy obu Jedi, którzy podbiegli natychmiast do starszej Jensaarai i pomogli jej w odbijaniu laserowych strzałów dwóch innych robotów. Ewon kątem oka zauważył, jak "Peacemaker" zawraca do kolejnego zbombardowania SD-ków w kanionie. Pierwszego dokonał zaraz po tym, jak wpadło do niego pięć innych droidów. Ettin zauważył jednak z przerażeniem, jak SD-ki przy użyciu plecaków rakietowych wyskakują z otchłani i ostrzeliwują Jedi po plecach. Ewon natychmiast rzucił się na Faustusa i obaj padli na ziemię, unikając śmiercionośnych błyskawic wystrzelonych przez droidy. Saraai-Kaan nie miała tyle szczęścia i chociaż pierwszy strzał jej nie zabił, zrobiły to dwa następne.
Faustus krzyknął coś, ale odgłosy bitwy zagłuszyły go, Ewon natomiast poderwał się do góry i skokami unikając laserów, odciągał roboty od Jensaaraia, wspomagając swoją szybkość Mocą. Faustus zauważył, jak Zekk podchodzi do bombardowania, podjął się więc ryzykownego kroku. Zebrał tyle Mocy, ile zdołał w tych warunkach, i pchnął wszystkie SD-ki w zasięgu wzroku z powrotem do kanionu. Bomby jonowe "Peacemakera" zlikwidowały zagrożenie.
Tymczasem Ewon skacząc i koziołkując między laserami innych SD-ków chwycił miecz Saraai-Kaan i uruchomił go. Ocenił jednocześnie sytuację: tych kilka droidów, które wyskoczyły z kanionu, załatwi Faustus. On miał do zniszczenia dwa roboty, które strzelały do niego z południa, i kolejne dwa, nadciągające ze strony dżungli. Pobiegł natychmiast w stronę dwóch pierwszych i, odbijając ich strzały dwoma mieczami, czerwonym i pomarańczowym, skoczył na jednego z nich i wbił oba w nasadę głowy, odcinając łącza kontrolujące broń robota. SD zaczął strzelać, gdzie popadnie, i posłał po rakiecie w kierunku drugiego SD-ka i innej maszyny, z którą nieopodal walczyli inni Jedi. Nie czekał na huk eksplozji; natychmiast skierował się w stronę kolejnych droidów... których nie było.
X-Wing Luke'a Skywalkera wystrzelił po torpedzie w każdego SD-ka i wyłączył je z walki. Ewon zasalutował mu mieczem w podzięce i ruszył z Faustusem ku kolejnym przeciwnikom.
Leonid siedział na ramieniu SD-ka, odcinając mieczem drugą rękę. Przyspieszył swoje ruchy Mocą, więc droid nie zdążył na niego zareagować. Verpine podejrzewał, że robot zastosuje tę samą taktykę, co jego poprzednik, i włączy naramienną tarczę. Na to też liczył. Dlatego też zapchał generator mieczem Zarossa. Gdy tylko poczuł lekką wibrację Mocy, natychmiast zeskoczył, a ramię Dark Troopera zgrzytnęło i wybuchło, przewracając droida. Leonid upewnił się tylko, że Kirana i Kam skutecznie zajmują innego, najbliższego robota, i użył swoich zdolności, żeby go unieść. Następnie odnalazł wzrokiem trzy biegnące w kierunku innych Jedi SD-ki i pchnął w nich okaleczoną maszynę. Silne zderzenie wywołało eksplozję jednego z nich, drugi ruszył w jego kierunku, trzeci zaś zaatakował tamtych, którzy już na szczęście uporali się z poprzednim robotem.
Nagle na pole bitwy wjechały dwa repulsorowe czołgi, ostrzeliwując wrogie maszyny. Leonid popędził w kierunku jednej z nich i wskoczył jej na dach.
- To na nic!- zabzyczał głośno - One są odporne!
Jakby na potwierdzenie jego słów jakiś SD-ek podskoczył ku nim przy użyciu silników odrzutowych i swoim ciężarem zmiażdżył sąsiedni czołg, który w ostatniej chwili opuścili Troo i Firtisthwing. Obaj natychmiast włączyli miecze, ale zbiorniki z paliwem nagle wybuchły, zabierając ze sobą resztki czołgu i SD-ka.
Mara, Wieiah i Xyron wyskoczyli z drugiego czołgu i uaktywnili swoje miecze. Leonid doskoczył do nich i powiedział
- Zniszczyliśmy coś koło trzydziestu Dark Trooperów. Nie wiem, ilu pozbyli się kapitan Solo i Zekk, ale dobra trzydziestka wciąż jest na polu!
- Jak straty?- zawołała Mara, ruszając w stronę Kama i Kirany, którzy właśnie obierali sobie nowe cele.
- Naliczyłem dwunastu zabitych.- odparł smutno Leonid, po czym nagle odskoczył przed laserem jednego z czterech biegnących ku nim droidów. Firtisthwing zauważył natomiast, że Tam zawraca czołg i kieruje się w ich stronę, dodając gazu.
- Co ty robisz, człowieku?!- zawołał w komunikator przypięty do kołnierza.
- Dwunastu Jedi!- usłyszał w odpowiedzi zdeterminowany i pełen smutku głos - Nie pozwolę na więcej ofiar!
Po chwili czołg z Tamem Azur-Jaminem wpadł prosto na jednego ze środkowych SD-ków. Jedi z Vortexu ze zgrozą obserwował, jak pojazd wybucha, zabijając trzy droidy i grzebiąc Tama pod szczątkami.
Shor Gin strącił ostatniego Cienia i zawołał z satysfakcją w komunikator:
- Niebo czyste! Mistrzu Skywalker, co teraz?
- Ląduj i pomóż naszym na ziemi!- rozległ się głos Luke'a - Jeżeli ktoś nie ma torped, niech zrobi to samo! Reszta poprowadzi ostrzał z powietrza!
- Strzelajcie celnie!- dodał Han - Każda torpeda jest tu na wagę hybrydu!
Kyle Katarn chwycił swoją rakietnicę i wyskoczył z "Raven's Claw", którego Jan posadziła tuz obok ruin. Biegnąc na mury, liczył ilość rakiet. Dwanaście, pomyślał. Wątpił co prawda, aby pojedyncza rakieta wystarczyła, aby zniszczyć SD-ka, skoro, jak pamiętał, trzy to było za mało na Dark Troopera. Niemniej jednak to było skuteczniejsze, niż bieganie z mieczem dookoła, a jak tylko Jan zgasi silniki, dołączy do niego z podręcznym moździerzem.
Po paru chwilach Kyle usadowił się na murze i wycelował w jednego z SD-ków. Odpalił od razu cztery rakiety, ale to nie wystarczyło, więc posłał jeszcze piątą. Pancerz SD-ka rozdarł się jak papier, a przebywająca w pobliżu Eelysa paroma cięciami mieczem zakończyła działanie droida.
Kam Solusar skoczył na SD-ka i zaczął siekać go mieczem. To samo robiła z jedną jego noga Wieiah, a z drugą Kirana Ti. Rękami i torsem zajęli się Troo Ghra, Mara, Xyron Narr i Leonid. Wreszcie SD rozpadł się, pośród skwierków i trzasków iskier. Kam schował miecz.
- To już ostatni.- powiedział do siebie, po czym dostrzegł biegnących ku niemu Luke'a, Ninta Warchę, Jedi z Onderonu, Kyle'a Katarna i Grofta Vil,lyę. Mara minęła go bez słowa gasząc swoje ostrze, po czym przyspieszyła i rzuciła się w ramiona Skywalkera.
- No i wszystko dobrze się skończyło.- powiedział Troo, przypinając swój miecz do pasa.
- Nie powiedziałabym.- odparła smutno Wieiah - Piętnastu zabitych Jedi, dwa zniszczone czołgi i generator osłon planetarnych, a o Kypie nadal nic nie wiemy.
- Han go szuka.- powiedział Kyle, spoglądając na niebo - Jestem pewien, że go znajdzie.-
- Kto mógł być zdolny do takiego ataku?- zapytała retorycznie Kirana, przerażona rozmiarem strat.
- To właśnie musimy ustalić.- powiedział Luke, wyrywając się z objęć żony i patrząc na Kama i Wieiah.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,43 Liczba: 14 |
|
Maxi Artur2008-05-15 11:58:07
Za długie 1/10
Aved Lord2007-05-11 21:10:57
Plus za odnośniki do wydażeń z oficjalnych produkcji.
Aved Lord2007-05-11 20:33:46
Nigdy nie czytałem lepszego fica. Tylko czekać z nadzieją na następne tytuły Michała Wolskiego.
Aved Lord2007-05-11 17:24:45
Przenieść trochę w przeszłość i wydać oficjalnie w trójpaku. Jedyne co z takim ficiem można zrobić.
Aved Lord2007-05-11 13:15:36
Jakby NEJ nie zaprzeczało możnaby spokojnie wydać to jako oficjalną książkę.
Misiek2006-04-02 00:38:49
Prośba do komentujących w opiniach, żeby wpisali ocenę Pełnomocnika i pozostałych do skali ocen. Bastionowe statystyki łapią tylko te fanfice, które mają powyżej 10 ocen :-P
Lord Brakiss2006-03-24 16:42:24
Swietne!!! Lepsze od niektórych książeki prawdziwych autorów.10/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:14:11
Autor napewno włożył w to wiele pracy a Opowiadanie jest bardzo ciekawe.
Qui Gon Jinn2005-08-05 18:30:40
Opowiadanie wciągające i ciekawe, choć trudno czyta sie taki tekst na kompie. Podziwam wytrwałość autora.
Edi2005-03-20 16:20:13
Opowiadanie jest wspaniałe.Gratulacje dla autora ponieważ stworzył niesamowitą fabułę która mnie wciągnęła,wspaniale opisał akcję i wykorzystał wiedzę z filmów i EU.Brawa także za mroczny klimat.10/10.
Carno2004-08-19 00:20:10
Z receenzja poczekam do ŚT. W miedzyczasie wystawie oceny jak funficów-ten otrzymuje 9.
Jagd Fell2004-06-18 18:32:56
Genialnie po prostu super bomba CO TAM JESZCZE o Alpha Red dosłownie.
Ricky Skywalker2004-05-10 14:42:57
Cóż mogę powiedzieć... szerzej rozwodzę się nad problemem na Forum, zatem tutaj króciutko:
+ POMYSŁ
+ Rozbudowana akcja
+ Dialogi
+ Narracja
ale...
-Błędy stylistyczne (str. 51: "zdążył nacisnąć wystukać" i kilkanaście razy podobnie), interpunkcyjne (tego w cholerę było, a najbardziej mnie raziła niewłaściwa forma dialogów; no ale dobra, wiem, czepiam się ;-)) i w pisowni niektórych nazw własnych ("CaRLissian" a powinno być "CaLRissian" i kilka innych błędów), oraz taka jedna rzecz... niekonsekwencja. Raz piszesz "Sokół MILENIUM" a raz "Sokół MILLENNIUM".
- brak napisu INFINITIES na okładce :D (no sam Michał wiesz jak bardzo jestem emocjonalnie związany z serią NEJ).
Dobra, wiem. Trochę w miniusach się czepiłem. Ale kiedy się zabieramy za poważną produkcję, należy wyłapać wszystkie błędy przed wydaniem. Ale i tak, te błędy nie mogą w moich oczach obniżyć i tak wysokiego poziomu. Chciałbym, aby skończone "Cienie Jedi" prezentowały podobny poziom, jak "Pełnomocnik" :)
WIELKIE BRAWA!!
(9/10) :)
Otas2004-03-30 13:45:23
Ktoś kiedyś zadał na forum pytanie czy czytalibyśmy książki SW polskiego pisarza... no cóż teraz mogę śmiało powiedzieć że jesli kiedyś na półkach księgarni pojawi sie książka autorstwa Miśka to kupuję ją w ciemno :)
Jak większość jestem pełen podziwu dla wiedzy autora i ogromu pracy włożonego w książke. Przyznam się że styl powieści, rozbudowana fabuła, masa postaci itp. bardzo mi przypadła do gustu.
Gdy skończyłem czytać Pełnomocnika to spojżałem na moją półke z książkami ....i pożałowałem że na sporo książek wydałem kase... gdyż są o wiele gorsze niż powieść Miśka.
Echh... cóż będe się dalej rozwodził... jak dla mnie bomba, którą z przyjemnością odbezpieczyłem i pożarłem :)
PS. Nie mogłem dać 10 (licze że 3 tom na nią zasłuży) ... nie mogłem dać 9 (bo FS ją dostanie) ... nie ma 8,5... więc PS dostaje odemnie 8 ... :)
Misiek2004-03-22 17:59:04
Owe drobne potknięcia językowe wynikają z braku korektorów, a jak mam sam to czytać w poszukiwaniu błędów, to szlag mnie trafia (nie dość, że znam treść, nie dość, że na kompie, to jeszcze nudne...). Ale większość z nich wyeliminowałem w drugim wydaniu.
Gemini2004-02-11 15:02:41
juz dochodze do końca. ;)) Napisane jest ciekawie i wciągająco . Są drobne potkniecia językowe , ale "ujda w tłoku". Trche za duzo nowych postaci z początku i trudno wszyskich zapamiętac. Ale warto przeczytac
Calsann2003-12-10 23:45:50
dopiero dzisiaj skończyłem czytać... muszę przyznać że "opowiadanko" :P jest niczego sobie ;) co prawda... wolę okres przedimperialny ;)
Wilaj2003-10-03 13:09:49
Pewnie II tom wyjdzie, a ja nie przeczytam jeszcze pierwszego ...
Misiek2003-09-22 16:27:46
A II tom jest dluzszy ;-)))))
obisk2003-09-18 13:08:24
gdy doczytałem sie do 18 rozdzialu to wybuchlem smiechem ze komu by tyle chcialo pisac aledaje 7
Darth Fizyk2003-09-11 18:00:58
Jak zobaczylem to sie przerazilem, nie ze dlugie, tylko ze dlugie na kompie czytanie i chcialem ominac, ale pojawil sie pdf i przeczytalem (ale to bylo juz dawno jak mialem modem jeszcze). Wiec zeby byl slad ze czytalem napisze ze jest ciekawe. Brawo :)
Wilaj2003-08-26 00:51:44
OK!!!
Już ściągam. Niedługo zacznę czytanie(boże święty, tydzień z głowy)Mam nadzieję, że będzie mi się podobało!!!
Misiek2003-07-13 17:41:42
A już wkrótce tom II.
Strid2003-07-11 21:52:04
BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ŚWIETNE OPOWIADANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BRAWO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mistrz Fett2003-06-17 09:45:47
Czekamy teraz na Tom II, a potem III.
MorganVenturi2003-05-27 13:53:37
Dzięki Michał! Nie chcę ci życia utrudniać, ale możesz mi powiedzieć jak zginął (bo nie wiem czy mój bohater ma go zabić w akcie zemsty, czy też Mareek ma mu zwiać... I jeszcze jedno- czy Mareek Steel żył 4 lata po EPISODZIE 3? Bo właśnie wtedy zabił rodziców mojego bohatera???
Misiek2003-05-25 13:23:11
Odpowiadam: Maarek Stele to postać autentyczna:-)
MorganVenturi2003-05-13 11:21:44
Bardzo Dobre opowiadanie! Ciekawe i klimatyczne. No i bije wiedzą z EU! A ja to cenię! Mam tylko pytanie - czy ty wymyśliłeś Mareeka Steel? Piszę opowiadanie, w którym ta RĘKA zabije rodziców innej RĘKI (wymyślonej przeze mnie)
Kisiel2003-04-22 02:01:43
Fajnie ze jest w PDF-ie... Wszystkie Fan Fice powinny być w PDF, bo w kompie się faktycznie słabo czyta, a ja z chęcią sobie wydrukuje zeby miec :D
Mistrz Fett2003-04-21 16:30:35
Ja daję 9. Jest super! :)
Andaral2003-04-16 15:30:15
"PS" jest już w formacie .pdf !!
Strangler2003-04-16 15:12:37
OK - na Wasze prośby zamieszczamy PDFa -
1,73 MB (ikonka dyskietki u góry
tekstu).
Życzę szybkich transferów i miłej
lekturki :)
Astian2003-04-11 20:59:10
Sporo tego, może jakiś PDF.
Anor2003-04-11 16:14:23
No wreszcie dobrnąłem do końca. Było to
tym bardziej trudne, że czytałem na
kompie.
No ale przyszło wyrazić opinię:
Po pierwsze podziwiam ogomny wkład pracy,
to nie jest fanfiction, tylko ksiażka, a
jak rozumiem, to jest dopiero pierwsza
część. Jestem pod wrażeniem.
Z tekstu bije ogromna wiedza na temat SW,
a szczególnie doskonała znajomość EU.
Przejawiaja sie tu bodajrze prawie
wszystkie wazniejsze postacie, miejsca,
rasy, pojazdy, obiekty, statki, itd. To
równiez robi ogromne wrażenie.
Jednak ten plus jest równiez i minusem.
Autor zamieszczając ogromna ilość
bohaterów, miejsc i statków apowodował
wielkie przeładowanie, które nawet tych
zorientowanych może doprowadzić do
dezorientacji. Pod koniec, kiedy fabuła
sie zacieśnia jedynym sposobem było
powybijanie częsci bohaterów, bo po
prostu było ich za dużo, nie było już dla
nich miejsca.
Fabuła! Jest naprawdę wielowątkowa, wręcz
bardzo wielowątkowa. Czytałem wszystkie
ksiązki SW i chyba takiej wielowątkowości
jeszcze nie widziałem. To zasługuje na
podziw i pochwałe, jednak początke, kiedy
jeszcze nie wiadomo o co chodzi był
cięzki do przejścia i mógł naprawdę
zniechęcić mniej wytrwałych czytelników.
Mimo to jak sie przebrnęło do pewnego
momentu było juz znośnie.
Nie moge jednak chwalić do końca. Pewną
mała wadą, która jednak moze być
subiektywna jest nazewnictwo nowych
postaci. Jakoś wiekszość tych nowych nazw
mi nie pasuje do starwars (Totenko, czy
inni). Jednak nie uważam tego za jakąś
wielką wadę, po prostu ot takie coś.
Kolejna wada dla mnie jest próba
wykorzystania wszelkich superbroni i
superstatków, niektórych na siłe.
Wszystko to wpływa na obnizenie realności
całej opowieści, jest trochę przesadzone.
Mnie zresztą zawsze drażnia takie cuda
jak te wszystkie nowe super bronie i w
ogóle, bo zawsze sie okazuje, że gdzies
cos takiego dryfowało sobie w przestrzeni
niezauważone i nagle ktos je znajduje.
Jeśli chodzi o pomysł, to oczywiście
trudno to kwestionować, ale jak dla mnie
to mi sie podoba. Bardzo gładko
załatwiłes pewne fakty z EU i udało ci
sie wiele rzeczy zgrabnie wytłumaczyć
(czekam jescze na pewne wytłumaczenia,
wiesz o kogo chodzi). Wszystko to dało
efekt alternatywy dla NEJ, jednocześnie
stanowiąc dla niej sprzeczność. Nie
uważam tego za wadę, ale chłopie niestety
już twój twór nie będzie mógł byc
opublikowany jako oficjalna ksiązka, a
szkoda...
Tymi słowami zakończę, chociaż mógłbym
powiedzieć jeszcze wiele, ale musiałbym
ujawnić fabułę, może jeszcze przyjdzie na
to czas.
Ale generalnie GRATULUJE!!!
jedI2003-04-08 20:06:14
Skoro tekst ten jest reklamowany jako
pierwszy polski e-book to ja go będę tak
oceniał...
Tekst ten otrzymałem na grubo przed tym
jak pojawiłsię on na Bastionie...
pierwsze rozdziały mnie wciągnęły. Byłem
za. Ale teraz kiedy usiadłem i wczytałem
się w to głębiej muszę zmienić zdanie...
Przyznam się... nie doczytałem
Pełnomocnika do końca... a to co
przeczytałem tylko pobieżnie. Na dodatek
była to dla mnie droga przez mękę.
Niewątpliwie ukończenie takiego czegoś
jest wielkim osiągnięciem autora,
olbrzymim, niewielu jest fanów Sw, którzy
mieliby na tyle samozaparcia aby napisać
coś tak wielkiego.
Tylko, że Pałac Kultury też jest wielki a
to nie oznacza, że musi m isię podobać.
Mamy tu doczynienia z przerostem ilości
nad jakością. Autorowi co prawda udało
się utrzymac w ryzach fabułę i
konsekwentnie ją poprowadził ale całość
mnie osobiście przytłoczyła.
Fabułą- dobra historyjka akcji...
wykorzystuje przynajmniej to co już mamy
w SW a nie tworzy jakichś nowych
niestworzonych planet... Początkowo
klimat uderzył w dziesiątkę... utrzymany
w psychodelicznym nurcie przypominał mi
trochę fanfice Son of the Sun ale później
była już tylko akcja...
Bohaterowie skonstruowani poprawnie...
moga obsługiwać klinetów w supermarkecie.
Świat doskonale odtworzony z SW (zaleta
to czy wada ?).
Cóż moge napisać na podsumowanie... TAK
WIELKIM FICOM MÓWIĘ STANOWCZE NIE !!!
Talent jakim niewątpliwie obdarzony jest
autor ginie pod formą tego typu
przedsięwzięcia.
Ale to rewolucyjne wydarzenie wśród
polskich twórców SW więc ja klaszcze i
śmieje się... przez łzy.
PS.
Może jak doczytam do końca to dam jakieś
konkrety, na razie nie chcę wydawać
krzywdzących opinii.
Jagged Fel2003-04-08 12:52:13
(całe naraz)
Jagged Fel2003-04-08 12:48:40
Czy można to ściągnąć?
Kisiel2003-04-08 00:43:15
No nie źle, z newsem to sie Yako
pospieszyl, jak ja juz przeczytalem to z
spokojnie 2 tygodnie temu ;) O
opowiadaniu mam bardzo pozytywne zdanie.
Bardzo mi sie podoba jego konstrukcja.
Dobrze sie czyta. Pomysl calkiem ciekawy
i nawet fabula wciagająca. Jestem na TAK
:D